Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Ndevu - 11-03-2017

Ndevu nie chciał przyglądać się bezczynnie, po tym, jak Kiu rzuciła się na psa, dostęp do niego był ograniczony, jednak nie w stu procentach, Ndevu podszedł bliżej walczących, i uważne czekał aż jakakolwiek część ciała Lokiego stanie się dla niego dostępna, gdy tylko to się stanie, chwyci ją w swoje zęby, wyszarpie i zmiażdży, nieważne co złapie jego "żelazna" szczęka powinna się zatopić w tej kruchej szumowinie jak w masełko. To nieuczciwie kilku na jednego, ale Ndevu nie zamierzał ryzykować, by ktoś zranił Kiu.

//Myślę, że trzeba wołać MG


RE: Skalny las - Mistrz Gry - 11-03-2017

Biorąc rozpęd Kiu przeoczyła ważny szczegół, była dość masywna i odrobinę większa od likaona. To spowodowało, że rzuciła się na niego lecz w zupełnie inny sposób niż planowała, bo i Loki spróbował ucieczki. Hiena przecisnęła jedynie tylną część ciała psa. Natomiast on nie mógł jej od razu zaatakować, wszystko działo się szybko.
Gdy podbiegł Ndevu sprawy szybko przybrały zły obrót dla łaciatego. Hieni samiec złapał go za lewą przednią kończynę i zacisnął na niej zęby, a po jego pysku zaczęła sączyć się krew.

Loki - 10 HP


Loki --> Ndevu --> Kiu


RE: Skalny las - Rinuzi - 11-03-2017

Za to Rin z podnieceniem obserwowała całą scenę. Nie uważała, że mordując obcego mama robi coś złego. Wręcz przeciwnie! Było nie przychodzić, prawda? Miała ochotę pomóc mamie, ale wiedziała, że byłoby to nierozsądne. Ograniczyła się więc do groźnego powarkiwania i głośnego chichotania. Wyobrażała sobie, że kiedyś to ona będzie zabijać intruzów.


RE: Skalny las - Kuanza - 11-03-2017

Gdy Ndevu dołączył się do walki, Kuanza nie chciała jako jedyna dorosła stać jak kołek i się przyglądać. Wygląd i zapach krwi przypomniał jej, że jeszcze nic dziś nie jadła... nie pogardziłaby kawałkiem likaona. Miała ochotę przyspieszyć i ułatwić tą walkę.
Podeszła z drugiej strony i spróbowała złapać przednią prawą łapę likaona, zacisnąć na niej mocno szczęki i szarpnąć z całej siły. Mięso.


RE: Skalny las - Loki - 12-03-2017

Kiedy poczuł, że jest ciągnięty za lewą łapę upadł lekko na bok przygniatając swoją prawą łapę. Tylna część jego ciała znajdowała się pod cielskiem brązowej samicy hieny, co wcale jego sytuacji nie poprawiało. Nie zwrócił uwagi na ból, który rozchodził się po jego przedniej kończynie tylko z głośnym warknięciem rzucił się z zębami na najbliższą tylną kończynę Kiu. Wybił się w tym celu z swojej drugiej łapy, tej na której częściowo spoczywał, jak i siłę ciągnięcia rudawego samca hieny. Jego zęby nie próbowały tylko jakoś pogryźć matki młodych hien. Loki włożył w to całą swoją wściekłość i siłę, chcąc samymi szczękami wyszarpać łapę Kiu z jej stawów, powodując jak największą ranę, krwawienie być może nawet z odrobiną szczęścia śmiertelne. Spróbował złapać się kawałka mięsa i przyczepić się do niego tak, że nawet gdyby samica próbowała ucieczki to pociągnęłaby go za sobą. Starał się gryźć, szarpać, połamać jedną z tylnych łap agresorki!


RE: Skalny las - Ndevu - 13-03-2017

Ndevu, nie puszczał łapy psa, wręcz przeciwnie zacisnął swoją szczękę jeszcze mocniej i przekręcił pysk, tak by zadać samcowi, jak największy ból i oderwać łapę, a gdy to zrobi, wziąć się za kolejną najbardziej dostającą cześć Lokiego.


RE: Skalny las - Kiu - 14-03-2017

A więc jednak ten próbuje kombinować i trudno. Nie byłam miks kto do tak się poddaje i ucieka czy coś. Siedząc tak w pewien sposób go unieruchamiałam ale kątem oka dostrzegłam działania pozostałych hien. Tak czy siak nie wywinie się na pewno. Wstałam i rzuciłam się na niego tym razem próbując samej chwycić go szczekami za jego górną część pyska. Nie jest to prosta czynność. Chciałam go tam złapać aby po prostu mu pysk zmiażdżyć. Najwyżej jak za mocno będzie się ruszał to chwycić za co się tam da.


RE: Skalny las - Mistrz Gry - 19-03-2017

Kuanza bez problemu dorwała łapę likaona, który już był przytrzymywany przez Kiu oraz Ndevu. Wbiła swe ostre zęby w kończynę i zacisnęła zęby niczym imadło, dokładając swoją cegiełkę do cierpienia Lokiego. Szarpanie pozostawiało poszarpane, głębokie rany na jego łapie.
Ndevu również nie próżnował - samiec włożył dużo siły w swój atak, zaciskając mocno szczęki, i wbił się tak mocno, że szarpanie ciągnęło całą łapę likaona. Kość Lokiego nie wytrzymała - została strzaskana w mocnych szczękach samca, wydając przy tym dość nieciekawy dźwięk. Jednak gorszy był odgłos, jaki wydała kość ramienna wypadając ze stawu barkowego. Lewa łapa już przestała być użyteczna dla Lokiego - zwisała dość luźno, strzaskana, w szczękach Ndevu. Ból był przy tym tak duży, że mniejszy zwierzak nie powstrzymał się od pisku, a przed jego oczami pojawiły się mroczki.
Jednak wola walki była w nim silna, i nawet zdołał rzucić się w kierunku łapy Kiu, jednak był jednocześnie przytrzymywany z przodu przez Ndevu oraz Kuanzę - nic więc dziwnego, że jego kły ledwo sięgnęły samicy, choć zostawiły na niej płytkie ranki.
Kiu dała Lokiemu chwilę oddechu, schodząc z niego, lecz niezbyt poprawiało to jego sytuację, skoro po chwili zacisnęła swą silną szczękę na jego pysku. Kości likaona jeszcze stawiały opór, choć kły krokuty wbiły się w nie mocno - jeszcze chwila, a zupełnie je strzaskają.
Loki -35 HP
Kiu -2 HP


Kiu -> Ndevu -> Kuanza -> Loki



RE: Skalny las - Mtego - 19-03-2017

Walka, a raczej masakrowanie likaona trwało a właśnie przybył tu Mtego, z zainteresowaniem podszedł bliżej akcji. Jego przyjaciele gryźli, szarpali tego dupka... Samiec dostrzegł szał w swoim bracie, chyba był nieźle wkurzony, podszedł jeszcze bliżej i usiadł nieopodal Kuanzy, która była zajęta ciągnięciem psowatego za łapę, nic się nie odezwał tylko się przyglądał, choć zastanawiał się, czemu to coś tu wróciło i co się w ogóle stało... Cóż, pogada sobie po walce... Choć właściwie słowo walka tu nie pasuje, Loki co prawda próbuje się bronić, ale za chwilę zostanie z niego jedynie poszarpane truchło, no w końcu taki mały likaon nie ma najmniejszych szans z krokutą, a co dopiero z trzema.


RE: Skalny las - Kiu - 20-03-2017

Drasnął mnie ale nawet jakby była to większą rana to bym bardzo z tego powodu nie płakała. Tutaj nie chodziło o chęć wyżycia się, tutaj chodziło o bezpieczeństwo młodych oraz ignorancje psowatego. Mój ruch się udał i tym razem chciałam mu ten pyskaty pysk złamać niech zdycha w mękach.


RE: Skalny las - Ndevu - 20-03-2017

Gdy Ndevu poczuł, że łapa likaona poddała się, ten szybkim ruchem chciał oderwać ją od ciała Lokiego, ale na tym nie koniec, gdy pies ugryzł Kiu, Ndevu popadł w złość, chciał zmiażdżyć mu czaszkę, ale Kiu już złapała intruza za pysk, dlatego Ndevu postanowił zatopić swe zęby na karku i szyi likaona, to był już koniec, jego śmierć będzie bolesna, ale to dobrze...


RE: Skalny las - Kuanza - 21-03-2017

Kuanza nadal mocno wbijała się zębami w łapę likaona, starając się go przytrzymać i w ten sposób nieco ułatwić zadanie Kiu i Ndevu. W tym momencie była pewna, że dwie hieny bardzo szybko sobie z nim poradzą. Na razie była tak skupiona na akcji, że nie zauważyła, że przyszedł Mtego. Czekała na ten ostateczny cios, na śmierć intruza.


RE: Skalny las - Persa - 21-03-2017

// nie wiem czy mogę tak zrobić, pobijcie mnie w razie czego xD

Ale od razu zabijać! Persa patrzył na tę potworną scenę z jednej strony podekscytowany zapachem krwi i widokiem rozrywanego ciała, z drugiej zmartwiony, że wszystko dzieje się tak szybko, bez jego udziału. W pewnym momencie wyskoczył gwałtownie ku mamie, próbując szturchnąć ją łbem, żeby puściła. Nie zbliżał się nadto do likaona, bo mimo wszystko nie chciał ryzykować spotkania z drapieżnikiem w krytycznej sytuacji, a przynajmniej nie bez przygotowania. Dopadł więc z lewej strony rodzicielki i zaczął piszczeć pod nosem, żeby go zostawiła -Teraz ja- dodawał, dźgając ją nosem w bok szyi.


RE: Skalny las - Jae Barb - 21-03-2017

Pomiędzy strzelistymi formacjami skalnymi przechadzał się im podobny kolorem, nieduży, zgrabniutki lew. Jego jasny pyszczek wykrzywiał grymas niepomiernego smutku, a zwiędnięte uszka mówiły same za siebie: Oto nawiedził me serce i przebarwił jego dotychczas pąsowy róż na atramentową czerń duch największego nieszczęścia — Rozstanie. Rozstanie rozrosło się w mych trzewiach do rozmiaru o tejże skały, o tegoż kamienia, ciężkiego i nieruchomego, zastygłego w agonii rozpaczy po ukochanym, o którym od dawna nie szeptały ani listki akacjowe, ani woda z najczystszego źródła, ta, którąśmy razem chłeptali miękkimi jak podbrzusze nowo narodzonego kocięcia języczkami. Twój języczek, mój języczek, twój języczek, mój języczek... aż w którymś momencie jeden języczek dotykał drugiego języczka i nagle cały świat barwił się kolorami bezowego zagajnika, a my kwitliśmy pośród jego radosnych bogactw jak młode jagódki, ledwie wybarwione aksamitną, rozwodnioną czerwienią, szczęśliwi jak pierwszego dnia na ziemi, dwa ciała złączone jednym duchem, ty i ja...
- Nie ma cię tutaj, NIE MA!! - poniósł się echem między skałami ryk rozpaczy. - NIE MA!
Załamy lew usiadł i zwiesił łeb, a począwszy szlochać cichutko, mamrotał coś pod zaróżowionym przez płacz noskiem tylko do siebie. Najpewniej była to litania najostrzejszych wyrzutów, wyrzutów nie znających litości, takich biorących za cel najpiękniejsze wspomnienia i przekształcających je w koszmar niespełnionego pożądania. Łatwo było o tym wnioskować, kiedy tylko zajrzało się w parę napuchniętych, brązowych oczu, która nagle spojrzała na pozbawiony kolorów świat, nie potrafiąc skoncentrować się na niczym z otaczającej ją rzeczywistości.
Ale cóż to? Cóż przedostało się do tych miękkich, stulonych uszu, nie bacząc na spazmatyczne, melodyjne łkanie? Piski, wrzaski, poszczekiwanie, znane i nieznane odgłosy żywych istot, których Ignacy nie ważył się blisko siebie dopuszczać, zbyt zawstydzony własną winą? Tak, to one. Poznałby hieni chichot z daleka, niejednokrotnie śmiali się z nimi, on i...
- MÓJ BOŻE!!! - zawył, zadarłszy łeb, aż dotknął kłaczkami lichej grzywy swojego grzbietu, jakby w wilczym skowycie.
Rozkaszlał się płaczem na dobre i beczałby tak, beczał w nieskończoność, kiedy nagle któryś z tych chichotów lub pisków przekształcił się we wrzask prawdziwego, nieudawanego bólu. A wrażliwy na ból Ignacy, nawet pogrążony w największej rozpaczy, nie mógł przejść obok takiego zjawiska obojętnie, więc podniósł ociężały zadek z ziemi i przekrzywiwszy łepek na bok, otarłszy łapą łzy, podreptał przed siebie. Zakręcił kilka slalomików wokół skalnych brył, aż w końcu zobaczył pomiędzy nimi szamoczące się ze sobą zwierzaki. Niedługo musiał się im przyglądać, by zorientować się, że pośród fruwających w powietrzu kłaczków tańczą taniec nienawiści rozszczekane hieny i ich jedna, bezbronna w zasadzie ofiara - prześlicznie nakrapiany filigranowymi cęteczkami likaon.
- Mili, co wy robicie? - zadziwił się, podchodząc niepewnie w stronę szamoczących się. - Co wy takiego robicie, zostawcie go już, on ledwo dycha biedaczek, wystarczy!


RE: Skalny las - Mtego - 22-03-2017

Mtego przyglądał się uważnie całej akcji... Była dość brutalna, ale to dobrze niech ma, niech wie że zagrożenie naszym młodym nie pójdzie mu płazem, wtedy pojawił się tu lew... Znowu lew... Ile można tych lwów... Jeszcze w wielce oburzony... I mówi jakoś dziwnie, ten dzień pokazał Mtego że lwy to tak dziwne i straszne istoty...
Podszedł do przybysza bliżej i usiadł.
- Zagrażał naszym młodym, kazałem mu się wynosić, ale on został, cóż mieliśmy zrobić? Ty byś nie bronił swoich dzieci? -
Zadał pytanie Ignacemu.