Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Omara - 09-10-2013

Już chciała się przedstawić złotemu, gdy nagle odezwała się Eleri z propozycją odprowadzenia lwiczki do domu. Ayumi zawahała się. Przecież Eliana wyraźnie powiedziała, żeby tu na nią poczekać, Nie chciała by tamta jej tu nie zastała. Spojrzała zatem na albinoskę.
- Eee...może poczekajmy najpierw na moją kuzynkę. Powiedziała że za niedługo przyjdzie, a nie chciałabym wracać do domu bez niej - odpowiedziała lwicy. Tak, to rozwiązanie jej zdaniem było najlepsze.



RE: Skalny las - Eleri - 09-10-2013

Ewh, może rzeczywiście tak mówiła. Ale albinoska nie przyswoiła tego drobiazgu. Znów się zamyśliła. Trochę za bardzo.
-Uh... racja...-skuliła uszka. Hm?-Ale czy ona i tak nie niesie tego mięsa do waszego domu?-spytała jakoś starając się kierować czymś na kształt logiki. Gdzie indziej miałaby zanosić jedzenie? Jeśli Ayumi mówi, że czerwonooka chce zanieść ścierwo do domu, to znaczy, że go mają.


RE: Skalny las - Omara - 10-10-2013

Ayumi spojrzała najpierw w dal, a potem na Eleri.
- No tak, ale powiedziała że tu niebawem wróci, więc wolałabym na nią tu zaczekać. Chociaż...dziwne że chciała iść sama - i tu się zaczęła zastanawiać. Fakt, faktem zachowanie jej siostry ciotecznej było nieco dziwne. Czemu ona nie chciała jej pomocy, gdy ta ją proponowała czarnouchej? Lwiczka ponownie spojrzała w dal i jakby odruchowo poruszyła lewym uchem.


[ Dodano: 2013-10-12, 14:01 ]
Minęło trochę czasu, a Eliana nie przychodziła. Ayumi powoli zaczęła się denerwować. A co jak coś jej się stało? Czy Ayumi dane jest stracić kolejnego członka jej rodziny zaraz po jej matce i ojcu, którego ta nigdy nie poznała, gdyż ten zniknął zanim ta zdążyła otworzyć ślepka i widzieć? Nie, tylko nie to!
Spojrzała na niebo. Deszcz już przestał padać. I dobrze. Będzie mogła wrócić do domu.
- Eee...wie pani co, jednak dam sobie radę. Kiedyś byłam na tych ziemiach i już pamiętam jak stąd trafić do domu. - wydukała szybko patrząc to na białą, to w dal. Faktycznie, nie bardzo chciała, by ta ją odprowadzała. Przecież Ayumi sama sobie świetnie poradzi. Tak! Nie zastanawiając się dłużej postanowiła zatem biegiem opuścić to miejsce, uprzednio posyłając Eleri grzeczne ,,do widzenia''.


/z.t/


RE: Skalny las - Eleri - 12-10-2013

Jeśli wolała czekać-niech będzie, przecież Eleri nie może narzucić jej swej woli. Poczeka z nią, dotrzymując jej towarzystwa, sama go też przecież potrzebowała. Poza tym biała nie znała ani tych terenów, ani i tak nie potrafiłaby obronić Ayumi przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Była złą opcją w kwestii odprowadzania niewinnych lwiątek do ich domów.
Kolejne słowa małej doszły do Eleri z pewnym opóźnieniem, przez co, gdy prawdziwie usłyszała treść wypowiedzi lwioziemki, tej już nie było. Co? Znowu ktoś od niej odszedł? Niby owe zjawisko jest zjawiskiem normalnym, lecz albinoska w życiu doświadczyła tylko i wyłącznie właśnie tego. I jak tu się nie utwierdzać w przekonaniu o okropieństwie swej osoby? Tak, ona tak właśnie to odbierała. Na domiar złego ubzdurała sobie, że gdyby Arne od tak jej nie opuścił, a wręcz nie uciekł, to wszystko byłoby piękne i cudowne. Tak. Tak właśnie. Spuściła łeb i dała się ogarnąć swemu smutkowi. Położyła się na kamienistym podłożu i skuliła w jasną kulę żałości.

Spędziła w tej pozycji nieokreśloną ilość czasu. Będzie tu leżeć do końca świata. Taki on zły dla niej och ach! Nie. Nie może tak. Coś musi się dać zrobić! Spojrzała smętnie przed siebie. Arne. Tak. Znajdzie go i wszystko się samo naprawi! Przerwie on złą passę w tym schemacie, właśnie on. Bo był pierwszy, którego spotkała po wydostaniu się z miejsca banicji. Bo tak sobie to uroiła. Dlatego. Gdzie się znajdował? Nie wie. Lecz wierzyła tępo w mesmeryzm, o tak. Wstała i przeskakując wodę ruszyła przed siebie. A raczej... ku niemu.


zt.


RE: Skalny las - Tosa - 13-10-2013

I znowu został sam. Rozejrzał się jeszcze po lesie, licząc że coś przykuje jego spojrzenie. Na nic. No cóż, w takim razie trzeba iść dalej.

z.t


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

No cóż, ledwo co Skalny Las opustoszał a tu znów ktoś przybył. Oho, komuś zachciało się tutaj wrócić. Biały lew porozglądał się niepewnie, wyraźnie czegoś bądź kogoś szukając. Czy na jego obliczu jawił się zawód, bądź lekki niepokój? Chodził trochę w tę i w tamtą aż w końcu udał się do groty która przez krótki czas posłużyła mu wcześniej za schronienie. Usiadł na skalistym podłożu i westchnął. Wyglądało na to, że nie znalazł.


RE: Skalny las - Metody - 13-10-2013

Gdy doszli na miejsce szary po prostu stał i obserwował poczynania anemika. Jego wzrok wodził za jasną plamą, do czasu gdy ta, czyżby z pewnym smutkiem? poddała się w swych poszukiwaniach.
Trwał jeszcze chwilę w bezruchu, po czym niespiesznie poczynił kroki by znaleźć się obok Arnego. Usiadł.
-Przykro mi-choć nie wiedział nawet czy powinno.
Spojrzał w niebo, z którego schodził już jasny talerz słońca. Zastanawiał się co dokładnie ma teraz uczynić. Szukanie jakiegoś przyjaznego stada co by użyczyło komuś swych środków? Eh... długo by zeszło poszukiwanie takiego cudu, a nie chciał by zdobywać kolejnych niepotrzebnych szram w niepotrzebnych starciach. Trzeba będzie się wybrać na własną łapę, lecz nocą nie był to najlepszy pomysł. Co prawda nocy jeszcze nie było, ale nim dojdzie do jakiegoś sensownego miejsca trochę zajmie, nie mówiąc o samym szukaniu medykamentów.
-Sugeruję tymczasowy spoczynek w tym miejscu-ton głosu miał trochę beznamiętny. Westchnął cicho. Kiedyś byłby to rozkaz. Nie tęsknił do dyrygowania kimkolwiek (no, może odrobinkę, poniektórymi), lecz do starego życia, w którym miała miejsce jego rodzina. Skrzywił się gorzko.


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

Po wypowiedzi Metodego przyjrzał mu się. Ten grymas nie umknął jego uwadze.
- Nie mam nic przeciwko... ale...boli cię coś? - zapytał również beznamiętnie. Nie, raczej to był ból natury psychicznej. Jednak można profilaktycznie zapytać nawet jeśli za bardzo się tym nie przejmował.


RE: Skalny las - Metody - 13-10-2013

-Miło-choć raz się zgodziliśmy, hm? Hę? Pytanie jasnego go zaiste zdziwiło, nie spodziewał się po nim jakiegokolwiek zainteresowania jego osobą.
-Czemuż pytasz?-nie przywiązał wielkiej wagi do swojego pytania. Wstał i ruszył w głąb groty rozglądając się po niej. On chyba nigdy nie chodził leniwie. Wiecznie przepełniony tym nieznośnym czymś na kształt werwy.


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

- Wyglądałeś jakby cię coś zabolało - odpowiedział od niechcenia. Ciekawe czy ją kiedyś zobaczy. Czemu się nią przejmował? Może nie pasowała mu do tego brutalnego świata i martwił się o nią? Przestań o tym myśleć, to bez sensu. Jeśli nie pasuje, do świat z chęcią się jej pozbędzie - krąg życia, meh. Jego też powinien się był pozbyć, tak przynajmniej mogło się zdawać zwykłym śmiertelnikom, ale co oni wiedzą...
Spędzi noc, śpiący, bezbronny z praktycznie obcym lwem, który by go schrupał na śniadanie o ile by pierw złapał. Śpiący, ta, o ile zaśnie. Zarazem Metody był osobą z którą wymienił najwięcej zdań od bardzo długiego czasu... bo z Eleri wymienił ich raczej mniej.


RE: Skalny las - Metody - 13-10-2013

-Boli cały czas-uśmiechnął się kwaśno i przysiadł na skale.
Obserwował go bacznie przez chwilę. Jakieś myśli może skrywać ten jasny łeb? Może Meto kiedyś się dowie. Może nie. Na pewno nie dziś. Położył się, zwijając w szary kłębek, plecami do chudzielca.
-Pewnie nie będziesz potrafił, ale lepiej idź spać. Nie zaszkodzi, a może pomóc.-rzekł po dłuższej chwili ciszy.


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

Uh, proszę, nie baw się w wujka dobra rada pomieszanego z kapitanem oczywistym. Naturalnie nic mu takiego nie powie na głos. Poszedł również trochę głębiej w grotę, odwrócił do szaraka plecami i jakoś wygodnie ułożył na tyle ile mógł. Zamknął ślepia. Oby je jeszcze otworzył kiedyś.


RE: Skalny las - Metody - 13-10-2013

Leżał i leżał. Minęło już sporo czasu, a on nie umiał zasnąć. Wręcz czuł jak niechęć malkontenta wbija się w grzbiet rozczochranego, który jednak nie miał siły się już na niego złościć. Takie oczywisto-opiekuńcze gadki miał opanowane do perfekcji. Tuzin dzieciaków, i każdemu z osobna trzeba było wpajać takie podstawy, dukane niemal z automatu. Tak. Gdyby samce znały się lepiej inaczej by to wszystko wyglądało.
Chłopie, ogarnij się. Czuł jak wraz z chłodem skały promieniuje weń smutek. Na codzień oczywiście się ogarniał, lecz takie chwile gdy nie działo się nic... źle na niego działały. Najgorzej jednak działało nań właśnie samotne zasypianie. Arne się tu nie liczy. Silvia. Tak mu jej brakowało. Skulił uszyska. Jej i gromadki bachorków, które żyją gdzieś tam, i mógłby z nimi być, gdyby tylko znalazł drogę powrotu. Westchnął ciężko i żałośnie.
Zwykle, nasz nieco dumny i zdeczka wyniosły pan, miał w głębokim poważaniu cudze zdanie na jego temat, jeśli było ono po prostu uszczypliwe i nic nowego nie wnosiło. Teraz jednak, wcale mu przyjemnie nie było ze świadomością co prawdopodobnie myśli o nim anemik. Komu by było, gdy uderza weń ten ohydny grom samotności, a inni w dodatku patrzą na ciebie z wyższością. Niemal pogardliwie. Wyczuwał ten cień pogardy w białym wobec niego. I było mu po prostu smutno. Przykro. Źle.
Czerń powoli zasnuwała błękitne oczy grzywiastego, przerywając jego użalanie się nad sobą.
Zasnął.


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

Na szczęście, chociaż cóż to za szczęście jeśli rozczochrany i tak nie był tego świadom i myślał swoje, Arne nie zaprzątał sobie teraz głowy jak to mu szarak działał na nerwy. Czuł teraz emocjonalną pustkę. Tak, często mu się zdarzała. Raczej zastanawiał się, co wyniknie z tej nowej znajomości, ale nie na długo, bo w końcu i tak tego nie przewidzi. Zaczął słyszeć głosy, rozmowy, niemające sensu w tej sytuacji, jednak nie przeszkadzało mu to, gdyż właśnie wpadał w stan między jawą a snem. Kilka razy zadrgały mu uszy, ogon, łapy i w końcu zasnął.
Siwy weteran, ze szramami na pysku, zupełnie nie krępując się faktem iż nie żyje, rozkazał mu posprzątać stanowisko. W tafli wody zamiast swojego odbicia widzi lwa-demona, takiego różnego od niego, zarazem będącym wymuszonym ideałem. Uśmiecha się do niego. Oh, pomógłbyś mi, a nie. Za to lwica podobna jemu, zarazem niepojęta, odchodzi ze wzgardą, a on nie może do niej dobiec. Bo jest w lochach. Zza krat patrzą na niego smutne czarne oczy puszystego lwa. Dlaczego gepardziątko zabrało mu obiad? Nie lubi go. Jest bardzo wrednym i beznamiętnym lwem. Szarak ma mu za złe że martwy dik-dik uciekł na drzewo. Teraz pójdzie do dik-dikowego nieba i się zmarnuje. A on zaświadczał, przed Opatrznością, że tak się nie stanie.
Oh.
Gdzie jest Eleri?



RE: Skalny las - Eleri - 13-10-2013

Tuż tuż.
Godzinami wałęsała się, na oślep miotając po nieznanych jej miejscach w nadziei na odnalezienie niebieskookiego. Lecz, co było do przewidzenia, nie natrafiła nawet na jego ślad, a gdy zaczęło się ściemniać wpadła w panikę i czmychnęła gubiąc co chwila swój trop. Ta noc była dla niej koszmarem. Przedzierała się przez ciemność wpadając na kolejne to drzewa, skały, krzaki. We łzach dotarła na powrót do tego miejsca, uznając je po części za choć trochę znajome. Cała obolała i wyzuta z chęci do życia oraz poszanowania swej osoby weszła smętnie do groty i...
Nie wiadomo czemu nie piskła ze szczęścia. Może dlatego iż przepełniło ją ono nagle do tego stopnia, że gardło jej się momentalnie ścisnęło. Przystępowała chwilę z łapy na łapę w miejscu, po czym szybko i bezgłośnie znalazła się przed Arnym. Nie wierzyła. Aah! Wielki, promienny uśmiech rozświetlił jej oblicze. Co ona ma w sumie teraz zrobić? No przecież go nie obudzi... Och... jejku... Jakże ona się cieszyła!
Schyliła swój wdzięczny łebek i przejechała jęzorkiem z niezwykłą czułością po mordce odnalezionej zguby.