Król Lew PBF
Dolina Spokoju - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Dolina Spokoju (/showthread.php?tid=1709)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Dolina Spokoju - Bjarke - 25-12-2015

Uśmiechnął się pod nosem.
- Na co mi wiedza o nim? - mruknął pod nosem, nadal wytrwale wpatrując się w płynącą wodę. Czuł na sobie wzrok Amani, ale wygodniej było mu mówić o tym wszystkim bez patrzenia jej w oczy. Coś mu mówiło, że nie wytrzymałby ciągłego kontaktu wzrokowego w połączeniu z takim tematem.
- Jeśli nie żyje, to nic z tym nie zrobię. A jeśli żyje, to nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Bo to by znaczyło, że zostawił moją matkę zupełnie samą, wieczorem, w kompletnie nieznanym miejscu. Była od niego młodsza, nie miała doświadczenia, a on po prostu odszedł, bo się zdenerwował? - zmarszczył nos i zmrużył oczy. Widać było, że to raczej drażliwy temat. - Jeśli tak było, nie chcę go widzieć na oczy. Nie wychował mnie, nie miał na mnie żadnego wpływu. Nie jest moim ojcem i tyle.
Zerknął na lwicę kątem oka. W sumie to go nie znała, nie musiała więc mieć ochoty na słuchanie o jego problemach rodzinnych. Usiłował więc dyskretnie wyczytać z jej miny, czy nie jest znudzona rozmową.


RE: Dolina Spokoju - Amani - 25-12-2015

Rozumiała go, rozumiała jego ból, uśmiechnęła się smutnym uśmiechem, wiedziała co czuł, czuła to samo.
- Ja szukałam mojego ojaca tylko po to, żeby wiedzieć co za idiota, zostawia lwicę i swoje dzieci bez słowa, bo ich nie chce, bo to bękarty... chciałam go znaleźć i dać mu w pysk za to, ale nie wiem nawet dlaczego. Poprostu chciałam, ogrnęła mną wściekłość i ból, ból z braku łapy, która twardo by postawiła na swoim, a jednocześnie miała miękkie futerko do którego możnaby się przytulć i poczuć bezpiecznie.- poweidziała smutno i znów wlepiła smutny wzrok w wodę, lecz tym razem z oczu uleciała łza, ta jedna nic nie znacząca łza, a wytworzyła kilka małych fal na wodzie po nią. Potrzebowała teraz aby ktoś ją mocno przytulił i uspokoił, ale w pobliżu nie było nikogo prócz lwa, który rozumie ją jak nikt inny.
- A nie zastanawiałeś się kiedyś co by było gdyby on z wami został? Jaki byś był? Co byś teraz robił?? - zadała pytania na które sama nie znała odpowiedzi, ale zastanawiała się nad tym, bardzo często. Pod tym płaszczem szczęścia promieniującego od niej na codzień kryje się mała, smutna i przerażona lwiczka, która jeszcze nie dorosła, która dalej marzy i śni.


RE: Dolina Spokoju - Bjarke - 25-12-2015

Chyba doświadczyli naprawdę podobnych rzeczy. Tylko reakcje na nie mieli już różne. Zamyślił się ponownie.
- Wiesz, w jednym się bardzo różnimy. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Znaczy, widziałem, że inne lwiątka miały oboje rodziców, że normalne rodziny są większe i w ogóle. To nie tak, że nie wiedziałem, że mógłbym go mieć. - uniósł łapę i lekko pacnął nią w taflę wody. Lepiej by to wyglądało w jeziorze, tutaj nie było mowy o rozchodzących się po powierzchni kołach. Mimo to, pacnął jeszcze raz.
- Mój ojciec nie miał żadnego wpływu na moje życie. Nie szukam ani jego, ani zemsty za to, że go nie było. Mama poradziła sobie ze mną naprawdę świetnie, nie wydaje mi się, żebym mógł zostać przez kogokolwiek wychowany lepiej, niż przez nią. I tego będę się trzymać. - uśmiechnął się. Teraz już nie smutno. Teraz tak po prostu się uśmiechnął. - Takie gdybanie to zwykła strata czasu.


RE: Dolina Spokoju - Amani - 25-12-2015

Otarła łzy i się troszkę ogarnęła, wdech, wydech, wdech, wydech.
- Widzisz, mnie też niczego nie brakowało, miałam najlepszą mamę na świecie, która świetnie mnie wychowała, gdyby nie ona, nie przetrwałabym dnia na pustkowiach czy też sawannie. Tylko ja zawsze lubiłam pyać i od małego mam jedno jedyne pytanie, na które może mi odpowiedzieć tylko jedna persona. Pytanie jest krótkie, brzmi ono: Dlaczego? I nic więcej od niego nie chcę i nie potrzebuję- powiedziała spokojnie, nagle zrobiło jej się gorąco, weszła do wody. Podeszła do lwa i aby ochłodzić nieco atmosferę i rozweselić i jego i ją, ochalapła go falą zimnej wody. Posłała mu swój tradycyjny uśmiech i zaczęła uciekać ile mogła dając mu znak aby ją gonił.


RE: Dolina Spokoju - Bjarke - 25-12-2015

Syknął cicho, czując rozbryzgujące się na nim krople wody. Odruchowo otrząsnął się, przy okazji mierzwiąc sobie okropnie futro.
Tego, że temat jest skończony nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Nie lubił o tym mówić, myśleć zresztą też nie. Bez żadnego protestu przyjął więc zaproszenie do zabawy, wskakując za lwicą do rzeki. Ruszył za nią biegiem, chlapiąc przy każdym kroku. Już po chwili przygnębienie minęło, na jego miejsce zaś pojawiła się prosta, dziecięca radość. Chichocząc pod nosem, Bjarke na zmianę biegł po płytszym dnie przy brzegu rzeki i podpływał kawałek jej środkiem.
W pewnym momencie zanurkował, planując wynurzyć się tuż za nią. Prąd rzeki działał na jego korzyść, więc przy odrobinie szczęścia powinien zdołać ją tak zaskoczyć...


RE: Dolina Spokoju - Amani - 25-12-2015

Skutecznie unikała ataków Bjarkego, to kopiąc mu wodą w pysk to rzucając się na głębszą wodę, śmiała się głośno a zabawa była przednia. Przestała myśleć o drażliwym ją temacie i oddała się szczęściu i zabawie. Gdy Bjorke zniknął pod wodą onza zanurkowała i szukała go pod wodą, lecz jej niesforna grzywka utrudniała wszystko i przyklejała sie do oczu, co utrudniało widoczność i to bardzo. Wynurzyła się z wody i odgarnęła ją.
- No gdzie jesteś, pokaż się! - wołała do lwa chodząc powoli po płytszym kawałku dna rzeki. Była przygotowana na to, że w pewej chwili wyskoczy na ną z tyłu a wtedy ochlapie go za pomocą tylnych kończyn.


RE: Dolina Spokoju - Bjarke - 25-12-2015

Brązowy nie miał jak usłyszeć jej wołania, woda skutecznie wszystko tłumiła. Jednak po paru takich atakach był już niemal pewien, że Amani poradzi sobie z odparciem kolejnego. Przyszedł mu jednak do głowy inny pomysł. Przyspieszył, niemalże przyciskając brzuch do dna rzeki. Jej kierunek wciąż działał na jego korzyść, a lwica rozglądała się za nim na płyciźnie. Zapewne spodziewała się więc, ze wynurzy się spod wody, tak jak robił to dotychczas. Zamiast tego lew odpłynął kawałek z prądem, a gdy tylko dostrzegł najbliższe (bardzo zniekształcone przez wodę) drzewo, skręcił w jego kierunku. Wyłonił się spod wody, od razu jednak chowając się za szerokim pniem.
Teraz jedyne co musiał zrobić to... nic. Nie ruszyć się ani na krok. Ba, ani o milimetr! Siedział nieruchomo za drzewem, kapał i czekał. Nasłuchiwał, czy Amani nadal go szuka. Gotów w każdej chwili wyskoczyć i cieszyć się wyrazem zaskoczenia na jej pysku.


RE: Dolina Spokoju - Amani - 25-12-2015

Szukała go i odpierała jego kolejne ataki. Jednak kolejny atak, którego się spodziewała nie nadszedł, ale jej wzrokowi nie umknął szybki przemykający się cień za drzewo. Była świadoma, że to Bjorke, dlatego też zanurkowała i opierając się niesfornej grzywce płynęła powoli do lwa, który pewnie nie był świadomy tego, że gdy podplynie, da się zaskoczyć i ochlapie go znów wodą. Podpłynęła do drzewa, wynurzyła się, ale nie wyszła z wody, czekała.


RE: Dolina Spokoju - Bjarke - 26-12-2015

Samiec nie należał do spostrzegawczych, nie było więc zbyt prawdopodobne, że dostrzeże poczynania lwicy. Jednak Amani nie przewidziała jednego - tego, że Bjarke okrąży drzewo i wyskoczy z drugiej strony, zamiast wychylać się tą samą drogą, którą wylazł z wody. Wciąż ociekając wodą, brązowy wyskoczył zza szerokiego pnia... i zamarł na sekundę. Lwicy nie było tam, gdzie się jej spodziewał. Zapewne taki sam szok przeżyła i ona, może nawet odruchowo chlapnęła wodą w miejsce, gdzie według niej miał wyłonić się jego pysk?
Dopiero chwila rozglądania się pozwoliła Bjarke na rozeznanie się w sytuacji.
- Chyba próbowaliśmy się nawzajem przechytrzyć, co? - spytał, szczerząc kły w szerokim uśmiechu.


RE: Dolina Spokoju - Amani - 26-12-2015

Lwica nie spodziewała się, że Bjorke wyskoczy z drugiej strony. Chlapnęła tam gdzie zamierzała i zamarła na chwilę. Szukała brązowego, aż dostrzegła go z drugiej strony pnia. Szeroko się uśmiechnęła.
- Chyba coś nam nie wyszło. - powiedziała chichocząc. Wyszła z wody i otrzepała się. Jej futro napuszyło się i wyglądała teraz niczym chmurka tylko taka pomarańczowa. Usiadła obok Bjorkego i zobaczyła piękny zachód słońca.
- Patrz! - pokazała łapą w stronę zjawiska.


// Jako, że Bajrke się zawiesiła to wychodzę//

z.t


RE: Dolina Spokoju - Kamyk - 10-03-2016

Dolina Spokoju zdawała się mieć to do siebie, że lgnęły do niej istoty, które ze spokojem miały bardzo niewiele wspólnego. Były wśród nich zarówno czmychające przed każdym dźwiękiem antylopy, jak i gniewne, samotne lwy. Były też rącze i czujne gazele, a obok nich głodne, zdesperowane gepardy. Wiele było tych mniejszych i tych większych, tych słabszych i tych silniejszych.
Nie było jednak hien. Ani w roli ofiary, ani w roli drapieżnika. Lwy zadbały o to, by nikt z tych, co przekroczyli ich ziemie nie wrócił ze swoją opowieścią. Pozostali nieliczni, najczęściej w pojedynkę próbując doczekać się lepszych dni i powrotu watahy. Wśród nich byli jednak ci cierpliwi, a także ci narwani.
Do której z tych kategorii lew przyporządkowałby samotne wynaturzenie: wielką hienę, ciężko walczącą o każdy stłumiony oddech, pozostawiającą po sobie ślad krwi i strzępów sierści?
Ślad urywał się w zaroślach. Zapach zapomnianego drapieżnika mieszał się z wonią antylop, zapewne kryjących się wcześniej w tym miejscu. Jego historia toczyła się jednak dalej - a nie była to opowieść tylko o samotności.


RE: Dolina Spokoju - Vantre - 10-03-2016

Hiena maszerowała przed siebie, przeklinając w myślach siebie i ostatnio napotkane lwy. Jak mogła dać się podejść tak łatwo? Cokolwiek miały w głowach, na pewno nie było to nic dobrego. Dobrze, że w porę otrząsnęła się i zabrała stamtąd swój skołowany zadek.
Nie oceniamy hien jedną miarą.
Też mi coś! Co to w ogóle za bełkot?
Oburzona hiena przystanęła w miejscu, gdy jej brzuch zaburczał głośno.
Z żalem pomyślała o świeżo upolowanym guźcu, którego zmuszona była porzucić na terenach tamtych dziwaków. Westchnęła głośno.
-Kij im wszystkim w zadki.-warknęła do siebie, zawieszając wzrok właśnie na niewielkiej gałązce, znajdującej się u jej łap. Uniosła łeb, dostrzegając nad sobą hojnie rozkładające swe ramiona drzewo, a na nich duriany.
Źrenice jej ślepi momentalnie powiększyły się, a pysk zwilżyła porcja śliny. Oblizała się łapczywie, po czym wziąwszy mały rozbieg, rzuciła się pędem na drzewo, z impetem odbijając się od pnia. Ten ani drgnął, a tym bardziej owoce, które wisiały hen hen wysoko. Hiena powtórzyła kilkukrotnie ów manewr, jednak jej próby spełzły na niczym.
-Szlag!-warknęła, zasapana już przysiadając na zadku.


RE: Dolina Spokoju - Kamyk - 10-03-2016

- Hehe-hiena? - Nagle dał się słyszeć głos.
Stojąc z boku, można byłoby powiedzieć tak: w smutnych, acz nie niezwykłych okolicznościach spotkały się dwie hieny - a rzadki był to widok, dwie hieny w jednym miejscu. Pójdźmy tą myślą dalej, bowiem jeszcze rzadziej widywało się hienę z piórkiem zatkniętym za uchem. A był jeszcze ten drugi - olbrzym o jasnym, pręgowanym futrze. O ile uśmiech (nawet ten głupkowaty) był u hien częstym widokiem, ciut rzadziej należał on do kogoś o pokrwawionym łbie - krew kapała kropla po kropli na ziemię, spływając znad lewego oka. U jego łap leżała martwa antylopa, pozbawiona poniżej kłębu tylnej nogi. Jej martwe, zamglone oczy stały się świadkami spotkania nie tyle dwóch hien - co dwóch przyjaciół, z których ten wielki nie był w stanie rozpoznać tej mniejszej. Świat kręcił mu się w oczach, a jego własna krew zalepiała ślepia.
- Czemu ty... - zastanowił się olbrzym, przekrzywiając głowę.
Wyglądało na to, że szybko tego pożałował: przykładając do niej łapę, szybko powrócił do jej pierwotnej pozycji. Gdyby tylko był w stanie rozpoznać w tym dziwnym, kręcącym mu się w głowie świecie samiczkę, na którą patrzyły jego oczy.
- Czemu ty próbujesz... zrobić... to? - Z trudem sklecił to zdanie. - Hiena chce upolować drzewo?
Spojrzeniem wolnym od zrozumienia wędrował spojrzeniem od Vantre, do drzewa, pod którym siedziała.


RE: Dolina Spokoju - Vantre - 10-03-2016

Jej ucho zadrgało, jednak nie od razu spojrzała na samca, pochłonięta łapaniem pokaźnych haustów powietrza, którego tak domagało się teraz jej niewielkie ciało.
-Że co?-sapnęła, spoglądając jeszcze nieświadomie na olbrzyma.-Nie ja, nie.. Chciałam zwalić na dół te owo..-język ugrzązł jej w gardle, a ona poderwała się z ziemi, sztywno stając na czterech łapach.
-KAMYK!-wykrzyknęła z całych swoich płuc. Może i on jej nie poznał, ale ona nie pomyliłaby go z żadną inną hieną. Stanęła jak wryta, przez chwilę nie mogąc się poruszyć z wrażenia. Zamrugała kilkukrotnie, jakby sprawdzając, czy postać przyjaciela nie jest aby senną marą, ale on wciąż tam stał-z tym głupkowatym wyrazem pyska, cały we krwi.
Podbiegła do niego czym prędzej.
-Co się stało? Gdzie ty byłeś? Gdzie reszta?-wypluła potok pytań, przyciskając łeb do jego piersi.
-O rany, cały utytłany we krwi jesteś, co z tobą?-odkleiła się od niego, z deka zniechęcona czerwoną posoką, sklejającą sierść Kamyka.
-Myślałam, że się kurcze już nigdy nie zobaczę, duży.-dodała, spoglądając w te głupie, złote ślepia.


RE: Dolina Spokoju - Kamyk - 10-03-2016

Kamyk nigdy nie należał do błyskotliwych zwierząt. Teraz jednak wydawał się być w dziwnym stanie, nawet jak na standardy, które sam swego czasu wyznaczał. Usłyszał głośny krzyk Vantre, lecz nie rozpoznał w nim swego imienia od razu - wszystko docierało do niego jakby po chwili. Nawet fakt, że hiena rzuciła mu się w objęcia o mało nie umknął jego uwadze. Choćby skakała po nim, prawdopodobnie stałby tak, jak tamto drzewo, na które 'polowała'. Jej potok pytań niemal w całości umknął jego uwadze. Gdyby mógł, skuliłby się w sobie, przestraszony. Jedyną oznaką tego, że cokolwiek zrozumiał były lekko cofające się puchate uszyska. A potem, jak na domiar złego, akurat, kiedy zdawał sobie sprawę z jej bliskości hiena odsunęła się od niego. Spojrzał na nią z góry, przestraszony.
- Kamyk? - Powtórzył po niej. - Utyt-łany? Gdzie? - Spojrzał po sobie, co skończyło się kolejnym zawrotem głowy.
Zachwiał się, lecz nie upadł. Krzywiąc się trochę, spojrzał znów na samiczkę.
- Kamyk nie widzi... - Powiedział, przypatrując się jej proszącym spojrzeniem.
Ledwie moment później wybałuszył w szoku oczy, aż otwierając pysk ze zdziwienia. Dużo czasu potrzebował, a tak naprawdę, to nie wzrok i słuch sprawił, że rozpoznał swoją przyjaciółkę, a węch. Kamyk gapił się w nią, jedyny stały punkt w chwiejącym się świecie.
Vantre, mimo oczywistego złego stanu Kamyka, nie miała zbyt wiele czasu na reakcję.
- VANTRE! - Ryknął olbrzym, na chwilę całkowicie zapominając o swoim bólu.
Doskoczył do niej, śmiejąc się w najlepsze, a łzy mieszały się w jego oczach z krwią. Opatulił ją potężnymi łapskami, a potem mocno przytulił ją do siebie, w kółko powtarzając jej imię.
- Vantre znalazła Kamyka! - Zapłakał ze szczęścia Kamyk, kołysząc nią na boki.
Co po chwili skończyło się tym, że świat zakręcił się znów w jego oczach, a on wylądował na ziemi, ciągnąc za sobą Vantre. O ile ona sama wylądowała na nim, o tyle Kamyk nie miał lekkiego lądowania. Wypluł powietrze z płuc, a następnie skrzywił się mocno, cicho powarkując.
- Ała. - Mruknął, lecz nie wypuścił Vantre z objęć. Ledwie moment później powróciły łzy szczęścia. - Vantre znalazła Kamyka, Vantre znalazła Kamyka... - Powtarzał w kółko jak mantrę, obejmując samiczkę, liżąc ją i głaszcząc. - Kamyk widzi Vantre, Kamyk cieszy bardzo, faktycznie!
W tej chwili wszystko inne było dla niego bez znaczenia.