Król Lew PBF
Dolina Spokoju - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Dolina Spokoju (/showthread.php?tid=1709)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Dolina Spokoju - Imbali - 13-07-2017

Zaraz za Jo z drzewa zszedł Im. Nie miał zielonego pojęcia, jak naprawia się ratelową norę, ale to chyba nie może być trudne. Wystarczy wykopać dziurę, prawda? Na wszelki wypadek jednak postanowił naśladować Jo i za jego przykładem zbierał gałęzie i inne takie rzeczy. Na wieść o glinie posłał brązowemu szeroki uśmiech i zabrał się za wykopywanie rudego błota.


RE: Dolina Spokoju - Mistrz Gry - 15-07-2017

Ratel szedł za nimi mając ich uważnie na oku gdyby zechcieli znowu zwiać. Tyle, że tym razem by im nie darował i nie spocząłby dopóki każdy z nich nie zostałby eunuchem. Nawet gdyby miało go to kosztować życie. Prosiłby się do niego nie odzywać, więc tylko burknął pochmurnie na radość Banjo znaleziskiem czerwonej gliny. Starzec przystanął z boku waląc ze zdenerwowania ogonem w ziemie. Do cierpliwych nie należał. Patrzył tylko jak wykopują glinę, jego rozwalona grota była już niedaleko.



RE: Dolina Spokoju - Banjo - 25-07-2017

Kiedy Banjo uznał że taki stosik im wystarczy zaczął nieść w pysku, toczyć nosem kopać kawałki ku norze która już zresztą było widać. Gdy wszystko było na miejscu siadł i zaczął się zastanawiać od czego by tu zacząć. No w końcu majsterklapką nie był. Ale jaka to zabawa! Zaczął przede wszystkim wyciągać z nory wszystko co było połamane oczywiście zostawiając ,,wyposażenie". Potem zaczął eksperymentować z gliną, liśćmi i patykami aby zasłonić wejście no norki. Cały czas pogwizdywał i patrzył na Ima pytająco. ,, Co jeszcze mamy tu zrobić?"pytały jeho oczy.


RE: Dolina Spokoju - Imbali - 25-07-2017

Im zabrał swoją porcję gliny i dziarskim krokiem ruszył do norki. No dobrze, więc... Najpierw trzeba było odgruzować pomieszczenie. Pomógł Jo w tym a jakże trudnym zadaniu, na końcu dokładając trochę gliny w ramach utrwalenia ścian. Potem zajął się dokładaniem liści do konstrukcji przyjaciela. Wkrótce powstały z tego bardzo przyzwoite drzwi. Umieścił je tam, gdzie być powinny i zaśmiał się.
- No i norka jak nowa - rzekł do ratela. Podszedł kawałek w jego stronę. Można by powiedzieć, że powoli zbierał się do odejścia.
- Jeszcze raz bardzo przepraszamy, więcej się to nie powtórzy - zapewnił. Przystanął, by poczekać na Jo. Pora ruszyć na spotkanie kolejnej przygodzie!


RE: Dolina Spokoju - Firkraag - 29-07-2017

Myk cyk, szast prast. Tu się doklepie tam się poprawi i norka wyglądała już w miarę porządnie. Odstawało parę gałęzi, gdzieś tam na suficie za duża gruda gliny wisiała. Nora jak ta lala. No prawie.
Ratel stracił cierpliwość, warknął kłapnął wam zębiskami przed nosem i kazał zjeżdżać bo was pozagryza. Gdy odejdziecie, zajmie się drobnymi poprawkami by to miało ręce i nogi.

NAGRODA:
Imbali i Banjo otrzymujecie po +10 PD zdolności manualne i próba ulepienia nory na coś się przydała 
Banjo -9 HP za poharatany tyłek po odskoczniach z lulkiem przez swojego towarzysza.
Mdłości towarzyszące wam przez kilka dni po zatruciu.



RE: Dolina Spokoju - Imbali - 29-07-2017

Warknięcie ratela wcale się czarnemu nie spodobało. Zaśmiał się nerwowo.
- Rozumiem, że przeprosiny przyjęte... - cofnął się o kilka kroków. - No to do zobaczenia! - zawołał i nie czekając na Jo pobiegł przed siebie.

Z.t.


RE: Dolina Spokoju - Banjo - 29-07-2017

A Banjo rzucił się za Imem rzucając tylko gdzieś tak ,, do widzenia psze pana!" i już go nie było.

z,t


RE: Dolina Spokoju - Warsir - 03-07-2018

Chyba nie będzie dla nikogo niespodzianką informacja, że Warsir kompletnie nie pamiętał, jaką drogą szedł za Xenią i Bahatim, a co za tym idzie nie miał zielonego pojęcia, jak wrócić do rodziny. Oczywiście był pewien, że taki mądry i dzielny lew jak on jakoś odnajdzie drogę, więc energicznie podjął wędrówkę. Jak na razie nie odniosła oczekiwanego skutku. Szedł i szedł, nie wiedząc nawet, czy się do celu zbliża czy oddala. Chyba powinien być na dobrej drodze, bo to drzewo już chyba kiedyś mijał. A może to nie było to? Ciężko stwierdzić, bo wszystkie wyglądały tak samo. Powoli słońce opadało ku horyzontowi, a on dalej był nie bliżej domu niż na początku. Usiadł zrezygnowany i pociągnął nosem. Nie wiedział gdzie jest, w którą stronę iść, ani nawet kogo zapytać o drogę. Super.


RE: Dolina Spokoju - Manaia - 03-07-2018

Dzień był wyjątkowo piękny. Rozmarzonym wzrokiem śledziłam płynące po niebie obłoki i szybujące w oddali ptaki. Dokoła było cicho i pusto. A przynajmniej tak mi się wydawało, ponieważ zapatrzona w niebo nie zauważyłam siedzącego samotnie małego lwiątka. Jego brązowa sierść zlewała się z barwą traw. Pewnie minęłabym je obojętnie, nawet nie zdając sobie sprawy z jego obecności, gdyby nie to, że z rozmyślań wyrwał mnie nagle dźwięk pociągania nosem. Zatrzymałam się i rozejrzałam dokoła, próbując dostrzec skąd dobiegał. Wtedy dopiero zauważyłam Warsira. Podeszłam bliżej niego z zatroskaną miną. Co taki młody lewek mógł robić bez opieki na środku sawanny?
- Coś się stało? Jesteś tu sam? – zapytałam.


RE: Dolina Spokoju - Warsir - 03-07-2018

Lewek na dźwięk głosu zerwał się na równe łapy i odwrócił twarzą do nieznajomego.
- Nie... - odpowiedział automatycznie. Wtem zdał sobie sprawę, że to nie nieznajomy, lecz nieznajoma. Wyglądała na raczej niegroźną osobę. - Tak, proszę pani.
Była na pewno młodsza od mamy. Zdecydowanie młodsza. Może się jeszcze na tym nie znał, ale wydała mu się bardzo ładna. Spuścił wzrok na łapy, nie wiedząc, co powiedzieć dalej.


RE: Dolina Spokoju - Manaia - 04-07-2018

Taki mały lewek sam na środku sawanny, przecież to nie do pomyślenia! Coś mogło mu się przecież stać. Nie mówiąc już o tym, że nie mógł sam zdobyć pożywienia. Podeszłam bliżej i nachyliłam się nad lewkiem z łagodnym uśmiechem na pysku.
- Jak się tu znalazłeś? - zapytałam - Mogę ci jakoś pomóc? - być może maluch zgubił się i potrzebował przewodnika, aby wrócić do domu.
- I mów mi Manaia. - przedstawiłam się lwiątku - A ty jak się nazywasz? 


RE: Dolina Spokoju - Ben - 04-07-2018

Benjamin postanowił zebrać całą rodzinę. Przemierzył chyba całe Upendi, w poszukiwaniu Warsira, który oddalił się od Zumy i reszty lwiątek. Bo przecież w Różanym Ogrodzie obiecał ich ojcu, że będzie się nimi opiekował. Poszukiwania miały dobiec końca, w Upendi nie było po nim ani śladu, ale w przechodząc doliną, zauważył najpierw białą lwicę. Po cichu starając się być jak najbardziej niezauważalnym skradał się w wysokiej trawie, by przyjrzeć się lwicy. Zauważył też Warsira. By nie wywołać nieoczekiwanych reakcji ze strony lwicy, wstał na równe nogi i z odległości zawołał małego:
- Warsir ! Warsir, tu jesteś ! Dlaczego uciekłeś od mamy ? Nie wolno się tak daleko oddalać ! 


RE: Dolina Spokoju - Warsir - 05-07-2018

- Ja... nie wiem... zgubiłem się.
Nigdy by nie podejrzewał, że jego łapy mogą być aż tak interesujące, aż ciężko było oderwać od nich wzrok. W końcu jednak musiał zmierzyć się z tym niełatwym zadaniem. Nieśmiało podniósł wzrok na lwicę i spróbował się uśmiechnąć.
- Ja jestem... - W tym momencie rozległ się krzyk. Przestraszony Warsir skoczył za Manaię. Gdy pierwszy szok minął, wychynął zza lwicy i ujrzał tego lwa, którego im tata niedawno pokazał. Spojrzał na Manaię, potem na Benjamina i znów na Manaię. Nie był pewien, co powinien zrobić. Ten cały "wujek Ben" nie wzbudził w nim ostatnio zbytniego zaufania. Ale z drugiej strony mógł wiedzieć, gdzie są rodzice. Dziwna sprawa, ale lewek wolałby, żeby samiec się tutaj nie pojawił.


RE: Dolina Spokoju - Manaia - 05-07-2018

Zrobiło mi się żal zagubionego malucha i odwzajemniłam jego nieśmiały uśmiech. Nagle sceneria uległa zmianie, kiedy pojawił się nieznajomy lew, najwyraźniej znający lwiątko. Jego słowa wskazywały, że jest spokrewniony z Warsirem, ale reakcja malucha świadczyła, że nie ufa samcowi. Zasłoniłam lwiątko przed przybyszem.
- Kim jesteś? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy. Paniczna reakcja lewka nie wskazywała jakoby darzył go ciepłymi uczuciami. Możliwe, że Warsir wcale się nie zgubił, ale uciekał przed brązowogrzywym, który wyrządził mu krzywdę. W tej sytuacji byłam gotowa bronić lwiątka wszystkimi siłami.


RE: Dolina Spokoju - Gunter - 08-07-2018

Z każdą przeżytą chwilą Gunter coraz silniej wierzył w bogów oraz to, że go nienawidzą. Wydawało się jakby kierując jego losem ciągle robili mu na złość. Kiedy był już tuż, tuż za uciekającymi, znikąd pojawiło się stado jeleni, niwecząc cały plan pościgu. W tej sytuacji stwierdził, że niewiele pozostało mu do zrobienia jak wrócić do swojej jaskini i zająć się swoimi ranami. Właściwie powinien też znaleźć pozostałych towarzyszy i pomóc im w leczeniu, ale przypomniał sobie, że zostawił coś w jaskini. Szedł więc pospiesznie w jej stronę, kiedy zauważył trójkę lwów, a wśród nich niedawno porwane lwiątko. Samiec był podobny do Jasira, ale całe szczęście nie był to ojciec malca. Biała samica z kolei nie wyglądała na jego matkę. Znachor podszedł więc bliżej rozmawiających.
- Warsir! Mówiłem ci przecież, żebyś nie wychodził z jaskini. Nie możesz jeszcze sam chodzić po zioła. – skarcił malucha. – Ale właściwie dobrze że tu przyszedłeś, jesteś mi potrzebny.
- Państwo wybaczą. – skłonił się szarmancko przed parą lwów – Nazywam się Gunter i jestem znachorem, a to jest mój… - jak nazwać głodującego młodzieńca, który dobrowolnie wykonuje dla ciebie niewolniczą pracę, z naiwną nadzieją, że nauczy się czegoś pożytecznego? – praktykant. Nie będzie dłużej państwu zajmował czasu.
Znachor przybrał najniewinniejszy wyraz pyska ze swojego repertuaru i obdarzył lwy przyjaznym uśmiechem. Następnie zwrócił się do lwiątka.
- Chodź, pomożesz mi. – wskazał na ranę na swoim barku. – Miałem małą przygodę i muszę to opatrzyć.
Zerknął na parkę lwów i szepnął Warsirowi na ucho.
- Jeśli dobrze się spiszesz, to może dostaniesz coś do jedzenia. – tak, kolejną wadą dzieci jest fakt, że trzeba je karmić.