Król Lew PBF
Wnętrze wulkanu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Wulkan Burgess Shale (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=63)
+--- Wątek: Wnętrze wulkanu (/showthread.php?tid=1712)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 20-02-2016

W ostatnim czasie częściej patrolował okolice wulkanu niż stadne, ale coraz mniejszą odczuwał chęć by się widywać z tamtymi zwierzętami. Bowiem Ines już prawie w ogóle nie wiązała go z resztą towarzyszy. Zwłaszcza po spotkaniu z Ate, biała zaczęła być zamazywana, a jej miejsce zajęła zielonowłosa. Nadal czuł ogień jaki mu płonął w żyłach i gdzieś tam w głębi miał nadzieję, że to wystarczy by odrodzić uśpiony wulkan.
Kiedy to się wdrapał na górę i stanął w progu wejścia do wnętrza wulkanu złapał powietrze w płuca i zaryczał dwa razy. Jedynie dwa, ale bardzo przeciągając swój ryk.


RE: Wnętrze wulkanu - Belial - 20-02-2016

Belial przechodząc w okolicach wulkanu usłyszał ryk, wrodzona ciekawość nie pozwoliła mu przejść obok obojętnie. Od razu ruszył w stronę skąd dobiegał dźwięk. Gdy wylazł na skałę zobaczył znajomego mu lwa. Usiadł za nim, uśmiechnął się sam do siebie, i lekko rozbawionym głosem odparł.
- Liczysz że ktoś Ci odpowie? - Ostatnio często zaczynał rozmowę od żartu lub szydery. Rozejrzał się po odrzwiach wejścia do wulkanu, były dość pokaźne zaś sam wulkan wręcz przytłaczał swoim ogromem. Fajne miejsce, które Belial zauważył już dawno jako lwiątko. Fascynował go ten cały wulkan, szkoda tylko że był wygasły.


RE: Wnętrze wulkanu - Ate - 20-02-2016

Słyszała jego ryk już z daleka. Tak dobrze jej znany. Wypełniony po brzegi tym dawnym ogniem, który lubo łechtał swym ciepłem jej wyżartą duszę. Wulkan. Milczący gdzieś w głębi dawnych Płonących Ziem, po których wlokła się samotnie. Podniosła pysk, a smoliste wargi osnuł pojedynczy uśmiech. A więc jednak dotarła do niego... On też zapełniał jej umysł ostatnimi czasy od kiedy doszło do ponownego spotkania po latach. No nie tylko on. Również coś, co kotłowało się w jej łonie niespokojnie, wyczekując swego czasu.
Ale obok stał już ktoś. Zastrzygła uchem, słysząc słowa młodego... i jej potężny ryk rozciął powietrze, wtórując czerwonemu w powitaniu krwawego świtu, który niczym ogień rozlewał się po niebie nad Lwią Krainą.
- Wielu mu zawtóruje... - zabrzmiało w końcu, kiedy ryk urwał się, a właściwie wyciszył. Szmaragdy płonęły żywym ogniem. Skłoniła się przed czerwonym - ...anudora, Anubisie... - zabrzmiał głuchy głos, który niósł ze sobą nieprzyjemne echo. Ogoń świsnął w powietrzu, a smoliste wargi wykrzywiły się w tym parszywym uśmiechu - ...i tobie, Belialu, anudora.



RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 20-02-2016

Po ryknięciach zamknął czerwone ślepia czekając na to co miało się stać. Co miał przynieść mu los, przeznaczenie.
Odwrócił łeb pomału w stronę nadchodzącego głosu, a temu towarzyszyło jeszcze wolniejsze otwarcie oczu, a zaraz po tym delikatny uśmiech jakby odpowiadający Belialowi.
- I się nie przeliczyłem - rzekł do syna największej Pożogi Płonącej Ziemi, Windu, kuzyna, swego najbliższego przyjaciela.
- Tym razem cieszę się, że jest to żywa osoba - dodał i oderwał od niego swój szkarłatny wzrok i powędrował nim za Beliala, w miejsce skąd nadchodziła jego towarzyszka wielu bitew, przyjaciółka, wybranka posiadająca siłę by stopić zamrożone do tej pory serce Anubisowe, muza która dodawała mu siły by walczyć.
- Anudora Ate, anudora Belialu - mój drogi bratanku. - Przywitał ich każdemu skinąwszy łbem na powitanie. Wiadomo było, że Windu był bliski Anubisowi nawet bardziej niż niektórzy z własnego rodzeństwa, więc nie obawiał się tak go nazywać.
- Miałem wielką nadzieję, że Cię tutaj spotkam, tutaj gdzie widziałem się po raz ostatni z twoim ojcem. Choć było to już długo po jego śmierci - rzekł przenosząc szkarłatne spojrzenie bezpośrednio na Beliala.


RE: Wnętrze wulkanu - Belial - 20-02-2016

Przyglądał się Anubisowi ciągle uśmiechając się tajemniczo. Dopiero słowa zza jego pleców skutecznie ściągnęły uśmiech z jego pyska. Dwoje cudzych lwów i on sam... To nigdy nie jest nic dobrego, jednak musiał mieć zimną krew.
- Witam was... - Przywitał się odwracając łeb ku Ate. Wstał i zmienił swoje miejsce tak by nikt nie stał za nim... Broń plecy - powtarzał sobie w myślach. Nagle zaczły padać dziwne słowa z pyska Anubisa. Bratanek, Ojciec... On nie miał nikogo takiego wiec co to za gadanie? Zmarszczył brwi rzucając spojrzenie najpierw na Ate a później znów na Anubisa.
- Rzucasz słowa na wiatr Anubisie... Nie znam was właściwie, a Ty zaczynasz mówić o moim ojcu którego nie znam? - Nie łatwo będzie mu wytłumaczyć że jest synem Windu. Oboje zawracali mu tym łeb, który po tym wszystkim coraz bardziej zadawał ból... Właściwe ból pojawił się dopiero po rozmowie z Ate... Czyżby tu o to chodziło?


RE: Wnętrze wulkanu - Ate - 21-02-2016

Uniosła nieznacznie pysk w zadumie i przymknęła ślepia. Czerwone promienie wschodzącego słońca niczym języki ognia lepiły się do tego smolistego pyska, a pokraka wolno ruszyła obok Beliala, rzucając mu to martwe spojrzenie, aby następnie zająć miejsce u boku swego wybranka. Dość majestatycznie wyglądali siedząc obok siebie na tle krwawego świtu. Dwa płonące serca, w których jedna zjawa rozpoczęła pożar, a następnie we dwoje byli w stanie wzmocnić jego natężenie. Zmrużyła nieznacznie ślepia, a te dwa szmaragdy uważnie przyglądały się młodemu lwu.
Pysk wykrzywił się w czymś, co prawdopodobnie miało być imitacją parszywego uśmiechu. Przechyliła nieznacznie na bok łeb. Tak. Niechybnie przypominała w tym momencie wiedźmę. Demona zamknionego w zwyczajnym śmiertelnym naczyniu.
- Na wiatr? - rzuciła zaskoczona, zerkając na Anubisa kątem oka - Ohh, zapewniam cię, że nikt nie stara się tu ciebie okłamywać... moje opowieści o wiecznym ogniu także nie były kłamstwem... - blask białych kłów, pożółkłych jedynie nieco u nasady wyłonił się spod osłony czerni - ...nie wiesz nawet jak bardzo jesteś podobny do swojego ojca. To samo spojrzenie. Ta sama postawa... - głuche tony wydobywały się spomiędzy jej smolistych warg, a spojrzenie bacznie spoczywało na młodym, niewzruszone jego swoistym skrępowaniem.



RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 21-02-2016

Mruknął trochę nieprzyjemnie słysząc jego słowa.
Bowiem on nie miał w zwyczaju rzucać słów na wiatr, wręcz był na to bardzo cięty. Zwłaszcza jeśli to dotyczyło Płonącej Ziemi i bliskich mu osób.
- A więc co chcesz się o nim dowiedzieć? - rzekł do niego i spojrzał na moment w stronę Ate, uśmiechając się do niej delikatnie. Słysząc, że i ją zaskoczyły słowa młodego samca i zanim sam odpowiedział dał dokończyć swojej wybrance.
- Zdecydowanie jesteś tak samo nieufny i podejrzliwy jak on. Ale to dobra cecha Belialu - tutaj znów zerknął w stronę zielonowłosej jakby chciał ujrzeć jakieś potwierdzenie.
- Zwłaszcza u Sherkhana - dodał po czym roześmiał się krótko na wspomnienia o swoim pradziadzie.


//Tak, to jest ten post pisany przez 4h xD Ale spójrzcie jakie poświęcenie, bo o której wrzucony! :D


RE: Wnętrze wulkanu - Belial - 21-02-2016

/ Jak na 4 godziny pisania to dupy nie urywa XD/

Belial słuchał ich słów z lekkim rozdrażnieniem, czyżby faktycznie wiedzieli o czym gadają? Może to właśnie od nich mógł się wszystkiego dowiedzieć, zresztą Anubis sam to zaproponował.
- Dobrze... - Wstał i wolno przeszedł się przed nimi z jednej strony na drugą, zaś gdy zawracał puszczał im chwilowe spojrzenie...
- Chętnie się dowiem czegoś o tym całym Windu. Jeśli możecie w jakiś sposób mnie przekonać do tego że faktycznie był moim ojcem... - Przerwał i zamyślił sę na chwilę ciągle chodząc w te i z powrotem.
- To zostanę waszym dłużnikiem, nie ukrywam że szukam odpowiedzi... Chciałbym znać przodków. - To było dla Beliala dość trudne do ogarnięcia, ciężko było sobie poradzić z czymś takim, szczególnie że nigdy się nie dowie tego na sto procent. Ate w czasie ich poprzedniego spotkania wspominała coś o ogniu, który to ma się w nim tlić. Może to właśnie sprawia mu tyle bólu? Dziwna sprawa. Zwolnił po chwili i usiadł przed nimi zachowując ze dwa metry bezpiecznej odległości.


RE: Wnętrze wulkanu - Ate - 21-02-2016

//Jeśli mamy być bardziej skrupulatni, to było to ponad 6 godzin </3

Ate wyszczerzyła kły i pokiwała znacząco pyskiem na słowa czerwonego, przyglądając się bystro tymi przenikliwymi szmaragdami personie herszta Cieniowiska. Smoliste lico było w pewien sposób przerażające. Niczym mara z najgorszego koszmaru. Licho wie, czy nie niosła ze sobą zapachy cykuty i śmierci. W końcu zielone kudły już miała.
Odwzajemniła uśmiech Anubisa, niewidocznie dla oczu Beliala smyrając go ogonem po boku w dość figlarny sposób. Ale jej pysk nie zdradzał żadnych emocji, oprócz pewnego zdziwienia słowami burego samca.
- Ufność nie jest dobrą cechą. Zbyt ufny możesz łatwo wpaść w szpony nieprzyjaciela, który niechybnie rozszarpie twe marne śmiertelne ciało, napawając się szkarłatem pożogi... - zamruczała, przechylając nieznacznie na bok łeb. Złoto przy uchu zabłyszczało, kiedy zastrzygła nim, a powiew suchego wiatru wdarł się między tę trawiastą zieleń niespotykanej grzywy. Uniosła wysoko brew, słysząc ton jakim młody zwracał się ku nim. Oczywiście mogła podjąć tę rozmowę, ale wolno przeniosła spojrzenie tych pięknych płonących żywym ogniem szmaragdów na Anubisa. Bowiem byli najlepszymi przyjaciółmi swego czasu. Czyliż miała jakiekolwiek prawo odbierać mu możność opowiadania o nim? Ba. Zachęcała go spojrzeniem do snucia opowieści o starym Windu, którego duch pewno błąkał się i w tej chwili gdzieś tutaj.



RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 21-02-2016

// Czepiacie się xD

Śledził jego ruchy zastanawiając się co takiego mu w ogole opowiedzieć o ojcu. Ich znajomość była tak długa, że nie wiedział od czego miałby w ogole zacząć.
- Jak już możesz wiedzieć Windu jest moim kuzynem zbliżonym wiekiem do mnie, więc nasze relacje sięgają tak daleko jak tylko jestem w stanie powrócić pamięcą. Od pięciu pokoleń wstecz losy naszej rodziny były związane z tymi terenami. Wypaczając nasze dusze, chłonące nie tak dawny płynny ogień jaki płynie w wnętrzu tej góry. Po wieczność związani przysięgą składaną na tych ziemiach. Swojemu władcy, Scorpiusowi, Dżafarowi, Vaderowi, Montanie, Aemiliusowi, Laviemu. To tak długo historia Belialu, a w nią mocno wpłatany twój ojciec, on i ja już od małego kroczący łapa w łapę. Siejący trwogę w słabych duszach i umysłach. Zabierajacych siłą to co chcieliśmy mieć. Byliśmy w twoim wieku, może trochę młodsi?... Nie działaliśmy jednakże pod swoimi prawdziwymi imionami. Windu przybrał imię Beliala, imię które odziedziczyłeś po nim ty. Nie mam pojęcia kim była twoja matka, ale najwidoczniej znała go właśnie pod tym imieniem. Ja przybrałem imię Duriela - rzekł robiąc dłuższą przerwę bo w jego dawne imię spowodowało jakby się cofnął gdzieś dawno pamięcią. Do lochów, czarnej jaskini. Najczerniejszej z wszelkich jakie tam były. W łbie poczuł nieprzyjemne warczenie. A nieprzenikniony mrok rozjaśniły dwa krwisto czerwone światła. Wstrząsnął szybko łbem chcąc odgonić od siebie te myśli. Przeszedł go zimny dreszcz. Posłał Ate lekki uśmiech, choć był on zimny, dziwnie wymuszony.
Kilka sekund później całkowicie powrócił myślami na szare ziemie. Przez co zaplątał swój ogon w ogon Ate ponownie uśmiechając się kącikami czarnych warg. Tym razem normalnie.
- Porywaliśmy, dość często. Rodziły się przez to na prawdę skomplikowane relacje. Jedną z nich jest Król Lwiej Ziemi. Tą sielankę przerwała nam jednakże nieubłaganie nadciągająca wojna z Złą Ziemią. Stadem którym przewodziła Kami. Bezsensowna walka, nierówna, walka którą dobrze i Ate będzie pamiętać. Walka dwóch stąd które nie potrafiło uklęknąć. Nie pozwalały nam na to wartości wpajane przez przodków. Naszych mentorów zarówno za życia, jak i po śmierci. Tak Belialu, choć ty możesz w to nie wierzyć to my wiemy, że to prawda. To coś zupełnie innego niż śmieszna wiara Srebrnego Księżyca. Bez żadnego potwierdzenia słuszności słów jednej osoby. To coś co nigdy nie będzie w stanie się równać z naszą wiarą, w przodków, w wieczny ogień. Pożogę która pochłonie wszystkie te tereny, a to my będziemy tą pożogą. O tym jednakże Ate wie więcej. Już wcześniej była szamanem. Jedno jestem pewny przodkowie są i z tobą Belialu, Windu czuwa i nad tobą. Otworzy jednak swoje serce dla niego, bo bez tego nie będziesz słyszał jego głosu, jego rad i podpowiedzi. A choć i te potrafią być szalone, to są bardzo cenne. - Dokończył i podniósł się z ziemi spoglądając na swoją wybrankę.
- Jesteś tak samo uparty jak on. To jednakże dobrze, wytrwale będziesz dążyć do prawdy i jeśli nie będziesz chciał do żadne z naszych słów cię nie ruszy. Niezłomny, aż do śmierci. Tak jak Windu. Jak prawdziwy Płonącoziemiec - dodał zerkając na młodego. Co dalej będzie chciał zrobić kiedy usłyszał już bardzo skróconą historię o ojcu?


RE: Wnętrze wulkanu - Belial - 21-02-2016

- hmmmm - Zastanowił się chwilę nad słowami Anubisa, czyżby faktycznie wiedział o czym mówi? Faktycznie w Belialu coś drgnęło, jakby ktoś dobijał się do jego serca z pochodnią by zapalić w nim ogień.
- Wiecie że nie mogę Wam zaufać... Ale jeśli mówicie prawdę i faktycznie jestem synem Windu, to chyba jeszcze nie znaczy że muszę iść ślepo za wami... - Westchnął cicho po czym z małym uśmiechem dodał.
- Tak czy inaczej cieszę się że was poznałem i cieszę się że dowiaduję się od was tego wszystkiego. - Nadal nie docierało do niego że właśnie poznał swoje pochodzenie i odnalazł ojca i rodzinę. Nagle przypomniał sobie że przecież Anubis należy do Księżyca...
- Przecież Należysz do stada Ines... - Omal się nie zaśmiał, przecież dopiero wracał z tego kabaretu...
- Nagle Ci się odwidziało? Zdradzasz swoje stado? - Pysk Beliala nabrał wrednego wyrazu, bawiło go to... Co oni niby chcą teraz zrobić? I dlaczego im obu tak zależy na Belialu?


RE: Wnętrze wulkanu - Ate - 22-02-2016

Czarna matrona wsłuchiwała się w słowa Anubisa bardzo uważnie, chłonąc wszystko, co mówił, jakby bała się, że uroni choć odrobinę tego, co starał się przekazać młodzieńcowi. Czuła w swoim wnętrzu wszystko. Pożary... i wypalone po nich obszary wyżartej duszy. I tylko gdzieś w oddali majaczył niewyraźnie płomień, który nie chciał zagasnąć. Może przecież jeszcze uda się na nowo rozpalić ten wieczny ogień, czyż nie tak...? Słuchała i uśmiechała się nieznacznie pod nosem do wspomnień. Chociaż czasem i uśmiech znikał, kiedy wspomnienia te schodziły na mrożące krew w żyłach sfery. I siedziała przy swoim wybranku, a widząc, że mówienie o niektórych istotach sprawia mu swoisty problem, wówczas delikatnie ściskała jego ogon swoim, dając mu do zrozumienia tym prostym gestem, że jest obok. Że ma w kimś pociechę. Że ktoś zawsze na pewno będzie.
Ale nie spodobał jej się znowu ton Beliala. Chwilę potem jak Anubis podniósł się z burego podłoża, uczyniła to również ta smolista pokraka, która niosła za sobą odór cykuty i śmierci. Ruszyła w jego stronę wolno. Przerażające, lśniące martwo szmaragdy zdawały się wypalać w duszy młodego potworne znamiona, których nie dało się pozbyć. Znalazła się blisko. Jej pysk tuż nad jego uchem.
- Zdradza? - rzuciła najwyraźniej nieco rozbawiona tym odważnym określeniem. Blask kłów, jakby zaraz miały się zacisnąć na jego gardzieli - Ohh, Belialu. Głupi, młodziutki Belialu... jakże nierozsądnym jest rzucać takie słowa... - zarechotała głucho nad jego uchem. Powiew nieprzyjemnego wiatru. Lód, który powoli skuwał serce. - On nikogo nie zdradził... całe życie podążał za tym ogniem, który płonie w jego sercu. Ale widzisz, dzieciaku. I dla nas nadszedł czas pogardy. Czas, w którym musieliśmy się ukryć przed światem, który miał o nas zapomnieć... - świst ogona, który z hukiem przeciął powietrze między nimi - ...wzgardzeni. Osamotnieni. Pozostawieni szponom przyszłości. Jak myślisz, co mogliśmy uczynnić poza szukaniem pomocy tam, gdzie nas nie znano? - martwy był jej głos w tej chwili. Skały drżały pod łapami, jak gdyby z wnętrza wulkany dobywał się głośny wrzask potępionych.



RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 22-02-2016

- Ate ma rację. Nikogo nie zdradziłem. Inés obiecałem pomóc rozbudować stado. Nie składałem przysięgi samej władczyni, ani tym bardziej księżycowi. Tym bardziej nie mam powodu by tam zostać. Nie wierzę w tą ich śmieszną wiarę, najwidoczniej tak samo jak i ty. Nie damy sobie wmówić obcych bogów i będziemy walczyć jeśli będzie trzeba. A czy ty Belial będziesz w stanie walczyć w obronie swego domu w obronie tego w co wierzysz? Bo jeśli tak to mam nadzieję, że będziemy zawsze stać po tej samej stronie. Wtedy nikt nie będzie musiał ślepo za nikim podążać. Ważne by sobie pomagać, by się wspierać, jako rodzina. Bo tych więzów krwi nie da się zamazać od tak. - Rzekł do Beliala i podszedł do lwicy by stanąć obok niej.
-Spokojnie Ate, myślę, że nie chciał mnie obrazić. - Rzekł do swej lubej i znów spojrzał na Beliala.


RE: Wnętrze wulkanu - Belial - 22-02-2016

Ate jak widać nie była tak spokojna i opanowana jak Anubis. Beli posłał jej martwe spojrzenie takie jak jej samo, nie było w tym spojrzeniu nic jedynie sam fakt istnienia.
- nie jestem głupi, może jestem zbyt ufny co do was, ale nie głupi. - spojrzenie może opanowana diametralnie się zmieniło gdy zatrzymali się na Anubisie, mała iskierka i wredny uśmiech pojawiły się na pysku młodzieńca.
- chcesz abym nie wchodził Ci w drogę, chcesz abym pomógł? Weź mów jaśniej. Nasza mowa powinna być prosta. - nadal uśmiechał, czuł że szykuje się jakiś spisek, jakaś grubsza sprawa w której nagle uczestniczył. Pierwszy raz ból łba był tak silny a mimo to mógł się uśmiechać, czuł że dzieje się coś dziwnego.
- skoro jesteśmy rodziną, to chyba powinienem wiedzieć co ci chodzi po łbie... - dodał dziwnym chrypliwym głosem.


RE: Wnętrze wulkanu - Anubis - 23-02-2016

/Mam nadzieję, że Ateś się nie obrazi jeśli teraz napiszę by ruszyć to dalej.

Uśmiechnął się słysząc jego pierwsze słowa, te były kierowane jednak do Ate więc nie zamierzał odpowiadać za lwicę, sama z pewnością świetnie sobie z tym poradzi.
Ależ się rodzinnie zrobiło, jak za dawnych dobrych lat. Kiedy to rodzinka się kłóciła i nie zawsze zgadzała. Nic nowego. Przestał nawet wierzyć w to, że jeszcze odnajdzie kogoś z kim będzie się zgadzać w stu procentach, podejmować jednomyślne decyzje jak było z Windu. Chociaż teraz miał też szmaragdowooką, więc nie tracił nadziei. Taak, oni nigdy jej nie tracili i walczyli tam gdzie wszyscy inni daliby sobie spokój. Ich morale były wieczne, tak samo jak płomień w duszach.
- A więc konkrety? - Rzekł i uśmiechnął się szerzej.
- No dobrze, jako, że jesteśmy rodziną to myślę że mogę... Nie. Nawet muszę ci zaufać. To chyba będzie najlepszy dowód byś się przekonał do nas. Bowiem wymagać tego od ciebie, a samemu nic nie dać? Po prostu nie wypada i tak nigdy do niczego nie dojdziemy. - Dodał i ponownie stał się poważny. Ruszył w stronę wyjścia i obrócił łeb kiwając nim w swoją stronę.
- Podejdź Belialu. Widzisz te ziemie? To tereny które należały do Płonących i ja zamierzam je odzyskać. Wulkan, skała Sherkhana, zwłaszcza ta jest dla mnie ważna. I choćbym miał pod nią zginąć to nie pozwolę by plugawiły ją brudne łapska. Bowiem tam znajduje się jaskinia naszych przodków. A także. Grób twojego ojca.- Powiedział kiedy ten podszedł patrząc się cały czas w kierunku skały Vadera.
- I chcę byś mi pomógł ją zdobyć. Zbieram grupę wiernych osób, które pomogą mi pozbyć się tej plagi, zła znajdującego się tam. Więc mogę na ciebie liczyć? - Dokończył i spojrzał się na młodzieńca.