Król Lew PBF
Spalony step - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Ciemna Kotlina (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=76)
+---- Wątek: Spalony step (/showthread.php?tid=1714)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


Spalony step - Shun - 25-06-2012

Ogromna połać tereny naznaczona niewielkimi pęknięciami terenu, kotlinkami i dolinami wielkości lwa. Pod złamaną skałą, pochowana została dawna członkini stada Złotej Gwiazdy, co wyraźnie na tej skale jest naznaczone zarówno malunkiem jak i prowizorycznym symbolem gwiazdy wyrytym pazurem w skale. Brak roślinności i zwierzyny sprawia, ze to miejsce nie jest zbyt popularne.


RE: Spalony step - Hofu - 28-07-2012

Takiego malca jak ten Lwioziemiec ciągnie praktycznie wszędzie, więc nie mógł opuścić także tego dość mrocznego miejsca zwanym Spalonym Stepem. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że nie jest to najbardziej przyjacielskie miejsce na świecie. Niebieskookie lwiątko stawiało swoje łapki ostrożnie, żeby czystym przypadkiem nie wylądować w żadnej jamie. Był zbyt mały, żeby z takowej się wydostać. Jedynie czyjaś pomoc mogłaby uratować, jednak tu nie było żadnej duszy oprócz niego. Jego lazurowe oczęta ujrzały z daleka niewielką skałę, na której zmęczone lwie dziecię mogłoby spocząć. Chłystek rozpędził się dostatecznie i wskoczył na kamulec. Ułożył się najwygodniej jak potrafił i porządnie ziewnął co jakiś czas rozglądając się wokół czy aby nie grozi mu tu żadne niebezpieczeństwo.


RE: Spalony step - Naomi - 28-07-2012

Wkrótce potem, na gorącym terenie pojawiła się kremowa lwica, imieniem Naomi. W oczach jej malował się strach i zdenerwowanie. Właśnie szukała małego lewka, który się jej wymknął. Co przywiodło ją aż tutaj? A przekonanie, że taki malec mógł być przecież wszędzie, nawet w tak nieciekawym miejscu jak to. Samica szła przyśpieszonym krokiem szukając go wzrokiem i nawołując. W końcu jego zauważyła!
- Hofu! - zawołała głośno biegnąc w jego kierunku, po czym otarła się brodą o jego grzbiet. W końcu poczuła ulgę, ze go znalazła i nic mu nie jest.
- Dlaczego uciekłeś? Wiesz jak bardzo się przestraszyłam - powiedziała do niego.



RE: Spalony step - Hofu - 29-07-2012

Po tych krótkich oględzinach terenu malec zauważył znajome rysy na horyzoncie, zmrużył oczy, żeby lepiej widzieć i w końcu zrozumiał kto się zbliża w jego kierunku. Była to Naomi, przybrana matka. Hofu zdziwił się troszkę, że ją tu zobaczył i na pewno te emocje wymalowały się na jego pyszczku. Jednak mimo wszystko zeskoczył ze skały i podszedł do kremowej.
-Mamo, co tu robisz? Spojrzał na nią z zaciekawieniem w niebieskich oczach i zamajtał parokrotnie ogonkiem, jakby trafiając w niewidzialne owady.


RE: Spalony step - Naomi - 29-07-2012

Słysząc słowo ,,mamo'' lwicy miło się zrobiło na sercu. I pomimo, że mówi to lwiątko, którego Naomi nie urodziła, to i tak lwioziemka poczuła się, jakby była jego prawdziwą mamą. No i to słowo świadczyło o tym, że mały również uznał ją za matkę.
- Szukałam cię... - odpowiedziała mu na pytanie głosem spokojnym i delikatnym, po czym usiadła naprzeciw niego. Dobrze, że nie stała się mu krzywda. Tego Naomi bała się najbardziej, a gdyby tak się stało, to nie wiadomo, co by zrobiła.
- A zrobiłam to, bo martwiłam się o ciebie...- dodała jeszcze, po czym uśmiechnęła się do niego leciutko.



RE: Spalony step - Hofu - 29-07-2012

On mówił po prostu to co czuł na sercu. A mimo że Hofu znał Naomi dość niedługi czas to i tak poczuł się z nią bardzo mocno związany. I tak pewnie będzie przez długi czas, o ile nic nie stanie się kremowej Lwioziemce.
-Na prawdę? Ale przecież nie musiałaś. Jestem już duży. I żeby zademonstrować, że jest tak na prawdę, malec naprężył swoje ciałko, że mogło się wydawać, iż urósł ze dwa rozmiary, jednak to tylko złudna iluzja dla oczu.


RE: Spalony step - Naomi - 29-07-2012

Naomi uśmiechnęła się i pogładziła czule lewka po łebku. Jakiż ten Hofu dzielny! Kremowa była z niego bardzo dumna.
- Wiem, może trochę za bardzo przesadziłam. Ale co zrobić, skoro cię tak kocham - powiedziała do niego miło i przekrzywiając nieco łebek co dawało uroczy widok.


/Wybacz mi taki krótki i trochę bezsensowny post, ale był pisany w pośpiechu. Nie będzie mnie przez 2 dni :)/


RE: Spalony step - Hofu - 30-07-2012

Maluch był zadowolony i z ochotą wtulił się w futerko swojej mamy. Czuł się przy niej bezpiecznie i na pewno kiedy będzie starszy nigdy o niej nie zapomni, a poza tym i tak nie ma zamiaru opuszczać Lwiej Ziemi. To tutaj jest jego nowy dom, nie chce z niego zrezygnować.
-Też cię kocham. Swoim ciepłym językiem polizał Naomi po prawej łapie, lwica mogła odczuć jedynie lekkie łaskotanie.


RE: Spalony step - Naomi - 01-08-2012

Faktycznie, liźnięcie Hofu faktycznie sprawiło, że Naomi poczuła łaskotki, co zasygnalizowała cichym śmiechem. Chcąc się mu odwdzięczyć pochyliła się i liznęła go po grzbiecie, ciągnąc swoim językiem na całej jego długości, po czym usiadła prosto.
- Hej, chcesz żebyśmy dalej tu siedzieli? Trochę tu nieprzyjemnie. - powiedziała rozejrzawszy się wokół. Lwicy to otoczenie się nie podobało i wyglądało jak miejsce z najgorszych koszmarów.



RE: Spalony step - Hofu - 04-08-2012

Hofu otrzepał się delikatnie, sygnalizując w ten sposób matce, że jest mu trochę mokro i nie chce jak na razie tego powtarzać.
-Nie jest tu wcale aż tak strasznie, a ja nie mam siły już dzisiaj chodzić. Po tych słowach ułożył się na całej długości kamienia i kichnął. To symbolizowało albo chorobę albo jakąś alergię bo dzisiejszego dnia mnóstwo kichnięć miało miejsce.


RE: Spalony step - Naomi - 04-08-2012

Naomi tylko uśmiechnęła się lekko i uniosła zadziornie jedną brew. Widząc, że Hofu ponownie kicha, podeszła do niego. Czy to nie za dużo tego? Może jest chory, albo co? Może alergię ma jakąś.
- Hofu, a tak w ogóle to dobrze się czujesz? Coś kichasz ostatnio. Nie jesteś aby może chory? - zapytała się lwica nieco zaniepokojona. Niech lewek wie, że mama się nim interesuje i martwi o niego. Gdyby Hofu był faktycznie chory, Naomi nie zawachałaby się i zaniosłaby go do medyka.



RE: Spalony step - Hofu - 04-08-2012

Lwiątko o tym kichaniu wcale tak nie myślało, w ogóle mało się tym interesowało i troszkę się zdziwił, że jego matula tak do tego podchodzi. Hofu przekręcił łebek lekko w prawo i swoimi błękitnymi oczętami zaczął wpatrywać się w jasną samicę.
-Nic mi nie jest, chyba. Lwiątko położyło się na kamieniu, a swoim dość długim ogonkiem poczęło zmiatać kurz, który w dość dużych ilościach był nagromadzony na owym głazie.


RE: Spalony step - Naomi - 04-08-2012

Naomi usiadła i popatrzyła na lwiątko zaciekawionym i zarazem zadziornym spojrzeniem. Nic mu nie jest, tak? Każdy chory tak mówi. Po prostu Hofu nie chce się przyznać...ale Naomi wiedziała swoje.
- No wiesz, takie ciągłe kichanie to nie jest nic normalnego. Moim zdaniem powinien zbadać cię medyk - powiedziała, po czym wstała i zrobiła parę kroków w kierunku Lwiej Ziemi, po czym zatrzymała się i obróciła się aby sprawdzić czy Hofu idzie za nią.
- No chodź - powiedziała stanowczo.



RE: Spalony step - Hofu - 04-08-2012

Malec nie miał ochoty się stąd ruszać, no ale prośby matki były dość stanowcze, a on jako dość młode lwiątko nie chciał wcale się jej sprzeciwiać. Dlatego tym samym zeskoczył z głazu i ruszył prosto za swoją matką na Lwią Ziemię. Było tam o wiele przyjemniej niż tutaj, więc na pyszczku Hofu zawitał ogromny uśmiech.
-Teraz to ty zwalniasz. Zażartował i ruszył szybkim truchcikiem, mijając Naomi. Po chwili już ich tutaj nie było.

//z.t x2


RE: Spalony step - Arham - 10-12-2012

Jego łuki brwiowe zadrżały, kiedy światło słoneczne padło na powieki. Odetchnął głębiej, jednak nie przyniosło mu to znaczącej ulgi. Co najwyżej odblokowało odczuwanie bólu głowy. Czul się tak, jakby solidnie oberwał w łeb.
Zaraz, a gdzie on tak w ogóle jest? Zerwał się gwałtownie, szeroko rozwierając ślepia i niemal od razu wrócił do poprzedniej pozycji. Był chwilowo zbyt osłabiony. Nie dość, że miał zawroty głowy, to jeszcze jakieś białe kropki zaczęły mu latać przed oczami. Zdezorientowany, starał się je pochwycić w łapy, a przynajmniej w jedną z nich, ale za każdym razem wyślizgiwały mu się, igrały z nim. Sfrustrowany, nie mogąc się dokładnie przyjrzeć temu, co go dręczy, zrezygnował. O dziwo, nie musiał długo czekać, aż same zniknęły. Co to było...? A, mało ważne, miał tylko nadzieję, że już nie wróci.
Wreszcie uniósł łeb i rozejrzał się. Wyglądało na to, że są na jakimś pustkowiu. Mogło tu kiedyś coś rosnąć... Ale teraz było tu tylko niezbyt jasne podłoże. Usiadł. Żadnych plamek przed oczami. Zadowolony z tego faktu, stwierdził, że właściwie... chyba mogło być gorzej. Leniwym - a może: oszczędzającym siły? - krokiem podszedł do Maoni i trącił ją pyskiem.
No, obudź się, pomyślał z mieszaniną troski i irytacji. Nie chciało mu się nic mówić. Czuł się wyczerpany. Co właściwie do tego doprowadziło? Nie mógł sobie przypomnieć, ale odnosił wrażenie, że ma to jakiś związek z jego snem.
Snem...?