Król Lew PBF
Spalony step - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Ciemna Kotlina (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=76)
+---- Wątek: Spalony step (/showthread.php?tid=1714)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


RE: Spalony step - Sizar - 04-07-2017

Fiu fiu.
Zęby Sizara puściły jego język wolno w momencie, gdy zniknął ślad jakiejkolwiek uwagi na jego osobę. I bardzo dobrze. Teraz on będzie mógł sobie popatrzeć i to w dodatku bezproblemowo. Ale zaraz zaraz, tak właściwie po co to wszystko. Leopon przyjrzał się uważnie sytuacji i mimice obu walczących. Hmm, hmmm. Praktycznie gdyby chodziło o coś bardzo osobistego, to właściwie już skoczyliby sobie do gardeł. A tu ppatrz, jego uszy usłyszały jeszcze, że ta walka jest na jakichś zasadach. No to co, przyjacielski sparing czy wynik wiecznej rywalizacji między rodzeństwem. Ale szybko zbiła go z tropu mina tego szarego i jego rechoczące odgłosy, no dobra, pierwszy punkt odpada. Z kolei chciał się palnąć w łeb, gdy poraz drugi przyjrzał się tej dwójce. Nie była na świecie takiej samicy, która z jednego łona oddałaby tak niepodobne do siebie lwy. Parsknął w myślach, drugi punkt też kulą w płot. Dopiero teraz zobaczył, że czerwonogrzywy lew zwrócił na niego uwagę. Co prawda wiadomo, że rozpoczynająca się walka pochłonęła go bardziej niż nowo morda w tłumie gapiów, ale Sizar czuł się zauważony. Jak miło. Na jego twarzy znów błysnął szereg śnieżnobiałych kłów.
- No nawet nie śmiał bym go przerywać. - mówił ze słyszalnym uśmiechem kładąc sobie jedną łapę na piersi - Zawsze docenię dobrą walkę - "Chciałem powiedzieć mordobicie, ale no cóż..." - Tylko bardzo pragnąłbym wiedzieć w imię czego odbywa się ten... pojedynek. - Powoli klapnął tyłkiem w sporej odległości od walczących. Ludzki odpowiednik Sizara już dawno zażerałby się popcornem. Odwrócił głowę od Anubisa (zawsze gdy do kogoś mówił zwracał się w jego stronę... duh) i rzucił chłodnym okiem raz jeszcze w stronę krążących lwów. Często się zdarzało, że musiał walczyć, ale zawsze wyglądało to bardziej... brutalnie? W jego życiowych walkach nie było takiego wyrafinowania, dlatego też oglądanie takiego przedstawienia było dość zadowalającym przeżyciem. Wewnętrznie zacierał łapy i bezczelnie gapił się na walczących.


RE: Spalony step - Belial - 04-07-2017

Lwica krążyła wokół niego a ten stał jakby cel stał w miejscu, ruszały się jedynie jego uszy i oczy... Gdy ta była po jego lewej stronie szary wykonał szybki zgrabny skok kupić niej, już w trakcie jego trwania jego prawa łapa nabierała rozpędu by zatrzymać się na jej pysku... Cios był przemyślany i raczej skuteczny, tak samo jak ponowne oddalenie się od lwicy szybkim skokiem w tył... Ciągłe miał ją na oku, teraz ona wymierzy atak.


RE: Spalony step - Alamera - 04-07-2017

Alamera nie tracąc czujności starała się przewidzieć ruch Beliala, nie ważne czy ze skutkiem, czy też nie ważne, że się starała. Krążenie dookoła było swego rodzaju szukaniem punktu na ciele samca, który wyraźnie był tym słabym. Dopiero w tym momencie dostrzegła podobieństwo jego grzywy do krewniaków z jej stron rodzinnych, a to oznaczało też, że jego karku nie będzie chronić aż tak gęsta bariera. Widząc poruszenie się swojego rywala lwica zamierzała szybko uskoczyć w tył i z całą siłą jaką dysponowała uderzyć go w bok, jednocześnie wbijając w niego pazury i usiłując przewalić na ziemię w kierunku nierówności. Jeśli dobrze pójdzie nie tylko odeprze jego atak, ale sama skontruje. Ważne tylko to, by uniknąć jego ciosu i nie dać mu satysfakcji.


RE: Spalony step - Kamui - 05-07-2017

Szukał siostry, a gdzie indziej swe poszukiwania powinien zacząć jak nie na terenach wciąż noszących znamiona erupcji wulkanu? Tam gdzie ziemi nie ma, a gdzie stary popiół, zastygła lawa i goła skała. 
Obraz chociaż ponury wydawał mu się spokojny, niósł ukojenie, ta dojmująca cisza..cisza, którą mąciły odgłosy walki, narazie dość ciche by je zignorowac podświadomie i przegapić, lecz im bliżej się znajdował tym coraz dobitniej dzwieki wdzierały my się do uszu, aż wreszcie jedno z nich drgnęło i uniósł łeb wypatrując źródła dzwieku. Nadal był z dobrych 300 jak nie 400 metrów od nich. Stał i wpatrywał się w walczących niczym posąg, by omieść okolicę w poszukiwaniu kryjówki. Nie było to łatwe, zaden lrzak czy drzewo nie rosło w tej okolicy, wiec schował się za kamieniem garbiąc odrobine.


RE: Spalony step - Mistrz Gry - 05-07-2017

Manewr Beliala powiódł się. Gdy Alamera przyglądała się jego skąpej grzywie, znalazł odpowiedni moment, by zaatakować. Trafił prosto w głowę samicy i to z taką siłą, że na sekundę ją zamroczyło. Na jej policzku pojawiły się dwa płytkie rozcięcia. W amoku udało jej się zadrasnąć bok przeciwnika, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. 

Alamera -10 HP
Belial -3 HP

Alamera ---> Belial



RE: Spalony step - Alamera - 06-07-2017

Szczerze musiała przyznać, że nieźle jej przywalił, aż przez dosłowną sekundę zbiła się z tropu i w stu procentach nie była pewna kto oberwał, ale momentalnie ból na policzku uświadomił jej, że właśnie przegrywa. Nie zamierzała jednak tracić czasu i natychmiast rzuciła się na Beliala chcąc go powalić i jednocześnie wyrządzić krzywdę swoimi kłami i pazurami, które teraz, gdy to oberwała dość porządnie wraz z napływem adrenaliny zyskały na sile i prędkości. Nie interesowało ją wcale to, że w okolicy pojawiła się drugi widz. Teraz albo nigdy!


RE: Spalony step - Belial - 06-07-2017

Szary zawsze szanował przeciwnika a doświadczenie jakie zyskał Windu w poprzednim życiu podpowiadało że dopiero teraz zaczyna się walka. Gdy lwica tylko się zbliżyła szary schylił się by wbić się między łapy lwicy,odsłaniając przy okazji najdelikatniejsze miejsca. Sam zaś dzięki temu mógł wbić zęby  w wewnętrzną cześć uda samicy i przewrócić ją na bok, by zablokować dalsze jej ruchy.


RE: Spalony step - Anubis - 06-07-2017

Oczywistym jest, że to walce poświęcał najwięcej swojego czasu i to ona przykuwała największą uwagę samca, ale pamiętał też o tym, że nieznajomy tutaj jest i coś do niego mówił. Na jego pierwsze słowa zareagował uśmiechem i skinięciem głowy.
- To bardzo dobrze, pojedynek do wręcz rytuał i jeśli jest na danych zasadach to czynem haniebnym byłoby wtrącanie się innych osób. Zarówno dla pomagającego jak i dla osoby której chcieliśmy pomóc. A ta dwójka walczy na ustalonych zasadach - odpowiedział zerkając w tym czasie na mieszańca.
- Powód... Ciężko powiedzieć, ponieważ żadna walka nie ma tylko jednego powodu. Ci tutaj walczą by coś udowodnić, być może dla przyjemności, dla sprawdzenia się, jak wiele jest istnień, tak i wiele mogą mieć Ci tutaj powodów by się teraz pojedynkować. - Powiedział uśmiechając się tajemniczo i puszczając oczko do nieznajomego.
Windu jak zwykle zaskoczył go ciekawym rozwiązaniem, wręcz nietypowym atakowaniem. Dlatego też cieszył się, że to on walczył miał teraz niezłe widowisko. Był też ciekawy jak sobie poradzi lwica, bo mimo wszystko dopingował również jej i liczył na to, że pokaże ciekawe rozwiązania.
Nowo przybyłego oczywiście nie zauważył, bo też nie rozglądał się by nawet dostrzec białą sylwetkę, na chwilę obecną był zbyt zajęty oglądaniem walki by wypatrywać innych osobników. No chyba, że tamten stanął pod wiatr i jego zapach doleciałby do Anubisa.


RE: Spalony step - Belial - 06-07-2017

(nie wiem czemu nie mogę edytować posta... Ale miało być "osłaniając a nie" odsłaniając "... A to w tym wypadku kolosalna różnica XD)


RE: Spalony step - Sizar - 06-07-2017

Hmm, a więc to taki poeta.
Sposób w jaki czerwonogrzywy mówił był, nietypowy. Normalnie można by go przyrównać do średniowiecznego rycerza, lecz Sizar nie miła takiej możliwości. Jego wymowa była nienaturalnie płynna i giętka, a potrafił zarzucić też jakimś epitetem. Szyk w jakim układał zdanie też zdawał się być w określonej kolejności. Czerwonooki zachowywał się dość zagadkowo, ale nie był rebusem do rozwiązania przez Sizara. Gdy miał do wyboru patrzeć na solidne oklepanie mordy, a rozwiązać czyjś profil psychologiczny, oczywistym było, ze pierwsza propozycja była bardziej atrakcyjna.
- Dobrze czasem dla odmiany zobaczyć honorową walkę - przyznał bez ogródek. W tym momencie znowu przeszedł wzrokiem na walczących, gdy ujrzał poruszenie. Większy samiec wymierzył samicy cios w głowę, a ta zdążyła mu jeszcze drasnąć. Głodne krwi arktyczne oczy podążały za dwójką. Honorowa walka czy nie, będzie solidny łomot przynajmniej dla jednej strony. Dopiero po chwili mógł kontynuować swój wątek - W dzisiejszych czasach ciężko jest taką dojrzeć. - Kiedy skończył słuchał dalej Anubisa, który wyjaśniał mu dlaczego wogóle do spotkania doszło. Ah, słodka konkurencja, które zawsze rozgrzewa krew w głowie i powoduje łomotanie serca. Poetyckie porównania może trochę psuły Sizarową wizję walki, ale każdy mógł to przecież zobaczyć jak chciał. Gdy samiec puścił mu oczko lekko się zmieszał. Ażeby schować zakłopotanie uśmiechnął się tylko pod nosem, a oczami znowu powiódł za walczącymi. Wychodzi na to, że jednak warto się czasem przypałętać w nieznane. Cieszył się jednak, że nie padło ani jedno krępujące pytanie odnośnie jego osoby, a on sam mógł cieszyć się w spokoju oglądaniem tego brutalnego sportu. A, że Sizar spostrzegawczy był jak kret (w końcu wkrótce miał mieć prosto pod nosem małą lwiczkę, która będzie się na niego bezczelnie patrzyła podczas snu), to nawet mu nie przeszło przez myśl, aby oderwać wzrok od walczących i dostrzec, że w pobliżu czaił się kolejny nieznajomy.


RE: Spalony step - Mistrz Gry - 08-07-2017

Alamera rzuciła się na młodszego oponenta. Ten jednak się schylił, więc trafiła na jego grzbiet. Pazurami i kłami dorobiła mu trochę pasków na zadzie. Głowa Beliala została przygnieciona ciężarem lwicy, ale nie na tyle, by nie mógł złapać zębami jej uda. Co prawda nie mógł zacisnąć użyć całej powierzchni szczęk, ale boleśnie "uszczypnął" brązową. Samica odruchowo kopnęła go wyposażoną w pazury łapą, po czym zsunęła się z jego grzbietu i padła bokiem na ziemię. Wymsknęła się z uchwytu ciemnego, ale udo zaczęło krwawić mocniej niż inne rany zadane w tej walce.  

Belial -10 HP
Alamera -7 HP 

Belial ---> Alamera (chyba, że kończycie)



RE: Spalony step - Belial - 08-07-2017

(myślę że kończymy) 

Szary nie skupiał się na bólu, ważne że udało się, że stało się tak jak planował. Szybko zerwał się na łapy i skoczył na lwicę blokując jej ruchy. 
- chyba wystarczy... - odparł stojąc nad nią. Patrzył jej w oczy ciężko dysząc. 
- myślę że jesteś znacznie więcej warta żywa.


RE: Spalony step - Alamera - 08-07-2017

Ahhhh ale się przeliczyła w obliczeniach tego ataku. Spekulowanie nie wyszło jej najlepiej i efektem tego było nieprecyzyjne natarcie na ciemnego, co skończyło się nie najciekawiej, gdyż dziabnął jej udo, które zaczęło nieco krwawić. Nie blokowała już skoku, nie widziała sensu w kontynuacji tego pojedynku, otrząsnęła łbem i marszcząc nos warknęła w jego stronę.
- Przesadziłeś... - powiedziała w jego stronę i odepchnęła go z siebie.
Stanęła na równe łapy, nieco uginając swoją ranną łapę z krwawiącym udem. Syknęła do Beliala i kuśtykając zbliżyła się do Anubisa nieco zawiedziona wynikiem walki. Bała się zerknąć na to jak oberwała jej kończyna, ale nie powinno być to nic poważnego.
- I jak ja teraz będę polowała? - zapytała czerwonookiego wskazując ruchem łba na udo. Nie chciała sama oceniać jego stanu i być może trochę przesadzała.


RE: Spalony step - Mistrz Gry - 08-07-2017


Alamera +5 PD
Belial +5 PD



RE: Spalony step - Anubis - 08-07-2017

Nie odpowiedział już na słowa samca, bo walka miała za moment chyba się skończyć. Zresztą szybko im poszło, ale nie uciekł mu fakt, że trochę zmienili reguły walki.
- Miało odbyć się bez rozlewu krwi, ale widać tak się nie da - skomentował wynik pojedynku, po czym lwica podeszła do niego i zadała mu kłopotliwe pytanie.
- W zasadzie to nie musiałby być już mój kłopot, no ale sam poniekąd doprowadziłem cię do tego stanu. Więc powinienem dać ci też jakąś ścieżkę wyboru. Mogę ci pomóc, ponieważ jestem znachorem i mogę wyleczyć twoją łapę, albo zaoferować znacznie więcej. Jednak pod pewnym warunkiem. Będziesz towarzyszyć mi i Belialowi w podróży, jak sama wcześniej zauważyłaś będąc samotnikiem na tych terenach ma się strasznie pod górkę, jest o wiele ciężej. Możemy jednak sobie pomagać, stworzyć grupkę. Wiem jak walczysz, wiem też, że potrafisz ruszyć łbem. Więc jestem skory do tego by zaufać ci o wiele bardziej i powierzyć nawet swoje życie. Bo wiem, że nie uciekniesz z pola walki i mogę się odsłonić z twojej strony i dalej walczyć łapa w łapę z przeciwnościami losu. Z wspólnymi wrogami. A kto wie, być może w przyszłości staniemy się kimś więcej niż tylko bandą... Prawda Belial? - Mówił cały czas spokojnie do lwicy i dopiero na sam koniec uśmiechnął się krótko do kuzyna.
Teraz spojrzał się na nieznajomego nie oczekując od lwicy natychmiastowej odpowiedzi. Było to coś nad czym należało się zastanowić, a nie odpowiedzieć od razu, bez chwili namysłu i zapytania własnego sumienia, czy w ogóle nadawało się do tego by z kimś podróżować. Większość była samotnikami z wyboru, a nie dlatego, że nie mieli innej ścieżki. I Anubis doceniał też taką drogę. 
- To prawda, już odchodzi się od takich zwyczajów, na rzecz zwyczajnego mordobicia i zachowywania się jak rozszalałe czerwone mrówki. Atakuje się całą chmarą byle tylko ubić wroga. A zapomina o tym, że jesteśmy dumnymi istotami. Zapomina się, że istnieje coś takiego jak pojedynek o hierarchię w stadzie, w grupie. Dawniej wystarczyła jedna walka, jeden rozlew krwi by zakończyć konflikt. Teraz to zwyczajna bezsensowna rzeź, nic więcej - odpowiedział na jego wcześniej wypowiedziane słowa.
- A jak ty się do tego odniesiesz? Robisz cokolwiek w tym kierunku by walka wyglądała jak ta teraz, czy może też uważasz, że środki się nie liczą, a tylko efekt i dążenie do celu jest ważny? Przez co już dawno powinienem się rzucić na tę oto osobę, nie chcąc dopuścić by mój przyjaciel został bardziej zraniony? - dodał spoglądając szkarłatnymi ślepiami prosto w oczy mieszańca.