Król Lew PBF
Oj tam, oj tam - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Oj tam, oj tam (/showthread.php?tid=1734)

Strony: 1 2


Oj tam, oj tam - Zaren - 02-03-2016

Miejsce z bujną roślinnością, przepełniona zielenią przestrzeń a w jej środku mały wodospad. Woda roztrzaskująca się o skałki tworzyła malutką tęczę, zaś sama woda gdy tylko się uspokoiła była bardzo przejrzysta. Wszędzie było pełno lian i pnączy, gdzieniegdzie widać było kolorowe kwiaty roślin i ich duże liście. Raj.


Zaren wędrował szukając miejsca w którym będzie mógł zatrzymać się na stałe, polować i odpoczywać. Odkąd opuścił rodzinę nie znalazł takiego miejsca a przecież minęło już kilka lat. Zatrzymywał się to tu to tam ale nigdzie nie było na tyle ciekawie by tam zamieszkać. Gdy zobaczył wodospad uśmiechnął sie i podbiegł do wody by ugasić pragnienie. Mgiełka jaka tworzyła się pod wodospadem schładzała jego ciało na co z uciechą pozwalał. Podniósł łeb i przyglądał się okolicy, było tu pięknie... Zaren był typem samotnika, nie potrzebował rodziny czy stada, było mu dobrze samemu, jednak czasem brakowało towarzystwa. Zaren byl mimo to stworzeniem ciągle szczęśliwym i zadowolonym, najdrobniejsze rzeczy potrafiły sprawić że był radosny, ale też wiele rzeczy go przygnębiało.
Siedział na brzegu i z uśmiechem przyglądał się wszystkiemu.
- Zabawię tu trochę... - Powiedział cichutko do siebie po czym spojrzał na sam wodospad.
- Chyba się nie pogniewasz jeśli zostanę twoim gościem na jakiś czas? - Zapytał wodospadu jakby ten faktycznie miałby odpowiedzieć. Zaren bywał też agresywny i niemiły... Nie przejmował się nikim, dlatego też tak młodo opuścił rodzinę, ktora go zwyczajnie wkurzała. Brat go strasznie kiedyś wkurzył durnym gadaniem i Zaren chciał go zabić. Jednak wtrącił sie ich ojciec, który przerwał kłótnię. Wtedy to właśnie mody jeszcze Zaren opuścił rodzinę, by mieć święty spokój.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 07-03-2016

Trudno było o bardziej złaknioną kontaktu z innymi osobę niż Serret. Karakalka niemal zawsze była widywana w towarzystwie serwali, lwów, zebr, łuskowców, sępów czy innych ciekawych stworzeń. Ale nie tym razem! Teraz nastał ten wyjątkowy moment, gdy czarnoucha powędrowała gdzieś sama; i to wcale nie byle gdzie, bo nad wodospad. To miejsce należało do jej ulubionych, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie to najbardziej przypadło jej do gustu.
Dostrzegłszy tu osobnika, którego nigdy wcześniej nie widziała, a początkowo nawet nie potrafiła określić gatunku, do którego ten przynależy, czujnie postawiła uszy.
- Niech Księżyc...! - rozpoczęła swoje codzienne powitanie, podchodząc nieco bliżej.
Nie dokończyła, bo stanęła jak wryta, spostrzegłszy się, że to... Szary karakal w cętki?! Ale jak to karakal, kiedy ona ostatnio widziała karakala...?! Nawet widok pokrytego twardym pancerzem zwierzaka potrafiącego zwinąć się w idealną kulkę nie wprawił ją w taki szok. Ostatnim pobratymcem, jakiego spotkała, był Tileth, lecz od tamtego czasu minęły wieki. Srebrna zdążyła już niemal zapomnieć, że nie jest jedyna w swoim rodzaju, tylko w głębi Afryki wciąż żyją koty takie jak ona. No, prawie takie, bo te kolory i znaczenia naprawdę były mylące.
Wreszcie otrząsnęła się z szoku.
- Przepraszam, nigdy nie spotkałam szarego karakala w cętki - mówiła dalej, określając samca dokładnie tak, jak chwilę wcześniej zrobiła to w swoich myślach. - Ale te plamki na pana uszach, wie pan, przypominają te, które mają serwale... A pan ma i plamki, i karakale pędzelki, ach!, to niesamowite!
Kotka uśmiechała się z typową sobie nieudawaną serdecznością.
- Jestem Serret ze Stada Srebrnego Księżyca - przedstawiła się, jak to kultura nakazywała. - A pan?


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 07-03-2016

Spokój Zarena nagle zmąciły złowrogie słowa... Jak to leciało? Niech Księżyc Cię pochłonie? Jakoś tak, a przynajmniej w uszach samca tak to zabrzmiało. Odwrócił się stając na czterech łapach gotowy by stawić opór temu kto chciał rzucać ten urok... Zdziwienie Zarena było teraz jeszcze większe gdy okazało się że miło wyglądająca istota zbliża się ku niemu. Jednak to wcale nie koniec, zanim się zdołał otrząsnąć z tego wszystkiego istota zaczęła mówić, i to nie byle jak mówić. Strzelała wręcz całą masą słów jak z karabinu nie dając Zarenowi zebrać myśli. Stał jak wryty ze zdziwioną miną, gdyby nie wielkie starania utrzymania jakiejś odrobiny powagi na pysku to pewnie by się popłakał ze strachu. Dopiero gdy padło ostatnie słowo, będące zarazem pytaniem, Zaren uspokoił się i nerwowo szukał odpowiedzi...
- Em... A Ja nie... Znaczy nie pochodzę z żadnego stada.... - jąkał się do tego strasznie nie będąc niczego teraz pewien, samiczka zaskoczyła go tym wszystkim.
- Jestem Zaren.... proszę pani. - Dodał na koniec równie niepewnie, lecz mówił już znacznie wolniej niż poprzednio. Swoją drogą zwoty "pan" i pani" było dla niego wyjątkowo dziwne, jednak zrozumiał że w tych okolicach tak się do siebie wszyscy zwracają. Zaren większość czasu był sam i niezbyt wiele rozmawiał z innymi, to i tak dobrze że nie zapomniał jak się to robi, a ta karakalka złośliwie wypowiadała tyle słów na raz.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 23-03-2016

Kotka poważnie pokiwała łbem. Zaren, Zaren, powtarzała sobie w myślach. Różnie to bywało z jej pamięcią do imion; nieraz zapominała je zaraz po usłyszeniu, ale czasem zdarzało się, że dane miano zostawało z nią na dłużej i wtedy nie miała najmniejszych problemów z jego późniejszym przywołaniem. Oby ten przypadek był tym "lepszym"!
- Ani trochę mnie to nie dziwi! - poinformowała go. - Większość karakali żyje samotnie albo w grupach rodzinnych, a ze mną to jest trochę inna sytuacja... I możesz mi mówić Serret.
Fiołkowookiej trudno było usiedzieć w miejscu, gdy miała przed sobą tak osobliwie wyglądające stworzenie. Miała już kilka lat na karku, ale takiego dziwa to jeszcze nie widziała, dlatego chodziła w tę i z powrotem, entuzjastycznie poruszając uszami i nosem. Cały czas miała wzrok utkwiony w rozmówcy.
- A znasz okoliczne stada? Możesz nie znać, bo to lwie stada. To znaczy, większość z nich jest w większości lwia, tak mogę to ująć. Oczywiście, nie mogą one być całkowicie lwie, skoro ja należę do jednego z nich, a ja jestem karakalem.
Promienny uśmiech nagle ustąpił miejsca pewnemu zatroskaniu.
- A ty się zgubiłeś czy zwyczajnie wędrujesz po różnych miejscach? Kiedyś też wędrowałam, ale potem zostałam tutaj... Jak za dużo mówię, to powiedz.


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 23-03-2016

Wysłuchał jej słów uważnie, jednak ciągle był zdziwiony jej otwartością, tym jaka była bezpośrednia.
- Wędruję, samotnie. Nie szukam stada, raczej nie chcę należeć do grupy, chyba się do tego nie nadaję. - Wyjaśnił, i dodał do tego trochę pokaleczony uśmiech. Mimo że nadal czuł się trochę niezręcznie to uśmiech był całkiem szczery choć może ciut nieudany. Fajnie że karakalka się przedstawiła po imieniu, fatalna sprawa mówić do siebie per Pan, Pani...
- Miło Cię poznać Serret. - Skinął leciutko łbem i sporzał w drugą stronę na wodospad. Ciekawe czy są tu same stadne ziemie czy znajdzie się miejsce do polowania dla samotnika.
- Są tu jakieś wolne ziemie? Nie chcę włazić komuś na tereny stada. Wolę być z dala od większych grup. - Ostatnia większa grupa mu przeszkadzała i właśnie dlatego był sam, nic dziwnego że chciał trzymać się gdzieś na uboczu. Tak czy siak, Serret wydawała się być przyjemna i całkiem miła, tylko czy nie zbyt miła? Faktycznie trzeba uważać to jest trochę podejrzane. Spojrzał znów na nią i tym razem przedstawił jej już całkiem naturalny i udany uśmiech.
- Dużo gadasz... Ale nie przeszkadza mi to. Jak się jest samotnikiem to czasem fajnie posłuchać czyiś słów.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 23-04-2016

// Sorry za zabójcze tempo. xD" //

- Nie nadajesz? Cóż, jak kto woli, jednak, tak mi się zdaje, każdy ma predyspozycje do życia w grupie, nawet jeśli przynależność gatunkowa na to nie wskazuje... Należy tylko znaleźć odpowiednią grupę, a to wcale nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Niestety, nie każdy ma tyle szczęścia, by już na początku swojej wędrówki napotkać tych, z którymi chciałby spędzić resztę życia...
Zamrugała, zdawszy sobie sprawę, że teraz on jej odpowiedział.
- Ciebie również - odparła, znów się uśmiechając.
Właściwie to pogodna mina rzadko kiedy znikała z jej pyska.
- Wolne ziemie? Taaak, jak pójdziesz na zachód, to znajdziesz się w dżungli, ale chyba nie o to pytasz... Na południu jest Ognisty Las z drzewami innymi niż te z dżungli, a z kolei trochę dalej na północ rozciąga się równina, może tam... - myślała na głos. - A czego konkretnie szukasz? Może mogłabym ci w czymś pomóc, gdzieś zaprowadzić?
Kotka lekko przekrzywiła łeb, co mogło wyglądać całkiem uroczo.
- Czyli jesteś tu nowy... Skąd przybywasz? Ze wschodu, z południa?
Innych kierunków się nie spodziewała, bo na zachodzie były dobrze wszystkim tutejszym znane wolne ziemie, a na północy... Czy tam nie mieszka ten wąż ze swoim bractwem?


RE: Oj tam, oj tam - Belial - 29-04-2016

Zaren był oszołomiony tym jak ona do niego mówiła, tym że stara się mu pomóc a przecież nie musiała tego robić.
- żyłem w grupie, ale wolę chyba jeśli grupa składa się maksymalnie z dwóch osobników. - zamyślił się przez chwilę nad przeszłością, o której nie chciał wspominać, cóż..
- Jestem z północy, dość dalekiej. Chętnie poszukam ognistego lasu, może wśród drzew znajdę to czego szukam, a szukam spokoju, by przypadkiem nie wchodzić nikomu w drogę. - uśmiechał się życzliwie, nie był aż tak zdziczaly, chociaż nie często miał okazję z kimś rozmawiać. Samica była wręcz zbawieniem dla jego zdolności porozumiewania się. Była też bardzo miła co sprawiało że nie chciał przerywać tej rozmowy, tylko jak ją kontynuować?
- masz tu swoją rodzinę? - zapytał niepewnie, nie wiedział czy powinien o to pytać.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 30-04-2016

- Dwa osobniki to para, nie grupa - poprawiła go, wcale nie ze złośliwości, ale z czystej chęci uściślenia jego wypowiedzi.
Trudno było jej uznać dwóję za grupę. Jaki w tym sens?
- Ognisty Las? A, to niedaleko, nawet niedawno tam byłam. Spotkałam tam lwicę i lemura, bardzo sympatyczni. Wiesz, czym jest lemur? Ja nie wiedziałam.
Zamyśliła się nad czymś, niby tylko na chwilę, ale na tyle głęboko, że zapomniała wyjaśnić, czym jest ten lemur... Albo zwyczajnie uznała, że Zarena niekoniecznie to interesuje.
- Mogę cię zaprowadzić, jeśli chcesz - zaoferowała się beztrosko. - Lubię tam przychodzić.
Zamrugała kilkakrotnie na jego kolejne pytanie.
- Trudno byłoby żyć bez rodziny, nie wydaje ci się? Mam dorosłą już podopieczną, serwalkę Samiyę, a poza tym zajmuję się młodymi różnych gatunków... I całe stado jest moją rodziną. Na tym to polega, rozumiesz, że zamieszkujemy te same tereny, razem spędzamy czas, pomagamy sobie nawzajem i ogólnie jesteśmy sobie bliscy. Jak rodzina.


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 02-06-2016

- jakoś nie przekonuje mnie coś takiego jak rodzina. - wzruszył ramionami na znak że ten temat nie będzie ich wspólnym. Jednak nie tracił zaciekawienia samicą, właściwe chciał nadal z nią gadać, dawno z nikim nie gadał.
- interesują mnie te tereny owszem... Ale ten wodospad jest całkiem przyjemny, wydaje się być oderwany od nieprzyjemnej rzeczywistości, taki spokojny... Miło tu. - oznajmił z każdym słowem będąc mniej pewny swoich słów, nie chciał by ta uznała go za dziwaka... Jakim w końcu trochę był. Nie chciał tez zadawać jej zbyt wielu pytań, bał się że ja coś urazi, a tego by nie chciał.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 09-08-2016

Posmutniała nieco. Wizja roztaczana przez Zarena nie prezentowała się zbyt optymistycznie. Przecież rodzina była najlepszym, co można było mieć w życiu! Dla kogo żyć, jeśli nie dla rodziny? Można dla Księżyca, jak Ines, jednak rodzina to coś bardziej... Namacalnego. W opinii Serret prościej było najpierw pokochać rodziców, partnera czy dzieci, a dopiero później nieosiągalny srebrny punkt na niebie. Ciekawe, jaki obiekt miłości wybrał sobie pan hybryda? Jakiś przecież mieć trzeba!
Przekrzywiła łeb, wciąż się uśmiechając. Wodospad to niezwykle urokliwe miejsce, a jakże! Trudno byłoby się z tym nie zgodzić.
- Możesz tu zostać ile chcesz - odparła pogodnie. - To jest, dopóki mam cię na oku i widzę, że nie działasz na niekorzyść mojego stada - wyjaśniła, czując niejaką potrzebę wytłumaczenia się, mimo że obrona swoich terenów była czymś naturalnym i chyba dla każdego zrozumiałym.


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 09-08-2016

Czas najwyższy by ktoś pokazał Zarenowi że warto poznać, miłość i że rodzina to skarb a nie kula u nogi. Słowa Serret rozbawiły samca, oczywiście pozytywnie. Przekręcił łeb i uśmiechnął się miło.
- proszę, nie chcę byś rozmawiała ze mną tylko dla tego że i tak mnie pilnujesz... Nie chcę być dla ciebie problemem.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 15-08-2016

- Ach nie, nie myśl tak! - zaprzeczyła od razu. - Chwilowo nie jestem niczym zajęta, więc przecież mogę tu z tobą rozmawiać. Lubię poznawać nowe osoby, a rzadko mam okazję do porozmawiania z kimś... Mojego wzrostu. Zwykle natykam się na lwy i inne duże koty, a żeby być z nimi oko w oko, to muszę wchodzić na drzewo. Rozmowa z tobą to miła odmiana - stwierdziła, wciąż się uśmiechając.
Istotnie, poza Sami karakalka właściwie nie miała żadnych fizycznie równych sobie towarzyszy. Nie doskwierało jej to aż do teraz, gdy uświadomiła sobie, jak wygodne jest konwersowanie bez zadzierania łba czy skakania po gałęziach.


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 17-08-2016

Zaren również się uśmiechnął miłość po czym spuścił wzrok na chwilę i odparł.
- cieszę się że mogę wprowadzić w twoje życie odmianę i to w dodatku miłą... - zaśmiał się cicho po czym znów spojrzał na Serret.
- masz dużo obowiązków w stadzie? Jest to uciążliwe? Chciałbym poznać bilans zysków i strat bycia członkiem stada... Oczywiście z twojego punktu widzenia.


RE: Oj tam, oj tam - Serret - 31-08-2016

- Ja zajmuję się opieką nad młodymi. Lubię je doglądać, uczyć polować... Zwłaszcza dopóki mnie nie przerosną, później staje się to nieco większym wyzwaniem. Poza tym patroluję tereny. Często spaceruję po górnych partiach drzew, skąd wszystko widać i słychać. Gdy dostrzegam niebezpieczeństwo, szybko wzywam pozostałych... Ale nie zdarza się to często. Widzisz, nasze tereny znajdują się nieco na uboczu w porównaniu do terenów innych stad i nie mamy zbyt wielu gości.
Pomyślała przed chwilę, po czym kontynuowała:
- Moja podopieczna jest serwalką i została stadnym medykiem. U nas każdy może być kim chce, tylko musi na to zapracować. A plusów jest wiele: jest tu pięknie, spokojnie, bezpiecznie, zwierzyny i wody pod dostatkiem... Mamy wiele zacisznych miejsc, ale i takich, w których jest do kogo otworzyć pysk.


RE: Oj tam, oj tam - Zaren - 03-09-2016

Nie ogarniał jak można czerpać przyjemność z niańczenia smarków, ale rozumiał też że każdy woli coś innego. Serret wydawała się być miła i szczęśliwa, więc zapewne życie w stadzie mogło być przyjemne. Zwierzęta często obawiają się o swoje bezpieczeństwo i nie mają powodu do uśmiechu... Ta zaś się uśmiechała często i życzliwie, można więc sądzić że faktycznie była w stadzie bezpieczna a zmartwień miała nie wiele. Zaren był tym zafascynowany dzięki czemu i on zaczął się uśmiechać...
- wydaje mi się że faktycznie kochasz swoje stado, widzę też że jesteś tam szczęśliwa... Dla mnie to coś nowego i ciekawi mnie to. Chętnie spędzałbym więcej czasu z tobą... Przez ciebie i mnie się udziela dobry humor.