Król Lew PBF
Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las (/showthread.php?tid=1832)

Strony: 1 2 3 4


RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Vasanti Vei - 16-09-2016

- Oczywiście. W czym mogę pomóc? - odparła, wciąż racząc nosorożca uprzejmym uśmiechem.
Nie dopowiadała nic więcej, uznawszy, że teraz kolej nosorożców na określenie, jakiej dokładnie pomocy potrzebują. Lwica żywiła tylko nadzieję, że nie pochłonie to więcej zapasów medykamentów niż było warte zdobywanie tego lasku. Po prawdzie, obejmowanie tego terenu wynikało raczej z widzimisię niż z realnej potrzeby, ale skoro już zebrali stado i znaleźli się tutaj, to nie wypadało się wycofywać.


RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Mistrz Gry - 24-09-2016

-Chodź ze mną- Rzekł do lwicy i te słowa kierował tylko do niej. Ruszył w głąb krzaczastej kryjówki. Kiedy tam poszłaś mogłaś ujrzeć młodego nosorożca leżącego na trawiastym posłaniu.
-Pomóż mu a zgodzimy się na wasze warunki- Miał na myśli to co proponowali wcześniej.
Malec miał gorączkę i był niespokojny. Widać było, że nie miał za dużo sił.



RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Vasanti Vei - 27-09-2016

Lwica rzuciła reszcie dość długie spojrzenie, po czym odwróciła się z powrotem do nosorożców i ruszyła za tym, z którym przyszło jej rozmawiać. Nie można było powiedzieć, że czułą się w stu procentach pewnie, ale też nie drżała ze strachu; nosorożec nie wyglądał na takiego, który szykował jakiś podstęp. Mimo to, wciąż zachowywała czujność, uważnie obserwując otoczenie i zwracając uwagę na każdy podejrzany szelest.
Gdy wreszcie stanęła przed swym najdziwniejszym dotąd pacjentem, powoli się do niego zbliżyła i omiotła go wzrokiem od stóp do głów. Rzeczywiście, nie wyglądał najlepiej.
- Od dawna jest w takim stanie? - spytała swego przewodnika. - Muszę też wiedzieć, czy choroba przyszła nieoczekiwanie, czy też może przepuszczacie, co jest przyczyną.
Młody wyglądał, jakby męczyła go gorączka, ale Vasanti nie zdecydowała się jeszcze podejść na tyle blisko, by sprawdzić to jedną znaną sobie metodą, to jest przez dotknięcie jego wielkiego czoła. Najpierw niech choć trochę oswoi się z jej obecnością. Delikatnie się do niego uśmiechnęła, po czym rzuciła pytające spojrzenie starszemu nosorożcowi.


RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Mistrz Gry - 27-09-2016

Mogłaś czuć na sobie spojrzenia nosorożców, które były przy malcu jak i tego, który tutaj cię przyprowadził.
-Od kilku dni. Z każdym coraz bardziej słabł, dorośli dają sobie radę i jemy odpowiednie rośliny ale on jest jeszcze mały- powiedział i poruszył mocniej łbem.
Zaś twoje przypuszczenia był prawidłowe. Malec leżał ciężko dysząc i nie ruszając się za bardzo.
-Uratuj go- Rzekł raczej nie proszącym tonem.
Kilak nosorożców pilnowała reszty lwioziemców, nie pozwalając im się za bardzo zbliżać.



RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Vasanti Vei - 28-09-2016

Nie zważając na swoistą groźbę w głosie nosorożca, ruda niespiesznie zbliżyła się do malca, by raz jeszcze zlustrować go wzrokiem.
- Jestem medykiem i przyszłam, by ci pomóc - powiadomiła wielkie dziecko. - Teraz sprawdzę, czy masz gorączkę. Nie bój się.
Ostrożnie położyła łapę na szarym czole, potrzymała ją tam przez krótki moment, po czym postawiła z powrotem na ziemi.
- Potrzebuję bzu albo rumianku. Zważywszy na wasze rozmiary, musi ich zjeść dosyć dużo... A jeśli nie może jeść, to niech przynajmniej popija wodę, w której zanurzone są rumianki lub bez. Po kilku dniach kuracji gorączka powinna minąć - oznajmiła zebranym. - Wiecie, gdzie rosną te kwiaty?


RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Mistrz Gry - 28-09-2016

Byłaś i tak obserwowana a kiedy zadałaś pytanie przez zebranych tutaj mieszkańców przeszły szepty. W końcu jeden z nosorożców odezwał się.
-Na pobliskiej polanie rosły- Brzmiał jakby nie był pewny czy nadal jeszcze tam rosną.
-Dawno tam nie byliśmy- Miejsca gdzie się posilali zmieniali taka by nie wyjałowić ziemie z traw i innej roślinności za bardzo.



RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Vasanti Vei - 28-09-2016

- Poszukam - odparła; po cichu liczyła na to, że zdoła tego uniknąć, ale jak trzeba, to trzeba.
Raz jeszcze powiodła wzrokiem po gruboskórnych, po czym istotnie ruszyła na krótką wyprawę w celu odnalezienia rzeczonych roślin. Nie minęło dużo czasu, jak wyczuła wyraźny zapach bzu. Ten był zdecydowanie mocniejszy niż rumianku, a i prościej by było zebrać go i zanieść w ilościach potrzebnych nosorożcowi. Natrafiwszy na krzak czarnego bzu, urwała dwie gęsto zapełnione owocami gałęzie naraz i, niosąc je w pysku, ruszyła z powrotem ku szarym.
Położyła je tuż przed młodym pacjentem, a następnie przeniosła wzrok na resztę.
- Niech je owoce czarnego bzu. Codziennie co najmniej dwie kiści. Może jeść wraz z liśćmi, nic mu się nie stanie... Nadmiar owoców też nie zaszkodzi.
Machnęła ogonem i spytała na koniec:
- Mogę wam jeszcze w czymś pomóc?


RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Mistrz Gry - 02-10-2016

Byłaś obserwowana, a kiedy wróciłaś słuchano cie w spokoju.
-Tak więc niech będzie jak powiedziano ale jeśli nie przeżyje, umowa zostaje zerwana- Takie słowa po wszystkim mogłaś usłyszeć. Nic dodać nic ując z tego wszystkiego. Wyglądało także na to, że wyprawa dobiegła końca.



RE: Odzyskać co nasze - wyprawa po Ognisty Las - Vasanti Vei - 03-10-2016

- Zrozumiałam - odparła, lekko się uśmiechając.
Nosorożec powinien przeżyć; te zwierzęta zdawały się być wytrzymałe nie tylko z powodu grubej skóry.
Lwica powróciła do swoich, po czym, omiatając ich dumnym wzrokiem, oświadczyła:
- Załatwione.
Na koniec rzuciła Mako dość bezbarwne spojrzenie, rozejrzała się dookoła i powoli zaczęła się oddalać w swoją stronę. Jej to miejsce nie było do niczego potrzebne, ale chcieli, to mają.

Z/t

// Temat będzie jeszcze wisiał przez kilka dni, gdyby ktoś chciał coś dodać od siebie, a potem go zamknę. //