Król Lew PBF
Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. (/showthread.php?tid=188)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Liessa - 05-04-2017

Kilka dni zajęło jej otrząśnięcie się ze spotkania z tajemniczym młodym lwem i straszną, złą lwicą. Przetrwała ten czas skulona w jamie pod korzeniami drzewa, a szczęście przyniosło jej darmowy obiad w postaci upuszczonej przez mięsożernego ptaka padliny wprost pod wejście do jej kryjówki. Przeżyła tylko dzięki temu chwilowemu szczęściu - gdyby nie to, padłaby z głodu i strachu.
Odważyła się opuścić legowisko po długim czasie, a jedynym powodem dla którego zdecydowała się ruszyć była chęć znalezienia nieco lepszej i większej kryjówki, miejsca gdzie mogła czuć się bezpiecznie i ciepło podczas pory deszczowej.
Sprawdzała każde drzewo które tylko objawiło jej się na horyzoncie, aż w końcu zauważyła ogromny baobab, i skierowała się w jego stronę.
Szybko pożałowała swojej decyzji, wyczuwając czyjąś obecność w okolicy, a potem na własne oczy widząc nieznajomą dwójkę.
Ale zaraz... czy aby napewno nieznajomą? Przecież to był...zaraz, czy on miał jakieś imię? To był on, lew który bronił ją przed nieznaną lwicą.
I była z nim inna... kolejna. Nie wyglądała, nie pachniała jak tamta. Nie była zła. Mimo to Liessa niemal jęknęła z obawy że jednak Ines okaże się być zagrożeniem.
Chęć spotkania znajomego który zrobił dla niej tak wiele była jednak silniejsza. Młoda odważyła się ruszyć przed siebie i z położonymi po sobie uszami i przygarbioną posturą zbliżyła się do Zevrana i Ines.
-H...hej...-


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Inés - 11-04-2017

Nie wie? Jak to nie wie? Jak to możliwe, że nie ma świadomości, dzięki czyjej życzliwości przyszedł na ten świat...? Nawet ci, którzy nie mają ni krzty pojęcia o rodzicielstwie, zapewne uznaliby za okrutne mniej czy bardziej zamierzone pozbawienie dziecka tak kluczowej dla życia wiedzy.
- Nie wiesz - powtórzyła, usiłując przekonać samą siebie do tego, że podrostek nie robi sobie z niej żartów.
Nic jednak nie wskazywało na to, by tamten znajdował się w wesołkowatym nastroju. Przeciwnie, ton jego głosu, a także sama treść słów dobywających się z jego pyska świadczyły o zgoła przeciwnym stanie rzeczy.
Zadziwiła ją szczerość samczyka.
- Hm... - Zawahała się, niepewnie zamiatając ziemię ogonem. - Istotnie. Za to interesuje mnie to, kim jesteś. Poza tym, że niczyim synem.
Jasnowłosa ani myślała sprawiać mu przykrości, nie do końca świadoma, że jej słowa jednak mogą wywołać taki właśnie skutek.
Obca lwica - czy może lepiej rzec: lwiczka - zaskoczyła kapłankę swoim nagłym przybyciem. Srebrna raptownie podniosła się z miejsca, postawiła uszy i napięła mięśnie, gotowa bronić się przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Kiedy jednak szara przyjęła postawę, której daleko do bojowej, a w dodatku odezwała się tonem brzmiącym tak żałośnie, że nawet Ines rzucona na środek wolnych terenów zapewne sprawiała wrażenie pewniejszej siebie, to błękitnooka natychmiast zrozumiała swój błąd. Czym prędzej skierowała uszy do przodu, nieco się rozluźniła i, lustrując obcą niemal całkiem wypranym z emocji spojrzeniem, zwróciła się do niej uroczystym tonem:
- Niech Księżyc oświetla twą drogę.
W tym przypadku była pewna, że nie jest to żaden dawno niewidziany członek stada, a więc od razu dodała:
- Cóż cię sprowadza na ziemie mego stada?


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Zevran - 18-04-2017

No brawo! Nie wiedział skąd jest. I ten smutny fakt wygonił go z domu bo chciał wiedzieć kim jest ojciec, jego rzekoma druga pula genów z której się wziął. Matka niewiele o nim wiedziała i dziwnym by było, gdyby sama chciała się dowiedzieć. Raczej nie miała pochlebnego zdania o kimś, kto tylko przyszedł do jej domu, najadł się, zadowolił i poszedł, zostawiając z brzuchem. Zevran sam w sumie nie wiedział czy miała jakiekolwiek zdanie o nim. I tak miał szczęście, że jakiekolwiek informacje o swoim potencjalnym ojcu od niej uzyskał. Tylko przeczucie mówiło mu, że jest blisko.
- Zevran. Uciekłem z domu by znaleźć ojca. Wiem tylko, że jest czarny, nie ma grzywy i mieszka koło jakiejś skały co wygląda jak głowa lwa.
Teraz zapewne biała lwica pomyśli, jakim niezrównoważonym młodzikiem jest Zevran, że porzucił bezpieczeństwo na rzecz wiedzy. To wcale nie tak, że chciał poznać prawdę. Ale każdy na jego miejscu chciałby wiedzieć, prawda?
Wtedy też na arenę ktoś wpadł, a ze Zevran najpierw jedyne co zauważył to nagle podnoszącą się Ines, sam ustąpił pola, bo nie wiedział czego się spodziewać. Potem dopiero pojawiła się... jego kumpela! Tak chyba mógł to nazwać. Bo co, znajoma? No dobra, widział ją, wyglądała znajomo i brzmiała, bez dwóch zdań była to ta, którą przypadkiem zostawił.
To nie tak, że chciał. Ale teraz było mu niezmiernie głupio.
- To Ty!
Krzyknął ucieszony. Żyje i miała się dobrze więc było się z czego cieszyć. Zevran to Zevran, nawet na wygwizdowiu jakoż wyżył, więc się nie liczył tak bardzo jak ta fioletowo oka. Kurde, przypał trochę bo nawet nie zapytał jej o imię. Zresztą...
Ines już się nie liczyła, bo Liessa pochłonęła całą uwagę młodzika. Raz dwa był przy niej. Borze, tak mu było głupio.
- Ja... dobrze że nic ci nie jest.
Przełknął ślinę.
- Nie powinienem był stamtąd uciekać i Cię zostawić. Głupio wyszło.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Liessa - 18-04-2017

Uszy natychmiast przylgnęły do jej ciała jeszcze mocniej kiedy tylko Ines się poruszyła a potem odezwała, przyprawiając młodą Liessę o dreszcze. Kolejna lwica, o wiele większa i starsza, i mimo jej łagodnego wyglądu wciąż niebezpieczna.
Fioletowooka starała się wydukać jakąkolwiek odpowiedź na postawione jej pytanie, ale nie wiedziała co powiedzieć. Czemu tu była? I to na terenach jakiegoś stada? Oj, nie, to wcale nie było zamierzone... Już miała przepraszać i zacząć się wycofywać kiedy Zevran do niej doskoczył, dając jej nieco więcej śmiałości, wystarczająco dużo by mogła odetchnąć z łatwością. Znów byli w tym razem, oni kontra nieznajoma lwica.
-To nieważne. Ja...zrobiłabym to samo. Też chciałam uciec.- odparła nieśmiało, przypatrując się swoim łapom przez chwilę po czym jej białe źrenice znów spojrzały na wyższego lwa.
-Przynajmniej ty byłeś odważny... Chciałeś mnie bronić, to było takie...odważne.- no, bo nie ma to jak porządny zasób słów. -Dziękuję ci za to. Nikt nigdy nie zrobił niczego takiego...dla mnie.-


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Ehstho - 19-04-2017

Przemieszczał się w pewnym oddaleniu od baobabu, skracając sobie drogę przez tereny należące do srebrnego stada. W tym miejscu pamięć Mekto pokrywała się z rzeczywistością, bo rzeczywiście na tym terenie ktoś był. Czy nawet kilka osób, z czego najmniej jedna miała zgodny z opisem symbol księżyca. Nie krył się jednak ze swoją obecnością, nie potrzebował. Raz, że nie było to ponoć specjalnie agresywne stado, a nawet jeśli, to geparda chyba nie złapią, choć nie za bardzo widział tu kogoś przed kim musiałby uciekać.
Swoją drogą ciekawy mieli pomysł, ot całe stado mistyków. Choć po prawdzie pewnie większość z nich nic z mistycyzmem wspólnego nie miała, może po za znajomością kilku tekstów do jakiś ich stadnych ceremonii. Albo wszyscy byli niby wyedukowani, ale zamiast zajmować się czymś co działa, czynili jakieś puste znaki i frazy, bo całe stado aktywnych mistyków jakoś by czuł. Chociaż od jednej z lwic coś jak by...
Z resztą pewnie zaraz się dowie, bo widmowy serwal, obecnie nie widzialny dla nikogo poza nim biegał w koło trojga tutejszych i najwyraźniej nieźle się bawił, strojąc miny do nic nie widzących lwów. Zaczekał więc chwilę na ich reakcję z podjęciem dalszej drogi.

//Zt, jeżeli nikt na niego nie zwróci uwagi.//


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Inés - 20-04-2017

// Liessa i Ines mogą widzieć duchy (a przynajmniej wyczuwać ich obecność), nawet jeśli te chcą się przed nimi ukryć. Kapłan SK ma uprawnienia szamana; w SK nie ma szamanów jako takich, ale Kapłan ma te same zdolności co szaman. //

Czarny, bezgrzywy... Lwica zatrzymała na dłużej spojrzenie na młodym samcu. Czy to możliwe, że to krew z krwi tego, o kim myśli? Jasnowłosa nie czuła się najlepiej z tą myślą, głównie dlatego, że uznawała tę wersję wydarzeń za niepokojąco prawdopodobną. Ileż mogło być w okolicy podobnych samców?
- Nie znam nikogo takiego - odrzekła beznamiętnie, jak zwykle wodząc wzrokiem po wszystkim, tylko nie po swoim rozmówcy.
Na dłużej zawiesiła spojrzenie na szarej. Teraz zauważyła, jak dziwne miała ona oczy: fioletowe jak u Serret, ale jakby... Puste? Od razu obudziło się w niej przypuszczenie, że ma do czynienia ze ślepą osobą, jednak mogłaby przysiąc, że tamta się jej przyglądała.
Przynajmniej do czasu, aż zajęła się rozmową ze swoim towarzyszem. Biała zmarszczyła brwi, wyraźnie niezadowolona z takiego obrotu wydarzeń, acz na razie im nie przerywała. Niech mówią, a nuż się czegoś dowie?
Zanim zdecydowała się odezwać, jej uwagę przykuł kolejny obcy. Ines uczyniła kilka kroków w stronę samca. Gepard. Przez chwilę pomyślała, że to Sepiroth przybywa, by spytać, jak się miewa jego dawna znajoma, ale brak mu było charakterystycznego szkarłatnego naszyjnika i bujnej, jak na geparda, brązowej czupryny. Zresztą i zapach rychło zdradził, że mają do czynienia z zupełnie inną osobą.
- Niech Księżyc oświetla twe drogi. Kim jesteś? - zwróciła się do niego, lekko mrużąc swe ślepia.
Zdawało jej się, że wyczuwa tu obecność kogoś jeszcze, lecz nie była w stanie dostrzec żadnej innej żywej duszy.
Och. Żywej.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Ehstho - 21-04-2017

//Ja, wiem, że mogą. Ale nie oznacza to przecież, że moja postać też od razu musi.//

- I niechaj gwiazdy będą ci zawsze drogowzkazem. odparł pozdrowieniem z swoich rodzinnych stron. Chociaż jego początek brzmiał inaczej, niż ten, który wypowiedziała lwica.
- Nazywam się Ehstho, i właśnie przybyłem na te ziemie ze wschodu.

Zauważył przy tym, że lwica rozgląda się lekko na boki, jakby czuła jednak ducha. Może rzeczywiście coś było z tym stadem na rzeczy. Jakiś kontakt z mistycyzmem jednak tu był, skoro jedna lwica zdradzała cechy szamańskie, a druga czuła to w praktyce. Tylko ten samiec stał obojętnie. W ogóle jakiś był dziwny, ciemny, z długim wiszącym futrem, jakiś średnio lwi taki. No ale ponoć było to stado łączące różne charakterystyczne stworzenia z okolicy, więc czemu by nie.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Zevran - 23-04-2017

- Weź nie bądź głupia. Jakby Ciebie tam nie było to wcale nie byłbym taki... no nie ważne.
Jakby ciebie tam nie było to spieprzałbym jeszcze szybciej, albo lepiej, tamta lwica rzuciłaby się, nie widząc przeszkód. Widocznie sumienie ją tknęło, kiedy próbował w nieudolny sposób obronić fioletowooką. Od tamtej pory nie wiedział w zasadzie po co tak postąpił. To było w lwich genach?
A może taki pomocny był jego ojciec? No cóż, nie dowie się tego póki go w końcu nie znajdzie. A potem pomyśli co dalej.
- Też jesteś odważna. I fajna. I w ogóle.
Szturchnął ją łapą w ramię. Naprawdę na tę chwilę zapomniał w ogóle o tym, że nie są tutaj sami we dwójkę. Pojawienie się kolejnej osoby i podniesienie alarmu przez Ines otworzyło mu oczy na sytuację. Aż się mimowolnie wzdrygnął, mina mu zrzedła. Nawet jeśli był to tylko gepard, to jednak mimo wszystko nie czuł się komfortowo. Zresztą, gdyby Ines nagle się tak nie zerwała to przecież nawet by nie uznał tego za jakieś wielkie zagrożenie.
Czy gepardy mogą być groźne?
W ogóle jakoś nie pamiętał by widział ostatnio gepardy. One chyba niespecjalnie zbliżają się do lwów. W zasadzie do czegokolwiek. To prawie jak Zevran, nie? Tylko, że akurat Zev miał dziwny przypadek na trafianie na coraz to nowe osoby.
Dobrze, że Ines nie przejmuje się tak obcymi jak tamta lwica, którą wcześniej z Liessa spotkali.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Liessa - 25-04-2017

-...nieprawda.- odwróciła łeb kiedy ten obsypał ją komplementami. Jak mógł w ogóle coś takiego powiedzieć? To było niemal bolesne, tak źle brzmiało w jej uszach. Nikt nie powinien mówić takich rzeczy, nie o niej. Co by było gdyby ktoś usłyszał? Zaraz by jej się dostało za zbyt wysokie mniemanie o sobie...
Ogon i uszy jej opadły jak tylko zjawił się ktoś jeszcze. Już nawet nie miała siły się bać, była zbyt zmęczona i głodna. Czekała jedynie na to co się stanie, ale już po chwili mogła się nieco rozluźnić, widząc że gepard nie wyglądał na zbyt wrogo nastawionego. I ta biała lwica... Może mogłaby ich obronić. Byłoby tak dobrze gdyby ktoś wziął ją pod swoje skrzydła... Najpierw bronił ją ten młody lew, a teraz może i ta lwica nie pozwoliłaby ich zabić, Liessa nie czuła się warta takiego zachodu, ale to było całkiem miłe... Takie ciepłe.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Ehstho - 28-04-2017

Czekając na odpowiedź, pytanie tudzież brak zainteresowania ze strony białej lwicy, zaczął się przyglądać dwójce młodszych lwów, które pozostały nieco z tyłu. A wynik tych obserwacji doprowadził go do wniosków nie do końca na ich temat pochlebnych. Nie dość, że po mimo przewagi w liczbie, oraz, przynajmniej teoretycznie, siłowo, miny mieli takie jakby się go dość mocno obawiali, to i bez tego byli tacy jacyś ... niewyraźni.
To pierwsze oczywiście, miło wpływało na gepardzią próżność, ale lwom nie wystawiało zbyt dobrej oceny. Aż go kusiło, żeby zrobić jakąś groźnie wyglądającą minę, ale udało mu się powstrzymać. W końcu miał być teraz tym poważnym. Poza tym siedzący tuż za nimi Mekto, nie ukrywający się inaczej, niż tylko wizualnie też powinien dać ciekawy efekt.
A co do tego drugiego - te ewidentnie byli zbyt ekspresywni. Nie dość, że wkładali stanowczo zbyt dużo emocji w wypowiedź, i to jeszcze w taki miękki i rwany sposób. No i rozklejali się przy tym wizualnie. No dobra, lwicy to jeszcze może ujdzie, ale żeby dość wyrośnięty już samiec się tak zachowywał.
Aż mentalnie westchnął i pokiwał głową. W jego rodzinnych stronach nawet roczne lwice miały więcej hartu, a lwy to dopiero. Czasem może aż za nadto, jak na jego potrzeby. A może nie ? No w każdym razie, jeżeli wszystkie tutejsze lwy się tak zachowują, to pewnie rolę królów zwierząt pełnią tu jakieś inne kotowate, gepardy na ten przykład. A jak jeszcze nie, to może trzeba z tym coś zacząć ? Uśmiechnął się przy tym niezauważalnie, do swoich w gruncie rzeczy utrzymywanych w żartobliwo - naigrującym się tonie


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Inés - 28-04-2017

Gwiazdy. Czy gwiazdy mogą wskazywać właściwą drogę? Zapewne tak, ale tylko wtedy, gdy wypełniają wolę swojego Pana. Czy jednak zawsze tak się dzieje? Czyż nie mogą istnieć gwiazdy-buntowniczki...? Kapłanka niemal niedostrzegalnie ściągnęła brwi. Nie. Znajdując się tak blisko Księżyca, nie sposób ignorować jego wskazań.
Choć biała przez cały czas obserwowała zachowania młodych, a nawet starała się słuchać ich rozmowy, to więcej uwagi zdawała się poświęcać gepardowi. Wydawał się jej dziwnie pewny siebie, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy z faktu, że znalazł się tu sam, na obcym terytorium, otoczony przez przedstawicieli silniejszego gatunku. A może podświadomie czuł, że ze strony Jasnowłosej nie grożą mu tak płytkie osądy?
- Mnie zaś zwą Inés, Kapłanką Księżyca. Czego poszukujesz, wędrowcze ze wschodu? - spytała łagodnym, acz wcale stanowczym tonem.
Na co dzień dotykały ją problemy w kwestii kontaktów z innymi osobami, ale w przypadku obcych odwiedzających jej ziemie miała dużo mniejsze opory. Doskonale wiedziała, kim jest i jaka rolę odgrywa podczas tej rozmowy - zupełnie inaczej, niż gdy rozmawiała całkowicie prywatnie.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Ehstho - 16-05-2017

Pomimo, że wreszcie udało mu się nawiązać rozmowę, to cała sytuacja powoli już mu się nudziła. Całe te napompowane frazy i tak dalej. Wiedział, że to w końcu jakieś stadne ziemie, a tu aż roi się od kapłanów i kultystów, to o mowy oficjalne na każdą okazje pewnie nie trudno. Lwica jednak zadała mu pytanie, więc wypadało by odpowiedzieć. To jest bardzo dobre pytanie. No cóż, szukam wszelkiego co dziwne, inne czy nadnaturalne, ale czego dokładnie, nigdy nie wiem, do czasu znalezienia takiego obiektu i zidentyfikowania go, czymże to jest. postanowił dać sobie spokój z używaniem jakiejś oficjalnej mowy i tonu. Lwica i tak już patrzyła na niego dziwnym wzrokiem, jakby chciała go przestraszyć, ale nie do końca. Co niezbyt jej się udawało, no bo niby czym. Była sama, nie licząc podrośniętych, rozklejających się lwiątek, a on miał przewagę w postaci szybkości, czy to do ataku, czy ewentualnego odwrotu. A może ten wzrok, to jakiś znak używany przez lokalnych szamanów, żeby widownia wiedziała, kiedy próbują przejrzeć kogoś na wskroś? Chociaż raczej nie, nie czuł się jak pod obserwacją, a na pewno by poczuł, gdyby ktoś próbował na nim czegoś takiego.
Pomimo myśli snujących się po jego głowie, nie pokazywał tego po sobie.
Czego nie można powiedzieć o Mekto, który rozsiadł się na kamieniach nieopodal miejsca w którym rozmawiali, po czym teatralnie przewrócił oczami i bezgłośnie ziewnął, dając mu jasno do zrozumienia, co myśli o tej propozycji i opcji wyniesienia się stąd na już.


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Ehstho - 26-05-2017

Biorąc pod uwagę, że dwa lwy w tle zajmowały się wyłącznie sobom na wzajem, a jego rozmówczyni wpadła w wiry jakiś życiowych przemyśleń, i przestała kontaktować, stwierdził, że nie pozostaje mu nic innego jak wynieść się z tąd w trybie natychmiastowym. Pożegnał się więc jedną ze standardowych formułek, poczym odwrócił się i zaczął odchodzić. Niemal natychmiast usłyszał głos o nieco zniecierpliwionym tonie, choć jego właściciel nie był w tej chwili zwizualizowany w żaden sposób :
 -No nareszcie , myślałem, że sięzaraz z nudów przekręce drugi raz. No to gdzie teraz ?
- Nie wiem.
- odparł niesłyszalnie dla postronnych gepard
- Na pewno gdzieś przed siebie.

~zt.



RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Inés - 04-07-2017

// Uznaję, że już nikogo tu nie ma. Wątpię, żeby Cherche odpisała, a bez niej trudno kontynuować ten wątek. //

Lwica poczekała, aż każdy z obecnych oddali się z jej pola widzenia, po czym sama opuściła to miejsce.

Z/t


RE: Stary Baobab - pogranicza Wolnych Ziem. - Firkraag - 05-07-2017

Jeleń przebył dość długą trasę z Kilimandżaro, przekraczając rzekę w najcieńszym jej przesmyku. Przemierzając nieopodal równiny i wzgórza by trafić na ziemie należące do Srebrnego Księżyca jak podejrzewał. Zatrzymał się u podnóża starego baobabu, który górował nad wszelkimi innymi drzewami w okolicy. W pysku dzierżył bukiet zerwanych kwiatów agapantu afrykańskiego o delikatnym fiołkowym kolorze. Położył kwiaty na ziemie i sam legł tuż obok, chcąc odpocząć w cieniu drzewa.