Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=189)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Dżungla. - Zahanora - 25-08-2014

Wąż wysłuchał jąkań szarej lwicy powiedziała - Chcę mięsa, śmierci-chciała już ją capnąć i uśmiercić jednak nagle ta leżąca.. wstała. To nieco zmyliło zabójczynię jednak odwróciła się do niej. Na nieszczęście bądź nie przyszedł tu samiec lwa, Zahanora chciała go ugryźć w sekundzie, była już w locie jednak powstrzymała się w połowie lotu. Zdziwiło ją to porządnie, skąd on znał jej imię? Może ten czarnuch wygadał wszystkim? Jednakże jego słowa połykała jak krew, była to muzyka dla jej uszu. Głos(y?) miał(y?) rację, była nienawiść była silniejsza niż mięśnie lwa, jednakże tutaj były dwie lwice. Którą ma zaatakować? Popatrzyła na paszczę lwa, uśmiechnęła się ironicznie i powiedziała - Zabiłabym je, zawsze lubię bawić się z tymi kotkami-
Odwróciła się w stronę szarej lwicy i w sekundę zaatakowała. To był ułamek sekundy, nie dało się tego uniknąć. Zhanora w razie kontrataku rzuci się do "ucieczki" na drzewo bądź dookoła lwic. Była najszybszym i najjadowitszym wężem, nie dba o swoje życie. Satysfakcja iż może pomniejszyć lwi gatunek o jednego osobnika jej wystarczy. Zwinięta w literę "S" zwróciła się do samca - A więc.. dlaczego i ciebie nie miałabym oszczędzić?



// To NIE JEST ŻMIJA! ŻMIJA MA PIONOWE ŹRENICE, WĄŻ MA OKRĄGŁE!- podpisano: Pani z Biologi


RE: Dżungla. - Kijivu - 26-08-2014

Lwica poczuła ukłucie w łapie, zanim zdążyła się zorientować cóż się naprawdę stało.. Chwilę później rana zaczęła piec niemiłosiernie, jakby ogień wspinał się po wnętrzu jej ciała z każdym uderzeniem serca. Kijivu ogarnęło przerażenie i straciła nad sobą kontrolę. Krzyknęła, a na jej pysku odbiła się narastająca panika.
Jednocześnie w głowie szarej dźwięczało pytanie - co teraz? Co ma zrobić? U kogo szukać pomocy? Czy w ogóle ma taką szansę..?
Spojrzała błagalnie na kremową, która powoli wstawała z ziemi.. Po czym zmieniła zdanie.
Zanim wąż zdążył odejść od niej zbyt daleko podniosła łapę i bez śladu żalu przycisnęła łapą szyję węża, odcinając dostęp tlenu. Jednocześnie drugą łapą wbiła pazury gdzieś w srebrzyste ciało, nie patrząc nawet gdzie.
- Ty.. - powiedziała, jakby nie będąc sobą - Ty nie jesteś miła! - I wbiła łapę mocniej w węża.
Szara czuła wielki żal do świata. Czy całe swoje życie miała być odepchnięta, a kiedy już odnalazła miejsce, gdzie czuła się jak w domu, miała skończyć w ten sposób? Kijivu nie umiała się z tym pogodzić. Czuła, ze uwalnia wszystkie złe emocje zgromadzone w sobie podczas krótkiego żywota. Spojrzała nieobecnym wzrokiem na gada, aż po chwili..
Po chwili wróciły do niej jej zmysły, a wzrok na powrót stał się pełny strachu. Czując ruchy pod swoją łapą podniosła ją szybko, po czym odskoczyła, drżąc.
Czuła jak jej łapy słabną, aż w końcu ona sama legła na ziemi, wciąż nie do końca świadoma tego, co zaszło. Spojrzała ponownie na Kremową, po czym na samca, który zjawił się w międzyczasie w dżungli..
W jej oczach było widać gorące błaganie o pomoc, którego lwica z powodu szoku, i być może także i jadu płynącego w jej żyłach, nie umiała wypowiedzieć.
Jednego jednak była prawie pewna - jeżeli wąż ją ukąsił, najpewniej nie zdąży skrzywdzić nikogo innego, dopóki nie wyprodukuje kolejnej dawki jadu. A to nie stanie się natychmiast.
Szara skupiała się teraz tylko na spoglądaniu na kremową, nie zważając na to, co dzieje się wokół. Po chwili w jej głowie zabrzmiało kolejne pytanie, oskarżycielskie, nieuniknione: co ja zrobiłam?

[ej, jakby ktoś mógł mi napisać czy mam umrzeć wedle regulaminu (wolałabym nie, dlatego pytam o zdanie kogoś wyżej), czy zdrowia odjąć, czy coś, bo szukam, szukam i znaleźć nie mogę |D' ]


RE: Dżungla. - Venety - 26-08-2014

To wszystko działo się za szybko. Gdy atak kaszlu minął, zamrugała oczami, po czym podniosła łapę, mając zamiar je potrzeć. Nie zdążyła tego zrobić, zamarła w połowie drogi, widząc zwiniętą obok siebie mambę. Przełknęła ślinę, mimowolnie wstrzymując oddech i zastygła w bezruchu. Nie śmiała się nawet ruszyć, ale rozejrzeć się musiała. Patrzyła dość pobieżnie, szybko przerzucając spojrzenia, ale zdążyła zauważyć srebrzystą lwicę. Zaraz, srebrzystą? Długie wąsy niespokojnie drgnęły, gdy Venety uświadomiła sobie, że nigdy w życiu nie widziała czegoś tak... Pięknego. Tak, bo ta istota była piękna. I z całą pewnością nie była realna. Srebrne lwy nie istnieją. Nie mogą, po prostu nie. Lwy są w odcieniach beżu, opcjonalnie brązu. Może mają czarne grzywy. Ale z pewnością nie są srebrzyste. I te oczy. Na sekundę ich spojrzenia się zetknęły, blade, srebrzyste oczy. Nie, to nie może być prawda. Fatamorgana?
I w tym momencie Zahanora zaatakowała.
Jeśli pomarańczowa wcześniej miała wątpliwości co do realności samicy, straciła je w chwili, gdy tamta pisnęła z przerażenia. Nie, TO było realne. To było jak najbardziej prawdziwe. Następne sekundy były w oczach samicy niczym zbyt szybki film, z którego nic się nie rozumie. W chwili, gdy Kijivu upadła na ziemię Venety poczuła, że cały czas stoi w tej samej pozie. Jedynie oczy się zmieniły, kryły w sobie przerażenie. Co robić, och, co robić?
Nie dając sobie czas do namysłu, doskoczyła do lwicy, omijając czarną mambę i nie licząc się z niczym, grzmotnęła ją w ucho, w ten sposób, jakim wymusza się uwagę lwiątek. Bez pazurów. Skoncentruj się. Od tego zależy twój byt - Żadnych ruchów. Żadnych gwałtownych ruchów - wysyczała, niczym wąż, tonem nie znoszącym sprzeciwu - Skup się. Myśl o tym, co dla ciebie drogie. Co cię trzyma przy życiu? Stado, rodzina, dzieci? Myśl. SKUP SIĘ. I nie odjeżdżaj - po czym delikatnie, ale pewnie obróciła ją. Oby paraliż mięśni nie nadszedł zbyt szybko - I otwórz pysk. Wysuń język - po czym podniosła pysk, stając oko w oko z dziwnym lwem. Zawrót głowy. Brak upadku. Myśl jak błyskawica. Flash.
Uh, huh. Hej?
Czego chcesz, Venety?

- Ty... - wysyczała, obnażając kły - Wiedziałeś, jak mam na imię, choć nie powiedziałam ci - bez chwili wahania doskoczyła do lwa. Teraz jej nie przerażał. Teraz to życie tamtej lwicy było najważniejsze. Adrenalina. Reakcja. Uciekaj albo walcz - Mówiłeś. Słyszałam głosy - cichsze, jakby przed burzą - Wiem, że znasz sposób, aby jej pomóc. O taaaak, wiem - zaśmiała się histerycznie. Było coś przerażającego w tym śmiechu, coś jak śmiech szaleńca. Zmrużyła nieco oczy, mierząc go groźnym spojrzeniem.
- I pomożesz jej.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 26-08-2014

Dla niego to, co działo się teraz, było przedstawieniem. Jakby siedział na widowni teatrzyku lalek. Sam brał w tym udział, ale był on w miarę bierny, prawie w ogóle się nie wtrącał. Siedział tylko spokojnie, obserwując każdą z reakcji obecnych tu istot. Iskrzące się niebieskim światłem oczy samca zmieniały pozycję, to patrząc na Venety, to na wężowatą, to na srebrną. Pysk Nahela udekorowany był nienaturalnym, szerokim uśmiechem. Gdy lwica skoczyła do drugiej, chcąc ją podtrzymać przy życiu, wokół rozległ się dziki, dziwaczny śmiech, nie dochodził on jednak nawet ze strony lwa, chociaż głos, który się śmiał, brzmiał podobnie do jego głosu, gdy przemawiała przez niego Pustka. - Czeka na Ciebie wieczne zapomnienie... - Odezwał się zaraz, wzrok skupiony mając wyraźnie na Kijivu. I nagle, tuż przy nim, znalazła się Venety. Niebezpiecznie blisko... ale nie bał się, oj nie. Doskonale wiedział, co chce zrobić. Uśmiech poszerzył się, ukazując wypełnioną czarną mazią mordę samca, płyn ten wydawał się dymić. Opętany Prorok uniósł jedną łapę, by dotknąć nią pyska Ven. - Nie uniknie swojego Przeznaczenia. To nieuniknione... - Nie planował jej pomóc, to było wiadome. Pazury lwa powolnie przejechały po poliku lwicy. - Przyjmij Pustkę... albo zostań przez nią pożarta. To Twój los. Twoje Przeznaczenie. Icathia woła, wzywa... usłysz jej pieśń, albo ogłuchniesz od jej wrzasku. Wybieraj. - Im dłużej mówił, tym bardziej ten dziwny głos świdrował ich uszy i umysły...


RE: Dżungla. - Kijivu - 26-08-2014

Szara przestawała rozumieć cóż dzieje się wokół niej. Słyszała głosy, widziała lwy, które rozmawiały.. Jeden z nich, jak jej się zdało, ta leżąca wcześniej samica znalazła się blisko niej, zwracając na siebie jej uwagę. Poczuła szarpnięcie przy uchu, po czym posłusznie spojrzała jej w oczy. Chwilę później wysunęła język, niewiele rozumiejąc, dała się zatem prowadzić komuś. Ufała jej, z jakichś przyczyn, których nie umiała określić. Czuła, że może być z nią bezpieczniejsza, a reszta stworzeń tu obecnych.. Nie chciała o nich myśleć, przerażały ją.
Kiedy kremowa doskoczyła do samca, Kijivu ponownie opuściła łeb, ale tym razem z całych sił starała się trzymać, nie mogła odpłynąć. Trzymała się życia pazurami, nie zamierzała puszczać tak łatwo. Choć z drugiej strony sen byłby taki przyjemny.. Czuła jak jej mięśnie powoli sztywnieją, za kilka-kilkanaście godzin nie będzie w stanie nimi poruszać..
Skupiła się całkowicie na jednym słowie, które stało się sensem otaczającej ją rzeczywistości.
"Żyj."
Nie mogła przecież odejść tak nagle, nie pożegnawszy się wcześniej z przyjaciółmi.


RE: Dżungla. - Venety - 26-08-2014

O nieeee... Nie, aż tak łatwo jej nie weźmie. Skrzywiła się, gdy poczuła pazury na swoim policzku. Wiedziała jednak, że nie może się cofnąć. Jeśli zrobi krok do tyłu, oznacza to podległość lwu. Na szczęście darował sobie wbijanie ich. Tym razem. Syknęła, ukazując białe zęby, po czym powoli okrążyła go. Głównie dlatego, aby znikną jej z oczu widok czarnej, gęstej mazi. Nie była wojownikiem, zaprawionym w bojach, o hardym sercu. Była po prostu zwykłą lwicą, którą nieco wyżej w oczach innych stawiała pozycja siostry królowej. Królewska krew, w prostej linii od Skazy, syna wielkiego Ahadiego. Co z tego?
- Kimże jesteś, aby kazać mi wybierać? Nie muszę nic wybierać, w imię Icathii czy innych bóstw. Jedyne, co jest prawdziwe, to Krąg Życia i jego nierozerwalność. A surowa kara spotyka tego, który nie poratuje potrzebującego. Kimże więc jesteś? Masz informacje. Podziel się nimi - zęby kłapnęły koło ucha Nahela. Odchyliła głowę, spoglądając na niego wyczekująco.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 26-08-2014

Mimo, że się nie odzywał, wydawał z siebie inne dziwne, niepokojące dźwięki. Przypominały warczenie, chociaż jego gardło nie drżało. Warkot ten, podobnie jak sam jego głos, wwiercał się w uszy słuchaczy. - Jesteśmy ponadczasowi. Nas Czas i Śmierć dotknąć nie potrafi... śmiertelność... to wada! Tak skończą wszelkie śmiertelne istoty. Tak mówi przepowiednia. - W tej właśnie chwili lew, wiedząc doskonale, gdzie znajduje się lwica, obrócił w zastraszającym tempie swe ciało i chwycił pazurami gardło Venety. Przyciągnął ją do siebie, tak że ich pyski niemalże stykały się ze sobą. Oczy Nahela oślepiały swym bladym blaskiem oczy Venety. - Nie ma żadnych bogów. Jest tylko siła, która łączy nas, braci i siostry, nas - z Pustki. Jak bardzo żałosną istotą trzeba być, by nie móc zrozumieć, że narodziny śmiertelnego prowadzą do śmierci...? - Zmrużył oczy, jakby karcił swoim spojrzeniem Ven. - Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że już jesteście wszyscy martwi, bo ku temu powołane zostało wasze bezwartościowe życie... to możesz swój "Krąg" założyć na swą szyję, gdyż jesteś jego niewolnicą. - Puścił ją. Odsunął się od niej, by spojrzeć na Zahanorę. - Udaj się z nami... dla Ciebie jest szansa.


RE: Dżungla. - Kijivu - 26-08-2014

Zawroty głowy, które ogarnęły szarą w wyniku dawno stresu, jaką ją uraczono, nie pozwoliły jej się skupić na rozmowie dwóch lwów. Zamiast tego powtarzała wciąż sama do siebie, że musi żyć. Musi, bo.. Właśnie. Czemu musi usprawiedliwiać swoje bytowanie? Czy życie nie jest wartością samo w sobie?
Skupiła wzrok, zbierając siły, choć nie miała ich na tyle dużo, aby samej wstać. Jej pysk wciąż leżał na ziemi, lecz zdołała nim poruszyć, aby ogarnąć wzrokiem okolicę. Dopiero teraz przypomniała sobie o wężu, którego zaczęła wypatrywać wśród traw. Jednocześnie wydała z siebie ni to jęk, ni to pomruk, jakby znowu chcąc zwrócić na siebie uwagę kremowej lwicy.


RE: Dżungla. - Zahanora - 26-08-2014

Wężowata patrzyła na działanie jadu i wysłuchiwała ważnie dialogu, zaatakowana przez nią nawet nie drgnęła. Wiedziała bowiem że jad zaraz podziała i podziała, szara upadła na ziemię a Zhanora wślizgnęła się na drzewo. Nie była zbyt rozumnym wężem, patrzyła z zadowoleniem jak złota próbuje pomóc rannej i jak nieznajomy coś gada. Uznała iż swoje już zrobiła, jeśli szara padnie to wróci i się posili. Zeskoczyła z drzewa i sunąć 20km/h oddaliła się stąd.
z.t


// nie musisz umierać xD Może ktoś cię uzdrowi albo uratuje :x Tak jestem zła ;P


RE: Dżungla. - Venety - 26-08-2014

Syknęła, gdy lew chwycił ją za szyję. Nie podobało jej się to, zupełnie nie. Zamarła w bezruchu, wpatrując się w puste oczy samca. Te oczy. Przerażały ją. Sprawiły, że po jej ciele przeszedł mimowolny dreszcz, który samiec mógł wyczuć pod łapami. Bała się. Bardzo się bała, tym bardziej, odkąd rzucił się na nią, bezbłędnie celując. A przecież nawet na nią nie zerknął. Czy pod tym chudym cielskiem krył się doskonały wojownik? Chłonęła mimowolnie słowa Nhuela. Słowa, które napawały trwogą. Gdy samiec zwrócił się do węża, ona w tym samym czasie ryknęła. Wezwanie. O pomoc. W duchu modliła się, aby ktoś je usłyszał. Ktoś, kto umie leczyć. Proszę.
- Być może właśnie w tej chwili tracisz siostrę? Skąd wiesz? A może ona dołączyłaby do Pustki, hm? Gdyby wiedziała, co to jest? Pozbawiasz ją szansy na lepsze życie. Taki jest twój cel? Chcesz, aby była niewolnicą, taką, jaką ja jestem? - słowa, ostre, oskarżycielskie. I kryjące w sobie prośbę. Prośbę, która odbijała się w fiołkowych oczach.
Proszę, pomóż jej. Mogę ci to wynagrodzić. Ale nie własną duszą.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 26-08-2014

- Nie żądamy sługi! - Warknął głośno, obracając wyżarty od gniewu pysk do Venety. Całe jego ciało było spięte, widać było napięte mięśnie i wystające żyły. - Pustka sama wymiera, kto ma być jej dzieckiem. My... żądamy... ofiary. - To powinno jej starczyć. Od niego pomocy nie otrzyma, co zresztą już dobitnie oznajmił wcześniej. Po chwili się uspokoił. Blask w jego oczach wyblakł całkowicie, pozostawiając jedynie puste gałki. Cienie zeszły z jego osoby, umilkły wszelkie dziwne dźwięki i ustały światła. Lew pogładził się po czole. - Urodziłem się... nie wiedziałem, po co. Oni mnie wołali, bo wiedzieli, co potrafię. Gdy tam dotarłem, gdy znalazłem Icathię... otworzyły się przede mną wrota Pustki. Ujrzałem przyszłość. Nie tak, jak zawsze, jako jasnowidz... widziałem świat, który jest teraz, oraz to, co się z nim stanie. Dla was nie ma nadziei. Sami gotujecie sobie ten los. - Dziwne było, jak jego głos był spokojny i nawet miły, gdy przemawiał on sam.


RE: Dżungla. - Nibiru - 28-08-2014

Właśnie niedawno zaszła w te krainy. Może spotka coś więcej, niż ostatnim razem. Tak też się miało stać.
Szła sobie pomiędzy wysokimi, acz pięknymi drzewami oraz różnego rodzaju roślinnością. W pobliżu dało się wyczuć zapach jej ojca. Widocznie zadomowił się gdzieś niedaleko. Nie miała zamiarów naruszać jego spokoju, a więc jedynie otarła się o pare drzew po drodze, by dać znak, że również jest niedaleko. Aż nagle... Co to? Pantera przyuważyła dwa, nie, trzy lwy! Dwie samice leżą, podczas gdy jakiś dziwny samiec tylko się gapi. Nie! Moment! Coś mówi. Usłyszała ostatnie zdanie. Żądają ofiary? Niedoczekanie jego! Postanowiła podkraść się do tej szarej, widocznie albinoski, która była bliżej. Wyszła z zza krzaków i lekko dotknęła jej łapą, by sprawdzić, czy żyje. Może i da się je jeszcze uratować?

-Pomóc ci? Wyszeptała jej po cichu do ucha tak, aby rozmawiające lwy nie słyszały. Jeżeli lwica na pewno żyje, a nie ma po prostu jakiś odruchów pośmiertnych, powinna zareagować.


RE: Dżungla. - Venety - 28-08-2014

Położyła po sobie uszy, gdy usłyszała słowo "ofiara". Zamachała ogonem, nieco nerwowo, po czym syknęła. Jej odpowiedź była prosta.
- Nie - i to by było na tyle. I w tym czasie usłyszała szelest. Odwróciła się, widząc pochylającą się panterę nad samicą. Syknęła, prezentując kły. To było ostrzeżenie. Nie była pewna zamiarów czarnego kota, ale wiedziała, że może tamta widziała w niej zdobycz, posiłek. O nie, co to, to nie. Chwilę później rysy pyszczka wygładziły się, a w oczach błysnęła prośba.
- Umiesz jej pomóc? Proszę, powiedz, że umiesz. Ukąszenie czarnej mamby. Nie wiem, ile mamy czasu - przygryzła wargi, po czym przerzuciła wzrok na Nahela. Jednym uchem słuchała słów samca.
- Kiedy wiedziałeś, że masz zajrzeć do Pustki. Nie bałeś się śmierci? Pamiętasz jeszcze czasy, nim zrobiłeś to? Jak to było być lwem?


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 28-08-2014

- To nie ma znaczenia. - Odparł pewnie, hardo, podnosząc wyżej głowę. - Byłem kimś ważnym... tylko dlatego, że moje oczy widziały to, czego nie potrafią dostrzec oczy innych. Szacunek do mnie... był ułudą. Niczym więcej, jak kłamstwem. - Nahel zdawał się nie zwracać uwagi na sytuację, która miała miejsce obok. Mówił już, że życie tej albinoski było mu obojętne. A jeśli by umarła, pierwszy byłby do pożarcia jej duszy. Napiął się. - To samo było z lwicą, która mówiła mi, że mnie kocha... chodziło tylko o jedno: o moje zdolności. O mój Dziki Dar. Gdy Pustka mnie wołała... wiedziałem, że muszę tam iść, odnaleźć Icathię. Tam odnalazłem prawdę. Ujrzałem kłamstwa, jakimi karmili mnie moi byli bliscy... żałuję, że tak późno. - Przymknął oczy, luzując mięśnie. Nie chciał się niepotrzebnie spinać, chociaż już do tego doszło. - Ten świat czeka zagłada. Widziałem to... wiem, że to prawda. Nikt i nic mi nie udowodni, że nie...


RE: Dżungla. - Venety - 28-08-2014

Ona tymczasem ruszyła się, szukając wśród bujnej roślinności czegoś leczniczego. Nie miała bladego pojęcia o leczeniu, jedyne mgliste informacje, jakimi karmiła ją Vasanti. Pomarańczowa przeklinała teraz siebie za to, że nie przykładała zbyt wielkiej wagi do jej słów.
- Mniejsza o zagładę.Pamiętasz, jak fatalnie jest się czuć wodzonym za nos? Okłamywanym? Gdy pozna się prawdę? Okłamujesz mnie. Okłamujesz ją. Za to nie ma szacunku.