Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=189)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Dżungla. - Visa - 29-08-2014

Patrol patrolem. Oglądanie okolicy własnego terytorium to oczywiście obowiązek i sprawa pierwszorzędna, jeśli chce się zapewnić sobie bezpieczeństwo, ale tutaj wyczuł coś bardzo niepokojącego. Czuł zapach węża, tego samego, który odwiedził go nie tak dawno, podążył dokładnie tą samą drogą co teraz Visa. Samiec postanowił to sprawdzić a im dalej się zapuszczał jej śladami tym lepiej wyczuwał zapach lwów. Szlag, strasznie dużo ich jak na jedno miejsce w dżungli, czuł też zapach śmierci. Zapewne wynik kąśliwego charakteru panny Zahanory i w końcu zapach mu znajomy. Bardzo dobrze zresztą był mu znany ten zapach, to jego córka, Nibiru. Visa warknął głośno czując zaniepokojenie, bo to jego już wyrosłe kocię mogło być przecież w niebezpieczeństwie. Przyspieszył skacząc z gałęzi na gałąź, aż wreszcie zatrzymał się na konarze drzewa tuż nad tym zbiegowiskiem. Dwie słabe lwice, jedna prawdopodobnie umiera, samiec, na którego Visa warknął ostrzegawczo i Nibiru, która kręciła się koło lwic. Postać czarnego samca wśród cieni drzew z pewnością prezentowała się okazale, w tym gronie chyba nikt nie powinien z nim zadzierać, prawda? Zwłaszcza iż błękitne oczy lustrowały wszystko niezwykle poważnie. Jednak po wężu nie było ani śladu. Tym lepiej dla Zahanory.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 29-08-2014

Otworzył ślepia, które zmrużył groźnie, obserwując nimi Venety. - Odważna jesteś... śmiesz powiedzieć mi, że kłamię. Nie masz ku temu żadnych podstaw... tym razem Ci daruję. Tym razem. - Odwrócił łeb, by swe błękitne oczy, przepełnione esencją Pustki, skierować na przybyłego samca. Skrzywił się, czując, że pojawia się tłok. Zbyt tłoczno, Nahel nie lubił tego... już i tak wystarczało mu to, że w jego głowie siedzi armia demonów. Warknął głucho, pozwalając jego oczom zapłonąć bladym blaskiem. - Zbliża się spotkanie rodzinne... rodziciel znalazł swe dziecko. To urocze... i bezwartościowe. - Powiedziały głosy ustami Y'Nahela, ten powrócił spojrzeniem na lwicę. - Czemu Cię tak obchodzi los innych? Ty nie obchodzisz nikogo... nawet Twoje siostry plują na Ciebie. Samiec, którego kochałaś, nie chciał od Ciebie niczego, poza zbliżeniem. Jesteś większym wyrzutkiem, niż Zahanora... SŁUCHAJ! Słuchaj, co do Ciebie mówimy, Venety... bo głos innych, to głos oślepionych.


RE: Dżungla. - Visa - 29-08-2014

Spięte mięśnie pantery drgały niespokojne, nie poruszone tym, co wygadywał lew, lecz tym, iż nie mogły się doczekać skoku. Podniósł nieco wyżej uszy słysząc wypowiedź lwa i widząc jego postawę.
- Nie kuś losu mistrzu - powiedział niskim tonem mieszającym się z warkotem. Nie podobał mu się ten lew, skoro znajdował się w pobliżu jego potomka to zdecydowanie Visa nie zamierzał przestać być ostrożnym. Może trochę na wyrost, ale zawsze.
- Zostaw lwy w spokoju, Nibiru - spojrzał teraz na swoją córkę. Oczywiste, że los jego potomstwa był dla niego dużo ważniejszy niż to, czy pozostałe lwice są bezpieczne w towarzystwie tego samca.
Ale skoro ten obcy był taki jasnowidzący, powinien się spodziewać kłów na swoim karku jeśli zrobiłby jakiś fałszywy krok. Zresztą...
- To co mówisz kupy się nie trzyma. - Mruknął pod nosem. Brak było konsekwencji w rozumowaniu obcego. Dlatego absolutnie nie zamierzał brać na poważnie jego bełkotu. - Puste gadanie.


RE: Dżungla. - Kijivu - 29-08-2014

Szara drgnęła, słysząc coś, czego nie spodziewała się usłyszeć: szept. Widziała w oddali rozmawiające kotowate, ale nie od nich pochodziły te słowa. Nawet nie od olbrzymiej pantery, która pojawiła się na scenie. Ale czy to ważne? Jeśli przyszła pomoc, to czy to ważne, skąd ona pochodzi?
Kijivu słabo kiwnęła głową, po czym zmusiła się do wypowiedzenia w odpowiedzi kilku słów.
- Tak.. Proszę Cię, kimkolwiek jesteś.. Pomóż..
Obecność obcej postaci i pojawienie się nagłej nadziei jakby wypełniło ją nowymi pokładami siły, które wcześniej tkwiły gdzieś schowane przed świadomością Szarej. Teraz dały o sobie znać, samica postanowiła jeszcze mocniej trzymać się życia, jeszcze mniej chętnie dać za wygraną.


RE: Dżungla. - Nibiru - 29-08-2014

Pokiwała głową twierdząco na prośbę lwicy, lecz mimo to, nie była pewna, co ma robić. Ją kiedyś użarł wąż podczas jej samotniczych nocnych eskapad, lecz albo nie był jadowity, albo nie zdążył wstrzyknąć jadu, co się czasami zdarza. A mimo to łapa bolała ją jak oszalała. Nagle jednak zobaczył coś za krzakami... Już miała przyjąć postawę bojową, gdy wyczuła ten jakże znajomy zapach, a po chwili jego sylwetkę. Był to Visa, jej ojciec, lecz czy on będzie wiedział jak im pomóc?
-Mam zostawić ją na pastwę pocałunku śmierci? Spojrzała z lekkim wyrzutem na Visę. Nie miała zamiaru zostawić tej lwicy, nieważne, że nawet znajomość ją z nią nie łączyła. To był gatunek jej pokrewny, a przynajmniej tak ta pantera uważała. Bo czy jest jakaś różnica, poza barwą barwa futra?
-Nie obchodzi mnie tamten lew. Jeżeli wiesz, jak jej pomóc, to mów, lub zamilknij. Pantera okazywała w tej chwili jakiś dziwny wewnętrzny spokój, w przeciwieństwie do szarej, której stres sam w sobie mógł być przyczyną pogorszenia aktualnego stanu.


RE: Dżungla. - Venety - 29-08-2014

Czemu Cię tak obchodzi los innych? Ty nie obchodzisz nikogo... nawet Twoje siostry plują na Ciebie.
Mogła znieść wszystko, ale nie zniewagę w kierunku jej sióstr. Szczerze je kochała, nawet pomimo faktu, że nie zawsze zachowywały się w porządku. Ale jednego była pewna - zawsze ją kochały. Jej pysk przybrał srogą minę, zmarszczyła się, szczerząc kły. Podniosła wysoko łapę, nawet nie zauważając momentu, gdy wysunęła pazury. Zamachnęła się, po czym... Zamarła, patrząc w kierunku Nhuela. W jej oczach powoli złość wypierało przerażenie. Przerażenie i zdziwienie. Co się z Tobą dzieje, Venety? Czy właśnie chciałaś uderzyć lwa? Za co?
Posłała jemu smutne spojrzenie, opuszczając łapę. Otrząsnęła ją, jakby pozbywając się brudu. Następnie zaś odwróciła się, stając z dwoma panterami. Jedna przy Kijivu, druga na drzewie. Podeszła do Kiji. Zaraz? Czy jej się zdawało? Pacnęła ją łapą.
- Możesz poruszyć łapą? - czy jej się zdawało, czy paraliż mięśni ustępował? Wlepiła spojrzenie w białą. Czarna samica mogła jednak wyczytać znaki ciała, które wysyłała lwica. Nieco nerwowa postawa, ale to definitywnie z powodu zmartwienia o białą. A generalnie, akceptacja. Akceptacja czarnej.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 29-08-2014

- A Ty nawet nic nie zrobisz z prawdą, którą Ci przekazujemy... byłaś, jesteś, i będziesz ofiarą, wykorzystywaną przez innych. Nawet teraz tak jest... koniecznie chcesz ratować czyjeś życie, mimo że nie masz ku temu żadnych powodów. Jakby Cię zmuszono do tego... - Spoglądał na grupkę skupioną razem. Cała czwórka była dość blisko siebie... wzrok zatrzymał na czarnym samcu. Jego dawne "ja" podpowiadało mu, jak bardzo ten osobnik przypominał mu jego dawnego króla, Y'Zaga. Mięśnie samca ponownie się napięły, a jego pysk sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał zwymiotować. Zacisnął mocno powieki, zesztywniał cały... a potem otworzył mordę. Wokół rozległ się okropny, rozdzierający powietrze wrzask, łamiący kości pisk, któremu towarzyszyło uderzenie. - Tak nakazuje Trzecie Oko. Nie podważaj naszych słów... - Wyraźne ostrzeżenie. Po chwili Nahel uspokoił się. Spojrzał już normalnym spojrzeniem na leżącą na ziemi lwicę. - Niestety... przeżyjesz. Ale i tak kiedyś dowiem się o Twojej śmierci. - Mruknął, wyraźnie niezadowolony, zerkając następnie na Venety. - Lepiej zastanów się nad tym, co powiedzieli Ci moi przyjaciele. Oni nie kłamią... - Podniósł się z siadu. Nie był już tu potrzebny, on sam nie potrzebował też tu przebywać. Odszedł powolnym krokiem, chwiejąc się na łapach.

z/t.


RE: Dżungla. - Kijivu - 29-08-2014

Szara mrugnęła leniwie, dostrzegając kremową lwicę zbliżającą się do niej. Jej pytanie zabrzmiało jakby odlegle, cicho, ale na tyle zrozumiale, że szara kiwnęła lekko łbem, po czym na potwierdzenie poruszyła prawą łapą, ograniczając się do posłusznego wykonywania poleceń i odpowiadania na pytania.
Wciąż czuła się na tyle słabo, że inny, większy wysiłek byłby dla niej teraz zbyt wielki, a o wstaniu na własne łapy nie było mowy. Chodzenie wydawało się dla niej teraz czymś niewykonalnym, jakby na powrót była świeżo narodzonym kocięciem, które trzeba przenosić. Od tego czasu jednak przecież jej się urosło.
Wypuściła głośno powietrze, zawiedziona swoją słabością, ale przecież została zaatakowana.. Nie czuła się dobrze, nie wiedziała, co zrobić. Gdyby miała jakąkolwiek wiedzę o leczeniu..
Dalej czuła się spętana, mięśnie wydawały się na tyle sztywne i ciężkie, że potrafiła wykonać tylko proste, niezbyt wymagające czynności, ale.. Ale chyba lew miał rację, coś powoli szło w jej stanie ku lepszemu.. A może Szarej się zdawało?


RE: Dżungla. - Venety - 29-08-2014

Słowa samca puściła mimo uszu. Wystarczająco dużo nabroił, aby dalej go słuchała. Były jednak słowa, na które szeroko się uśmiechnęła. Przeżyje.
Nachyliła się nad samicą, po czym powtórzyła jej słowa Nhuela. Te o śmierci, która kiedyś nadejdzie, pominęła. Ucieszyła się też, gdy lwica była w stanie poruszyć łapą - Spokojnie. Wystarczy - następnie zaś zwróciła się do dwóch panter. Obdarzyła zielonooką sympatycznym spojrzeniem. Chciała pomóc. To dobrze - Widziałaś może gdzieś po drodze, blisko, jakieś źródło wody? Czystej. Jakiekolwiek.


RE: Dżungla. - Nibiru - 29-08-2014

-Owszem, widziałam. Czarna skinęła głową twierdząco. Lecz nie zatrzymałam się przy niej, i nie mam pewności co do drogi do niej. Wiem jedynie, że jest dość niemały kawał stąd. Spojrzała na kremową lwicę, po czym odwróciła wzrok pytająco na swego ojca. A może on zna jakieś lepsze miejsce? Zielonooka znała jedynie z odległości, z patrzenia i słyszenia źródło życia.
-Ale ona się nie podniesie. Powiedziała po pewnym czasie wskazując pyskiem na Kijivu.


RE: Dżungla. - Visa - 29-08-2014

- Nibiru, któregoś dnia pożałujesz znajomości z lwami - fuknął niezadowolony słowami własnej córki. Niemniej jego złość, warkot i ostrzegawcza postawa skupiła się na samcu, który dzięki niebiosom postanowił już sobie pójść... bo Visa nie szczędziłby ani kłów ani pazurów. Nie sądził by ci jego przyjaciele zechcieli mu pomóc w razie starcia z kimś, kto przynajmniej przypomina dorodnego, silnego kota w przeciwieństwie do Nahela, młodego, niedoświadczonego i niezbyt wyrośniętego. Visa miał na sumieniu kilka lwich istnień i jedno w tę czy w tamtą nie zrobiłoby różnicy.
Spojrzał na samice w dół. Lwice nie stanowiły na pewno żadnego zagrożenia. To pewne. Wiedział co robić w przeciwieństwie do trójki niedoświadczonych młodych osobników. A przynajmniej na tyle, by spróbować jej pomóc.
- Nie ma sensu jej przenosić. Jad Zahanory zabija bardzo szybko, szara zdąży umrzeć zanim tam dotrzecie a poza tym gdybyście ją niosły ta by się ruszała i trucizna szybciej zajmie jej ciało - odezwał się nagle. Nie musiał nic zrobić, mógł im służyć radą, prawda? - Możecie spróbować wyssać jej jad z rany i szybko wypluwać, o ile oczywiście nie zdążyłyście przegadać jedynego możliwego momentu. Jeśli nie pomoże, chyba można tylko jej współczuć, ulżyć w cierpieniu albo spróbować urwać łapę.
Spojrzał krytycznie na obie, tj na Venety i na Nibiru po czym zeskoczył na ziemię między nie.
- Ale niech to wysysanie zrobi lwica - powiedział spoglądając na piaskową.


RE: Dżungla. - Kijivu - 30-08-2014

Myśli w głowie Szarej wirowały, jakby kto umieścił ją na niemałej karuzeli. Zapewne przewróciłaby się z tego powodu, gdyby już nie leżała na ziemi. Nagle jej ciałem wstrząsnął potężny ryk. Wybałuszyła pełne przerażenia oczy i spojrzała ku jego źródłu. Jak lew mógł wydawać takie przeraźliwe dźwięki?
Kijivu odruchowo spróbowała cofnąć się, uciec.. I jakimś cudem poczuła, że jej mięśnie powoli wracają do posłuszeństwa. Udało jej się nawet przesunąć, sama nie wiedziała jednak jak, do tyłu o kilkadziesiąt centymetrów. Nie rozumiała.
Czyżby ukąszenie węża nie było śmiertelne? Czyżby gad wstrzyknął jej akurat tyle jadu, aby jej organizm dał radę przezwyciężyć jego działanie?
Myśli miała na tyle rozbiegane, aby nie zwrócić większej uwagi na toczące się wokół niej rozmowy. W uszach wciąż jej dzwoniło, a samej szarej z trudem przychodziło skupienie się na czymkolwiek.


RE: Dżungla. - Venety - 07-09-2014

Pokiwała głową, w milczeniu trawiąc słowa samca. Oby nie było za późno. Oby nie było za późno. Wzdrygnęła się, gdy spojrzała na szarą. Ona? Ona ma to zrobić? Ratować komuś życie? Zrobiłaby to bez chwili wahania, uratowałaby kogoś. Problem w tym, że nie czuła się dobrze w skórze medyka. Nie potrafiła leczyć. Wciągnęła powietrze, po czym wypuściła je powoli przez gardło, aby się uspokoić. Spokojnie. Zrobisz to.
- Miejmy nadzieję, że miałeś rację - mruknęła do samca, po czym nachyliła się nad samicą, szepcząc jej parę słów, mających uspokoić Kijivu. Wyszukała miejsce, w którym ukąsił wąż, lekko drżącym palcem nacinając skórę ponad miejscem nacięcia. Przydusiła wolną kończyną łapę ponad nacięciem, powodując cofnięcie się krwi do góry. Następnie zaś zaczęła szybko zasysać ciemniejącą plamę i wypluwać.
Proszę, proszę, proszę, proszę.


RE: Dżungla. - Nibiru - 07-09-2014

Fakt, oby Visa miał rację. Lwica uratuję ją i... Eejj! On tak powiedział specjalnie? Dlaczego koniecznie ona? Przez chwilę samica poczuła urażoną dumę, ale po czasie zastanowienia, i po wzięciu głębokiego oddechu zrozumiała przesłanie. Jeżeli może to zrobić ktoś inny, niż ona, ponieważ ta mogłaby zaryzykować własne życie, należy to zostawić temu komuś. Chociaż szara lwica wyglądała marnie, to była szansa że się uda, a zwłaszcza nieco starszej lwicy, aniżeli niedoświadczonej panterze.
Kiedyś byćmoże nauczy się jakiejkolwiek medycyny, aczkolwiek jeżeli już, to od kogoś, kto na serio się na tym zna.
Patrzyła na te zbiegowisko wydarzeń, z jednej strony chciała, by przeżyła, z drugiej jeżeli nawet by nie, nie była jej bliska, a więc nie będzie za nią płakać.



RE: Dżungla. - Visa - 08-09-2014

To było w zasadzie oczywiste, dlaczego Visa życzył sobie by tą drobną operacją zajęła się nieznajoma lwica, a nie jego córka. Bądź co bądź taki zabieg mógłby być niebezpieczny, a Visa nie darowałby śmierci swojego potomka z powodu jakiegoś lwa. Spoglądał na trójkę samic z góry pilnując jednocześnie całego zajścia. To pantera mieszka w dżungli, a nie lew i to pantera a nie lew będzie strzegła dżungli. Tak było zawsze i czarny samiec uważał,że tak właśnie będzie zawsze.
Zeskoczył na niższą gałąź będąc tym samym bliżej swojej córki.
- Nie miej za złe ojcu tej troski - powiedział.
Podniósł spojrzenie na lwice. Nie sądził, by szara umarła, zresztą nie obeszłoby go to ani trochę. W dżungli ciągle coś umiera i ciągle coś się rodzi. Visa uważał, że można troszczyć się jedynie o własną krew z krwi.
- Szukasz terytorium? - Spytał nagle spoglądając na Nibiru. - Na moim zawsze jesteś mile widziana.