Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=189)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Dżungla. - Kijivu - 08-09-2014

Szara bez obaw pozwoliła się zbliżyć do siebie lwicy, aby ta mogła wykonać to, co wykonane zostać musi. Wzdrygnęła się lekko, czując najpierw lekki ból w miejscu, gdzie kremowa ucisnęła jej skórę, a potem pieczenie, kiedy towarzyszka zaczęła wysysać zawartość jej rany. Nie należało to do najprzyjemniejszych odczuć. Ba! Było wyjątkowo nieprzyjemne, ale jeśli to oznaczało polepszenie jej stanu, jeśli to była cena, to jest gotowa ją zapłacić. Starała się znieść to z godnością, chociaż nieprzyjemne uczucie wkrótce sprawiło, że do jej oczu napłynęły łzy. Z trudem stłumiła łkanie, zaciskając zęby.


RE: Dżungla. - Venety - 10-09-2014

Jeszcze chwila, już niedługo. Powoli zwolniła ucisk, po części przywracając prawidłowe krążenie. Omiotła szybko wzrokiem dwie pantery, ostatecznie zatrzymując go na młodszej. Odezwała się, głosem sympatycznym, choć stanowczym. Od tego zależało powodzenie akcji.
- Znajdź, proszę, włókniste, długie liście - takie były najlepsze do opatrywania. Nieraz widziała, jak jej siostra sprawnie przebierała łapami, pomagając sobie pyskiem w nałożeniu opatrunku. Może jednak Venety miała coś po niej i umiała działać pod stresem, ratując kogoś? Tylko wiedzy nie miała.
Złudne myślenie.

EDIT: Nie widząc reakcji, samica westchnęła. Co ich różni od lwów? Mają ogony, mają wąsy, uszy. Łapy, futro. Życie. Co blokowało przed pomocą dwójce lwic? Rozejrzała się. A proszę. Uśmiechnęła się, widząc, że nie musiała daleko szukać. Bardzo, bardzo dobrze.
- Zaraz wrócę - szepnęła do samicy, po czym ruszyła truchtem po wspomniane liście. Chwilę męczyła się z ucięciem ich, bądź co bądź były elastyczne... A przez to trudne w wyrwaniu. O wiele szybciej była ponownie przy samicy. Przejechała dwa razy językiem w okolicach rany, oczywiście profilaktycznie wypluwając ślinę. Ścisnęła delikatnie skórę nad raną, po czym zaczęła bandażować, starając się, by roślina przylegała mocno. Efekt nie był tak dobry, jak tego sobie życzyła. Nic dziwnego - trzęsące się łapy i niezbyt precyzyjny pysk samicy to nie było dobre połączenie. Dostateczne jednak, aby powstrzymać dalszy upływ krwi i zabezpieczyć przed zabrudzeniem. Odsunęła się od samicy.
- Już po... Po wszystkim - ostatnie słowo było wypowiedziane na bezdechu. Usiadła ciężko na ziemię, czując, jak łapy jej drżą. Położyła uszy po sobie i wywaliła język, oddychając ciężko.


RE: Dżungla. - Kijivu - 20-09-2014

Szara nie do końca przejmowała się brakiem toczących się burzliwych rozmów.. Wręcz odpowiadał jej spokój, który witała z radością. Powoli jej nerwy ulegały rozluźnieniu, w końcu ileż można trwać w spięciu? Zmęczenie miało ją już w swoich szponach na tyle silnie schwytaną, że wolała oszczędzać siły, dając organizmowi szansę na regenerację.
Z ulgą kiwnęła głową, usłyszawszy ciche słowa Venety. Ufała beżowej po wszystkim, co się wydarzyło i nie czuła przed nią lęku. Wręcz przeciwnie, czuła się z nią na swój sposób związana. W końcu, gdyby wąż ukąsił ją, gdy leżała zemdlona na ziemi.. Kto wie, czy miałaby tyle samo szczęścia co Kijivu. Szara jednak była pewna, że próbowałaby jej pomóc z tą samą werwą. To przecież logiczne, każdy powinien pomóc innemu na miarę swych możliwości. Tak dla niej w świecie było i już. A że nie wszyscy tak postępowali.. Przecież nie zmusi innych do swego światopoglądu.
Zniosła cierpliwie ostatnie zabiegi beżowej, i gdy ta spoczęła na ziemi Kijivu zdołała lekko podnieść głowę, starając się spojrzeć w jej oblicze.
- Dziękuję.. - Powiedziała cicho, a na jej pyszczku malowała się wdzięczność, której nie umiała skutecznie ubrać w słowa. Władanie nad mięśniami powoli powracało, ale młoda lwica był jeszcze zbyt osłabiona aby wstać. Kiedy odpocznie.. Powinna dać radę przemieścić się w inne, bezpieczniejsze miejsce. Odruchowo pomyślała o terenach swojego stada. Tam przecież nic złego nigdy jej nie spotkało.
Nie ominęło jej uwagi odbijające się na beżowej lwicy zmęczenie. Miała nadzieję, że ta nie przypłaci zdrowiem udzielonej jej pomocy.
- Wszystko dobrze? - zapytała wciąż osłabionym głosem, starając się przezwyciężyć zmęczenie.


RE: Dżungla. - Visa - 21-09-2014

Visa po dłuższym siedzeniu w ciszy po prostu oddalił się, gdy nikt nie patrzył.

zt.

/ Nibiru xd to się ciągnie już strasznie długo xd


RE: Dżungla. - Nibiru - 21-09-2014

//Sorry że tak długo, wcześniej nie miałam weny, a wczoraj chciałam odpisać, tylko że byłam nietrzeźwa umysłowo.

-Cóż. Pierwsze, dość zamyślone i niepewne słowo odparte na pytanie Visy. Dziękuję ci, ojcze, aczkolwiek chciałabym wpierw obejść całą tę krainę, nim dokonam wyboru. Rzekła, jak gdyby zapomniała o zbiegowisku toczącym się tuż obok. Spojrzała może raz czy dwa-lecz widać było, że nic tu po niej. Roztaczająca się wokół niej groźnie spokojna aura mogła wyraźnie dziwić w takich okolicznościach, acz panterze nie zależało aż tak na życiu tej lwicy. Skoro i tak ktoś ją ratuje...
Rozciągnęła swe czarne cielsko i ruszyła w nieznaną sobie stronę. Kto wie, gdzie ją nogi poniosą, ruszyła przed siebie i tyle. Nie mogła w końcu mieć jakiegokolwiek pojęcia, dokąd zmierza. I w ten oto sposób zniknęła gdzieś w zaroślach.

//zt


RE: Dżungla. - Venety - 22-09-2014

//To trzeba odpisywać, a nie.//

Dłuższą chwilę Kijivu musiała czekać na odpowiedź. Venety przymknęła oczy, próbując opanować drżenie łap i kołatanie serca. Wcisnęła pysk w pierś. Zacisnęła powieki, czując, jak wilgotnieją jej oczy. Spokojnie. Już po wszystkim. Nie bój się. Nie bój się.
- Co? - rozwarła szeroko powieki, przez chwilę przyozdobione nutą strachu. Pokręciła głową. Cholera - Co? Nienienie, spokojnie - odparła szybko, może aż za - Wszystko w porządku. Daj mi chwilę na ogarnięcie się - po czym wzięła parę głębokich wdechów, wypuszczając powoli powietrze. Spokojnie. Zaraz. Spokojnie? Wcale nie wyglądasz na oazę spokoju, Venety. Potrząsnęła głową, doprowadzając grzywkę do porządku - Naprawdę, nic mi nie jest. Po prostu, urmf... Nie nadaję się na medyka. Nie te nerwy. Każda taka akcja... Tak naprawdę sporo kosztuje. Moja siostra potrafi leczyć. Nawet kiedyś próbowała mnie nauczyć, ale... Nie - położyła uszy po sobie, wracając wspomnieniami do młodszych lat. Była beznadziejna w porównaniu do sióstr. Obydwie były wspaniałe. A ona? Taka nijaka. Zwykła lwica. Beztalencie. Nie jest doskonałym wojownikiem i stróżem, brak jej zacięcia politycznego, nerwów ze stali. I medycznych zdolności.
Zaraz...
Zamrugała zdziwiona, po czym szybko poderwała łeb, kierując spojrzenie ku Kijivu - Nie, nie, nie bój się. Nie nadaję się na medyka, ale nie znaczy, że gdy potrzeba, nie będę umiała pomóc.


RE: Dżungla. - Kijivu - 28-09-2014

Minęło kilka dłuższych chwil, zanim Kijivu zdecydowała się podjąć próbę wstania z miejsca. Powoli przeniosła masę ku tylnym łapom i zadowi, pozwalając z wolna podnieść przednią część ciała.. Udało się, to znaczy za którymś razem, i tylko pozwoliło na podniesienie głowy i ułożenie łap pod klatką piersiową, ale to już krok naprzód. W końcu szara nie widziała świata z poziomu podeszew swoich łap, a z perspektywy niewielkiego ssaka, co samo w sobie już dodało jej nadziei.
W głowie wciąż odczuwała dziwną lekkość, ale nic dziwnego. Straciła nieco krwi, przez co czuła osłabienie.. Ale to nie była zbyt wygórowana cena za dalsze trwanie. Była to wręcz niewielka cena.
Zmierzyła wzrokiem zaimprowizowany opatrunek, jaki skrupulatnie utkała bezowa lwica, po czym znowu zwróciła wzrok w jej stronę.
- Nie powiedziałabym nigdy, że nie jesteś medykiem.. To co zrobiłaś, było niesamowite. Naprawdę nie wiem jak ci dziękować. Myślisz, że już będzie dobrze?
Wtem szara przypomniała sobie, że nie miała okazji poznać się z ową dobrą duszą.
- Przepraszam - powiedziała, zaskoczona tym, jak potoczyły się sprawy i do czego cały ten łańcuch wydarzeń doprowadził - mam na imię Kijivu.. A ty?
Jeszcze zanim beżowa mogła odpowiedzieć, Kijivu znowu miała przebłysk olśnienia. Przecież jej wybawicielka nie wyglądała najlepiej - Może powinnaś napić się wody? - zagadnęła, kolejny raz zmieniając mimowolnie temat. Myśli jej wirowały w główce, jakby nagły powrót do życia sprawił, że nie potrafiła skupić się na jednej sprawie, tylko łapała się wszystkiego na raz.


RE: Dżungla. - Venety - 29-09-2014

Uważnie obserwowała poczynania lwicy, nie odezwała się jednak słowem. Dużo osób nie lubiło, gdy próbuje się im pomóc. Wesprzeć słowem, dopingować. Jakby były słabsze. Słabe, potrzebujące pomocy. Który lew miał aż tak słabą dumę, że umiał przyznać się do słabości? Co nie znaczy, że duma Venety nie została przyjemnie połechtana pochwałą szarej. Zignorowała to umyślnie, stwierdzając, że bez sensu jest dalsze ciągnięcie wątku.
- Nie ma innej opcji. Musi być dobrze - powiedziała z naciskiem, spoglądając lwicy w oczy. Musi być dobrze. Nawet nie wolno myśleć inaczej - Wolałabym jednak, aby zajął się tobą ktoś bardziej doświadczony. Znasz może kogoś takiego? - grota medyka Lwiej Ziemi stała otworem dla potrzebujących, miała jednak nadzieję, że szara zna inne miejsce. Jej dom był za daleko. Nie ryzykowałaby wędrówki aż tam.
- Venety - uśmiechnęła się szerzej, jakby w ten sposób potwierdzając, że rzeczywiście tak ma na imię. I że wszystko będzie dobrze. Łącznie z wodą, którą też skwitowała milczeniem, wyczekując uparcie odpowiedzi na pytanie.


RE: Dżungla. - Kijivu - 07-10-2014

Oczy Venety były tak pełne uporu i wiary w prawidłowość działa lwicy, że Szara została całkowicie przekonana o prawidłowości całej sytuacji, a w jej serduchu zadomowił się spokój. Tak, dzięki opatrunkowi ma teraz szansę dojść do siebie szybciej i bez ryzyka jakiego zaznałaby lecząc się samodzielnie, pozwalając działać losowi.
Szara zastanowiła się przez moment, marszcząc brwi, gdy usłyszała pytanie o medyka. Czy zna jakiegokolwiek z lwów trudniących się tym fachem? Do głowy przyszła jej tylko kapłanka jej własnego stada .
-Nie wiem, czy Ines jest uzdrowicielką.. Jest kapłanką. Ale może.. może zna kogoś takiego z naszego stada. - niewiele więcej mogła ponadto powiedzieć. Och, jeszcze jakiś czas temu nie znała tu nikogo, nie miała jeszcze okazji zaznajomić się z całością braki z księżycowego stada, aż tu nagle los wystawił ją na tak ciężką próbę, skazując praktycznie na łaskę innych i trafność jej przeczucia. Ale nie znała przecież duszy czystszej niż kapłanka, ufała więc w jakiś sposób przeczuciu, jakie zapewne sam księżyc zesłał ku niej w tym momencie.
Z drugiej strony od jej ziem dzieliło ją wiele, przestrzeń tą musiałaby pokonać w osłabieniu i nadziei, że po drodze nie uszkodzi opatrunku osłaniającego teraz jej rany. A co, jeżeli gdzieś po drodze znów napotka owego gada, który w tak niewytłumaczalny sposób lubował się w sianiu zła i rozpaczy wokół siebie?


RE: Dżungla. - Venety - 22-11-2014

Minęło trochę czasu, nim Kijivu mogła normalnie stanąć na łapy. Udało się jednak jakoś przetrwać ten czas. Pomarańczowa samica nie opuściła lwicy, dopóki tamta nie poczuła się lepiej. Po tym czasie, po wędrówce na tereny Księżycowych, najzwyczajniej w świecie po krótkim pożegnaniu odeszła w swoją stronę.

[zt]

//Nie chcę Cię blokować, a wiem, że i tak sama raczej pisać nie będę.//


RE: Dżungla. - Kijivu - 26-11-2014

Kijivu powoli wracała do sił w miarę upływu czasu. Teraz dałaby radę samej ustać na nogach i powrócić na swoje tereny, do stada Srebrnego Księżyca. Tam z pewnością nie przydarzy się jej nic tak strasznego jak to.. Jak ta przerażająca wręcz sytuacja, z której Szara cudem uszła z życiem.
Powoli wstała, przenosząc ciężar ciała na zad. Zakręciło jej się w głowie, ale nie poddała się. Odczekała chwilę, dwie, trzy.. I dźwignęła się na cztery łapy. Czuła, jak jej kończyny lekko drżą, ale nie położy się z powrotem, o nie. Będzie stać, i nie tylko, będzie iść przed siebie, aż wróci w bezpieczne miejsce. Aż wróci do domu. Wiedziała, że powinna spotkać się z uzdrowicielem, który sprawdził by jej stan, opatrunek... Ale najpierw chciała znaleźć się byle dalej od tego naznaczonego piętnem ostatnich wydarzeń miejsca.
Pożegnała się z Venety, która odeszła upewniwszy się, że stan Kijivu jest w miarę dobry, po czym sama skierowała się przed siebie.

z.t.


RE: Dżungla. - Nightwing - 06-12-2014

Przybyła tutaj i nawet nie musiała się zbytnio rozglądać wokół siebie, żeby zauważyć, że to miejsce jej odpowiada. Było pełne cienia oraz ciepła i obie te rzeczy otulały ją niczym ciepłe rośliny szuwarów, jednocześnie pozostając chłodnym niczym woda we wspomnianym wcześniej miejscu w gorące, letnie dni. Tylko jednym różniło się to miejsce - zimą najwyraźniej nie było tu lodu.
Ponad głowami widziała jakieś wielobarwne kwiaty, jakie to zwykle można spotkać w dżungli, mogło to być jednak zwykłym złudzeniem spowodowanym przez ciemność i plątaninę przeróżnych łodyg i listowia zasłaniających błękit nieba znajdującego się w górze. Tygrysica zastanawiała się, czy może wysokie rośliny, które się tu znajdują nie przesłaniają swoim zielonym gąszczem najbliższego nieboskłonu. A może jest tam coś innego? Nie wiedziała, tak samo, jak to, czym są świecące obiekty na nim. Jedni twierdzili, że to gazowe kule, inni, że świetliki, a kolejni, że to zgraja nieżywych gości. A może to tak na prawdę coś, co nie istnieje?
Gdzieś nad sobą słyszała skrzeki przeróżnych ptaków. Dżungla pełna jest wielu dziwactw.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 06-12-2014

To miejsce... takie puste. Długo nieodwiedzane. Nie tylko przez Nahela, również przez innych. Cień powoli skrywał cały kraj, nadchodziła leniwie noc, późny wieczór. Oblicze strachu, nieszczęścia, samej śmierci, blady lew o oczach przepełnionych Pustką, powoli unosząc się nad ziemią, snuł się przed siebie, bez celu, jednak znając swe Przeznaczenie. - Ich czas dobiega końca... - Wydobył się z jego pyska dziwny, nienaturalny głos.


RE: Dżungla. - Nightwing - 06-12-2014

Wyczuła tu czyjąś obecność, lekko zakłócającą poruszające się wszędzie wokół powietrze, jakiś zapach, który drażnił jej nozdrza lwimi kłakami oraz usłyszała ledwo wychwytywalne dźwięki zbliżającej się istoty. W głębi podświadomości czuła, że ktoś na nią patrzy i nawet, jeśli było to złudzenie, to dość realistyczne. Miała wrażenie, że ktoś wzrokiem próbuje jej wywiercić dziurę na wylot przez kręgosłup, ale się tym nie przejmowała, bo przecież nikt nie ma tu chyba w pobliżu laserów w oczach, żeby to zrobić.
Potem usłyszała pomruk jakiegoś zbliżającego się zwierzęcia i wiedziała już, że jest to samiec, aczkolwiek jego głos nie zaimponował jej zbytnio, więc wydedukowała, że to z pewnością jakiś kolejny kurdupel, podobny do tych, które całkiem niedawno widziała nad szkarłatnym jeziorem i które przecież wcale nie były jakieś silne wbrew temu, co się o tych zwierzakach mówi. Co prawda jeden miał dość cięty język, ale pazurki to już raczej tępe. Zapewne bał się walczyć, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Zastanawiała się, dlaczego jakieś zwierzę ględzi o czymś w środku dżungli, bo przecież może to sprowadzić drapieżniki. Osobiście wolała, kiedy to ona je atakuje.


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 06-12-2014

Słabe istoty... zostaną pożarte... Obijał się echem głos wewnątrz umysłu Nahela, a on, wodzony nim, wsłuchiwał się głębiej, czerpiąc przyjemność z powtarzania w głowie słów przepowiedni. Jego łapy nie dotykały ziemi, samiec zatrzymał się. To tutaj... to tu prawie wyciągnął duszę tej albinoski. Jej dusza wykarmi Pustkę! Powtarzał sam sobie w myślach. Żałował, że nie postarał się przybliżyć jej spotkania z Przeznaczeniem. Żałował, że pozwolił jej przeżyć. Ich istnienie nie ma żadnej wartości. Wtedy to znów spojrzał na tygrysicę. Mgła migocząca fioletem, czernią i białymi iskrami, która wydawała się unosić lwa, przygasała. - To nieuniknione... - Dziwne było, jak ten głos, który łamał czaszki słabym, brzmiał gdy Nahel mówił to z nutką przejęcia, uczuciem beznadziejności. To tylko pozory. Napawał się wizją śmierci wszystkich śmiertelnych.