Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=189)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Dżungla. - Y'Nahel - 08-12-2014

//Ale maaaaamoooo...//


RE: Dżungla. - Skanda - 26-05-2015

Ciało samca przebiegł przyjemny deszcz gdy spalony słońcem grzbiet wsunął się w cień drzew. Nozdrza z lubością zachłysnęły się wilgotnym haustem powietrza, a ciemne wargi wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
Nie mógł jednak zapomnieć, czemu się tu znalazł. Wiedział, czego potrzebował.
Informacja.
Sposób zdobycia jej pozostawał jednak pod znakiem zapytania. Nie mógł tego załatwić osobiście.
Od czasu jego zniknięcia życie na Zachodnich Ziemiach zmieniło się. Wszystko nabrało nowego sensu. Nie śmiał teraz zmącić ich życia swoją marną osobą. Nie zasługiwał na uwagę, która zostałaby na niego zwrócona.
Położył się na boku, dając w końcu odpocząć złamanej łapie. Instynktownie poczuł impuls, który niegdyś zamiótłby kitą podłoże. Minęło sporo czasu, ale wciąż nie mógł się przyzwyczaić do utraty ogona. Oglądnął się za siebie z niesmakiem.
Da sobie chwilę na odpoczynek, plany poczekają.


RE: Dżungla. - Damaja - 29-05-2015

Jaki ja jestem głupi, pomyślał.
Klapnął zadkiem na środku ziemistej ścieżki i rozejrzał się strachliwie dookoła. Wszystko tutaj było takie wieeeelkie i nieznane. Zachodnie Ziemie miały swoją oazę, ale był tam zaledwie raz-może dwa i wcale nie była tak ogromna, jak leśny twór, w którego sercu się znalazł. Roślinność rosła tutaj gęściej i ciężko było mu dojrzeć błękitu nieba. Gdyby tylko widział słońce, może umiałby się stąd wydostać.
Odetchnął głęboko i ruszył w przód. Wszak było jeszcze ciepło, więc musiał być dzień. Zanim zrobi się ciemno, zdąży wrócić do domu i mama nic nie zauważy, a on będzie miał o czym opowiadać bratu. Tak będzie. A mama go pochwali, że dał sobie radę w tak wielkim lesie i że jest bardzo, bardzo odważny i dzielny!
Jeśli tylko znajdzie mamę.
Potrząsnął głową, jakby chciał wyrzucić z głowy czarne myśli. On miałby nie trafić do domu? Da sobie radę! Trzeba tylko zapytać tego pana, co leży tam o, pod tym drzewem.
- Dzień dobry! - odezwał się z oddali radosny głos. - Wie pan może, jak dotrzeć na Zachodnie Ziemie?


RE: Dżungla. - Skanda - 29-05-2015

Kosmaty łeb uniósł się, powoli obracając się w stronę lwiątka. Małej, niewinnej kulki. Tak bardzo nieświadomej niebezpieczeństw, które tylko czekają by pochwycić lepkimi paluchami beztroskie młode, samotnie pałętające się w dziczy.
Zielonym ślepkom ukazał się koszmarny pysk, poprzecinany bliznami, z hipnotyzującą otchłanią czarnego oczodołu.
-Wiesz może, jak postępują samce z potomstwem, które nie należy do nich?-spytał, nie czekając na odpowiedź.
-Zabijają je.-syknął oschle, nie drgnąwszy z miejsca.
-A ja nie jestem twoim ojcem.


RE: Dżungla. - Damaja - 29-05-2015

Skrzywił główkę i z przymkniętym jednym okiem popatrzył na szarego. Jak on tak może widzieć z tylko jednym okiem? Chwilę zastanowił się nad jego słowami i przecząco potrząsnął łebkiem. Lew kłamał.
- Gdyby tak było, to Wujek już dawno by się nas pozbył - odpowiedział odważnie i siadł na umorusanym wcześniejszym brudem tyłeczku. Przyjrzał się uważnie jednookiemu. Potężny, muskularny lew, którego ciało poprzecinane było licznymi bliznami. Wyglądał zupełnie jak Dwugrzywy. Musiał być bardzo potężnym wojownikiem, dokładnie tak, jak Wujek.
- Dlaczego ktoś miałby zabijać lwiątka? - zapytał zaciekawiony. - Przecież nas się nie da zjeść ani zrobić skórki do spania.


RE: Dżungla. - Skanda - 29-05-2015

Ciemne wargi wykrzywiły się w pobłażliwym uśmiechu. Cóż za naiwność, nieskalany świadomością otaczającego go świata rozumek.
-Wujek jest ze stada. To co innego.-odmruknął, oblizując pysk.
Nie zaskoczyły go kolejne słowa samczyka, jednak zażenowanie zabiło silniej z ciemnego pyska.
-Naprawdę matka ci nie powiedziała? Nie ostrzegła cię?-zapytało błękitne ślepię. Kimkolwiek była ta lwica, była daleka od spełniania swojej roli. Cóż za ironia losu, że tę lekcję przyszło Damaji otrzymywać od kogoś takiego.
-Obce lwy zabijają nie swoje młode, bo to nie ich krew. Chcą kontynuować własną linię, eliminując konkurencję.-wychrypiał, spoglądając na zielonookiego niepewnie.
-Jeśli to za trudne dla ciebie, to powinieneś zapamiętać, że przed tymi dużymi z grzywą się ucieka.-przewrócił jedynym okiem, niechętnie generalizując.
-I nie wiem, gdzie są Zachodnie Ziemie.-sapnął.


RE: Dżungla. - Damaja - 29-05-2015

- Mówiła, że mam siedzieć w domu i się nie ruszać dopóki nie wróci z polowania - wybąkał szybko - Ale to strasznie nie fair! Bo Nuru zawsze może wszędzie chodzić z Wujkiem, a ja muszę siedzieć w domu i nigdy nic nie widzę i dlatego wyszedłem stamtąd. A teraz nie wiem jak wrócić.
Posmutniał wyraźnie na jasnym pyszczku, który wykrzywił się w wyrazie rozpaczy. Ciemne uszka opadły w dół.
- To strasznie straszne - skomentował krótko. - Przecież jak się dorasta, to można mieć nowe młode. O, ja na przykład mam jeszcze starszą siostrę i jest okej. A jak taki lew chce mieć lwiątka, to bardzo fajnie, bo ja bym tam na przykład chciał mieć tatę.
Podniósł się z ziemi i postąpił parę kroków w przód, nadal nieświadomy zagrożenia, jakie może dla niego stanowić ogromny samotnik.
- A pan chciałby mieć lwiątka? - wypalił bez namysłu. - Bo jak mama się zgodzi, to może pan zostać naszym tatą!


RE: Dżungla. - Skanda - 29-05-2015

-I miała rację.-burknął, z dezaprobatą.-Będąc tutaj i nie wiedząc, jak wrócić chyba już to wiesz, co?-nie wiedział, na ile bystrym jest jego towarzysz rozmowy, ale żywił nadzieję, że potrafił uczyć się na błędach. Lepiej dla niego.
-Może gdybyś słuchał, co się do ciebie mówi, to wychodziłbyś z nimi.-skwitował, wzruszając barkami.
W odpowiedzi na nieskładny zlepek słów, szara morda wykrzywiła się w bliżej nieokreślonym grymasie, decydując się na pozostawienie ich bez komentarza. Kolejnych jednak nie mógł zignorować.
Skanda zastygł nieruchomo, a pysk rozchylił się nieznacznie.
Czy on chciałby mieć lwiątka?
Tak niewinne i głupiutkie pytanie, skrzące się żywo w zielonych tęczówkach. Tak bolesne.
Szklące się w złości ślepię zamrugało kilkukrotnie, a łeb wierzgnął, odganiając tlące się we łbie wspomnienia. Powietrze ze świstem opuściło płuca, dopiero zdając sobie sprawę, że trwało w nich wstrzymane przez dłuższą chwilę.
-Naucz się słuchać.-warknął oschle.-Z następnym samcem też będziesz sobie tak wesoło rozmawiać, czekając, aż skręci ci kark? Zacznij myśleć i zastanawiać się nad każdym swoim cholernym krokiem, jeśli chcesz jeszcze zobaczyć Nuru i wujka. Dzicz nie daje drugich szans.-syknął, dysząc ciężko. Nie mógł uwierzyć, że wdał się w dyskusję z lwiątkiem.
-Jak zamierzasz wrócić?-bezbarwny ton przerwał dotychczasowe milczenie.


RE: Dżungla. - Damaja - 31-05-2015

Zastrzygł uchem. Ten pan nie dość, że dużo walczył, to musiał też wiele przeżyć i pewnie dlatego był taki smutny. Czy jak będzie w jego wieku, to też stanie się taki zimny i leniwy? Tym razem swoje niezmiernie dociekliwe pytanie zachował dla siebie.
- Dzicz nie, ale pan nie wygląda na dzikusa - skomentował krótko i uśmiechnął się od ucha do ucha. Może trochę rozpogodzi się jego szary pysk. Mama zawsze się cieszyła, kiedy on lub Nuru tak robili. A jak przyniosłeś kwiatka, to pochwałę miałeś jak w banku.
Rozejrzał się dookoła. Przez całą tą rozmowę o nieistotnych sprawach, mały Damaja totalnie zapomniał o swoim problemie. Rozejrzał się dookoła. Kiedy gubił drogę koło domu, zawsze wyszukiwał lwich tropów. Wujek miał bardzo wielkie łapy (i w ogóle był wielki), więc łatwo zostawiał swoje ślady w grząskiej ziemi. Mamine stópki też czasem odciskały się w podłożu. On sam był zbyt lekki i mały, żeby rysunki jego łapek na piasku nie zostały zdmuchnięte silniejszym podmuchem wiatru. Całą jego drogę do serca dżungli przykrywały mchy i kora, więc o powrocie własną ścieżką nie było mowy.
Posmutniał i położył ciemne uszka na płask.
- No... myślałem, że może pan wie, gdzie są Zachodnie Ziemie, wtedy byłoby łatwiej...
Błagalne spojrzenie zielonych patrzałek spoczęło na szarym.


RE: Dżungla. - Skanda - 31-05-2015

Zrezygnowane westchnienie opuściło pysk samca, gdy lwiątko kontynuowało swą beztroską paplaninę. W tym momencie najchętniej wstałby i zostawił młode na pastwę losu, nie miał ochoty użerać się z lwiątkiem, które znalazłszy się w potrzasku, nie potrafiło nawet dostrzec swoich błędów. To nie leżało w jego gestii. Do czasu.
Gdy błękitne ślepię wychwyciło błagalne spojrzenie, pysk rozchylił się w oniemieniu.
-Daj spokój, nie będę cię niańczyć!-warknął, a jedyne oko zmrużyło się w złości.
-Właściwie, to czyim synem jesteś?-spytał obojętnie, oblizując wysuszone wargi.


RE: Dżungla. - Damaja - 01-06-2015

Co to tam za niańczenie? Przecież nakarmi się sam. Ostatnio nawet żabę w oazie złapał! Z jedzeniem da sobie radę, a futerko też da radę sobie jakoś umyć. On by tylko do domciu chciał... Zadane przez Skandę pytanie wcale go nie zaskoczyło. Ba, nawet nie uznał go za podejrzliwe i dziwne. Tylko za bardzo nie miał co odpowiedzieć.
- Znaczy... - zająknął się na początku - znaczy to trochę ciężko powiedzieć, bo nie wiem, gdzie jest tata i mama się denerwuje, jak o niego pytam. Wujek też nie lubi o tym mówić i zmienia temat, i ciocie tak samo... A moja mama ma na imię Deyne. Deyne Nyota.


RE: Dżungla. - Skanda - 01-06-2015

Język momentalnie ugrzęzł mu w gardle, gdy imię z przeszłości zadźwięczało w jego uszach. Zesztywniał, po czym obrócił łeb, przygryzając wargę.
Cokolwiek było tam nad nimi. Cokolwiek obserwowało ich poczynania, kierowało nimi-czuwało nad zielonooką zgubą. Damaja nie mógł trafić lepiej.
Wiedział już teraz, że odejście stad nie wchodziło w grę, choć wiele by za nie dał. Przełknął nerwowo ślinę, próbując oswoić się, z nowo poznanym i jakże niewygodnym faktem.
Los zakpił sobie z niego, podrzucając mu pod łapy akurat to lwiątko.
-Piękne imię.-wycedził niespokojnie. Nie wiedział co robić. Płątanina myśli w głowie nie ułatwiała sprawy, podczas gdy samcem targały dawne uczucia i poczucie obowiązku, o zatroszczenie się o młode niegdysiejszej partnerki. Burzliwe rozważania ukrócił jeden, dotychczas niewidoczny detal.
-Nawet gdybym wiedział, gdzie jest twój dom, nie mógłbym ci pomóc.-sapnął, po czym przesunął się na piasku, odkrywając wyraźną plamę brunatnej posoki.
-Jestem ranny.-wycedził.


RE: Dżungla. - Kahawa - 01-06-2015

Tupot małych stóp i szelest gąszczy. Jeśli nie była głodna i nie miała zamiaru polować nie kryła się ze swoją obecnością. Nie uważała, że może się ktoś na nią rzucić. Raczej nigdy taka sytuacja nie miała miejsca i nie brała jej w ogóle pod uwagę. Rozglądała się za ciekawymi okazami roślin. Nie będzie tachała niewiadomo jakich krzaczorów, wystarczą jej sadzonki, które rozkwitną pod jej okiem. Zatrzymała się gdy do jej nozdrzy dotarł zapach krwi. Chwilę zajęło jej zlokalizowanie celu. Ruszyła za wonią przyśpieszając nieco kroku.


RE: Dżungla. - Damaja - 01-06-2015

//"Tupot małych stóp i szelest gąszczy." Leżę i kwiczę xDDD

- No! - odpowiedział z entuzjazmem, który jednak szybko opadł. - Powiem jej to... O ile w ogóle ją jeszcze zobaczę.
Zachciało mu się wyć. Ale nie mógł. Nuru zawsze płakał, on nigdy. Zawsze trzymał się twardo i teraz też musiał. Nie robił tego, żeby wzbudzić w złotookim bracie zazdrość. Kierowało nim jego dobro - chciał być dla niego wzorem.
- Chciałbym panu pomóc, proszę pana - dodał po jakimś czasie - ale chyba by nie dał bym rady wylizać wszystkich kuków, które pan ma. Mam za mały jęzorek. O, tylko taki mały.
Wystawił na publiczny widok różowiutki ozorek i to w tym właśnie momencie jego ciemne ucho zanotowało nieokreślony bliżej szelest. Zlękniony zwinnym skokiem dotarł do Ragnara i skrył się za nim, żeby zza jego szarego cielska obserwować krzaki, które skrywały za sobą niewidoczną postać.
- C-co to jest? - wymamrotał, wybałuszając zielone oczyska.


RE: Dżungla. - Kahawa - 01-06-2015

Wypadła z krzaków niczym dziki dzik. Zatrzymała się na widok pokiereszowanego lwa, dopiero po chwili gdy go całego zlustrowała wzrokiem od stóp do głowy. Zauważyła małą plamkę chowająca się za samcem. Chrząknęła. Czyżby ojciec bronił dziecka? W takim razie dlaczego czuje tylko jeden intensywny zapach? Otrząsnęła się z liści a łapą wyciągnęła patyki z sierści. Wypadałoby się odezwać bo jeszcze uzna ją za potencjalne zagrożenie dla młodego.
- Witam -Zwróciła się bezpośrednio do nich obojga.
Brak ogona, jednego oka, masa ran. no, no. Nieźle mu się oberwało.
- Wyglądasz jak po ciężkiej walce ze stadem hien. -Dodała naprędce.