Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=189)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Dżungla. - Deyne Nyota - 16-09-2013

Po pewnym czasie udało im się dotrzeć w to miejsce. Nareszcie.
Wzrokiem ogarnęła teren, szukając odpowiedniego kawałka ziemi. Po chwili z lekkim uśmiechem legła oparta grzbietem o pień starego drzewa. Delikatnie wypuściła z uścisku Maishę.
Gdzie podziała się reszta?


RE: Dżungla. - Shiya - 18-09-2013

Pewien element owej 'reszty' właśnie przedzierał się przez chaszcze, usiłując dotrzeć do polany, na której rozsiadła się lwica. Niestety, trawy, a co dopiero krzaki, był zbyt wysokie dla małej Shiyi - po pewnym czasie straciła ona z oczu jasnolicą, a i zapach gdzieś się zapodział.
Mimo to, uparcie brnęła przed siebie, choć każdy jej krok wykazywał coraz mniej pewności.
- Niii! - zawołała w pewnym momencie, rozglądając się z niepokojem, co nie miało większego sensu, jako że i tak te przeklęte rośliny wszystko jej zasłaniały.


RE: Dżungla. - Metody - 18-09-2013

Nie zamierzał biec, więc zdążył nabrać trochę wody. Otrzepał się zarzucając grzywą, gdy znalazł się pod rozłożystymi gałęziami drzew. Rozejrzał się naprędce, a gdy usłyszał wołanie małej, podążył niezbyt spiesznie ku źródłu głosu. W chaszczach niemal się o nią potknął, lecz na szczęście do tego nie doszło. Przetwarzał chwilkę informacje, po czym delikatnie, z niebywałą wprawą ujął ją za skórę na karczku i swym niespiesznym, równym krokiem ruszył ku lwicy, oglądając się jeszcze na atramentowookigo malca, nie chcąc by ten się zgubił.


RE: Dżungla. - Deyne Nyota - 18-09-2013

Jej łeb przekrzywił się nieco, gdy ujrzała Metody'ego z Shiyą.
- Chyba trochę przeceniłam ich możliwości.-mruknęła cicho. Czyżby można było wyczuć nutkę złości na samą siebie?
Jak najbardziej.
Prędzej czy później będą musieli wrócić na tereny Świtu. A co wtedy z tym samcem? Gepardziątkom jak najbardziej zdaje się pasować towarzystwo nowo poznanego osobnika. Dey musiała przyznać, że jej też to jest na łapę- sama z trójką młodzików sama by sobie nie poradziła. W każdym razie póki tak leje, nie muszą się stąd ruszać.
- Na razie możemy zostać. To ziemie niczyje... z resztą, nie wydaje mi się, żeby tu był ktoś oprócz nas.


RE: Dżungla. - Metody - 18-09-2013

Ostrożnie odłożył Shiyę na ziemię i przysiadł swym pupskiem na trawie. Spojrzał łagodnie na różnooką i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
-Nawet jeśli, to nic złego z tego nie wniknęło-bił od niego niesamowity spokój i pewność. Uniósł łeb do góry, a jego królewska pierś napełniła się tutejszym powietrzem, którym zdecydowanie łatwiej się oddychało, gdy do nozdrzy nie wdzierała się woda. Na moment przymknął ślepia i opuścił głowę, nie chcąc się dać ogarnąć króciutkiej chwili szczęśliwości. Nie był szczęśliwy. I już nigdy w pełni nie będzie.
Błękit jego oczu stał się nieco smętniejszy niż zwykle i przeniósł spojrzenie na cętkowane kocię, a następnie na jasną samicę.
-Mam nadzieję, że nie naprzykrzam się zbytnio moim towarzystwem. Choć i tak wkrótce czeka nas rozstanie, więc może i łatwiej by było, gdyby odbyło się ono w charakterze ulgi? Heh-sapnął z kwaśnym uśmiechem, jakby mówił żartem. Ale czyż nie było to prawdą?


RE: Dżungla. - Shi - 18-09-2013

W końcu i on dotarł do dżungli, szczerze zafascynowany nowym miejscem. I tym oto sposobem stracił całą resztę z oczu. Zmarszczył nosek, rozglądając się dookoła, jednak przez te wielkie krzaczory nie mógł nic sensownego dojrzeć. Dopiero dalej pokierowała go rozmowa między Ni, a Metodym, którą słysząc, młody gepard natychmiast podążył w jej kierunku. Szybko zatem wyłonił się z wielkiej trawy i jakby nigdy nic usiadł sobie obok siostry, zerkając z zaciekawieniem na córkę Deyne.


RE: Dżungla. - Shiya - 19-09-2013

Szyszkę ucieszył odgłos kroków i ocierania ciała o zarośla. Była przekonana, że to Ni po nią przyszła, jednak widok szarych łap, w dodatku znajdujących się tak blisko niej, odsunął na bok wszelkie wątpliwości. Młoda postawiła uszy i niemal w tym samym momencie została podniesiona z ziemi, a zaraz potem przeniesiona tam, gdzie była reszta towarzystwa. Poza Shi. A nie, Shi też już jest.
Otrzepała się i rozejrzała dookoła z wyraźnym zaciekawieniem. Nie mając ochoty na słuchanie rozmowy dorosłych, prędko ruszyła w stronę brata.
- Patrz, Shi, tu jest dużo więcej rzeczy niż tam! - podzieliła się z nim swym niesamowitym odkryciem. - Skoro tam nic nie było, a spotkaliśmy Metodego, to może tu też ktoś jest? - wyraziła swe podejrzenia, czujnie łypiąc wzrokiem na boki.


RE: Dżungla. - Deyne Nyota - 22-09-2013

Kątem oka obserwowała Metody'ego. Dziwnie się zachowywał... może jest chory, albo coś mu się stało?
- Póki co leje, więc nie ma sensu gdziekolwiek się ruszać. A poza tym, prędzej czy później wejdziesz na teren jakiegoś stada.
Położyła łeb na ziemi, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Wygląda na to, że spędzą tutaj trochę czasu.
- Nie wiem, czy ktoś tu jeszcze jest. Nie wyczuwam tu nikogo, nawet najlżejszego zapachu. Chyba dawno tu nikogo nie było. Tym lepiej...
Przesunęła nieco łapy, tuląc śpiącą lwiczkę.
- Jak się wam tu podoba?- to pytanie skierowała do Szyszek.


RE: Dżungla. - Arne - 22-09-2013

Jak na zawołanie Shiyi, a na nieszczęście Deyne, ktoś się jednak zjawił.
Dość niedaleko od grupy, kroczył lekko ociężale bardzo jasny lew - Gdyby się przyjrzeć, to zdawał się być jakiś wychudzony. Nie patrzył w ich stronę, kroczył z opuszczonym łbem, wzrok miał niewidzący, może nawiedzony?
Powodem tego odosobnienia od świata było głębokie zamyślenie.
Nie potrafił pozbyć się białej lwicy o czerwonych ślepiach ze swojego umysłu - po krótkim czasie źle mu się zrobiło na sercu że tak ją zostawił - chociaż starał się być wtedy dyplomatyczny. Miał przeczucie, że była to osoba zdesperowana swoją samotnością, koniecznie chcąca znaleźć sobie towarzystwo.
Ale czy on się do tego nadaje... uh, co z tego, przestań tak myśleć.
Zdecydowanie, wróci tam - możliwe że ją jeszcze zastanie, że zadomowiła się w tamtej grocie, w końcu była potulna w takim deszczu.
Niestety nie teraz... ten bieg go wykończył. Nigdy nie miał wspaniałej kondycji a co dopiero w tym stanie. Na domiar złego ma wrażenie jakby znowu nadchodziły objawy wcześniejszego zażywania "ziółek" .
Eh.


RE: Dżungla. - Metody - 22-09-2013

Ignorował dzieciaki, zostawiając je w ich świecie zabaw i wielkich małych odkryć. Gdy różnooka do niego mówiła, ten patrzył na nią, nie chcąc okazać jakiegokolwiek braku szacunku względem zarówno kobiety jak i po prostu osoby. Sapnął tylko w odpowiedzi, cóż miał rzec? Oczywiście, mógł wiele, lanie wody w pewnym okresie jego życia stało się specjalnością Metodego, lecz teraz... teraz nie miał na to ochoty, szczególnie, że to nie było potrzebne.
Wtem, jego ucho wykręciło się w stronę podejrzanego szelestu. Zwrócił głowę w tamtą stronę, wyłapując również dźwięk kroków, stawianych tym razem wcale niedelikatnie.
Siwogrzywy uniósł swe ciało, jeżąc się, czując samczy zapach. Oczywiście owy ktoś, wcale nie musiał być wrogo nastawiony, lecz jeśli to jakiś napaleniec, cóż mógłby począć z samotną lwicą i trójką dzieci? Nic przyjemnego. Niebieskooki skradł się bezgłośnie w stronę intruza, a gdy znalazł się blisko oznajmił mu swą obecność nieprzyjaznym warkotem z głębi jego gardzieli. Jego pozycja wskazywała na wszelką gotowość do obrony i ataku, lecz życie nauczyło go, że gwałtowność nic dobrego nie przynosi. Wręcz przeciwnie. Zlustrował wzrokiem biedaka, i troszkę spuścił z tonu, co można było wyczytać w jego spojrzeniu, acz pozycji nie zmienił. życie nauczyło go też, by nigdy nie lekceważyć przeciwnika.

//bardzo ładnie bym prosiła jeśli można, by nikt nowy chwilowo nie wchodził tu do wątku, z góry-badzo uadnie dziekuję <D /


RE: Dżungla. - Deyne Nyota - 23-09-2013

Sierść Dey momentalnie zjeżyła się, gdy usłyszała zbliżające się kroki. Co jest?
W jednej chwili zgarnęła dzieciaki w jednym miejscu, a sama dźwignęła się na łapy, gotowa na wszelki wypadek. Kim był ten obcy? Z wzmożoną uwagą obserwowała poczynania Metody'ego, licząc, że w ten sposób wyczyta cokolwiek na temat przeciwnika. Na moment tylko odwróciła łeb do małych.
- Najwidoczniej się myliłam.


RE: Dżungla. - Arne - 24-09-2013

Podniósł łeb na szarego samca - wzrok mu się ożywił, ale nie było to w żaden sposób porównywalne do tego jak wcześniej przewiercał wzrokiem biedną Eleri. Wyraz pyska miał spokojny, coś na granicy zdziwienia, zaciekawienia o co chodzi. Może w tej chwili to było takie przywidzenie, ale czy on nie miał tych ślepi coś dużych jak na faceta? Nie dało się stwierdzić niestety, cofnął się trochę od Metodego i ustawił bardziej frontalnie. Właściwie postawę jaką teraz przyjął dało się określić mianem "pozycja bojowa od niechcenia". Nie było po co się przygotowywać; był zbyt wykończony, nie mógłby już uciekać, a ten lew zrównałby go najpewniej z ziemią i tak. By stracić kontakt wzrokowy z nieznajomym, spojrzał na moment w stronę jasnej lwicy z dziećmi. Wydawało mu się, że ten teren nie należy do nikogo... a oni raczej nie wyglądają mu na rodzinę, może się myli...Przerzucił wzrok na szarego, mniej sympatyczny już, pełen dystansu.
- Wydawało mi się, że są to tereny niczyje... może się mylę? - zapytał beznamiętnie, chociaż, czyżby mała nutka nonszalancji się przemyciła w jego głosie?


RE: Dżungla. - Metody - 24-09-2013

Obserwował jasnego jeszcze przez przez krótką chwilę, po czym podniósł kudłaty, rozczochrany łeb, stając już mniej atakująco-obronnie. Chudzielec miał rację- Metody, nawet jeśli już nie młody, był zacnie umięśniony i wytrenowany, co nie jeden raz mu się przydało, mimo, że walki zwykle unikał, woląc dyplomatyczne rozwiązania.
Słysząc jego pytanie sapnął cicho, nie wiedząc w sumie, dlaczego niemal zawsze chciał chronić osoby nawet i ledwo poznane. Tak już miał.
-Nie, nie mylisz się-odetchnął raz jeszcze, chcąc, by całe napięcie z niego spłynęło- Nie bronię jednak terenów, a osoby, nawet jeśli są mi niemal obce.-końcówka jego ogona drgnęła nerwowo. Jego wzrok w tej chwili mógł się wydawać nawet i zmartwiony. Arne nie wyglądał dobrze. Wyglądał nawet i źle. Król widział już nie raz ofiary wszelkich tortur, a owy "intruz" wpasowywał się w ten obraz.
Postanowił mu zaufać, z resztą, jeśli by cokolwiek przeskrobał, starczy jeden porządny cios łapą i będzie spacyfikowany. Po szarym widać było, że już mu odpuścił i można rzec, zezwolił na przebywanie w ich towarzystwie. O ile miał do tego prawo, lwica mogła sobie tego nie życzyć.
Nie zadawał mu na razie żadnych zbędnych pytań, jeśli sam będzie chciał cokolwiek o sobie zdradzić- zrobi to. Jego stan też może go zmusi do poproszenia o pomoc, chociażby w sprawie ziół, na złagodzenie nieprzyjemnych dolegliwości, o których siwogrzywy jeszcze nie wiedział.


RE: Dżungla. - Deyne Nyota - 25-09-2013

Uważnie wysłuchała wymiany zdań między nimi. Może rzeczywiście nic im nie grozi... Zauważyła, w jakim stanie był biały i nawet według jej mniemania, samiec wyglądał bardzo kiepsko. A bo ona miała z kim porównać ten widok? Sierść legła grzecznie na jej karku, a sama lwica ponownie położyła się na ziemi w taki sposób, by odgradzać młode i nadal mieć widok na całą sytuację.
Nie miała serca przepędzać lwa jeszcze dalej.
- Zdaje się, że potrzebujesz pomocy.


RE: Dżungla. - Arne - 25-09-2013

Zmartwienie które pojawiło się w spojrzeniu szarego przykuło jego uwagę. Dobrze, że go nikt nie chce jednak wyganiać, ale... po usłyszeniu słów Deyne opuścił w połowie uszy i odpowiedział:
- Może... - W jednym momencie zrobił się jakiś dziwnie przygaszony. Przyzwyczaił się do swojego stanu, który tylko się pogarszał przez ostatnie miesiące, nawet przed porwaniem, chociaż oczywiście ono przekroczyło już granice... Próbował bagatelizować to co się z nim dzieje, jakoś z tym pogodzić, że wyjdzie z tego sobie sam, bez niczyjej uwagi... ale gdy ktoś ową na niego zwracał w tym aspekcie, miał ochotę uciec od tego faktu. Pięknie, teraz się może będą chcieli nad nim rozczulać i jeszcze co gorsza zadawać pytania... jak tylko myślał o odpowiadaniu na cokolwiek czuł spadek sił. Nawet na typu "czego ci potrzeba?" . Najpewniej jedzenia - ale nie jest w stanie niczego zjeść. Uh, najchętniej to by w tym momencie po prostu padł na ziemię. Głupi bieg. Ale zamiast się położyć, tylko usiadł taki oklapnięty.