Król Lew PBF
Nad urwiskiem - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Skalisty Wąwóz Śmierci (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=64)
+--- Wątek: Nad urwiskiem (/showthread.php?tid=1890)

Strony: 1 2 3


Nad urwiskiem - Kami - 25-05-2016

Kilka pór deszczowych sprawiła że coś co ongiś było jałowym pustkowiem zamieniło się w krzewiastą pół sawannę.
Dość nietypową sawannę, najwyższe drzewka bowiem nie mają tu nawet dwóch metrów, w krajobrazie zdominowały krzewy, przeplatające się z ostrymi wulkanicznymi skałami i połaciami zieleniących się traw.
Wszystko to nagle jednak się urywa, tuż obok krawędzi głębokiego na kilkanaście metrów wąwozu. Skały na samym obrzeżu urwiska są wyjątkowo kruche, a zbytnia ciekawość niejednanego śmiałka już zgubiła.



RE: Nad urwiskiem - Callum - 07-03-2017

Pogoda na chwilę odpuściła. Wiatr zelżał a z niema przestały lać się strugi wody. Młody lew wychylił łeb spod drzewa pod którym znalazł schronienie. Było jednym z niższych i obfitszych w gałęzie. Ale to wcale nie uchroniło go przed zmoknięciem. Chociaż liście hamowały dużą część wody, to mimo wszystko nadal ona przeciekała przez koronę. Call ze zgrozą czekał na koniec ulewy, która jak mogło się wydawać, za cel obrała sobie utopienie wszystkiego i wszystkich. Wyskoczył spod drzewa i wylądował w kałuży. Miał wielką ochotę się otrzepać, ale z nieba wciąż mżyło więc niemiło to większego sensu. Usiadł w na bardziej suchym- jak mu się wydawało- kawałku ziemi i zaczął się rozglądać. Uciekając przed ulewą niespecjalnie wiedział dokąd biegnie. Deszcz zacinał mu w oczy więc nie widział dale niż na kilka metrów. Teraz dotarło do niego, że miał niesamowite szczęście. Zaledwie kilak metrów dzieliło go od czarnej przepaści. Dreszcz przeszedł mu po plecach. Stanął na tylich łapach by bez zbliżania się do krawędzi zajrzeć jak wielka przepaść skrywa. Nie zobaczył jednak niczego co powiedziałoby mu jak wielkie szczęście miał. Postanowił też nie zbliżać się ani o krok ku tej wypaczonej dziurze w ziemi. Ruszył w wzdłuż wąwozu- pamiętając jednak o zachowaniu bezpiecznej odległości- i rozglądając się za jakimś lepszym schronieniem.


RE: Nad urwiskiem - Vincent - 07-03-2017

Kontynuując swoją wyprawę po krainie czterech stad w poszukiwaniu różnorodnych i przydatnych roślin trafił tutaj - nad Skalisty Wąwóz Śmierci. Miał niestety pecha co do pogody, gdyż padało, a lwy przecież jak to koty - nie przepadały za deszczem. Westchnął jedynie i dzierżąc w pysku swoją torbę z ziołami sunął powoli między krzewami, szukając medykamentów. I takim o to sposobem trafił na Calluma.
-Witaj, nieznajomy.-
Skinął mu łbem, zatrzymując się. Widząc jego grymas wymalowany na pysku Vincent zapytał się:
-Co tu robisz?-
Jego głos był spokojny, a samo jego uosobienie i spojrzenie - przyjazne.


RE: Nad urwiskiem - Callum - 07-03-2017

Lew zwolnił i zatrzymał się. Również z kiwnięciem łbem przywitał obcego lwa. Zaczął się zastanawiać czy idąc w deszczu nieopacznie nie wszedł na tereny jakiegoś stada. W głosie tamtego nie wyczuł jednak niczego co mogłoby świadczyć o tym, że zrobił coś źle. W zasadzie to nawet uznał, że może tamtemu nie przeszkadza. Może była to zwykła ciekawość.
- Witaj, szukam jakiegoś miejsca gdzie można wyschnąć- odparł nagle wpadając na genialną myśl. Czy ten osobnik nie zna jakiegoś schronienia przed wodą, która bez wątpienia na celu miała utopienie znanego mu dotąd świata. - A co z tobą?- spytał w końcu - Miejsce to nie wygląda na zbyt przyjazne popołudniowy spacerom- uśmiechnął się lekko i w końcu nie mogąc już dłużej się powstrzymać otrzepał mokrą sierść.


RE: Nad urwiskiem - Zafarani - 07-03-2017

W polu widzenia lwów pojawiła się jeszcze jedna postać. Była co prawda odrobinę wychudzona (długa wędrówka zrobiła swoje), ale przynajmniej nieprzemoczona. Znalazła nieopodal jaskinię w której przeczekała aż deszcz zelżeje. Ukryła tam też tymczasowo swój cenny cis, ale bransoleta dalej tkwiła na jej łapie. Teraz zauważyła sylwetki lwów, co wprawiło ją w niemałe zaskoczenie. Od swojej ostatniej ucieczki nie miała okazji spotkać innych przedstawicieli swojego gatunku. Czyżby zbliżała się do końca nieurodzajnych ziem?
Podeszła bliżej, zatrzymując się w bezpiecznej odległości. Przesunęła szybko wzrokiem po jegomościach. Nie wydawali się spokrewnieni, ale kto wie? Zainteresowała ją torba jednego z nich. Jej zapach przypominał jej dawnego partnera.
- Witajcie panowie - Uniosła wzrok, by spojrzeć im w oczy. Podobno są one zwierciadłem duszy. Zobaczmy, co ukarzą.


RE: Nad urwiskiem - Callum - 07-03-2017

Najpierw obrócił ucho w kierunku nowego głosu, dopiero potem ruszyła cała głowa. Zilustrował samicę z góry do dołu i z powrotem. Nie umknęło jego uwadze, że sierść ma suchą. Teraz wzbudziła w nim znacznie większe zainteresowanie od lwa. A już był w stanie stwierdzić, że samiec może mu być przydatny. A tu jak grom z jasnego nieba spada mu ta "suszka".
- Ładny mamy dzionek- odparł kiwając jej na powitanie. - Widzę, że udało ci się schronić gdzieś przed kąpielą- rzucił jak by mimochodem siadając i przyglądając się jej.


RE: Nad urwiskiem - Zafarani - 07-03-2017

Kącik warg lwicy uniósł się nieznacznie.
- Tak, ale widzę, że wy nie mieliście tyle szczęścia - Z jej gardła wydobył się dźwięk, przypominający rozbawiony pomruk. Zaraz jednak się opanowała i przybrała poważny wyraz twarzy, choć oczy dalej błyszczały jej figlarnie.
- Może miałby pan ochotę wysuszyć futro w mojej jaskini, panie...? - zawiesiła głos, czekając aż nieznajomy się przedstawi.


RE: Nad urwiskiem - Vincent - 07-03-2017

Kiedy usłyszał pierwsze słowa Calluma Vincent uśmiechnął się lekko i cicho westchnął.
-Jak widzisz... Mnie również dopadła ta ulewa. Jednak czasem trzeba się poświęcić. Szukam przydatnych mi roślin.-
Wytłumaczył samcowi i wtem pojawiła się i trzecia osóbka, mianowicie, piaskowa lwica, której głos zwrócił uwagę Vincenta. Zwrócił swoje spojrzenie w jej stronę, przyglądając się jej uważnie. Jemu również nie umknął fakt, iż jej sierść była niemalże sucha.
-Witaj, nieznajoma. Co Cię tu sprowadza? Dzisiejsza pogoda jest paskudna...-
Uśmiechnął się do niej ciepło i skinął jej łbem na powitanie. W międzyczasie, gdy na nią patrzył, kątem oczu dostrzegł obok lwicy krzew, przypominający melisę.
-I ach... Gdzieś moje maniery? Zwą mnie Vincent.-
Przedstawił się po chwili spotkanej dwójce.


RE: Nad urwiskiem - Zafarani - 07-03-2017

Głos drugiego samca kazał lwicy odwrócić na niego wzrok.
- Oczywiście pana także dotyczy moja propozycja - dodała poważniej. Zdziwiony, a zarazem zaciekawiony wzrok utkwiła tym razem w jego oczach.
- Nic konkretnego... o jakich roślinach pan mówi? - Mimowolnie zerknęła na jego tobołek. Skinęła głową, przymykając oczy.
- Miło pana poznać, panie Vincent.


RE: Nad urwiskiem - Callum - 07-03-2017

Uśmiechnął się lekko przenosząc oczy na samca. Odprowadził go wzrokiem do krzaka.
- Dziś poświęcenie się opłaciło- mruknął w jego stronę gdy ten zrywał zieleninę. Następnie przeniósł znów oczy na samicę.
- Callum- przedstawił się - No teraz by kółeczko się zamknęło kolej na ciebie- kiwnął w jej stronę łbem, co miało na celu zachęcenie jej do przedstawienia się. Jej propozycja była idealna. Chociaż czy nie przyszła jej zbyt łatwo? Call rozważał plusy i minusy nadmiernej ufności.


RE: Nad urwiskiem - Vincent - 07-03-2017

//Mały edit. Vincent jeszcze nie zebrał melisy, jedynie ją zauważył obok Zaf.

Kiedy Zafarani zadała mu pytanie odnośnie roślin, Vincent położył swoją torbę na ziemi, aby móc normalnie prowadzić z nimi dialog.
-Dokładniej, medykamentów. Jestem znachorem, są mi one potrzebne. A im mam ich przy sobie więcej, tym lepiej.-
Uśmiechnął się do lwicy nieco szerzej, ukazując białe kły.
-I właśnie, właśnie! Jak mamy do Ciebie mówić, nieznajoma?-
Zapytał jeszcze, zanim zdążyła coś odpowiedzieć i skinął przy okazji Callumowi, jakby potwierdzając jego słowa.


RE: Nad urwiskiem - Zafarani - 08-03-2017

Uśmiech znikł z jej twarzy, uszy oklapły. Spóściła głowę.
- To... to musi być bardzo ciekawe zajęcie. - Z oka popłynęła jej łza, która zaraz wsiąkła w futro.
- Zafarani - przedstawiła się cicho, nie podnosząc głowy.


RE: Nad urwiskiem - Callum - 08-03-2017

Przypatrywał się to raz jednemu z towarzyszy, to raz drugiemu. Patrzenie tylko na jedno z nich nie dość, że mogło wydać się w pewien sposób niegrzeczne, to dodatkowo mogło być nierozważne. Kto wie co czai się pod czuprynami nowo poznanych czworonogów. Mogli być na przykład parą dobrze skrytych psychopatów, którzy z pozoru mili zaraz wyprują z ciebie flaki.
Podczas kolejnego przeniesienia spojrzenia z lwa na Zafarani, dostrzegł jakąś zmianę. I chociaż rzadko kiedy udawało mu się zauważać uczucia które nie należały do niego samego, to tym razem na pewno odniósł sukces. Nie był jednak typem, który zaraz rzuci się do nachalnego pocieszania kogoś. Mimo wszystko tak nagła zmiana wzbudziła w nim ciekawość.
- Coś nie tak?- spytał chyba najłagodniej jak potrafił, a na pysk weszła chyba najbardziej przejęta mina, jaką potrafił przywołać.


RE: Nad urwiskiem - Vincent - 08-03-2017

-Ach... W sumie zale... Hej?-
Vincent, podobnie jak Callum, również dostrzegł zmianę w zachowaniu samicy. Jego uśmiech zniknął z jego pyska kiedy tylko dostrzegł łzy na policzku piaskowej. Zerknął na nieznajomego mu jeszcze dobrze samca, a potem znów na Zafarani.
-Co się stało, Zafarani?-
Zapytał spokojnym tonem.


RE: Nad urwiskiem - Zafarani - 10-03-2017

//ojej, wybaczcie, nie zauważyłam odpisu

- Lew, którego kochałam był znachorem. On...
Zacisnęła mocno oczy, ale mimo to popłynęła z nich struga łez. Odwróciła głowę. Drżała, raz po raz jej ciałem wstrząsał szloch. Miała nadzieję, że któryś z lwów podejdzie, by ją pocieszyć.