Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Inés - 18-04-2013

Wyglądało na to, że każdy zajął się swoimi sprawami. Owe przybyszki, którymi okazały się czarna lwica Nani oraz cętkowana hybryda Sharma, zdążyły się już ulotnić. Kapłanka przyjęła ten fakt z nieskrywanym zadowoleniem. Nie, żeby miała coś przeciwko nieszkodliwym obcym na swych terenach, szczególnie kiedy jej pobratymcy mają zdecydowaną przewagę. Ona po prostu chciała teraz pozałatwiać pewne niezwykle istotne kwestie.
- Ekhem - ozwała się głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę zebranych. - Wybaczcie, że wam przerywam, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki. Potrzebuję towarzysza w dostaniu się na Lwią Ziemię w celu porozmawiania z ich królem. Mile widziane byłoby znanie tego króla, bo muszę się przyznać, że ja osobiście nie wiem, kto nim jest.
Po tak długiej nieobecności była niezbyt dobrze obeznana w sytuacji międzystadnej, żeby nie powiedzieć, iż była w tej kwestii kompletną ignorantką...
Spojrzała po wszystkich, dłużej zatrzymując wzrok na bracie (nadal nie dokończyli rozmowy, ale wątpiła, żeby to właśnie on okazał się tym, który zna króla Lwiej Ziemi) i obcym karakalu. Dziwne, nagle spotyka ich tyle - może teraz są tu dużo powszechniejsze niż niegdyś? Albo to rodzina? Ale przecież one żyją raczej samotnie. Ciekawe, czego ten tu szuka? A może trafił tu przypadkiem?


RE: Wodospad. - Chikja - 19-04-2013

Dbach i zjawiła się też tu czarna gówniara. Chikja krążyła sobie po okolicy wyszukując zajęcia, przed sobą miała grubo ponad 10 lat życia i wiele nudnych dni do odbębnienia. Zmarszczyła nos zaciągając się rześkim powietrzem, miła odmiana po suchym cmentarzu i jeszcze gorszym pustkowiu.
Znów nadstawiła długie szpiczaste uszy. Dostrzega kilka kociaków, najwidoczniej pochłoniętych rozmową, nawet jeśli niespecjalnie domagała się uwagi i tak ja dostrzegą, prędzej lub później.
Siadła przekrzywiając łeb i obcinając wzrokiem poszczególne osoby, coś tam sobie dedukując w czarnym łebku.


RE: Wodospad. - Mambur - 19-04-2013

Kiedy opuścił ziemie świtu poczuł ulgę, gdyż znalazł się w miejscu o większej wilgotności, gdzie dało się wytrzymać dłużej. Zaczęło doskwierać mu pragnienie, co jest zrozumiałe po tak długim przebywaniu na suchym powietrzu. Usłyszał szmer wody i udał się w jego stronę. Tak wodospad. Już podchodził do falującej tafli, kiedy... No właśnie znowu koty. Gdzie nie spojrzeć koty c ich się tak namnożyło jak wszy. Ehh cóż nie pozostało mu nic poza "powitaniem" ich pełnym pogardy spojrzeniem. Usiadł przy wodzie i zanurzając łapę podnosił porcje płynu do pyska. Pił i pił i pił, aż można by przysiąc, że poziom wody obniżył się o centymetr lub dwa. Kiedy ukoił pragnienie poczuł, że jest zmęczony. Usadowił się więc wygodnie opierając się a pobliskim drzewie i obserwował kiciusie. Zatrzymał wzrok dłużej na czarnej, która wydawała się nie należeć do grupy pozostałych.


RE: Wodospad. - Kivjan - 21-04-2013

Ou, coś Kivjan trawił źle. Nie tu i nie w porę... Zaczynało się robić trochę tłoczno, iż przybywało nowych. Nie miał zwyczaju chować się jak baby, on obserwował przybyszów. A jednak... Ktoś się do niego zwrócił!
Na słowa, które padły do niego karakal zwrócił łeb ku dźwiękowi. Zielone ślepia patrzyły na owego z dołu, aby mu się przyjrzeć.
Był to lew. Lew z czerwoną czupryną, która przykuła uwagę karakala. Był to na pewno samiec, bo ten wyraz... Lepiej nie mówić, że należy do samic, nie raczej nie.
-Tak to bywa...-rzekł do niego.-Tak samo ze mną, co do waszego gatunku.
Tak, to akurat była prawda. Rzadko, ale to wręcz na prawdę bardzo rzadko widywał lwy i lwice... To był jego jeden z pierwszych razów.
Po chwili łeb usadowił się tam, gdzie być powinen. Rzucił spojrzenia na owe postacie, które się tu znajdowały.
- O kurde, trochę ich tu zbyt wiele...-pomyślał sobie nie posiadając odwagi tego wydusić.
Nie, nie miał jej w tej chwili... Każdy wie chyba, że chodzi o odwagę. Nie, nie był aż na tyle głupi, aby stać się nagle jakimś Świtowcem, albo czym innym. Nie, nie chciał, bo tylko oni dysponują się takowym słownictwem.
Wnet przyszła czarna. Jego "kamyki" skupiły się na niej... Była na razie jedynym stworzeniem o tej maści, które się tu znajdowało. Mógł sądzić, że jest ze złego stada, a najprawdopodobniej ze Szkarłatnych.
I to był jeden z wielu powodów, dlaczego nie wypowiedział swych myśli.
Wtem jeszcze wielkie, potężne, czarne coś tu przylazło. Wyglądało na małpę. Na jakąś dziwną, umięśnioną małpę, która przyszła siać postrach swym spojrzeniem... Ale rodzice mu raz opowiadali mu o takowym gatunku- może to goryl? Tak, goryl. Miał już wielką pewność, iż przymrużył powieki, aby się przyjrzeć owej osobie.
-Ciekawe, czy te tereny do kogoś należą.
To właśnie przebrnęło mu przez myśl, ale jednak zauważył, że jednak należą, więc nie miał ochoty urządzać tu sobie domu z awanturką.


RE: Wodospad. - Anubis - 21-04-2013

Przysłuchiwał się młodemu karakalowi analizując jego słowa. Choć prawdę mówiąc nie było tutaj wiele do analizowania.
- No to wszystko jasne, dlaczego dopiero teraz spotykamy nasze gatunki.- Odpowiedział i podniósł łeb z rozmówcy na białą lwicę.
- Ja znam bardzo dobrze tamte ziemie i w zasadzie ich władcę również.- Powiedział do Ines, a w jego głosie dało się usłyszeć odrobinę dumy z tego powodu. Jednak nie dlatego że znał samego Lwiego króla. Lecz z tego powodu iż przyjaźnił się z nim zanim dostał koronę i cieszył się z tak sporego awansu przyjaciela.
- Więc jeśli mogę to chciałbym Ci towarzyszyć w drodze do niego.- Dodał patrząc się cały czas na kapłankę oczekując jej odpowiedzi.
Poruszył uchem i zerknął przez ramię. Siedziało tam jakieś lwiątko. Małe, czarne z długimi sterczącymi niczym rogi uszami. Źrenice zwiększyły się, a on zmrużył lekko oczy.
Mimowolnie z pyska samca wydobywał się cichy warkot, zdradzający to, że Anubis jest bardzo niezadowolony z widoku tego szkraba. I osoby będące blisko niego mogły usłyszeć to niezadowolenie. Oczywiście lwicy nie znał, jednak jej wygląd tak bardzo mu kogoś przypominał. Osobę którą tak bardzo chciałby dostać w swoje łapy, a słowo tortury musiałoby mieć zupełnie nową nazwę, bo obecne za bardzo by się kojarzyło z zabawą lwiątek niż z cierpieniem jakie sprawiałby tej s... Swoje spojrzenie utkwił w owym lwiątku, a jego wzrok posyłał jej niewyobrażalnie dużą ilość złych emocji, nienawiści, a nawet chęci rzucenia się na czarną nieznajomą i w najlepszym wypadku zamienić te jej długie dziesięć lat życia w ostatnie sekundy bytu na tym padole. Miał nadzieję, że ta poprawnie odczyta jego intencję i umknie z tych ziem w dość szybkim tempie, albo przynajmniej schowa się tak dobrze, że brązowy nie będzie miał szans w jej odnalezieniu.
W powietrzu wyczuł jeszcze inną nową woń. Tak bardzo niepodobną do tych które spotykał na co dzień, więc nawet jeśli nie chciał uciekać od małej wzrokiem, to i tak spojrzał się na nowego gościa. Małpa? I to nie byle jaka bo każdy rozważny lew uważał je za godnych przeciwników, jak i nie silniejszych. Skinął jej łbem na powitanie i pomimo, że rozsądek kazał mu nieustanie pilnować tego goryla, to i tak jego ciemna strona duszy wygrała i kwistoczerwone ślepia Duriela na powrót wbiły się w duszę młodej lwicy, chcąc ją przebić na wylot, siejąc chaos i lęk.


RE: Wodospad. - Inés - 21-04-2013

Jej uwaga chwilowo skupiona była na czarnouchym, toteż i do niego skierowała swe słowa:
- Czego tu szukasz, karakalu?
Jej ton nie wyrażał wcale gniewu czy wzgardy; najzwyczajniej w świecie nie wiedziała, jak inaczej miałaby się zwrócić do tego nieznanego sobie z imienia osobnika.
Następnie spojrzenie jasnowłosej padło na Anubisa, ku któremu uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Dziękuję - odparła jedynie.
Z chęcią dopowiedziałaby jeszcze kilka słów o tym, że w takim razie mogą już iść, a Arham niech towarzyszy Kaidi, jeśli się zgodzi... Niestety, taki przebieg wydarzeń najwyraźniej nie był przewidziany. Ines wyłapała wejrzenie swego towarzysza i bynajmniej nie wydało się jej ono nazbyt przyjazne. Ba - wręcz bił od niego niewyobrażalny chłód. Lwica, choć przez lata wędrówki przyzwyczaiła się do różnych warunków pogodowych, teraz niemal zadrżała.
- Coś nie tak? - wyszeptała, patrząc na niego z niepokojem.
Dopiero teraz powędrowała za jego wzrokiem, a jej błękitnym ślepiom ukazały się dwie nowo przybyłe postacie - potężnych rozmiarów małpa, która nie wydawała się być pozytywnie nastawiona, oraz nastoletnia przedstawicielka jej gatunku.
Co ciekawe, z jakiegoś powodu większą niechęć wzbudziła w niej samica. Jakby już kiedyś się spotkały... Co, rzecz jasna, nie było możliwe, zważywszy na fakt, że musiała się ona urodzić już po odejściu Ines. Mimo to, coś nadal nie dawało jej spokoju, jakieś przemożne uczucie, tylko że jakby... Nienależące do niej. Czyżby kapłańskie umiejętności poprzez księżycową moc przekazały jej odczucia, emocje... Matki? Ale dlaczego Vendetta miałaby mieć coś przeciwko tej tutaj? Czy ona przypadkiem nie zginęła przed jej przyjściem na świat...? Ciężko określić, acz, w każdym razie - w chwili śmierci Przywódczyni Złotych, ta tutaj musiała mieć nie więcej niż kilka tygodni. A jak można nienawidzić noworodka? Coś się tu nie trzyma kupy...
Minęła Anubisa i podeszła do obcej o ciemnym jak bezksiężycowa noc umaszczeniu.
- Witaj, nieznajoma - powiedziała jedynie, stanąwszy naprzeciw niej, choć w pewnej odległości.
Nie chciała też zanadto zbliżyć się do goryla, to jednak raczej ze względów bezpieczeństwa niż wewnętrznej, nie do końca racjonalnej niechęci.


RE: Wodospad. - Chikja - 22-04-2013

Jej oczekiwania trafiły w sam środek, niczym strzała w tarczę, w ten mały punkcik za 100 punktów. Ile to minęło, minuta, dwie? Już większość towarzystwa łypała na nią nachalnie, jak tak dalej pójdzie zawstydzi się, albo coś w tym stylu właśnie.
Kivjan stracił uwagę tłumu, no chyba nie będzie miał jej tego za złe? Czarnej wystarczyło już że Anubiś łypał na nią jakby miał zamiar pożreć w całości, nie zapominając oczywiście o uprzednim dokładnym przeżuciu.
Momentalnie zerknęła na Ines, gdy ta rzuciła w jej kierunku dwa słowa na przywitanie. Chikja westchnęła.
- Uprzejmość każe Ci witać mnie, jednakże w głosie twym nie czuć przyjemności.- Obniżyła pysk zerkając przelotnie na Anubisa, warkot który wydawał z siebie ten sierściuch, bawił ją, jednakże nie dała po sobie tego poznać, krnąbrność była by tu niewskazana, udała więc nieco zakłopotaną, może wystraszoną.
Któż wie, o co mu chodziło? Może samce były takie, no właśnie inne? Co kazało jej tak myśleć? Otóż, parę godzin temu inny lew, niby to dużo starszy, dojrzały, podwalał się do niej, chociaż w sumie nie miała jeszcze pierwszej rui...
Pojedynek na spojrzenia trwał, przeczucia, odrobina dźwięku, majtnięcie ogonem.
Czarna lustrowała Ines w odpowiedzi na jej badawcze spojrzenia.
Dziecko w którego krwi płynie mrok, w połowie lew, w połowie.. dobre pytanie co?


RE: Wodospad. - Kivjan - 22-04-2013

Na słowa lwa, który się wcześniej do niego zwrócił skinął do swym łebkiem. Nie miał już po co tu być, to miejsce jest już chyba zajęte, a więc nie miał chęci na kłopotliwe mieszkanie...
I pac, ktoś znowu do niego mówi.
"-Czego tu szukasz, karakalu?"
Te słowa przebrnęło mu natychmiastowo przez mózg. Natychmiastowo przekręcił łbem do pochodzenia dźwięku, a tam... Biała lwica z piękną, długą grzywką i splecionym warkoczem. Spojrzał chwilowo w jej oczy... Nie, nie znał jej nawet, a wiec nie z jakieś miłości, tylko tak po prostu. Raczej to była lwica dobra, to spojrzenie... Jednak.
Nie mógł stać jak parszywy kołek i wreszcie się zdobył na odwagę.
-Ja? A nic...- wybąkał nie chcąc na razie zdradzać tego, po co tu przywędrował.
A nie, bo nie. Nie, nie chciał, aby nieznajoma wyłapała go jako jakiegoś wroga, a on chciał tutaj tylko zamieszkać. Jednak zapomniał, że tak to trochę chamsko.
Westchnął ciężko i ponownie zdobył się na odwagę.
- Ja przyszedłem poszukać domu, którego mi na razie brak...-rzucił w jej stronę.- Zna pani może jakieś stado, które przyjmuje karakale?
Tak... A może było jakieś stadko, które by go przyjęło? Chciałby, ale raczej takiego nie ma. A może jest, tylko on o tym jeszcze nie wie? Nie, raczej nie... Ale zawsze coś może być, prawda?
Patrzył tak na nią z dołu, czekając na jakieś słowa z jej ust... A może ona nie chce odpowiadać do czegoś takiego, jak Kivjan?


RE: Wodospad. - Mambur - 23-04-2013

W końcu został zauważony. Zastanawiał się przez chwilę, czy przypadkiem ci tutaj nie są ślepi, skoro nie widzą wielkiej małpy. Skinął łbem Anubisowi, który uczynił to samo w jego kierunku wcześniej. Zauważył, że biała lwica stoi na sztywnych łapach... Czyżby strach? Czarna młódka z kolei wydawała się pewna siebie w stosunku, do grupy pozostałych kiciusiów, do których z całą pewnością nie należała. I w końcu kara... Karakan?? NIE Ka-ra-kal. Przypomniał sobie nazwę gatunku, którego przedstawicielem był ten pokurcz z dużymi uszami. Goryl podniósł się leniwie. Czas dowiedzieć się tego i owego. - Mogę wiedzieć co wy u licha tu robicie? O ile mi się wydaje, to miejsce kotów jest na sawannie, czy gdzie tam sobie chodzicie, ale na pewno nie w dżungli. Nie w mojej dżungli.


RE: Wodospad. - Arham - 26-04-2013

Uśmiechnął się z wdzięcznością do lwicy. To miłe, że ktoś to widział w ten sposób, bo on sam nie do końca komfortowo się z tym czuł. No bo: dlaczego przystąpiłeś do tego Stada? A bo poprzednie, w którym byłem, upadło i teraz znowu chcę być w jakimś... Ale może i Kaidi ma rację? Hm, okaże się. Miał nadzieję, że mimo wszystko będzie jednak wartościowym członkiem i nie da nikomu pretekstu do nazwania się nierobem. Ha, żeby jeszcze miał co robić... Bo, po prawdzie, to nie usłyszał niczego w stylu "fajnie, to będziesz medykiem". Póki co został tylko przyjęty.
- A czemu ty chciałabyś do nas dołączyć? - zapytał, choć nie był pewien, że to właśnie powiedziała wcześniej.
No nieee... Kolejni?! Nie znał młodej, której aparycja bynajmniej nie zrobiła na nim pozytywnego wrażenia. Jej uszy sterczały jak rogi, sierść jak noc czarna i w ogóle jakoś tak... Nieprzyjemnie. Ale cóż, nie jemu to oceniać.
Większe wrażenie zrobiło na nim pojawienie się goryla. Czego jak czego, ale takiego stwora nigdy jeszcze nie widział.
- Twojej dżungli? To jakiś żart? - spytał, marszcząc brwi. - Wybacz, ale znam to miejsce od paru lat i jakoś nigdy nie widziałem tu kogoś z twoim wyglądem. Kim, tak w ogóle, jesteś?
I skąd się tak nagle wziąłeś, miał ochotę dodać, lecz uznał, że skoro Mambur traktuje dżunglę jak swoją własność, to pewnie i z z niej się wziął. Bo przecież nie zmaterializował się nagle z powietrza, prawda?


RE: Wodospad. - Nathaniel - 26-04-2013

Lwy przybywały i wybywały, witały się i żegnały. Trochę tego za dużo, tworzył się tu lekki chaos. Przymknął na kilka minut oczy, w głowie cicho licząc. To mu pomagało, jak już kiedyś odkrył, opanować myśli i samego siebie. Gdy zakończył swoje ćwiczenie i ponownie ukazał na światło dzienne fioletowej barwy ślepia, wtedy zauważył dwie nowe postacie.
Dziwne postacie.
Jedna z nich była małpą, dokładniej chyba gorylem. Ściągnął brwi, patrząc na masywne, pokryte grafitową sierścią cielsko. Drugą osobą, która tu zawitała była lwica, dużo młodsza od niego, przypuszczał, że jeszcze nawet nie przekroczyła progu wieku dojrzałego. Cóż, wszystko pewnie byłoby normalnie, gdyby nie to, że nowo-przybyli budzili w nim dziwne uczucia. Nie był to strach, bardziej coś jak... Niepokój. Pierwszy raz nie powitał kogoś uśmiechem, a jedynie bacznym, przeciągłym spojrzeniem.
Ines chyba postanowiła wziąć sprawy w swoje łapy, bo powitała osobników, ale najwyraźniej ani jeden ani drugi nie był tym zachwycony. Brązowy bardziej zwrócił swoją uwagę na goryla, który podniósł się ukazując im swoje potężne ciało w pełnej krasie. Obserwował go, a gdy ten rzucił im przepełnione pretensją zdanie, ściągnął gęste brwi i postąpił krok naprzód, pokazując małpie, że nie obudziła w nim strachu. Wyprostował się, starając się przybrać pozę, którą kiedyś podglądał u matki czy ojca.
-Nie wiedzieliśmy, że dżungla już ma swojego właściciela inaczej pewnie nasza łapa by tu nie stanęła. Jednak, skoro już to zrobiliśmy i przyjęliśmy teren jako jeden z naszych stadnych, nie sądzę, by stado szybko z niego zrezygnowało, zwłaszcza, że jest nie dość, że przyjemny dla oka to jakże użyteczny.-odpowiedział, patrząc prosto w małe, złote oczka małpy. Kiedyś mu ktoś powiedział, że jeśli jako pierwszy spuściłby wzrok, pewnie okazałby się tchórzem. Czy coś.
-Więc może znajdziemy jakiś punkt oparcia? Zawrzyjmy umowę? Oboje będziemy właścicielami dżungli, ale nie będziemy sobie wchodzić nawzajem w drogę. Ty będziesz miał własny kąt, miejsce, które będzie twoim domem, a my życiodajne tereny z dostępem do świeżej wody. To chyba uczciwa umowa.-zakończył.


RE: Wodospad. - Mambur - 26-04-2013

Zmierzył niechętnym spojrzeniem oba lwy, po czym uśmiechnął się drwiąco obserwując ich prężenie się i harde spojrzenia. - Och tak. Skoro pytacie to uzyskacie odpowiedź dzieci. Zaczął powoli okrążać tę dwójkę, jednak nie w celu zaatakowania ich, a wzbudzenia niepewności. - Nazywam się Mambur i jestem gorylem, co zapewne widać... Parsknął szyderczo. -... I mam dwadzieścia lat. Tyle tytułem wstępu. Goryl uniósł łeb jakby nad czymś myślał, a po chwili kontynuował cały czas okrążając Arham i Nathaniela. - Mówicie, że przejęliście te tereny i stawiacie propozycje. Zabawne, bardzo zabawne. Przyznaję wam tytuł króla i królowej dowcipu. Wybierzcie sobie kto jest kim.
Znów parsknął ironicznie, po czym spoważniał i zaczął mówić mocniejszym i donośniejszym głosem. - A teraz kiciusie posłuchajcie mnie uważnie, bo to ja postawię wam warunki. Chwila ciszy. - Powiedzmy, że pozwalam wam tu mieszkać, ale prędzej, czy później opuścicie dżunglę. Zapytacie: "czemu?".
Otóż dlatego, że wasze kocie ciała nie są przystosowane do życie w lesie, gdzie po pierwsze panuje duża wilgotność, a wy jesteście przystosowani do suchego klimatu, więc trudno tu wam pewnie oddychać i cali się kleicie. Po drugie, kwestia terenu, do którego też nie jesteście przystosowani. Ale przejdźmy do meritum.
Znowu chwila przerwy, żeby lwy mogły przyjąć do siebie jego słowa. - Żeby było jasne ta dżungla nie jest waszą własnością i nigdy nie będzie, więc nie panoszcie się tu za bardzo, boście obcy. A po drugie... Tu uśmiechnął się ironicznie. - Biorę dół skały, którą wy nazywacie Złotą Skałą. Oto moje warunki. Zakończył swą przemowę jak również okrążanie samców i swe kroki skierował do miejsca, z którego ruszył, czyli do drzewa przy wodzie. Kiedy mijał odważnego Nathaniela przeszedł na tyle blisko niego, że musnął go bokiem w bok. Kidy znalazł się przy wodzie odwrócił się pyskiem w tronę towarzystwa i przysiadł czekając na ich odpowiedź.


RE: Wodospad. - Kaidi - 27-04-2013

Jej odpowiedź nie potrzebowała jakiegoś dłuższego zastanowienia. Przecież dobrze wiedziała dlaczego to stado przypadło jej do gustu, mimo że znała je tak krótki czas. Kiedy brązowolica rozmawiała z Arhamem nie bardzo przejmowała się zwierzętami, które zawitały nad wodospad. Odprowadzała je jedynie wzrokiem by po chwili całą swoją uwagę skupić na swoim rozmówcy.
- Te wszystkie idee, które wyznaje wasze stado są naprawdę mądre i nie wiele zbiorowisk jest tak wyrozumiałych. Poza tym moje dawno stado rozpadło się podobnie jak twoje. Utrzymywałam kontakt z kilkoma pozostałymi członkami, ale oni jakby rozpłynęli się w powietrzu. Od bardzo długiego czasu ich nie widziałam. Poza tym nie nadaję się na samotniczkę. To wszystkie powody, dla których niebieskooka pragnęła zostać członkinią Srebrnego Księżyca. Jednak ostateczną decyzję postanowiła odstawić na jakiś czas. Na razie wolała się stadu przyjrzeć z daleka i zobaczyć jak zachowują się w rzeczywistości. Czasami słowa są puszczane tylko i wyłącznie na wiatr. Jednak Księżycowi zrobili na niej już dobre wrażenie, mimo że znała ich mniejszą część jak na tę chwilę.
Po jej odpowiedzi w tym miejscu pojawiła się jakieś człekokształtne monstrum. Kaidi pierwszy raz w życiu miała do czynienia z gorylem, więc automatycznie brązowa sierść na jej karku się nastroszyła, a ona sama wysunęła powoli pazury z opuszek. Nie ufała temu czemuś, choć wcale nie zamierzała atakować jako pierwsza. Wysunięcie pazurów było spowodowane jedynie tym, żeby w razie czego móc się obronić.


RE: Wodospad. - Chikja - 27-04-2013

Uśmiechnęła się, a potem głośno roześmiała, cały ten czas przysłuchiwała się rozmowie lwów z gorylem, kto mądrzejszy, kto silniejszy, kto się poci, kto śmierdzi.. jakie to było.. zabawne? W pewnym sensie i było, gdyby tylko lwy chciały zeżarłyby małpiszona- gdyby faktycznie chciały się go pozbyć. Ale jak widać tutejsza grupka należała do idealistów żyjących w pokoju, więc kto wie może Mambodzambo dostanie to czego chciał? Tak czy siak, było to przednie przedstawienie, czarna czuła się zainteresowana jego kolejnym aktem, nie mówiąc już o finale.
Odchrząknęła.
- Wybaczcie mi to dość obcesowe zachowanie.. nerwy.- Wyjaśniła. Uśmiechnęła się uroczo, uroczo jak uroczo, po czym zwróciła łeb w stronę odchodzącego goryla pacając ogonem o glebę.
- Hm czy wszystkie goryle żyją samotnie? Jesteś pierwszym którego tu widzę. W tej dżungli nigdy nie było takich jak ty.- Goryl miał takie samo prawo do tego miejsca jak lwy, z tą różnicą że tamten był sam i miał raczej słabe argumenty by stawiać warunki.
Obcięła małpę od stup po wielki łeb, pękaty mięśniak, mający w sobie tyle wdzięku i gracji co sporych rozmiarów głaz.
Znów uśmiechnęła się, bawiąc się przy tym językiem za zębiskami, zerknęła na Kaidi i resztę ciekawa dalszego ciągu zabawy.


RE: Wodospad. - Anubis - 28-04-2013

- Wszystko w porządku.- Oczywiście skłamał białej lwicy, odpowiadając na jej pytanie. A nieco bezczelne zachowanie czarnej lwicy coraz bardziej uświadamiało mu, że może mieć rację co do niej. A jeśli będzie w stu procentach tego pewien. Wtedy bez skrupułów i już żadnego ostrzeżenia rzuci się na młodą lwicę. Skorzysta z uroku dżungli i będzie uderzał jej łbem o drzewa tak długo aż nie poczuje na swym licu jej czerwonej posoki. Zacznie wyrywać całą czarną sierść by nie przypominała mu tamtej lwicy, a jeśli okaże się, że i w samej skórze jej nie do twarzyczki to i z niej ją obedrze. Pomalutku, kawałeczkami będzie oddzielać skórę od ciała, by w końcu obnażone cielsko rzucić w kolczaste krzewy patrząc jak zaplątuje się w nie i z każdym najmniejszym ruchem odrywa sobie kawałek tego drobnego ciałka. Jeśli jej się uda wyjść ponownie ją tam wrzuci, przysiądzie i będzie jedynie obserwował jak ta zabija samą siebie. Jak na krzewach zostają jej resztki. Będzie trzymał tak długo aż padnie z wycieczenia. Bo nie da jej spokoju na odpoczynek. Kto wie? Może pszczoły odbudowały swój ul? Raz już je znalazł więc i po raz kolejny to zrobi, a wtedy jeśli będzie trzeba to przetrwa tych kilka ukuć by tylko rozwścieczyć je jeszcze bardziej i cisnąć ich biednym domkiem w kupę zaropiałego cielska. Któremu tak bardzo ofiarował swoje zainteresowanie. I niech użytkowniczka nie ma mi to za złe, bo to na prawdę nie jest nic osobistego. Lecz on ma wielki powód do nienawidzenia jej, do tego by zrobić to napisałem i do tego by na niej nie poprzestać.
- Na prawdę nic Ines.- Powtórzył ponownie kłamstwo, ponoć wielokrotnie powtarzane mają moc stawania się prawdą. Jednak obawiał się, że nie w tym przypadku, a jedyne co teraz mógł zrobić w jej sprawie to nadzwyczajnie ją olać i dla jej dobra udawać, że nie istnieje.
Miał bowiem poświęcić komuś innemu swoją uwagę. Komuś kto przynajmniej na to zasługiwał i kogoś kogo szanował, choć po ostatnich jego słowach uważał trochę za wariata. Uśmiechnął się podchodząc do dwóch towarzyszy kiedy to goryl zaczął ich okrążać, zmuszając go by nieco bardziej zwiększył odległość do pokonania, zanim wykona pełne kółeczko.
- Dżungla jest ogromnym miejscem w którym pomieścimy się zarówno my "kiciusie" jak i ty małpko. I jak możesz mieć pewną rację co to tego miejsca.- Tutaj zatrzymał się i rozejrzał po terenach na które łypało jego surowe spojrzenie znów zatrzymał się na rozmówcy.
- Tak Złota Skała należała do lwów. Zarówno jej sam czubeczek, jak i kamyczek leżący u jej stup. Dlatego jeśli pozwolisz, to chciałbym wiedzieć z jakiego niby powodu uważasz, że jej spód należy do małpki.- Skończył przeciągając ostatnie słowo i uniósł nieco końcówki pyska ukazując swoje ząbki. Na razie nie miał zamiaru wspominać o śmieszności tego, że to On stawia swoje żądania. Może w końcu dostrzeże, że jest w niekomfortowej sytuacji i jak dłużej będzie to trwało, to kiciusie się wkurzą i w dżungli na powrót goryl będzie gatunkiem wymarłym.