Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Nathaniel - 07-05-2013

Znowu to powtórzę, dużo się działo, nie będę się nad tym rozpisywać, bo po co. Brązowy uważnie nasłuchiwał każdych wypowiedzianych słów i patrzył wyczekująco na siostrę. Ta jednak miała chyba ważniejsze obowiązki, bo poszła w stronę, jak sama rzekła Lwiej Ziemi w towarzystwie Anubisa. Zamachał beżową kitą, patrząc, jak powoli zatłoczone miejsce zaczyna świecić pustkami.
Co miał w sumie teraz zrobić? Chyba najlepszym wyjściem byłoby zaczekanie, aż Ines ponownie tu zawita. Jeśli się ruszy, mogą znowu siebie długo poszukiwać. Sapnął i legnął na ziemi, pacając z nudów ogonem o ziemię. Pac, pac i pac.


RE: Wodospad. - Oresta - 10-05-2013

Oresta szła wolno, od czasu do czasu z niepokojem zerkając w niebo. Zbierało się na burzę. Może powinna znaleźć sobie jakieś wodo i ognioodporne miejsce, tak na wszelki wypadek? Póki co jednak powinno wystarczyć, że opuściła suche trawy Stepu.
Ora wciągnęła głębiej powietrze. Tak, nie wydawało się jej. W pobliżu musi być woda. Zastrzygła uszami, słysząc dziwny szum. Ciekawe, co to takiego? Zaczęła żwawiej przebierać łapami i wkrótce jej oczom ukazał się wodospad. W każdym razie wydawało się jej, że to tak się nazywa - nigdy bowiem jeszcze nie widziała nic takiego. Teraz jednak najważniejsze dla niej był fakt, że była tam woda - w gardle jej zaschło tak, że z trudem przełykała ślinę. Normalnie by się chyba zatrzymała i popodziwiała kaskady mieniące się w słońcu... i brązowego lwa leżącego na ziemi, w którym wkrótce rozpoznała brata Ines, Nathaniela. Zwolniła, przechodząc obok niego. Skinęła mu głową i lekko się uśmiechnęła, nie zatrzymując się jednak. Zbliżyła się do wodopoju i zaczęła wolno łykać lodowatą ciecz.
Kiedy w końcu skończyła, odeszła kilkanaście kroków. Przeciągnęła się i odsunęła tylne łapy w tył, w ten śmieszny sposób zmieniając pozycję ze stojącej na leżącą. Przymknęła oczy.


RE: Wodospad. - Kuglarz - 10-05-2013

Kuglarz leciał i szybował. Szukał i wypatrywał. Czerwona grzywka, czerwona grzywka – powtarzał w myślach – muszę znaleźć czerwoną grzywkę. O jest, pomyślał dostrzegając kształt znajomej lwicy. Ale co to? Nie była sama- jakieś towarzystwo, jednak niezbyt ruchliwe. Postanowił opaść zaraz przy pysku Oresty wręcz wpychając jej skrzydła w oczy. Gdyby ciocia i wujek to widzieli matulu droga, pomyślał, a zaraz potem – jaka matulu?! Nie mam mamy, przynajmniej nie w sensie uczuciowym. Wyrzekła się mnie.
-Oresto. Oresto nie śpisz? – Zagadał po cichu jakby był w labiryncie nietoperzy, których nie chce przebudzić. – Tu są jakieś inne lwy. Nie sądzisz, że mogą być groźne. Proszę musisz mi pomóc. – Mówił nadal po cichu i z lekkim przejęciem, jednak widać było o co naprawdę mu chodzi. Bał się po prostu być sam. Nie chciał być sam, może w taki sposób będzie to lepiej brzmiało. – Ja się … to znaczy, nie sądzisz, że moje piórka są brudne?


RE: Wodospad. - Oresta - 10-05-2013

Oresta stopniowo pochylała łeb coraz bardziej ku wyciągniętym przed ciałem łapom, jakby robił się coraz cięższy. Miała wrażenie, że do oczu ktoś nasypał jej piasku. Nagle usłyszała szybko zbliżający się łopot skrzydeł i musiała szybko cofnąć łeb, by czarne pióra nie wepchały się jej do nosa. Myśli w końcu zaskoczyły i Oresta ze zdziwieniem zobaczyła Risco. – Yhyyy… - mruknęła nie całkiem przytomnie. Już prawie zasnęła, kiedy pojawił się kuglarz.
O ile mogła zrozumieć, że Risco martwi się nieznajomymi lwami, to o tyle pytanie o stan piórek i wyszeptana z przejęciem prośba o pomoc sprawiły, że Ora musiała pobudzić do działania nieco więcej komórek mózgowych, które i tak nie wiedziały od czego zacząć. Brązowa spojrzała krytycznie na piórka Risco, kiedy nagle jej umysł brutalnie powiązał te dwie rzeczy. – Jak dla mnie to są niemal idealne. – stwierdziła, posyłając kuglarzowi zdziwione spojrzenie. On chyba nie myśli, że ona będzie go myła językiem jak lwiątko. Co najwyżej może go wrzucić do wody. Nagle dostała olśnienia. Pewnie spotkał jakąś miłą dziewczynę i teraz chce dobrze wyglądać.
Wróciła na chwilę myślami do sytuacji, która miała miejsce niedawno. Taak, musi najpierw coś sprostować. – Risco, ja widzę tylko jednego lwa. To brat Ines, naszej przywódczyni i kapłanki. Ma na imię Nathaniel. – powiedziała cicho wcześniej kuglarz, nie patrząc na brązowego. – Nic nam nie zrobi. – tutaj posłała Risco krzepiący uśmiech. – W razie czego powołaj się na Ines. – dodała po chwili.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 11-05-2013

W sumie to daleko zajść mu się nie udało. Po prostu wolał iść grzać dupę w innym miejscu, gdzie słońce inaczej świeci i te sprawy. Dziwne tylko, że nie poszedł w ślad za Aresem. Czyżby strach? Gdzie tam! Raczej troska o świeżo rosnącą grzywę, toż to duma lwa, nie może jej narażać na jakieś brudne łapska tamtych. Jak im tam było? Świtowcy. No właśnie tak.
W końcu z rozmyślań wyrwał go cichy szum wodospadu, który dość szybko rozniósł się echem do jego uszu. A w ślad za nim zapach. Obcego lwa. I jeden, który w delikatnej mierze przypominał mu coś. Teraz, gdy widział na czym stoi, mógł sobie wszystko połączyć- jest wodospad, szum. Obcy zapach przypisał oczywiście Nathanielowi, a ten drugi Oreście. Już wiedział, skąd go kojarzy. Ta samica była wcześniej na stepie.
- Deme, Salve, czy jak tam u was sie wita. Cześć.- mruknął, starając sie znaleźć jakieś pasujące im powitanie. A póki co znał tylko dwa. Lwiej i Świtu. No ale zdąży się jeszcze wyrobić, ma dopiero rok. Właśnie, rok. Może zacząć sie szkolić. Nono, szerokie perspektywy ja tu widzę, prze pana...


RE: Wodospad. - Kuglarz - 12-05-2013

Brat Ines. Dobrze …- Odparł jakby zamyślony, jednak za chwilę dokładnie się mu przyjrzał. Budził zaufanie, niemniej jeszcze z nim nie rozmawiał, więc wolał własne zdanie zachować na moment po rozmowie. – Cieszę się, że mi eee pomogłaś. – Powiedział spokojnie zakłopotany poczym poczochrał się skrzydłem w głowę. –Może mogłabyś mi powiedzieć co nieco o stadzie, do którego dołączyłem. Ty pewnie też jesteś magiem, tylko początkującym. Nie takim jak Nkiruma? – Gdy wymawiał ostatnie słowa na polanie pojawił się nieznajomy o czerwonej grzywie. Wyglądał na młodego, ale w przypadku Kuglarza, każdy większy ssak mógł być groźny, dlatego schował się po drugiej stronie grzbietu lwicy. Tak na wszelki wypadek.


RE: Wodospad. - Oresta - 13-05-2013

- Proszę bardzo. - odpowiedziała. Nie była w sumie pewna, w czym mu dokładnie pomogła, ale skoro on tak twierdzi... Wysłuchała jego kolejnych słów. - Baaardzo bardzo początkującym. - powiedziała. Praktycznie tak początkującym, że w ogóle nie była magiem. Zastanowiła się przez chwilę, co jeszcze mogłaby powiedzieć Kuglarzowi, by jednocześnie nie zdradzić tajemnic stada Nathanielowi, który przecież nie wyraził wtedy chęci dołączenia... oraz młodemu lwu, który właśnie zawitał w te strony. - Srebrny Księżyc tak jak i Nkiruma ma swoje tajemnice. - powiedziała spokojnie, po czym spojrzała znacząco na zbliżającą się sylwetkę. – Póki co wiedz, że jesteśmy stadem, czyli czymś zbliżonym do rodziny. Nie liczy się dla nas kształt ani wygląd. Każdy z nas jest inny, ale jesteśmy jednym, a Księżyc jest naszym… przewodnikiem, choć może to nie najlepsze słowo. – z tego co powiedziała, praktycznie wszystko powiedziała im Ines zanim zadeklarowali się dołączyć do stada, więc raczej nie było tajne.
Uniosła brew, kiedy Risco schował się za nią. Praktycznie już zapomniała, że pomimo tego, iż należy do stada, ma jeszcze więcej naturalnych wrogów niż ona.
- Cześć. - odpowiedziała na powitanie lwiątka. Przyjrzała mu się z ciekawością. Był od niej niewiele młodszy, najwyżej dwa, trzy miesiące, chociaż jeśli ma się trochę ponad rok, ta różnica mogła wydawać się znacząca. Uśmiechnęła się do niego.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 18-05-2013

Uśmiechnął się w kieruknu czerwonogrzywej samicy, by po chwili, "dygnąć" i uciec w krzaki.
Ah, ta tajemniczość.



zt


RE: Wodospad. - Oresta - 25-05-2013

Oresta uniosła brwi w niemym zdziwieniu, kiedy lwiątko po prostu sobie poszło. Nie dociekała z jakich powodów. Nawet jeśli to było zaproszenie do zabawy, to i tak nie miała ochoty iść. Ora stłumiła ziewnięcia i spojrzała w górę. Niebo przykryły ciemne chmury. Nagle ciszę przerwał huk. Brązowa skuliła się, a jej oddech przyśpieszył. Położyła uszy po sobie. Słonie nadchodzą. przyszły tutaj. Dlaczego ona stoi? Uciekać, uciekać. Oresta rozejrzała się szybko, wypatrując zagrożenia, ale wszystko wyglądało tak jak przed chwilą, tylko padał deszcz. - Piorun? - powiedziała z widoczną ulgą.
Na wszelki wypadek odsunęła się trochę od wodospadu, wykorzystując dość kiepską ochronę drzewa. Ułożyła się wygodnie na trawie i wtedy cisza po raz kolejny została przerwana, tym razem przez znajomy ryk. Oresta zerwała się na równe łapy, wypatrując źródła dźwięku. - Wołają nas. - krzyknęła do Risco. - Chodź, musimy się pośpieszyć. - dodała i nie czekając na odpowiedź, pobiegła.
<zt>


RE: Wodospad. - Kuglarz - 25-05-2013

Wybył za samicą.

Z.T


RE: Wodospad. - Anubis - 27-06-2013

Szedł już w normalnym tempie, nie zmuszając innych do szybszej wędrówki, jak i sam nikogo nie spowalniał. A przecież mieli tutaj kilka osób które pomimo młodego wieku zmuszały go czasami do przyśpieszenia. Im nigdy nie brakowało energii, a już zwłaszcza do odkrycia nowego, pięknego miejsca o tajemniczej nazwie wodospadu. Kiedy to dotarł na tyle blisko by do jego uszu dotarł cichy szum wody Anubis się zatrzymał na moment i skinął małej Sami by ta podeszła na moment do niego.
- Sami słyszysz może ten lekki szum? Byłabyś w stanie nas doprowadzić do jego źródła? Tylko nie śpiesz się za bardzo, a ja będę cię lekko kierować w odpowiednią stronę.- A co mały test poprzez zabawę nikomu nie zaszkodzi, a mu samemu da trochę rozrywki podczas tego spaceru. Jego wzrok również padł na Orestę.
- Jak chcesz to również może się tyczyć ciebie.- Powiedział cicho do lwicy zerkając po obecnych. Według Anubisa była już w takim wieku, że mogłaby się obrazić na niego, że proponuje jej taką zabawę, a przecież nie o to mu chodziło. Mogłaby mu nieco pomóc nad opieką nad jeszcze młodą Sami, a on miałby czas by porozmawiać z Ines jak i w końcu dopaść Serret. Jej też się przyda nieco odpoczynku.


RE: Wodospad. - Mako - 27-06-2013

Obranie kursu na ziemie Księżyca przyszło mu z dziecinną łatwością, wszak tereny Lwiej znał niezwykle dobrze. Prawdą jednak było, że zdarzało mu się zachodzić w takie miejsca, które oglądał jakoby pierwszy raz, czy to przez porę dnia, czy przez obecną pogodę, lub przez dany miesiąc. Wszystkie te czynniki wpływały na dany obraz, pozostawiając zawsze jeden wspólny mianownik – wspaniałość danego miejsca.
Po opuszczeniu granic własnego domu, poczuł w płucach prawdziwą wolność. Teraz mógł sobie być kim tylko chciał. Napotykając różne osobistości mógł być zwyczajnie sobą, chyba że taki ktoś wiedziałby kim jest, wtedy na powrót musiałby zacząć grać. Nie wstydził się swej roli na Lwiej, nawet był z niej dumny, ale to nie był on. Mógł się oszukiwać, że wciąż jest taki sam, jednakże świadomość, że coś się zmienia zdawała się coraz głośniej dobijać do drzwi. Jednym z niewielu odstresowywaczy jakie mu pozostały były rozmowy z najbliższymi – bynajmniej nie rodziną – które starał się „zażywać” regularnie. Czuć się sobą w sobie – to dość dziwaczne określenie charakteryzowało obecnie cel dążeń Młodego.
Samotna wędrówka sprawiała, że Mako coraz głębiej zapuszczał się we własną podświadomość, odkrywając w niej przeróżne rzeczy. Pewne z nich sprawiały, że natychmiast się uśmiechał, a inne, że zastanawiał się, czy to naprawdę może być na pewno on.
Podróż przez dżunglę minęła bez żadnych przeszkód. W końcu udało mu się dotrzeć na ziemię Złot... wróć, Srebrnego Księżyca. W swym życiu czas, który spędził na tychże ziemiach szło zliczyć na palcach jednej łapy, jednak ogólna wiedza, co do tego miejsca zdawała się wystarczająca.
Wystarczyło rzucić okiem, by dostrzec, że obraz zmienił się nie do poznania. Można rzec, że panowała tu idealna harmonia, gdyby nie wodospad, który hałasował niemiłosiernie. Hm, taka jego rola.
Odszedł nieco od wodospadu podążając z nurtem rzeki, do miejsca, gdzie tafla wody pozwalała na przejrzenie się. W tym swoistym lustrze Król zobaczył kołyszące się trawy i górne partie drzew, które zdawały się tań... Eh, zaczynasz pleść trzy, po trzy. Ciekawszą rzeczą, którą zobaczył czarnogrzywy był on sam. Nie, nie, wcale nie nachodziły go narcystyczne myśli, po prostu stwierdził, że podróż przez Tereny Wolne odcisnęły na nim swe piętno w postaci różnego rodzaju brudu, pnączy i strach pomyśleć czego jeszcze.
Przynajmniej mam gustowny naszyjnik – pomyślał jeszcze zanim dał nura do wody. Umiejętność pływania Mako opanował w stopniu dobrym, jednak wolał to zachować dla siebie. Po kąpieli przyszedł czas aby się nieco osuszyć. Jedyne, co mógł zrobić przed ruszeniem w dalszą drogę było doprowadzenie grzywy do stanu używalności. Szybkim ruchem na powrót ustawił grzywę do tyłu. Jakoś trudno byłoby mu się przyzwyczaić gdyby ta pozostała z przodu, ale gdyby zmienił zdanie zawsze mógł przemianować jej ułożenie. Dobrze, teraz może w spokoju wyschnąć nim spotka się ze Srebrnymi. Otrzepał się jeszcze prędko z nadmiaru wody i ułożywszy się na ziemi, czekał aż słońce go osuszy.


RE: Wodospad. - Inés - 28-06-2013

Zanim zdołała złapać Anubisa na osobności, ten już obmyślił sposób, dzięki któremu mógł pozbyć się potencjalnych świadków rozmowy. Kąciki ust białej podniosły się do góry. Kto powiedział, że w ogóle zachodzi taka potrzeba? Ines nie miała niczego do ukrycia przed pozostałymi Srebrnymi, a przecież tylko oni teraz tu przebywali.
Ale czy na pewno?
Lwica zmarszczyła nos w zamyśleniu. Słychać wodę, wiatr... Kroki, oto i kroki nieznanego przybysza. Lecz ten zapach... Zapach przywodził na myśl coś, z czym niedawno dane było jej się spotkać - Lwioziemców. Inn, Mako? Raczej ten drugi, bardziej przypomina to samczą woń, a poza tym Inn raczej nie zjawiłaby się tu bez wyraźnego zaproszenia.
Zanim jednak biała zdecydowała się sprawdzić, czy racja leży po jej stronie, przysiadła obok medyka.
- Anubisie, chodzi o twą rolę w stadzie - rozpoczęła, od razu przechodząc do rzeczy. - Widzę u ciebie wiarę w Srebrny Księżyc, widzę potencjał i światło, które możesz dawać innym... Czy zechciałbyś wspomóc mnie i Nkirumę, zostając pierwszym i, jak na razie, jedynym adeptem sztuki kapłańskiej?
Wpatrywała się w niego co prawda bez niepokoju, acz w pewnym napięciu.


RE: Wodospad. - Serret - 28-06-2013

Przedarła się przez te wszystkie krzaczory tylko po to, żeby usiąść nad wodą i jednym uchem słuchać wywodów Anubisa względem młodych, a drugim poruszać we wszystkie strony, chcąc wyłapać jak najwięcej dźwięków. Nigdy nie przyszło się jej zastanawiać nad tym, że w dżungli żyje tyle ciekawych stworzeń! Tu jakiś ptaszek śpiewa, tu siedzi Sami, o, a tu jakiś obcy lew... Serret rzuciła Mako spojrzenie wytrzeszczonych ślepi, lecz trwało to tylko krótką chwilę. Zaraz potem jej uwagę przykuł przelatujący obok motylek, za którym to niezwłocznie podążyła wzrokiem.
Kiedy odleciał, karakalka zanurzyła różowy język w utworzonym przez wodospad jeziorku, a później znów jedynie siedziała i zastanawiała się, co by tu wymyślić, żeby rozwiać wszechobecną nudę. Może w coś zagrają? Szkoda tylko, że mało co znała. Ale oni są kreatywni, na pewno coś wymyślą!


RE: Wodospad. - Anubis - 29-06-2013

Anubisowi głównie chodziło o sprawdzenie młodego pokolenia, a nie pozbycia się ich by na spokojnie porozmawiać z Ines. W istocie nie chciała z nim rozmawiać na osobności, więc nie uciekał od towarzystwa innych członkiń stada. Szedł obok białej lwicy słuchając uważniej jej propozycji. Trzeba przyznać, że był pozytywnie zaskoczony jej słowami.
- Będzie to dla mnie zaszczyt pełnić tak ważną rolę w stadzie i zrobię co będę musiał by was nie zawieść.- Odpowiedział patrząc się na lwicę. To co mówił było jakiegoś rodzaju obietnicą, więc musiał ją złożyć patrząc się na białą, a nie na młode członkinie lub swojego przyjaciela.
Uśmiechnął się lekko siadając w cieniu jednego z drzew i obserwował poczynania brązowego lwa.
Skinął mu łbem na powitanie, pokazując łbem również, że jeśli ma ochotę to może podejść. W końcu nie powinno się tak obojętnie witać króla innego stada na własnych ziemiach.