Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Alsu - 28-02-2014

Zapewne chęć schowania się przed deszczem przyciągnęła go w to miejsce. Nie miał się gdzie podziać, a widząc na horyzoncie zalesiony teren, skierował się tamtą stronę. Jak na afrykańskie klimaty temperatura nie rozpieszczała ciepłolubnych mieszkańców, jednak na krótszy czas dawała orzeźwienie po upałach.
Alsu miał do pogody raczej obojętne nastawienie, ale w deszczu na szczerym polu stał nie będzie, a poza tym wciąż kogoś szukał.
Dotarł wiedziony szumem przekrzykującym szum deszczu do wodospadu, korzystając przy okazji z zaspokojenia pragnienia czystą, niezapiaszczoną wodą.
W jego żołądku ponownie odezwał się głos głodu, dając odczuć zupełną pustkę w środku.
Młodziak skrzywił się nieco i westchnął ciężko. Czuł się zupełnie zagubiony. Brak mu było kogoś, komu mógł zaufać, kto go wdroży w świat życia społecznego u Srebrnych. Myślał oczywiście o Ines. Ale też żałował, że odłączył się od Serret. Teraz wydawało mu się logiczne, że powinien był z nią pójść. Być może i ona mogła by go czegoś nauczyć, coś pokazać, w każdym bądź razie z nią czułby się o wiele pewniej.
Przysiadł pod którymś ze drzew rosnącym tuż przy wodospadzie, wpatrując się w wzburzone wodne sploty. Postanowił tu przeczekać ulewę, która raz zwiększała raz zmniejszała na sile. Tym razem uderzyło porządnie.

/30.03.14.

Nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Obudziwszy się stwierdził, że deszcz dosyć zelżał i postanowił wyruszyć w dalszą drogę/

/zt/


RE: Wodospad. - Shyeiro - 28-04-2014

Praktycznie całą drogę tutaj biegł, a spod Kilimandżaro był nie mały kawałek do pokonania. Więc nie było nienaturalnym i dziwnym, że kiedy w końcu tutaj dotarł, padł na ziemię jak zabitym, oddychając bardzo płytko, ale i bardzo szybko. Było to warte wszystkiego, a przede wszystkim ucieczki od trapiących go myśli o obrazie siostry, która go zdradziła i której zabrakło odpowiedzi, kiedy rudy przedstawił jej suche fakty. Dobry los chciał, że legł tuż przy ujściu wody, do której właśnie wsunął leniwie łapy. Nie miał nawet siły, żeby zaczerpnąć łyka wody. Więc leżał tak i dyszał, chcąc uspokoić oddech.


RE: Wodospad. - Serret - 28-04-2014

Kroki karakalki były stosunkowo szybkie, acz nie na tyle, by Sami nie mogła za nią nadążyć. Tak się przejęła powrotem swej ukochanej podopiecznej, że spuszczała z niej wzrok tylko wtedy, gdy było to absolutnie niezbędne. Pogodny wyraz nie znikał z jej pyska aż do momentu, w którym dosłyszała pewne dziwne odgłosy. Nagle się zatrzymała, niespokojnie strzygąc uszami.
- Czekaj! - szepnęła do młodej, a sama ostrożnie wysunęła łeb zza zasłony gęstych zarośli.
Wytrzeszczyła fioletowe ślepia na młodego lwa. Nigdy wcześniej go tu nie widziała. Po chwili wahania wysunęła jedną z przednich łap w stronę obcego, lecz nie zdecydowała się na podejście bliżej. To był bardzo zmęczony, niedorosły, ale jednak - lew. A ona była ze swą kochaną kruszynką, którą zobowiązała się chronić.
- Hej, wszystko w porządku?! - zawołała nie bez pewnej troski. - Wygląda pan, jakby pan umierał! - nie omieszkała go poinformować.


RE: Wodospad. - Samiya - 29-04-2014

Sami radośnie hasała, podążając za swą ciocią. Uśmiechała się równie szeroko co Serret. Nie ma co, dobrana z nich parka - karakal i młody serwal, obie tak samo optymistycznie nastawione do świata, tak samo radosne w tej krainie opanowanej prze lwy. Choć Serret czasem zachowywała się rozsądnie, a Sami raczej nie...
Mała serwalka wyczuła lekki niepokój swojej cioci i zastanowiło ją to. Jednak usłyszała kogoś jeszcze - w końcu po coś się ma te uszy! Posłusznie pozostała skryta wśród gąszczu, kuląc się nieco.
Nagle usłyszała głośne słowa Serret. Umiera? Ale kto? I czemu?
Mocno zaciekawiona ruszyła nagle łapą, czym spowodowała głośny szelest. No, może nie taki głośny... Ale mimo wszystko Sami znieruchomiała, nieco zakłopotana.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 03-05-2014

Naturalnym było, że na sam dźwięk słów Serret, Shey uniósł leniwie łeb, wyciągając nienaturalnie szyję, by zerknąć, z kim ma do czynienia.
- Ojj, tylko nie pan, nie mam nawet trzech lat.- odparł z uśmiechem, decydując się na dźwignięcie się do siadu, co też uczynił.
Swoją postawą próbował między innymi pokazać karakalce, że nie ma żadnych wrogich zamiarów. To samo zresztą tyczyło się i tej mniejszej, którą zauważył dopiero chwilę później.
- Nie sądziłem, że aż tak źle wyglądam.- stwierdził, wyraźnie zdziwiony.
Nie omieszkał się spojrzeć dla pewności na swoje odbicie w wodzie, ostatecznie przyznając obcej rację. Nim jeszcze tamta cokolwiek odpowiedziała, on postanowił w końcu zaspokoić swoje pragnienie, energicznie przebierając językiem, coby jak najwięcej wody w jak najszybszym tempie dostawało się do gardła. Gdy już mu się to udało, ni stąd ni zowąd wsadził cały łeb w chłodną ciecz, dając sobie przy tym odrobinę... ukojenia? W tym przypadku było to chyba najbardziej odpowiednie słowo. Oczywiście nie obyło się bez ochlapywania całej okolicy, kiedy już zdecydował się wyjąć głowę z wody.


RE: Wodospad. - Serret - 03-05-2014

Gdy nieznajomy podniósł łeb, wielkoucha natychmiast z powrotem skryła się za zasłoną krzewów. Obcy lew na ich terenach, coś podobnego! I w dodatku ma czelność się na nią patrzeć! Niech no tylko spojrzy na Sami, to Serret... Zawoła Nkirumę, ot!
Jej brew wystrzeliła w górę. Znów wychyliła łebek, przyglądając się tamtemu z niedowierzaniem. Co? Czyli jednak ich teraz nie zje? Całe szczęście!, Srebrna miała już plany na popołudnie.
Jej drobna sylwetka w całości wydostała się na pełen widok. Skinęła łbem na serwalkę, zachęcając ją do podobnego czynu. Sama zaś przybliżyła się do gościa, z uwagą lustrując jego nietuzinkową aparycję. Pierwszy raz widziała lwa o tak ognistej grzywie - przy nim nawet czupryna Anubisa nie przedstawiała się tak imponująco.
- Wybacz, paniczu. - Skłoniła się przed nim.
Następnie zadarła pyszczek wysoooko, by móc w miarę wyraźnie dostrzec jego facjatę.
- Z takiej odległości nie byłam w stanie stwierdzić, czy ma panicz trzy lata, czy też może dwie pory deszczowe i trzy pełnie - oznajmiła z uśmiechem.
Pewien niepokój wzbudziło w niej podejrzane zachowanie samca przy wodopoju. Przez całe dotychczasowe życie była przekonana, że wodę się pije, a nie sprawdza, po jakim czasie zanurzenia nosa zabraknie powietrza do oddychania; ale ona zawsze była dziwna...
Poczuwszy na sierści dotyk chłodnych kropli, odruchowo odskoczyła, prawie że wpadając na swą podopieczną. Od razu odwróciła się ku niej.
- Ojej, przepraszam! - wydała z siebie taki oto zduszony okrzyk, po czym zakryła przednimi łapkami pysk i spojrzała na swe cętkowane cudo z nieopisanym przestrachem. - Wszystko w porządku?


RE: Wodospad. - Samiya - 03-05-2014

Sami wyszła niepewnie za swą opiekunką. Stanęła tuż obok Serret, zaintrygowana. Lew, obcy lew na terenach Księżyca... W dodatku o bardzo nietypowym wyglądzie. Co tu dużo mówić - jego grzywa bardzo rzucała się w oczy.
Jednak bardziej chyba zdziwił Sami sposób zwracania się cioci do obcego. Aa, to tak trzeba do niego mówić? Paniczu? Ha - ciekawe czemu. Czyyli że jak ktoś ma mniej niż trzy lata, to nie jest panem, tylko paniczem? Sami zastanowiła się nad tym, po czym potrząsnęła głową. Nie, ona chyba jednak woli mówić po imieniu... Oczywiście, tylko jeśli ta osoba się zgodzi.
Zachowanie ognistogrzywego lwa również ją zaskoczyło. Najpierw pił wodę, jakby się z kimś ścigał, a później włożył całą głowę do wodopoju. Może się zmęczył oddychaniem? Sami to się chyba nigdy nie przydarzyło. Ale czy w takim razie nie lepiej było wejść w całości do wody? Jednak po chwili lew wynurzył łeb z wody, czyli chciał tylko chwilowo odpocząć od tlenu. Dziwne.
Kiedy to lew nieco niegrzecznie podzielił się wodą z otoczeniem, Sami wzdrygnęła się.
Zaskoczona nagłym ruchem cioci postąpiła krok do tyłu, po czym zaśmiała się.
-Oczywiście ciociu! Nic się nie stało!
Uśmiechnęła się do Serret, pragnąc ją uspokoić.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 03-05-2014

Jego nie mniej niż wcześniej zdziwiło zwracanie się do niego w sposób, w jaki jeszcze nikt nigdy na niego nie mówił. Panicz? A cóż to właściwie znaczy? Zdążył się jedynie domyślić, że ów słowo należy do rodziny od pan, jednak nadal, wydawało mu się to trochę bezsensowne. Nie zasługiwał na podobny tytuł.
- A ja nie chciałem was przestraszyć.- odparł, ponownie obdarzając obydwie lekkim uśmiechem.
Obie były tak dziwnie optymistyczne, że aż poprawiły mu humor i myśli o siostrze odpłynęły gdzieś w dal. Więc dobrze zrobił, że akurat tutaj postanowił się zatrzymać.
- Mieszkacie tutaj? Jeżeli tak, to przepraszam za najście, byłem zmęczony podróżą.- dodał po chwili, spoglądając na starszą długouchą, którą to też przeprosił, za darmową kąpiel krótkim, dość wymownym spojrzeniem. Swoją drogą... Ciekawe co to za gatunek? Nigdy wcześniej nie spotkał nikogo podobnego do tych pań. W sumie, one też nie były za specjalnie do siebie podobne. Jedna miała szpiczaste uszy i pędzelki na końcach, druga okrągłe, jednak ten i ten rodzaj uszu był jakiś taki... długi? Cętki i ich brak. Dziwne.
- Ah, no tak, nie przedstawiłem się. Jestem Shyeiro.- zawsze wypadało przypomnieć sobie podstawowe zasady savoir vivre'u, zwłaszcza przy damach. Minęło przeto 2 lata, a on nadal pamiętał tę lekcję.


RE: Wodospad. - Serret - 03-05-2014

Brązowa wydała z siebie westchnienie ulgi. Dobrze, że była tylko karakalem, a nie lwem czy tygrysem, bo w takim przypadku szkody wyrządzone przez prawie-że-wpadnięcie na Sami mogłyby być katastrofalne.
Łapy wróciły na swoje miejsca, to znaczy objęły serwalkę.
- To dobrze - oznajmiła, otarłszy łbem o łebek młodej.
Ciekawe, kiedy nakrapiana osiągnie taki wiek, że będzie miała dość serretowych czułości?
Karakalka wreszcie dała jej spokój, ponieważ w tej chwil, chcąc nie chcąc, musiała kontynuować rozmowę z lwem, przerwaną z powodu chwilowego pobytu jego łba pod powierzchnią wody.
Znów do niego podeszła. Fioletowe spojrzenie bystro spoczywało na potężnej młodzieńczej posturze.
- Oczywiście, że tu mieszkamy - stwierdziła z uśmiechem. - Należymy do Stada Srebrnego Księżyca, a to jest jeden z jego terenów. Dlatego ciekawi nas, co tu panicz Shyeiro porabia, bo widzi panicz - obcy rzadko tu zaglądają...
Strach o potencjalne urazy zielonookiej zdążył już ulecieć, więc przez całą tę przemowę, na pysku jej opiekunki widniał serdeczny wyraz.
- Ja jestem Serret i jestem karakalką, a to jest Samiya, która jest najsłodszą serwalką świata. Panicz, z tego co widzę, jest ognistogrzywym lwem bez oka... Mamy w stadzie jednego lwa bez oka.
Pokiwała pyskiem bez żadnego wyższego celu; najwyraźniej w ten sposób pragnęła jedynie potwierdzić własne słowa.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 03-05-2014

Shyeiro zamilkł na dźwięk słów karakalki. Srebrny Księżyc? Raz w życiu słyszał tę nazwę i to bardzo dawno, jak jeszcze należał do Lwiej Ziemi. Wtedy ktoś coś wspomniał o pakcie pokojowym z tymże stadem i od tego momentu nigdy więcej nikt w jego otoczeniu nie wspomniał nic na jego temat. Stąd też jego nagłe zdziwienie, że to stado nadal funkcjonuje i że całkiem przypadkiem znalazł się właśnie na jego terenach.
- Słyszałem o waszym stadzie. Macie pakt z Lwią Ziemią i chyba rzadko wychodzicie poza swoje tereny, mam rację?- mruknął, spoglądając morskimi oczyma pytająco na swoją rozmówczynię.- A jeżeli chodzi o mnie, to najście jest przypadkowe, musiałem zrobić małą przerwę w podróży.- dodał po chwili, unosząc prawy kącik warg na kształt uśmiechu.
Kiedy Serret przedstawiła zarówno siebie jak i swoja podopieczną, on skinął obydwu łbem, nie odpowiadając na to nic. Nawet nie śmiał podważać słodkości Samiyi, bo przecież nie miał głowy do oceniania dzieci, no gdzie! Bardziej jednak zaintrygowała go kwestia "lwa bez oka", bo i ile Szej zdążył się zorientować, to chyba żadne stado nie potrzebowało kalek.
- Naprawdę? Nie sądziłem, że istnieją stada, które przyjmują kaleki.- odparł wyraźnie zdziwiony. Może należałoby dowiedzieć się czegoś więcej o Srebrnym Księżycu?


RE: Wodospad. - Samiya - 03-05-2014

Jeśłi chodzi o pieszczoty, Sami pewnie nigdy z tego nie wyrośnie. Jednak teraz serwalka delikatnie wyślizgnęła się z uścisku cioci po to, by podejść bliżej obcego lwa. Usiadła naprzeciwko niego, zaintrygowana jego osobą. Shyeiro. Bardzo... Egzotyczne to imię.
-A po co mielibyśmy wychodzić poza swoje tereny? - zdziwiła się Sami -Tu jest nasz dom i nasza rodzina.
Lwia Ziemia? Czy to jakaś egzotyczna kraina? Cóż, skoro to LWIA Ziemia, to chyba jest tam dużo lwów... Sami nie przepadała za lwami. Były od niej dużo większe i wciąż miała przykre wrażenie, że któryś mógłby ją zjeść.
-Ciociu, co to jest Lwia Ziemia?
Sami popatrzyła wyczekująco na Serret, ciekawa odpowiedzi.
Swą następną wypowiedzią Shyeiro zburzył cały jej światopogląd.
-Ale jak to? - spytała, całkowicie zaskoczona - To są stada, które nie przyjmują niektórych, bo są inni?
W jej młodym umyśle nie było miejsca na takie rozterki. Czy w takim razie, dla niektórych lwów ktoś niesprawny był GORSZY? Czy Sami i Serret, jako że były gatunkami mniejszymi też były GORSZE? Naiwna Samiya po prostu nie potrafiła dopuścić do siebie takiej myśli. Przecież wszyscy są sobie równi... Prawda? Zaraz zaraz, jeśli tak, to dlaczego takie na przykład antylopy traktuje się inaczej, jako jedzenie? Choć tak właściwie serwale rzadko polują na antylopy... Mimo wyszystko Sami zdziwiła się tym tokiem rozumowania.


RE: Wodospad. - Serret - 03-05-2014

- Tak, dobrze mówisz - potwierdziła, zastrzygłszy ciemnymi uszyskami. - A dokąd to tak podróżujesz?
Na kolejne jego słowa, Serret wybuchła serdecznym śmiechem. Dawno nie słyszała tak szalenie absurdalnej uwagi!
- Bo my jesteśmy wyjątkowi - oświadczyła wesoło. - Skoro ja i Sami zostałyśmy uznane za przydatne dla stada, to dlaczego bezoki lew miałby być odrzucony?
Następnie kotka odwróciła łeb ku swej kochanej podopiecznej. Jej słowa brzmiały paradoksalnie, zważywszy na to, ze dopiero co ona sama zniknęła z tych terenów na całkiem długi czas. Aczkolwiek karakalka w swej dobroduszności bynajmniej nie zamierzała jej tego wypominać.
- Lwia Ziemia to stado, w którym są tylko lwy. - Podzieliła się swoją wiedzą. - I, tak jak mówi panicz Shyeiro, mamy z nimi pakt. To oznacza, że nasze stada nie są przeciwko sobie, a kiedy zachodzi taka potrzeba, to współpracujemy ze sobą nawzajem - wyjaśniła.
Zawahała się, zanim zdecydowała się objawić jej smutną prawdę na temat dyskryminacji wśród co poniektórych ugrupowań. Kiedyś i tak by się tego dowiedziała, a lepiej, żeby ta wiedza została jej przekazana z ust mentorki.
- A takie stada, o których mówisz - tak, niestety, są takie.
Na pokrzepienie znów nachyliła się nad młodą i potarła nosem jej łebek.
- Ale nie przejmuj się tym. Mamy Srebrny Księżyc, który jest sprawiedliwy.


RE: Wodospad. - Shyeiro - 03-05-2014

Pewnie obydwie nie zdawały sobie sprawy z tego, jakimi dziwnymi i zarazem fascynującymi istotami dla niego były. Nie chodziło tutaj wcale o ich gatunek, ale sposób myślenia, tudzież samego bycia.
Dlatego na wypowiedź młodszej zdziwił się nie mniej jak ona sama.
- Chociażby z ciekawości, co jest poza granicą waszego stada.- mruknął do Sami.
Teraz swoją uwagę zwrócił na Serret, która zadała mu tak banalne pytanie, na które długo szukał sensownej i racjonalnej odpowiedzi. Bo w sumie... Sam dokładnie nie wiedział, jaki jest cel jego podróży i czy nie jest to przypadkiem słowo zastępcze za "ucieczka".
- Nigdzie konkretnie, po prostu szukam jakiegoś miejsca dla siebie.- odparł najprościej jak tylko potrafił. Dodatkowo jego słowa były całkowicie zgodne z prawdą.
Przez chwilę Szej zastanawiał się, czy stado o którym mówiła Serret nie było przypadkiem jedną wielką mieszaniną najrozmaitszych gatunków kotowatych (lub nie tylko). A nawet jeśli, to kto stał na ich czele? Lew?
- Właśnie widzę, nigdy w życiu nie spotkałem takiego stada.- odparł z uśmiechem, potwierdzając przy tym ich wyjątkowość. Nie mógł się z tym nie zgodzić.- Serret, jeżeli nie byłoby to problemem... Czy mogłabyś powiedzieć mi coś więcej o two...waszym stadzie? Bez obaw, jestem samotnikiem, kiedyś należałem do Lwiej Ziemi, ale postanowiłem odejść i znaleźć siebie, szkoda tylko, że okrzyknęli mnie za to zdrajcą.- prośba była jak najbardziej szczera. Był na prawdę zaintrygowany.


RE: Wodospad. - Serret - 05-05-2014

Teraz to ona się zdziwiła.
- Ależ my doskonale wiemy! - oznajmiła stanowczo. - Stado jest na tyle młode, że jeszcze nikt nie przebywa w nim od urodzenia, wszyscy przybyli z dalekiego świata i postanowili zostać, bo zdali sobie sprawę, że tu jest lepiej, że tu odnajdą prawdę, że to to TU jest ich DOM.
Jego kolejna prośba wywołała w niej kolejną falę zaskoczenia.
- Owszem, myślę, że mogłabym... A co konkretnie chciałbyś wiedzieć? - spytała uprzejmie, uniósłszy czarne brwi. - Że jesteśmy jedną wielką, wielogatunkową rodziną? Że przewodzą nam czcigodni Kapłani, pośrednicy pomiędzy światem ziemskim a płaszczyzną nadprzyrodzoną, którą włada nasze bóstwo - Księżyc?
Nadal wpatrywała się w lwa, a trochę niepokojący uśmiech nie schodził jej z pyska.
- Ach, i najważniejsze - każdy z nas musi potrafić przekonać do siebie Kapłanów. Musi mieć w sobie coś... Hm... Musi wykraczać ponad szarą przeciętność!
Tu samica stanęła na tylnych łapkach, a jedną z przednich oparła się o pobliski głaz; kierowało nią pragnienie zademonstrowania owej wielkości, co w przypadku tak drobnego stworzenia stanowiło nie lada wyzwanie.


RE: Wodospad. - Samiya - 06-05-2014

Shyeiro bardzo interesował Samiyę, jednak teraz rozmowa zeszłą na tematy w jej opinii nudne. Przez chwilę serwalka zastanawiała się co by tu zrobić, jednak przypomniała sobie cel przyjścia nad wodospad. Dlatego też podeszła do wody i popatrzyła w swoje odbicie. Czyżby trochę urosła? Sami uśmiechnęła się. O tak, kiedyś urośnie i już nie będzie takim dzieckiem! Choć, po zastanowieniu, czy byciem dzieckiem to coś złego? Z jakiegoś powodu dzieci chcą jak najszybciej urosnąć, za to dorośli woleli by być dziećmi...
Samiya skoczyła w górę - a że była serwalem, skoczyła wysoko - a następnie wpadła do wody rozbryzgując ją na wszystkie strony. Zaśmiała się głośno i radośnie. Już po chwili była całkowicie zajęta pluskaniem się w przejrzystej wodzie.