Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Inés - 22-12-2014

// Przepraszam, że tak późno. //

Kapłanka nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak wytrącona z równowagi. Była przyzwyczajona do traktowania jej jak istoty nadzwyczajnej, niemal boskiej, a ta Lwioziemka zwracała się do niej w sposób tak potoczny, jak to tylko było możliwe. To było takie… Inne. Nie złe, po prostu odmienne od tego, z czym zwykło jej się spotykać.
Z rozmyślań wyrwał ją dziecięcy głosik oraz zaskakująco mocny uścisk. Schyliła łeb, spoglądając na Amai nie do końca przytomnym wzrokiem.
- Poszukamy Serret – odparła bez większego przekonania.
Musiała się teraz zająć innymi sprawami, stokroć poważniejszymi, takimi jak łapa Kijivu. Dobro Srebrnych przede wszystkim! Choć może to brzmieć brutalnie, samotne lwiątko stanowiło w tym przypadku kwestię drugorzędną.
Ines raz jeszcze posłała blady uśmiech ku dwójce, która pojawiła się tu jako pierwsza. A propos pojawiania się, wygląda na to, że mieli kolejnego niespodziewanego gościa… To lwica, niewyrośnięta biała lwica.
Błękitnooka postanowiła wstać, po czym przywitała obcą skinieniem pyska. Zlustrowała ją czujnym spojrzeniem, dokładnie omiatając jej sylwetkę. Samotniczka wydawała się być trochę młodsza od Kijivu.
- Witaj, przybyszu - zwróciła się do niej z typową dla siebie powagą. - W czym mogę pomóc?


RE: Wodospad. - Chaspre - 22-12-2014

Lwica wpatrywała się w nią nieco zlękniona. Rzuciła szybkie spojrzenie na inne lwy. Była dość zabobonna, toteż niełatwo wyznawała imię, bo od tego już krok do wyssania duszy.
- Na imię mi Chaspre - znów schyliła łeb.
Zupełnie nie wiedziała, jak się do tego zabrać. Nigdy nie była w stadzie.
- Tyś jest Kapłanką - na poły stwierdzenie i pytanie. - Moje pazury są na twoje rozkazy - głos jej drżał, ale czuć w nim było pewność.


RE: Wodospad. - Amai - 22-12-2014

-Ciocia Inés jest naprawdę dobra-
Powiedziałam mała lwiczka patrząc w oczy dorosłej lwicy naprawdę wdzięcznym wzrokiem lecz jej uścisk dalej nie zelżał. Wszak nie daj księżyc i Inés by sie jej zgubiła.
-Ja... Ja już nigdy sie nie oddalę, bo zawsze jak sie oddalam to ktoś znika... Czy to jakieś przekleństwo? Ja nie chce być przeklęta. jak takie przekleństwo zdjąć?-
Mała lwiczka mówiła szybko jakby wypowiadała myśli w monecie ich pomyślenia.
-Ja nie chcę, bo jak jestem przeklęta to mogło by sie cioci coś stać i ciocia zniknąć-


RE: Wodospad. - Inés - 24-12-2014

Ines była ostatnią osobą, która zechciałaby wyssać komuś duszę - chyba że miałaby ją złożyć w ofierze Księżycowi, w takim przypadku ustawiłaby się pierwsza w kolejce.
- Cóż jesteś w stanie zaoferować stadu, Chaspre, poza ostrością twych pazurów?
Po tych słowach przeniosła trochę wycofane spojrzenie na lwiątko. Zmarszczyła brwi, nieznacznie nachylając się nad Amai.
- Nie opowiadaj głupot. Kto miałby cię przekląć? Nikt obcy cię nie zna - wyjaśniła, po czym na powrót wyprostowała się i utkwiła przenikliwe spojrzenie w białej samicy.
Na pierwszy rzut oka wydawała się tu pasować, lecz należało jej zadać jeszcze kilka prostych (zdaniem Kapłanki) pytań.


RE: Wodospad. - Chaspre - 24-12-2014

No cóż, miała jeszcze kły i ogon, teraz obijający się nerwowo o łydki, ale powściągnęła humor.
Spojrzała lwicy prosto w oczy.
- Ofiaruję serce, lojalne i zdolne do poświęcenia - odparła szczerze. Ale czy o to chkdziło?
- Może jest jeszcze młode i niemądre, ale niezawodne - spojrzała w górę i uśmiechnęła się porozumiewawczo. - Myślę, że do Księżyca czujemy to samo.
Zerknęła na lwiątko ze zdumieniem.
- Nawet jeśli to przekleństwo, to ty masz swój los w łapkach - mruknęłam, by ją pocieszyć. Filozof się znalazł.


RE: Wodospad. - Amai - 24-12-2014

Mała wtuliła się w łapę Ines i powiedziała
-Nie wiem ale tata mówił że jest wiele złych lwów, a ja straciłam tatę, potem mama znikła. Teraz znikła mama Mora... Ja wiem to głupie pewnie co mówię.-
Amai zbliżyła łepek do łapy kapłanki i zaczęła płakać.
-Ja będę grzeczna. Ja wiem że nie musi się pani mną przejmować, bo nie jestem duża i nie jestem w stadzie i nie ma Mory która miała iśc do stada jak mnie odchowa ale prosze mi pozwolić zostać. -


RE: Wodospad. - Inés - 27-12-2014

- Amai, ja... Przemyślę to - odrzekła wymijająco, jako że miała teraz inne sprawy na głowie.
Ważniejsze. Prawdopodobnie - bo przecież to względna kwestia. To, co dla jednego jest całym światem, dla innej osoby mogłoby nie istnieć. Jak Księżyc.
- Czym więc jest dla ciebie Księżyc? - odparła białej, lekko mrużąc swe błękity.
Każdy tak mówił. Każdy. I ilu z nich spotkała w ciągu ostatniego tygodnia? Teraz Kijivu, a poza tym? Odchodzą, wszyscy odchodzą...
Usiała z powrotem. Nieznacznie zadarła łeb - nie z pychy, raczej z przyzwyczajenia. Nie należała do najwyższych, a z oczywistych względów musiała w jakiś sposób podkreślać swoje władztwo nad tym wodospadem, terenem, całym światem!


RE: Wodospad. - Amai - 27-12-2014

-Kim jest księżyc?-
Zapytała mała nieco zdziwiona pytaniem.
-To mój drugi tatuś. No bo zawsze pomaga. Świeci w nocy bym sie nie potykała i zawsze jest gdzieś blisko ale daleko jak tato był. Broni ale uczy samodzielności. No i jak tatko też przesypia dnie chociaż czasami jest. nie wiem co bym zrobiła jakby i tego tatę ktoś zabrał. zawsze sie boja jak sie robi coraz mniejszy ale już wiem że potem znów stanie sie duży.-
Amai mówiła patrząc w górę łapy ba ciało białej.
-no i czasem jak mama bo jak na niego patrze to czyje sie pocieszona tak jak wtedy gdy byłam smutna, a mama mnie obejmowała.-
Cz po oczach u dziecka można poznać nie zadowolenie? Chyba tak bo towarzyszy temu grymas jaki teraz przybrał pyszczek lwiczki
-jest też... nie umiem powiedzieć, nie znam słówek na powiedzenie co czuje.-
Mała nagle się rozpłakała.
-Jestem głupia. nie umiem powiedzieć kim jest księżyc dobrze.-


RE: Wodospad. - Ashe - 27-12-2014

Ashe kroczyła swoimi łapami pod wodospad. Zwany ponoć przez tutejszych "Wodospadem szczęścia". Zastanawiała się skąd taka nazwa? Może zdarzają się tu jakieś cuda, które uszczęśliwiają?
- Ależ tu jest pięknie.- stwierdziła młoda lwica. Jednak nie szukała ona cudów natury, które można byłoby podziwiać, lecz najwyższej kapłanki stada Srebrnego Księżyca. Miała do niej sprawię niecierpiącą zwłoki. Najgorsze było to że nie wiedziała gdzie jej szukać, więc postanowiła zacząć od tego miejsca. Miała cichą nadzieje że ją tutaj znajdzie. Nagle usłyszała jakieś głosy. Spojrzała w tamtą stroną, ale niczego nie zauważyła. Postanowiła iść w tą stroną. Wyjrzawszy głową zza krzaków, dostrzegła trzy postacie. Jej uwagę zwróciła duża biała lwica z warkoczykiem. - Mam nadzieje że to ona. - I tak powolnym krokiem zmierzała ku grupce lwów. Nie wiedzieć czemu się trochę stresowała. Podchodząc bliżej, dostrzegła że toczy się między zgromadzonymi rozmowa. - Witajcie. Przeszkadzam?


RE: Wodospad. - Kijivu - 27-12-2014

Szara wydawała się być na tyle zmęczona minionymi wydarzeniami, że z trudem była w stanie skupić się na wielkiej ilości postaci, które trafiły do jej bezpośredniego otoczenia w poszukiwaniu kapłanki. W jednej strony nic dziwnego, Ines była osobą wielką i dobrą, zatem Szara nie powinna być zaskoczona takim obrotem spraw, z drugiej jednak mnogość nowych, obcych wręcz dla niej osób powodowała zawroty głowy. Szara usiadła, po czym położyła się na ziemi wyciągając przed siebie zabandażowaną łapę, aby ją jak najbardziej odciążyć i nie urazić łbem. Im bardziej rana będzie oddychać przez bandaże tym chyba lepiej..
Zdobyła się na uprzejmy i ciepły, aczkolwiek nieśmiały uśmiech do nowo przybyłych, po czym powitała ich cichym:
- Witajcie. - Głos ciągle miała słaby, ale dzięki kilku łykom wody jakie wcześniej wypiła już nie odczuwała takiej suchości w gardle jak podczas drogi ku wodospadowi. Zwróciła głowę ku Kibie obdarzając go ciepłym uśmiechem, a jej oblicze wyrażało wielką wdzięczność. Nie wiedziała jak mu podziękować za pomoc, choć dla pobocznego obserwatora to było przecież tylko towarzyszenie jej w powrocie. Obecność lwa jednak bardzo podniosła Szarą na duchu a to było cenne nade wszystko, zwłaszcza w obecnym momencie i w obliczu najnowszych dla niej wydarzeń.
Podobnie obecność Ines, która była niemalże idolem Kijivu i wzorem najczystszej dobroci i szlachetności.
Z ciekawością przysłuchiwała się rozmowie, nie przeszkadzając. Nowi w stadzie! Jakaż to radość, to wielkie szczęście, że przybyli kolejni przyszli bracia i przyszłe siostry. Stado to przecież jedna, wielka rodzina.


RE: Wodospad. - Inés - 27-12-2014

Pytanie o Księżyc było skierowane do Chaspre, lecz skoro już lwiątko zdecydowało się udzielić odpowiedzi, to kapłance nie pozostawało nic innego, jak jej wysłuchać. Powoli pokiwała łbem.
- Kto ci tak ładnie opowiadał o Księżycu? - Zdziwiła się poziomem wiedzy Amai.
Zakładała, że podobne rozważania usłyszała od Mory czy Serret, ale z drugiej strony nietypowe wydało się jej nazywanie Księżyca "tatą". Żadna z tych dwóch raczej by się na to nie zdecydowała.
- Nie płacz - dodała, nieporadnie kładąc łapę na łebku młodej.
Acz łapa prędko wróciła na swoje miejsce, bo oto błękitnooka dostrzegła kolejną obcą osobę. Lwicę, znów lwicę. Znów o jasnej sierści, acz nie tak śnieżnobiałej jak u Ines czy Chaspre.
Powoli skinęła łbem ku nieznajomej.
- Witaj. Nie, właściwie... To nie - uznała, kątem oka zerkając na Kijivu.
Obiecała jej pomoc, wysłała tą Lwioziemkę... Oby tylko wróciła lada moment! W przeciwnym wypadku Kapłanka osobiście wybierze się na Lwią Ziemię.


RE: Wodospad. - Ashe - 27-12-2014

Wypowiedziawszy te słowa, usłyszała kroki za sobą. Momentalnie odwróciła łeb w stronę nieznajomej. Widząc w jakim jest stanie, miała ochotę podejść i w jakiś sposób pomóc. Zrezygnowała z tego jedna, a wzrokiem powróciła do kapłanki. Zauważyła że lwiątko się rozpałakało. Zwróciła na to uwagę wcześniej, ale to nie była jej sprawa więc nie będzie się odzywać.
- Chciałam porozmawiać o przyjęciu do stada.- Zaczęła. Miała już proponować, by odeszły gdzieś na bok, by mogły w spokoju porozmawiać. - Ah gdzie moje maniery. Jestem Ashe. Poszukuje kapłanki stada Srebrnego Księżyca...Przepraszam, nawet nie wiem czy natrafiłam na jego członków. - Dodała, trochę zmieszana. Jak byś się tak zastanowić, to nawet nie wiedziała z kim ma do czynienia. Może to były jakieś samotne lwy, które się zgubiły.


RE: Wodospad. - Kiba - 27-12-2014

Nad wodospadem zjawiało się coraz więcej kotowatych, a Kiba nie wiedział co ze sobą począć. Kapłanka poświęcała teraz swoją jakże cenną uwagę dwóm lwicom. Z tego, co udało mu się usłyszeć, chciały dołączyć do stada. Kijivu natomiast leżała, osłabiona i wymagająca pomocy medyka. Barwnooka Lwioziemka nadal nie wracała. Kiba podszedł do Szarej, po czym przysiadł obok.
- Bardzo Panią boli? - zapytał, sam nie będąc świadomym tego, jak może boleć miejsce ugryzione przez węża. Mógł jedynie sobie to wyobrazić. A na pewno bardzo bolało.
- Szkoda, że nie mogę Pani pomóc. Nie jestem nikim ważnym, ani kapłanem, ani medykiem... Jestem tylko bezużytecznym lwiątkiem. - westchnął, lekko zawiedziony własną bezradnością. Chciałby móc zrobić coś więcej, ale był dzieckiem. Niedoświadczonym i nie znającym się na niemalże niczym. Wciąż uważał, że tak naprawdę wcale nie pomógł. Bo czym wielkim jest towarzyszenie w podróży? To zwykły gest, odczucie, że tak powinien zrobić. Ale czy cokolwiek to dało? Nie był świadom, że naprawdę tak jest.


RE: Wodospad. - Inés - 27-12-2014

- Natrafiłaś. Jestem Ines, kapłanka. Wygląda na to, że to mnie poszukujesz - odparła, przeniósłszy wzrok z powrotem na Ashe. - Dlaczego chcesz dołączyć akurat do nas?
Uśmiechała się lekko, trochę na siłę. Starała się być miła dla potencjalnych Srebrnych -szczególnie jeśli jej się nie narażali jak swego czasu pewien tygrys. Jego chyba nigdy nie zapomni.
Wracając, biała wpatrywała się w obcą, raz po raz zerkając również na pozostałych tu obecnych. Miała nadzieję, że dzisiaj już nikt niespodziewany się tu nie zjawi, bo należało wreszcie pomóc Kijivu. Kto wie, jak poważne jest jej schorzenie i jak długo wytrzyma bez pomocy? Ines, jako przywódczyni, czuła się odpowiedzialna za członków swego stada. W końcu byli, jak to postrzegała szara, jedną wielką rodziną.


RE: Wodospad. - Amai - 27-12-2014

Amai milczała dłuższa chwile nim przestała po cichu łkać. Może to bliskość lwicy, a może łapa która wylądowała na jej łbie sprawiły że tak szybko porzuciła smutki i powiedziała.
-Moja prawdziwa mama mówiła że jak będzie mi smutno to mam popatrzeć w księżyc i pomyśleć że on czuwa nade mną. A to wszystko... sama tak to czuję... to źle? Powiedziałam coś złego prawda... ja nie chciałam.-
Mały łepek zaczął wpatrywać sie w ziemie jakby czekając na skarcenie za coś co było złego. Ale czy było? Któż to wie.