Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Amai - 04-01-2015

Amai lekko zamknęła oczy. może już była zmęczona a może po prostu ogarniał ja spokój. Nagle jednak przytomnie otwarła oczy i powiedziała
-A kiedy ja będę mogła należeć do rodz... Stada?-
Dziwne pytanie w ustach tak malej lwicy ale może to przez to jak doświadczył ją los jej umysł nieco wykraczał ponad ramy wieku, a może po prostu potrzeba kogoś bliskiego kazała jej pchać się tam gdzie były tak miłe lwy.


RE: Wodospad. - Shaka - 04-01-2015

Włóczył się bez sensu po ziemiach stada i takim sposobem dotarł nad Wodospad Szczęścia. Jako, że dostrzegł kilka sylwetek w oddali, natychmiast pomaszerował w ich stronę.
- Witam. - przywitał się z zebranymi tutaj, dodatkowo chyląc lekko łeb przed Kapłanką. Jego spojrzenie ogarnęło zebrane tutaj towarzystwo, przez ten czas lew milczał.
- Coś się stało? - spytał, kiedy jego wzrok padł na Kijivu. Lwica, swoją drogą, nie wyglądała zbyt dobrze, ale medykiem nie był, więc nie mu tego było oceniać.


RE: Wodospad. - Vahan - 11-01-2015

Im bardziej oddalał się od Rage i obcej, tym gorzej się czuł. Zostawił zielonooką samą, a przecież ona jest jak lwiątko, bezbronna, ale nie oto chodziło, znaczy się, nie tylko o to...
Vahan przestraszył się nieznajomej, on bał się nieznajomych, bowiem nie najlepiej radził sobie w kontaktach towarzyskich, z góry zakładał, że czerwona nie przyszła w pokojowych zamiarach, a w efekcie sam się zbłaźnił, bo to on zaatakował ją bezpodstawnie, przecież każdy może przybywać u podnóża Złotej Skały. Mimo to musiał odejść z tamtego miejsca, wiedział, że nie mógłby spędzić tam reszty dnia w spokoju, obecność obcej kuła go w oczy.
Nad wodospadem ujrzał zbiorowisko najróżniejszych postaci, w każdej było coś oryginalnego. Ogarnął wzrokiem całą polanę, ale z przykrością musiał stwierdzić, że nie zna zbyt wielu lwów tu się znajdujących, może tylko Kijivu i Ines. Czy wokół kapłanki zawsze zbiera się taki tłum? Jeśli jest właśnie tak, to on nie chciałby być najwyższym kapłanem.
- Witajcie. - powiedział do zbiorowiska, aby nie uznali go za kogoś niewychowanego. Postanowił, że nie będzie przeszkadzał kapłance, ani nikomu innemu, bo zapewne mają ważne sprawy do załatwienia, a on przyszedł tu tylko odpocząć, o ile w takich warunkach da się odpocząć...


RE: Wodospad. - Shaka - 11-01-2015

Lew zainteresował się pojawieniem nad wodospadem nowej osoby, jako że póki co nikt mu nie odpowiedział na jego pytanie. Może Kapłanka jest póki co zbyt zajęta? Nie chciał jej nadmiernie niepokoić.
- Witaj. - również powitał przybysza. Z pewnego zachowania nowoprzybyłego wywnioskował, że musi on należeć do stada. Wypadałoby zatem się przedstawić i jakoś zapoznać. Należy znać członków własnego stada. Tym bardziej, jeśli jest się w nim już tak długo, a wciąż nie wie, kto w nim jest.
- Jak brzmi twe miano? Mnie zwą Shaka, należę do stada już od jakiegoś czasu. - powiedział, przywołując na pysk lekki uśmiech. Kogoś z tak charakterystycznym wyglądem, jak ten biały, Shaka na pewno zapamięta. To ciekawe, że wszyscy członkowie stada, jakich znał Shaka, mają tak charakterystyczne wyglądy. Nie kojarzył żadnego lwa, który nie byłby pod tym względem bardziej pospolity. No, może kapłan Nkiruma, ale jego to już nie widział od dłuższego czasu. Ciekawe, co też się z nim stało?


RE: Wodospad. - Vahan - 11-01-2015

Nie można powiedzieć, że Vahan był zachwycony będąc w zaistniałej sytuacji. Jedyne czego pragnął to kilka haustów wody i parę godzin snu, czy u srebrnych naprawdę jest o to tak ciężko? Skoro jest tu ich tak dużo, czemu mają tak mało terenów? Oczywiste jest to, że wyznacznikiem siły i potęgi stada nie jest jego wielkość, ale powinni mieć zapewnione miejsce, wystarczające dla coraz potężniejszego stada jakim się stają.
- Mnie zwą Vahan, jestem tu od niedawna. - białogrzywy nie lubił swojego imienia, ale uważał, że nie powinien sprzeciwiać się woli swej rodzicielki, która nadała mu to imię. - Wybacz mi, ale udam się teraz do wodopoju. - miano wodopoju otrzymał oczywiście wodospad, będąc tuż obok białogrzywych.


RE: Wodospad. - Ravensis - 11-01-2015

Nurt rzeki przywiódł Ravensisa do nowego miejsca. Początkowy lekki szmer zaczął przybierać na sile by stać się na tyle silnym, by lew zdał sobie sprawę z bliskości wodospadu. Wraz z tym odkryciem przyszło zupełnie inne. Zapachy lwów przybierały na sile, na tyle mocno by uznać, iż przebywa się na ich terenie. Pytanie, jak właściciele ziem zareagują. Przypomniał sobie, iż w jego rodzinnych stronach, każdy lew przyjmowany jest strawą i wodą, ale wynikało to z surowości życia w górach i pustyni. Tu natomiast, wszystkiego było pod dostatkiem, więc i co miałoby zmusić lokalnych do dzielenia się tym dobrobytem?

- A jeśli po prostu mnie zabiją? Lub zranią na tyle poważnie, że czas i rany staną się ich cichym i skutecznym wspólnikiem? - lew wahał się, ale jego rozmyślenia przerwało coś innego.

Ravensis wpadł wprost na innego samca, białego, dostojnego z hipnotyzującymi ślepiami barwy szafiru, wprost z wnętrza Dżabal Tubkal. Młodzik zamarł w bezruchu.


RE: Wodospad. - Kijivu - 12-01-2015

Słysząc pytanie Kiby, pokręciła tylko przecząco głową. Ból mijał, bardziej samicy szkodził szok i ewentualne resztki jadu, które mogły, ale nie musiały, krążyć w jej ciele. Czuła się zmęczona, ale ponad to nie odczuwała innego dyskomfortu, może oprócz nawiedzających ją od czasu do czasu zawrotów głowy.
- Nie mów tak - odpowiedziała mu - Nie jesteś bezużyteczny, jesteś wielką pomocą i miałam niesamowite szczęście, że na ciebie trafiłam - Szara usiłowała pokrzepić lwiątko swoimi słowami, nie była jednak pewna, na ile jej się to uda.
Gdyby mogła, przytuliłaby się do niego, ale chwilowo wolała pozostać na ziemi, w bezpiecznym bezruchu.
Kiedy ujrzała przybyłe samce, uśmiechnęła się do nich lekko na znak powitania.
- Witajcie. Jestem Kijivu - przedstawiła się po chwili, jeszcze nawiązując do pytania Shaki - Ukąsiła mnie mamba, zdołano mnie opatrzeć, ale poszukuję medyka - wyjaśniła powoli.
I wtedy jej wzrok padł na kolejnego lwa, który przybył w ich okolicę. Nie znała go, ale wciąż powitała go uśmiechem, czekając po cóż ów osobnik mógł się tu zjawić. Czyżby również chciał dołączyć do stada?


RE: Wodospad. - Shaka - 13-01-2015

Uśmiechnął się lekko w duchu na słowa Vahana. Czyli to jednak nie jest z nim aż tak źle. W końcu nie może mieć do siebie wyrzutów za to, że nie zna kogoś, kto dołączył do stada niedawno.
Kiwnął głową na kolejne słowa białego.
- Oczywiście. - powiedział jeszcze. Shaka miał już odwrócić wzrok i spojrzeć w inną stronę, jednak, gdy Vahan nie zdążył się jeszcze oddalić za bardzo, wpadł na niego jakiś lew. Shaka był pewny, że nie widział go wcześniej. Początkowo przyglądał się mu z zaciekawieniem, zanim zdecydował się odezwać.
- Witaj. - na jego pysku mimowolnie pojawił się uśmiech, z zaistniałej sytuacji nie mógł zareagować inaczej.
Za chwilę jednak skupił się na Kijivu. Otworzył szeroko oczy, słysząc jej słowa.
- Naprawdę? Ale dlaczego... poszukujesz? Przecież... Arham jest medykiem, prawda? - zapytał szczerze zaniepokojony. Nie powinno tak być, że członek stada tak długo pozostaje bez odpowiedniej opieki, tym bardziej w przypadku ukąszenia węża! Ale co było z Arhamem? Powinien być w swojej grocie medyka, z tymi wszystkimi ziołami, których przeznaczenie zna tylko on sam. Jednak coś było nie tak. Czyżby coś się stało z jego dawnym znajomym?


RE: Wodospad. - Kijivu - 13-01-2015

- Arham? - powtórzyła srebrzystoszara lwica, marszcząc brwi - Kim jest Arham? Też należy do stada? - zapytała, najzupełniej zdziwiona. Cóż powiedzieć, dołączyła do stada nie tak dawno temu i niestety nie znała wszystkich, których powinna.


RE: Wodospad. - Kiba - 13-01-2015

Kiba nieco się pokrzepił słowami Kijivu, ale wiedział, że to niekoniecznie prawda. Dorośli czasem tak mówią, żeby dzieci czuły się dowartościowane, ale nie koniecznie są wtedy szczerzy. Choć nie sądził, żeby Szara zrobiła to samo, to jednak nadal nie rozumiał tego, że nawet tak niewielki gest może być ogromną pomocą. On najwyraźniej nie był przesadnie sentymentalny.
- Dziękuję - mruknął w odpowiedzi, zaczepiając wzrok na nowo przybyłych. Było tu coraz tłoczniej. Nagle zrobiło mu się żal kapłanki - nie miała dla siebie ani chwili wolnego. Ciągle ktoś przychodził i odchodził, a na jego miejsce nadchodził kolejny osobnik. Czy taka osoba w ogóle ma prawo mieć czas dla siebie? Przecież każda wiadomość i każdy nowy członek stada jest ważny.
- Biedna pani kapłanka. Ma tak wiele na głowie... - zauważył, spoglądając w jej stronę. Właśnie żegnała się z ostatnią z lwic, którą przyjęła do stada. To musi być męcząca praca.


RE: Wodospad. - Ravensis - 13-01-2015

Ravensis nie wiedział co jest dla niego bardziej przerażające: to, że wpadł na obcego sobie lwa, czy ilość zgromadzonych. Wszak po tak długiej wędrówce w samotności, nagły widok kilku lwów jest nie tyle dezorientujący, co przygniatający. Szczególnie, iż w pobliżu znajdowała się młoda lwica. Ravensis zawsze czuł się onieśmielony, wręcz uległy w towarzystwie lwic, co zapewne mógł zawdzięczać apodyktycznej matce. Mimo tego, postarał się wywrzeć dobre, pierwsze wrażenie.

Emmm... - zaciął się lekko - Witajcie, ja... - przez głowę wędrowała mu gonitwa myśli, ale żadna z nich nie pomagała się mu wysłowić.
Jestem Ravensis, miło mi, i przepraszam za takie nagłe wtargnięcie. - Lew nabrał więcej pewności siebie, ale nadal ostrożnie dobierał słowa.
Przybyłem tu niedawno, i chciałbym poznać władcę tych ziem, by złożyć mu należyty ukłon i okazać szacunek - mówiąc to, Ravensis ciągle patrzył na białą lwicę.
Nie umiem dobrze opatrzyć ran po ukąszeniu...ale wiem, że nie zaszkodzi byś zjadła trochę Kadzidłowca. Przynajmniej zmniejszysz stan zapalny. - lew wypowiedział to z odrobiną troski w głosie


RE: Wodospad. - Amai - 15-01-2015

mała lwiczkja obserwowała wszystko z "bezpiecznej" nogi kapłanki a im więcej zjawiało się lwów tym jej serce szybciej pędziło. a teraz działało jak pociąg pędzący po Serengeti i zmiatający ze swej drogi każde życie wchodzące na jego żelazne żyły. Oczy małej były wielkie i przestraszone bo nie wiedziała nawet że tyle wielkich grzywiastych samców istnieje a ich ciągle przybywało.


RE: Wodospad. - Ravensis - 15-01-2015

Wzrok lwa przeskakiwał to na jednego, to na drugiego z obecnych. Wszyscy wydawali się mu albo bardzo cisi. Jego uwagę przykuła mała lwiczka, leżąca na łapach starszej od niej. Ravensis uniósł lekko łapę:

- Cześć... - szepnął tak, jakby nie chciał by go usłyszano, jednocześnie machając pazurami.


RE: Wodospad. - Vahan - 17-01-2015

Podszedł do wodospadu w nadziei, że kiedy skończy pić oddali się niezauważony. W międzyczasie jego zbliżania się do wodopoju pojawił się ktoś nowy. Coraz tłoczniej robiło się na polanie, czyżby Ines była aż tak rozchwytywana? Ale nie czas teraz na użalanie się nad kapłanką, gardło drapało białogrzywego niemiłosiernie, zdawałoby się, że zaraz eksploduje.
Upił sporo wody i najciszej jak potrafił oddalił się z tego miejsca próbując nie robić większego zamieszania.

z.t.


RE: Wodospad. - Shaka - 21-01-2015

Shaka sam się zdziwił reakcją Kijivu. Ale przecież mogła nie znać Arhama, tym bardziej, jeśli ten cały czas siedział w Grocie Medyka. Tak sobie tłumaczył. Był jednak zaniepokojony. Bo tak właściwie to nie widział go już dłuższy czas.
- Tak, jest medykiem. - powiedział w końcu, uśmiechając się lekko. Miał tylko nadzieję, że wciąż był gdzieś tutaj.
- Ja go poszukam. - dodał jeszcze i już miał odchodzić na poszukiwanie szarego, gdy prawie nie wpadł na Ravensisa.
- Witam. - przywitał się, uśmiechając się lekko. Nie odpowiedział nic jednak na jego słowa. Przywódczyni tutaj była, jeśli będzie chciała z nim pogadać, to to zrobi. Poza tym, zniknięcie medyka za bardzo go zaabsorbowało. Tym bardziej nie mógł się wypowiedzieć na temat zioła, i którym wspomniał nowy, zwyczajnie się na tym nie znał. Postanowił, że wróci, jak najszybciej tylko może.
Wybył.

zt