Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Kahawa - 30-04-2015

- Ewentualnie dasz umowny znak w których rejonach mogłabym cię znaleźć. - Potaknęła głową, tak to nie wiadomo gdzie miałaby ją szukać.
- Ładne imię jak na lwicę- Podniosła się i poszła ugasić pragnienie, tak jak zamierzała na samym początku zanim natknęła się na stado. Woda była przyjemnie chłodna w upalny dzień. Spojrzała w niebo na kłębiące się chmury, wciągnęła nosem ciężkie zastałe powietrze. Szykowała się jakaś burza.
Spełniła swoje zadanie, nie czuła potrzeby siedzenia przy reszcie jak natrętny mol. Dyskretnie osunęła się w cień popadając w zadumę.


RE: Wodospad. - Kijivu - 01-05-2015

Szara uśmiechnęła się słysząc odpowiedź znachorki. Pochwaliła jej imię, to samo, którym ją niegdyś wyklęto w rodzinie. To sprawiło, że zrobiło jej się ciepło na duchu. Nie dla wszystkich szarość była czymś, co predestynowało do odrzucenia i alienacji.
- Będę na terenach mojego stada, w tej okolicy - powiedziała. Nie planowała się obecnie stąd ruszać, a już z pewnością będzie omijać dżunglę szerokim łukiem na przyszłość..


RE: Wodospad. - Kahawa - 01-05-2015

Wyrwana z własnych myśli, potrząsnęła łbem na boki. Dotarła do nie połowa zdania ale zrozumiała jego kontekst. Nie spodziewała się, że będzie chciała kontynuować rozmowę. Wszak ludzie przychodzili do jej opiekunki i po skończonym zabiegu odchodzili z podziękowaniem. Sama Kahawa też nie miała z kim rozmów prowadzić, a ptactwo z sąsiedztwa nie były zbyt chętnie nastawione do jakichkolwiek rozmów.
- A twoje stado to? - Chodziło jej o nazwę, w razie zbłądzenia łatwiej będzie znaleźć je po nazewnictwie. Nic nie wiedziała o tych terenach. Była zapewne jednym z wielu przybyszy, którzy napatoczyli się na te nieznane krainy.


RE: Wodospad. - Tosa - 02-05-2015

Widząc, że bracia raczej nie pogodzą się, nie chciał ryzykować większej i poważniejszej kłótni. Widział też, że Kijivu potrzebuje spokoju, a wszystkie te zabiegi przeprowadzane pod jego nosem stawiały go raczej w niewygodnej pozycji- po prostu czuł się nieswojo.
Krótko, przepraszająco uśmiechnął się do szarookiej i skinął łbem białogrzywemu samcowi, po czym nosem trącił podopiecznego.
- Może powinniśmy już iść.
Podniósł się na cztery łapy i przyjrzał się stojącemu kawałek dalej Kibie.
- Może kiedyś jeszcze się zobaczymy. A na razie... uważaj na siebie młody.
W końcu powoli ruszył w stronę zarośli, nie widział powodu, by dłużej tu zostać.

z.t


RE: Wodospad. - Koho - 02-05-2015

Spojrzał na Tosę, gdy ten trącił go łapą. Pokiwał głową zgadzając się ze złotym lwem, że czas się zbierać. Zerknął więc na swojego brata.
- Tak, czas się pożegnać - powiedział. - Trzymaj się Kiba.
Więcej nie mówił ani słowa. Po prostu ruszył bez słowa za Tosą, a im bardziej szli w gąszcz, tym bardziej młody spuszczał nos na kwintę. Nie był dumny z tego, że jego spotkanie z Kibą nie było zbyt pozytywne, ale wierzył, że nie mówiąc mu wszystkiego po prostu go chroni. Zatrzymał się jeszcze na chwilę, gdy byli już w ciemnych zaroślach i tylko niewielki prześwit pozwolił mu jeszcze ujrzeć scenę znad wodospadu. Potem przygryzł ciemną, lwią wargę, zmarszczył brwi i poszedł za dorosłym samcem.

zt


RE: Wodospad. - Kijivu - 03-05-2015

W międzyczasie, kiedy szare lwica uzyskiwała pomoc od znachorki, brat jej znajomego lwiątka oraz jego starszy towarzysz zdecydowali się opuścić tereny jej stada. - Och - mruknęła tylko, nieco zaskoczona obrotem spraw i ich decyzją - Odwiedźcie nas jeszcze kiedyś.. - dodała, chcąc jakoś pożegnać dwójkę lwów w uprzejmy sposób. Przy Tosie czuła się nieco jak młodsza siostra starszego brata, wydawało jej się, że jest przy nim mała i niedoświadczona, a jednocześnie było w nim coś, co ją ciekawiło i sprawiało, że lubiła być w jego pobliżu, choć tak naprawdę znała go dopiero krótki czas. Może się jeszcze spotkają?
Po chwili odwróciła się w stronę znachorki, chcąc odpowiedzieć na jej pytanie.
- Stado Srebrnego Księżyca - powiedziała. - To naprawdę wspaniałe stado, pełne uprzejmych osób - dodała.


RE: Wodospad. - Kahawa - 05-05-2015

Nie rozumiała zachowania lwów i atmosfery jaka zapanowała i nawet nie chciała. Nie interesowały jej problemy natury psychicznej, dopóki nie wpływały na ogólny stan zdrowia. I ta nagła cisza jaka zapadła dopóki Kijivu nie zdradziła nazwy jej stada.
- Skoro twierdzisz, że jest życzliwe może kiedyś wpadnę bliżej się wam przyjrzeć. - Odrzekła podnosząc się.
- Ruszam w dalszą drogę, może jestem potrzebna gdzieś indziej. - Skłoniła łbem do reszty, której pozostała.
- Do widzenia Kijivu, mimo szarego umaszczenia masz kolorową osobowość - rzuciła pokrzepiający komplement i przebierając łapkami odeszła.

z/t


RE: Wodospad. - Kiba - 06-05-2015

Nic nie wskazywało na to, że Kiba zdoła pogodzić się z bratem. Jego słowa wcale mu nie ulżyły, gdyby tak nie naciskał, być może teraz cieszyli by się wzajemną rozmową. Tymczasem ciemnofutry każdą sekundę przeżywał jak udrękę. Mimowolnie nie potrafił sobie tego wybaczyć. Już nic więcej nie mówił, udając zainteresowanie poczynaniami Kahawy. W pewnym stopniu faktycznie był pochłonięty śledzeniem jej ruchów, lecz nadal nie mógł znieść tej atmosfery. W końcu Kiba usłyszał pożegnanie Tosy, a zaraz po nim - Koho. Spojrzał na nich z zaskoczeniem. Tak prędko odchodzą? Ale... przecież dopiero odnalazł brata!
- Zobaczymy się jeszcze?
Zapytał, lecz już się odwrócili.
- Dbaj o siebie, Koho...
Powiedział cicho, wcale nie licząc na to, że brat go usłyszy. Jeszcze przez jakiś czas siedział tak w miejscu, jakby licząc na to, że Tobo jeszcze zawróci. Jednak nie stało się to, a Kiba westchnął ciężko. Wrócił do Kijivu, wyraźnie przybity, lecz nic nie mówił. Patrzył w ziemię, rozmyślając o bratu. I o tym, jak głupio się wobec niego zachował.


RE: Wodospad. - Shaka - 20-05-2015

Skinął krótko łbem na pożegnanie lwu, kątem oka obserwując ratela. Nie odezwał się ani słowem, jakby go tutaj wcale nie było. W końcu co taki ratel może wiedzieć, tym bardziej nie powinien nikogo oskarżać o brak pomocy, kiedy nie zna sytuacji.
W pierwszym momencie nawet chciał powiadomić go, że pomoc jest w drodze, ale stwierdził, że to nie ma większego sensu. Sam osobiście średnio wierzył w możliwości znachorki.
Zdenerwowanie coraz bardziej go dotykało, w związku z przedłużającą się nieobecnością Kapłanki. Najlepsze jest to, że podczas niej zdążył przyjść tu taki mały ssak z chęcią pomocy. Zaczął się coraz bardziej niepokoić. Wbił swój wzrok gdzieś przed siebie, wciąż milcząc.


RE: Wodospad. - Kijivu - 25-05-2015

Lwica jakiś czas jeszcze odpoczywała, czas chyba był okrutny względem niej.. Co rusz chwile mijały niczym promienie światła - szybkie, gibkie, krótkotrwałe.
Minęlo już chyba wystarczająco dużo czasu od kiedy Szara przyjęła ostatnią dawkę medycyny. Połknęła drugą porcję leku, jaką przygotowała jej znachorka, po czym, odczekawszy chwilę na zebranie sił, podniosła się z ziemi. Zbyt wiele czasu spędziła w jednym miejscu.
Podeszła cicho do Kiby, po czym musnęła go delikatnie nosem po czole, chcąc jakoś pocieszyć lwiątko. Nie wyglądał na szczęśliwego, a jego krewny odszedł stąd jakiś czas temu. Czy się pokłócili? Nie wiedziała, przecież nie podsłuchiwała.


RE: Wodospad. - Elatha - 26-05-2015

Młoda Ela snuła się po tych terenach od kilku tygodni, nie zauważając upływu czasu. Po spotkaniu z Vahanem nie spotkała nikogo innego. Nie szła już dalej, a zatrzymała się na tych terenach, błądząc w nieskończoności. Nawet gdyby chciała odejść nie byłaby w stanie. Była za słaba. Chuda, bez energii, z mnóstwem ran. Nie pozostawało jej nic, jako położyć się gdzieś i czekań na nieuniknione. Jednak ktoś chyba nad nią czuwał, bo dawała radę. Polować nie umiała, więc żywiła się robakami i niezbyt smaczną, suchą trawą. Mimo to wyglądała jakby nie jadła od miesięcy. Nie wychodziła do innych lwów. Uznała, że Vahan się jej po prostu bał, odkąd wyjawiła mu swoje prawdziwe imię i dlatego też unikała kontaktu z innymi. Teraz też miało tak być. Zauważyła dwójkę lwów, którzy znajdowali się przy Wodospadzie, którego samiczka nazwała Wodospadem Smutku. Nie wiedziała czemu, ale widok tak wielkiego obszaru wody ją przerażał. Niemniej musiała jednak pić. Nie wiedziała za ile skończą tamci, więc uznała, że musi podejść. Niepostrzeżenie podkradła się do wodopoju i zawzięcie zaczęła sączyć zimny napój. Miała nadzieję, że jej nie zauważą. Bałaby się kolejnego spotkania z obcymi. Już wolała trwać w swoim nieszczęściu.


RE: Wodospad. - Shaka - 26-05-2015

Obecność lwiczki nawet zupełnie umknęłaby uwadze białogrzywego, gdyby nie to, że w pewnym momencie bardzo strasznie okropnie zachciało mu się pić. A jako że szczęśliwie miał wodopój dosłownie tuż pod nosem, natychmiast, bez słowa ruszył w tamtym kierunku.
Wtedy zobaczył jasną lwiczkę.
Odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
- Skąd tu się wzięłaś? - zadał najbardziej banalne pytanie z możliwych, po czym podszedł bliżej do wodopoju - Pozwolisz, że się napiję. - dodał jeszcze, bo czym zniżył się, aby zaczerpnąć kilka łyków wody. Po tym usiadł, patrząc na lwiczkę z kamienną miną.


RE: Wodospad. - Elatha - 27-05-2015

Usłyszała czyjś głos. Lękliwie odwróciła łeb do tyłu i spojrzała w błękitne ślepia samca. Pisnęła przerażona. Z daleka nie wydawał się, aż taki straszny. Jednak teraz kiedy widziała go lepiej, nie mogła powstrzymać wstrząsu. Był tak do niego podobny, że prawie dostała dreszczy. Jednak uspokoiła się. Mimo, że była bardzo młoda miała świadomość tego, że go już tu nie ma. Przecież nie poszedłby jej szukać? Poza tym jej ojciec był chyba starszy niż samiec przed nią i miał dłuższy pysk, oraz krótszą grzywę, no i głos. -Ja, ja... Ja tu mieszkam.- odpowiedziała na jego pytanie. Jej głos był schrypnięty i przerażony. Tak dawno nie wymawiała żadnego słowa, że prawie zapomniała czym jest mowa. Kiedy samiec podszedł do wodopoju i zaczął sączyć chłodny napój, trzasnęła łbem na bok, aby grzywką zakryć pusty oczodół. Zastanawiała się czy nie powinna uciec i uniknąć zbędnych pytań. Nie zrobiła tego.


RE: Wodospad. - Shaka - 27-05-2015

Na pysku lwa pojawiła się skwaszona mina, kiedy to obserwował zachowanie lwiczki. A tej co się stało? On tutaj uprzejmie i w ogóle jak do równego sobie. Ech, dzieci są dziwne, pewnie nigdy ich nie zrozumie. Tym bardziej, że jakoś taki Kiba nie zachowywał się tak wobec niego, a był, zdaje się w podobnym do niej wieku.
Odwrócił wzrok, żeby nie czuła się jakaś obserwowana, czy coś. Stwierdził, że może to ją nieco uspokoi. Czuł się przy tym jak jakiś idiota, że przejmuje się jakimś lwiątkiem. Szczerze się zastanawiał, czy nie dać sobie spokoju i nie wrócić już do Kijivu i Kiby.
Wtedy jednak dostał odpowiedź na swoje pytanie. Uniósł jedną brew do góry.
- Skoro tak, to pewnie należysz do Srebrnego Księżyca? Przestań się tak trząść, ja też jestem częścią tego stada. - powiedział dość chłodnym głosem, zaraz jednak trochę mu przeszło.
- Jak się nazywasz? - zapytał jeszcze, już normalnym, neutralnym głosem.

// Jak coś to nie ma mnie od jutra do soboty, choć w sobotę już powinnam odpisać ^^' //


RE: Wodospad. - Elatha - 28-05-2015

Mordka samiczki zaczęła trząść się jeszcze bardziej kiedy samiec uznał, że jest częścią stada Księżyca.. Nie była. Vahan mówił coś o wysłanniczce Księżyca z, którą miała się spotkać. Do tego spotkania nigdy nie doszło. Jednak kiedy lew spuścił nieco wzrok, uspokoiła się lekko. Nie musiała patrzeć w jego oczy. Tak podobne do tamtych. Nie. Tamto życie zostawiła za sobą. Nie będzie o tym myśleć. -Ja... Ja tu mieszkam, ale nie należą do żadnego stada.- powiedziała, spuszczając wzrok jednego jasnego ślepia. Przez moment przyszło jej do głowy, że te tereny mogą być jakby "prywatne" i nie powinna się tu znajdować. Jednak była tu już jakąś jedną pełnię księżyca i póki co nikt jej nie wygonił. Czyżby, aż tak dobrze się ukrywała? Może. Wciąż mogę uciekać.- pomyślała, jednak odgarnęła tą myśl. Nie dość, że była słabsza niż większość lwiątek to nawet o pełnych siłach nie mogłaby się równać z szybkością jej rozmówcy. Pozostawał jeszcze fakt, że jeśli ucieknie będzie musiała wrócić do poprzedniego cyklu dnia i nocy. To by ją wykończyła za jakieś następne dwie pełnie. Poza tym nie chciała być samotna. Miała dość samotności. Potrzebowała czułości. Chciała być jak inne lwiątka, chciała jeszcze zakosztować dzieciństwa, choć i tak nie wierzyła, aby było to możliwe. Nawet jeśli ten lew jej pomoże. -Nazywam się Ela.- powiedziała trochę bardziej śmiało, niż wcześniej. Choć jej głos wciąż był schrypnięty i suchy. Nie mogę, aż tak okazywać strachu. -Czy do tego stada, o którym mówiłeś to ja... ja mogłabym w nim zostać?- To pytanie nie przyszło jej tak łatwo. Chyba bała się negatywnej odpowiedzi. Co zrobi jeśli, on powie "nie"? To będzie jej koniec. Z jedynego ślepka popłynęła szklana łza. Szybko otarła ją wierzchem lewej łapy.