Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Jasiri - 11-08-2016

O dziwo Jasiri zachowała spokój. Co prawda pod skórą mięśnie były mocno napięte, ale nie dała tego po sobie poznać. Zlustrowała hienę spokojnym wzrokiem. W główce już układały się ewentualne plany ucieczki.
- Gdybyś TY była stąd, to byś MNIE znała. - miejmy tylko nadzieję, że nie okaże się ona jakąś ważną osobistością. Chociaż... dziecko może w końcu nie pamiętać wszystkich w stadzie, prawda?


RE: Wodospad. - Ava - 12-08-2016

Podniosła się szybko do pozycji siedzącej i potrząsnęła głową, jakby chciała wytrząsnąć sobie upierdliwego pasożyta z głowy. Następnie wbiła wzrok w lwiczkę. Nie było to spokojne i uprzejme spojrzenie. Źrenice hieny były teraz zwężone i wąskie jak małe szparki.
- Jak to... Ja znać... Nie nie nie! To się nie trzyma kupy... Ale kapłanka powiedziała mi nie ruszaj młodych... nie nie NIE! Spokój spokój... To tylko dzieciak nic ci nie zrobił i nie zrobi... Tak tak... Nie marnuj siły, nie marnuj... Po co, po co? Tak tak spokojnie, uspokoję się taaaaak...
Mamrotała do siebie ten bezsensowny bełkot jeszcze przez chwilę, zanim znów potrząsnęła głową i pacnęła się łapą w łepetynę. Znów skierowała swoje spojrzenie na młodą. Tym razem wyglądała normalnie i patrzyła na nią... przepraszająco?
- Wybacz mała... Jestem można to powiedzieć nieco nieobliczalna, gdy się denerwuję, a ty wyrwałaś mnie z drzemki... Nic ci nie zrobię, mam zakaz tykania takich kruszynek jak ty, jeżeli chcę pozostać w stadzie.


RE: Wodospad. - Jasiri - 12-08-2016

Tak! Punkt dla niej! Choć troszkę przestraszył ją dziwny bełkot hieny, starała zachować kamienną minę. Potem jednak się rozluźniła i przyjęła milszy wyraz twarzy. No dobrze, to teraz...
- Kim jest ta kapłanka? Widziałaś się z nią? - zapytała z zainteresowaniem. Skoro czegoś hienie zakazała, to musi być jakąś ważną osobistością.
- A, i nie bądź zła. Nie chciałam cię obudzić. - dodała jeszcze ze skruchą.


RE: Wodospad. - Ava - 12-08-2016

Zwaliła się na ziemię i westchnęła głęboko. Leżała tak dłuższą chwilę. Po takim nagłym napadzie musiała chwilkę odpocząć. Coraz bardziej ją to męczyło, te nagłe zrywy. A jednak taka była część jej charakteru, z którym musiała żyć. To była część jej i tyle.
- Słuchaj mała... Kapłanka no.. no wiesz przywódczyni mojego stada. Tak... tak widziałam jak dołączyłam do stada... No tak... Ines... kapłanka...
Hiena zamilkła na chwilę, pragnąc odtworzyć w głowie wygląd kapłanki. Porozsiewane wszędzie przypadkowe myśli wcale nie ułatwiały jej tego zadania. Przypomniała sobie głównie ciekawe znamię, które dostrzegła u Najwyższej Kapłanki.
- No tak.. Najwyższa Kapłanka... I miała znamię, takie ładne znamię... Może jak się przysłużę to też takie dostanę...
Przeturlała się na swój prawy bok i patrzyła na lwiczkę jednym okiem.
- No powiedz okruszku... Skąd jesteś... Jeżeli nie jesteś stąd to powiedz, odprowadzę cię do granicy albo do Kapłanki jeżeli chcesz się z nią zobaczyć... A może odwiedzasz rodzinę? Może masz jakąś... no nie wiem... fajną rodzinę?
Skrzywiła się na myśl o własnej, niewdzięcznej siostrze, którą najchętniej rozszarpałaby własnymi kłami.
- Ja nie chce mieć kłopotów... więc mi ich nie stwarzaj okej?


RE: Wodospad. - Jasiri - 12-08-2016

Aha. To już jakaś informacja. Nawet spora informacja. Czyli oni tu też mieli znamię... Dziwne, ale jej osobiście wielka szrama wydawała się niezbyt urokliwa.
- Lepiej, żebyś sobie nie zasłużyła. - mruknęła pod nosem, spuszczając jednocześnie głowę. Na samą myśl przechodziły ją ciarki
- Ja nie... - zaczęła, ale przerwała. Spojrzała nieufnie na hienę. Czy można jej zaufać?
- Słuchaj no. Mam taki genialny pomysł. - uśmiechnęła się po swojemu i podeszła bliżej rozmówczyni. Zniżyła tajemniczo głos. - Zawrzyjmy pakt. Będzie on polegał na tym, że nie robimy nic, co by mogło zaszkodzić tej drugiej osobie. W sensie... Ja nie zdradzam nikomu informacji o tobie, a ty nie zdradzasz nikomu informacji o mnie. I nikomu też nie mówimy, że się w ogóle spotkałyśmy. Zgoda? - z zadowoleniem usiadła na ziemi i spojrzała uważnie na hienę. Nie chciała, by ten pakt był zwykłym powiedzeniem kilku słów... dziecięcą zabawą... Ona brała to naprawdę na poważnie. Ale jak to odbierze hiena? Spojrzała na nią wyczekująco. Było to dla niej bardzo ważne.


RE: Wodospad. - Soth - 12-08-2016

/ Chyba się nie obrazicie iż wam wepchnę tyłek w fabułę. Wybitnie mi się nudzi czekając na MG.

Było jeszcze jedno takie miejsce, które koniecznie musiał odwiedzić, zanim udał się na bagna. Ba, zanim jeszcze udał się na polowanie. I oczywiście, pech chciał, że zbłądził. Był na terenach tych dziwadeł ile... ze dwa razy? Może nawet trzy. Nie pamiętał tak czy siak terenu, poza kierunkiem, gdzie miał się udać, by na te ziemie w końcu trafić. Myślał prosto - będzie szedł w kierunku tej ogromnej skały i na kogoś natrafi. W razie problemów napłacze się o tym całym księżycu, jak kiedyś, i z pewnością go ktoś poprowadzi.
Nie przypuszczał jednak, że zajdzie od aż tak złej strony, że wodospad przetnie mu drogę. Sądził raczej, że teren jest względnie równy. No, ale skoro już tutaj jest, to może dać nieco łapom odpocząć, w końcu przeszedł szmat drogi od szarych terenów, które same w sobie małe nie były. A te tereny były jeszcze większe. Przynajmniej tak mu się zdawało.
Zatrzymał się w odległości, kiedy jeszcze spadająca woda nie zagłuszała mu myśli i rozejrzał się. Najpierw się rozejrzał. Jednym okiem ciężko było wypatrzeć coś spomiędzy tych liści, więc wkrótce przymknął powiekę i zaczął węszyć. Chwila uwagi i... Tak!Jest tutaj jakiś wybitnie intensywny zapach, taki jak zapamiętał. Czuł coś jeszcze, ale to nie miało teraz większego znaczenia.
Ciężkie łapy miażdżyły liście i pomniejsze gałązki i dwóm, wyjątkowo hałaśliwym osobom wkrótce ukazały się paski na rdzawej sierści. Soth wyglądał najpaskudniej jak mógłby wyglądać obdrapany pięcioletni kocur. Ale nie był straszny. Nie teraz. A może szczególnie teraz rozsiewał aurę obojętności, nie agresji.
Hiena. I kocię. No niech będzie. Burknął w myślach.
- Hej, wy! Które z was jest stąd.
Krzyknął w ich stronę, stopniowo zmniejszając, dzielącą jego i tę parkę, odległość.


RE: Wodospad. - Ava - 13-08-2016

Przewróciła się na grzbiet i zachichotała dziko, jak pijana i przebierała przednimi łapami w powietrzu.
- No słuchaj mała... Twój GENIALNY plan ma jedną lukę... Tak nie można po prostu... No wiesz, gdybym ja wlazła na twój teren to byś musiała powiedzieć tatusiowi, że sobie wlazłam na waszą zieeeeemię co nie? No właśnie... Więc ja też będę musiała o toooobie zameldować... Ale nie powiem nic więceeeej niż to że jakieś lwiątko się tu pałętałooo... No a teraz powiedz skąd jesteś?
Nie przejęła się zbytnio tą częścią o zdradzaniu informacji, bo w końcu na co komu informacje o jakimś tam lwiątku?
No żeby je zjeść co nie?
Aj aj... Daj spokój z takimi myślami. Wtedy usłyszała krzyk, więc spojrzała się w tamtą stronę. O tygrys? Widziała w swoich stronach parę zbłąkanych tygrysów, podczas ich wędrówki do domu. Wielkie pomarańczowe koty z czarnymi paskami. No i nigdy zbyt miłe nie były, więc ich rodzinka szybko przeganiała niechcianych paskowanych z hienich terenów. Ale tygrys, tutaj?! No ale czekaj to przecież za małe na tygrysa... No i ma grzywę! Czyli pewnie jakiś bastard... Patrzyła na nieznajomego leżąc na grzbiecie i machając do niego pijalsko.
- No tutejsza to ja jestem... A pan panie skąd pan przybywasz i czego szukasz?
Może i bardziej by się przejęła nagłym przybyciem obcego, gdyby nie była w tym swoim dziwnym stanie upojenia po napadowego. W takim stanie rzadko kiedy, jej zwykle inteligentny rozum, kontaktował z świadomością. Zupełnie jakby część jej mózgu po prostu zasnęła.
- Nie żebym była jakaś czepialska, ale nie widziałam żadnego tygrysa w okolicy. Ani tigona tym bardziej...
Przekrzywiła głowę, aby uważniej przyjrzeć się obcemu samcowi.
- Oj przepraszam za pomyłkę... bo chyba się pomyliłam... Lygrys, a nie tigon prawda?


RE: Wodospad. - Jasiri - 14-08-2016

Nie do końca zadowoliła ją odpowiedź hieny, ale nie mogła narzekać, bo pojawił się tu jakiś ogromny, paskowany lew. Momentalnie nastroszyła sierść. Gatką o Lygrysach średnio się przejęła. Potem wytłumaczą co to.
- A po co ci to wiedzieć? Na pewno nie ty, więc to my będziemy zadawać pytania, a ty będziesz odpowiadać. - odpowiedziała na pytanie dziwadła. Najlepiej będzie, jak się stąd wyniesie.


RE: Wodospad. - Soth - 14-08-2016

Dziwna hiena. Pomyślał, jakby dziwnym faktem nie było to, że w ogóle tutaj była hiena. Taka bez stada, oczywiście swojego gatunku. Widział kiedyś tutaj parę hien, mogłyby się zgrać i trzymać w grupie jak na ten gatunek należy, a nie trzymać z lwami. Ale oczywiście, że tutaj mieszkali ci popaprańcy, więc biorąc to pod uwagę, to nic już nie było dziwne. No nic, on chciał się tylko czegoś dowiedzieć i w zasadzie może sobie iść. Zobaczenie tej piękności nawet z daleka napełniłoby go idealnym natchnieniem do polowania. Dla niej to i nawet na słonia by się z pazurami rzucił. Ach, gdybyś tylko mogła być moja.
Soth jeszcze był spokojny, ale zapowiadało się na to, że ta cierpliwość mogła mu się naprawdę szybko wyczerpać.
- Szukam białowłosej Ines. Ale to, kim jestem i skąd idę nie ma większego znaczenia dla ciebie, hieno. Ale niech będzie, że zaspokoję twoją ciekawość. Tyglew.
Odezwał się dopiero kiedy był dosłownie parę kroków od nich. Kochał tę wieczną sielankę, jaką praktykowały tutejsze zwierzęta. Mógł bez problemu zbliżyć się do każdego o ile na wstępie nie wychodził z kłami i pazurami. Wystarczyło być trochę bardziej ponurym niż agresywnym i proszę, nikt nie ma ci za złe, że naruszasz jego teren. I tutaj znów przebijali wszystkich ci z lwiej ziemi, który potrafili Cię z otwartymi ramionami przywitać, jak się tylko trochę uśmiechniesz. Na wszystkich bogów, aż mu się niesmacznie na języku zrobiło.
Miły i spokojny Soth się skończył, kiedy odezwał się mały szczyl. No nie, nie dość, że lew, to jeszcze taki gówniarz. Wiedział, że na pewno stąd nie jest inaczej by go powitała tak samo jak większość tych księżycowych głupków. Nieładnie się tak zdradzać na obcym terenie.
Tyglew potrzebował tyle czasu co mrugnięcie okiem, by skoczyć na głupie lwiątko i przydusić do ziemi łapą. Na razie nie wyciągał pazurów.
- Powinnaś się lepiej wyrażać w stosunku do większych i silniejszych od siebie, śmierdzący lwie.


RE: Wodospad. - Ava - 15-08-2016

Hiena westchnęła i niechętnie podniosła się z ziemi. Młoda powinna nauczyć się w określonych sytuacjach trzymać język za zębami. No, a ten tigon... nie zachowywał się jak na gościa przystało. Podeszła do niego, położyła mu łapkę na barku i klepnęła lekko. Może i nie było to zbyt mądre, ale rąbał to lew. Żyje się raz prawda?
- Po pierwsze nie mów mi per "hieno". Mam imię i skoro jesteś na terenach gdzie mieszkam, to żądam od ciebie chociaż tego minimum szacunku w postaci jego używania. Inaczej stanę się dość NIEMIŁA. Po drugie... zostaw okruszka... Może to lew, może i śmierdzący ale to tylko mały bachorek... Zapewniam cię że niektóre młode tygrysy, lamparty, czy serwale są równie wyszczekane. No i jak jej coś zrobisz to pewnie narobi mi to kłopotów, a wtedy już na pewno nie będę mogła pomóc ci w twoich poszukiwaniach.
Odsunęła się na krok od paskowanej hybrydy i znów uśmiechnęła się w ten sam wredny sposób. Może był znajomy, kapłanki. Ba! Mógł być nawet jej przyjacielem, ale ona nie pozwoli traktować siebie jak jakiegoś podrzędnego hieniego podrostka. Tym bardziej, że teraz to on był na jej terenach. Jej fryzura wróciła już do swojego stałego, nastroszonego stanu, więc gdy potrząsnęła głową niesforna "grzywa" zafalowała jakby niesiona wiatrem.
- Zacznijjjjmy więc od początku. Ja należę do stada Srebrnego Księżyca. Niech gwiazdy świecą ci jasno na drodze! Czyli inaczej, witam cię, na razie dość miło...
Ściszyła głos mówiąc bardziej do siebie, zanim znów zwróciła się do tigona.
- Ale to się może zaraz zmienić... na naszych terenach. Nazywam się Ava i z bleh... może nieco udawaną przyjemnością posłużę ci pomocą. Nie będę ci ględzić historii mojego życia, jak to zwykle spotykani przeze mnie czynią, bo zapewne masz to głęboko gdzieś. Gdzie idziesz i skąd? Mam to głęboko pod ogonem! Ale, ale! Wspominałeś coś chyba, że szukasz naszej Najwyższej Kapłanki... W szczegółach mi nie musisz mówić po co bo to również, mam gdzieś. Gdzie nie powiem, bo nie wypada. Interesuje mnie tylko jedno, a mianowicie szukasz jej bo wysyła cię jakieś stado, czy to sprawa osobista? To chyba nie urazi twojej dumy szanowny panie, jeżeli zdradzisz mi ten WIELKI sekret mhmm?
Wydała z siebie dziwne parsknięcie, a potem znów niekontrolowany chichot. Szybko jednak opanowała się i z nieco zadziornym uśmiechem spoglądała, na obcego oczekując jego odpowiedzi.


RE: Wodospad. - Jasiri - 15-08-2016

Bardzo jej ten skok nie zaskoczył. Nawet (o dziwo!) nie przestraszyła się aż tak bardzo. A przynajmniej rozluźniła trochę po słowach hieny. Ava dobrze gadała. Wydawać by się nawet mogło, że do siebie pasują. Tak więc nie odpowiedziała nic. No bo co miała odpowiadać? Przecież tamta powiedziała już wszystko, co było do powiedzenia. Zostawało tylko czekać z zaciętym wyrazem twarzy na reakcję poskowanego. Jeśli puści, ona od razu pobiegnie i usiądzie u boku hieny, a jeśli nie puści to... a co może zrobić? Dalej będzie tak leżała.


RE: Wodospad. - Soth - 15-08-2016

Soth nawet niewiele myślą huknął łapą hienę tak mocno jak to w zasadzie z kimś o jego sile było to możliwe. Wobec czego lwiątko poczuło znaczny nacisk, bowiem musiał oprzeć się łapą o nią w trakcie kiedy nacierał drugą łapą.
Popełniła jeden zasadniczy błąd. Już nawet pomijając to, że zdołała go dotknąć. Ona się zbliżała. Zapchlony kundel, jeszcze słabszy od lwa poszedł od tak sobie, naruszył jego przestań osobistą i jeszcze miał tą czelność go tknąć. Nawet nie za bardzo jej słuchał, pewnie po uderzeniu niewiele miała do powiedzenia. Wrócił zatem do lwiątka. No cóż, nie przyniesie mu to chwały, ale tak go obie zdenerwowały, że musiał gdzieś tę energię rozproszyć. Trzymanie tak wielkich pokładów gniewu i niedzielenie się byłoby co najmniej niestosowne i egoistyczne.
- Zapamiętaj sobie dobrze tę chwilę mały szczylu.
Jak pomyślał tak postąpił. Wpił wysuwające się pazury w lwiątko. Teraz już mu ta gówniara nie zwieje, chyba że... no był jeszcze jeden problem. Małej tak czy siak się dostanie, ale też nie chciał sam się niepotrzebnie pobrudzić. No przecież jak pójdzie do Ines taki niechlujny? No, na całe szczęście tutaj jest wodospad, więc zawsze się obmyje. Deszcz leje i tak co chwila, więc nikt nie zauważy, że jest niepotrzebnie mokry. Tak, dobry plan, wyborny wręcz.
- A zatem, głupia hieno, masz dwie możliwości. Pierwsza: ratujesz szczyla z obcego stada i wdajesz się ze mną w bójkę, z której nie wyjdziesz cało. Zapewniam Cię, nawet twoi pobratymcy nie zdążą dobiec Ci z pomocą. Druga możliwość: pozwalasz mi pokazać szczylowi gdzie jego miejsce w łańcuchu pokarmowym, a ja obiecuję, że żadnej z was nie pokiereszuję na tyle by nie mogły dobiec do medyka.
Nawet jak mi zwiejesz szczylu to i tak Cię wytropię, pomyślał.
Soth zaśmiał się, ale robił to z opuszczoną głową, więc bardziej wydał z siebie charkot starego traktora niż śmiech. No dobra, powinien lwiątko zabrać i zająć się hieną, ale kto powiedział, że nie można sobie trochę pokłamać? Tylko obawiał się, że nie starczy mu czasu na zmierzenie się jeszcze z kundlem. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
- Więc jak będzie... Avo? Pozwolisz mi nauczyć czegoś to lwiątko, czy sama wolisz być na jej miejscu?
Soth przycisnął Jasiri do podłoża, odrobinę mocniej zaciskając na niej pazury. Postanowił obniżyć łeb ku niej, nie zmieniając położenia zaciskajacej się łapy.
- Właściwie to jak na Ciebie wołają? Lubię znać imiona moich małych wrogów.


RE: Wodospad. - Ava - 15-08-2016

Uderzenie było nagłe, ale tylko odrzuciło ją w tył. Nie upadła jednak mocno trzymając się na wszystkich czterech nogach. Nie upadnie, nie tym razem. Uśmiechnęła się do niego kpiąco i warknęła cicho.
- Fakt jestem hieną... Ale głupi to jesteś tu ty...
Wydał z siebie niepokojący, szaleńczy śmiech. Nie jest głupia nie rzuci się na niego. Bo po co? To tylko jakiś niechciany gość.
- No cóż okruszku narobiłaś sobie kłopotów, a ja nie mogę ci pomóc. Więc zajmę się swoimi sprawami... Takim jak mhm zdanie sprawozdania o agresywnym i niezbyt jakby to dyplomatycznie ująć... rozgarniętym intruzie. W takim razie ja lecę zobaczyć co mi Kapłanka odpowie o tobie... Może dostanę po łbie za to że cię obraziłam... No cóż. Zdarza się. Chciałam być miła, ale jak chcesz tak to rozegrać, droga wolna.
Znów roześmiała się i błyskawicznie zmyła się spod wodospadu, ochlapując przy tym pozostałą dwójkę błotem, który bryznął spod jej łap podczas nagłego startu.

z.t


RE: Wodospad. - Jasiri - 15-08-2016

Czy bolało? Tak. Ale nie krzyczała. Serce biło jej szybko. Nie liczyła na pomoc z czyjejkolwiek strony. Nikt jej nigdy nie pomagał. Czemu teraz miałoby być inaczej? Za to w jej oczach pojawiły się łezki. Opuściła ze skruchą łepek.
- Mówią mi Arsa. - odpowiedziała cicho. - Przepraszam. Dotrzyma pan słowa? Proszę... - Głośno odważyła się powiedzieć tylko pierwsze słowo. Kolejne wyszeptała tak cicho, że niewiele osób zdołałoby je dosłyszeć. Ale we wszystkich słowach krył się smutek i skrucha.


RE: Wodospad. - Kama - 15-08-2016

Tak jak Kama podejrzewał poszło im dużo szybciej. Pewnie też dlatego, że utrzymywali lepsze tempo, niż podczas wędrówki z Voiem. Gdy usłyszał szum spadającej wody, wiedział, że są już niedaleko. Przyspieszył więc jeszcze kroku.
- Słyszysz? Chodź, chodź! To już pewnie wodospad! - pokrzykiwał do lamparta. Nie mógł już się doczekać, kiedy zobaczy to pamiętne miejsce.