Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Nataka - 10-09-2016

Słysząc czyiś głos, w dość łagodnej tonacji, Nataka zastrzygła jednym uchem, unosząc łeb z nad wody i zwracając pysk w stronę, z której dobiegało powitanie. Smolista machnęła ogonem i uśmiechnęła się uprzejmie. Skinęła głową Samyi, również się z nią witając.
-Witam.-
Głos lwicy był niski, aczkolwiek łagodny i spokojny.
-Miałabym do Ciebie pytanie. Jesteś z tego stada, prawda?-
Zaczęła spokojnie, podchodząc nieco bliżej do Serwalki. Przysiadła przed nią, nie wykazując żadnej wrogiej postawy. Dalej się do niej delikatnie uśmiechała.
-Chyba... Się zgubiłam. Trafiłam tutaj... A moim celem jest Lwia Ziemia... Szukam swojej siostry. Byłam już na ziemiach Mglistego Brzasku... Ale tam jej nie było. Jej zapach powiódł mnie tutaj, ale nagle się urwał...-
Westchnęła cicho, jakby smutno, kuląc po sobie uszy.
-Wiesz może, w jakim kierunku powinnam się teraz udać?-
Zapytała spokojnie. Jej intencje były szczere, gdyż ostatnio Kaaivy znów zniknęła z zasięgu jej oczu. Jeśli nigdzie nie było jej na terenach Mglistych... Może powędrowała gdzie indziej?


RE: Wodospad. - Samiya - 11-09-2016

Uszy cętkowanej drgnęły, gdy usłyszała głuchy odgłos tuż koło złotokota. Zerknęła w tamtą stronę, ale skoro Firraelowi nic się nie działo, natychmiast wróciła wzrokiem do obcej.
-Owszem - skinęła łbem w odpowiedzi na pytanie ciemnej, która, nie ukrywajmy, zdążyła ją zainteresować. Słuchała uważnie i nie wykazała strachu, gdy lwica do niej podeszła.
-Przykro mi to słyszeć - skomentowała, gdy obca opowiedziała o zgubieniu drogi oraz siostry. O ile to pierwsze było jej znane, tego drugiego nie do końca rozumiała. Rodzeństwo przecież chodzi własnym ścieżkami, czyż nie? Ale nie będzie oceniać. -Cóż... Jeżeli chcesz trafić do Lwiej Ziemi, to nieco zboczyłaś z drogi. Ale nie martw się, nie jest daleko, wystarczy teraz tylko nieco się cofnąć na zachód i iść na południe - uniosła łapę i po chwili zastanowienia wskazała lwicy kierunek -A co do siostry... Nie widziałam ostatnio tu żadnej obcej lwicy, ale dopiero niedawno wróciłam na tereny stadne - uśmiechnęła się przepraszająco.


RE: Wodospad. - Ava - 11-09-2016

Wyznaczyła sobie jeden prosty cel... Spierniczyć od tej niebezpiecznej hybrydy i powiadomić innych o zagrożeniu. I co? Oczywiście, rzesz na gepardzie cętki, tak zabłądziła... że znalazła się znów przy wodospadzie. Potrząsając nerwowo głową i wyrzucając z siebie całe wiązanki, niezbyt ładnych obelg na... No w zasadzie na wszystko. Na słońce, że pokazywało zły kierunek, na deszcze że przestały padać i teraz było tak upierdliwie gorąco, a przede wszystkim na tę cholerną, paskowaną abominację, która spowodowała jej ten cały problem. Nieznająca terenów hiena, błąkała się po ziemiach Srebrnego Księżyca, tylko po to żeby wrócić do miejsca, z którego zaczęła swoją wędrówkę. Na jeszcze większe popsucie jej humoru, przy tej ogromnej wodnej ścianie stała lwica, pachnąca podobnie jak zamordowany tu wcześniej Okruszek. W swojej narastającej wściekłości, podeszła do czarnej z zjeżoną sierścią i zwężonymi źrenicami. Warczała przy tym wyrzucając z siebie niezrozumiałe przekleństwa, jadowitym tonem.
- Dlaczego lwy zawsze muszą sprawiać tyle problemu? TO ZAWSZE SĄ LWY! Wątpię, że jesteś stąd a zatem zabieraj swój utytłany w smole tyłek i zawijaj się z tą oklapniętą szkitą którą twój gatunek nazywa ogonem!
W ogarniającej jej furii, nawet jej grzywa rozcapierzyła się mocniej niż zwykle. W nerwowym tiku jej głowa, nieregularnie drgała przekręcając się raz w lewo, raz w prawo.
- Lwia Ziemia jest TAM!
Wskazała łapą odpowiedni kierunek, bo o dziwno go znała. No w sumie nie to nie było takie dziwne, bo podczas swojej bezsensownej tułaczki, mijała stadne granice PONAD dwa razy!
- Dasz radę sama się odeskortować, czy może poczekasz, aż sam szacowny Księżyc zasadzi ci kopa na drogę?
Wyrzuciła z siebie całą swoją złość i dopiero wtedy znów przełączyła się na swój "neutralny tryb". Bo w sumie gdyby tak podsumować jej "schorzenie" to można powiedzieć, że miała dwa "tryby". Spokojny, inteligenty i opanowany - tryb neutralny. I pełen furii, w którym bezgranicznie przypominała rozjuszonego nosorożca, albo krwiożerczą bestię z wnętrza samego piekła - tryb wariatki. Uśmiechnęła się teraz krzywo i wykonała kilka wdechów na uspokojenie. Dopiero teraz dostrzegła serwalkę i jakiegoś kotowatego ślepca, z ptaszyskiem do towarzystwa. Swoją drogą ptaszek wyglądał apetycznie... Na jej nieszczęście cętkowana kotka, pachniała podobnie do Kapłanki Ines, a to oznaczało, że zapewne należała do Srebrnych.
- Oooł... Więc... Niech Księżyc jasno oświetla ci drogę. Przepraszam za nerwy... Ale ostatnio przez pewnego Okruszka zadziała się tu niezła jatka. A zatem, jeżeli ta pani z czerwonymi oczkami ma robić problemy, to wolę jej już dać znać, że na to N-I-E pozwolę.
Postawiła akcent na każdej literce słowa "nie", by dodać swojej wypowiedzi pewności i siły. Miała nadzieję, że serwalka nie będzie jej teraz prawiła morałów, lub powątpiewała w przynależność do stada Srebrnych. Mimo, że lwica siedziała to hiena stała jak na szpilkach, wciąż nieco nerwowo powarkując w jej kierunku.
- I zanim zaczniesz. TAK! JESTEM NIEMIŁA! I TAK! JESTEM CHORA PSYCHICZNIE!
Pod koniec swojej wykrzyczanej wypowiedzi roześmiała się głośno. Nie był to jednak miły śmiech, a bardziej przypominał śmiech szaleńca zapadającego się w własny świat rozpaczy.


RE: Wodospad. - Nataka - 11-09-2016

-Ah, dzię-...co...-
Nataka warknęła zirytowana słysząc jakiś piskliwy głosik tuż za sobą. Lwica, unosząc uszy, obejrzała się za siebie, dostrzegając najeżoną hienę. Smolista ściągnęła brwi, zupełnie nie rozumiejąc jej agresywnego zachowania. Dzięki Bogu, Ava miała ogromne szczęście że nie odezwała się tak do lwicy na wolnych terenach czy też na terenach Mglistego Brzasku, bo bez zastanowienia się ciemnobrązowa pozbawiłaby ją tego skomlącego na lewo i prawo języka i zafundowała nieźle podrapany pyszczek. W odpowiedzi jedynie westchnęła cicho. Lwica nie była u siebie, więc tym bardziej trzeba było pokazać klasę i opanować nerwy, co w tym momencie wychodziło jej perfekcyjnie. Nie pokazała po sobie niczego, co mogłoby wskazywać na to, że się rozwścieczyła.
-Nie szkodzi... Ale taka... Jedna rada. Jeśli mnie nie znasz, nie oceniaj mnie pochopnie. To nie jest przyjemne. Nie potraktowałam Cię źle, nawet Cię nie znam... A ty bez powodu zachowujesz się w taki sposób.-
Uniosła brwi, nieco zaskoczona. Potem znowu zwróciła się w stronę Serwalki.
-Dziękuję. Wybacz. Ta hiena... wybiła mnie trochę z równowagi.-
Przytaknęła powoli.
-Uhm... W porządku. A ten... Nigdy nie byłam na tamtych ziemiach... Jacy oni są? Wiesz może, jak mnie przyjmą...?-
Zapytała spokojnie, obserwując uważnie Samyię.
-Znacie ich? Jako stado, czy coś? Chciałabym trochę więcej informacji niż od jednej osoby... Wolę być przygotowana na wszystko i znać różne opinie.-


RE: Wodospad. - Ava - 11-09-2016

Jej śmiech urwał się w połowie. Spojrzała na lwicę przekrzywiając głowę, niemal do bólu, a przynajmniej tak to wyglądało, bo ona teraz nie czuła praktycznie nic.
- Nie oceniam cię pochopnie... Oceniam cię z prostej i praktycznej kalkulacji. Malutki i potwornie zamordowany Okruszek, był z TWOJEGO stada. A jak wiadomo dzieci zazwyczaj biorą wzorce ze starszych. Oczywistą więc konkluzją jest to, że skoro należała do twojego stada, równie dobrze mogła wziąć wzorzec z CIEBIE. Jednakże równie dobrze mogłaś jej nawet nie znać... Ach zasrane to życie...
Podrapała się tylną łapą za uchem. To co mówiła było poniekąd logiczne, ale ten lew i tak uzna to za kompletną bzdurę. Niemniej gdyby w końcu czarna straciła ten swój stoicki spokój i rzuciła się na cętkowatego wariata, ta była cały czas gotowa do uniku. Tylko po to, żeby w razie nieudanego ataku ze strony tego cholernego kota mogła zaśmiać mu się prost w twarz "Musisz być nieco szybsza, jeśli chcesz mnie zabić."


RE: Wodospad. - Samiya - 11-09-2016

Ach, prowadziły tak kulturalną rozmowę jak na kogoś, kto pachniał Mglistymi, gdy nagle wokół rozległo się tyle warknięć, przekleństw, krzyczenia i hałasu, że serwalce pozostało jedynie stulenie uszu i wymowne skrzywienie się. Głośne dźwięki atakowały jej biedne, czułe uszy i były nie do zniesienia. Mogła jedynie współczuć Firraelowi, który przecież był jeszcze bardziej wyczulony na dźwięki.
Gdy hiena nagle przestała wrzeszczeć, a zaczęła się tłumaczyć i kajać, Samiya spojrzała na nią ze złością.
-Droga panno, zechciałabyś może przestać się wydzierać, jakby cię ze skóry obdzierali? Zakłócasz ciszę i spokój tego szacownego miejsca. - prychnęła i zmierzyła hienę niechętnym spojrzeniem. Kim ona w ogóle była, żeby tak się zachowywać? Ines wspominała jej o nowej członkini stada, hienie o imieniu Ava, a nawet coś o jej problemach psychicznych... Nie wspominała jednak, że jest ona zwykłym świrem.
-Problemy, droga Avo, to jak na razie sprawiasz ty. Pozwól mi więc załatwić sprawę jak należy, a później porozmawiamy na temat twojego... Nieakceptowalnego zachowania. - w głosie serwalki pobrzmiewał zwykły gniew, a jej ogon podrygiwał niespokojnie. Wciąż nie postawiła do końca uszu, jakby w obawie, że hiena za chwilę znów zacznie krzyczeć.
Westchnęła ciężko, po czym spojrzała na ciemną lwicę.
-Najmocniej przepraszam za jej zachowanie - skrzywiła się -Jest nowa.
-Lwioziemcy są raczej przyjaźnie nastawieni do obcych, choć oczywiście zależy to również od jednostki. Jednak jeżeli zachowasz należyty szacunek do ich stada i nie będziesz się zachowywać jak na swoim, powinno być dobrze. - uśmiechnęła się z wysiłkiem -Och, Srebrny Księżyc ma raczej dobre relacje z Lwią Ziemią. Kiedyś nawet wspólnie celebrowaliśmy nasze święto, wtedy członkowie obu stad zapoznali się i spędzili wspólnie czas. Można powiedzieć, że nasze stada w pewien sposób się przyjaźnią.


RE: Wodospad. - Ava - 11-09-2016

Spojrzała swoimi fioletowymi oczami na Samiyę. Ta znała jej imię, mogła być więc kimś wysoko postawionym w stadzie, lub Kapłanka po prostu poinformowała, o hienie resztę. Prychnęła tylko na wzmiance o "zakłócaniu ciszy szanownego miejsca". Okej może ta serwalka i była kimś ważnym tu, ale jak widać nie wiedziała co tu się stało.
- Po moim, jakże niedługim pobycie w tym stadzie mogę powiedzieć jedno. To miejsce jest tak szanowne, jak miejsce pod ogonem słonia. A nawet więcej! Jest zbrukane dziecięcą krwią. Co prawda to było wyjątkowe naiwne, nieusłuchane i lwie dziecko, więc może i ta krew nie była tyle warta, co niektórych nieco mądrzejszych osobników tego gatunku, którzy niestety są na wymarciu. Wciąż jednak...
Zamilkła na chwilę. To stado na pierwszy rzut oka, wydawało jej się bardzo dobre, ale powoli obawiała się, że niedługo zostanie zmiecione z powierzchni ziemi. Nie przez wzgląd na wewnętrzne sprzeczki, bo przywódca wyglądał na mądrego. Dużo bardziej ingerencja z zewnątrz mogła zagrozić Srebrnym. Ci, których na razie poznała nie byli wojownikami, zatem jeżeli inne stado chciałoby przejąc tereny należące prawnie do wyznawców Księżyca, zapewne nie mieliby z tym kłopotów.
- Problemy sprawia pewnie niezwykle agresywny osobnik, mordujący dzieci i atakujący prawdopodobnie wszystko co się rusza. Nic dziwnego, bo to abominacja, hybryda lwa i tygrysa. Bezprawnie łazi sobie terenach NASZEGO stada.
Postawiła wyraźny nacisk na słowo "naszego", podkreślając że może i jest gorsza w tym stadzie, ale wciąż jest jego członkiem. A jako chociażby częściowy mieszkaniec tych terenów, nie była zadowolona z silnego agresora, możliwie grasującego gdzieś w pobliżu.
- Ale rozumiem. Popełniłam błąd. Jeżeli zasady stada mówią, że powinniśmy przyjmować wszystkich mięsem i wodą oraz dawać im większe zaufanie, zastosuję się do tego. Zostawię więc, ciebie droga cętkowana pani. Poczekam aż skończysz... ważniejsze sprawy.
Odsunęła się z nieco ironiczną godnością kłaniając się serwalce. Jeżeli była wyżej w hierarchii, to oczywiście należał się jej szacunek. Niemniej naiwność zielonookiej dość śmieszyła hienę. Podeszła do wodospadu, ułożyła się przy krawędzi jeziorka i zaczęła prowadzić długą dysputę z własnym odbiciem.
- Część... Dawno żeśmy się nie widziały, chyba już pora na kolejną sesję. Tak masz rację nie powinnam tego przekładać, wtedy robię się nieprzewidywalna. Naprawdę uważasz, że dobrze się trzymam? Dzięki. Wiele z siebie dałam, aby w ogóle przeżyć. Ile to już... Prawie trzy lata od naszego pierwszego spotkania. Taaa... Tatko miał rację, tylko my możemy zrozumieć, samych siebie. Co się u mnie działo? A nic ciekawego... No wiesz. Temari mnie wygnała, urywając przy tym mi kawałek ucha. O mały włos nie zginęła z odwodnienia, przechodząc przez wschodnie pustynie. Dołączyłam do stada, które kieruję się Starą Wiarą. Ogólnie nie jest źle! Co?! Myślisz, że coś przed tobą ukrywam? A skąd... He...He... He... No dobra. Doświadczyłam też, jak to zwykle hienie pisane, nietolerancji, obelg i dyskryminacji ze strony lwiego gatunku. Jak myślą, że są silni to mogą wszytko... Nie, nie mogą. Poznałam też dzieciobójcę. Spokojnie to było lwiątko, żadna wielka strata... No co ty! Tak za lwami nie przepadam, ale zabijania takich bezbronnych Okruszków też nie popieram! Fakt, że próbowałam jej pomóc, ale sama wpakowała się w kłopoty. A życie to życie... Okrutne i bolesne... Mówi się trudno. Ale i tak... Tęsknie za ojcem. Jedyny co mnie tolerował. Jak tam mój problem... Eh eh... Ciężko stwierdzić, bo niby się jeszcze na nikogo nie rzuciła, a to chyba oznacza poprawę....
Zamilkła wpatrując się w własne odbicie i bawiąc się kolczykiem na uchu. Zakończywszy swoją sesję psychologiczną z samą sobą, poczęła nucić w oczekiwaniu na zakończenie rozmowy cętkowanej, z tym najgorszym z możliwych wytworów natury, czyli lwem. Uparcie wpatrywała się przy tym w wodę, jak gdyby mógłby się tam pojawić ktoś inny. Mimo zagryzionych zębów uroniła jedną łzę.

SEARCHING FOR NOTHING
DROWNING IN SILENCE
THAT'S NOT THE ANSWER
WHY OF THE MILLIONS
MILLIONS AND BILLIONS
IT'S YOU THAT PERCEIVED ME

GOING TO NOWHERE
FINDING A HOME THERE
IS NO SOLUTION
WHY OF THE MILLIONS
MILIONS AND BILLIONS
LORD YOU DID CHOOSE ME
WHY OF THE MILLIONS
MILLIONS AND BILLIONS
YOU DID BELIEVE ME

TRUST IN HIM
HE WILL GIVE
IF YOU LET HIM IN
SEE THE LIGHT
WHEN YOU CHERISH HIM
HE'S YOUR TORCH
IN THE BLACKEST NIGHT
HE'S INSIDE YOU
TRUST IN HIM
HE'S YOUR GOD
AND YOUR ONLY KING
HEAR YOUR HEART
AS IT STARTS TO SING
HE IS LOVE
HE IS EVERYTHING
HE'S WITHIN YOU NOW



RE: Wodospad. - Yasumu - 11-09-2016

//Av pisz dialogi pogrubiona czcionką bo słabo widać co jest co i trudniej się czyta ten słowotok. ;d

A kto powiedział że Poison pójdzie grzecznie z Belzebubem ku terenem swego stada.
Lepiej byłoby chyba troche powęszyć, co księżycowi wiedzą, kim sa, Kami z pewnością chciałaby takie rzeczy wiedzieć.
Tak więc udała się nieco bardziej okrężną drogą, a gdy usłyszała wrzaski których nawet ryk wodospadu nie zagłuszał udała się w tamtą stronę sprawdzić co to tym razem za afera się tu odbywa? Wychyliła się z gęstych tropikalnych krzewów porastających dno dżungli i zmierzyła zgraje zaczynając od lwicy i kończąc na serwalce, a potem wyhaczyła dopiero leżącą koło wodospadu hienę. Gadała do siebie? Okej, pomylona.. doprawdy Księżycowi to świry! Soth miał rację. Na czole szarej pojawiła się głęboka zmarszczka, czy ona będzie miała dość cierpliwości by wytrwać tu i gadać z nimi? Prychnęła pogardliwie kierując głowę lekko w bok. Nie była typem dyplomaty, najwyżej pierdolnie komuś w mordę jak przegnie pałkę. Wyszła z ukrycia. - Yatta.- Mruknęła bez entuzjazmu.


RE: Wodospad. - Nataka - 11-09-2016

-Hm...-
Nataka mruknęła nisko, zerkając jeszcze z ukosa na kładącą się przy wodospadzie hienę. Sapnęła ciężko.
-Nie szkodzi... Nie szkodzi. Rozumiem.-
Uśmiechnęła się nikle do serwalki, kończąc temat zdziczałej i niestabilnej psychicznie Avy.
-Odnośnie Lwioziemców... Myślisz więc, że przyjmą mnie dobrze, jeśli będę zachowywała się w sposób... Hm, jakby to ująć, odpowiedni?-
Uniosła jedną brew, zerkając pytająco w zielone ślepia Samiyi. Szybko jednak odwróciła od niej swoje spojrzenie, jak tylko do jej uszu dobiegł szelest trawy, a nozdrza wyczuły całkowicie obcy jej zapach.
Smolista zwróciła łeb w stronę z której dobiegał odgłos gniecionych traw i westchnęła teatralnie, wywracając oczami. Znowu ktoś musiał się wtryniać w ich rozmowę? Nie. Dosyć. Lwica uniosła tyłek z ziemi i podeszła nieco bliżej Serwalki. Szepnęła spokojnie.
-Chętnie... Zostałabym na dłużej i posłuchała o tym księżycu... Czy jak to tam.. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim i bardzo mnie to zaintrygowało... Ale... Nie zdzierżę takiej atmosfery. Wolę rozmawiać a spokojnie... Kiedyś, mam nadzieję, znów się spotkamy i obiecuję Ci, że przeprowadzę z Tobą godną konwersację. Dziękuję Ci za pomoc i za wskazanie drogi. Trzymaj się.-
Odparła zupełnie szerze i uśmiechnęła się do serwala serdecznie. Skinęła jej łbem, dziękując również i tym gestem, a nie tylko samymi słowami. Wtem, minęła się z Poison, zawracając i udając się we wskazanym przez Samiyię kierunku. Docierając do granicy, opuściła tereny Srebrnego Księżyca.
[ZT]


RE: Wodospad. - Firrael - 11-09-2016

Lwica zaczęła wypytywać o siostrę i Lwią Ziemię. Skoro była na terenach Mglistego Brzasku (mimo tego, co mówiła musiała być tam dość długo, skoro zapach był tak wyraźny), to śmiesznie wyszło, że minęła tak duże terytorium śmierdzące z daleka, przychodząc tutaj. No tak, nie wszyscy mają tak wyczulony węch jak Firrael.
W każdym razie rudy postanowił tym razem się nie wtrącać, gdy Samiya załatwia sprawy swojego stada. Skoro są już przy tym ryczącym wodospadzie, to idealna sposobność, by oczyścić korzeń. Z jedzeniem go wolał poczekać na medyczkę, bo nie był pewien w jaki sposób powinien się do tego zabrać.
Zanim jednak zbliżył się do wodopoju, usłyszał serię głośnych jazgotów. Uszy położył po sobie, a zęby zacisnął tak mocno, że znowu poczuł ten ohydny smak liści. Pojawiła się nowa osoba. Zapach jakoś kojarzył. Nie tego konkretnego osobnika, ale był pewien, że dosyć niedawno spotkał kogoś tego samego gatunku. Miała też dość nieznacznie utartą woń tych ziem, więc założył, że należy do tego stada. Zabawne, że to niby stado lwów, a jeszcze nie spotkał żadnego tutejszego lwa.
Ale w chwili obecnej nie było mu do śmiechu. Nieznajoma gadała bez ładu i składu, a raczej wydzierała się na lwicę. Rudy próbował przeanalizować to, co mówi, ale jej jazgot i szum wodospadu niczego nie ułatwiały. Wyłapał coś o zabitym "Okruszku". I dopiero wtedy do niego dotarło, że zapach krwi, który wyczuwał, nie był śladem po wczorajszej kolacji. Był to zapach śmierci lwa sprzed kilku dni.
Ava, bo tak się nazywała, dostała reprymendę od Samiyi, która najwyraźniej nie zwróciła specjalnej uwagi na to, co mówiła. Wróciła do gościa pytającego o drogę. Wtedy wariatka nie omieszkała odpyskować, ale koniec końców odpuściła i podeszła do wody. Zamiast przerywać rozmowę Samiyi, rudy wolał pójść za hieną, by może dowiedzieć się czegoś więcej. Nachylił się nad taflą, zanurzając w niej marchewkę i przecierając ją łapą. Dociskał ją do brzegu, bo łatwo mógł ją stracić. Jicho wylądowała gdzieś na ścianie, z której spływał wodospad. Firrael chciał jakoś zagadać do Avy, ale okazało się, że nie musiał. W pierwszej chwili miał wrażenie, że mówi do niego. Ale jednak nie. Po kilku zdaniach, na które sama sobie odpowiadała, doszedł do wniosku, że w ogóle z nikim nie rozmawia. Gadała do siebie. I ta litania była najpewniej jej życiorysem, choć rudy wyłapywał tylko krótsze fragmenty. Na koniec zaczęła śpiewać. Gdyby nie hałas wodospadu, być może rudy zorientowałby się, że płacze. Cóż, dla niego była kompletną wariatką, ale mimo wszystko postanowił się odezwać. Nawet świry mają czasami coś ciekawego do powiedzenia.
- Skoro nie przepadasz za lwami, to co robisz w lwim stadzie? - Zapytał dosyć głośno, gdy skończyła. Było w tym trochę hipokryzji, bo sam nie przepadał za grzywiastymi, a szukał u nich rady. No, ale co innego kogoś wykorzystać, a podporządkować się jego woli i pracować dla niego. Życie w stadzie ssie. Wpatrywał się w taflę wody, bo nie było sensu podnosić głowy, skoro i tak był ślepy.
Pustułka dała mu znać o kolejnym przybyszu. Rudy wyciągnął marchewkę na trawę i obejrzał się na moment, by nadstawić ucho i złapać węch. Kolejna lwica. Tylko tym razem z zupełnie obcą domieszką woni.


RE: Wodospad. - Ava - 11-09-2016

Podniosła łeb znad wody, gdy nieznana jej szara lwica się przywitała. Ziewnęła tylko, tym razem nie mając zamiaru interweniować. Bądź co bądź mogła znów wykonać coś niewłaściwie i tylko dostałaby większy opierdziel od cętkowanej kotki-damy, z zasadami. Skinęła nieznajomej na powitanie.
- Witaj! Niech Księżyc jasno oświetla ci drogę.
Na oddalenie się tej smolistej nie zareagowała, bo i co ją obchodziło, gdzie się udaje. Wynosi się stąd, to dobrze! Chce zostać? To narobiłoby tylko problemów i zapewne pracy, bo ktoś musiałby jej pilnować. Tak jeden problem mniej. Coś jednak zaniepokoiło hienę, a mianowicie zapach który przyniosła tu szara bliznowata. Mimo że słaby, to skojarzył jej się niezwykle nieprzyjemnie. W końcu trudno zapomnieć jak to, całkiem niedawno jakaś abominacja rzuca tobą prawie na dwa metry. Prychnęła cicho do siebie i potarła łapą nos, chcąc się tego "brzydkiego" zapachu pozbyć.
- Spotkałaś pasiastego kota? To morderca, co nie ma serca. Albo po prostu miał zły dzień, co każdemu się zdarza.
Zerknęła na rudawego ślepca z krzywym uśmiechem. Co prawda on tego nie zobaczył, ale jej uśmiech skierowała bardziej do swojego odbicia.
- Wiesz kociaku... Chyba z desperacji. Włóczę się już tyle czasu, a nikt nie umiał mi pomóc... z moją "chorobą". Jeżeli nie znalazłam pomocy u własnego gatunku, to może inny zdoła mi pomóc. A i przepraszam za krzyki... Pewnie bębenki ci krwawią.


RE: Wodospad. - Samiya - 11-09-2016

Stuliła raz jeszcze uszy, złorzecząc na hienę pod nosem. Dopiero co wróciła z wyprawy poza granice stada, była zwyczajnie zmęczona i pragnęła chwili ciszy, spokoju, odpoczynku na własnej ziemi. Nie miała siły na słuchanie psiego jazgotu, więc nawet nie próbowała wychwycić sensu z słowotoku samicy. Skupiła się na ciemnej lwicy, zwłaszcza, gdy hiena w końcu odeszła od nich.
Skinęła w odpowiedzi na pytanie lwicy i udało jej się nawet uśmiechnąć sympatycznie, choć w środku obiecywała sobie, że już za chwilę porozmawia z tą hieną i nauczy jej podstawowych zasad życia w stadzie.
Zastrzygła uszami, gdy z zarośli wychynęła kolejna lwica, tym razem szara. Pachniała popiołem, coś jej to przypominało... Ale nie miała czasu nad tym się zastanowić, odezwała się do niej ciemna.
-Och, rozumiem. - odparła z pewnym zawodem -Z chęcią dokończę tę rozmowę. Bywaj! - uśmiechnęła się na pożegnanie.
Nim zajęła się szarą, rozejrzała się jeszcze, chcąc sprawdzić, co robi Firrael. Mruknęła z zadowoleniem, widząc, że zając się tym dziwacznym korzeniem, a nawet chyba zajął się tą hieną. A przynajmniej nie przeszkadzała mu ona tak bardzo.
-Niech Księżyc oświetla twe drogi - odezwała się głośno Samiya i skinęła łbem szarej w odpowiedzi na jej dziwne powitanie.
Bo to chyba było powitanie, prawda? A może coś zupełnie innego? Dziwnie brzmiące, nieznane jej słowo.


RE: Wodospad. - Yasumu - 11-09-2016

Tylko rubinowe oczy podążyły za czarną, nie była nią specjalnie zainteresowana, skoro nie była stąd guzik pewnie wiedziała o Księżycu, a teraz własnie o nich chciała się czegoś dowiedzieć. W tym samym czasie kiedy Nataka szła w stronę Lwiej Ziemi ona ruszyła w kierunku Sami. - Pewnie w ciągu nocy tak jest, gdy nieba nie zasnuwają chmury.- Yatta było starym przywitaniem Złej Ziemi, ale o tym mogli wiedzieć tylko najstarsi mieszkańcy tych terenów, albo fascynaci tutejszej historii, Poison rzadko witała się w taki sposób, właściwie rzadko w ogóle się witała, jednak uznała że tym razem wypadało być obytym. Kto bowiem powiedział, że wojownik nie ma manier? Ojciec uczył jej walki, matka zaś reszty.
- Ostatnio dość wiele dzieje się na terytorium Księżyca.- Zaczęła zerkając na Hiene i Karakala przy wodospadzie. Też byli w stadzie? Faktycznie, jesli to lwie stado, czemu nie ma w nim lwów? Hm, spotkała jak narazie tylko jednego lwa, przy czym ten raczej nie był stąd. - Zwą mnie Poison.- Skinęła lekko łbem ku małej kocicy.


RE: Wodospad. - Firrael - 11-09-2016

Nowo przybyłą lwicę Ava przyjęła o wiele spokojniej. Reprymenda Samiyi najwyraźniej zrobiła swoje. Szalona zrozumiała swój błąd. Wspomniała jednak znowu o mordercy. Medyczka zdawała się być za bardzo zajęta gościem, by zwrócić na to uwagę. W sumie nie wiele mu do tego, ale chyba wypadało się zainteresować faktem, że ktoś tu mordował lwiątka. A może to był zwykły bełkot i dlatego Samiya to ignorowała? Zapach krwi jakoś jednak wpasowywał się w relacje hieny.
- Hm. To może jednak aż tak bardzo się nie różnimy. - Mruknął, gdy dowiedział się, że Ava szuka sposobu na zwalczenie swojej choroby, którą było... jej szaleństwo? Jedyne, co przychodziło mu do głowy, bo nie mógł sprawdzić jej stanu wzrokiem. Ale były chwile, gdy wydawała się względnie normalna. Jak na przykład teraz. Nawet przeprosiła.
- W porządku, chyba przeżyję
Zaczął się zastanawiać, czy Samiya będzie od niego oczekiwała, by dołączył do jej stada. Ava tu utknęła, a chyba nawet jeszcze nie zaczęła kuracji. Jeśli na to w ogóle jest lek. Ale wracając... Nie miał ochoty przywiązywać się do lwiego stada. Jednak miał tam jakiś honor i wiedział, że będzie musiał w jakiś sposób odpłacić się medyczce za pomoc. Będzie unikał rekrutacji, ale jeśli nie będzie miał innego wyjścia, to... Chwała ci bezużyteczny dla ślepców księżycu?


RE: Wodospad. - Samiya - 11-09-2016

Uniosła brew, gdy szara odpowiedziała w nietypowy sposób na jej powitanie. Och, chyba jej się trafił mędrzec stojący twardo wszystkimi łapami na ziemi, nie wierzący w takie głupoty jak Księżyc, Krąg Życia czy duchy. Uśmiechnęła się, choć w tym uśmiechu kryła się odrobina szydery.
-Doprawdy? Czyżbyś była takim stałym bywalcem naszych ziem? Czy też może plotki rozniosły się daleko, tylko jakoś nie na zachód? - zielone oczy bystro przyglądały się lwicy.
Była ciekawa, czego szara tutaj szuka. Nie była jej znana, jej zapach nic jej nie mówił, nie powiedziała, czego chce... Chociaż, w sprawie zapachu... Popiół. Woń nie była mocna, ale wciąż wyraźna. Ach, kiedy ona ostatnio czuła zapach popielnej ziemi? Kojarzył jej się gepard, wąż, i... Bractwo Jadu. Ta nazwa pojawiła się w jej wspomnieniach, co sprawiło, że zaczęła się przyglądać obcej jeszcze mocniej. Pamiętała to stado, miało pakt z Księżycem, ale już od dawna nie spotkała żadnego ich członka. Czyżby schowali się, zerwali pakt? Czy też rozpadli się? Czy lwica miała coś z nimi wspólnego?
-Samiya - również się przedstawiła i skinęła krótko łbem.
Nie powiedziała nic więcej, czekała, aż tajemnicza obca rozwinie swój wątek. Bo w końcu... Po coś tu przyszła, prawda?