Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Ava - 12-09-2016

Skrzywiła się słysząc wymianę zdań pomiędzy pozostałymi kotami. Szara, niejaka Poison, jak widać nie wierzy w duchy lub w siłę przodków, czy samego Księżyca. Ava również nie wierzyła jako małe szczenię... ale od tego czasu wiele się zmieniło. Postanowiła nie zwracać uwagi na rozmawiające w tle samice. Skupiła zatem swój wzrok na rudym samcu, przyglądając mu się dogłębnie. Nie znała jego gatunku, a i to że towarzyszył mu jakiś ptasior było dość... niecodziennym widokiem. Ale przecież nie miała prawa go oceniać! Ona była szalona, a on ślepy i każdy z nich radził sobie z tym na swój sposób.
- Może... Wiesz, gdy wszystkie przyziemne ci sposoby zawodzą, czasem zwracasz się o pomoc do sił, których nawet nie możesz ogarnąć. Wystarczy... no... wybacz, że użyję takiego określenia "spojrzeć" na Księżyc. Nie tylko świeci jasno rozświetlając noc. Pewna mądra stara hiena powiedziała mi, że obserwując jak to wielka woda wznosi się i opada, zauważyła związek tego z tym jaki Księżyc ma kształt. Stwierdziła, że nie wie dlaczego Jasny Pan tak czyni, ale najwyraźniej ma w tym jakiś cel...
Skrzywiła się i zamilkła na chwilę. Nie chciała zanudzać nieznajomego kocura swoimi wywodami, w które i tak pewnie nie wierzył. Przytargał ze sobą jakąś dziwaczną roślinkę, może więc odnalazł lekarstwo na swój utracony wzrok. Jednak przecież owa roślinka za nic do wiary w Księżyc przekonać go nie mogła.
- Pewnie uważasz mnie za świra... No dobra. Fakt ja JESTEM świrem... Ale... Czasem wcale nie chcę nim być.


RE: Wodospad. - Yasumu - 12-09-2016

Owszem Poison należała do lwic twardo stąpających po ziemi, jednak nazywanie jej ateistą byłoby ciut niewłaściwe, pozostańmy więc przy tym, że szara po prostu nie kłopotała sobie głowy tymi wszystkimi nadprzyrodzonymi sprawami. Prostota miała w sobie zadziwiający urok.
- Nie, właściwie jestem tu od niedawna, góra 2 dni. I właśnie dlatego pozwoliłam sobie na to spostrzeżenie. Mord, dzika awantura, bójka i ta sytuacja z tą czarną sprzed chwili. - Lwica obdarzyła Sam równie bystrym spojrzeniem, nie dzieliła się z nią szczegółami, będzie chciała sama spyta.
Z wyrazistością woni popiołu w zapachu szarej było różnie, w końcu większość czasu brodziła w błocku, potem ocierała się i przedzierała przez listowie w dżungli, a nawet odorek lamparta się znajdzie, bo w końcu zaliczyła mała przepychankę z pyskatą samicą.
Rozejrzała się, bardziej po to by zrobić tym ruchem wrażenie jakby na kogoś czekała, czarna końcówka kity placnęła leniwie w ziemię i lwica siadła na zadku.
- To lwie stado? O uszy mi się tak obiło, ale nie spotkałam tu jeszcze żadnego tutejszego lwa.- Pomijając Natakę i Edena których zna tylko z widzenia, no ale była prawie pewna że oboje nie są stąd.


RE: Wodospad. - Milele - 12-09-2016

Nie mając nic innego do roboty, odeszła, nie zwracając na nikogo uwagi.

z/t


RE: Wodospad. - Firrael - 13-09-2016

Firrael słuchał słów Avy, ale nie był pewien, czy miał teraz do czynienia z jej zwariowaną stroną, czy tą bardziej rozsądną. W sumie nie było mowy o żadnych stronach. Po prostu teraz mówiła spójnie, ale sama treść nie była dla niego wiele warta. Pomysł, że księżyc mógłby mieć jakiś wpływ na wielką wodę... Zresztą, co go obchodzi wielka woda?
- Słuchaj. Fakt, że żyję zawdzięczam swoim decyzjom i czerpaniu nauki z błędów. Jedyna istota, której mogę być wdzięczny za opiekę, to Jicho, która zawsze ze mną była. - Wskazał nosem na pustułkę, która akurat podleciała bliżej, by przyjrzeć się hienie. Złotokot westchnął. - Nie mam nic do waszej wiary. Potrafię ją uszanować. Nie wtrącam się w życie innych. I nie lubię, gdy ktoś miesza się do mojego.
Co prawda, nie zawsze był konsekwentny co do tej zasady. Gdyby wtedy w dżungli nie zainteresował się płaczącą kotką na drzewie, nie byłoby go tutaj w tej chwili. Miał raczej problem ze zdobywaniem przyjaciół, bo unikał dłuższych znajomości. A tutaj znowu coś poszło nie tak. Odezwał się do jednej osoby i już po tak krótkim czasie się do niej przywiązał. A skoro o niej mowa, Firrael przekrzywił uszy, by skupić się bardziej na rozmowie medyczki z lwicą. Słyszał też ostatnie zdania wypowiedziane przez Avę, lecz ich nie skomentował, a jedynie wbił puste spojrzenie w ziemię. Nie mógł nic poradzić na jej problemy.
Dużo musiało się tu dziać, gdy ich nie było. Lwica potwierdziła informację o zabójstwie. Choć nie wiadomo, czy miała na myśli tego samego "Okruszka", co Ava. Ślepy nie odzywał się. Czekał na reakcję Samiyi. Oby tylko nie zaczęła się obwiniać o kolejną śmierć.


RE: Wodospad. - Ava - 13-09-2016

Milczała dłuższą chwilę, zastanawiając się nad słowami ślepca. Nie wiedząc co odpowiedzieć, pochyliła się nad jeziorkiem i upiła łyk świeżej wody, mając nadzieję że to pobudzi ją do szerszego myślenia i obejmowania większej ilości możliwych rozwiązań. Cętkowana nie była osobą zamkniętą na własne poglądy. Lubiła poznawać punkt widzenia innych, porównywać go z swoim by doszukać się różnic i podobieństw. Nie zamierzała na siłę nawracać złotokota na wiarę w Księżyc. Wiara z przymusu to nie wiara. Jasny Władca nie byłby szczęśliwy z takiego wyznawcy, a i osobnik do wiary przymuszony naprawdę by Jasnego Pana nie uznawał. Postanowiła jednak przedstawić swoje racje rudzielcowi.
- To prawda, że najlepszą szkołą, jest szkoła życia. Żaden bóg nam tego nie zastąpi, bo w końcu nie od tego on jest. On ma pomagać nam znaleźć naszą drogę, a nie wyręczać nas w jej przebyciu..
Hiena przyjaźnie wyszczerzyła kiełki w kierunku ptasiora, który zapewne się tego przestraszy. Trudno go winić. Uśmiechający się drapieżnik niekoniecznie musi mieć na myśli coś dobrego.
- Spotkanie takiego sojusznika, to wielki skarb. Ja ze swoimi poglądami nie sądzę, żeby to był przypadek, ale...
Parsknęła śmiechem, tym razem zwyczajnym, nie tak głośnym, żeby kota nie rozbolały znów uszy. Od taki typowy dla jej gatunku chichot.
- Równie dobrze ktoś o innej wierze mógłby cię przekonywać, że może to być reinkarnacja bliskiej ci osoby! Nikt z nas się nie dowie, jak to jest dopóki nie umrzemy i nie przekonamy się co jest dalej.
Potrząsnęła głową, chcąc jakoś w miarę ułożyć niesforną grzywę tak, by nie opadała jej na oczy. Niestety skutek jej prób był marny, dlatego z westchnieniem poddała się.
- Podoba mi się twoje nastawienie do życia. Jest praktyczne i konkretne. Masz swoje zasady i ich przestrzegasz. To godne podziwu, bo wielu nie ma tak silnej woli żeby respektować postawione przez siebie reguły.


RE: Wodospad. - Samiya - 13-09-2016

Zastrzygła uszami, wysłuchując wyliczanki szarej. Mord? Bójka? Dzika awantura? No, sytuacja z czarną - czyli kulturalna rozmowa - zdecydowanie była najgorsza. Problem jednak polegał na tym, że serwalka nie miała pojęcia, o co szarej chodzi, przybyła do domu dosłownie przed chwilą i jedyny członek stada, którego na razie spotkała, to ta kopnięta hiena.
-To... Ciekawe. - mruknęła -Zechciałabyś może rozwinąć? - poprosiła, przekrzywiając łeb. Nie wiedziała, skąd Poison tyle wie, i na ile jej informacje są prawdziwe. Jednak jeżeli wszystko to, co mówiła, jest prawdą... To musiała się dowiedzieć, co tak naprawdę tu się wydarzyło. Cóż, gdyby uważniej słuchała Avy może skojarzyłaby słowa hieny ze słowami szarej. Jednak serwalka zignorowała sens wściekłego jazgotu, być może był to błąd.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc pytanie Poison.
-To stado wyznawców Księżyca. Każde zwierzę może do niego dołączyć, jeżeli tylko wierzy w Jasnego Pana, lub chce nauczać się o tej wierze.


RE: Wodospad. - Yasumu - 14-09-2016

Sporo się działo, oj sporo, a jak widać prawie wszystkie te niusy ominęło Sam. Poison zdawała się tylko czekać, ze stoickim spokojem, który był niczym wizytówka tej lwicy. I w końcu się doczekała, Serwalka zadała to konkretne pytanie, szara jednak nie odpowiedziała na nie od razu, dalej sprawiała wrażenie jakby głęboko zastanawiała się nad odpowiedzią, chociaż ta, była juz gotowa od jakiegoś czasu.
- Zamordowano na tutejszej ziemi lwiątko, ponoć oprawcą była 'pasiasta bestia', jednak słowo dwóch obcych lampartów to dla mnie zbyt mało by dać czemuś takiemu wiarę, Lampart nie przepuści okazji by zabić młode lwa. Widziałam też pokiereszowaną lwicę, która ledwo uszła z życiem po walce.. Samiyo, po terenach Księżyca kręcą się niebezpieczne przybłędy. Nie jest tu bezpiecznie.. niestety wątpię, czy są to problemy którym podołają tak małe kocie łapki, jak twoje, czy twojego przyjaciela karakala i hieny. - Stwierdziła. Jednym słowem, tereny Srebrnego Księżyca były całkiem niestrzeżone, przychodził tu kto chciał i robił co tylko mu się żywnie podobało, a w mniemaniu Posion był to grzech, najgorszy z możliwych.. nie potrafili zapewnić bezpieczeństwa swojemu stadu. Nie wyglądała jednak tak, jakby kpiła sobie w swych słowach z kotki, raczej, jakby los i te przykre wydarzenia uwierały ją w ideały, w które tak mocno wierzyła. Czarna końcówka ogona leżała na ziemi niemalże bez ruchu, a szara sapnęła ciężko.
Przykryła rubiny powiekami.
- Na czym polega więc wasza wiara?


RE: Wodospad. - Samiya - 16-09-2016

Nerwowo podrygująca końcówka jej ogona zdradzała poddenerwowanie cętkowanej, choć starała się zachować spokojny wyraz pyska. Widać jednak było, że uważnie słuchała szarej, zastanawiając się nad jej słowami. I z każdym zdaniem Poison bardziej marszczyła brwi i traciła kamienny wyraz pyska. Przez chwilę chciała szybko coś odpowiedzieć, rzucić gniewne słowa, wyrazić zaniepokojenie, ale zamiast tego zastanowiła się chwilę dłużej.
- Mówiłaś, że nie spotkałaś jeszcze ani jednego lwa z mego stada. Zatem to zabite lwiątko oraz zaatakowana lwica byli samotnikami? - spytała, spoglądając bystro na szarą.
Rozmawianie jednocześnie o wierze i o bezpieczeństwie jej stada wydawało się dziwne, jednak odpowiedziała krótko Poison.
- Polega na tym, że jesteśmy wdzięczni za wszystko to, co robi dla nas Księżyc. W skrócie.
W tej chwili jej myśli krążyły wokół wiadomości przekazanych jej przez szarą, normalnie z chęcią by opowiedziała o swej wierze, lecz najpierw musiała zająć się czymś innym.
/suabo, bo z telefonu i pisane podczas okienka :v


RE: Wodospad. - Firrael - 16-09-2016

- Znam swoją drogę. - Mruknął w odpowiedzi na wywód Avy. Ale w sumie to ciekawe, że niektórzy szli za przewodnictwem nadnaturalnych istot. Zastanawiał się, w jaki sposób otrzymywali od nich rady. Przez jakiegoś pośrednika? To byłoby dosyć naiwne. Lub po prostu własne decyzje przypisywali woli czegoś wyższego. Dla Firraela było to zbyt abstrakcyjne.
Pustułka drgnęła na widok kłów i przekrzywiła głowę, żeby przyjrzeć się im jednym okiem. Była bystra i potrafiła czytać z ruchów. Rozchylenie warg to za mało, by spłoszyć ją do lotu. Nie jest tchórzliwym stworzeniem. Sama należy do drapieżników. Przez pewien czas ślepiec zawdzięczał jej wyżywienie, choć nie było zbyt obfite.
Złotokot miał już po raz kolejny zanegować spekulacje hieny, ale ta się roześmiała i dodała kolejny, słuszny komentarz. Przez pysk rudego przemknął uśmiech zadowolenia.
- Wreszcie mówisz do rzeczy. - Odparł. Może będzie żałował swojego twardego stąpania po ziemi, gdy jego czas dobiegnie końca. Może faktycznie zostanie potem osądzony i w zależności od tego spędzi wieczność w lepszym lub gorszym świecie. Jednak miał za słabą wyobraźnię na to. Wolał myśleć, że śmierć jest równa definitywnemu końcowi. Pustka i nic poza tym. W sumie niewiele różniłoby się to dla niego od życia.
- Będąc ślepym, trzeba pozbyć się złudzeń i skupić na tym, co jest wokół. Zwłaszcza, gdy dorasta się w samotności, w niebezpiecznej dżungli. - Oznajmił. Po wszystkim, co przeszedł, w lesie deszczowym czuł się bezpieczniej, niż gdziekolwiek indziej.
Chciał jakoś odbić pochwałę i skomplementować jakoś Avę, ale nie był w tym najlepszy. Zamilknął więc, a w tym czasie jego uszu dobiegła rozmowa Samiyi i Poison.
- Tak właściwie, to jestem złotokotem. - Poprawił lwicę, bez większego wyrzutu. Przeszedł parę kroków, siadając niedaleko medyczki. Chciał wtrącić coś jeszcze, ale ostatecznie zamilknął, zostawiając tę rozmowę Samiyi.
Dla niego śmierć lwiątka nie była niczym wstrząsającym. Tak najczęściej kończą młode bez opieki. Obwiniać można tylko jego opiekunów, jeśli jakichś miało. Ale skoro działo się to na terytorium stada Samiyi, to pewnie sprawa wygląda trochę inaczej.


RE: Wodospad. - Yasumu - 16-09-2016

Nie trzeba było być jakoś szczególnie spostrzegawczym by wyłapać zmiany w zachowaniu Sam, Poison liczyła na to że poruszyw jakiś sposób kotkę tym co miała do powiedzenia i odniosła tutaj całkiem dobry rezultat.
- Hm, tak i nie. Martwi nie mówią, a z lwicą nie zdążyłam zamienić słowa. Być może był to ktoś z Księżyca, jednak ja nie lubię gdybać i założyłam że natknęłam się tu na kolejnego samotnika.. miała jasno piaskową sierść i oliwkowe oczy. W waszych szeregach jest ktoś taki?- Jeśli był, serwalkę powinno to zainteresować, bo być może biedna dogorywa teraz gdzieś w krzakach. Mogło wydawać się że pytania szarej nie miały ze sobą niczego wspólnego, a jednak miała w tym swój cel, który może zaraz zdradzi.
Okrojone informacje na temat wiary nie wyczerpały dla niej tematu dostatecznie zmarszczyła brwi.
- Czuję mały niedosyt. Ale mniemam, że po moim krótkim sprawozdaniu masz teraz nieco ważniejsze rzeczy na głowie, nie będę więc Ci dłużej przeszkadzać. Prosiłabym jednak o pozwolenie na pozostanie w okolicy.- Skłoniła się jej lekko, a szare baczki zafalowały. Słysząc jednak słowa kota skierowała na niego swoje spojrzenie.
Wyprostowała się.
- Mój błąd, pierwszy raz widzę złotokota, a najbardziej przypominasz mi karakala. Chociaż one nie mają chyba takiego długiego ogona.- Minęło kilka lat odkąd widziała i Karakala ostatni raz, małe koty były do siebie podobne, albo miały, albo nie miały cętek.


RE: Wodospad. - Ava - 16-09-2016

Hiena stwierdziła, że nadszedł czas, aby wtrącić swoje trzy gorsze. W końcu widziała całe zajście, a przynajmniej część w którym lwiątko zostało zaatakowane. Nie ruszyła się z miejsca, a tylko podniosła do pozycji siedzącej. Prychnęła głośno, wyrażając swoje niezadowolenie. Przecież mówiła tej plamiastej, futerkowej, o ataku i agresorze. Tak, może i była wtedy głośna i rozzłoszczona, ale miała swoje powody. Została zaatakowana, na własnych ziemiach, by następnie błądzić po terytorium własnego stada przez około dwa dni! Po prostu cudny wynik! Zwróciła się dość głośno do serwalki, tak aby ta skupiła na niej swoją uwagę, nie na tyle głośno jednak, by znów rozbolały zebranych przy tym uszy.
- Plamiasta przełożona! Skoro jestem ta "nowa", a ty jak rozumuję jesteś w stadzie dłużej to w sumie zdać raport mogę i tobie. Tylko posłuchaj mnie w końcu okej? Przysięgam, że nie będę plotła teraz bzdur.
Podrapała się przednią łapą po łbie, jeszcze bardziej czochrając, barwioną w niektórych miejscach "grzywę". Rzuciła podejrzliwe spojrzenie na białą. Była paranoiczką, nawet jeśli nie chciała się do tego przyznać, nie dziwota więc że nieustanny potok pytań bliznopyskiej wzbudził w niej niepokój. Ta szara, według hieny coś knuła. Coś niedobrego...
"Zdrajca! Szpieg! Wróg! Nie ufać! Dorobić jeszcze kilka blizn! Tak to dobry plan... Nieprawdaż?"
Westchnęła głośno i zabrała się za raportowanie wydarzeń, których była świadkiem.
- Mały brązowy Okruszek przybył tu sam... Raczej przybyła bo to była mała lwiczka... Nic szczególnego. Brązowa sierść, niebieskie oczy i tak dalej... Okruszyna nie była stąd. Czy była samotnikiem? Być może, ale nie wydaje mi się. Wrócę do tego później. Tak czy inaczej nie zdążyłam wyciągnąć z tego koteczka dość dużo informacji, bo wtarabanił się tu hybrydziec... Hybdryd? Hybrydziec? Nieważne! Ważne raczej, że to było wielkie, paskowane i bliznowate bydle z jednym zielonym oczkiem. Nie przedstawił się, zdradził jedynie iż poszukuje Kapłanki Ines... Wtedy Okruszek wpakował się w kłopoty, bo nie wyraził się zbyt miło o tym stworze. Swoją drogą, to myślę, że facet miał jakieś kompleksy. Delikatnie mówiąc nie przepada za lwami, choć sam w połowie nim jest. Nie mogłam pomóc Okruszynie, więc oddaliłam się aby znaleźć i powiadomić innych z stada. Nie wiem po jakiego szczura, ten tyglew... Nie nie tyglew, tylko lygrys! Znaczy się przedstawił się jako tyglew, ale był na niego o wiele za wielki!
Zamilkła chwilę zastanawiając się nad własną wypowiedzią. Tyglew, to stworzenie które widziała wprawdzie tylko trzy razy w życiu, a o lygrysa jedynie dwa! Nie miała jednak wątpliwości, że jeśli chodzi o wielkość to te drugie znacznie przerastały, tych pierwszych. Potrząsnęła głową, aby lepiej się skupić.
- Wracając do tego kim był Okruszek. Czarno-szaro-mulista lwica, z którą o cętkowana panienko rozmawiałaś, miała do Okruszka nieco podobny zapach. Istnieje zatem szansa, że były w jednym stadzie lub przynajmniej mieszkały na tych samych ziemiach... Nie wiem czy dobrze usłyszałam bo trochę byłam "zdenerwowana", ale tamta czerwonooka chyba przyszła z terenów czegoś co nazwała emmm... Mgielnym Świtem? Mglistym Piaskiem? Nie wiem. Naprawdę nie słyszałam.


RE: Wodospad. - Samiya - 16-09-2016

Zerknęła na Firraela, który usiadł niedaleko niej. Ha, właściwie ona sama nie wiedziała, jakim konkretnie zwierzęciem on był. Choć mogła zrozumieć, czemu szara go pomyliła z karakalem, jego gatunek naprawdę był podobny. Oczywiście ona wiedziała, że karakalem nie jest, zbyt dobrze znała te koty, by je pomylić z jakimikolwiek innymi.
-Nie, nie ma u nas takiej lwicy - odpowiedziała z ulgą, choć była to ulga nietrwała. Kim w takim razie było to lwiątko? Chyba nie jedno z miotu Sadie?! Przecież one miały skłonności do łażenia gdzie popadnie, jednak gdyby któremuś z nich coś by się stało, wiedziałaby... Ale chwila, przecież nie wiedziała, że w ogóle cokolwiek się tu wydarzyło.
Z zamyślenia wyrwały ją kolejne słowa szarej. Młoda przeniosła na nią nieco rozkojarzone spojrzenie.
-Pozostanie w okolicy? A po co? - spytała, nie rozumiejąc.
Cóż, zazwyczaj o to prosili strudzeni wędrowcy, potrzebujący pomocy lub ci, którzy zainteresowali się zwyczajami jej stada. Poison nie wyglądała na przedstawicielkę którejkolwiek z tych kategorii. Jednak nim się nad tym dłużej zastanowiła, cofnęła w popłochu uszy, oto bowiem ponownie odezwała się hiena. Na jej pysku pojawił się zagubiony wyraz, bo cętkowana znów zalała ją potokiem wyrazów. Nawet ona ani jej ciocia nie mówiły tyle! A potrafiły mówić naprawdę długo.
Tym razem wyłapanie sensu z wypowiedzi Avy poszło jej o wiele lepiej, choć nie było to mimo wszystko łatwe.
-Zatem... Brązowy "okruszek" był tym lwiątkiem zamordowanym przez paskowaną bestię? - powiedziała bardziej do siebie, marszcząc w skupieniu brwi.
Przez chwilę milczała, przetrawiając w skupieniu informacje. W końcu westchnęła, nieco smutno.
-Śmierć lwiątka jest oczywiście przykra, ale tak samo jak śmierć każdego innego zwierzęcia. Samotne, niepilnowane, słabe lwiątka stanowią równie łatwy łup co samotne, niepilnowane i słabe młode zebry. Może ta paskowana bestia zwyczajnie zabiła, by przeżyć? Jesteśmy drapieżnikami, wszyscy to robimy. - zaczęła mówić, a jej ogon poruszał się niespokojnie. Wzrok wbiła w ziemię, krzywiąc się nieco. -Ale Srebrni nie mają obowiązku zapewniać obcym bezpieczeństwa na swych ziemiach. - tutaj już skierowała swe spojrzenie na Poison - Przecież nie możemy ochronić każdego na tym świecie, ani każdego na tych ziemiach - w końcu sami na nich polujemy.
Pokręciła łbem. Nie podobała jej się ta sytuacja, ani ta historia. Jednak nie mogła nic z tym zrobić. Zresztą, czemu miałaby coś z tym zrobić? Jak widać, Srebrni nie mieli z tym nic wspólnego - to było okropne nieporozumienie na ich ziemiach, jednak oni sami mogli umyć łapy.


RE: Wodospad. - Yasumu - 17-09-2016

Nieszczególnie cieszył ją fakt że do rozmowy wtrąciła się także Hiena, nie przepadała za tymi stworzeniami. Głównie dlatego, że były poważną konkurencją dla lwów, jako nieliczne, a może nawet hah powiedzmy jako jedyne.
Polowały w stadach.. likaony i mniejsze drapieżniki aż tak dla niej się nie liczyły. No ale tutejsze grupy były nieco inne niż typowe "lwie" stada, trzeba nieco pohamować osobistą urazę.. o ile Ava zachowa się nieco mniej impulsywnie niż przy rozmowie z Nataką.
- To chyba dobrze.- Więc ranna ledwo żywa lwica nie była problemem Sam. Poniekąd.
Skoro Ava zdawała swój raport serwalce i to przy niej, mogła posłuchać, nie przypominała sobie by zastała ja przy ciele młodego. Coś kołatało się w szarym łebku Poison.
- A więc nie widziałaś kto zabił młode? Żadna z nas tego nie widziała.- prosty wniosek nasunął sie jej sam po tym całym słowotoku hieny, wyglądało na to, że jedynymi świadkami zbrodni była hybryda, lamparty i kolejne lwiątko. Wszyscy obcy, nie pochodzili z Księżyca.
- Bo intryguje mnie wiele spraw dotyczących tej konkretnej okolicy panienko Sam.- Afera zdawała się tylko pobudzać dalszą ciekawość lwicy. Musiała jednak coś załatwić nim zatrzyma się w tej dżungli na dłużej. Kilka drobnych spraw.
- Zaiste, są to mądre słowa. Jednak przy tym wszystkim co powiedziałam i przy raporcie członka twojego stada, ofiarą mógł być to każdy z was. Jak mówiłam wcześniej, jesteście pierwszymi 'Księżycowymi istotami' na które się natknęłam i już teraz wiem, że nikt z was w pojedynkę nie ma dość siły by przeciwstawić się bestii pokroju tygrysiej hybrydy, nawet razem, możecie mieć z tym problemy. Jako stado pomimo opieki Księżyca możecie wkrótce przestać istnieć, nikt dalej nie będzie mógł przekazywać waszych mądrości. Musicie lepiej bronić siebie, by ta wiara przetrwała, by wasz bóg nie został zapomniany.- Od samego początku nie chodziło jej o to by bronili każdej przybłędy, tylko siebie i teraz po tej całej gadaninie wreszcie przeszła do sedna. Patrzyła na Sam, raz czy dwa rzuciła krótkie spojrzenie po reszcie. Czy czuli się bezpieczni na terenach gdzie odbywały się takie rzeczy?


RE: Wodospad. - Firrael - 19-09-2016

- Nie ma sprawy. Teraz przynajmniej mogę sobie wyobrazić, jak wyglądają karakale. - Odparł odnośnie pomyłki. W sumie byłby zdziwiony, gdyby został rozpoznany. Jego pobratymcy zazwyczaj ukrywają się głęboko w dżungli i rzadko pokazują się przybyszom z zewnątrz. Możliwe, że karakale są ich odpowiednikami na sawannie. Starał się przywołać ich obraz stworzony ze zdobytych informacji, ale tak po prawdzie wyobraźnia wzrokowa była już u niego w wysokim stadium zanikania.
Zlizywał wodę z łapy, którą wcześniej czyścił korzeń, przysłuchując się rozmowie. Włączyła się też hiena, tym razem z bardziej poukładanym raportem. Nie miał pojęcia, czym jest lygrys, czy tyglew, ale doskonale wiedział, czym są lamparty. Ava była pewna, że to sprawka tego mieszańca. Jednak z niewiadomych przyczyn lwica go broniła. A przynajmniej tak to wyglądało. Firrael chciałby odkryć prawdę po swojemu, ale kaskady spadającej wody skutecznie zagłuszały bicia serc, a wszechobecna wilgoć z pewnością rozmyła już woń miejsca zbrodni. Cholerne wodospady. Według Avy ta ciemna miała coś wspólnego z lwiątkiem. Ale chyba nie wiedziała o całym zajściu, bo nie pytała o to. Chodziło o Mglisty Brzask, z którego pochodził też Aksu. Tamtejszy przywódca chciał rozmowy z przywódczynią tego stada. Może dojść do spięć, jeśli się dowiedzieli, że ich lwiątko zginęło na tych ziemiach...
Poison po raz kolejny wspomniała o tym, że Stado Srebrnego Księżyca nie potrafi sobie poradzić z napastnikami. Poprzednim razem jednak rudy skupił się bardziej na skorygowaniu pomyłki. Teraz go to trochę zirytowało.
- Przepraszam, zmierzasz do czegoś? Czy twój wywód kończy się na stwierdzeniu, że to stado jest słabe i bezbronne? - Zapytał nieco zjadliwie. Znowu wyczuł tę typową dla lwów pychę. Na oko oceniała, czy potrafiliby sobie poradzić z zagrożeniem. Brakowało jeszcze, żeby wspaniałomyślnie zaproponowała obronę przed silniejszymi.
- Siłę nie zawsze trzeba zwalczać siłą. - Dodał, tym razem kierując słowa do wszystkich. Jako mniejszy kot wielokrotnie miał do czynienia z silniejszymi zwierzętami. W połowie przypadków po prostu ich omijał lub unikał dzięki wcześniejszemu zawiadomieniu pustułki. Wiele razy musiał uciekać. Ale też miał parę sytuacji, w których pozbył się zagrożenia dzięki znajomości terenu. Był pewien, że grupa mogłaby zdziałać jeszcze więcej.
- Tak naprawdę nigdzie nie jest bezpiecznie. Istnieją stworzenia i nie tylko, które są potężniejsze nawet od lwów. - Zakończył.
Nawet nie zastanawiał się na tym, co o tym wszystkim myśli Samiya. Być może za chwilę go skarci, że wtrąca się w sprawy jej stada. Nie pierwszy raz zresztą. Jicho krążyła gdzieś wysoko w powietrzu. Choć ciężko było mu to ocenić.


RE: Wodospad. - Ava - 20-09-2016

Paranoiczna część charakteru hieny dała o sobie teraz znać. Z każdym słowem lwicy, tolerowała ją coraz mniej. Ostatnią wypowiedź odebrała wręcz, jak groźbę. Przyczaiła się i warknęła w kierunku szarej. Bliznopyska coś za bardzo, jak na szalony Avy gusty, odpierała myśl, że to ta hybryda mogła zbrodni na lwiątku dokonać. Wielka czerwona lampka w główce hieny zapaliła się wtedy i wręcz krzyczała "UWAGA!". Chcąc nie chcąc musiała jednak nieznajomej przyznać nieco racji. Tereny Srebrnych jak widać do najlepiej strzeżonych nie należały. Każdy wchodził i wychodził oraz robił co chciał. Fioletowooka walczyła teraz sama ze sobą, aby nie stracić panowania nad własnymi czynami. Z jej gardła wydarło się kolejne warknięcie. Ostatecznie sfrustrowana tą patową, dla niej, sytuacją grzywiasta wstała i przeklinając pod nosem weszła do jeziorka. Ułożyła się tam tak, aby nad wodą zostały jej tylko oczy, uszy i nos. W ten sposób mogła oddychać, słyszeć i widzieć wszystko co potrzebowała, a jednocześnie ryzyko palnięcia czegoś w gniewie, lub rzucenia się na nieznajomą spadło do minimum. Na powierzchni wody nieustannie pojawiały się nowe bańki, które najwyraźniej oznaczały, że siedząca w wodzie, nieustannie klnie jak szewc.