Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad - Haki - 01-04-2017

Haki ukradkiem zerknął na białego, gdy ten czmychał jak Niemcy z pod Kurska w 1943. Niech ucieka…- pomyślał uśmiechając się pod nosem. Jednak zielonookiemu coś się tutaj nie zgadzało.
Stary Tib miałby się dogadywać z dzikusami? W przeszłość zdarzało mu się robić głupie rzeczy, ale czyżby upadł aż tak nisko?
Hakiemu przeszła już wszelka ochota na spotkanie z ojcem. Po co miałby narażać dla niego życie? Żeby dać się zniewolić jemu i tym całym zachodnim, znów stać się czyimś popychadłem i chłopcem na posyłki? Nie, nigdy więcej! Teraz mam nową rodzinę – wypowiadając w myślach tę krótką formułę, Haki przeciął pępowinę łączącą go z jego przeszłością. Czas zagrać na innych zasadach. Może przy okazji zmienię sobie imię? Zamiast Haki niech będzie...
Jednak już po chwili refleksji, skręcił łeb własnej koncepcji- zabawa w zmianę imion jest dobra dla dzieci- stwierdził w myślach.
-Niespodzianka…- zaczął nieco zakłopotany, na moment odwracając wzrok. Cholera, trzeba będzie improwizować…
-Znaleźliśmy z Vari takiego śmiesznego stworka…- zaczął opowiadać, i jednocześnie mrugnął porozumiewawczo w stronę Sami- chodził na dwóch łapkach, wydawał śmieszne dźwięki i pokazywał sztuczki- ciągnął,a z każdą chwilą jego słowa brzmiały coraz  pewniej- ale niestety nam uciekł.
Poprosiłem Vari by go poszukała, a ja wróciłem po was. Jeśli ich nie spotkaliśmy, to obawiam się, że nie udało jej się go złapać- zakończył,  udając strapionego.
Kiedy jego uszu doszła wieść o rodzicach swoich podopiecznych , nie musiał już udawać.
-Przykro mi mały…- zbliżył się do Azima i delikatnie ułożył łapę na jego łebku. Nie za bardzo wiedząc co ma teraz powiedzieć, zaczął wodzić wzrokiem po pozostałych. Lwicy, która przez cały czas zdawała się przebywać zamknięta we własnym świecie i hienie.
Rüpel!- tak, to słowo dobrze określało postawę Kamy.
Kidiri -
jakiś tytuł, a może księżycowi też mają własną mowę?
Ostatecznie pełen współczucia wzrok Hakiego ponownie spoczął na Azimie.
-Będzie dobrze mały...- spróbował go pocieszyć, jednak samemu nie żywiąc nadziei na żaden cud.


RE: Wodospad - Ua - 01-04-2017

Nie dochodziły do mnie żadne bodźce z zewnątrz. Mój wzrok był utkwiony w białym samcu. Nawet nie słuchałam co mówi. Chłonęłam jego wygląd, ruchy, ton głosu. Był tak podobny do Kamy...
Ale to nie mógł być Kama. Kama był delikatny, miły i niepewny siebie. To tworzyło ogromną przepaść między nim a moim bratem.
Gdy sobie poszedł, patrzyłam za nim jeszcze chwilę, po czym potoczyłam nieobecnym wzrokiem otaczających mnie osobach. Powoli zaczynało do mnie docierać, co dzieje się wokół. Podeszłam chwiejnie do Azima.
- Ja też zgubiłam rodziców i jakoś żyję. Ty przynajmniej masz brata i stado.
Chciałam, by zabrzmiało to wesoło, ale zabrzmiało jakoś tak... smętnie.


RE: Wodospad - Amai - 03-04-2017

Amai spokojnie obserwowała. Ten dorosły lew... Coś chyba było nie tak ale to nie jej sprawa. Spojrzała na Sami i westchnęła. Straszny tłok zaczął się tu robić, ale czy bezpiecznie było by ją zostawić samą? No bo przecież jest mała w porównaniu z lwem. Westchnęła i podeszła napić się jeszcze parę łyków wody.
Ciekawiło ją jalby zareagowała Ines na jej widok, czy znów była by zdziwiona że ta żyje. Możliwe. Lwica aż się uśmiechnęła, chyba ciężko było jej umrzeć. Utrapienie świata z nią będzie jeszcze trwać


RE: Wodospad - Azim - 03-04-2017

Cieszył się także z pochwały cioci, jeszcze bardziej wprawiony w dobry nastrój i dumny z siebie, uwielbiał być w centrum uwagi. Szkoda tylko że ciocia nie wiedziała co to za język, ale jej pytanie skutecznie odwróciło uwagę malca od dziwnej mowy.
Nie pomyślał choćby przez chwilę że może mieć przez to kłopoty, udzielając ochoczo odpowiedzi serwalce: - Byłem z Hakim jeszcze w dżungli, a wcześniej doszedłem sam do takiego pnia - próbował pokazać łapą jego wielkość: - ...w poszukiwaniu taty. I tam uratowałem Hakiego od takiej bardzo, bardzo strasznej lwicy - zerknął na kumpla porozumiewawczo, przypomniawszy sobie o tym że Haki miał opowiedzieć im o tym zmyślonym bohaterskim czynie jak wrócą do domu: - Na prawdę, była przerażająca i ogromna, z ogromnymi pazurami i kłami, i... Wielkimi przerażającymi oczami - malec chwalił się dalej i zmyślał, w nadziei że Haki przypomni sobie o tym co mu wtedy mówił i podeprze temat, a ciocia będzie jak dotąd może jeszcze bardziej z niego dumna, a może i przykuje uwagę wszystkich? Tak na prawdę nie pamiętał ów lwicy, widział ją tylko raz w dodatku przez chwilę, wiedział tylko że była szara, ale za to wyobraźnia Azima podpowiedziała mu resztę niekoniecznie zgodnych z rzeczywistością rzeczy. I dzięki tej samej wyobraźni był w stanie uwierzyć Hakiemu i wyobrazić sobie "śmiesznego stworka".
- Ale fajny - odparł z zachwytem, nie zrażając się nawet że ten stworek uciekł: - To może złapiemy go razem? Złapiemy? - pytał, wstając na wszystkie cztery łapki gotów na przygodę. Jego entuzjazm po chwili przygasł na kolejną wzmiankę o rodzicach. Samczyk usiadł z powrotem na ziemi tym razem obok cioci, dzielnie walczył by się nie rozkleić, mimo że to nie było łatwe gdy wszyscy mu nagle współczuli, a on sam poczuł jak bardzo tęskni za rodzicami. Bliskość kumpla mu nieco pomogła, mimo to smutek i tak nie zniknął z jego pyska, był prawie pewien że mama już nie wróci, tata pewnie też, a reszta rodzeństwa? Już nawet nie pamiętał wszystkich.
- To poszukamy tego stworka? - zapytał smutno, odpowiadając tym samym na pocieszenie przez Hakiego, wolał nie myśleć o tym że nigdzie nie ma jego rodziców, przez co desperacko próbował zmienić temat.
Zdziwił się na słowa białej lwiczki, nie spodziewał się że jej także zgubili się rodzice, albo to ona ich zgubiła, nie ważne, ważny był fakt że ich straciła i to w pewnym sensie dodawało mu nieco otuchy, nie był z tym sam. Zresztą co oczywiste jego brat też pewnie musiał tęsknić za mamą i tatą, tak przynajmniej sądził samczyk.
- Racja... - odpowiedział nie zbyt przekonywująco na słowa Uy, nie zamierzając, choć już prawie by to zrobił, przyznać się że tęskni. Musiała minąć chwilka, by lewek stwierdził że jego koleżanka ma racje, przecież nie był zupełnie sam. Popatrzył na chwilę na ciepłe futro cioci, z myślą by się do niej przytulić, ale stwierdził że przecież jest już za duży, choć wyraźnie miał taką potrzebę. Zerknął na brata, przy nim na pewno tego nie zrobi. Choć gdyby Asura sam się przytulił do cioci, to czerwonooki by pewnie poszedł jego śladem. Nagle do łebka wpadła mu nietypowa prośba: - Obiecacie że nigdy mi się nie zgubicie? - popatrzył to na brata, to na ciocie Samiye, to na Hakiego, kończąc na Ui. Nie znał zbytnio Avy, ani Amai, ale po chwili zerknął też w ich stronę, sam nie wiedział dlaczego. Może dlatego że też były częścią stada?


RE: Wodospad - Samiya - 03-04-2017

Samiya spojrzała w skrzywiony, hieni pysk i postawiła czujnie uszy.
-Problem? - zmrużyła lekko zielone ślepia -Oczywiście. Mam nadzieję, że to nic groźnego.
Jednak już po chwili otworzyła szeroko oczy, słuchając opowieści Hakiego. Ten opis był tak niedokładny, że cętkowana nie miała pojęcia, o czym on mówił - jednak była całkiem przekonana, że było to stworzenie świadome, posiadające własne uczucia i z pewnością nie służące do zabawy, tak jak każde inne stworzenie. Już zmarszczyła brwi, już otworzyła pysk, by wyrazić swe wątpliwości, gdy porozumiewawcze mrugnięcie lwa powstrzymało ją w ostatniej chwili.
Zamknęła pysk, choć w jej spojrzeniu nie było aprobaty.
Wysłuchała uważnie opowieści Azima o tym, gdzie też się ten maluch kręcił. Dżungla... Nie było to najbezpieczniejsze miejsce, lecz przynajmniej nie było jej wiadomo, żeby kręciły się tam duże drapieżniki. No i skoro ślepy potrafił tam przeżyć? To czemu nie lwiątko?
Uśmiechnęła się na myśl o Firraelu, i z tym uśmiechem spojrzała na Azima, dodając do tego jeszcze spojrzenie pełne dumy.
-Ach, widać, że faktycznie wyrośnie z ciebie wspaniały wojownik! - I ogromny kłamczuch, tego się nie dało ukryć. Może kiedyś powinna mu zwrócić uwagę... Jednak na razie pozwoliła mu się przechwalać, był taki uroczy!
I wolała go zmyślającego historyjki, niż smutno siedzącego, próbującego się nie rozkleić z powodu braku rodziców. Samiya westchnęła cicho, obserwując, jak lwy próbują pocieszać Azima. Uśmiechnęła się do młodego, choć nieco melancholijnie. Może on miał opory przed przytuleniem się do swojej cioci, jednak cętkowanej nic nie powstrzymywało - usiadła koło lwiaka i objęła go łapą, przytulając swój policzek do jego pyska.
- Wiesz, Azim, ja zgubiłam swoją rodzinę gdy byłam jeszcze mniejsza od ciebie. Dopiero Serret mnie tu przygarnęła, a następnie natknęłyśmy się na Srebrny Księżyc... Czy raczej na jego początek. Tu się wychowałam, tu żyję, radzę sobie całkiem nieźle. - spojrzała ciepło na samczyka, uśmiechając się przy tym delikatnie - Wiem, że to boli. Wiem, że tęsknisz. Ale będzie dobrze, bo jesteś częścią stada. - tu zaczęła mówić nieco ciszej, a jej głos był miękki, pocieszający. I przede wszystkim - przekonujący, bo sama wierzyła całym sercem w swe słowa.
Zaśmiała się lekko, słysząc prośbę małego. Brzmiało to może infantylnie, jednak Samiya wiedziała, jak ważna ona była. Sama chciałaby móc tak powiedzieć, wziąć od innych gwarancję, że nie znikną oni ot tak z jej życia, przywiązać do siebie ukochane oraz ważne osoby. Tylko ona wiedziała, że nie można było wymagać od innych takich obietnic.
A może tylko za bardzo bała się ich złamania?
Zbyt wiele już osób zniknęło, by wierzyć, że to cokolwiek da?
Obiecaj mi, że nie odejdziesz bez słowa
-Obiecuję. - odezwała się pewnym głosem -Tylko jeżeli ty obiecasz to samo. - wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu.
Po chwili jednak przeniosła swe spojrzenie na małą, białą lwiczkę. Jak to ona miała na imię?
-Ua, to co ty masz zamiar robić, sama, bez rodziców? - odezwała się ostrożnym tonem.


RE: Wodospad - Ava - 04-04-2017

Szarula pokiwała jedynie głową, kiedy to serwalka zadała nie całkiem sprecyzowane pytaniem. Jednak zanim Ava zdążyła przedstawić kłopoty Srebrnych dokładniej lwie towarzystwo, w szczególności maluchy, znów zaczęły usilnie gadolić i gaworzyć. No i patrzcie! Kolejny niezwykły wojownik, co to się już z dorosłymi, wielkimi lwicami tłucze! Ta na pewno, a fioletowooka ma róg na czole. O! Patrzcie jak jej rośnie! Hiena jednak nie przerywała małym kluchom w swoich wywodach, czy przechwałkach. W sumie to nawet dobrze się złożyło, iż nie zdążyła wyrzec ani słówka, bo przecież był tutaj obcy a sprawy, o których grzywiasta chciała gadać były bądź, co bądź sprawą wewnętrzną Srebrnych i chyba niezbyt fajnie by było, gdyby ktoś obcy je znał. Ckliwe scenki, o zaginionych rodzicach niezbyt Avę ruszały. Za swoją rodzinką nie przepadała, więc trudno jej było orzec co takiego miłego jest w rodzinie, że tak za nią szkraby tęskniły. Patrząc zwłaszcza na fakt ich przynależności do stada, same sobie zatem nie był porzucone i szanse na przeżycie miały, a to przecież liczyło się najbardziej. No i mogły poznawać chwałę Jasnego Pana! Uśmiechając się więc do siebie szalona pokiwała głową, nieświadomie też przysięgając coś czerwonookiemu samczykowi, chociaż wcale tego w zamiarze nie miała.
- Tak... Tak ważne sprawy. Jednak wolałabym je omówić w gronie zamkniętym.
Hiena szybko odwróciła głowę i zerknęła na Hakiego, przybierając przy tym lekko przepraszający wyraz pyska. Nie chciała, aby ten poczuł się w jakikolwiek sposób urażony.
- Nie żebym coś do ciebie miała koleżko. Ale to trochę prywatne, stadne sprawy.
Następnie kiwając się na boki znów zamilkła, wyczekująco patrząc na cętkowaną kotkę. Ava przecież nie miała nic do powiedzenie w sprawie dzieciarni, ani obcego lwa. Była tutaj i jako strażnik w razie czego zainterweniuje, taka jej praca. Jednak jakoś nic nie ciągnęło hieny do bliższego zapoznania się z obecnymi tutaj osobnikami. No chyba, że w charakterze obiadu.


RE: Wodospad - Haki - 05-04-2017

Jego wzrok spoczał na Ui. I jak tu wierzyć w jakieś bóstwo, gdy wokół nas jest tyle cierpienia? Wszyscy kogoś straciliśmy. Wojny, choroby, czy też najzwyklejszy w  świecie pech potrafły odcisnąć swoje piętno, zabierając nam tych, których kochaliśmy. Jednak pomimo tego, Haki wierzył. Wierzył, że to wszystko ma jakiś sens, tyle tylko, że jako zwykły śmiertelnik  nie potrafi go dostrzec.
-No cóż, gdyby nie ten dzielny maluch to nie byłoby mnie tutaj- powiedział z pełną powagą a jego prawa brew ponownie wykonała wymowny ruch.
-Wiesz mały, to nie będzie takie proste...- próbował wykręcić się z tak zwanej „niespodzianki”- są bardzo zwinne i ciężkie do złapania, wątpię by drugi raz mi się to udało...- zakończył, robiąc smutną minę. Widząc jak Serwalka obejmuje lwiątko, Haki z całych sił próbował się nie wzruszyć, a przynajmniej tego nie okazywać.
Nie, dosyć rozklejania się przy obcych...- dyscyplinował się w myślach, do momentu aż Azim poruszył kwestię znikania.
Tutaj lew nie potrafił już ukryć targających nim emocji: mieszanki smutku ze sporą domieszką zakłopotania.
-Daj mi jeszcze chwilę...- poprosił hienię  i pomimo ogarniającego go smutku, zdobył się na ciepły uśmiech. Wiedział, że ten moment kiedyś nadejdzie. Jak nie wcześniej, to później...
Ciężko wzdychając, przysiadł na ziemi, tak by jego oczy znajdowały się na tym samym pułapie, co czerwone ślepia  malca. Jego łapa powoli powędrowała, na dużo mniejszą, azimową łapkę,  tworząc nad nią swego rodzaju barierę ochronną.
-Posłuchaj mały...- przemówił półszeptem, jednicześnie zerkając malcowi w oczy-...chciałbym ale to nie takie proste...- nie będę płakać, nie będę płakać- jest pewna lwica,  która mnie potrzebuje, a ja potrzebuję jej...- pociągnął nosem, czując że jeszcze chwila i nie będzie w stanie dłużej ze sobą walczyć-...ja...- urwał, nie wiedząc co ma dalej powiedzieć. Z  oczu gęstym strumieniem pociekły ciepłe łzy.  No i się rozbeczał...
Przyciągnął Azima w swoją stronę, po czym objął malca prawął łapą i delikatnie przycisnął do siebie.
– Obiecaj mi, że przestaniesz uciekać, będziesz się dobrze odżywiał i przynajmniej raz na kilka dni brał solidną kąpiel...- wycedził przez łzy. Dorosły lew płacze, bo żal mu zostawić obce lwiątko...Komiczne, lub żałosne.
Po dłuuuuugiej chwili, jakiej potrzebował na ogarnięcie się, skierował wzrok na Sami.
-Czy będę mógł go czasem odwiedzać?- zapytał z nadzieją w głosie. O ewentualnym przyjęciu do stada wolał jeszcze nie wspominać. Wpierw przedyskutuje tę kwestię z Vari.


RE: Wodospad - Azim - 06-04-2017

Mały uniósł dumnie łebek z zadowolonym szerokim uśmiechem i zamkniętymi przez chwilę z radości oczami, cieszył się że ciocia była z niego dumna i we wszystko mu uwierzyła, zupełnie w to nie wątpił. W czym pomógł oczywiście jego kumpel, mały był pewien że są na prawdę zgraną paczką i za nic w świecie nie chciałby go stracić.
- Szkoda... - odpowiedział bez entuzjazmu, gdyby nie wzmianka o rodzicach, pewnie by dalej prosił i nalegał, ostatecznie odpuścił na dobre ze stworkiem-niespodzianką.
Można by powiedzieć że ciocia wzięła go z zaskoczenia, bo czerwonooki nie spodziewał się że go przytuli. W takiej chwili nawet nie próbował udawać że tego nie chciał, to i słowa cioci Samiyi wystarczyły by malec się znów uśmiechnął, słabiej niż wcześniej, troszkę zdziwiony że nawet ciocia straciła prawdziwych rodziców, ale zamierzał znosić to tak samo dzielnie jak ona.
- Fajnie że jesteście wy i Księżyc, bez was było by strasznie smutno i nudno - samczyk powiedział to całkiem szczerze. Nie śpiesząc się by uwolnić się od miłego, ciepłego, cętkowanego futerka wtulonego w niego, oby tylko brat go za to nie wyśmiał.
- Obiecuje, ciociu - odpowiedział tym razem z entuzjazmem, zdążył też zobaczyć przytaknięcie Avy. Do pełni szczęścia, brakowało mu już tylko obietnicy brata, Uy i Hakiego, samczyk był pewien że bądź co bądź, ale Haki go nie zawiedzie. Nie przejął się z początku jego tonem, tylko go zdziwił. Do końca miał nadzieje że Haki jednak mu to obieca, jak kumpel tylko przygarnął go łapą, malec przytulił się mocno do niego, nie chciał, bardzo nie chciał by odszedł. W czerwonych oczach stanęły łzy, które zawzięcie próbował tam zatrzymać. To trudne, kiedy nawet Haki się popłakał. Samczyk tak bardzo tego nie chciał, ale nic nie poradził jak jedna łza wydostała się z jego oka, a po niej też druga i trzecia.
- Nie idź... - prosił, nie zamierzając puścić kumpla, domyślił się o jaką lwicę chodzi, nie chciał by przez Vari, Haki go teraz zostawił. Objął łapkami jego łapę, dodając: - Nie będę uciekał i będę się kąpał, odżywiać też będę, tylko nie idź, a co z naszymi przygodami? - malec nie rozumiał jeszcze spraw dorosłych, świat wydawał mu się o wiele prostszym niż w istocie był: - Vari też może zostać...


RE: Wodospad - Ua - 07-04-2017

Słuchałam tylko jednym uchem. Wiedziałam, że powinnam być wesoła, ale nie umiałam. To był już drugi raz w moim życiu, kiedy byłam naprawdę, naprawdę smutna. I to nie wyobrażonym sobie smutkiem, ale prawdziwym. I wcale nie był to ani ekscytujący, ani romantyczny smutek. A skoro już mowa o romantyczności...
Trochę to trwało, ale w końcu dotarła do mnie wypowiedź Azima. Spojrzałam w jego stronę. Miałam wrażenie, że to było bardzo ważne, więc starałam się zmusić do przeanalizowania tego krótkiego zdania. Obiecajcie, że mi nie znikniecie... Nagle mnie olśniło. Asurę i Hakiego prosił o to, bo to byli jego kumple. Duża lwica była z jego stada, podobnie jak serwalka. A dlaczego mógłby mnie prosić?
Poczułam radość tak ogromną, że przyćmiła ona nawet smutek. To przecież oczywiste! On wyznał mi w ten sposób miłość!
Krocząc w jego stronę czułam się jakbym leciała (bo tak się czują w takich sytuacjach piękne lwice, prawda?). Przysiadłam obok niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. No, a przynajmniej próbowałam, bo on patrzył się w stronę Hakiego.
- Nigdy, przenigdy - przemówiłam najromantycznijszym (według mnie) tonem, jaki potrafiłam z siebie wydobyć. Chciałam go pocałować, albo przynajmniej objąć, ale ostatecznie stwierdziłam, że on powinien to zrobić pierwszy. Niech udowodni swoję miłość!


RE: Wodospad - Samiya - 07-04-2017

Bez słowa skinęła łbem w kierunku Avy, zgadzając się na jej słowa. Ta-ak. Ważne sprawy, które to właśnie ona musiała ogarniać. Ha, taki już los adeptki kapłańskiej sztuki, czyż nie? Musiała również pamiętać o Amai, która przecież skarżyła się na ból gardła.
Jednak na razie wciąż przytulała do siebie Azima, uśmiechając się do niego ciepło, i polizała futro na jego czubku głowy w odpowiedzi na tak mile brzmiące słowa. Ucieszył ją fakt, że młody nie zapominał o Księżycu - gdyby tak było, musiałaby to uznać za wychowawczą porażkę, swoją i całej reszty stada.
Zielone ślepia czujnie śledziły poczynania Hakiego, a duże uszy słuchały uważnie jego wzruszających słów. Dziwny grymas pojawił się na jej pysku, gdy samiec wspomniał o jakiejś lwicy - w pierwszym odruchu niemal się oburzyła, jak w tej łamiącej serce chwili śmie on mówić, że musi wracać do jakiejś panny, jak może zostawiać małe, naiwne lwiątko? Bo też niemal odruchowo postawiła się na miejscu Azima, i wydawało jej się to bezlitosne. Dopiero po chwili uświadomiła się, jak łatwo mogłaby się znaleźć w sytuacji owej bezimiennej lwicy - cierpliwie czekając na powrót ukochanego, tęskniąc, być może nie wiedząc, co z nim jest? Wyobrażała sobie ten ból, którego tak bardzo się bała.
Chyba wreszcie nadszedł czas, kiedy młoda serwalka już nie lękała się tak bardzo być porzuconym dzieckiem, jak opuszczoną partnerką.
Puściła Azima, by tym razem to Haki mógł go do siebie przygarnąć, i stuliła lekko uszy, wpatrując się w tą rozpaczliwą scenę. Jej samej niemal łzy stanęły w oczach, gdy widziała, jak bardzo lwiątku zależało na towarzystwie dorosłego samca.
-Oczywiście! - odpowiedziała natychmiastowo na pytanie Hakiego, choć równie szybko zacisnęła zęby, niemal jakby żałowała, że odpowiedziała bez namysłu. Chrząknęła. -Ale, hm... Jesteś samotnikiem?


RE: Wodospad - Amai - 08-04-2017

Rzewne scenki... Może kiedyś Amai by ich zazdrościła i nawet westchnęła z żalem. Teraz jednak spojrzała na tą scenę lodowatym wzrokiem i usiadła dla wygody. Ten samiec zbywa malca czy ma pannę? To dobre pytanie i oby panna. No jak by to ona była na miejscu malca...
Amai usiadła tuż obok Sami i popatrzyła na nią.
-Tylko się nie skradaj-
Wychrypiała, w końcu powinien wiedzieć że jakby wyglądał na kogoś kto chce zaatakować lwiątko, nawet dla zabawy, to broniąc go nie ma czasu pytać czy to zabawa. Może i ona miała cholerne szczęście przeżyć i nie trafiła na nikogo kto ją by zabił ale nie każdy musi być taki. Sama może pozbyła by się kogoś z innego stada, w końcu to więcej zwierzyny dla nich, a przy jej zdolnościach polowań to nawet szansa no coś konkretnego.


RE: Wodospad - Haki - 08-04-2017

Błagalny ton malca skruszył ostatnią barierę w sercu Hakiego. Lew z całych sił ścisnął powieki, jednak nie powstrzymało to kolejnej fali łez.
Jak mam być twardym samcem, skoro nie potrafię rozstać się z obcym dzieciakiem?- pytał sam siebie, wylewając żale w białą sierść Azima.
Te kilka chwil słabości pozwoliło Hakiemu oczyścić umysł z części dręczących go smutków. Zbliżające się rozstanie z Azimem, „spotkanie” z Vei, zabójstwo Sotha czy choćby odzyskanie części z utraconych wspomnień, każde z tych wydarzeń niosło ze sobą spory bagaż emocjonalny, którego trzeba było się pozbyć. Najlepiej za pomocą łez.
Stopniowo, odzyskując nad sobą kontrolę, Haki powoli dźwignął się z ziemi, jednak przez cały czas pozwalając malcowi trzymać się jego łapy. Układając wolną łapę na azimowym łebku, kilka razy pociągnął nosem
Dlaczego to musi być takie trudne?
-Odegrałem już swoją najważniejszą rolę w twojej wielkiej przygodzie…-  przemówił łagodnym głosem, jednocześnie wpatrując się w malca czerwonymi od płaczu oczyma-…a poza tym, przecież nie znikam na zawsze…- na chwilę oderwał wzrok od Azima, by przeskanować nim pozostałych.
Słowa lwicy, niosące w sobie wyczuwalne ostrzeżenie, a może nawet i groźbę, Haki skomentował niemym skinięciem. Podobnie odniósł się do pierwszej kwestii Sami, z tą tylko różnicą, że na jego pysku zagościł szeroki, radosny uśmiech.
-Słyszałeś co powiedziała twoja ciocia? Będę Cię odwiedzać, obiecuję- popatrzył Azimowi w oczy- to jak, kumple na zawsze?- dodał uśmiechnięty.
Czekając na odpowiedź ze strony malca, ponownie zwrócił się w stronę Serwalki.
-Tak- skinął na pytanie o jego przynależność stadną. O "małym" incydencie z Vei wolał nie wspominać, przynajmniej na razie.
- Miałem kiedyś rodzinę, ale…- nadszedł czas by wymazać starego Tiba z listy swoich bliskich- …wszyscy nie żyją- dokończył, a szeroki uśmiech ustąpił z jego pyska.


RE: Wodospad - Azim - 09-04-2017

Samczykowi bardzo podobało się czułe zachowanie cioci, właśnie w takich chwilach czuł że jego miejsce jest tutaj, wśród srebrnych.
Słysząc Ue, ucieszył się, a jednocześnie ton lwiczki wpędził go w pewne zakłopotanie, odwrócił się na chwilę do niej uśmiechając się niepewnie.
- Dzięki, też obiecuje - odparł już nieco bardziej ucieszony, myśląc sobie że skoro cioci też obiecał, kiedy ona mu obiecała, to dlaczego nie Ui? Nie miał pojęcia o czym myślała lwiczka, uśmiechnął się do niej szerzej, by potem wrócić już do Hakiego.
Nie chciał puścić się jego łapy, tulił też do niego swój łepek, który podniósł, patrząc na Hakiego gdy ten mówił.
- Obiecujesz? - zapytał, próbując być dzielny, a łzy wcale nie należały do bycia dzielnym, jego kumpel zresztą też już przestał płakać i malec poszedł w jego ślady, roniąc ostatnią z łez, choć wciąż mocno obejmował łapkami jego łapę. Po chwili mógł pokiwać twierdząco łebkiem, nieco już uspokojony, potwierdzając pytanie zadane przez Hakiego i usłyszeć, to pożądane przez niego słowo "obiecuje". Uśmiechnął się trochę smutno, by potem wtulić się jeszcze mocno w łapę kumpla przez dłuższą chwilę, a potem puścił go już, stając przed nim, z nieco weselszym wyrazem pyska.
- Na zawsze! - odpowiedział z pełnym entuzjazmem wpatrując się w oczy kumpla: - Ja też będę mógł cię odwiedzać? - zapytał spoglądając prosząco nie tylko na Hakiego, ale i ciocie Samiye. Posmutniał na wieść na to że Haki stracił rodzinę i bardzo chciał go jakoś pocieszyć, ale nie wiedział jeszcze jak, przysunął się po prostu z powrotem do jego łapy, zadzierając łebek by spojrzeć w oczy lwa jak najbardziej potrafił, pocieszająco: - To normalne że rodziny się wszystkim gubią i giną? - zapytał lewek, trochę zaniepokojony tą myślą.


RE: Wodospad - Asura - 09-04-2017

//Dopiero po czasie zauważyłam że Haki nas tu przeniósł (na przyszłość - wiem, że to na ogół moja wina, ale takich sytuacjach wysyła się ludziom linka...). Załóżmy, że Asura już na samym początku nawet chwili tu nie usiedział i jak nikt nie patrzył po prostu zwiał gdzieś Hakiemu. Tak jakby zt., nie było mnie tu.


RE: Wodospad - Ua - 10-04-2017

Obiecał! Co prawda nie pocałował, ale obiecał, więc też się liczy! Aż podskoczyłam ze szczęścia.
- Super! - zawołałam. Nagle cały świat odzyskał kolory. Zaśmiałam się krótko. Teraz już nie mogłam zrozumieć, czym oni się martwią.
- Nie, jasne, że nie, i to jest w tym właśnie najlepsze! Gdybyśmy nie pogubili naszych rodzin, to nie przeżylibyśmy tylu przygód, a teraz będziemy mieć co opowiadać! No... i byśmy się nie spotkali... - Nie potrzebowałam dodawać, że wtedy byśmy się nie zakochali. Przecież mógł to sam wywnioskować, prawda? Jeszcze raz podskoczyłam, po czym przewróciłam się na plecy i wyciągnęłam łapy, by złapać ogon Azima. Tak, teraz jest najlepszy czas na zabawę.