Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad - Karati - 26-12-2017

Lwiczka w pewnym momencie zastygła, utkwiwszy wzrok w jakimś punkcie. Prychnęła cicho, po czym dała nura w krzaki.

Z.t.


RE: Wodospad - Iris - 28-12-2017

Została tu jeszcze długo po tym jak wszyscy się porozchodzili. Sama z własnymi myślami, powoli się uspokajając i zasypiając jednocześnie, tak bardzo była już zmęczona. A jak tylko się wybudziła, powlekła się gdzieś bezsilnie.

zt


RE: Wodospad - Cheka - 09-05-2018

Ostatnimi miesiącami Cheka nie za bardzo przykładała wagę do tego gdzie jest i co się dzieje wokół niej. Pamięta tylko ze przez jakiś czas wędrowali z mamą, i pamięta oczywiście dużą ilość jakiejś śmiesznej roślinki po której wszystko było jakieś takie bardziej wesołe i kolorowe. Chyba coś z tej substancji jeszcze w niej pozostało, bo wciąż snuła się po okolicy dosyć zdezorientowana, szukając kogokolwiek z rodzeństwa.
W końcu łapki zaprowadziły ją aż tutaj. Na chwilę zapomniała o swojej "misji" gdyż całą jej uwagę pochłonął wodospad. To była największa rzecz jaką w życiu widziała! Mała położyła się na plecach próbując dosięgnąć wzrokiem szczyt i tak leżała, zahipnotyzowana monotonnym szumem wody i zastanawiając się skąd ta cała woda się brała.


RE: Wodospad - Ava - 10-05-2018

Jeśli Ava miała być ze sobą szczera, to nienawidziła tego cholernego wodospadu. Za każdym chędożonym razem, kiedy tu przychodziła, zawsze działo się coś złego. No ale dupa, tak robota, że teren trzeba cały obłazić. Bo przecież nikt za nią tego nie zrobi, bo deficyt strażników dawał się Srebrnemu Księżycowi we znaki. A nawet, gdyby ich było pod dostatkiem, to nikt tej roboty tak dobrze jako o a nie zrobi i tyle. Zatem przylazła tutaj, akurat w podobnym czasie co mała brązowo-biała kupka futra. Co taki pokurcz robi tutaj sam? To pytanie dzwoniło jej w głowie kiedy z wewnętrznym jękiem podchodziła do młodej hipiski. Kurfa znów za niańkę będzie robić? Oby nie było powtórki z Nymeri bo normalnie nie zdzierży i utopi bachora w jeziorku. Hiena podeszła do lwiątka, i pochyliła się nad jej łbem, zasłanianąc jej widok na szczyt, czy ogólnie wodospad.
- Hej kuleczko. Co tutaj robisz? Sama jesteś?


RE: Wodospad - Cheka - 17-05-2018

Nagle świat przed jej oczami przybrał barwę szarą w ciemniejsze plamki. I cały był jakiś taki bardziej puchaty. oczy lwiątka zrobiły się jeszcze większe gdy w milczeniu przyglądała się stojącej nad nią hienie. W końcu zorientowała się że dobrze by było odpowiedzieć na zadane pytanie.
- No... moja mama i rodzeństwo gdzieś tu byli... a teraz to nie wiem... - Wydukała przypominając sobie o reszcie świata którą dopiero co przyćmił jej wodospad. - Ale mama powiedziała ze biała pani sie nami zajmie - Dodała usprawiedliwiająco. - Znasz ją?


RE: Wodospad - Ava - 26-05-2018

Mama? Cóż na pewno nie było to księżycowe dziecko. W stadzie nie było żadnych lwic z młodymi, przynajmniej takich o których ona by wiedziała. Ava przysiadła na tylnych łapach, próbując rozwiązać w głowię tę zagadkę. Nagle zaświeciła jej się mała lampka. Czyżby mogło chodzić o tę pociapcianą laskę z dwoma przyćpanymi idiotami? Obrzuciła spojrzeniem małą kotkę. No niby podobieństwo jest. Hiena westchnęła głęboko. Nie umiała sobie radzić z dziećmi. Matką też byłaby pewnie parszywą, no ale nawet ona by własnego dzieciaka nie zgubiła... Chyba. Tak czy inaczej tym małym potworkiem trzeba się było zająć, bo jak widać miała się nimi zająć "biała pani". Teraz w stadzie były już dwie białe lwicę, jednakże najbardziej prawdopodobne że chodzi o Ines. Kapłance zaś głowy zawracać nie należy bez potrzeby, a zbłąkany ciapciok na pewno nie był jakiś mega ważny. Ava podrapała się tylną łapą za uchem.
- Ano znam białą panią. Dwie nawet. Ale one są bardzo zajęte i wątpię, żeby miały czas się zajmować takimi plamistymi puszkami jak ty. Dlatego ja tu jestem, w zastępstwie za nie. Powiedz no młoda, masz ty jakieś imię? Czy mam ci mówić per puszku?.


RE: Wodospad - Kamui - 06-07-2018

Udało się im zwiać przed lawiną, mimo to Kamui nie miał powodów do zadowolenia. Nawet jeśli ostatecznie udało mu się wyprowadzić z tego kotła braci w jednym kawałku, sam czuł się sponiewierany i brudny, zarówno na ciele, jak i umyśle. Nie zrobili zbyt długiej przerwy w dżungli na odpoczynek, po części z obawy że dogoni ich pościg, po części przez fakt że Kamui nie mógł ochłonąć i uleżeć, wyczyszczenie ran było koniecznością i przerwa w marszu trwała tylko tyle na ile potrzeba było czasu na te czynności.
Był wyraźnie rozdrażniony, nie jak on. Gdzie podział się stoicki spokój Dragona?
Pokręcił łbem, trzeba zrobić kolejny postój, nie może aż tak męczyć Baltazara i Bartoliniego. 
- Zatrzymamy się tu na chwilę.- Rozkazał. Ugaszą pragnienia ochłodzą łapy i muszą ruszać dalej. Nie był pewien czy są już na terenach Księżyca, albo Hordy Ghaliba, wątły zapach hieny nie sugerował mu niczego.
Sam pozostał na łapach, będzie strzegł odpoczywających braci.


RE: Wodospad - Inés - 06-07-2018

Ostatnie dni pory deszczowej nie były dla Ines łaskawe. Trudno jej było się nimi cieszyć, gdy nad stadem wisiało widmo suszy... Nie przypuszczała, że czeka ich coś zgoła innego. Większość czasu spędzała we wnętrzu Złotej Skały; coraz rzadziej widywała Samiyę czy nawet Ghaliba. Czuła przesadną chęć bycia samej, ale nie chwilowo, tylko już ma stałe. W chwilach lepszego humoru zaś chciałaby owszem, mieć przy sobie kogoś, ale tylko jedną, bardzo konkretną osobę.
Tymczasem obce zapachy oderwały ją do odpoczynku. Należało sprawdzić, co się dzieje, bo i Avy dawno nie spotkała, nie mówiąc o innych strażnikach... Ruszyła nad wodospad, by tam ujrzeć, o zgrozo, aż trójkę dorosłych obcych lwów. Choć z jednym było coś nie tak, ale chwilowo nie zamierzała się tym przejmować. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że, nie licząc nieproszonych gości, najprawdopodobniej jest tu sama, ale nic to, najwyżej skończy jak jej matka i wreszcie będzie miała spokój od tego świata.
Stanęła kilkanaście metrów od nich, z najeżoną sierścią i poruszającym się na boki ogonem.
- Kim jesteście i czego poszukujecie na terenach Stada Srebrnego Księżyca? - zagrzmiała, starając się powstrzymać drżenie głosu.


RE: Wodospad - Baltazar - 07-07-2018

Z całego lwiego bałaganu w Śnieżnym Lesie to jemu oberwało się najmniej, przynajmniej z ich trójki,  dlatego czuł się w obowiązku być ich podporą, gdy chociaż na chwilę zmęczone łapy zawiodły. Wbrew pozorom to przystanki były najgorsze. Podczas ucieczki działał machinalnie, łapa za łapą, bez przerwy, ale w momencie gdy robili postój i całe zmęczenie które dotychczas ignorował zalewało ciało, problemem było wstać i zmusić się do kolejnych kilometrów. A przecież musieli. Nie pomagał fakt, że nos niemiłosiernie szczypał świeżą raną, lizał i lizał i ani trochę lepiej. 
- Świetnie. - odparł niezbyt entuzjastycznie z uwagi na ciągłą męczącą wędrówkę. Podszedł mimo to do lwa po tym, jak sprawdził czy u brata wszystko w porządku. - Ale odpocznij, niańczysz nas niczym mamka, a przecież to ty i Bartolini potrzebujecie nabrać sił dużo bardziej niż ja. - mógłby się nawet upierać przy swoim, gdyby nie dobiegł go głos nieznajomej na który spiął się w obawie, że zostali znalezieni. A jednak nie był to nikt kogo się spodziewał, widząc lwicę nie mógł oprzeć się wrażeniu, że taka... "czysta" biel jej sierści za bardzo kontrastuje z tonem jakim się odezwała i zastanawiał się które z tych wrażeń jest mylne.
- Oddechu i wody. - odpowiedział odwracając się z grzeczności ku niej. Teraz jak nigdy docenia nie rzucanie mu się do gardła za samo stąpanie po ziemi.


RE: Wodospad - Cheka - 07-07-2018

- Jestem Cheka, ale puszku też fajnie brzmi - Zaśmiała się wyciągając łapkę w stronę hieny - Ale fajne plamki
Chwile jeszcze pozamiatała łapkami przed hieną w swojej dziecięcej, i pewnie okropnie irytującej zabawia kiedy jej wzrok utkwił w czymś daleko za strażniczką.
- O, biała pani!


RE: Wodospad - Kamui - 07-07-2018

To prawda był zmęczony, najchętniej przespałby teraz ze 2 dni, jak nie 3. Uparcie jednak sądził że nie może poddawać się słabościom, mogą one bowiem mieć przykre konsekwencje, narażał nie tylko swój tyłek, narażał braci, cały Klan. Podniósł zmęczony wzrok na Baltazara. 
- Masz rację, dręczy mnie jednak poczucie winy, gdyby nie łut szczęścia cała nasza trójka stałaby się karmą dla sępów zamieszkujących okolice Kilimandzaro.- Nie ukrywał tego, że wyjście z opresji to nie jego zasługa, przyjmie też pokornie reprymendę i wszystkie gorzkie słowa z ich strony, opuścił łeb przyglądając się zaschniętej krwi na łapach, powinien ja zmyć. Plany pokrzyżowało mu nadejście białej lwicy, spiął się myśląc podobnie jak Baltazar iż to pościg zdołał ich dopaść, po stronie Cesarstwa była śnieżnobiała młódka, słowa Ines szybko jednak rozwiały te obawy, wtedy też przyjrzał się lwicy lepiej.
Nie tracił czujności, chociaż ciało wyraźnie krzyczało że ma już dość trybu bojowego, serwując Kamuiemu kilka bolesnych i mało przyjemnych doznań. Ledwo pokiwał głową potwierdzając słowa kompana, rana na pysku zapiekła go niemiłosiernie, aż syknął i przymknął powiekę.
- Wybacz nam to wtargnięcie.. Kapłanko?- Zaryzykował, może to Ines? A jeśli nie, cóż do stracenia w tym wypadku nie miał chyba zbyt wiele.
- Nie mieliśmy zbytniego wyboru. Mimo iż jesteśmy posłami brutalnie nas napadnięto pod Kilimandzaro, o włos nie przypłaciliśmy życiem spotkania z Cesarstwem.. - Sapnął, troszkę nagiął fakty, ale tylko troszkę. Nie poszedł na zwiady by wszczynać burdy, chciał poznać okolice i poszukać sojuszników, tudzież zawiązać jakieś pakty, szukał też śladu zaginionych kompanów. Na kilka sekund zawiesił się obracając głowę lekko na bok. - To niemożliwe..- Mruknął pod nosem, a co jeśli spotkał ich podobny los, tylko mieli mniej szczęścia?
Piskliwy głosik nieopodal wyrwał go z zamyślenia, drgnął i skwasił się. Dziecko, to od nich zaczynają się wszelkie problemy, mimowolnie przesunął sie bliżej Baltazara.


RE: Wodospad - Bartolini - 07-07-2018

Boli, wszystko boli, poraniony, zmęczony, zdarte gardło od krzyku, świetnie po prostu świetnie. Z każdym kolejnym przystankiem coraz ciężej mu było wstawać, aż w końcu nie padł na ziemie z jękiem.
- Boli... - Powiedział tylko próbując w końcu głębiej odetchnąć. 
Łapy najbardziej były poharatane i tym bardziej utrudniało mi chodzenie. Wzdrygnął się gdy nagle usłyszał grzmiący głos śnieżnobiałej lwicy. Spoglądając na nią mógł skomentować tylko tak:
- Umarłem, widzę duchy. To koniec. Przepraszam bracie, nie chciałem cię zostawić!


RE: Wodospad - Inés - 10-07-2018

Słowa szarego początkowo wydały jej się dziwne, ale prędko zrozumiała, dlaczego właśnie tak brzmiały. Cała trójka wyglądała na zmęczoną i to nie tak zwyczajnie, tylko jakby naprawdę spotkało ich coś wykańczającego. Nawet jeśli mogli wyglądać na typ szukający zaczepki, to teraz zapewne nawet nie mieli na to siły.
- Tyle mogę wam zaoferować - odparła, teraz już znacznie łagodniejszym tonem niż z początku.
Wtem postawiła uszy, usłyszawszy, jak ktoś ją woła, bo kogóż innego można by określić tym mianem? Nikogo jednak nie dostrzegła, postanowiła więc to zignorować. Miała gości na głowie.
Powróciła do nich wzrokiem, a ostatecznie zawiesiła go na, jak zauważyła, pięciołapym samcu, który zdecydował się do niej odezwać. Chwilę przyglądała się tej anomalii, by w końcu skierować spojrzenie z powrotem na jego lico. Po poznaniu swego bliznowatego lubego mało co robiło na niej wrażenie.
- Owszem - odrzekła, zwróciwszy uwagę na wahanie w jego głosie. - Jestem Inés, Kapłanka Stada Srebrnego Księżyca. Wy?
Jej ogon zadrżał niespokojnie.
- Z Cesarstwem? - zdziwiła się. Słyszała o tym stadzie, ale jeszcze nie spotkała żadnego z jej członków.
Nie przejęła się słowami Baltazara, a jedyną oznaką, że przyjęła je do świadomości, był wyraz rozbawienia, jaki zajaśniał na jej pysku. Nie pierwszy raz brano ją za zjawę i całkiem jej odpowiadała taka rola. Szkoda, że to tylko kreacja; jak dobrze byłoby czasem stać się jedynie niewidoczną, wypraną z emocji marą... Niczym Zmora krocząca pośród nocy.


RE: Wodospad - Kamui - 10-07-2018

Jedyne co mógł to posłać Bartoliniemu pełne współczucia spojrzenie, dobrze wiedział że dla biedaka ta ucieczka była meczarnią, którą wraz z bratem znosił dla niego. Nie wiedział jeszcze jak spłaci tak ogromny dług wdzięczności i czy starczy mu na to jednego lwiego życia.
- Przepraszam przyjacielu, gdybym nie poszedł do nich sam, może skończyło by się to lepiej.- Pierwsza zła decyzja Dragona. Bolesne poczucie winy. Wrócił uwagą do Ines. - Dziekujemy za twą wspaniałomyślność.- Skinął jej łbem, dość płytko, gdy adrenalina powoli z niego zeszła kark noszący gruby zadek Tiba rozbolał go niemiłosiernie. 
- Uh..Miło mi Cię poznać Kapłanko, Zevran miał rację, chociaż jego słowa opisujące Cię w pełni nie oddają wszystkiego. Jestem Kamui, to jest Baltazari i jego brat Bartolini. Jesteśmy niewielkim stadem zamieszkującym okolice bagien.- Wyjasnienia nie były długie, jeśli Ines zechce o coś dopytać wtedy je rozwinie. Odetchnął.
- Tak, w imię Hakiego spuszczono nam łomot i nie dano dojść do słowa. A każda próba nawiązania rozmowy spotykała się z gradem łap i kłów.- Zrobił małą pauze, gardło też mu dokuczało, nie pamięta kiedy ostatni raz zmuszony był krzyczeć.- Była ich piątka. Tib, Gunter, jakiś lew i dwie lwice, jednej sierści była barwy ochry, drugiej młodszej biała.. to szalone by do walki wysyłać smarkatego podrostka.


RE: Wodospad - Inés - 11-07-2018

Zevran. Dźwięk tego imienia wprowadzał lwicę w dziwny nastrój. Z jednej strony odczuwała irracjonalną potrzebę zajęcia się tym zagubionym młodzikiem, a z drugiej zupełnie nie wiedziała, jak się do tego zabrać w praktyce, toteż odkładała ten plan na coraz to dalsze daty. Zresztą, zdaje się, że jej ukochany nie byłby zachwycony tym pomysłem, co też skutecznie ją zniechęcało.
Ale wracając.
- Was również. Nigdy nie słyszałam o lwach z bagien - odparła, w żadnym razie nie zamierzając brzmieć kpiąco, ale po czasie uświadomiła sobie, że wydźwięk jej słów mógł być niezbyt fortunny. - Życie w takich warunkach nie może być łatwe.
Zmarszczyła brwi, gdy dotarł do niej sens dalszej części wypowiedzi. Dawno nie odwiedzała tak niegdyś przez siebie kochanego Śnieżnego Lasu, a tu się okazuje, że te okolice wcale nie są już tak bezpieczne, jak się wydawały. Niedobrze.
Wymieniane przezeń imiona niewiele jej mówiły, ale czego się spodziewać, gdy w zasadzie nie wyściubiała nosa poza swoje tereny.
- To niezbyt przyjemne wieści, ale lepiej być przygotowanym - mruknęła, trochę do siebie. - Rozumiem, że znaliście ich wcześniej? I... Zevrana?
Łatwo można było wyczuć, że ten ostatni dalece bardziej ją interesuje, nawet jeśli było to sprzeczne z logiką. Bezpieczeństwo stada było istotne, ale czyż złotooki również nie był jego częścią, nawet bliższą jej sercu niż większość pozostałych?