Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Hewa - 28-02-2013

- Czemu nie? Przecież nie musisz koniecznie szukać. Możesz na przykład... robić za tragarza. - odpowiedziała na jego słowa, uśmiechając się szeroko. Zaraz jednak dodała.
- Chociaż za ciężko byś nie miał, bo tego nigdy nie ma jakoś szczególnie dużo. - po swojej ostatniej wypowiedzi, podeszła bliżej do lampardzicy, skupiając wzrok głównie na jej dziecku? Co robić? Może udałoby jej się podać małemu coś, dzięki czemu odzyska apetyt? Nie mogła tego tak zostawić. Spojrzała na matkę, a widząc jak płacze, coś zakuło ją w środku. W końcu sama jest matką, zrobiłaby wszystko dla swoich córek.
- W Grocie Medyków, na Lwiej Ziemi mam swoje zioła. Jeśli tam z nami pójdziesz, postaram się zrobić wszystko, żeby mały wyzdrowiał. - zaoferowała w końcu, uśmiechając się lekko. Tym razem będzie dobrze. Zazwyczaj brakło potrzebnych akurat leków, tym razem, jak jej się zdawało, miała wszystkie potrzebne na poprawę apetytu. Miała tylko nadzieję, że lampardzica skorzysta z jej propozycji. Może jeśli udałoby się Piaskowej wyleczyć jej malucha to zgodziłaby się wykarmić tego małego, którego zostawiła z Ashley?


RE: Wodospad. - Mako - 03-03-2013

Zredukowany do roli tragarza? Do dobrze, w końcu, czego nie robi się dla przyjaciół, prawda?
Widział to zaniepokojenie w oczach samicy i po chwili doszedł do wniosku, że pośrednio to właśnie on jest tego przyczyną, dlatego też postanowił nie ruszać się ze swego miejsca.
- Kto jak kto, ale Hewa zna się na swoim fachu, jest medykiem od dawna. - ozwał się w końcu.
Wciąż jednak jedna, najważniejsza kwestia pozostawała otwarta – czy zostaną obdarzeni zaufaniem, po zaledwie tak krótkim czasie. W sumie, to ta matka nie ma już nic do stracenia.


RE: Wodospad. - Ashley - 03-03-2013

Nie wiedziała gdzie jest Hewa. Przychodząc do dżungli i podchodząc do wodospadu szczęścia zaczęła płakać. Straciła Moonlighta w czasie drogi. Nagle ucichła i poczuła zapach traw. Może to Hewa. Czując bliższy zapach miała rację to Hewa. Nie zauważyła przy kim jest bo nie widziała ale znalazła ją. Bojąc się siedziała z wystawioną głową, trzęsąc się kary. Nie pamiętała gdzie go zostawiła. Podeszła do nich trzęsąc się z strachu. Po chwili umknęła bezszelestnie. Że mogli zobaczyć tylko ogon.
z/t.
Przybiegła z poważną miną do Mako i Hewy. Avare i pobiegła ale przewróciła się.Po chwili wstała i odbiegła.
z/t.


RE: Wodospad. - Mistrz Gry - 05-03-2013

// Ashley, nie możesz wejść do tematu i wyjść z niego w jednym poście. //

Lampracica wpatrywała się w tamtą z niebotycznym zdziwieniem w oczach. Czy ona naprawdę proponuje jej... Pomoc? Lwica? Ależ to niemożliwe!
- Lwia Ziemia? - wychrypiała, patrząc to na nią, to znów na lwa. - Ale przecież ja jestem lampartem! Jak mogę pakować się na cudze tereny?
Głos jej drżał; ba, ona wręcz cała drżała! Nie posiadała się z przerażenia, że dwójka tak silnych drapieżników zwróciła na nią uwagę. A jednak nadal z nimi rozmawiała, chwytając się tego rozpaczliwego, naiwnego promyka nadziei, iż w ten sposób uda się jej uchronić syna przed, nie przymierzając, śmiercią. Dla niego zrobi wszystko, nawet zarzuci swe naturalne instynkty i da się poprowadzić na obce tereny zamieszkałe przez inny gatunek...
Co nie zmienia faktu, że niepomiernie się bała i było to widać już na pierwszy rzut oka. Przez cały ten czas nie ruszała się z miejsca, ochraniając młode wciąż drżącą łapą.
Skuliła uszy, usłyszawszy kolejną lwicę. Tylko nie to...



RE: Wodospad. - Hewa - 07-03-2013

Z wdzięcznością przyjęła słowa Mako. Może one pomogą nieco nakłonić lwicę do wysłuchania ich i skorzystania z okazji? Raczej niewiele miała do stracenia. A gdyby się Hewie udało wiele by zyskała.
Po krótkiej chwili usłyszała czyjeś kroki. Zerknęła w bok i kątem oka zauważyła Ashley. Co ona tu robi? Miała przecież zostać z Moonlightem w Grocie. Nie bez powodu jej nie brała. Zanim jednak zdążyła jakkolwiek zareagować, czy cokolwiek powiedzieć, ona odeszła. Skupiła się więc na lamparcicy.
- To nic, że jesteś lampartem. Nikt Ci nic nie zrobi, póki będziesz z nami. - powiedziała, uśmiechając się do niej. Bez sensu jednak było tak dalej stać, bo przez to tylko im się dłuży.
- Chodź z nami. Obiecuję, że zrobię wszystko co potrafię, żeby uratować Twojego małego. - dodała jeszcze, po czym wstała z miejsca i powoli udała się w stronę Lwiej Ziemi. Mogła mieć tylko nadzieję, że jej plan się uda i lamparcica, widząc, że jej jedyna szansa właśnie się od niej oddala, uda się za nią.

zt


RE: Wodospad. - Mistrz Gry - 07-03-2013

Wahała się tylko przez moment. Instynkt macierzyński przyćmił ten dotyczący własnego przetrwania. Kocica nie miała już nic do stracenia (poza własnym życiem, ale cóż ono warte bez dziecka?), a poza tym głos Hewy brzmiał na tyle łagodnie i przekonująco, że naprawdę ciężko byłoby dłużej posądzać ją o nieszczere zamiary.
- Spokojnie - wyszeptała młodemu prosto do uszka, choć ten, zapewne, i tak tego nie usłyszał.
Był na tyle osłabiony, że ledwo utrzymywał jako taką przytomność.
Lamparcica wzięła go w pysk, po czym powoli ruszała za tamtą.



RE: Wodospad. - Mako - 08-03-2013

Chyba trochę odpłynął. Pomyślał o tych znajomych, którzy posiadali już potomstwo. Znaczy się wyszedł od tej myśli, by szybko przeskoczyć do kolejnej, mianowicie że każdy znalazł tą swoją drugą połówkę. Przez ułamek sekundy zdawało mu się, że znalazł kogoś też pozbawionego szczęścia w tym temacie, ale zaraz uświadomił sobie, że nawet Fel miała Shelotha. Przelotnie, nie sposób zaprzeczyć, ale zawsze.
Widać Hewa postawiła wszystko na jedną kartę i jak widać Jej plan wypalił. Powiódł wzrokiem za odchodzącymi samicami. Spojrzał w niebo i pokręcił przecząco głową.
Dobrze, czas wracać. Pomógł Hewie, pośrednio Ashley i temu małemu, a teraz może wrócić do Matu. Czuł się dobrze z myślą, że znów go spotka. Hm, najpewniej jest już znudzony przebywaniem w jednym miejscu, choć z drugiej strony Matu jest taki jak kiedyś Mako, czyli najpewniej nie wytrzyma w jednym miejscu. Dobrze, że zostawił go pod czyjąś opieką... Ruszył nieśpiesznie w kierunku domu.

[z.t]


RE: Wodospad. - Inés - 11-04-2013

Zjawienie się Ines nie powinno nikogo dziwić - planowała to już od jakiegoś czasu. Ku jej zadowoleniu, okolica, pomimo swego niewątpliwego piękna i cudownej atmosfery, ziała pustką. Jedynie szum wodospadu i ćwierkanie ptaków mąciło wszechobecną ciszę. Zaprawdę, przeurocze miejsce. Trochę szkoda, że od teraz nie każdy będzie mógł w pełni cieszyć się jego wspaniałością.
Wdrapała się na głaz. Złota Skała to to nie była, acz ciężko było tu znaleźć potężniejsze wzniesienie.
Po raz drugi tego dnia wydała z siebie ryk, który rozległ się po całej okolicy. Nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, kto teraz sprawuje władzę na tym obszarem.


RE: Wodospad. - Kaidi - 11-04-2013

Brązowa lwica szła dokładnie obok białej samicy. Kiedy zjawili się nad wodospadem Kaidi do swoich płuc wciągnęła porządną dawkę orzeźwiającego powietrza. Dzisiejszego dnia było niezmiernie parno, a tutaj czuło się tą wilgoć, która idealnie odpowiadała płucom samicy. Przymknęła delikatnie ślepia, a ryk który przez moment rozbrzmiewał po okolicy był naprawdę imponujący. Kiedy druga z lwic zaznaczyła swoją obecność w tym miejscu, trzy latka delikatnie się uśmiechnęła kątem pyska i przybliżyła się o jeszcze kilka kroków ku białej.
-Wybraliście dobre miejsce na wodopój. Rozejrzała się wokół, a jej niebieskim ślepiom od razu rzuciło się w oczy, że oprócz wodospadu wokół znajduje się mnóstwo wolnej przestrzeni, na której śmiało można było odpoczywać kiedy tylko miało się chwilę czasu.
Samica przycupnęła na swoim brązowym zadzie.


RE: Wodospad. - Nathaniel - 11-04-2013

Ryk lwicy przywołał jeszcze jedną postać. Tym razem bardziej jej znaną, choć długo nie widzianą. Ich przypadkowe spotkanie napełniło Nathaniel'a poczuciem dumy i otuchy, że udało mu się dojść do celu i odnaleźć zaginioną kiedyś siostrę, jednak sprawy przyjęły niespodziewany obrót. Jego łapy skierowały się w stronę wodospadu, jakby machinalnie.
Jego brązowa sylwetka ujawniła się oczom Ines, dopiero gdy wyłonił się za bujnych krzaków. Podszedł jak najbliżej głazu i przystanął tam. Zlustrował wzrokiem siostrę, po czym spojrzał gdzieś w bok.
-Dlaczego?-jedno, proste i zarazem krótkie słowo, które odzwierciedlało wszystkie jego wątpliwości, niepewności, czy lęk.


RE: Wodospad. - Anubis - 12-04-2013

Nad Złotą Skałą się już nic nie odzywał, tylko szedł spokojnie za lwicami, godnie pełniąc swoją fuchę ochroniarza. Przybocznej straży, którą chciała mieć przy sobie, a może miała co do niego jakieś jeszcze inne plany?
Kiedy przybyli nad wodospad zatrzymał się przy wodzie. Zaczął ją spokojnie pić od czasu do czasu unosząc łeb do góry. I wtedy po raz kolejny dostrzegł Nathaniela. Nie do końca rozumiał tego co się wtedy na tamtej polanie stało. Dlaczego tak szybko opuścił siostrę. Nie był wścibską osobą i nie mieszał się w cudze rodzinne sprawy. Jednak ta go ciekawiła, co gorsza aż za bardzo, przez co pomimo tego, że starał się ich nie podsłuchiwać i zająć się sobą i chlupaniem wody. To jedno ucho znajdowało się w górze i podsłuchiwało ich rozmowę.
Po raz kolejny już chyba skinął mu łbem i powrócił do poprzednich czynności.


RE: Wodospad. - Arham - 12-04-2013

Miał pewne trudności z odnalezieniem tych, którzy niby nie tak dawno odeszli z równiny, a już ich ślady zdążył osłabić wiatr. Tym bardziej, że nie bardzo wiedział, za czym iść. Złotą Skałę zobaczył tylko z oddali, widząc, że nikogo tam nie ma. Swoją drogą, ładna jest. Może to dziwne, lecz widział ją dopiero po raz pierwszy w życiu.
Ostatecznie udało mu się dogonić współczłonków nowego Stada. Jego Stada. Należał do niego, a oni... chcąc nie chcąc, stali się mu w pewien sposób bliscy. I to jeszcze gdzie ich dogonił! To tutaj przyszedł po powrocie z, tak to nazwijmy, emigracji. I poznał Maoni... Miał nadzieję, że już dobrze widzi.
Niespodzianka. Poza tą dwójką znalazł jeszcze kolejną dwójkę nieznajomych. O, to chyba ten lew, który opuścił zgromadzenie przed końcem przemowy. Ciekawe, co to za jeden? I ta lwica. Jej też nie znał, nie widział nawet przedtem. Hm. W ogóle poczuł się trochę dziwnie, widząc tę sytuację. Po co tu przylazł? Niby kto chciał, mógł pójść za białą, ale poprosiła tylko Anubisa... No nic, posiedzi sobie, jak gdyby nigdy nic. A, i jeszcze coś. Skinął łbem na powitanie - kultura czegoś wymaga, nie? A nie ufał swojemu głosowi, który wbrew jego woli wydobył trzy słowa w stronę nieznanego lwiątka. Trudno się mówi i żyje się dalej, czy coś takiego, no ale...
Nie mogąc znaleźć lepszego zajęcia, usiadł przy ładnym, zdrowym, rosłym drzewie i czekał na to, co się stanie dalej. Może jednak nie przyszedł na darmo? Złudzenie... Cicho! Przecież każdy wie, że nadzieja, największa ułuda ze wszystkich, jakie istnieją, umiera ostatnia.


RE: Wodospad. - Inés - 13-04-2013

- Dzięki, też mi się podoba - odparła, przywdziewając na swe oblicze lekki uśmiech.
Jej nieśmiałość znacznie ustąpiła, ale czy to, że została przywódczynią stada, ma mieć jakikolwiek wpływ na jej przyjazne usposobienie?
Zaraz jej spojrzenie przykuł jedyny znany jej fioletowooki samiec. Kiedy ten odezwał się do niej w tak przyjmujący sposób, przybrała pełną niepewności minę. Podeszła do niego nieco drżącym krokiem.
- Nie teraz, Nath - wyszeptała, zerkając niespokojnie na lwicę i przybyłe lwy. - Ale to, że zostałam Kapłanką Księżyca, nie znaczy, że nie jestem już twoją siostrą. Myślisz, że cię nie szukałam? Myślisz, że nie zależy mi, żeby mieć oparcie w kimś, kogo znam od zawsze?
Odwróciła się, mrugając przy tym, by przypadkiem uczucia nie wzięły góry. Odetchnęła głęboko, by odzyskać spokój ducha. Matko, pomóż mi...
- Kaidi, chciałaś poznać kogoś ze stada - znów zwróciła się do niebieskoookiej, uśmiechając się słabo. - Proszę, właśnie masz okazję. To jest...
Urwała, zdając sobie sprawę z faktu, że przecież ona nie poznała miana czarnogrzywego, na którym to właśnie zawiesiła swe spojrzenie.
- Wybacz, zapomniałam, jak brzmi twe imię - przyznała, wyraźnie zawstydzona swoją ignorancją.
Chce kogoś przedstawiać, nie mając pojęcia, jak tę osobę zwą... Oj, Ines, poświęcaj trochę więcej uwagi temu, co robisz i mówisz.


RE: Wodospad. - Nani - 13-04-2013

Idac tak, natrafila na pewien szlak, co prowadzil na tereny trzeciego stada w tej krainie. Juz z daleka dalo sie uslyszec dzwiek spadajacej wody, rozbijajacej sie o kamienie.
- Gdzies tutaj musi byc wodospad..- Mruknela do siebie. Idac w kierunku dzwieku, ujrzala kilka lwow rozmawiajacych ze soba.. Nie wiedziala kim oni sa, ani czy nie grozi jej niebezpieczenstwo z ich strony. Wolala wiec narazie nie podchodzic zbyt blisko.
Wspiela sie wysoko na drzewo, by zaczac ich obserwowac. Moze uda jej sie uslyszec o czym rozmawiaja, to by jej ulatwilo zadanie. A ciekawosc dawala sie we znaki czarnej lwicy. Chciala poznac towarzystwo.


RE: Wodospad. - Kaidi - 13-04-2013

W okolicy wodospadu pojawiło się kilka kolejnych lwów. Brązowa poczuła się trochę nieswojo w ich towarzystwie, ale być może było to spowodowane tym, że ich nie znała. W końcu po obcych kotowatych można się różnych rzeczy spodziewać, a Kaidi wolała być ostrożna. Każdemu przybyłemu lwu skinęła pyskiem na przywitanie. Choć odrobinę kultury to ona musiała zachować. Po przywitaniu się z nieznajomymi Inés zabrała głos w stronę niebieskookiej. Lwica nadstawiła uszu i z pogodnym uśmiechem spojrzała na czarnogrzywego, którego chciała jej przedstawić królowa. Wyszło jednak na to, że nawet ona nie zna jego imienia więc za nim samiec odpowiedział Kaidi odrzekła:
-Jestem Kaidi. Skinęła ponownie pyskiem w stronę tamtego.