Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=191)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Rzeka. - Tosa - 18-06-2015

Zaśmiał się cicho.
- Jaki łaskawca!-parsknął rozbawiony- Ale chętnie, najpierw jednak odpocząć trochę muszę. Dosyć długą trasę miałem.
A i owszem, złotawe cielsko ( a zwłaszcza łapy) przykrywała warstwa pyłu, z jednej z poduszeczek sączyło się trochę krwi. Ot, nieuważnie nadepnął na gałązkę, która okazała się mieć dosyć pokaźne kolce. Jeszcze trochę i powinno przestać... aczkolwiek moment w którym jasna błyskawica bólu przeszyła jego myśli pamiętał doskonale. Nawet zbyt dobrze, niżby chciał.
Obserwował, jak młodzik kładzie się niedaleko.
- Spokój, cisza. tu praktycznie nie ma lwów... idealne miejsce, żeby zostać. Ot, takie mini stado założyć. Dalej jak sam wiesz, są tereny pozostałych stad. Nie mam zbytnio ochoty się do nich zbliżać, dzięki wielkie.
Na swoje nieszczęście zerknął również na tereny Lwiej Ziemi. Niepokoiło go mocno to, że nigdzie nie widział Cherry...
- Mniej jest zwierzyny. I to nie tylko tutaj, ale ogólnie... musisz trochę przystopować z polowaniami, inaczej padniemy z głodu. To, że teraz jest znośnie, nie znaczy, że zawsze tak będzie. Jeśli ktoś do nas dołączy, będzie już ciężej.


RE: Rzeka. - Koho - 19-06-2015

- No co?
Wzruszył ramionami gdy Tosa zaśmiał się.
- Papa nie może paść z głodu przecież - odparł po czym przyjrzał się uważnie swojemu złotemu towarzyszowi. Zastanawiał się, czy będzie mógł w końcu udać się na samotną wędrówkę zamiast Tosy. Chętnie zamieniłby się z nim, wtedy to Złoty musiałby pilnować terytorium a młody mógłby swobodnie pozwiedzać okolice. Może nawet na kilka dni? Jednak kolejne zdanie wypowiedziane przez ojczyma wprawiło dwulatka w zdziwienie. Czyżby podczas tej wędrówki papa Tosa przemyślał własne życie? Albo może za bardzo na słońce się wystawiał? A nie było im dobrze tak jak było? Koho musiał sobie to przemyśleć.
- Stado? A po co nam stado? - Zapytał fiołkowooki.
Położył pysk na łapach i zerknął kątem oka w stronę wyjścia.
- Heh, kto miałby do nas dołączyć? Poza tym mam umiar w polowaniach... - wymamrotał.


RE: Rzeka. - Tosa - 25-06-2015

Kąciki pyska samca uniosły się w uśmiechu. Jak miło, dbał o niego.
- Dobrze by było mieć kogoś u boku... niezdrowe jest wędrowanie w stałym towarzystwie. Z czasem wychodzą niesnaski, a to nic przyjemnego.
Każdy z nich w końcu mógłby zechcieć dominować nad drugim... to samcza natura. Nawet coś, co zwane jest potocznie współpracą- zawsze jest ktoś, kto takową zaproponuje. To ten, który dominuje w grupie... łatwiej jest rządzić tymi, którzy się na to zgodzą. A jeszcze łatwiej tymi, nad którymi ma się przewagę siłową.
- Póki co, myślałem o Cherry... nie chcę jej jednak odrywać na siłę od Lwich. Z resztą, jest tylu samotników, że ktoś w końcu by się znalazł.
Musiał jeszcze dopiąć na ostatni guzik swoje plany. Chciał się jednak dowiedzieć, co młodzieniec o tym myślał. W końcu... od byłby tym drugim przywódcą.
- A ty co... masz ochotę się gdzieś przejść? Moje łapy muszą trochę odpocząć.


RE: Rzeka. - Koho - 30-06-2015

- Kogoś u boku - powtórzył słowa Tosy spoglądając gdzieś w bok i wzruszając ramionami.
Młody nie miał jeszcze chyba w sobie takiej potrzeby, żeby zakładać stado, ale w zasadzie już jako takie tworzył ze swoim przybranym Papą. Koho ani myślał na długo odłączać się od złotego, starszego samca, który go wychował. Uważał, że dobrze im się razem żyło jako koalicja dwóch, dorosłych samców. Gdy jeden szedł na obchód, drugi pilnował aktualnego terytorium. Czasem razem polowali. I w tym momencie Koho zamyślił się i przypomniał sobie o tym ważnym aspekcie jakie daje stado. Więcej lwów oznacza większą zdobycz i ciekawsze polowanie.
- Cherry... - mruknął. - Co jest takiego w tej lwicy, że chciałbyś by porzuciła dla nas swoje stado?
Młody nie przypominał sobie, żeby jakoś szczególnie zagłębiali się w rozmowach na temat Cherry. Może dlatego, że byli samcami i zwyczajnie nie plotkowali o samicach? Albo co.
- Może też bym wtedy rozejrzał się za jakąś... lwicą - przekręcił lekko głowę posyłając zamyślone spojrzenie przestrzeni niebieskiej. Chociaż zastanawiał się, czy taki bliznowaty jak on miałby szansę spodobać się jakiejś lwicy? Musiałby sam się o tym przekonać. Chociaż uważał, że był jeszcze na tyle młody, że nie musiał myśleć o partnerce czy czymś w tym rodzaju.
Na słowa Tosy o ewentualnym patrolu Koho spojrzał na starszego z nieco większym zainteresowaniem. Kiwnął mu łbem. Był syty i wypoczęty. Mógł udać się na mały albo i większy obchód.
- Czemu nie? Nudzi mi się już tutaj - przyznał. Podniósł się na wszystkie łapy i przeciągnął. - A tak, może przemyślę jeszcze twój pomysł przy spacerze.


RE: Rzeka. - Tosa - 04-07-2015

Czyżby to lekkie zawstydzenie błysnęło w oczach złotogrzywego, nim znikły pod osłoną powiek? Nie był w stanie jednak powstrzymać lekkiego uśmiechu, który pojawił się na jego pysku. No bo jak to jemu wytłumaczyć? Pewnych rzeczy się nie da wyjaśnić tak, że brzmiały logicznie.
- Po prostu ją... lubię. Kiedyś zrozumiesz.
Może nawet szybciej, niż ci się wydaje.
Co miał mu powiedzieć? Że kiedy był z nią, powrót był smutny, tęsknił i cieszył się każdą razem spędzoną chwilą? Że przy niej zapominał o większości problemów? Dla młodzika to był jeszcze powód do wyśmiania go i kpin... przynajmniej w mniemaniu Papy.
- Czemu nie, przyda ci się towarzystwo.
Pozwolił sobie na krótki rzut oka. Ciekawiło go, jak Koho by sobie poradził. Na dobrą sprawę od miesięcy trzymali się z dala od nich. A i spotkanie z Frigg raczej pozytywnych emocji nie zostawiło.
- No to ruszaj. Ja zjem, zdrzemnę się i sprawdzę teren. Uważaj na siebie, synek.
Mrugnął do fioletowookiego porozumiewawczo, po czym skierował się do groty na posiłek.


RE: Rzeka. - Koho - 07-07-2015

Nie potrzebował lwicy wyłącznie do towarzystwa. Nie czuł jeszcze w zasadzie potrzeby obcowania z przeciwną płcią, ale wiedział, że jeśli Tosa chce stworzyć stado, to dla Koho byłoby nieznośne cały czas żyć z macochą i bawić dzieci Papy. Nie czuł się chyba na tyle dorosły, by znosić towarzystwo młodych. Dla niego jeszcze lwie oznaczały po prostu kłopoty.
- Dobrze - odparł. - Bezpieczeństwo to moje drugie imię.
Potem poczłapał przed siebie

zt


RE: Rzeka. - Tosa - 10-07-2015

Tak jak obiecał Koho, posilił się, odpoczął. Jednak jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Wydawało mu się, że poziom wody w rzece wzrastał, a i gadzie grzbiety były coraz częściej widoczne. Co jak co, ale wolałby się nie zbliżać w te okolice, jeśli miałyby tu przebywać krokodyle. Powinien przemyśleć, gdzie powinni spędzać porę deszczową. Bo to miejsce raczej się do tego nie nadawało... robiło się zbyt niebezpiecznie.
Porozmawia o tym z młodym jak tylko wróci.
A tymczasem... mógł się wyrwać na Lwią Ziemię.
Przy okazji na pewno coś znajdzie.
Gdyby młodziak się irytował, jego argument jest wystarczający.

z.t


RE: Rzeka. - Mirra - 03-08-2015

Szła powolnym krokiem rozglądając się za zwierzyną do upolowania. Kiedy już zauważyła antylopy to przyczaiła się i spojrzała na obydwie lwice.
- Obejdę je z drugiej strony i spłoszę w waszym kierunku. Zaatakujecie z zaskoczenia z przodu, a ja z tyłu. Kiedy będziecie gotowe zacznę je gonić.
Tak to był plan doskonały i na pewno dadzą radę złapać coś na obiad i kolację. Zaczęła powoli obchodzić zwierzynę dookoła aż znalazła się po równoległej stronie Kaaivy i Diary. Czekała na odpowiedni moment.


RE: Rzeka. - Kaaivy - 15-08-2015

Wkroczyła na teren rzeki z nadzieją na wytropienie jakiejś zwierzyny. I nim zdążyła się w pełni rozejrzeć, już ją znalazła. Całe stadko! Przyczaiła się, obserwując antylopy zza traw, lecz nim zdążyła wykonać atak, usłyszała polecenie Mirry. Co?! O nie, nawet na polowaniach zamierzają jej wydawać rozkazy? Warknęła niezadowolona, lecz powstrzymała się w tej sytuacji od protestów, jako że mogłaby przypadkiem spłoszyć swoje śniadanie. Nic nie odpowiedziała Hersztowi, choć miała ogromną ochotę. Cóż, niech już będzie. Kaaivy czekała więc przyczajona w zaroślach, czekając na moment spłoszenia zwierzyny... Jeśli ten "genialny plan" Mirry się nie powiedzie, to Szara ręczyć za siebie nie będzie. Cóż, jest to typ dość drażliwej osoby.


RE: Rzeka. - Diara - 15-08-2015

Szła więc razem z Mirrą i Kaaivy. Zwierzyny było pełno, po której wypatrzeniu różnooka przejeżdżała wręcz dzikim wzrokiem. Podejść do nich, po cichu, w pozycjach...
Lecz jej też przerwano rozmyślania. Jednakże ona, w przeciwieństwie do Kaaivy, od urodzenia uczona była znania swojej pozycji. Było to wtedy dlań tak ważne, że bez względu na wiek, pokazywanie na roślejszych swej frustracji było tępione przez samego władcę... tak, władcę. Za którym ślepcy zawzięci w swą siłę, dążyli...
Kiwnęła jedynie łbem, i nawet nie czekając po prostu wykonała zadanie, i poszła po cichu ustawić się na swojej pozycji. Zanim jednak to się stało, wyszeptała -Ty wybierasz. do Kaaivy po czym wyminęła ją, z góry nie czekając na jej odpowiedź. Oczywiście zadbała w jakim kierunku to powiedziała, by nie spłoszyć zwierza.
Tak, tak, Diaro, zwalaj więc na innych brudną robotę.


RE: Rzeka. - Mirra - 18-08-2015

Mirrze nie umknęło niezadowolone warknięcie Kaaivy. Gdyby polowała sama dla siebie nie interesowałoby ją to ale poluje dla stada, a to jest ważne aby wszystko poszło zgodnie z planem. Gdy tylko zauważyła, że lwice są gotowe do ataku z zaskoczenia wstała i ryknęła do zwierzyny biegnąc w ich kierunku. Zwierzyna ruszyła prosto na ukryte dwie lwice. Mirra planowała, że każda upoluje po jednej antylopie. Gdy tylko znaleźli się najbliżej lwic, rzuciła się na jedną z antylopy, która odstawała trochę od stada nie nadążając z ucieczką. Po krótkiej szarpaninie wgryzła jej się w szyję przegryzając tchawicę. Gdy już antylopa leżała martwa na ziemi Mirra podniosła swój łeb aby ujrzeć poczynana Kaaivy i Diary. Mały ułatwione zadanie, wyskoczyć znienacka na antylopy, które wiedzą, że za sobą mają zagrożenie, a nie przed sobą. W razie czego była gotowa by dobiec do nich i upolować jeszcze jedną antylopę ale wierzyła Ghalibowi, że mądrze wybrał członków stada.


RE: Rzeka. - Kaaivy - 25-08-2015

Kaaivy była rozdrażniona, ale nic nie mówiła. Nie cierpiała podlegać innym, lecz najwyraźniej była na to skazana. Przez całe życie usiłowała być niezależną, a i tak za każdym razem musiała kogoś słuchać. Jeszcze do niedawna na polowaniach zaznawała wytchnienia od rozkazów. Dziś nawet tutaj musiała je wykonywać. Na jej pysku wymalowała się chłodna obojętność, jakby już na niczym jej nie zależało. Ale czy tak właśnie nie było?
Spłoszone antylopy rozproszyły się, biegnąc w stronę Kaaivy i Diary. Szara napięła mięśnie, prężąc się do skoku. Po chwili już trzymała się kurczowo pazurami wierzgającego zwierzęcia i wbiła mu w kark ostre kły. Zaciskała je najmocniej jak potrafiła i wykręcała, przyczyniając się do powstania rozległej rany. Antylopa traciła siły, a z każdą chwilą jej wola życia malała. Kaaivy nie szczędziła sił, gryzła bez opamiętania, aż w końcu zwierzę, płytko dysząc, upadło bezwładnie na ziemię. Jeszcze przez chwilę usiłowało wierzgać, lecz lwica nie była wobec niej litościwa. Zacisnęła szczęki na jej szyi, naruszając śmiertelnie jej krtań. Nie żyła. Kaaivy patrzyła jeszcze chwilę beznamiętnie na martwe zwierzę, po czym spojrzała porozumiewawczo na Mirrę. Zadanie wykonane.


RE: Rzeka. - Mirra - 09-09-2015

Po całej akcji Mirra przełożyła zdobycz przez siebie i podeszła do lwic.
- Wracajmy na tereny stada - powiedziała po czym ruszyła w kierunku terenów stadnych uważając aby jej zdobycz nie spadła. Polowanie uznała za udane. Miała nadzieję, że to wystarczy jak na razie.


ZT --> https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=1250&pid=55467#pid55467


RE: Rzeka. - Kaaivy - 10-09-2015

Także i teraz Kaaivy nie wypowiedziała ani słowa, a jedynie posłusznie i jakby od niechcenia chwyciła zębami truchło antylopy. Skinęła głową, po czym ciągnąc zdobycz, ruszyła za Hersztem w stronę terenów stadnych. Mimika jej pyska nie wyrażała nic prócz dziwnej dezaprobaty, którą odczuwała wobec władz bandy.
/ zt

[ Dodano: 2015-09-20, 15:35 ]
Lwice zjawiły się nad rzeką, gdzie jeszcze dziś Kaaivy miała "przyjemność" polować. Oto miejsce, którego oficjalnie nienawidziła, podobnie jak nie trawiła już widoku żadnego z terenów Cieniowiska. Dlaczego? Prosta sprawa. Miała dość tego życia. I miała powody. Gdy złotooka wreszcie się zatrzymała, spojrzała na Natakę dość surowym wzrokiem.
- Dlaczego to zrobiłaś?
Zapytała, jakby oczekując, że siostra od razu zrozumie co ma na myśli. Sciągnęła brwi, biorąc głęboki wdech.
- Popełniłaś ten sam błąd co ja. Po co w ogóle mówiłam Ci o tej bandzie? Nie, nawet nie nazwałbym tego bandą - burdel to dużo lepsze określenie!
Dodała po chwili milczenia, tym razem dużo ciszej, jakby mówiła nie do niej, a do samej siebie. Mimo to jej ton nadal był surowy. Spuściła wzrok, kręcąc głową. Czyżby były aż tak podobne? Obie takie naiwne!


RE: Rzeka. - Nataka - 20-09-2015

Zatrzymując się nad rzeką wraz z Kaaivy odetchnęła głęboko, by po chwili się rozejrzeć naokoło, jakby chcąc się upewnić czy nikogo tutaj nie ma. Po tym spojrzała na lwicę, a dostrzegając chłód w jej oczach Nataka skuliła po sobie uszy i zmarszczyła brwi w zmartwieniu. Na jej słowa spuściła głowę.
-Wiesz... Tak dawno Cie nie widziałam... Ucieszyłam się kiedy znów się spotkałyśmy... Nie chciałam byśmy znowu były rozdzielone.-
Burknęła pod nosem powoli podnosząc łeb. Marszcząc brwi patrzyła na Kaaivy zrezygnowana, ale też jakby trochę zirytowana. Szybko jednak jej ta irytacja przeszła, w końcu nie chce się kłócić z jedyną rodziną którą aktualnie miała... Na jej kolejne słowa lwica przysiadła na skale na której aktualnie przebywały. Po krótkim czasie rzuciła.
-Smutno jest słuchać takich rzeczy o swoim stadzie...-
Uśmiechnęła się lekko, kontynuując:
-Ale jeśli źle się tu czujesz... Czemu nie mogłybyśmy... Wiesz.-
I w tym momencie wskazała charakterystycznym ruchem głowy na granicę, nie odwracając od niej wzroku.