Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=191)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Rzeka. - Shyeiro - 08-02-2013

A on nadal nie ochłonął. Był zły, na cały świat.. A skoro miał nim rządzić, to tak być nie powinno... Nie?
Oby tamten nie wrócił się po jego przyjaciółkę, bo jeszcze jej coś zrobi, a wtedy może być pewny, że Sheiro pewnego dnia go odwiedzi.. Huh, już może być tego pewny. Nikt nie będzie z nim zadzierać, ani z Bagerą.
I szedł tak sobie, zastanawiając się nad wszystkim, jednak nadal był nerwowy, było to widać, nie starał się by to ukryć.
Postawił uszy, słysząc jakieś odgłosy, a wychyliwszy się zza krzaków zauważył.. Lwy.. No tak, tych to miał już dziś dość.
- Co wam się dzieje?- zapytał od razu po tym, gdy wyskoczył zza krzaków.


RE: Rzeka. - LuraBBL - 09-02-2013

młoda lwica popatrzyła w stronę nowoprzybyłego. Właśnie skończyła jeść, a nie zjadła dużo bo przeszkadzało jej osłabienie i chęć przetrwania. Wprawdzie mogła by się najeść ale skończyło by się tym że by usiadła lib co gorsza się położyła, a po tym ile cierpienia włożyła żeby się dźwignąć wiedziała że nie powtórzy tego manewru. Lwica Uśmiechnęła się przez ból i powiedziała
-ciężar egzystencji rozważamy-
o tak ciężar... Ona starała się tylko przeżyć, stojąc na chwiejnych nogach z potwornymi ranami których ból błagał o to by zamknąć oczy i dać sobie spokój z życiem... Ale jej zawzięty instynkt samozachowawczy nie pozwalał na to
-Młody nie wiesz gdzie najbliższy medyk jest?-
zapytała z nadzieją na szybkie dotarcie w tamta strone


RE: Rzeka. - Shyeiro - 09-02-2013

Spojrzał na nią spode łba. Zdenerwował się jej sarkazmem, teraz denerwowało go dosłownie wszystko.
- Aha.- rzucił olewczo, na jej pierwsze słowa, by drugimi bardziej się zainteresować. Potrzebowali pomocy?
- Jedynego medyka, jakiego znam, nie spotkacie nigdzie w okolicy, a i tam nie dojdziecie w takim... stanie, ale mogę spróbować popytać okolicznych.- dodał, nie pozbawiając Lury do końca jej nadziei.
Jeżeli Shyeiro się uda, medyk sam do niej przyjdzie.
I znów zniknął..


zt


RE: Rzeka. - Alysseya - 10-02-2013

Sheyiro pokazał jej miejsce, do którego miała się udać. Przybiegła tak szybko jak mogła. Wbiegła nad rzekę i zobaczyła ranną lwicę oraz osłabionego samca.. a także jednego samca pełni sił i szczątki zebry.
Nieśmiało, acz szybko podeszła do lwów.
- Witam.. jestem medykiem.. nazywam się Alysseya ze Strażników Niebios.. Sheyiro mi powiedział, że potrzebujecie pomocy.. - przedstawiła się tak formalnie i spokojnie jak tylko mogła, bo miała tremę.
Robiła to całe życie, ale pierwszy raz w tej krainie. Szkoda, że nie było tu Kupidyna. Mały pomocnik zawsze się przydawał. Nie znała tych lwów, ale nie przeszkadzało jej to w decyzji o pomocy im.
Wpierw podeszła powoli do Lury. Zaczęła przyglądać się uważnie jej ranom. Dobrze, że oprócz czaszki dawnego Arcymistrza zabrała ze sobą także swoje zioła. Nie było ich wiele ale powinny wystarczyć.
Zdjęła tobołek, który przewieszony miała tak, że nie było go niemal widać, a wisiał pod brzuchem. Wyjęła z niego trochę rumianku, który zaczęła przygotowywać w celu przeczyszczenia ran.


RE: Rzeka. - Shyeiro - 10-02-2013

Od razu zgodził się na pokazanie Aysseyi rannych. Mimo, iż szedł z przodu co jakiś czas odwracał się do Rudej, ot tak sobie.
No i przyszli tu, gdzie ten usunął sie na bok, bacznie obserwując blond włosą kocicę.


//wena..


RE: Rzeka. - LuraBBL - 13-02-2013

Lwica uśmiechła się, mimo iż ledwo stała, a rany bolały niemiłosiernie. Normalnie pewnie ktoś inny chciał by umrzeć, lecz jej cholerna "błękitna krew" kazała trwać niczym jakiejś dekilce i nie umierać.
-Czy wyglądam tak źle jak się czuję? Bo jak tak to muszę pamiętać by na drodze migracji antylop nie leżeć-
Wymusiła żart i usmiech


RE: Rzeka. - Shyeiro - 15-02-2013

Ym, znudziło mu się. Widok leczonych rannych nie robił na młodym specjalnego wrażenia, więc tylko przyechylił pysk i z niesmakiem obserwował lecznicze zabiegi. A zresztą, co go to tam, musi odbić Bagerę!
- To ja lecę.- mruknął w stronę blondi, zawinął ogon pod siebie i pognał, Bóg wie gdzie.


zt


RE: Rzeka. - Alysseya - 16-02-2013

Przygotowała rumianek, a następnie nałożyła na rany by je dokładnie oczyścić. Zajęło jej to trochę czasu, a gdy skończyła zaczęła szukać kolejnej rzeczy. Wiedziała, że tutaj nadal nie ma uprawnień medyka, ale nie stało jej to na przeszkodzi by pomóc rannej.
- Będzie dobrze - odpowiedziała jedynie z łagodnym uśmiechem.
Wyjęła trochę czarnego bzu i poczęła robić z niego papkę. Smarowała nią liście, a następnie okładała rany. Gdy już wszystkie rany były obłożone czarnym bzem i zabandażowane odpowiednio to wreszcie spojrzała na samicę pysk w pysk.
- Powinnaś sporo leżeć.. i nie możesz polować czy dużo biegać.. Jak najmniej ruchu by rany zaczęły się szybko goić.. Gdy będziesz czuła lekkie pieczenie i swędzenie to znaczy, że gojenie postępuje. Po kilku dniach rób lekkie spacery by nieco się poruszać i by skóra była elastyczna i naciągnięta, ale nie za dużo ani za mocno - wyjaśniła.
- Ma się kto tobą zająć..? - zapytała nagle po chwili z troską.
Za moment zajmie się samcem.


RE: Rzeka. - Cherubin - 16-02-2013

Leżał i przyglądał się temu wszystkiemu. Nie odezwał się. Nadal czuł się obolały oraz osłabiony. Samica była bardzo młoda ale wydawała się zaradna.
- Skąd pochodzisz? Że pomagasz tak bezinteresownie obcym? - zapytał ponuro.
Dziwiło go.. tyle dobrych uczynków jednego dnia..


RE: Rzeka. - Machafuko - 16-02-2013

Dlaczego Fuko tak długo się nie odzywał. Bowiem myślał. Pytanie zadane mu przez samca było dość specyficzne... jeśli chodzi o jego przypadek. Wyłączył się. Chciał mu podać jak najlepszą odpowiedź. Nie... nie potrafił.
Uśmiechnął się tylko smutno, patrząc w bliżej nieokreślony punkt gdzieś na horyzoncie.
Gdy samiec zadał mu drugie pytanie omal nie umarł ze śmiechu. Zdusił jednak w sobie wesołość do tego stopnia, że zdobył się tylko na cichy chichot.
- Wiesz, też bym chciał to wiedzieć coś więcej... - Po chwili się opanował. - Nie wiem nic prócz, jakiegoś gadania o harmonii, pokoju, dbaniem by te tereny były w miarę bezpieczne... - Chrząknął. Cóż, gdyby poznał jego motywacje wstąpienia do stada, tym cym to stado dla tego było, albo raczej nie było, mógłby lekko zwątpić. Zdarza się.
Nawet nie wstawał gdy przyszedł ktoś nowy. Nie odwrócił się, nie interesowało go to. Była chwila, ze chciał się rzucić na nowego, bo przecież mógł być wrogiem, ale jakoś zdołał się opanować. Jedynym znakiem był nagły skurcz mięśni, a potem, rozluźnienie.


RE: Rzeka. - LuraBBL - 16-02-2013

Samica uśmiechnęła się.
-Od czasu gdy zarżnięto mi matkę, nie za bardzo ma się kto mną zająć, a z tym nieruszaniem chyba może być problem bo jestem na jakby okresie kandydackim do stada gdzie zaleciła mi dostać się matka bym kontynuowała edukacje jeśli jej by coś się stało.-
Lwica ciężko wzdychnęła. Rany nie wiedziała czy pieką czy bolą bardziej.
-Kami mnie zatłucze-
Szepła sama do siebie i usiadła. Wiedziała że pewnie już nie podniesie tyłka bez pomocy ale jej limit już został osiągnięty i tylko wolą przezwyciężała ogólą chęć legnięcia i zapomnienia o lwim świecie.
-Dobrze że ona, a nie matka-
Dotała jeszcze z uśmiechem i opuściła łep, lecz dalej siedziała.


RE: Rzeka. - Cherubin - 26-02-2013

(Machu.. Cherubin pytał Alysseyję - w jego poście nie ma ani słowa o Machu a póki co uwagę ma skupioną na tej samicy xP)


RE: Rzeka. - Alysseya - 26-02-2013

Spojrzała zatroskana na samicę, gdy ta to powiedziała i trąciła ją pocieszająco nosem z łagodnym uśmiechem. Następnie znów spojrzała na Cherubina.
- Pochodzę z daleka.. Pomaganie bezinteresownie.. Zeus.. pierwszy Arcymistrz tego stada pomógł nam uwolnić się od hien.. poświęcił za to życie.. Dla wielu to nic.. Ale dla nas.. nie ważne jak różni byliśmy.. to poświęcenie i pomoc były dla nas największym darem.. Gdyby nie on to mogłoby mnie tu nie być.. - uśmiechnęła się lekko po czym spojrzała też na drugiego samca.
- Każdy rozumuje to na swój sposób... I tak powinien to interpretować... Dla mnie oznacza to iż pomogę każdemu w potrzebie... A najważniejsze to by przekazać moją widzę dalej... By móc z niej korzystać tak jak tego zapragnę. To jest moja wersja interpretacji - powiedziała łagodnie i spojrzała nagle na zebrę leżącą nieopodal i znów na Machu.
- Czasem sami nie rozumiemy czemu to robimy.. To ty upolowałeś zebrę, prawda? Zrobiłeś to chociaż nie musiałeś.. I tylko to się liczy.. To że nikt nam nie nakazuje tego robić, ale jeśli tak chcemy.. to tak robimy.. - zadowolona uśmiechnęła się do niego piękne.
Potem podała Cherubinowi ziołową papkę.
- Zbije gorączkę i osłabienie.. Ale oboje powinniście być pod opieką.. Może pójdziecie ze mną póki nie wyzdrowiejecie..? - zapytała niepewnie i z troską.


RE: Rzeka. - LuraBBL - 27-02-2013

Samica uśmiechła się przyjacielsko i powiedziała.
-Obawiam się że nie było by to dobrze widziane. Kandyduje do złego stada, a w mych żyłach płynie krew która mi to bardzo utrudnia. Nie chciałabym dawać Kami kolejnych powodów do traktowania mnie jak lwa drugiej... Ba trzeciej kategorii. Jednak dziękuję za okazaną mi pomoc. Może teraz jakoś dotrę do medyka na złej ziemi. Oby tylko Kami miała na tyle dobry humor bym przeżyła-
Słowa zdawały się być takie zwykłe i mało znaczące. Wiele więcej mówiła mowa ciała. Drżące napięte mięśnie tylnich łap zdradzały nieskuteczne próby wstania. A drżenie całego ciała walką z bólem. Dotego łza która sływała po policzku dowodziła w jak kiepskim stanie jest lwiczka.


RE: Rzeka. - Orvara - 27-02-2013

- Raz ci było za mało?
Chrypliwy, brzydki głos był już znany Lurze. Dla pozostałych był zapewne nowością - a w każdym razie Orvara nie przypominała sobie, by kiedykolwiek wcześniej widziała tych cudaków. Jej własne oczy przy futrze i wyglądzie tamtej w... ciapki były zupełnie normalne. Dwoje młodych, z jej perspektywy niewydarzonych podrostków, oraz samiec, który wyglądał jak wypluty przez krokodyla.
Rewelacja!
Fioletowe spojrzenie, skrzące się teraz złośliwością, skupiło się na Lurze, gdy łapy niespiesznie przesuwały cielsko w jej stronę. Uszy jednak płowa samica postawiła w stronę pozostałych - nie sprawiali wrażenia groźnych, ale gdyby zaczęli współpracować, mogłaby się zmęczyć, rozdając im zasłużone razy. Nie lubiła się męczyć.
- Naprawdę, czy raz usłyszane "nie" to niedostatecznie dużo? Czy chcesz tak słyszeć za każdym razem, a nam dawać powód do radości?
Orvara przystanęła wreszcie w odległości dwóch-trzech skoków od obiektu jej drwin. Lekko drgający ogon zdradzał rozbawienie.
- Bo nie ma sprawy, dla nas to dobrze. Wiesz, strasznie nudno samemu, przydałby się ktoś, kogo można poszturchać...