Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=191)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Rzeka. - LuraBBL - 28-02-2013

młoda lwiczka mimo swoich ran i beznadziejnego stanu zaczęła się śmiać nieco opeńtańczym chihotem
-To ty nie wiesz? Kami dała mi szansę. Mi i jeszcze jednemu ścierwowi, ba nawet nam opiekuna wyznaczyła który miał nas przyuczyć ale ten popadł w letarg, a ścierwo gdzieś wybyło.-
Lura obdarowała lwice spojrzeniem pełnym ukrytego bólu i litości. Bólu przez swoje rany i litości przez niewiedzę lwicy i nieudaną złośliwość.
-Powiedz szczerze ty byś się poddała i okazała słabość? Czy kroczyła byś na przód ku celowi nie bacząc na przeciwności? Ciało może i mam słabe ale mojej woli nie sposób złamać, temu mam siłę by wstać i walczyć-
Po tych słowach lwica zaciskając szczęki uniosła zad, a z jednej z opatrzonych ran polało się kilka kropel krwi. Ciężki oddech był oznaką walki z bólem, a uśmiech na pysku oznaką satysfakcji. Orvara była chyba najlepszym bodźcem jaki potrzebowała by walczyć.
-Z łaski swojej pokaż mi drogę do medyka podległego Kami, może uda mi się przeżyć drogę i zdać się na jej łaskę. Wole zginąć próbując niż poddać się-


RE: Rzeka. - Alysseya - 01-03-2013

Obserwowała całe to zajście w ciszy. Zastanawiała się czy powinna się odezwać...
- Witaj - przywitała się tylko nieśmiało i łagodnie z samicą, która przyszła i widać znała jej pacjentkę.
- Opatrzyłam większość ran.. ale powinna iść powoli i spokojnie.. - powiedziała cichutko i niepewnie.
Było tu wiele lwów, a ona już nie bawiła się w tej chwili ziółkami, więc cała pewność siebie poszła w czorty.


RE: Rzeka. - Orvara - 03-03-2013

Rzeczywiście, Orvara nie miała pojęcia o tym, że Lura dostała jeszcze jedną szansę - ale nie pozwoliła tej informacji zachwiać swoim światopoglądem. Zwłaszcza, że następne słowa lwicy mocno ją wkopały w oczach Szkarłatnej.
Przekrzywiła łebek, krzywiąc wargi w parodii współczucia.
- I myślisz, że tak przypadkiem przepadli, nie? Wierzysz w to, że zniknęli bez związku?
Strzeliła ogonem. Nie, i tak nie zrozumie, po co ma kontynuować tę myśl.
- Szkarłatny Świt nie potrzebuje medyków, bo jego członkowie radzą sobie sami. O ile w ogóle są na tyle słabi, by oberwać. Nie nadajesz się, dziecko, i nigdy nadawać nie będziesz.
Prychnęła, by zwrócić się potem w kierunku Alyssei. Tej cudaczki, która wyglądała jak obsypana kolorem z kwiecia dżungli. Musiała być łatwym celem, gdy ktoś na nią polował.
- Nie szkoda ci było ziół na nią?
Nad fioletowymi ślepiami brwi uniosły się w rzeczywistym zdumieniu, by chwilę później opaść. Racja... Tak często zapominała, że większość lwów nie rozumiała, co to znaczy przetrwanie i rywalizacja. Oddać siebie, pochwalić się głupotą, żeby ktoś szedł dalej po moim trupie. Takie proste. A oni wciąż nie pojmowali.
- Słyszałaś? Teraz na dodatek masz u niej dług.
To już powiedziała znów do Lury; pastwienie się nad młodą samicą sprawiało jej o wiele więcej frajdy, niż powinno. Oj, Orvuś, staczasz się na dno małych szczekaczy, zamiast knuć prawdziwie złowieszcze plany.


RE: Rzeka. - LuraBBL - 03-03-2013

-nie prosiłem jej o to. Matka zawsze powtarzała bierz co dają nim się rozmyślą i póki nie żądają odpłaty.-
lwica syknęła z bólu który przeszył jej ciało gdy postąpiła o krok
-Więc pójdę po śmierć. Wykorzystałaś sytuację jaka ci się nadarzyła i dostałaś się do stada, gratuluję. Ale wątpię byś potrafiła teraz być na moim miejscu i walczyć. Jak widzisz mimo iż trafiłam na silniejszego i zostałam pokonana to walczę, czyż nie tego po kandydacie czy członku szkarłatnego świtu można oczekiwać? Zniechęcasz mnie i myślisz że się poddam? gdybym to zrobiła to bym przegrała i pokazała słabość. Może jestem głupia ale wolą walczyć żeby chociaż pokazać że nawet jako kandydat zasada jest by się nie poddawać i nie być słabym-
Łapa lwicy ugięła się pod jej ciężarem i ta z trudem zachowała postawę stojącą i zrobiła kilka kolejnych kroków, lecz ból zmusił ją do przystanku i ciężkiego dyszenia
-Jeśli dodaje ci to pewności siebie to dalej mnie poniżaj mnie dalej. Przecież jestem młoda i nie mam siły by z tobą walczyć, a ciebie na pewno pochwalą za dobijanie leżącego-


RE: Rzeka. - Alysseya - 04-03-2013

Położyła uszy nieco niepewnie. Nie rozumiała tutejszych zwyczajów, ale wiedziała, że nie powinna się raczej wtrącać.
- Jestem medykiem.. Na rannych i chorych nigdy nie jest mi szkoda ziół.. Tam skąd pochodzę i tak nie mieliśmy ich wiele.. Wciąż nie znam waszych zwyczajów, ale wiem, że każdy robi coś po swojemu.. Ja nie zostawię potrzebującego.. nie ważne jak miałby potem ze mną postąpić.. Tak ślubowałam i to moja droga.. Linia życia, którą ratuję powiększa się i dzięki niej lwy mają siłę by chociażby walczyć z hienami jak było w naszym przypadku.. A i niekiedy czasem zwracając pomoc ratując mi życie... To jeden wielki krąg zależności i współpracy między medykiem, a jego pacjentami.. i świętość.. tak mnie uczono mimo ciężkich czasów w jakich się wychowałam - odpowiedziała spokojnie nowoprzybyłej samicy.
Następnie spojrzała na Lurę. Było jej troszkę żal samicy ale to nie była jej sprawa.. już nie.
- To by było na tyle jeśli chodzi o to co mogę zrobić.. Co ze swoim życiem zrobisz dalej nie leży już w moim interesie.. A gdyby kiedyś ktokolwiek z waszego stada potrzebował medyka to udzielę pomocy.. - wstała i z łagodnym uśmiechem odwróciła się w stronę Cherubina by sprawdzić czy przyjął zioła.


RE: Rzeka. - Cherubin - 04-03-2013

Nowa lwica i ta ranna były chyba jakieś nawiedzone. Skrzywił się i ziewnął leniwie.
- A bo to ważne, kto, po co, jak i dlaczego.. Żyje? Żyje. Stało się? No stało.. I się nie cofnie więc skoro tak się martwisz o marnowanie ziół to zbierz jej marudzący i jęczący tyłek i po prostu skopiesz ją jak wydobrzeje.. - mówiąc to drapał się w szyję, co nie było trudne skoro jego grzywa gęsta nie była.
- Selekcja selekcją, ale ja wolę sobie pożyć toteż skorzystam z gościny - mruknął po chwili dźwigając się i patrząc teraz już na Alyss.
Minę miał ponurą i lekko znudzoną, ale po chwili spróbował się uśmiechnąć jakoś szarmancko.. nie wyszło.. westchnął i ziewnął. Czuł się trochę lepiej.
- Ciągle szukanie problemów.. A to jakieś stado coś tam.. a to hieny.. a to machlojki o przywództwo.. W sumie to takie neutralne stado, które wykorzystuje swe umiejętności przyda się.. no bo jak tak większość tu selekcję wprowadza to dobrze by kilka umiejących coś okazów przetrwało bo wymrzemy wszyscy - mruknął żartobliwie i zachichotał w dość irytujący sposób.


RE: Rzeka. - Alysseya - 06-03-2013

Spojrzała na szarego lwa i obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
- W takim razie chodźmy.. Zabiorę cię do mojego legowiska, a potem poszukam małego księcia - przy ostatnich słowach zaśmiała się cichutko.
- Nie znosi tego określenia, ale jest póki co tak uroczy, że nie mogę się powstrzymać przed nazywaniem go tak - wyjaśniła, po czym zabrała swój tobołek i podpierając bok Cherubina ruszyła w stronę lasu.
Obejrzała się jeszcze na Machafuko z zainteresowaniem.. takim jak to miewa samica naturalnie, ale po chwili zawstydzona wgapianiem spojrzała znów przed siebie.
- Żegnajcie i bądźcie zdrowi - rzuciła za siebie ciepło i po chwili obu lwów już nie było.

z/t


RE: Rzeka. - Orvara - 07-03-2013

Orvara obserwowała, jak odchodzą, nie uznając za stosowne się odezwać. Owszem, mogłaby im odpowiedzieć, wyjaśnić swą drogę życiową tak, jak kiedyś próbowała wyłuszczyć ją Ragnarowi; skoro jednak nie zrozumiał jej sprytny w gruncie rzeczy lew, tylko ślepy i głuchy lojalnością, jak mieliby cokolwiek pojąć ci tutaj, którzy nadal wierzyli w bajki dla dzieci? Pomoc, powrót dobra, wzajemny szacunek - bzdury, które dla Orvary były bardzo przydatne, albowiem dzięki nim miała po czyich trupach iść do celu. Tym samym gardziła lwami, które wyznawały te bujdy.
Zostały we dwie z Lurą. Szarego, skamieniałego w ciszy samca nie liczyła.
- Ja nie muszę walczyć, bo mnie nikt nie krzywdzi.
Przekrzywiła łeb, wlepiając fioletowe spojrzenie w ledwo trzymające się na łapach dziecko.
- Nie bez powodu bawołu atakuje się stadem, a surykatkę zabijasz jednym ciosem łapy. Dlatego surykatki giną często, a wyprawa na bawoły wymaga starannego planowania, siły, umiejętności i wiedzy. Zgadnij, kim jesteś.
Mówiąc, poruszyła lewą przednią łapą, tak jak wtedy, gdy czasem bawiła się z ofiarą, dając jej złudzenie, że jeszcze może przeżyć. Sporo kotów tak robiło - nie przegryzało od razu karku, lecz jeszcze przez moment łudziło upolowane zwierzę, że ono ma szansę, że może się wydostać. Chciała, by i Lura miała to skojarzenie.
- Tak właśnie teraz traktuje cię Świt. Daje ci ułudę, żeby mieć dłuższą zabawę, ale na koniec i tak spotkasz się z ciosem łapy, który przetrąci ci kark. I wątpię, żeby któreś z przywódców wyświadczyło ci zaszczyt śmierci z ich kłów.
Ponury, chrypliwy głos pasował do nieprzyjemnych słów.
- A teraz zjeżdżaj. Na ziemie Świtu i tak nie dotrzesz, ale podobno dobrze się zdycha na cmentarzysku słoni. Pa, pa!
Pomachała jej w kpiącym, przesłodzonym geście, by odwrócić się i odejść. Kołyszący się zad jeszcze długo można było dostrzec pomiędzy nadrzecznymi zaroślami.

z/t


RE: Rzeka. - LuraBBL - 07-03-2013

Młoda lwica uśmiechnęła się. Choć ból kroków jakie poczęła robić był niewyobrażalny to jednak pozwalał jej trzeźwo myśleć. Rany choć dotkliwe, były opatrzone, w jej brzuchu znajdowała się porcja mięsa. Nie za wielka, by jej nie zmęczyć ale dostateczna by dać jej trochę sił, a i te kilka łyków wody też dawało jej sił.
-Nawet ofiara potrafi uciec gdy jest się zbyt pewnym siebie-
Rzekła po cichu i ociężałym krokiem opuściła brzeg rzeki by potoczyć się powolnym krokiem, z wieloma przerwami w stronę terenów świtu.
z/t


RE: Rzeka. - Erick - 07-03-2013

Po dość długiej drzemce wstał i wyniósł się stąd.

zt.


RE: Rzeka. - Penumbra - 22-10-2013

Smród zgnilizny był tutaj wszechobecny. Chociaż dla innych cierpki i odrażający, dla pustookiej był słodkim wspomnieniem rodziny i domu.
Gęsta ciemna wstęga, pośród otchłani której gniły szczątki tych, którzy uznali, iż pływanie w niej to wyjątkowo dobry pomysł, że gęstość w niczym nie przeszkadza.
Dlaczego tutaj przyszła? Być może to przez duchy jej krewnych, którzy skrzeczeli gdzieś wysoko nad nią. Być może to właśnie oni skierowali kroki białej w to szare, smutne miejsce.

[ Dodano: 2013-11-02, 21:23 ]
Skrzeki ustały. Duchy odeszły. Poruszyła uszami kilkukrotnie. Nic, pustka. Wypuściła powietrze ze świstem, po czym wycofała się. [z/t]


RE: Rzeka. - Kuru - 08-03-2014

Kuru domyślała się, że lwy raczej nie zapuszczają się w takie miejsce. Ciemno, ponuro, mało zwierzyny łownej. Właściwie to Kuru dostrzegała jedynie od czasu do czasu niewielkie jaszczurki i gryzonie. Dla hieny to może i nie jest zbyt wiele do zjedzenia, choć lepsze to niż głód, poza tym inne niezbyt rozważne zwierzęta, mogły tutaj przyjść i zakończyć żywot. Wystarczyło tylko się rozejrzeć za padliną. Ale przecież Kuru wciąż miała przy sobie zdobyczny kawał zebry. Przysiadła w odległości paru metrów, na jakiejś dość wysokiej skale i tam kontynuowała konsumpcję. Ponieważ była głodna, jadła sporymi kęsami i nawet nie przykładała wielkiej uwagi do tego by porządnie pogryźć mięso. Liczyło się zapchanie żołądka.
Przy okazji oglądała sobie też okolicę. Niezbyt przyjazne miejsce, ale hen raczej nie odrzucał taki a nie inny klimat okolic. W każdym razie na Kuru to nie działało.

[ Dodano: 2014-07-31, 13:30 ]
Oddaliła się po dłuższym czasie nicnierobienia.

zt

[ Dodano: 2014-10-01, 18:56 ]
Kuru prowadziła za sobą grupkę nieśpiesznie, acz z życiem. Może i wspomniane przez nią miejsce nie było jakoś szczególnie blisko, ale możliwe, iż jej nowi towarzysze uznają, że było warto się przemieścić. W końcu dostrzegła tereny, które wcześniej zdążyła poznać. Rzeczywiście było tu szaro i ponuro a jedyna rzeka w okolicy wydawała się być mętna, mułowata. Akurat nad brzegiem Kuru dostrzegła jeden szkielet, najwyraźniej bawołu z kawałkami mięśni i skórą w stanie rozkładu. Być może zwierzę wpadło do rzeki i się utopiło, a wody wyniosły je potem na brzeg? No cóż, nie wiadomo. Wiadomo jednak, że rozpościerał się przed hienami ogromny, nieznany dla nich teren.
- I co? - Zerknęła na swoich towarzyszy. - Może jak się przejdziemy dalej, to znajdziemy jakieś trupy?


RE: Rzeka. - Kicheko - 05-10-2014

Podążał kilka kroków za Kuru, starając się jednocześnie przyglądać zmieniającemu się krajobrazowi. Przyjemne Sawanny Lwiej Ziemi w końcu zmieniły się w ponure pola. A w końcu znaleźli się nad mulistą rzeką. Jego nos po dłuższej chwili wyczuł znajomy słodki, mdlący zapach. No proszę, już coś ciekawego znaleźli. Zastrzygł uszami i uniósł kąciki pyska w wesołym uśmiechu.
Nie było tu na pewno lwów. To nie tereny dla nich.
- Mi się podoba.
Kącikiem oka spojrzał na resztę. Ciekawe, co oni na to.


RE: Rzeka. - Kamyk - 18-10-2014

Kiedy wyruszali, Kamyk był poważny - może nawet smutny. Kiedy przybyli tutaj sprawiał wrażenie zdecydowanie bardziej pogodnego, choć wciąż zatrzymywał się, by węszyć i rozglądać się po okolicy, dość często też jego spojrzenie uciekało do przewodzącej teraz grupie Kuru. Nie znał jej jeszcze, a przez to był ostrożny - momentami miał nawet wrażenie, że ostrożniejszy od pozostałych. Nie miał jednak do kogo się z tym odezwać, wszyscy zdawali się pomijać go i nie zauważać - przyzwyczajony był do bycia w centrum uwagi, jednak i do takiej postawy z ich strony zdążył się przyzwyczaić. Reagował tak, jak zawsze - trzymał się nieco na uboczu, z czającym się w kąciku ust uśmiechem szukając sobie jakiegoś zajęcia. I znalazł je. Czekając, aż pozostali naradzą się co dalej, Kamyk przysiadł pod jakimś drzewem i zaczął z pasją obgryzać jego wystający korzeń.


RE: Rzeka. - Kuru - 21-10-2014

Nie wiem czy jest sens czekać na resztę, więc piszę dalej :P


Dostrzegła kątem oka, że dotarły dwie hieny i bardzo się z tego powodu ucieszyła. Do tego Kicheko poparł jej aprobatę co do tego miejsca, więc czuła się tym bardziej dumna, że wynalazła tak klimatyczne i ciekawe miejsce. Zastanawiała się tylko gdzie jest reszta tej ferajny, która niby wyruszyła razem z nią z tej krainy lwów.
- Więc cieszę się, że ci się podoba! - Powiedziała głosem pełnym entuzjazmu. Teraz przeniosła swoje spojrzenie na Kamyka. Cały czas wydawał jej się być taki jakiś cichy, może przygnębiony? Zachowywał się trochę inaczej niż reszta hien. Postanowiła więc podejść do niego. Przyjrzała się korzeniowi, który aktualnie przebywał w centrum uwagi samca hieny pręgowanej.
- A może porobimy coś zanim reszta się zjawi? -O ile się zjawi, dodała w myślach. Rozejrzała się po obecnych tu hienach.