Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=191)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Rzeka. - Vantre - 26-10-2014

-Aha?-skrzywiła się, zatrzymując się i zawieszając pytające spojrzenie na Kuru.
-I niby gdzie te wszystkie kości i trupy?-mruknęła zniesmaczona, rozglądając się jeszcze, jakby sprawdzając, czy aby niczego nie przeoczyła.
-Jedno cuchnące gnu cmentarzyska nie czyni, no proszę cię..-parsknęła, z wyraźnym niezadowoleniem. Jej spojrzenie zaczepiło o Kicheko, który śmiał odezwać się z zupełnie niezasłużonym komplementem. Bursztynowe ślepia ciskały gromy.
-Podoba? Ty chyba nie wiesz, o czym mówisz, unf. Nie no, co za żałocha...-dreptała w tę i z powrotem, ze spuszczonym łbem, powłócząc łapami od niechcenia. Oczyska miała do połowy przymknięte, znudzone i jednocześnie poirytowane, bowiem cała ciekawość, która urosła podbudowywana przez wcześniejszą ekscytację, nie doczekała się zaspokojenia.


RE: Rzeka. - Kicheko - 27-10-2014

Łapą wskazał Kamyka.
-On już sobie znalazł. A co do reszty, to się znajdziemy. Poza tym, to oni powinni się pilnować.
Wyszczerzył kły w uśmiechu, po czym szczeknął wesoło. Mina mu zrzedła na komentarz Vantre. Zupełnie jakby zakłuła go jej uwaga, wysunął dolną wargę i obniżył łeb.
-Och nie przesadzaj, zawsze się od czegoś zaczyna. Z resztą zobacz, jak wygląda ziemia po drugiej stronie.
Jego ogon drgnął delikatnie, a on sam zbliżył się trasy deptanej przez młodą. Zniżył łeb i nosem musnął jej łopatkę.
-Jeszcze trochę i schowasz się w tym dołku który robisz.


RE: Rzeka. - Kuru - 28-10-2014

Spojrzała na Kamyka wskazanego przez hienę brunatną. Rzeczywiście, tego to już całkiem pochłonęło coś zupełnie innego. Trochę szkoda.
Posłała niezadowolone spojrzenie w stronę Vantre.
- Daję słowo, że jak ostatnio tu byłam to było ich znacznie więcej - odparła lekko urażonym głosem. Serio. w jej pamięci to wszystko jakoś lepiej wyglądało. Zwiesiła lekko łeb, trochę zawiedziona tym, że w sumie dała trochę ciała. Była pewna, że wszyscy będą zadowoleni a tu taki klops. Uśmiechnęła się lekko do Kicheko, który jakby dalej popierał fajność tutejszej ziemi.
- Racja, tam na pewno też jest fajnie. Może powinniśmy po prostu pójść kapkę dalej? - Zapytała spoglądając na resztę po czym znów spuściła nos na kwintę. - No chyba, że nie chcecie.


RE: Rzeka. - Vantre - 11-11-2014

-Przez cały czas idziemy "kapkę dalej" i wciąż wieje nudą.-odparła, mlasnąwszy zdegustowana brakiem atrakcji.
-No sory, ale najpierw gadasz, że jest wypas miejsce, a potem okazuje się, że to jedna wielka ściema.-dodała, wzruszając barkami.
Gdy Kicheko wtrącił się w jej marsz niezadowolenia i ogólnego rozczarowania, smagnęła go kitą po nosie, wykrzywiając wargi w podkówkę.
Przysiadła na zadzie, szurając ogonem po ziemi i wzbijając chmurę pyłu w zamyśleniu.
Kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie wpieniło ją wielkie nic, które tu zastali, jednak głównym powodem jej złego humoru bynajmniej nie była Kuru.
Bursztynowe ślepia oglądnęły się za siebie-na horyzoncie wciąż brakowało samca o bladym pysku. Hiena była wyjątkowo niepocieszona.
Snuła ponure scenariusze, w których tamten w końcu dał sobie z nimi spokój i poszedł w cholerę, nie mogąc znieść całej tej dzieciarni. Dobiła ją ta myśl, jednak starała się trzymać uczucia na wodzy-jak zawsze.
-Może zobaczę co z resztą czy coś.. Dajcie znać jak znajdziecie coś godnego uwagi.-mruknęła i dźwignęła się na patykowate łapy.
-Naraaaa.-burknęła na odchodne i pociągnęła się w stronę, z której rzekomo przybyli.

zt


RE: Rzeka. - Soth - 05-05-2015

Wrócił z polowania, w międzyczasie się najadł, wiec pora było wrócić tam, gdzie czuł się w miarę w porządku. Czyli na te spopielałe, szare ziemie, z których delikatnie trawa wyrastała. Rzeka sama w sobie nie była jakaś przyjemna, ale swoja funkcję chyba spełniała. Chociaż, Soth w życiu by w niej łapy nie zamoczył, a tym bardziej języka. Zatem po prostu się jebnął bokiem przy rzece, tępym wzrokiem patrząc na biegnący nurt. Na tej szarej ziemi była jego sierść brązowa widoczna, razem z nalotem tej białej grzywy. Zresztą, to nie istotne. Kto niby tutaj odważyłby się zaatakować samotnego samca, który miał niemało pary w łapie?
Westchnął cicho. Musiał przetrawić jedzenie, a to z pewnością trochę zajmie.


RE: Rzeka. - Sadism - 06-05-2015

Wiatr cicho szumiał. Liście porusząły się, szeleszcząc wesoło. Szelest ten świetnie wpasowywał się w spokój . Nie był to wicher, lecz leciutka bryza.
Subtelna niczym wąż sunący po ziemi, w kierunku większego obiektu ciepła. Wąż, nieśpieszny zabójca, stworzenie które cieżko wyczuć, stworzenie bezczelnie uznawane za zdradliwe.
A przecież tak bardzo bezpodstawne były te oskarżenia.
Tyglew to na pewno stwór za cięzki do zjedzenia dla żmija, ale czemu by z takowym nie porozmawiać.
W końcu każdy znajomy, towarzysz, przyjaciel czy sojusznik, w takim miejscu jest na wagę złota.
Z traw wydostał się głos, wyraźny aczkolwiek wyrafinowany.
- Witaj przyjacielu. Czyżbym widział cię po raz pierwszy?
Zachichotał cicho i znów spytał, tym razem z innego miejsca, tak by jego miejsce pobytu było trudne do określenia.
- Zapewne tak... Nie jesteś lwem. Nie jesteś też żadnym znanym mi gatunkiem. Kim jessteś?
Starał się nie syczeć. Dopiero na kopńcu zdania lekko zaciągnął "s". Znów zmienił położenie i otaczając wciąż kotowatego przemieszczał sie czekając na odpowiedź, lub może pytanie zwrotne.


RE: Rzeka. - Soth - 06-05-2015

Szczerze, ale nie zwracał uwagi na otoczenie. Zresztą, tutaj było tak pusto i cicho, więc dlaczego miałby się kogoś spodziewać? Jeśli byłby to ktoś, na kogo warto zwrócić uwagę, to zapewne by się obejrzał czy coś. Ku uciesze Sotha nie było dla niego takich osób, a nie był na cudzym terenie, także mógł sobie leniuchować do woli.
Jednak i spokój najwyraźniej nie był mu dany. Jakiś przytłumiony i przyciszony rzeką głos odezwał się w jego stronę, że przez chwilę miał wrażenie, ze sam do siebie w myślach mówi. Był rozleniwiony teraz, a jakże. Po sytym posiłku ledwo podniósł łeb i oparł się na przednich łapach, żeby rozejrzeć się po okolicy. Może i spostrzegawczy za bardzo nie był, ale węża w trawie jeszcze potrafił dostrzec, tym bardziej, ze tutaj trawa, nawet jeśli była, to na tyle rzadka, że przy skupieniu można było we własnym pobliżu ziemię dojrzeć. Tylko czemu mu jakiś gad dupę truje to nie rozumiał.
Przywykł do samotności. Zdecydowanie.
- To kim jestem, nie powinno Cię interesować, beznoga jaszczurko - Rzucił ostro - I uważaj, kogo nazywasz przyjacielem - Dodał, po chwili tracąc zainteresowanie przekomarzaniem się z czymś, co zaraz postanowiło dalej znikać w trawie.
Nie rozmawiał z "duchami".


RE: Rzeka. - Sadism - 06-05-2015

Wąż nie przejął się odpowiedzią , która była nad wyraz opryskliwa.
-Przyjaciel to określenie które inaczej brzmi w ustach jednego, a inaczej w drugiego. Sądząc po twej odpowiedzi uznajesz przyjaciela za kogoś ważnego. Ale jeśli brać pod uwagę twój ton... niekoniecznie takowego posiadasz.
Wystawił łeb poza trawę, która powinna raczej dawać radę go skryć, aczkolwiek jeśli kocur go widział, to szarady były niepotrzebne.
- Jeśli określasz mnie beznogą jaszczurką to ja śmiało mogę nazwać cię bezgatunkowym sierściuchem.
Znowu zachichotał. Po czym zbliżył się do rzeki. Cały czas wysuwał język tam i z powrotem by czuć zapach Sotha oraz ewentualnych innych stworzeń.
- Nie doceniasz mnie bo jestem mały czy dlatego że nie mam nóg? Powiedz bom bardzo jest ciekawy.
Nie robił sobie nic z wielkiego kota. Trzymał dystans i spokojnie konwersował spodziewając się agresywnej reakcji. W końcu wielkie koty zazwyczaj są zbyt dumne by potrafić zrozumieć żmija.
Bo w końcu ich psychika to "Ja, moje jedzenie, moje stado, moja rodzina i Ja". Plus "Węże są be".
Wątpił w to by ten akurat się wyróżniał. Chyba że liczy się jakieś większe zamiłowanie do przemocy.


RE: Rzeka. - Israel - 06-05-2015

Hiena szła przed siebie, szukając miejsca do odpoczynku. Rzeka wydawała się idealna. Ponure tereny sprawiały, że dobrze się tu czuł, acz gorzej ze znalezieniem tu jedzenia. Idąc wzdłuż rzeki ujrzał zwierzę. Nie był to lew ani tygrys, a raczej coś pomiędzy. Nie miał okazji spotkać jeszcze tygrysa, ale lwa owszem. Nie ufał tym zwierzętom, choć w przeciwieństwie do większości hien, nic do nich samych nie miał, a tylko do tego, jak traktują hieny. Po chwili usłyszał rozmowę, lecz nie widział drugiego rozmówcy. Zatrzymał się i słuchał.


RE: Rzeka. - Soth - 06-05-2015

Wredne i małe. W dodatku jego ton sugerował Sothowi, że też cholernie siebie pewne, co podrażniało umysł kocura. Nie zamierzał dywagować z kimś, kto ani nie potrafił się przedstawić, ani też nie był na tyle odważny, by się pokazać. Tylko się kryje za tą trawą jak mały, przebrzydły robal, który tylko denerwuje i roznosi choróbska. Czymś takim to sobie nawet nie warto było głowy zawracać, ale najwyraźniej gad miał zupełnie inne zdanie na ten temat. Pewnie zaczepiał każdego, kto tylko oddycha.
- Dlatego, ze jesteś nikim ważnym i chowasz się jakbyś się mnie obawiał - Rzucił w przestrzeń, bo teraz to ani nie chciało mu się wzrokiem go szukać, ani też rozmową nie był szczególnie zainteresowany. Odpowiadał bo chciał, równie dobrze mógłby milczeć dalej. Najwyraźniej uznał, że skoro odpowie to w końcu wąż się nim znudzi i zostawi dla jakiejś lepszej rozrywki. Jedyny plus z całej sytuacji, to fakt, ze to nie był lew, których tak niezmiernie nienawidził.
Może i taktycznie jest się czego obawiać. Soth to w końcu kupa mięcha, które nawet z racji swojej masy mogły zmiażdżyć tak małe stworzenie. Z trucizna mógłby sobie jakoś poradzi, przynajmniej przez pewien czas.
W tym czasie wzrokiem wyłapał coś, co jeszcze postanowiło się tutaj zjawić. Serio? Soth będąc przed polowaniem na skale nie widział specjalnie zwierząt. A przynajmniej tych większych. Na razie nie zwracał uwagi. Pojedynczy osobnik, kimkolwiek by nie był nie stanowił poważnego zagrożenia. Dalej starał się odpocząć i coraz bardziej wątpił, że mu się uda.
No dobrze, skoro już można pożegnać marzenia o spokoju, to skorzysta z rozmowy. Z mniejszym lub większym zainteresowaniem. Tyglew przymknął na chwilę powieki, kiedy na pysk nawiał mu silniejszy strumień wiatru. Ostatecznie był tylko bezgatunkowym sierściuchem. Lepsze to niż bycie w połowie lwem.


RE: Rzeka. - Sadism - 06-05-2015

//Zmodyfikowalem ostatni post by pogrubić czcionke gdy była wypowiedź. poza tym to wystawiłem łeb w tamtym poście także wcale się nie skrywałem już :P //

Wąż napił się wody po czym podniósł łeb jeszcze wyżej i zasyczał głośno. Chciał zwrócić uwagę tyglewa na siebie.
- Po czym stwierdzasz że jestem nikim ważnym? Poza tym niby dlaczego miałbym się cię obawiać? Jedno moje ukąszenie i umierasz. Z armią walczyć nie mogę, ale spokojnie zatrułbym cię na tyle byś zmarł w przeciągu kilku godzin. Ale po co? Co bym z tego miał? Poza zmiażdżonym łbem...

Gdy tak węszył, wyczuł nie tylko zapach kocura, ale tez jakiś inny. rozglądnął się i swoim czułym na ciepło wzrokiem po chwili zauważył kolejnego stwora. Czyżby... hiena? Dawno takich nie widział. Lwy wypędziły je najprawdopodobniej. Tak mu się przynajmniej wydawało.
- Ssssądzę że mamy towarzystwo.


RE: Rzeka. - Israel - 06-05-2015

Zbliżał się powoli, chcąc zobaczyć drugiego rozmówcę. Będąc bliżej, ujrzał węża. Słysząc, że gad go zauważył i skomentował jego pojawienie się, postanowił wtrącić się do tej rozmowy:
- Dobrze sądzisz. Mam nadzieje, że nie przeszkadzam w przechwalaniu się? - rzekł i zaśmiał się.
Może to nierozsądne, ale nie obawiał się zbytnio gada.


RE: Rzeka. - Soth - 06-05-2015

Ta. Jednak okazało się, że był jeszcze bardziej irytujący, niż Soth sam przypuszczał. Cóż, najwyraźniej niektórzy po prostu tacy są - denerwujący. Nic nie mógł poradzić na to, że jemu w udziale przypadło obcowanie z czymś takim małym. Nic nieznaczącym. Ziewnął przeciągle, ukazując swój jęzor, zęby i szerokość zgryzu zarazem. Głównie dwie rzeczy z tych trzech były straszniejsze. Biada temu, kto musiał jeszcze sprawdzić siłę nacisku jego szczęki. No, na pewno nie była tak wielka jak u hien, pomyślał, patrząc po ostatnim przybyłym tutaj. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
- Ach tak... - Prychnął, krytycznie odnosząc się do jego "jakże wielkiej i niesamowitej siły przebicia". Doprawdy, fascynująca historia. Najwyraźniej wąż nie tylko był bezczelny, ale także głupi. Ładnie się przeceniał - Ani cię nie znam, ani nie widziałem, ani nie słyszałem o nadzwyczaj denerwującym gadzie w tych stronach. A znam wiele stworzeń. Także nie jesteś nikim ważnym - Wyjaśnił jak do małego brzdąca, który po prostu wyczerpał swój limit zadawania pytań. W tym czasie też zbliżyła się i tamta hiena. Co wywnioskował, że pewnie ma więcej oleju w głowie niż tamten wąż, aczkolwiek, niezbyt wiele. Prawdopodobnie nie mylił się w swoim osądzie, patrząc, jak bez wahania się tutaj zbliża.
Fuknął na boku nosem, jakby się całemu światu miał pożalić, że nie może sobie odpocząć.


RE: Rzeka. - Sadism - 06-05-2015

"Uuu popatrzcie jestem wielki i mam wielkie zęby! I mogę pchać moją grubą dupę gdzie chcę bo jestem wielki i groźny, a ty jesteś wężem więc kij ci w oko" - tak odebrał Sadism wypowiedź tyglewa. Z kolei hiena również wydała mu się nazbyt dumna. Co by nie patrzeć spotkały się trzy osobniki o wysokim mniemaniu.
- Zaprawdę jesteście rozkoszni. Ty hieno, możesz sssspróbować ssswoich sssił, zobaczymy czy ty mnie pierwszy ugryziesz czy ja ciebie. No i kto z tego wyjdzie cało.
Zaśmiał się jak z wyśmienitego żartu. Drwił z kogoś kto był w jego oczach niezgrabny i puchaty. Żmij cenił inteligencję, a u lwopodobnego spotkał tylko gburowatość i krótkowzroczność. Aż przypomniały mu się rodzinne strony. A co do hieny... nie ma co ukrywać, z reguły ten gatunek to idioci. Ale, ale nie zapominajmy o tym że żmije to zwykle również bezmyślne głodomory i zabójcy. Dlatego Sadism postanowił wpierw sprawdzić niebieskookiego.
- Cóż, psssowaty, pośmiejesz się z kamieni jak to twój gatunek czyni, czy może jednak zasskoczysz mnie dając wyraz swej niebagatelnej zapewne inteligencji.
Nie zachichotał tym razem. Sarkazm był stosunkowo wyraźnie zaznaczony w jego słowach, ale nie w głosie. Nie w mimice. Czekał na reakcje hieny, która to liczył że zaskoczy go bardziej niż tyglewa, który po prostu nie zasługiwał na więcej uwagi, niż tyle by nie mógł się zbliżyć do ambitnego gada.


RE: Rzeka. - Israel - 08-05-2015

Nienawidził gdy ktoś go porównywał do innych hien. Zawsze uważał, że jest dużo mądrzejszy od swoich dawnych stadowiczów. Rzeczywiście był w jakimś stopniu mądrzejszy.
- Nie porównuj mnie do nich! - natychmiast odezwał się do węża, reagując nerwowo.
- Nie mam zamiaru gryźć czegoś, co tylko pełzać i syczeć potrafi. - dodał po chwili uspokojenia.