Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Vahan - 16-06-2014

Vahan zastanawiał się, co przychodziło mu z trudem, dlaczego każdy nowy temat proponowała lwica. No dobrze, on nigdy nie był zbyt rozmowny, a jeszcze trudniej jest rozmawiać w tak gorącym miejscu. Mirage w ogóle nie wyglądała na taką, której przeszkadzałoby słońce. Ha... właściwie to wyglądała na rozbawioną tą sytuację. Vahan nienawidzi gdy kogoś śmieszy jego zachowanie. Nie chciał być niegrzeczny, więc tego nie skomentował.
- Nigdy nie lubiłem słońca, przez całe dnie chowałem się w jaskiniach. - te parne dni na pustyni przyprawiały go o mdłości. Doskonale pamięta jak to było na pustyni. Przesiadywał w jaskiniach całe dnie, a także jadł i spał w nich. Nocą wychodził na polowania, a gdy był młodszy wychylał z "mieszkania" tylko łeb, ponieważ pewnego dnia niefortunnie wyszedł wieczorem i prawie został zjedzony przez geparda.
- Mirage, a ty lubisz taką pogodę? - zapytał z czystej ciekawości.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 16-06-2014

Mirage zastanawiała się jak ten tygrys dotarł aż tutaj... w ogóle jak to było możliwe? Antarktyda? Gdzie to w ogóle jest? Rage znała tylko jako tako mapę Afryki, gdyż uczyli się tego w szkole. Tak, w jej stadzie była szkoła dla małych lwiątek, gdyż były zbyt irytujące a to ograniczało im trochę czasu na wygłupy i bezsensowne pytania. Teraz po jej głowie chodziły tylko myśli, jak on tutaj dotarł? Dlaczego? W jakim celu? Czy tam było mu źle? Jak tak, to dlaczego? Miała ochotę go o to wszystko spytać, lecz pierwsza sytuacja w której Damur niezbyt był dla niej miły i odpowiedział jej tak jakby na "odwal się", nadal chodziła jej po głowie i zrezygnowała z tego pomysłu. Poznają się bliżej i może sam jej to powie? Miała taką nadzieję. Z zamysłu wyrwały ją słowa Vahana do którego cały czas, nie wiedząc czemu się uśmiechała. Teraz już wiedziała, dlaczego lew nie jest przyzwyczajony do takiego ciepła. W tym momencie zrobiło jej się go trochę szkoda.
- Czy lubię? Nie wiem, ale na pewno mi nie przeszkadza. - odpowiedziała radośnie. - Teraz rozumiem, dlaczego wam tak gorąco, ja jestem przyzwyczajona a wy nie, ale pomieszkacie tutaj trochę i też wam to nie będzie robić różnicy. - dodała po chwili z lekkim żartem. - Ej, a co myślicie o duchach? Wierzycie w życie wieczne? - zapytała z zaciekawieniem, bowiem to było coś co ona lubiła i chciała jakoś ich sprawdzić, gdyby im się to nie spodobało to nie będzie do tego wracać.


RE: Płonąca równina. - Damur - 17-06-2014

Tygrys tak naprawdę z chęcią by odpowiedział, ale... jakoś się rozgadał. Nie chciał cały czas coś rzec, żeby inni nie pomyśleli, iż jest wieczną gadułą. Nawet jeśli, to nie byłaby prawda. Po prostu trudno po długim czasie samotności, później nic nie rzecz przy takim tłumie.
Jednak pytanie Mirage było bardzo interesujące. Aby nie wyjść na dziwaka, powstrzymał swoją odpowiedź, i zaczekał, aż uczyni to Vahan. Jeżeli już miałby odpowiedzieć, to powiedziałby prawdę. Teraz jednak zaczekał, nim na tyle zacznie gadać, iż Vahan zacznie się krępować, albo stanie się coś jeszcze gorszego...
Dlatego też Damur //jak mi się to imię nie podoba xD// spojrzał na białogrzywego, po czym swoją głową wskazał na Mirage, co oznaczało, iż najpierw niech on odpowie. Tylko, czy ten to zrozumie? Raczej powinien.
Nagle... nagle tygrys bardzo posmutniał, co z pewnością było zauważalne dla innych widzących go. Ines zamarła, nic nie mówi. Akurat wtedy, kiedy rozmawia z Kijivu, a zaraz po niej będzie akurat on. Czy to znak, że to nie jego miejsce? A może to tylko jego wyobrażenie? I tak czy hak, na zwierzaka wywołało to takie same emocje: rozpacz. Cała scena początkwszy od dzisiejszego świtu, do obecnej pory przeleciała mu przed oczami z piorunującą prędkością. Tyle czasu tu czeka, i przy każdym (krótkim) spotkaniu z kapłanką, ta nie emanowała do niego sympatią.
Damur już o tym myślał, i złamał swoją małą obietnicę, jednak teraz to było nieistotne. Teraz, miał ochotę tak bardzo, tak strasznie podejść do białej lwicy. Jeszcze bardziej, niż wcześniej. Choć mina jego nadal nie dawała szans na poruszenie się w radosny sposób jakiegokolwiek kącika ust, to w środku jego myśli były bardzo odważne. Kiedy jego kolejny już kłębek myśli został przez niego w pewnym sensie opanowany - w takim, że nie wygląda teraz na nienormalnego - Damur miał ochotę... płakać! Z trudnem oparł się pokusie, i nie wytrzymał w wyprostowanej postawie. Padł na ziemię z niemałym hukiem, i powiedział bardzo cicho:
- Przepraszam.
Schował głowę, czego nie powinien się wstydzić - tygrys miał bowiem dwa lata - był jeszcze młody.
Co jest przyczyną takiego zachowania psychicznego Damura?
Zapewne emocje wywoływane przez Ines. Damur ma bardzo dobrą równowagę psychiczną, co można łatwo zauważyć po kilku dniowej znajomośni z nim, aczkolwiek w niektórych sytutacjach, niezwykle ważnych dla niego nie było tego widać. Taką sytuacją jest właśnie ta, gdyż od nadchodzących kilku chwil, zależy jego całe życie! Od jego poczęcia jego śmierci! To tak ważne, a jednocześnie samiec czuł, jak ta okazja oddala się od niego. Jedyną rzeczął która mu pomagała, był nadchodzący księżyc. Słońca nie było widać już wielce, a mimo to, ciepło było nadal odczuwalne. Czego by się spodziewać, w nadchodzących dniach lata, a do tego Afryce? To żadna nowość dla tutejszych stworzeń, ale nie dla Damura. On przecież, wywodzi się z innych miejsc, dalekich od tych tutaj.

...Po krótkiej chwili, a może dłużęj...


Słońce było niemiłosierne. Grzało nadal, niczym zbliżało się do wszystkich.
Tygrys powracając do słów wypowiedzianych przez Mirage, ździwił się, jak można być uodpornionym na takie męki. Męki, które i tak były niczym, w porównaniu do samotności. Teraz jednak, to nie były takie zwykłe męki. Te, były gorsze niż normalne grzanie słońca.
Dlaczego? Dlatego, że Damurowi brakowało jedzenia, i wody. Na boku jest co prawda wodopój, zwierzak jednak nie chciał niszczyć coraz lepszej atmosfery, dlatego nie poprosił o to. Zapewne zrobi to później, gdyż ta pokusa, robiła swoje...
Owe były rozmyślenia biało-czarnego, trwające w oczekiwaniu na odpowiedź Vahana, która nastała trochę później, niż przeważnie. Kogo jednak by to interesowało?


RE: Płonąca równina. - Inés - 18-06-2014

W całym tym tłumie i zgiełku pozostała milcząca Ines, osoba, wokół której zebrało się tyle istot chętnych na rozmowę z nią. I choć minął już półmetek spraw, z którymi ci do niej przyszli, biała wciąż nie czuła się w pełni komfortowo. Wręcz można zauważyć, że napięcie narastało w niej... Aż do pewnego momentu.
Ujrzawszy Kijivu z serwalką na grzbiecie, brwi kapłanki powędrowały wysoko w górę. Stało się też coś niesamowitego - oto lwica... Roześmiała się. Czysto, dźwięcznie, jak na kapłankę przystało.
Bystre spojrzenie odnalazło szare ślepia.
- Jak ci na imię? - spytała młodszej lwicy.
Raz po raz zdarzało się jej zerkać na cętkowany obraz, zdawałoby się, całego uroku tego świata. Jasnowłosa nie pamiętała imienia Samiyi, gdyż takie szczegóły zadziwiająco łatwo ulatywały z jej pamięci, ale nie przeszkadzało jej to w docenianiu kuriozalnego widoku, jaki się przed nią roztaczał. Serwalcze kocię na lwim grzbiecie, cóż to za nowomoda?
Nie zaprzestała również spoglądania po pozostałych, zarówno lwy, jak i tygrysa czy karakalkę. Najwięcej uwagi poświęcała jednak swej rozmówczyni, starając się jak najczęściej zatrzymywać na niej wzrok.


RE: Płonąca równina. - Kijivu - 18-06-2014

Szara wciąż czuła się bardzo nieśmiało wobec białej, dostojnej kapłanki i niemal zająknęła się słysząc jej pytanie. Poczuła się nieco lepiej słysząc jej śmiech, kiedy dojrzała siedzącą na jej grzbiecie Sami, na którą Szara sama z uśmiechem spojrzała. Zza jej pleców dochodziły odgłosy rozmowy kotowatych, lwica była jednak tak dalece skupiona, aby nie popełnić gafy, że niespecjalnie słuchała ich słów.
- Kijivu - odpowiedziała w końcu na pytanie Ines - albo po prostu Szara, tak mnie nazwano.
Na oblicze lwicy wkradł się cień smutku - pamiętała przecież, że imię to było w jej dawnej grupie bardziej wyzwiskiem niż czymś z czego mogłaby być zadowolona.


RE: Płonąca równina. - Karishma - 18-06-2014

Karishma wędrując po całej Afryce, jakimś trafnym cudem natrafiła na to miejsce. Zatrzymała się na moment, po czym z podniesionym łbem rozejrzała. Było to bardzo tłumne miejsce, gdzie zauważono trzy grupy. Dwie rozmawiające, i jedną, czyli pozostałe zwierzęta będące na razie cicho.
Ciekawe, co to za miejsce. Z rozmów słyszanych pomiędzy dwiema rozmówczyniami - białą, oraz szarą lwicą - wynika na to, że ta pierwsza była chyba jakąś władczynią. Karishma nie chciała popełnić gafy, jeżeli okazałoby się, iż to królowa, i przeszkodzić jej w rozmowie, dlatego podeszła do innego kręgu rozmówców, dosłownie na moment.
- Witam. Przepraszam, że przeszkadzam zapewne w interesującej rozmowie, jednak raczę jedynie na moment zapytać, czy ktoś mógłby mi powiedzieć, gdzie ja się znajduje, oraz kim są owe dwie rozmówczyni? - mówią te ostatnie słowa, skinęła głową na Ines i Kijivu. To była dość długa wypowiedź, jak na białą tygrysicę, jednak zawsze warto zapytać, zgodnie z granicami kultury, nieprawdaż?
Tylko... żeby nie zaczeli wypytywać się o jej spinki na uszach.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 18-06-2014

Sami z lekkim ukłuciem żalu "odeszła" na grzbiecie Kijvu od tych jakże interesujących postaci. Szara podeszła do Ines, kapłanki, co lekko speszyło serwalkę, o ile to było w ogóle możliwe w jej przypadku. W końcu to Kapłanka Księżyca, ktoś ważny, prawda? Przed kimś takim chyba nie wypada się zachowywać... Niepoważnie. Chyba. Bo Sami raczej nie umiała się zachowywać inaczej, niż zawsze.
A o to nagle kapłanka wybuchła śmiechem na ich widok.
Czy ona kiedykolwiek słyszała, by Ines się śmiała...? Nie, nie kojarzyła czegoś takiego. A był to śmiech piękny - czysty, perlisty i cudowny. Zresztą, czy jest coś piękniejszego niż nagły wybuch radości innej osoby? Choć kapłanka zareagowała tak uczuciowo dokładnie na widok małej serwalki podróżującej na grzbiecie szarej lwicy, Sami nie potrafiłaby wziąć tego za obrazę. Bo gdy ktoś się śmiał, szczerze rozbawiony, w dodatku przyczyniła się do tego Sami... Dla niej był to powód do dumy. Śmiech jest piękny! Cudowny! Nie da się lepiej wyrazić emocji niż śmiechem! Czyż jest coś lepszego? Z pewnością nie dla małej Samiyi.
Dlatego też na ten nagły wybuch radości Sami zareagowała bardzo wdzięcznym oraz niesamowicie szerokim uśmiechem, ukazującym białe, ostre ząbki. Oczywiście nie był to grymas mający kogokolwiek nastraszyć, o nie! Serwalka po prostu niemal pękała z dumy, iż udało się jej doprowadzić Ines do śmiechu. Ha! Któż jeszcze mógłby pochwalić się takim wyczynem?


RE: Płonąca równina. - Inés - 19-06-2014

Skinęła łbem, tym samym oznajmując, iż przyjęła do wiadomości to, co przekazała jej lwica. Spoważniała, gdyż to, co miała zamiar wymówić, niosło niebagatelne znaczenie.
- Przybyłaś wraz z Serret, więc śmiem zakładać, iż zdążyła ci ona opowiedzieć to i owo o naszym stadzie - uznała, lekko uśmiechając się na myśl o zadziwiającej gadatliwości karakalki. - Zatem wiesz zapewne, że jest ono dosyć... Specyficzne.
Tu zrobiła pauzę, podczas której zdołała dostrzec kolejnego przybysza - znów był to biały tygrys, lecz odmiennej płci niż ten ostatnio spotkany. Czyżby partnerka lub siostra?
Odrzuciwszy powyższe rozważania na zgoła bardziej odpowiednią porę, ponownie powróciła wzrokiem do Kijivu. Biała nie miała już aż takich problemów z nieuciekaniem wzrokiem od rozmówcy jak jeszcze niedawno, co napawało ją swego rodzaju dumą.
- Dlaczego wybrałaś akurat je? - spytała wreszcie, nieświadomie unosząc wyżej łeb.
Była Kapłanką, Kapłanką Stada Srebrnego Księżyca. W swoim, a prawdopodobnie także i innych przekonaniu musiała prezentować się godnie i dostojnie, zdecydowanie odmiennie niż byle... Szara myszka.


RE: Płonąca równina. - Vahan - 19-06-2014

Na słowa Mirage miał ochotę prychnąć. Życie wieczne ciekawa sprawa, ale Vahan nie bardzo w to wierzył. Nigdy osobiście też nie spotkał żadnego ducha, więc jak mógłby potwierdzić słowa lwicy. Po prostu wyznawał zasadę "Uwierzę, jak zobaczę". Nie wiedział jak odpowiedzieć, żeby nie urazić zielonookiej. Tygrys w dziwny sposób skinął na niego głową. Nigdy nie spotkał się z takim zachowaniem, więc też nie wiedział co to znaczy i jak ma zareagować. Gdy miał odpowiedzieć Damur runął na ziemię jak kłoda.
- Nie szkodzi - lew odparł z niemałym zdziwieniem. Nie potrafił zrozumieć zachowania tego dziwnego osobnika. Po dłuższej chwili Vahan odpowiedział spokojnie, nie zwracając uwagi na tygrysa. - Nie wierzę w takie rzeczy.
Słońce przestało grzać, a w pobliżu lwów pojawiła się tygrysica. Lew był rozdrażniony tą sytuacją i niespokojnie zaczął odganiać muchy swoim ogonem. Tyle stworzeń w jednym miejscu nie widział przez całe swoje życie. Nie miał zamiaru odpowiadać na pytanie tygrysicy. Po prostu nie miał ochoty.


RE: Płonąca równina. - Kijivu - 19-06-2014

Lwica słuchała uważnie słów Białej, starając się zachowywać tak poważnie, jak tylko potrafiła, nie ukrywała jednak radości w jaką wprawił ją uśmiech kapłanki i zachowanie uroczej Sami, która przyjemnie siedziała sobie na grzbiecie Szarej. Kiedy padło pierwsze pytanie pokiwała twierdząca łbem.
- Tak, wiem już o nim sporo dzięki Serret i Sami - potwierdziła dodatkowo swoimi słowami - Ale jeśli wolno mi wtrącić, to właśnie w nim czułabym się najlepiej.
Chwilkę nasłuchiwała, również zauważając przybycie kolejnego stworzenia, nie odwróciła się jednak aby zobaczyć kto to. Ufała Ines, której wyraz pyszczka nie zmieniał się, a zatem - jak uznała - nie było powodów do niepokoju. Ponownie skupiła się na rozmowie z Białą.
- Całe moje dotychczasowe życie Księżyc był jedyną stałością, a nawet jedynym przyjacielem, tylko on mnie akceptował, podczas gdy inni mnie odrzucili.. Gdyby nie on, nie miałabym dotychczas nikogo. A kiedy podążyłam za nim i trafiłam tutaj, spotkałam te wszystkie cudowne osoby, które były i są wobec mnie tak dobre, jak nigdy przedtem nie odczułam, nawet w swojej rodzinie. Wam nie przeszkadza to, jaka jestem.. - urwała, próbując nie wygiąć pyszczka w podkówkę, jednocześnie z powodu smutnych wspomnień - czy one kiedykolwiek przestaną ją nawiedzać? - i jednocześnie z powodu wzruszenia i radości, bo w końcu gdzieś czuje się akceptowana, ba, lubiana!


RE: Płonąca równina. - Damur - 19-06-2014

Kiedy Vahan odpowiedział, Damur również to uczynił.
- Ja wierzę w życie wiecznę. Wierzę, że kiedy umrzemy, na świecie pojawi się jedna gwiazda więcej. Nasza gwiazda, z której będziemy patrzyli na ziemię z góry. A skoro wierzę w to, to w duchy raczej też, choć nigdy takowego nie widziałem. - rzekł, zaś do rozmowy dołączyła inna osobniczka, tej samej rasy, a nawet koloru co on, i zadała im pytanie. Damur jednak nie chciał jej odpowiadać, sam nawet nie wie czemu.

//Nie chcę rozmawiać swoją postacią ze swoją xD//


RE: Płonąca równina. - Mirage - 19-06-2014

Lwica spokojnie czekała na odpowiedź Vahana, widząc, że tygrys pokazał, żeby to on pierwszy zaczął, lecz nagle z niewiadomych przyczyn biały paskowany kot runął na ziemię. Co mu się stało? Mirage uważała, że on tutaj zdecydowanie pasuje, bowiem jest inny od wszystkich, czyli wyjątkowy. Może ma jakieś kłopoty ze swoimi emocjami? Zrobiło jej się trochę smutno z jego powodu i zamierzała podejść bliżej i go pocieszyć, poprzez pogłaskanie go, lecz Vahan zwrócił jej uwagę, odpowiadając na pytanie, które zadała.
Jego słowa sprawiły, że lwica poczuła się jak jakaś dziwaczka. Przestała się już aż tak bardzo uśmiechać, bowiem to było coś w co wierzyła, lecz Damur od razu wywołał ponowny szeroki uśmiech na jej twarzy. On w to wierzył! Jaką radość wywołały u niej jego słowa. Zamyśliła się przez chwilę nad tym co ma teraz powiedzieć, kiedy zauważyła jeszcze jednego tygrysa, tym razem samicę. Była bardzo podobna do Damura, lecz miała mniejszy kołnierzyk wokół szyi. A może to jego rodzina, albo... partnerka? Może przybyli do Afryki razem i zgubili się? Nie... gdyby to był ktoś bliski tygrysowi na pewno by się ucieszył na jej widok a tym czasem nawet jej nie odpowiedział.
- Witam, jestem Mirage i miło mi Cię poznać a jesteś na terenach Stada Srebrnego Księżyca. - odpowiedziała, uśmiechając się do tygrysicy. W prawdzie przerwała im rozmowę na temat życia wiecznego, którą lwica zamierzała kontynuować, lecz teraz była bardziej zaciekawiona nową osobowością. Uwagę skupiła na jej spinkach, które były prześliczne! Skąd ona je ma?


RE: Płonąca równina. - Vahan - 19-06-2014

Zielonooka "zlała" odpowiedź Vahana i Damura. W sumie nie przeszkadzało to lwu, ponieważ nigdy i tak nikt nadmiernie nie zwracał na niego uwagi. Natomiast teraz "przykuł" swój wzrok do tygrysicy. Pewnie jakaś znajoma, siostra, bądź partnerka Damura. Kto by to wiedział. Białogrzywy podziwiał te misternie wykonane przedmioty na jej uszach. Ciekawe kto jej je założył, w końcu do tego potrzeba palców z przeciwstawnymi kciukami.
I tak sobie czekając zaczął się przewracać z boku na bok, potem wyrywał kępki suchej trawy. Tu jest tak nudno. Na co on czeka?


RE: Płonąca równina. - Karishma - 19-06-2014

- Domyślam się, że to stado, tak? A kim są tamte owe dwie osobniczki? - przypomniała lwicy swoje drugie pytanie.
Karishma z pewnością nie czuła się tutaj komfortowo. Chciała szybko odejść na bok, by nie przeszkadzać w rozmowie. Najpierw jednak poczekała na odpowiedź na jej pytanie.
Na chwilę, zatrzymała swój wzrok na białym tygrysie, który wyglądał bardzo podobnie. Trochę dziwnie się zachowywał, jednak każdy jest jakiś inny, czymś wyróżnia się tutaj. Osoba, z którą rozmawia jest bardzo przyjazna, ten biały lew chyba należy chyba do realistów, a do tego nie lubiących się nudzić - co wywnioskowała z jego zachowania - a ten biały... zachowuje się zdecydowanie inaczej niż inni. Każdy się czymś wyróżnia, ciekawe, czy to zbieg okoliczności...


RE: Płonąca równina. - Mirage - 19-06-2014

Według lwicy zachowanie Vahana jak i Damura, było trochę nie na miejscu, ponieważ ktoś się grzecznie o coś pyta a oni nawet nie mieli zamiaru jej odpowiedzieć. To nie w stylu Mirage, żeby udawać, że się kogoś nie widzi i jak niby nigdy nic dalej kontynuować rozmowę. Mimo iż biała paskowana istota z ciekawymi spinkami na uszach przerwała im, to lwica nie miała tego za złe, bowiem widziała zachowanie Vahana jak i słyszała jego odpowiedzieć bardzo dokładnie. W prawdzie wypowiedź Damura bardzo ją zainteresowała i mogłaby z nim długo jeszcze rozmawiać na temat życia wiecznego, lecz nie chciała, aby lew poczuł się odtrącony. Skoro panowie nie mieli zamiaru odpowiedzieć tygrysicy, postanowiła, że ona jej odpowie. Miała też nadzieję, że paskowana samica wtrąci coś do ich rozmowy, co by zainteresowało wszystkich a przede wszystkim białogrzywego. Mirage starała się jakoś nawiązać z nim kontakt, lecz jej pytania były niezbyt trafne, co być może jeszcze bardziej go nudziło... całe szczęście, że chociaż tygrys w jakimś najmniejszym stopniu ją doceniał. Lwica zastanawiała się czy to dobry pomysł, aby odpowiedzieć na drugie pytanie tygrysicy, czy to nie będzie trochę dziwne? Zamiast podejść i zapytać się samej Ines jak i Kijivu, ta podchodzi do niej? Przecież rozmawiała z kimś tak samo jak i tamte lwice. A czy w ogóle ona jej się przedstawiła?
- Czemu sama do nich nie podejdziesz? - zapytała z lekkim zaciekawieniem. - Ale dobrze, odpowiem na twoje pytanie. Biała lwica ma na imię Ines i jest tu Najwyższą Kapłanką, natomiast szara lwica ma na imię Kijivu. A tobie jak na imię? - miała nadzieję, że Kijivu i Ines nie będą miały jej tego za złe, że odpowiedziała tygrysicy, chociaż w prawdzie mogły nawet tego nie usłyszeć.