Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Inés - 20-06-2014

// Damur, ja nie ustawiam fabuły, reaguję zgodnie z charakterem postaci. Co wyjdzie, to będzie. //

Brwi kapłanki znów znalazły się na górze.
- Czy tylko to masz mi do powiedzenia? - odparła, postawiwszy uszy na sztorc.
Nie czekała na odpowiedź. Miała już serdecznie dosyć tygrysów - a przynajmniej tego jednego. W obecnej chwili nie odczuwała najmniejszej potrzeby kontynuowania tej nic nie wnoszącej, a przez to niezwykle irytującej dyskusji. Za to uznała za konieczne przekonanie się, co to za kolejne osoby znalazły się na jej terenach i czego tutaj poszukują.
Wyminęła Damura i skierowała się w stronę rozmawiającej grupki. Stanęła obok nich, omiotła ich wzrokiem i obdarowała lekkim uśmiechem.
- Witam gości. Cóż was sprowadza na ziemie Stada Srebrnego Księżyca? - zwróciła się do nieznajomej lwicy i już wcześniej zauważonej tygrysicy.
Jej ton głosu, w przeciwieństwie do tego, którym zwracała się w stosunku do paskowanego jegomościa, brzmiał teraz całkiem lekko. Odsunąwszy sprawę denerwującego pasiaka na dalszy plan, biała całą swoją uwagę skupiła na dwóch samicach, z którymi jeszcze nie miała okazji się zapoznać.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 20-06-2014

Aktualnie Sami najbardziej przejmowała się tym, że w końcu Kijivu jest w stadzie! W jej stadzie! Czyż to nie wspaniała wieść? Z jej pyszczka wymsknął się cichy pisk radości. Sami nagle przytuliła się mocno do grzbietu swej szarej towarzyszki.
-Kijivu, wiesz co to znaczy? Teraz jesteś moją rodziną! Bo cały Srebrny Księżyc to jedna, wielka rodzina!
Rodzina... Ah, to tylko przypomniało Sami o Oreście. Tak dawno ze sobą nie rozmawiały! A przecież, to właściwie jest jej "siostra"! Przez krótką chwilę Samiya posmutniała. Kiedy tylko Kijivu na dobre się zaaklimatyzuje w stadzie, serwalka musi iść do Oresty. W końcu znają się od założenia stada, czyż nie?
Szara, chcąc nie chcąc, przyprowadziła Sami do tej nowej, paskowanej postaci. Tygrys? Biały w czarna paski! To tylko utwierdziło Samiyę w przekonaniu, iż wszystkie tygrysy tak właśnie wyglądają. Poznała aż dwoje przedstawicieli tego gatunku i obydwa właśnie tak wyglądały!
Sami poczęła przyglądać się uważnie tygrysicy.
-Dlaczego nagle tak wiele osób chce dołączyć do naszego stada? - spytała, zamyślając się nieco. No właśnie, czemu?


RE: Płonąca równina. - Damur - 20-06-2014

Tygrys oniemiał. Zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. On, który chciał z całych sił dołączyć do stada, na samym początku rozmowy został odrzucony. Pysk Damura rozłożył się, niczym gałęzie drzew na tyle, że sam zwierzak nie drgnął przez niecałe dziesięć sekund, aż do zakończenia słów kapłanki. Wstał z tym razem pół ukłonu, i szedł w stronę Ines. Stanął przed nią, dosłownie przed Kijivu rozmawiającą z Karishmą(czyli: przed nim stała Ines, a za nim Kijivu), i powiedział:
- Kapłanko Ines, czyż tak zachowałaby się twoja matka? Ona z pewnością nie odrzuciła by nikogo od razu, po ledwym wymienieniu dwóch zdań. Ona, każdego przynajmniejby wysłuchała, i dopiero wyciągnęła rozsądne, a nie pochopne wniosi. - choć słowa może wyglądają na groźne, głos Damura wcale taki nie był. Nadal, zachowywał zimną krew, mówił spokojnie. Chciał jedynie "oprzytomnieć", nieoprzytomniałą jego zdaniem kapłankę. Nie może się poddać. Od tych chwil zależy jego życie! Nikt nawet nie zdaje sobie sprawy, jak niezwykle to dla niego ważne! Ten moment, zapamięta na zawsze, i musi zakończyć się on dobrze. Tygrys potem trochę posmutniał, i nieco opóścił łep. Podszedł nieco bliżej do Ines, i wyszeptał tak cicho, że jedynie zdumiona zapewne biała lwica usłyszała jego słowa - Do pioruna, jesteś odpowiedzialna za moje życie, i mnie olewasz? Posłuchaj głosu swojego serca, a nie, złudzenia.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 20-06-2014

Lwica słysząc wypowiedź lwa, była wściekła, lecz na zewnątrz nie było tego widać, zerknęła tylko na Vahana i spojrzała na niego, po czym złość jej przeszła a na jej pysku pojawił się serdeczny uśmiech. Biedny białogrzywy, był już tym wszystkim zmęczony, jednakowoż jego zachowanie było nieodpowiednie. Jak można tak kogoś potraktować? Damur również nie był zbyt miły, co tylko spowodowało wewnętrzny smutek, bowiem poczuła się odrzucona, mimo iż to nie ją odrzucili.
- Przepraszam za nich... - odparła z przepraszającym uśmiechem, po czym zauważała piękną szarą lwicę, której imię już znała. Nagle zauważyła inną lwicę, która do nich podeszła. Uwagę Mirage przykuła jej gwiazdka na czole, była taka... urocza.
- Witaj. - przywitała się z nią, po czym spojrzała na Kijivu, której słowa wywołały wewnętrzną radość u Mirage, bowiem miała zamiar powiedzieć to samo, może nie dokładnie to samo, jednak bardzo podobnie. Nim zdążyła cokolwiek dodać i odpowiedzieć tygrysicy, usłyszała głos białej lwicy, na której się teraz skupiła. Uważała, że nie będzie sensu się teraz wtrącać, więc zamilkła, czekając na reakcję nowych. W międzyczasie spojrzała na słodką Samiyę, która znajdowała się na grzbiecie szarej lwicy. Oh... jakie to jest słodkie maleństwo. Zielonooka ponownie zamyśliła się na temat lwiątek, jakże ona je uwielbia.
Z zamyśleń wyrwały ją słowa Damura, które dla niej byłyby nie do pomyślenia. Jak on się zwraca do Najwyższej Kapłanki? Ona nie śmiałaby tak postąpić.


RE: Płonąca równina. - Mora - 20-06-2014

Na teren płonącej równiny przyszła Mora. Zauważyła grupkę lwów a wraz z nimi przywódcę stada. Podeszła niosąc małą w pysku i położywszy małą obok siebie skłoniła się przed Ines i przemówiła.
-Nie chcę przeszkadzać o pani ale przybyłam prosząc o zgodę na polowanie na waszych terenach by móc wykarmić Amai.-.- odrzekła przyjacielskim tonem. Po chwili wzięła małą czule obejmując w łapy jak matka.


RE: Płonąca równina. - Avatea - 20-06-2014

Avatea popatrzyła na nieznajomą białą lwicę, która do nich podeszła. Zadziwił ją jej piękny długi warkocz, falujący w rytm lekkiego wiatru. Z tego co wiedziała, lwice nie posiadają grzywy. Kątem oka dostrzegła, że owa nieznajoma lwica, z którą przed chwilą rozmawiała, patrzy na przybyłą z szacunkiem. Również przybrała taki wyraz twarzy i dopiero po chwili dotarła do niej treść zadanego przez nią pytania.
- Witaj Wspaniała. - z lekką nieśmiałością rozpoczęła konwersację, zrozumiała bowiem, że to ona dowodzi tu stadem. - Zwą mnie Avatea. - ciągnęła z coraz większą pewnością siebie, po czym ukłoniła się nisko. Przybyłam tu z pytaniem, czy mogłabym zostać przyjęta do waszego stada. - ostatnie zdanie powiedziała szybciej niż pozostałe, starając się patrzeć lwicy w oczy. Miała nadzieję, że przywódczyni nie zobaczy, jak bardzo jej na tym zależy. W końcu miała szansę odnaleźć nowy dom. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby ją zmarnowała.


RE: Płonąca równina. - Amai - 20-06-2014

Amai ciągle była noszona z miejsca na miejsce a dla małej lwiczki było to dość uciążliwe więc powoli zaczynała się buntować
-Tu nie ma pani Serret... miałyśmy iść do pani Serret. nie podoba mi się tu... już u pana straszy medyk było fajniej-


RE: Płonąca równina. - Inés - 20-06-2014

Biała zadrżała. On znów tu był, znów był i kierował do niej słowa, których nie chciała słyszeć. Wydawało się, że w ogóle nie miały one sensu, stanowiąc jedynie niepotrzebne, bezużyteczne strzępki wyrazów. Vendetta umarła, zanim Damur przyszedł na świat - zresztą, on i tak nie miał prawa jej poznać. Ines nigdy w to nie uwierzy.
Spojrzała mu prosto w oczy i uczyniła krok ku niemu, jak wtedy, na samym początku, kiedy o mało co go nie zaatakowała.
- Nie życzę sobie podważania moich decyzji na moich terenach. Nie mów do mnie. Odejdź stąd! - prychnęła.
Odwróciła się od niego w nadziei na chwilę spokoju, która teraz była jej wyjątkowo potrzebna. Skierowała wzrokk na Morę; już przestało ją dziwić, że równina nieoczekiwanie stało się miejscem jakiegoś tajemniczego zlotu kotowatych wszelkich barw, kształtów i rozmiarów.
- Nie szkodzi - odparła, przyjąwszy łagodniejszy niż przed chwilą wyraz pyska. - Oczywiście, możesz tu polować.
Przyjaźnie postawiła uszy.
- W razie problemów, zwróć się do mnie lub Serret. Możesz też poprosić o pomoc którąś z lwic z naszego stada.
Tu uniosła błękitne spojrzenie na dwie Srebrne.
- Mirage, Kijivu, to jest Mora, przyjaciółka stada. Opiekuje się małą Amai... I liczę na to, że w razie gdyby potrzebowała pomoc, nie odmówicie jej.
Dopiero po tej wypowiedzi skierowała wzrok na tę, która przedstawiła się jako Avatea.
- Każdy ma szansę na stanie się jednym ze Srebrnych... Ale czy jest coś, co wyróżnia cię wśród pozostałych mieszkańców sawanny?
Uśmiechnęła się zachęcająco, a delikatne machnięcie ogona przecięło chłodne powietrze.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 20-06-2014

Mirage spojrzała na nowo przybyłą oraz na to słodkie maleństwo, które miała przy sobie. Obserwowała wszystkich tutaj zebranych, lecz wzrok cały czas powracał na młode kociaki. Jakie one były urocze! Czy kiedyś i jej będzie dane, aby zaopiekować się takim maleństwem?
Uśmiech z pyska lwicy zniknął wtedy, kiedy Ines kazała Damurowi odejść. Spojrzała ze smutkiem na tygrysa. Biedny Damur, naprawdę było go jej szkoda, lecz rozumiała decyzję błękitnookiej, bowiem tygrys nie powinien się tak zachowywać w stosunku do Najwyższej Kapłanki. Jego wypowiedzi były trochę bezczelne... nie rozumiała, dlaczego tak postąpił, przecież rozmawiając z Vahanem jak i nią samą, był zupełnie inny. Ciekawiło ją także, skąd tygrys wiedział aż tyle o matce białej lwicy a może on to tylko zmyślił?
- Witam. - oznajmiła, spoglądając na Morę z uśmiechem. - Zawsze możesz liczyć na moją pomoc. - dodała po chwili ze względu na błękitnooką, lecz Mirage i tak ma zwyczaju niesienie pomocy.


RE: Płonąca równina. - Avatea - 20-06-2014

Lwica całą swoją uwagę skupiła na pytaniu Ines, tak bowiem zwracał się do niej nieznajomy biały tygrys, który przed chwilą odszedł sfrustrowany. Zastanawiała się, czym może się wyróżniać? W swoim poprzednim stadzie była jednym z wielu, nikt bowiem nie uważał jej za nadzwyczajną. Mimo lekkiego strachu kąciki jej ust uniosły się w ledwo zauważalnym uśmiechu. Tutaj jest inaczej.
- Urodziłam się w licznym stadzie. Każdego dnia do walki stawało tam wiele lwów. - powiedziała cicho, nie lubiła bowiem rozmawiać o przeszłości.
Ze smutkiem stwierdziła, że początek tej historii nie wypadł zbyt dobrze. Wcale nie pokazywał, że jest wyjątkowa, wręcz przeciwnie - rzucał cień na nią i na jej przodków. Cóż mogła jednak poradzić, taka była prawda. Biała nie kazała jej jednak stąd odejść, ruchem głowy zachęciła ją do dalszego opowiadania.
- Gdy tylko skończyłam dwa lata, wzięłam udział w obrzędzie zwanym Stigmą, podczas którego za pomocą kamienia w kształcie gwiazdy zanurzonego w żywicy i błocie, najstarszy z członków odcisnął mi na czole to piętno. Od tego czasu miałam brać udział w walkach. - powiedziała, po czym wzięła głeboki oddech, by móc mówić dalej. - Jeszcze tej samej nocy uciekłam.
Popatrzyła na Ines, po czym wywnioskowała:
- Myślę, że właśnie to czyni mnie wyjątkową. Jako jedyna z wielu nienawidziłam mojego tatuażu, nie lubiłam wojen.
Po raz kolejny spojrzała na Ines, czekając na jej odpowiedź.


RE: Płonąca równina. - Mora - 20-06-2014

Bardzo dziękuję -rzekła do Ines i Mariolki. I na pytanie malutkiej Amai rzekła -Amai ona tu jest wyczuwam jej zapach. -*odrzekła do małej czułym głosem. I spojrzała szukając wzrokiem.


RE: Płonąca równina. - Amai - 22-06-2014

Mała Amai zastrzygła uszami gdy ktoś o niej mówił i mówił o Serret. Więc bezceremonialnie podbiegła do Inés po drodze zaliczając glebę i zapytała
-Wie pani gdzie jest mama Serret?-
o Tak. Amai straciła może i swoja prawdziwa matkę ale teraz miała dwie Serret i More. Została by przy samej Serret ale Mora dawała jej jeść. No i ciepło. Za to karakanka sprawiła ze mała poczuła sie bezpieczna jak nigdy


RE: Płonąca równina. - Damur - 22-06-2014

Tygrys był zdumiony. Co prawda spodziewał się, że Kapłanka Ines nie przyjmnie tego normalnie - już trochę ją poznał - aczkolwiek bez przesady, zupełnie go olać? Jej zachowanie było nieodpowiednie. W sumie, jego także, lecz to Kapłanka stada, a on jeden z wielu zwykłych stworzeń na tym świecie. Wypadałoby chociaż wysłuchać.
Skoro jednak Ines woli uciekać przed poważniejszymi problemami, zmieniając temat, nie będzie jej przerywa. Da się jej zrelaksować, a później przemówi jej do rozsądku...
On sam też musiał się zrelaksować, opanować. Szybko wstał i szybko pobiegł hen w przestworza. Nikt go nie widział, a on położył się na ziemię. Już nie chciał polować, chciał po prostu się opanować, a nie zachowywać jak nie powiem (napiszę) kto. Kapłanka może też zrobi to samo...
Tak owo tygrys leżał ukryty i patrzył w zachód Słońca, relaksując się... Nikt go nie widział.


RE: Płonąca równina. - Kijivu - 22-06-2014

Szara już miała odpowiedzieć Karishmie, kiedy przybyły dwa kolejne kotowate, w tym młode kocię, na którego widok uśmiechnęła się promiennie. Kilka chwil później powróciła wzrokiem do tygrysicy.
- Och, to naprawdę, naprawdę wspaniałe stado! - odpowiedziała z werwą - Pełne cudownych, życzliwych osób, a wszystkich nas łączy więź z księżycem! - Na pyszczku Kijivu malował się szczery uśmiech, była naprawdę dumna, że została przez te wszystkie cudowne osoby zaakceptowana, jak nigdy przedtem, gdziekolwiek by się nie znalazła.
- A ciebie? - zapytała chwilę później - Też chcesz do nas dołączyć? I czy ten tygrys to twój brat? A może.. - przerwała, rozglądając się. Damur zdążył zniknąć z jej oczu, czy to opuszczając towarzystwo, czy ukrywając się.. Może poczuł się odrzucony, odepchnięty przez Ines? Miała wielką ochotę dowiedzieć się, co mogłaby zrobić, aby naprawić ich wzajemne stosunki, ale co jeśli kapłanka i na nią się za to obrazi? Nie miała pojęcia, jaki mógłby być powód jej uprzedzeń.. Może tygrys wywołał nieprzyjemne wspomnienia, a Szara dobrze wiedziała, jak wspomnienia potrafią zranić..
Myśli przelatywały jej przez głowę, a ona rozglądała się w tym czasie z zaskoczoną miną, nieprzygotowana na nagłą nieobecność tygrysa.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 22-06-2014

Lwica delikatnie skinęła łbem, po czym spojrzała na szarą. Uważnie słuchała jej słów, Kijivu miała rację. To naprawdę wspaniałe stado i Mirage cieszyła się, że mają kolejnego wyjątkowego członka w szeregach. Szkoda było jej tylko Damura, który tak bardzo chciał tutaj dołączyć a został odepchnięty, lecz zgadzała się z decyzją Ines. Nie wiedziała czy zachowanie tygrysa można by było nazwać odwagą czy też chamstwem. Rozejrzała się wokoło i zdziwiła się nagłym zniknięciem białego paskowanego kota, oh biedny.
Mirage miała zamiar zapytać o to czy zostaną oprowadzeni po terenach i czy dowiedzą się czegoś więcej o tym stadzie, lecz przypomniały jej się nowe istoty, które pojawiły się na równinie, one mają pierwszeństwo, przecież na pewno nie przyszły tutaj na marne, nieprawdaż? Jej się nigdzie nie śpieszy, więc spokojnie może poczekać.