Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Inés - 07-07-2014

Kapłanka, choć wyjątkowo cierpliwa, nie posiadała nieskończonych zasobów wieczności jak jej najwspanialszy przełożony Księżyc. Dlatego, gdy przestała uzyskiwać odpowiedzi na pytanie od dwóch lwic, wcześniej wyrażających chęć przystąpienia do stada, zaczęła odczuwać emocję zwaną zirytowaniem.
- Czy ktoś jeszcze z was, tu obecnych, ma chęć zwrócenia się do mnie z konkretną sprawą? - Utkwiła wzrok w całej reszcie zgromadzenia.
Na dłużej zatrzymała go na Karishmie. Powoli wstała i skierowała ku niej lekkie niczym powiew wiosennego wiatru kroki.
- Witam cię, nieznajoma. Co sprowadza cię na moje ziemie? - zadała uprzejme pytanie o neutralnym brzmieniu.
Nie wgłębiała się w rozmowy kociąt, karakalki, Lwioziemki ani świeżo mianowanych Srebrnych. Potrafiła zamknąć na nie uszy z taką łatwością, z jaką innym przychodzi krycie oczu za cienką zasłoną powiek. Rozchodzące się dookoła głosy zwyczajnie nie docierały do świadomości białej istoty, zatrzymując się na jednym z wcześniejszych poziomów percepcji, jakby strwożone, co za dziwy mogłyby napotkać, gdyby zdecydowały się na kontynuowanie wędrówki.
Ines zmrużyła oczy, lecz wcale nie po to, by zmniejszyć pole widzenia i w ten sposób minimalnie poprawić jakość wzroku. Widziała doskonale, ale spotykane przez nią osoby nierzadko tak czyniły, gdy tylko zapadał zmrok. Z całego serca chciała odrzucić tę część siebie, która wprawiała innych w niezręczność i upodobnić się do zwyczajnych lwów, tak więc na wpół świadomie powtarzała pozornie nic nie znaczące zachowania i odruchy.


RE: Płonąca równina. - Karishma - 07-07-2014

- Witaj, Ines. - odrzekła tygrysica zaraz po tym, gdy kapłanka skończyła mówić. - Na imię mam Karishma, zaś sprowadza mnie tutaj powiew wiartru, blask księżyca, i słońce sawanny. - samica dość często zwracała się nie zawsze zrozumiałymi metaforami. W tej, miała na myśli życie, opatrzność nocną, i opatrzność dzienną. Mimo, że Karishma ledwie co tu przyszła, zdawała sobie sprawa, kim jest niejaka Ines, oraz o czym jest to stado. Podczas gdy przysłuchiwała się rozmowom białej lwicy rozumiała, że to tak naprawdę tu chce należeć, tutaj jest jej miejsce. Słowa kapłanki były bardzo rozważne, i pouczające, co zainponowało tygrysicy. W przebiegającym czasie pragnęła coraz bardziej chęci dołączenia do tego stada, aczkolwiek przywódczyni podeszła do niej teraz, czego samica nie miała jej za złe. W końcu, życie nie daje, ani zabiera nam czegoś bez powodu, wszysto ma swój własny sens, swoją własną ideę.
Karishma podobnie zresztą jak Ines przestała zwracać uwagę na innych, a skupiła się jedynie na jej rozmówczyni będącej przed nią.


RE: Płonąca równina. - Inés - 07-07-2014

Wejrzenie błękitów powędrowało ku nieboskłonowi, który bynajmniej nie przyjmował podobnego odcienia. A już na pewno ciężko było dostrzec słońce skryte za ciężkimi, ciemnymi chmurami, z których, póki co leniwie, opadały krople deszczu.
Ines powróciła wzrokiem do tygrysicy.
- I w jakim to celu te tajemne siły zdecydowały się cię tu przyprowadzić? - zapytała, wpatrując się w pasiastą rozmówczynię z niczym niezmąconą powagą. - Z tego co zdążyłam zaobserwować, a mieszkam tu już dosyć długo, mało kto trafia na ziemi Stada Srebrnego Księżyca bez wyraźnej przyczyny.
Istotnie, tereny Księżycowych znajdowały się niejako na uboczu, pomimo braku wolnej woli stroniąc od towarzystwa w niemal równym stopniu co ich jasnowłosa władczyni. Sytuacje w rodzaju dzisiejszych, kiedy to tłoczył się tu cały tłum kotów różnej maści i rozmiarów, nie należały do codzienności.


RE: Płonąca równina. - Karishma - 08-07-2014

Kiedy Ines zajmowała się niebem, Karishma wykorzystała ten moment, aby dokładniej przyjrzeć się kapłance. Szczególną uwagę zwróciła na kucyk lwicy, bowiem to bardziej człowiecza ozdoba na głowę, i nie każdy potrafi coś takiego zrobić... A napewno nie obecne tu kotowate.
Po słowach przywódczyni stada tygrysica się zastanowiła dłuższą chwilę, jaki sens przyprowadził ją akurat tutaj. Zaraz już wiedziała, jaki był tego powód.
- Sens przyprowadził mnie tutaj, abym dołączyła do tego stada. Stada Srebrnego Księżyca. - przecież, od miesięcy szuka wspólnoty, a to miejsce w tak krótkim czasie zainteresowało ją znacznie bardziej, niż inne po znacznie dłuższym. Czyż to nie znak? Dla Karishmy tak.


RE: Płonąca równina. - Kijivu - 08-07-2014

Kijivu, widząc zbliżającą się do nich Ines ukłoniła lekko głowę w geście szacunku. W końcu Kapłanka szła w jej kierunku! Kiedy zauważyła, że celem Białej była rozmowa z Karishmą, odeszła taktownie o kilka kroczków do tyłu, aby zbytnio nie przysłuchiwać się w rozmowie, ani w niej nie przeszkadzać. Och, może i tygrysica zostanie członkinią tego stada!
Oddalając się, szepnęła ciche "powodzenia" do Karishmy, posyłając jej ciepły uśmiech.
Jej ogonek zakończony srebrystoszarym pędzelkiem poruszał się to tu, to tam, jak zabawka dla kota, a tymczasem Szara skupiła uwagę na małej Amai, która skryła się między łapkami karakalki. Była ciekawa, jak kocięta będą się dogadywać i jak na siebie zareagują po krótkich, aczkolwiek ciepłych uwagach do nich skierowanych.


RE: Płonąca równina. - Inn - 11-07-2014

Inn trwała jeszcze chwilę z wzrokiem wbitym w pustkę, póki nie odezwała się do niej szara lwica. Tak, tym razem była pewna, że swoje słowa skierowała do niej, w końcu patrzyła prosto na nią.
- Deme. - przywitała się z nią lwioziemskim powitaniem, żeby brzmieć bardziej profesjonalnie. - Miło mi Cię poznać Kijivu, ja jestem Inn. - odpowiedziała na jej pytanie, uśmiechając się zupełnie szczerze. Tak jakby przed chwilą wcale nie była przytłoczona tą całą sytuacją. Zaraz też obok Kijivu pojawiła się lwica o dość charakterystycznym wyglądzie.
- Witaj, ja jestem Inn. - przedstawiła się i jej, po czym zastanowiła się chwilę nad kolejną wypowiedzią lwicy. Ładny dzień? Pogoda nie była zbyt zadowalająca. Robiło się coraz chłodniej, zaczynał nawet padać deszcz. Postanowiła jednak nic nie powiedzieć, stwierdzając, że Mirage zapewne chodziło o coś zgoła innego.
Teraz za to zaczęła z niejakim zaciekawieniem obserwować poczynania serwalki i małej lwiczki. To dało jej jeszcze więcej do myślenia, ale zdawała się nieco lepiej rozumieć to wszystko. A przynajmniej sprawa matki lwiątka, która tak ją nurtowała, została sensownie wyjaśniona, co ją niezmiernie cieszyło.
Odwróciła wzrok od młodych, przenosząc go na lwice. Ona sama wolała się nie wypowiadać o swojej przeszłości. U niej nie było żadnego ozdabiania, czy inicjacji, a tym bardziej polowań z matką. Inn teraz wyszła z założenia, że jej matka nie za bardzo ją chciała. Bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że zabrała ze sobą jej siostrę, brata oraz ojca, po czym odeszła bez pożegnania w nieznane? Inn miała krótką pamięć, jednakże pamiętała jej ostatnie spotkanie z matką, kiedy to ze łzami szczęścia w oczach padła jej w ramiona. A ona stała niewzruszona, nie mówiąc ani słowa, nie wykonując żadnego gestu. Potrząsnęła gwałtownie łbem, aby pozbyć się nieprzyjemnych myśli.
- Naprawdę? Jak można oceniać czyjeś umiejętności po kolorze sierści? - zapytała szczerze zdumiona, kiedy już udało jej się zejść na ziemię. Jej to się nie mieściło w głowie. U niej nie mogło być mowy o tym, nie wyróżniała się kolorem sierści wśród innych lwic. Dlaczego zatem jej matka ją odtrąciła?


RE: Płonąca równina. - Serret - 12-07-2014

Postawiła czarne radary, spoglądając na lwiątko z uwagą.
- Amai, nie bój się Samiyi. Nie zrobi ci krzywdy - zapewniła młodsze kocię, choć w jej głosie było znać pewien niepokój.
Patrzyła to na jedną, to na drugą. Zdarzało jej się też zerkać na Morę, która z jakiegoś powodu nie włączyła się do dyskusji, nie odezwała się do Amai, nic. Może chciała odpocząć od opieki nad lwiczką? Ale... Czy od dzieci w ogóle można odpoczywać? Karkalka miała co do tego pewne wątpliwości. Opieka to opieka, czy to dzień, czy noc, słońce czy deszcz!
A propos deszczu, znów jakieś ciężkie krople spadały na biały nosek Serret, a wiatr bezczelnie bawił się pędzelkami wieńczącymi jej uszy.
- Może pójdziemy do groty schronić się przed deszczem? - zaproponowała, uśmiechając się lekko.


RE: Płonąca równina. - Inés - 12-07-2014

Zachowanie pasiastej wprawiało Ines w niemałą konsternację. Dlaczego nieznajoma rozmawiała z nią w taki sposób, jakby to Kapłanka przychodziła do niej z interesem, a nie odwrotnie? Przynajmniej ona odnosiła takie wrażenie - i nie wróżyło to niczego pomyślnego dla tygrysicy.
- Sens?
Nie zrozumiała.
Zmarszczyła brwi.
- Jeśli twoim pragnieniem jest dołączenie do Stada Srebrnego Księżyca, musisz przekonać mnie, że na to zasługujesz - objaśniła powoli, z pewnym wahaniem.
Dla niej sprawa ta wydawała się absolutną oczywistością, lecz najwyraźniej nie każdy przyjmował podobny punkt widzenia. Zostanie jednym ze Srebrnych stanowiło ogromną nobilitację i nie mogło dotyczyć pierwszej lepszej napotkanej osoby, która wypowiedziała kilka nie do końca oczywistych wyrażeń. Nie taka była istota Księżyca i jego wyznawców.


RE: Płonąca równina. - Karishma - 12-07-2014

Niedługo po wypowiedzianych przez Karishmę słowach zaczął padać deszcz, a zaraz z nim nastało jedno, tajemniczne pytanie do tygysicy. Gdy ta już miała odpowiedzieć, zauważyła zmarszczone brwi Kapłanki, co w odczuciach pasiastej było znakiem, że coś jest nie tak z nią, zdaniem lwicy. Karishma jednak zaraz powróciła do swojego hipnotyzującego wyrazu pyska, by móc odpowiedzieć.
- Sens, to w moim odczuciu życie. Ono nas przez nie prowadzi, musimy tylko wytężyć swoje zmysły, by dostrzec tajemnicze drogi. - miała ochotę mówić dalej, lecz to nie byłoby odpowiednie zachowanie. Po co mówić niepotrzebne słowa? Wystarczy krótko, a na temat rzec, by inni zrozumieli o co ci chodzi. Na stwierdzenie kapłanki, tygrysica opuściła swój łeb, w chęci oddania chwały Ines, a także znaku gotowości pasiastej. Teraz czekała jedynie, co powie jej Kapłanka.


RE: Płonąca równina. - Amai - 12-07-2014

-dobrze mamo-
Zwróciła się Amai do Serret dalej jednak uważnie obserwując źródło zagrażania. Mimo zapewnień to sie bała.
-Czy ja robiłam coś złego łapiąc ogon mamy? Przecież nie gryzłam mocno i nie wbijałam pazurków... Czy byłam zła? Będę miała kare?-


RE: Płonąca równina. - Inés - 12-07-2014

Biała wpatrywała się w swą rozmówczynię szeroko otwartymi oczyma. Niestety, wbrew oczekiwaniom tygrysicy, jej wypowiedź bynajmniej nie przekonała Kapłanki do łaskawego spojrzenia na jej osobę. Wizja nawiązania nici porozumienia oddalała się wraz z każdym kolejnym słowem.
- Damur, tygrys... Masz z nim coś wspólnego?
Wyprostowała się. Zamachała ogonem, wciąż niepewnie wpatrując się w Karishmę. Ona, podobnie jak wspomniany jegomość, swoim zachowaniem i mową wzbudzała w Kapłance niepokój (choć, oczywiście, nie w takim stopniu jak on). Dwa białe tygrysy przechadzające się w tej samej okolicy i o podobnych celach - czy można to uznać za zbieg okoliczności? Ines wierzyła w przeznaczenie, duchy i moc wielkiego, wszechpotężnego Księżyca, ale w przypadek - nigdy.
Podobnie jak wcześniej, tak i teraz nie zwracała uwagi na pozostałe zebrane tu osoby.


RE: Płonąca równina. - Karishma - 12-07-2014

Tygrysica podnosła głowę. Kiedy uchyliła łeb, sądziła, że Kapłanka zapyta ją o to, o co pytała innych, kiedy ona przysłuchiwała się jej. Lecz nie, tak się nie stało. Ines zapytała o coś innego.
- Damur, ten tygrys? - zapytała, acz dobrze znała na nie odpowiedź. - Nie znam go. - odpowiedziała, zgodnie z prawdą. Szczerze, nie wiedziała ona za bardzo jakie to ma znaczenie, jednak nie chciała być wścibska. Jedyne co obijało jej się o głowę, to zdarzenie, w którym Ines naskakiwała na tego, Damura.
Krople deszczu w głębi powodowały w Karishmie chęć... tańczenia? Bowiem taka pogoda, była uwielbiana przez pasiastą. Wtedy wszystko lepiej rosło, co rzadko zdarza się w Afryce. Ponadto, dostała zimną dawkę wody, niczym w swoim domu, gdzie panowała wieczna zima - samica nie przyzwyczaiła się jeszcze do takiego ciepła, i niedługo także pewnie tak się nie stanie. - W każdym bądź razie, Karishma pozostawała w bezruchu, i z pełną powagą czekała, w ciszy i spokoju, pełna skupienia.
Niedługo pewnie Ines zadecyduje, czy ją odrzuci, czy nie...


RE: Płonąca równina. - Serret - 14-07-2014

Pomimo swoich wcześniejszych zamiarów, Serret wcale nie skierowała się ku grocie. Właściwie to nigdzie się nie skierowała - wciąż tkwiła na tym samym skrawku ziemi, dzielnie ignorując deszcz.
- Nie, nie byłaś zła - zapewniła ją, zdziwiona, że młoda mogła w ogóle wpaść na taki pomysł. - Ale wydaje mi się, że powinnaś już pójść do Mory...
Karakalka osobiście nie miała nic przeciwko towarzystwu Amai, lecz jak zwykle obawiała się, że kocię zanadto się do niej przywiąże i nie zechce już wędrować z Morą. A przecież lwiątko powinno być wychowywane przez lwicę, skoro istnieje taka możliwość... Taka jest kolej rzeczy.


RE: Płonąca równina. - Inés - 14-07-2014

Zdziwiła ją ta odpowiedź, acz nie zamierzała tego okazywać. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do tego, że białe tygrysy zachowują się nietypowo, nawet jak na standardy Ines. Czy miał na to wpływ jakiś szczególny zestaw cech? Położenie gwiazd, faza Księżyca podczas urodzenia...?
Kiwnęła łbem. Otrzymana odpowiedź w zupełności jej wystarczała. Z całych sił starała się dać jej wiarę.
- Co jesteś w stanie uczynić dla stada? - pytała dalej.
Biała wciąż nie była w stanie podjąć decyzji, której słuszności byłaby pewna lub niemal pewna. Niezmiennie targały nią niepowstrzymane wątpliwości. Jako Kapłanka dzierżyła niewyobrażalną odpowiedzialność. Kochała swoje stado, kochała wielki Księżyc i nie mogła pozwolić na to, by przez jej nieroztropność w szeregach Srebrnych znalazły się osoby, które nie powinny zapuszczać się na te tereny, nie wspominając o dołączaniu do nich...


RE: Płonąca równina. - Karishma - 14-07-2014

Kiedy Kapłanka kiwnęła łbem, Karishma w sercu bardzo się ucieszyła. Pomyślała, że Ines chyba nie ma do niej już negatywnych uczuć jak wcześniej jej się wydawało, a przynajmniej mniej.
- Dla stada Srebrnego Księżyca jestem w stanie oddać się całkowicie. - rzekła, na pytanie lwicy. Odpowiedź była krótka, a na temat, podobno zresztą jak i jej poprzednia.
Stado to dla pasiastej wspólnota, dla której należy się oddać całym sobą. Przynależność do niego to oddanie akceptacji danej osobie, bez względu jakim się jest. Tygrysica liczyła, że i ona zostanie zaakceptowana przez Ines.