Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Inés - 19-09-2015

Wąż odwrócił uwagę kapłanki od pozostałych, nawet od lwicy mówiącej o Złotych. Czujne, błękitne spojrzenie ponownie utkwione zostało w chytrych gadzich ślepiach. Długowłosa nachyliła łeb, by znów odezwać się do Yehissesa:
- Ciekawe jest to, co mówisz, ale czy mógłbyś wyrazić się jaśniej? Co za interesy, co za... Informacje?
Polityka nie była najmocniejszą stroną Ines, ale wrodzony flegmatyzm i trudność w okazywaniu emocji działały na jej korzyść. Nie bardzo wiedziała, jaką sprawę może mieć do niej tej dziwaczny osobnik, ale z pewnością powinna go wysłuchać i rozważyć wszelkie propozycje, które wypłyną z jego oślizgłego pyska - kto wie, a nuż przyniesie to korzyść jej stadu?


RE: Płonąca równina. - Sadism - 19-09-2015

// Jaka to w ogóle jest pora dnia? Czy może już noc?//

Zasyczał donośnie, po tym jak lwica zapytała o szczegóły.
- Moja droga, gdybym ci wyjawił jakie to informacje, nie byłyby już one karta przetargową. Mogę tylko określić to jako zagrożenie które warto zdusić w zarodku, a ja jestem gotów tobie i całemu waszemu ssstadu pomóc. Jednak nic za darmo. - uśmiechnął się - Mówiłaś coś o medyczce... potrzebujemy kogoś kto podszkoliłby kogoś z nasss na tę zacną funkcję. Gdybyśmy także mogli polować na waszych ziemiach do czasu powrotu zwierzyny na nasze tereny, to chętnie zaoferowałbym także pakt obronny, i gdyby zaszła potrzeba moglibyśmy wesprzeć wasss w walce.
Pacnął ogonem na znak wysokiej wagi swych słów, a następnie podniósł łeb jeszcze wyżej niż zazwyczaj, tak że przez chwilę patrzył na kapłankę niejako " z góry".


RE: Płonąca równina. - Inés - 19-09-2015

// Może być wieczór. //

- Zagrożenie... - powiedziała sama do siebie, analizując wszystkie przyswojone informacje. - Z północy, mam rację?
O ile dobrze pamiętała, to właśnie tam znajdowały się Zdradliwe Bagna, z których wracał Soth - dziwnym by było, gdyby to, o czym mówił Yehisses, nie miało nic wspólnego z pokiereszowanym tyglwem.
- A kim jest wasz kandydat na medyka? - spytała, nie spuszczając wzroku z rozmówcy.
Lwica słuchała z pełną uwagą, starając się nie okazywać zbędnych uczuć, ale gdy wąż wspomniał o polowaniu na ich terenach, zamachała ogonem z niezadowoleniem.
- Ciężko mi cokolwiek na to odpowiedzieć, jeśli nie wyjawisz mi, jakie ziemie zajmujecie, kim jesteście i ilu was jest. Jeśli członkami twojego bractwa są głównie węże, to, jak mniemam, wasze obiekty polowań są inne niż nasze. Ale, jak zapewne rozumiesz, nie mogę pozwolić na to, by przez wasze polowania brakło zwierzyny dla Srebrnych.
Choć tereny jej stada były całkiem urodzajne i dość rozległe w stosunku do liczby członków, kapłanka wzbraniała się przed wpuszczaniem tu obcych. Jeśli jednak wieści o zagrożeniu były prawdziwe, a na to wskazywały obrażenia Sotha, to lepszym wyjściem wydawało się zawarcie paktu z bractwem niż narażenie się na atak agresywnego wroga. Jasnowłosa ani przez moment nie wątpiła w siłę swojego stada, lecz nie chciała ryzykować żadnego uszczerbku u któregokolwiek ze swoich pobratymców. Wszystko było lepsze od wojny, krwi i niszczenia ich świętych ziem.


RE: Płonąca równina. - Sadism - 19-09-2015

Robiło się coraz ciemniej, a akurat co jak co, ale w ciemności był praktycznie nie do wykrycia. A sam wyczuwał ciepło ssaków.
- Bagna należą do Bractwa, nie wiem co robił tam ten osobnik. Ale akurat ta część naszych ziemi jest po prostu na tyle niebezpieczna, ze nie uważam by zapuszczanie się tam było dobrym pomysłem dla tak wielkich zwierząt. Ja na ten przykład jessstem bezpieczny na tamtych terenach, bo bagno to dobre dla mnie środowisko. Bardzo możliwe jednak że jest ranny przez wojowników naszego - zaznaczył to słowo - wroga.
Spoglądnął na chwilę na północ. Kto mógłby stać się medykiem? Ciężka decyzja.
- To jeszcze muszę dokładnie ustalić na swoich ziemiach.
Gdy poczęła machać ogonem z niezadowoleniem, nie umknęło to uwadze żmija, który ponownie spojrzał an nią swym wręcz hipnotycznym wzrokiem.
- Oferujemy pomoc, chcemy zapłaty i dyskrecji. Ja mówiłem nie jesteśmy jednogatunkowi, a polujemy na różną zwierzynę. Nie byłyby to jednak polowania mogące mocno odbić się na waszej zwierzynie.
Ponownie uśmiechnął się, i pełen pewności siebie dodał - Przybywam z ostrzeżeniem i propozycją. Możesz przyjąć umowę i zapewnić swemu ssstadu bezpieczeństwo, albo odmówić i narazić swój lud na boleść i cierpienie.
Wysunął język by dokładnie zapamiętać zapach lwicy.
- Decyzja należy do ciebie Kapłanko.


RE: Płonąca równina. - Amai - 19-09-2015

Amai powoli przybliżała się ku Ines, sama do siebie w duchu mówiła że musi się nie bać ale gdy już była o metr od niej to przemknęła nieco szybciej i przylepiła się do jej łapy jak mały rzep. Teraz była już znowu bezpieczna. Serret była dobra i miła ale pani kapłanka była duża i budziła szacunek i respekt. Przy niej nie było się czego bać. Lwiczka oczywiście nie zabrała głosu by nie przeszkadzać ale przywitała się skinieniem głowy.


RE: Płonąca równina. - Soth - 19-09-2015

Wywrócił teatralnie okiem. Już miał ich wszystkich dosyć. Podszedł do Serret, która pocieszała Samiyię i schylił ku nim łeb.
- Lepiej będzie jak z nią zostaniesz. To po części moja wina. Niech jego jasność rozświetli wam umysł - Pożegnał ich uśmiechem, po czym odszedł jeszcze raz do białej lwicy i tego dziwnego węża. Eh, pewne rzeczy nie powinny w ogóle zaistnieć.
- Kapłanko, jeśli można, chciałbym z tobą pomówić. Przyjdę tutaj, kiedy będzie pełnia. Pokażę ci wtedy coś, czego nie ma nikt na tym świecie. Nawet te oszukańczy wąż - Zmarszczył brwi.
I tak jak miał zamiar, odszedł drogą wolną.


zt.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 19-09-2015

Łzy wyschły, a gniew wypalał się w jej żyłach. Tylko rana w sercu wciąż pulsowała żywym ogniem.
Nie potrzebujesz go, Sami. Masz Księżyc. On nie chciał tego zaakceptować? Tym lepiej dla ciebie, że odszedł.
Odwróciła pysk w kierunku Kapłanki, słysząc swoje imię. Kiwnęła tylko głową w milczeniu na znak, że da radę.
Tylko niezastąpiona Serret mogła jej poprawić humor. Słysząc, jak się o nią martwi Sami miała ochotę uśmiechnąć się szeroko - ale jeszcze nie nadszedł czas... Więc jedynie spojrzała na nią cieplej. Właśnie otworzyła pyszczek by powiedzieć, że to żaden problem, kiedy dziwny lew się odezwał.
Zmarszczyła lekko brwi, słysząc jego przyznanie się do winy. Ale... To przecież Septim miał problem z nią i jej wiarą, przybycie obcego było jedynie impulsem. Prędzej czy później by się pokłóciła z bratem. Nie można było tego powstrzymać - uświadomiła sobie z nagłym żalem.
Wbiła wzrok we własne łapy.
-Dlaczego? - szepnęła.


RE: Płonąca równina. - Inés - 19-09-2015

Lwica powiodła wzrokiem za Sothem. Skinęła mu łbem. Widać nie był aż tak bardzo poszkodowany, skoro jest w stanie dotrzeć nawet na Lwią Ziemię. Na spotkanie z nim przyjdzie z czystej ciekawości. Miała nadzieję, że do tego czasu nie odzyska pełnej sprawności - w przeciwnym razie rozsądnie będzie pomyśleć o jakiejś eskorcie.
Poczuwszy, jak coś przykleja się do jej łapy, zmarszczyła brwi i spuściła wzrok na lwiątko.
- Amai, odejdź stąd. Prowadzę poważną rozmowę - zwróciła się do niej.
Młoda była już na tyle duża, że, o ile nie nękało ją żadne upośledzenie, powinna zrozumieć tę prostą wypowiedź.
Wreszcie, upewniwszy się, że tyglew jest już daleko, ponownie utkwiła swe wejrzenie w gadzie.
Czy on jej groził?
Odchrząknęła, starając się ubrać w słowa to, co chodziło jej po głowie.
- Pochodzicie z północy - zaczęła ostrożnie. - Polujcie więc tu, na Ognistym Stepie, rozciągającym się aż do tamtej skały. - Tu wskazała łapą Złotą Skałę. - Jest tu dość zwierzyny dla różnych gatunków. A gdy już wybierzesz kandydata na medyka, znajdźcie mnie.
Łapa, przed chwilą uniesiona, teraz zbliżyła się do rozmówcy w geście podania jej. Przez pysk kapłanki przemknął ledwo zauważalny uśmiech, po tym jak zdała sobie sprawę, że przecież żmij nie ma jej czego podać... Odstawiła swą kończynę na miejsce i wciąż siedziała, wciąż z uwagą wpatrując się w Yehissesa. Zaprawdę, ciekawy z niego osobnik.


RE: Płonąca równina. - Serret - 19-09-2015

- Dziękuję - odpowiedziała tyglwowi, przywodząc smutny uśmiech na pysk. - Niech Księżyc oświetla ci drogę!
To dziwne, ale ten wielki, szorstki, z początku mocno do siebie zniechęcający osobnik wzbudził w niej pewną sympatię. Może dlatego, że później zmienił swoje podejście i stał się nawet... Miły? Jak dobrze, że każdy potrafi pokazać swoją lepszą stronę, jeśli tylko chce! A może to tak działa aura ich ziem, Księżyca...?
Karkalka nadstawiła czarne radary na słowa Ines. Nie do końca jednak rozumiała, co tamta ma na myśli, bo węża jakoś nie słuchała - wtenczas była zajęta martwieniem się o Samiyę. W końcu uznała, że jeśli kapłanka będzie miała im do przekazania coś istotnego, to z pewnością później to zrobi.
- Takie jest życie, Sami - odpowiedziała smutno, ponownie przeniósłszy całą uwagę na swą podopieczną. - Jedni przychodzą, inni odchodzą, czy to z naszego życia, czy to z tego świata. Ale i jedni, i drudzy, mają szanse na powrót. - Tu tajemniczo uniosła kąciki warg. - Ale na to potrzeba czasu, czasu, który leczy rany, choć pozostawia blizny.
Kotka znów spoważniała, wydała z siebie ciężkie westchnienie i delikatnie objęła cętkowaną. Najgorszemu wrogowi nie życzyła przechodzenia rodzinnych rozstań, zwłaszcza w tak młodym wieku.
- Możemy pójść gdzieś indziej, jeśli chcesz.


RE: Płonąca równina. - Sadism - 19-09-2015

Oszukańczy wąż? Toż to kpina! Sadism umieszczał kruczki między wierszami, tworzył umowy porównywalne z cyrografami i miał bardzo złe plany- ale nigdy dotąd nikogo nie oszukał! kłamstwa są ostatecznością.
Zresztą, co się będzie przejmował kimś takim jak Soth.
Na zgodę Ines kiwnął głową bardzo zadowolony. Dziwnym trafem znajdował w innych władcach zrozumienie... a przynajmniej tak mu się wydawało. Oni też byli odpowiedzialni za swoich "podopiecznych".
Gdy zobaczył wyciągniętą łapę, spojrzał na Kapłankę pytającym wzrokiem, po czym zrozumiał o co jej chodzi i z chochliczym uśmiechem wyskoczył w przód tak nagle jak potrafią tylko węże, i owinął się wokół łapy nim ta została schowana.
Łbem wysunął się tuż przed pysk Ines.
- Piękna sssierść. Miło że doszliśmy do porozumienia.
Wysunął z gracją język tym samym lekko łaskocząc ją po nosie, co jednak nie było zamierzone. Po tym "wypadku" odsunął się lekko.
- Wybacz.


RE: Płonąca równina. - Inés - 20-09-2015

Reakcja węża szczerze ją zaskoczyła, co dała po sobie poznać, otwierając oczy nieco szerzej. Zamrugała kilkakrotnie i znów lekko się uśmiechnęła, co zdecydowanie nie było dla niej typowym zachowaniem. Ale jakże inaczej mogłaby zareagować na tak kuriozalną sytuację, jak otrzymanie nieoczekiwanego komplementu z ust... Gada? To nawet brzmiało dziwacznie.
- Dz-dziękuję - odrzekła, znalazłszy właściwe słowo.
Odsunęła pysk i zmarszczyła nos, bo żmijowy język dość skutecznie ją połaskotał, tak że ledwo powstrzymała się od kichnięcia.
- Nie szkodzi - dodała, nie do końca wiedząc, co innego mogłaby odpowiedzieć. - Do zobaczenia wkrótce, Yehissesie. Niech cię Księżyc prowadzi przez te pełne niebezpieczeństw krainy.


RE: Płonąca równina. - Grima - 20-09-2015

Grima przez chwilę zwolniła, pozwalając sobie na dłuższe przemyślenia. Kapłanka? Ines? To ta biała? A gdzie Vendetta?
Skierowała swoje czerwone slepia w kierunku właścicielki tych ziem, i już miała pytać czy 'kapłanka' to właśnie ona, jednak jej wątpliwości zostały rozwiane kiedy tylko Ines wydała rozkaz a Serret ochoczo zabrała się do wykonania polecenia. No, i to, że Karakalka faktycznie nazwała tę śnieżynkę 'kapłanką'. Hm. Dziwne, coś takiego nie obiło jej się o uszy, a przynajmniej nie mogła sobie przypomnieć by Noia czy Mon wspominały o czymś takim jak kapłaństwo w dawnych stadach.
No, i oficjalnie Złota Gwiazda nie istniała. A przynajmniej tak twierdziła Serret. To co teraz? Złotej Gwiazdy nie ma, a wszystko to dodatkowo pachniało tak, jakby i Ven już nie było. Chyba, że zmieniła imię?
-Hmm...- Grima podniosła się, już nie zwracając uwagi na Karakalkę ani nikogo innego prócz białej lwicy, jednak na razie nie chciała się zbliżać. Widziała, z kim Ines właśnie rozmawiała, i była świadoma tego, że takich rozmów nie należy przerywać- nawet jeśli było to zupełnie nie w jej stylu. Bycie w centrum zainteresowania i dawanie o sobie znać było jedną z jej podstawowych potrzeb, jak jedzenie czy picie. W tym przypadku postanowiła na razie się nie wychylać, ot, taka taktyczna decyzja. No, i jeszcze matka wręcz błagała ją, by od razu nie zraziła do siebie wszystkich dookoła.
Szara otrzepała się energicznie, pozbywając się części popiołów które uczepiły się jej szarej sierści podczas jej wcześniejszej kąpieli w spalonych trawach, poświęcając kilka sekund na obserwację obłoczku pyłu. Ha, to nawet fajnie wygląda. Uśmiechnęła się niekontrolowanie półgębkiem, po chwili szczerząc się jak głupia przez dosłownie pół sekundy. Nie, na takie głupoty nie zwraca się uwagi, a już na pewno nie cieszy się do nich jak debil.
Usiadła jeszcze raz, i wlepiła swe ślepia w Ines. Po prostu czekała.


RE: Płonąca równina. - Sadism - 20-09-2015

Ostatnie słowa Ines przypomniały mu o tym że musiał już wracać. Nie chciał tego robić. W sercu liczył na to że Taal wróci, ale martwił się ze jak wróci, to jej nie będzie. Biała i piękna lwica przypominała mu trochę córkę. Ale w inny sposób. Taki... jakiego nie rozumiał.

"I niech cię księżyc prowadzi... co za dziwne stado. A jednocześnie, ma wyjątkową przywódczynię"- pomyślał.
- Cóż, z bólem więc cię żegnam Kapłanko. Oby jad był tobie przyjacielem.
Ostatnie zdanie dodał, nieco zainspirowany wiarą w potęgę księżyca. Dla niegk taką siłą sprawczą byka właśnie ta substancja zwana jadem.
Powoli zsunął się z jej łapy przymykając przy tym oczy. Chciał docenić dotyk sierści , tak podobnej do dotyku Taal.
Gdyby był kotowatym, to móglby teraz zamruczeć.
Zsunał się z kończyny i z ziemi już ostatni raz się ukłonił. Jednak jeszcze nie odszedł. Coś dziwnego go tu trzymało. Zastygł jakoś tak wpatrzony w przestrzeń.


RE: Płonąca równina. - Amai - 20-09-2015

Amai dość szybko po słowach kapłaki się wycofała. Nie chciała jej podpaść wszak jeszcze nie była w stadzie, a była wręcz przybłędą włócząca się za członkami jej stada. Słaba pozycja ale czasem dostawała coś do jedzenia i chociaż wyglądała dość anemicznie to jednak żyła. Pewnie w przyszłości odbije się to na jej wzroście ale przynajmniej ma jakieś szanse na przyszłość.
Mała przycupnęła na jakimś kamieniu obserwując kapłakę i czekając aż ta skończy rozmawiać. Bo... Może tym razem zgodzi się ją już do stada przyjąć... może...


RE: Płonąca równina. - Samiya - 20-09-2015

Zielone oczy spojrzały na ciocię, tak dziwnie pozbawione radości. Nie chodziło o to, że Sami była smutna. Ona po prostu nie była wesoła.
Zacisnęła zęby, czując tlący się płomyczek gniewu. Wydawało się jej, że przez dłuższy czas będzie się gniewała na brata, ale, jak to powiedziała ciocia - czas leczy rany.
Teraz musi tylko zapomnieć.
Ochoczo wtuliła się w futro cioci, ze zdziwieniem zauważając, że jest już niemal jej wzrostu.
Lecz po chwili odstąpiła, by odwrócić pysk i spuścić wzrok.
-Chciałabym teraz pobyć sama - mruknęła.
I nawet nie czekając na odpowiedz, ruszyła powoli, wgapiając się we własne łapy.
/zt