Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Grima - 21-09-2015

Grima podniosła się więc i skinęła łbem do kapłanki, posyłając jej jeszcze jeden sympatyczny uśmiech.
-No dobrze, w takim razie opuszczam cię, i biorę się do pracy. Mam nadzieję że niedługo zdobędę jakieś informacje. Dziękuję, i do zobaczenia...kuzynko.- wyszczerzyła się, na moment głupawo wystawiając język bardziej do siebie niż do Ines. Ups, tak jakoś jej się wymsknęło, bardziej dla żartu niż na poważnie.
Czerwonooka zatoczyła małe kółko nie spuszczając z oczu białej lwicy, a potem już bez słowa oddaliła się skocznym biegiem, w sumie nie wiedząc gdzie teraz iść. Zachód, czy północ? Może Lwia Ziemia? Chyba lepiej byłoby znaleźć kogoś przed wycieczką do innych stad.

zt


RE: Płonąca równina. - Inés - 21-09-2015

Biała skinęła Grimie łbem i powiodła za nią wzrokiem. Ciekawe, jakież to informacje jej przyniesie? I, co ważniejsze, na ile będą one użyteczne. Kapłance nie chodziło o nic ponad obroną własnego stada - ona sama nie zamierzała nikogo atakować... Dopóki, oczywiście, nie stanowił zagrożenia dla niej albo wiary w wielki Księżyc.
Rozejrzała się raz jeszcze i, upewniwszy się, że załatwiła wszystkie bieżące sprawy, udała się w swoją stronę.

Z/t


RE: Płonąca równina. - Serret - 22-09-2015

Serret jednym uchem słuchała rozmów Ines z kolejnymi mniej lub bardziej futrzastymi osobami. Wciąż była przejęta sytuacją, w której znalazła się Sami i niełatwo było jej się skupić na czymkolwiek innym.
W końcu zwinnie zeskoczyła z gałęzi i zniknęła wśród gęstych traw.

Z/t


RE: Płonąca równina. - Amai - 22-09-2015

Ines!!!! Amai chwilę patrzyła jak ta się oddala i rozejrzała sie do okoła. Nie... Nie tym razem musi się zapytać! Zeskoczyła z kamyka czym prędzej i jak mała kolorowa strzała pognała za kapłanką.
z/t


RE: Płonąca równina. - Xis - 27-09-2015

Dzień i noc już tak wytrwale szła. Oddychała głęboko zmęczona i rozglądała się za idealnym miejscem do odpoczynku. Krótkiego miała nadzieję. Kierowała się drogą na północ, bo z tego co pamiętała z rozmowy z Grimą i Szebalbą, powinna tak się kierować. Wcześniej, w przypływie różnorodnych i nagłych wydarzeń, nie zastanawiała się nad tym, w którą stronę biegnie, idzie czy też ucieka.
I wtedy jej oczom ukazała się równina o wysokich trawach. Może to i lepiej. Może tak łatwiej się skryje przed nienawistnymi drapieżnikami i innymi niebezpiecznymi stworzeniami.
Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że najwyraźniej przez przypadek wtargnęła na ziemie jakiegoś stada. Czuć było tutaj lwie zapachy. Postanowiła więc, że czmychnie szybko i niezauważalnie. Jednak na jej nie szczęście nie było tu zbytnio drzew...


RE: Płonąca równina. - Inés - 27-09-2015

Ines zdążyła się już oddalić, ale nie na tyle, by nie wyczuć woni obcej samicy. Co prawda, przez Równinę przetoczyło się ostatnio tyle osobistości, że nieznany zapach nie stanowił niczego nadzwyczajnego, jednak biała była pewna, że ten nie należał ani do Grimy, ani do nikogo innego, z kim by tu wcześniej rozmawiała.
Kapłanka twardo stawiała łapy, choć te nieco drżały. Teraz była sama, zupełnie sama. A co, jeśli okaże się, że przybyszka przerasta ją siłą?
Ku swojemu zdziwieniu, błękitnooka ujrzała czarną panterę z dziwnym magicznym przedmiotem zawieszonym na szyi. Zamrugała i ostrożnie zbliżyła się do tamtej, cały czas wpatrując się w zawieszkę.
- Chcesz zesłać klątwę na ziemie Księżyca? - warknęła, niespokojnie machając ogonem.
Teraz wbijała przestraszone spojrzenie prosto w różowofioletowe ślepia lamparcicy. Nie pozwoli tej wiedźmie przekląć swoich terenów, za nic w świecie!


RE: Płonąca równina. - Xis - 27-09-2015

Szła sobie dość ostrożnie. Z uwagą rozglądała się dookoła. Nie chciała zostać tak po prostu przyuważona i zaatakowana, ale w sumie... jej kolor sierści nie sprzyja dobremu kamuflażowi na otwartej przestrzeni.
Wtem najwyraźniej została dostrzeżona. Czuła, że ktoś się zbliża do niej dość niebezpiecznie. Zadrżała od natłoku myśli i różnych zdarzeń z ostatniego czasu. Nie mogła być pewna, że nic jej nie grozi.
Zauważyła kątem oka białą postać. Obróciła się w jej stronę po chwili przyglądając się dokładnie. Nie chciała się od razu rzucać do ucieczki, nie wiedziała jeszcze czemu było jej tak ciężko. Aż dziw, że do tej pory nie odgadła swojego stanu.
Chyba wcześniej nie widziała tak białych lwów.
I wtedy się odezwała. Cóż. Odebrała wrażenie, że to co powiedziała tajemnicza lwica nie było w ogóle miłe. Wyraz zwątpienia wstąpił na twarz Xis.
- Ja...em... idę na północ - odparła - i tak... hm... cóż. Chyba jest najbliżej, bo nie przyszłam tu specjalnie.
Nie bardzo wiedziała co powiedzieć, denerwowała się tym, że Ines ją zaczepiła. Nie miała też pojęcia o co dokładnie została przez białą oskarżona. Ale że jaka klątwa?
- Tu jest jakaś klątwa? - Nie miała pojęcia o stadzie żyjącym tutaj ani o jego filozofii. Xis chyba nie wierzyła zbytnio w magię. Nie miała pojęcia, że tutaj można było zostać oskarżonym za kolor oczu czy też osobliwy wygląd, ale chyba wkrótce miała się o tym przekonać.


RE: Płonąca równina. - Włóczykij - 27-09-2015

Trawa zaczęła się poruszać. Gdyby się przyjrzeć było widać sylwetkę jakiegoś dużego stworzenia zbliżającego się do lwicy i czarnej pantery, ale nie próbował on nawet ukryć swojej obecności, toteż szybko mogły one dostrzeć iż to lew, który w dodatku nie wyglądał na takiego co mógłby mieć złe zamiary. Dziarski krok, uśmiech, i ten błysk w oku.
Spojrzał na samice i szybko wyczuł jakąś nieciekawą atmosferę. Ale kto by się tym przejmował, przecież najlepiej będzie jak rozładuje wszelkie napięcie miłą pogawędką!
- Witam śliczne panie - powiedział po czym wyszczerzył kły jeszcze szerzej i zrobił delikatny ukłon w ich stronę.
Przyjrzał się dokładniej owym niewiastom, dziwiąc się nieco, iż spotkał dwa typy rzadko widywane - białą lwicę i czarną lamparcicę, ale nie zastanawiał się nad tym dłużej.
- Jestem Włóczykijem poszukującym szczęścia. Czy drogie panie mogły by mnie obdarować chociaż odrobiną radości i podać swe cudne imiona? I powiedzieć mi gdzie tak właściwie się znajduję? - był niezłą gadułą. Chociaż tak naprawdę było to też przykrywką dla jego zmieszania, jeszcze nie do końca przyzwyczaił się do nawiązywania zwykłych znajomości, gdyż większość czasu po opuszczeniu rodziny spędzał żyjąc jak pustelnik.


RE: Płonąca równina. - Inés - 27-09-2015

- Wręcz przeciwnie. Te ziemie są objęte szczególnym protektoratem Księżyca. Święte - wyjaśniła, odchylając uszy do tyłu. - Na północ? Czyżbyś więc należała do stada węża Yehissesa? Albo... Do tego agresywnego wrogiego stada?
Tu lwica przyjrzała się jej ze sporą dozą sceptycyzmu. Xis nie sprawiała wrażenia, jakby chciała kogoś zaatakować, ale może jedynie przyszła się tu rozeznać, a później uda się po posiłki?
Oho, oto i ktoś nachodził. Biała odruchowo napięła mięśnie, gotowa bronić się przed potencjalnym napastnikiem. Ku jej zdziwieniu, obcy, zamiast atakować, przywitał je w całkiem uprzejmy sposób. Zdezorientowana samica omiotła go czujnym spojrzeniem. Wydawał się spokojny, lecz nigdy nie wiadomo, co takim włóczęgom przyjdzie do głowy.
- Inés, Kapłanka Srebrnego Księżyca. Znajdujesz się na terenach mojego stada - wyjaśniła bez zbędnych ceregieli.
Nieco ubódł ją fakt, że lew się nie przedstawił, jednak nie na tyle, by miała mu to wyrzucać. Aż tak jej to nie interesowało.


RE: Płonąca równina. - Włóczykij - 27-09-2015

Oho. Wlazł na teren jakiegoś stada. W dodatku ta kapłanka nie wydawała się przyjaźnie nastawiona. Czy Kapłanka to rodzaj przywódcy? Powiedziała że to JEJ stado. Dziwne. Postanowił jednak nie drążyć tematu by jej w jakiś sposób nie urazić swą napastliwością.
- Tak więc miło mi cię poznać, Inés, Kapłanko Srebrnego Księżyca - powiedział i ponownie się ukłonił, tym razem już okazując prawdziwy szacunek. Miał nadzieję, że nie dostanie zaraz batów za to że wlazł na jej ziemię.
- Jestem Kanvar, ale wolę być zwany po prostu Włóczykij - przedstawił się. W sumie przed kimś tak ważnym wypadało podać prawdziwe imię, nie tylko swój pseudonim.
- A Tobie jak na imię lamparcico o sierści czarnej niczym noc bez gwiazd? - zapytał zwracając się w stronę obecnej tu drugiej samicy.
Czy powinien stad wiać? Nie chciał żadnego konfliktu. Z drugiej strony biała Kapłanka nie okazała żadnej wrogości wobec niego, a jedynie ciutkę chłodu. Postanowił zostać i lepiej je poznać. Zaczął sobie nawet wyobrażać jak wygląda życie kapłana...bo co właściwie znaczyło to słowo? Jakiś rodzaj uzdrowiciela? Więc czemu on zarządza całym stadem? Zainteresował się zwyczajami tutejszych lwów, zdobyte informacje mogły mu pomóc w dalszej podróży.


RE: Płonąca równina. - Nathaniel - 27-09-2015

Nathaniel, prawdę mówiąc, nie wiedział dokładnie dokąd zmierza, sugerując się tropem zapachu siostry. Jakiś czas temu stracił ją z oczu, lecz gdy wkrótce pojawił się na równinie, nie miał problemu z jej odnalezieniem. Nie musiał się długo rozglądać, by ją namierzyć. Nie pomyliłby Ines z nikim innym. Widząc, że rozmawia z jakimiś obcymi osobnikami, przyspieszył nieco tempa. Zjawiwszy się bliżej, od razu podszedł do białofutrej.
- Witaj znów, siostro. Widzę, że masz towarzystwo.
Uśmiechnął się do błękitnookiej, po czym spojrzał na pozostałych, których zapach był mu zupełnie obcy. Zmarszczył brwi, lustrując dokładnie ich sylwetki. Nie wyglądali na groźnych, jednak wolał nie wyciągać pochopnych wniosków.
- Kim jesteście, przybysze?
Zapytał pewien, że nie należą oni do grona Srebrnych. Poznałby ich zapach, podczas gdy ich woni w żaden sposób nie potrafił zidentyfikować. Była mu zupełnie obca. Być może dlatego, że nic nie wiedział o Cieniowisku, do którego przynależała lamparcica, samiec natomiast był Samotnikiem. Ciekawe, co ich sprowadza na tereny Srebrnego Księżyca?


RE: Płonąca równina. - Włóczykij - 27-09-2015

Tak jak przewidywał Włóczykij zjawił się kolejny lew z owego stada. Ale on również nie sprawiał wrażenia negatywnie nastawionego. Spodobało mu się to stado pozbawione wrogości. Oho, brat Kapłanki, czyli zapewne również ktoś w Srebrnym Księżycu ważny.
Wiedział, że wypada przedstawić się ponownie. Odwrócił się w kierunku lwa z uśmiechem na pysku, chociaż trochę obawiał się czy może sobie pozwolić na taką bezpośredniość w stosunku do samca od siebie na oko starszego. Uśmiech jednak miał szczery, a i zamiary zupełnie czyste.
- Jam jest Włóczykij, jestem Samotnikiem i przypadkiem trafiłem tutaj, na tereny Srebrnego Księżyca. - przedstawił się. Chciał zapytać o imię lwa, ale w sumie pomyślał, że jeśli jest wysokiej rangi to za takie coś mógłby oberwać. Ech, te zasady które wpoił mu ojciec. Uwolnił się od stada, ale niestety powoli szło uwalnianie się od pewnych schematów.
- Podróżuję, gdyż lubię patrzeć. Po prostu podziwiać. No i szukam szczęścia. - przełamał się. Infantylne? Trochę, ale w sumie co z tego. Jest wolny, dziki, młody, zakręcony i może opowiadać innym o swoich marzeniach.


RE: Płonąca równina. - Inés - 30-09-2015

- Witaj, Nathanielu, bracie mój - powitała go, zerkając nań kątem oka.
Jej uwaga w znacznej mierze była skupiona na obcych - zwłaszcza na lamparcicy, choć ten nieznany gadatliwy lew zaczynał działać jej na nerwy. Nie rozumiała, z czego on się ciągle tak cieszy i dlaczego uważa, że obchodzą ich jego niecodzienne wynurzenia dotyczące jego osoby. Włóczykij był bardzo dziwny. Nie, żeby ona sama stanowiła okaz normalności, jednakże jego dziwność była... Inna. Kapłanka nie do końca potrafiła to wytłumaczyć.
- Odejdź. - Lwica fuknęła krótko, nieufnie mu się przyglądając. - Nie jesteś stąd. Skąd mam wiedzieć, czy nie jesteś szpiegiem wrogiego stada? - spytała wprost.
Lamparcicy nie zamierzała jeszcze wypraszać, ale to tylko dlatego, że liczyła na wydobycie od niej paru informacji. A nuż rozmowa z czarną pomoże jej skonfrontować z rzeczywistością informacje, które posłyszała od Yehissesa? Swoją drogą, ciekawe, kiedy ten wreszcie przybędzie do niej z zapowiedzianą wizytą.


RE: Płonąca równina. - Włóczykij - 30-09-2015

Trochę smutno mu się zrobiło, że lwica potraktowała go tak nieprzyjaźnie. No, ale w sumie już przyzwyczaił się, że większość lwów jest zbyt poważna, żeby się z nim zadawać i zbyt zniewolona, żeby słuchać tego co mówi. Szkoda, przecież to wszystko jest takie piękne. Mimo niezbyt uprzejmych słów lwicy i bezpodstawnego oskarżenia pozostał uśmiechnięty.
- Och, droga Pani o sierści lściącej jak księżyc na nieboskłonie, musisz chyba po prostu zaufać mi, iż mówię prawdę. Jestem samotnikiem, w dodatku jestem na tych terenach zaledwie od wschodu słońca toteż nawet nie miałbym dla kogo trenować. - wygłosił mowę swoim trubalnym głosem przyjaźnie zerkając na Ines. Lamparcica wciąż milczała, może obawiała się teraz aż trójki lwów? Pachniała inaczej niż ten brat i siostra, więc nie chyba nie trzymała się z nimi.
- Jeśli chcesz to odejdę. Powiedz mi jedynie droga Kapłanko jakie inne stada znajdują się w tej krainie? I w którym kierunku mam iść by nie narażać się na nieprzyjemności? - odparł w końcu i nawet wstał, żeby pokazać, że naprawdę jest gotowy sobie pójść. Chociaż było mu trochę szkoda zostawiać takie interesujące towarzystwo.


RE: Płonąca równina. - Inés - 01-10-2015

Lwica ponownie utkwiła w nieznajomym pełne dystansu spojrzenie. Mogłaby się założyć o tym, że nikt nie wziąłby na szpiega kogoś o tak niefrasobliwym usposobieniu. Nawet ktoś o tak nikłych zdolnościach politycznych jak Ines nie widział w tym krzty sensu.
Zadrżała na porównanie jej sierści do Księżyca. To chyba było... Niewłaściwe.
- Lwia Ziemia na południu, przyjaźni, Zachodnie Ziemie nie lubią obcych, a ci z północy podobno są agresywni - wyjaśniła lakonicznie, wprawiając ogon w nerwowe ruchy.
Chciała wreszcie wybrać się na umówiony spacer z bratem, ale wciąż pojawiały się osoby, które jej to uniemożliwiały. Nie rozumiała, czego ten obcy tutaj szukał. Mówi, że trafił przypadkiem? Naprawdę dało się znaleźć jej tereny ot tak, nie zastanawiając się nad tym ani przez chwilę? Dobrze, że przynajmniej żadni obcy nie pałętają się po okolicach Złotej Skały - a przynajmniej Kapłance nie było nic o tym wiadomo.