Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Nathaniel - 25-10-2015

// Niewiele wiem o przeszłości Natha, więc musicie mi wybaczyć, że tak mało mam tutaj do powiedzenia :< //

Ku uciesze Natha, natrętny ptak wreszcie opuścił równinę, dając spokój jemu i siostrze. Chyba nie miał już dziś humoru na wyganianie intruzów. Spojrzał znów na Inés, która na widok Anubisa wprost osłupiała z wrażenia. Być może dla Nathaniela również byłoby to czymś niezwykłym, gdyby nie fakt, że to jego właśnie spotkał jako pierwszego, gdy przypadkiem znalazł się znów w krainie. Czyżby natknął się na Anubisa przed siostrą? Na to wygląda. Nie wiedział co działo się tutaj po jego odejściu, lecz jej reakcja wyraźnie mówiła, że widzi czerwonogrzywego po raz pierwszy od jego zniknięcia. Nie bardzo miał jak włączyć się w tę wymianę zdań, więc jedynie czekał aż między Inés a czerwonookim wszystko się wyjaśni. Nawet się nie połapał, w którym momencie ich rozmowa zeszła z intruzów na medyka...
- Co więc było powodem twojego odejścia, Anubisie?
Zainteresował się nagle, być może zakłócając tym samym rozmowę między nim a Inés. Ale czy to istotne? Chyba nie tylko on chciałby pojąć, dlaczego Anubis ich opuścił. Skoro przyczyną nie była jego śmierć, to co było na tyle ważne, by opuścić stado? Nathaniel sam nie tak dawno temu powrócił, więc nie wiedział, czy na miejscu byłoby mieć mu to za złe. Ciekawość jednak była silniejsza, a podczas ich ostatniego spotkania niewiele się wyjaśniło.


RE: Płonąca równina. - Inés - 27-10-2015

Samica cofnęła się o krok, usiadła, ułożyła ogon wzdłuż tylnej łapy i z uwagą zlustrowała Anubisa. Niewątpliwie można go było określić jako rosłego, silnego lwa - był więc tym, kogo im brakowało, bez urazy dla pozostałych grzywiastych Srebrnych. Przede wszystkim przyda się jednak w roli medyka, o czym również już była mowa.
- Nie, w tej chwili nie... Z tego co mi wiadomo - pospieszyła z wyjaśnieniem. - Tylko że po twoim odejściu mieliśmy tylko jedną medyczkę, którą widuję... Sporadycznie. Nie ma jej wtedy, kiedy jest potrzebna i obawiam się, że pewnego dnia całkiem zniknie.
Zamrugała, zupełnie odruchowo trzepocząc rzęsami. Niełatwo było określić, na ile zachowania Ines były świadome, a na ile lwica kierowała się wyrachowaniem godnym pewnej lwioziemskiej królowej.
- Ja? - zadźwięczał jej głos, a na białym pysku, nie wiedzieć czemu, wykwitł blady uśmiech, a końcówka ogona zadrżała niespokojnie.
Przeniosła wzrok na brata tylko po to, by zaraz przenieść błękitne wejrzenie z powrotem na szkarłatnookiego. Z jakiegoś powodu patrzenie nań wprawiało ją w dobry nastrój. Może w tym natłoku obcych przyjemna była świadomość, że miała u swojego boku nawet nie jednego, ale dwóch Srebrnych gotowych ochronić ją i ich święte ziemie przed nieprzyjacielem?
- Właśnie, dlaczego odszedłeś? - podchwyciła, mrużąc ślepia w zastanowieniu.


RE: Płonąca równina. - Anubis - 27-10-2015

To prawda, z Nathanielem widział się jakiś czas temu na jakiejś polanie. Porozmawiali chwilę nie padło wtedy jednak żadne bardziej znaczące pytanie odnośnie Srebrnego Księżyca, wtedy w końcu i Nath chyba jeszcze do niego nie należał. Dlatego jakoś panowie do swojego ponownego spotkania podeszli bardziej na luzie, w odróżnieniu od Ines.
Słowa kapłanki go nieco uspokoiły. To dobrze, że nie musiał od razu biec do rannych, bądź chorych.
- Więc oby to pozostało jak najdłużej - odparł jedynie i nie tylko dlatego, że czasami był leniwy i nie chciało mu się babrać znów w medykamentach, bądź przeszukiwać krzaków w poszukiwaniu odpowiednich roślinek. Zdecydowanie przydałby mu się jakiś pomocnik, ktoś kto później będzie mógł odwalać za niego tą brudną robotę, a on będzie mógł dalej przesiadywać na jakimś swoim ulubionym kamieniu i gawędzić z lwicami.
- Rozumiem więc, że Arhama też już nie ma? - Zapytał się ciekawy trochę co z tamtym samcem. Mając nadzieję, że wybrał się tak samo jak on na dłuższy spacer niż, że coś się mu przytrafiło i odszedł z tego świata.
Wtedy usłyszał pytanie Nathaniela, no ale nadal się pojedynkował z jego siostrą na spojrzenia, ale tak jak myślał, po jego słowach odwróciła wzrok na fiołkowookiego. Przez co na pysku Anubisa pojawił się tryumfalny uśmieszek i na spokojnie mógł przenieść wzrok na samca. Oczywiście Ines nie chcąc mu odpowiedzieć również łapała się deski ratunkowej którą okazało się być pytanie zadane mu chwilę temu.
- W zasadzie z tego samego powodu co wcześniej. Nie lubię trochę takiej stagnacji w jakiej znalazło się stado. Problem z chorobą wydawał się być już rozwiązany i mieliśmy jeszcze właśnie Arhama, więc nie odszedłem nie zostawiając Srebrny Księżyc zupełnie bezbronny. Potrzebowałem wyciszenia, a tą zawsze znajdowałem poza granicami Lwiej Krainy - odpowiedział spokojnie uważając, że nie ma co tutaj za dużo wymyślać i kłamać, więc powiedział prawdę. W końcu kapłanów nie powinno się okłamywać prawda? Zwłaszcza, że ta dwójka była mu trochę jak rodzina.
- No i tak sobie pomyślałem, że skoro zostałem jedynie ja z medyków to chętnie wezmę kogoś do siebie na nauki. Tylko wolałbym aby to była jakaś młoda osoba no i co najważniejsze mocno związana z Srebrnym Księżycem, bo nie chcę by ktoś zaraz po tym zmył się z stada. - Powiedział chcąc trochę zejść z tematu jego zniknięcia i pokazać, że na coś się jeszcze może przydać i by go nie zjadali za to co powiedział moment temu.


RE: Płonąca równina. - Inés - 28-10-2015

- Nie. Już od dawna - odparła, by następnie zamilknąć na dłuższą chwilę.
Ignorancja Anubisa budziła w niej szczere wzburzenie. Zniknął jak gdyby nigdy nic właśnie wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowali, a teraz pyta o osobę, która zniknęła zaraz po nim. Wcześniej jakoś go nie interesowało, czy w związku z jego nieobecnością stado nie pozostało bez medyka.
- Wyciszenia możesz szukać gdziekolwiek indziej. Najlepiej w samym sobie - wyszeptała, zatrzymawszy chłodny wzrok na samcu.
Nie zamierzała się jednak zbyt długo gniewać. Nie po tym, co teraz powiedział. Postawiła białe uszy, usilnie przetrawiając w myślach usłyszaną propozycję. Nie dało się zaprzeczyć, że przydałby się im ktoś taki. Mirage miała zostać adeptką sztuki medycznej, ale Kapłanka ostatnio nie widywała jej zbyt często...
- Młody, związany ze stadem... Jedną tylko taką widzę. Samiya - zaproponowała z lekkim uśmiechem. - Na pewno jej łapy są zręczniejsze od twoich, a poza tym jest bardzo pojętną osobą.
Ines powstrzymała się od dodania, że serwalka raczej nie ma predyspozycji do zostania wojownikiem, a rola ucznia medyka sprawi, że stanie się nieco bardziej przydatna stadu niż jest teraz. Nie, żeby Jasnowłosa miała coś przeciwko małym kotom, wszak sama przyjmowała cętkowaną, ale cieszyło ją, że może się dla niej znaleźć jakaś konkretna rola. Nikt nie powinien czuć się niepotrzebny.


RE: Płonąca równina. - Nathaniel - 31-10-2015

Gdy jego pytanie podchwyciła także i siostra, Nathaniel był pewien, że Anubis nie wymknie się od odpowiedzi. Lecz ten nawet nie próbował niczego ukrywać. Fiołkowooki nie widział powodów, by czerwonogrzywy miał ich okłamywać, więc jedynie przemyślał sobie dokładnie jego słowa. Inés nie wyglądała na zadowoloną i Nath chyba rozumiał dlaczego. Nic jednak nie powiedział - wszakże sam postąpił podobnie... Faktem jest jednak, że Anubis był medykiem, a przy tym był również stadu bardzo potrzebny.
- Hm, zdaje się, że niewiele mamy młodych osób w stadzie.
Odparł na słowa Anubisa, spoglądając na Inés. Ta jednak najwyraźniej znała już odpowiedź, gdyż na jej licu wymalował się uśmiech. Po chwili także poznał jej zdanie i zmarszczył lekko brwi, usiłując przypomnieć sobie kogoś młodego o podobnym imieniu.
- Mówisz o tej małej serwalce? Prawdę mówiąc, nie znam jej tak dobrze, ale... Może masz rację. Na pewno warto spróbować.
Stwierdził z uśmiechem, gdy po chwili przypomniał sobie Samiyę. Tak, znał ją. Widział ją dwa, może trzy razy i pamiętał, że była to całkiem ciekawska serwalka o dużych zielonych oczach. Tyle wiedział na pewno. Ale skoro jego siostra dostrzegała w niej potencjalną medyczkę... Być może ma słuszność. Na pewno lepiej polegać na jej zdaniu niż na zdaniu Natha, który był dopiero w trakcie integracji ze stadem.


RE: Płonąca równina. - Anubis - 03-11-2015

Stał nieruchomo kiedy to posłała mu piorunujące spojrzenie. Dobrze wiedział, że trochę mu się to należało.
Chociaż Nath nie spoglądał na niego w ten sposób co biała, trudno się dziwić, skoro i on postępował czasami podobnie do Anubisa?
Na szczęście udało mu się jakoś szybko zmienić temat i na tyle zaciekawić Ines, aby nie zaczęła mu prawić jakiś morałów.
Pierwszy odezwał się młodszy kapłan przez co to na nim zawiesił swe czerwone ślepia.
- Niewiele, czyli je... - nie zdążył nawet odpowiedzieć ponieważ kapłanka podała jakieś imię.
W dodatku znał tą osobę, był tego pewny. Tylko musiał dopasować do tego imienia jakąś mniejszą istotę. Na ratunek przybył mu Nathaniel, który powiedział to czego potrzebował brązowy najbardziej.
- Ach, no tak! Serwal Samiya, już pamiętam - Rzekł posyłając wdzięczne spojrzenie fiołkookiemu za tą informację, a następnie znów skierował łeb w stronę białej lwicy.
- Faktycznie jej małe łapki mogą się przydać, no i w razie wypadku jej mniejsza postura będzie się mniej rzucać w oczy, więc i będzie w stanie się prześlizgnąć tam gdzie ja nie dałbym rady - powiedział mając na myśli tutaj jakąś wojnę między wszelkimi wrogami Srebrnego Księżyca. W końcu sam jedną przeżył, więc wie jak czasami przydatna jest takowa zdolność przekradnięcia się.
- A wiecie gdzie mogę znaleźć Samiye? - Zapytał się na koniec, uznając, że to powinno być jego priorytetowe zadanie do wykonania. No chyba, że mają coś jeszcze innego dla niego, co powinien wykonać bezzwłocznie.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 06-11-2015

Młoda serwalka przemierzała równinę nucąc przypadkową melodię pod nosem. Młoda, lecz już dorosła. Więcej z pewnością nie urośnie, lecz po co jej to? Miała długie, smukłe łapy, pozwalające jej osiągać dużą prędkość i skakać wysoko, a do tego niezwykle charakterystyczne uszy, dzięki którym słyszała o wiele więcej, niż mogło się wydawać. Z pewnością usłyszałaby rozmowę zgromadzonych tu lwów, gdyby nie to, że błądziła myślami. Gdy zwróciła uwagę na większe koty, skinęła im uprzejmie głową.
-Niech Księżyc oświetla wasze drogi! - pozdrowiła ich grzecznie, bowiem jej opiekunka przykładała wielką uwagę do kultury osobistej. Sami nie zostało nic innego, niż zachowywać się grzecznie i kulturalnie, choć prawdę mówiąc - często o tym zapominała. Zwłaszcza, gdy ciocia akurat nie patrzyła.
Przemknęła wzrokiem po lwach i mimowolnie zatrzymała go na brązowym samcu. Nie był to Nathaniel, brat Kapłanki - w końcu on siedział tuż obok. Zatrzymała się więc, przyglądając nieznajomemu. I zamrugała, gdy stwierdziła, że jednak nie jest jej nieznany! Choć przecież nie miała pojęcia, kim jest. To w końcu zna go, czy nie? Przekrzywiła głowę, zadziwiona.


RE: Płonąca równina. - Inés - 14-11-2015

Przytaknęła bratu, wyraźnie zadowolona z faktu, że ten podziela jej zdanie. Kto jak kto, ale akurat Nathaniel był osobą, na której opinii zdecydowanie jej zależało. Ciężko byłoby jednak kwestionować stwierdzenie, że Samiya ma predyspozycje do zostania uczniem medyka - w tym fachu siła fizyczna nie miała żadnego znaczenia, a bystrości i inteligencji nie można było serwalce odmówić.
Zanim Kapłanka zdążyła odpowiedzieć szkarłatnookiemu, jej oczom ukazał się nie kto inny, jak właśnie ta, o której mówili.
- Zdaje się, że właśnie oświetlił Twoją, Kidiri - oznajmiła łagodnie, skinąwszy łbem adeptce. - Zjawiłaś się, gdy wspomnieliśmy twe imię... To dobry znak.
Oblicze lwicy rozjaśnił uśmiech. Teraz miała pewność - cętkowana będzie idealną kandydatką na funkcję, którą zamierzano jej powierzyć.
- Anubisie, czy zechcesz przedstawić pannie Samiyi swoją propozycję? - zwróciła się do wymienionego, powoli przeniósłszy nań swe wejrzenie.
Myśli zaprzątała jej jeszcze jedna kwestia, ale postanowiła zostawić to na później; najpierw niech ta dwójka dojdzie do porozumienia, a potem Jasnowłosa ostatni raz wtrąci swoje trzy grosze. Prawdę mówiąc, chętnie udałaby się już w jakieś miejsce, gdzie nikt, wyłączając brata, nie będzie jej nękał swoją obecnością, acz wolała najpierw pozałatwiać wszystkie sprawy, które chodziły jej po głowie. Nie osiągnie pokoju ducha bez wcześniejszego wykonania tego wszystkiego, co do niej należało.


RE: Płonąca równina. - Nathaniel - 20-11-2015

Nathaniel patrzył teraz na Anubisa, który to obdarzył go wdzięcznym spojrzeniem. Uśmiechnął się łajdacko, domyślając się, że całkiem przypadkowo uratował jego sytuację. Hah, tak to jest gdy wraca się po długiej przerwie do szeregów stada. Ważne, że w ogóle kojarzył jeszcze co poniektóre fakty. Na pytanie, które po chwili padło z ust czerwonogrzywego, Nath już zamierzał pokręcić głową w geście niewiedzy, gdy usłyszał głos... samej Samiyi. Prędko zwrócił swój niedowierzający wzrok na serwalkę, nie mogąc uwierzyć, że pojawiła się tak znikąd - akurat gdy o niej mowa. Spojrzał w niebo, jakoby upewniając się, czy przypadkiem to nie sprawka Księżyca. Najwyraźniej maczał w tym palce. Co oznaczać mogło tylko jedno.
- Teraz już nie ma co żywić jakichkolwiek wątpliwości. To nie może być przypadek, prawda?
Roześmiał się Nath, spoglądając po chwili znacząco na Anubisa. Zdaje się, że nie miał już wyjścia, skoro wszystko wskazywało na to, że Samiya jest idealną kandydatką na pomocnika medyka. Sam nie miał żadnych zastrzeżeń i twierdził, iż jeśli chodzi o młodych, jest to prawdopodobnie najlepszy wybór. Uśmiechnął się sympatycznie do serwalki, która zapewne nic z tego nie rozumiała. Dopiero Anubis mógł wtajemniczyć ją w ów temat.


RE: Płonąca równina. - Anubis - 23-11-2015

Nagłe pojawienie się serwalki trochę go zaskoczyło, zresztą nie tylko jego widząc reakcję pozostałej dwójki. To był przypadek, przeznaczenie, a może księżyc ją przyzwał? Osobiście w ten ostatni przykład wierzył najmniej. W ogóle trzeba zaznaczyć, że jego wiara w bóstwo stada była dość mizerna. Dlatego zawsze dziwiło go to, że poprzednio obejmował pozycję młodszego kapłana. Ha ha! On, który nawet nie wierzył w to, że ten Księżyc jest bożkiem. No ale mniejsza, ponieważ niejednokrotnie rozpisywałem się już nad tym w co Anubis wierzył.
Dlatego przewrócił oczyma kiedy usłyszał te wszystkie słowa powitania skierowane do kotowatej.
- Nie mnie to oceniać Nathanielu - odparł młodszemu kapłanowi na pytanie i jego wzrok padł na Ines, która to postanowiła zrzucić na niego ten ciężar by to on miał poinformować losach jaką czekają Sami przez najbliższy czas, a później i nowe obowiązki jakie będzie musiała pełnić. I kiedy to ich oczy się spotkały on jedynie skinął łbem na potwierdzenie jej prośby.
- Kapłani zdecydowali, że to ciebie Samiya mam wziąć jako mojego ucznia i to ci przekazać wiedzę jaką posiadam o medykamentach i zrobić z ciebie naszego drugiego medyka. - Wytłumaczył wszystko serwalce spoglądając na nią krwistymi ślepiami.
- I jeśli kapłani nie będą mieli nic przeciwko temu to chciałbym cię zabrać już za chwilę na pierwszy spacer, bo w sumie nie wiem jak stoimy z medykamentami, ale tych nigdy za wiele, więc poszukamy przy okazji jakichś. - Dodał spoglądając z pytaniem na Nathaniela i na jego siostrę, czy wiedząc coś o stanie zaopatrzenia stada lub czy mają jeszcze jakąś sprawę do niego.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 24-11-2015

Czyżby naprawdę to Księżyc zaprowadził jej kroki właśnie tutaj? Być może. W końcu równina nie była jej ulubionym terenem Srebrnych, wolała spędzać czas przy wodospadzie bądź na Księżycowe Polanie. Jednak teraz postanowiła zawitać właśnie na Ognisty Step. Sami uśmiechnęła się radośnie.
Och, więc to Anubis! Teraz go sobie przypomniała. Był przy powstaniu stada, lecz później zniknął. Tak jak wielu innych. Zupełnie go nie poznała! Cóż, pewnie to dlatego, że trochę czasu minęło odkąd ostatni raz się widzieli.
Sami spojrzała z zaciekawieniem na Anubisa. Jaką propozycję może dla niej mieć?
Zaraz, zaraz. Ona medykiem? Serwalka rozdziawiła lekko pyszczek ze zdziwienia.
-O-oczywiście! - zgodziła się, bo jak mogłaby się nie zgodzić?
Stado potrzebuje medyka, a ona właściwie nie nadaje się na nic innego. Przecież nie będzie wojownikiem czy wartownikiem. Też coś, wojownik - serwal! Ale leczyć innych... To coś, czym mogłaby się zająć.
Kiwnęła głową, zgadzając się na wszystko, o czym mówił czerwonooki. Ależ ciocia będzie z niej dumna!


RE: Płonąca równina. - Inés - 26-11-2015

Usatysfakcjonowana Jasnowłosa raz jeszcze powiodła wzrokiem po zebranych, by ostatecznie zatrzymać wzrok na medyku.
- Anubisie, przy okazji naszego następnego spotkania chciałabym przydzielić ci totem - zwróciła się doń tonem łagodnym, acz pełnym pewnej rezerwy. - Mam nadzieję, że pamiętasz, o czym mówię.
Po tych słowach podniosła się z miejsca, przenosząc swe wejrzenie na serwalkę. Przypatrywała się jej nieco dłużej niż lwu.
- Powodzenia, Samiyo - rzekła tylko tyle, gdyż nic więcej nie pozostawało w tej gestii.
Teraz tylko od młodej i Anubisa zależało, w jakim stopniu rozwinie swoje potencjalne zdolności do zgłębiania tajników znachorstwa.
Ostatnią osobą, do której się zwróciła, był jej brat, acz wpierw przysunęła pysk do jego ucha, tak by nikt inny nie wiedział, co pragnie mu przekazać. Nigdy jej nie uświadomiono, że, zdaniem samozwańczych speców od kurtuazji, w towarzystwie nie ma sekretów. Kapłanka uznawała, że kto jak kto, ale ona może mieć swoje tajemnice.
- Gdyby ktoś mnie naprawdę potrzebował, będę pod Złotą Skałą - wyszeptała do Natha.
Musiała pobyć sama, choć przez chwilę.
Odeszła więc.

Z/t


RE: Płonąca równina. - Nathaniel - 26-11-2015

Widząc, że Samiya nie ma żadnych zastrzeżeń, Nath stwierdził, że naprawdę musiał przywołać ją tu jakiś niewiarygodny przypadek. A może to wola Księżyca? Ech. Trudno ocenić, aczkolwiek fakt faktem, że zdarzyło się coś niezwykłego. Jako, że medyk i jego uczennica muszą zapoznać się bliżej i zająć swoimi obowiązkami, nie zamierzał już nic więcej mówić. Spojrzał na siostrę, a ta po chwili powiadomiła go o tym, gdzie się wybiera. Z kontekstu wywnioskował, że tym razem idzie sama. Skinął więc głową, by po chwili wpatrywania się w jej oddalającą się sylwetkę, obejrzeć się na pozostałych. Zdaje się, że nic tu po nim. On również potrzebował chwili wypoczynku. Tak więc odszedł, niedługo po swojej jasnowłosej siostrze.
/ zt


RE: Płonąca równina. - Anubis - 28-11-2015

Spojrzał na Ines i cofnął się pamięcią do miejsca, w którym dostał swój pierwszy zwierzęcy totem. No tak, wtedy posiadał ten sam co kapłani, jako że zajmował to samo stanowisko co teraz Nathaniel, a co za tym idzie po dezercji był nieaktualny. Jak to on, nie przywiązywał do tego jakiejś większej uwagi i nawet nie pamiętał kim wcześniej był.
- No tak, zgaduję, że tamtego nie mogę już używać co nie? - Powiedział żartobliwie i wyciągnął kiełki w zakłopotaniu.
- Więc do później - pożegnał się z kapłanami i spojrzał na swoją nową uczennicę.
- Nie ma co tracić czasu i od razu wyruszamy na poszukiwania jakichś roślin. Wszystko będę Ci opowiadał i tłumaczył w czasie spaceru- Rzekł do Sami i przez myśli przemknął mu pomysł o tym, by złapać młodą i zarzucić sobie ją na plecy, by mu się nie zgubiła, ale w końcu nie była też tak mała i młoda, by było to konieczne. Zrezygnował więc z tego szybko i ruszył w stronę dżungli.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 28-11-2015

-Dziękuję! - odpowiedziała Kapłance.
Jeżeli sama Ines życzyła jej powodzenia, musi się jej udać! W końcu jest kapłanką! Przemawia przez nią Księżyc!
Sami wlepiła swoje zielone ślepia w brązowego lwa nie kryjąc zaciekawienia. Od teraz jest on jej mistrzem, z pewnością przekaże jej mnóstwo wiedzy. Wiedzy przydatnej, należy dodać! Och, wręcz nie mogła się doczekać spotkania z ciocią, musi jej o tym powiedzieć jak najszybciej!
Pokiwała energicznie łbem, dając do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko. Zresztą, nawet gdyby miała, pewnie nie miałoby to znaczenia. Właśnie została uczniem medyka. Ma teraz swoje obowiązki, których musi pilnować!
Ruszyła za Anubisem, wyciągając swoje długie łapy.
/zt