Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Samiya - 14-02-2016

Rzuciła bezgrzywemu wyraźnie zirytowane spojrzenie. Że co proszę? Każdy wie, że to właśnie Księżyc jest najpotężniejszy, a nie jakieś głupie słońce! Powstrzymywała się od pogardliwego parsknięcia. Pf! Skoro on zwyczajnie nie chce zrozumieć wspaniałości Jasnego Pana, nie będzie mu nic tłumaczyć!
Z uwagą wysłuchała słów szarego i przez chwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Mogę was zaprowadzić do Kapłanki. - zaczęła mówić z nietypową dla siebie rozwagą -Ale niewiele wam to da, jeżeli nie będziecie chcieli uwierzyć w moc Księżyca.
-A miejsc obfitych w zwierzynę jest w okolicy wiele, powinniście zająć sobie własne tereny. Nasze są uświęcone przez Księżyc. - ostatnie zdanie wypowiedziała z naciskiem, który dawał do zrozumienia, że niewierni nie mogą ich sobie używać jak własnych.


RE: Płonąca równina. - Duch - 15-02-2016

Już koniec? Tutaj się kończyła wiedza na temat księżyca tej małej? A może sama zrozumiała w jak słabego bożka wierzy i jak pusta jest ta wiara. Bo jej milczenie i niezadowolenie spowodowane jego słowami aż malowało się na jej pyszczku, co sprawiało mu dziwną satysfakcję.
- Bardzo chętnie poznam najwyższą kapłankę... Księżyca - Rzekł, również uważając to za dobry pomysł by poznać tą, która to włada tymi terenami i tą chyba najbardziej obłąkaną na tych terenach, wytaczająca ścieżki po których mają kroczyć jej wierni. Na całe szczęście oni nie byli i raczej nie będą jej wierni.
- Sugerujesz, że może mieć wrogie nastawienie do nas tylko dla tego, że nie wierzymy w jej księżyc? - Zapytał się małej unosząc nieco jedną brew.
No to zapowiada się ciekawa wizyta.


RE: Płonąca równina. - Belial - 15-02-2016

Belial wysłuchał najpierw Sami, później Ducha. Właściwie zgadzał się z przyjacielem, że wiara w księżyc to coś bardzo słabego, ale czy to było dla Cieniowiska ważne?
- Zaryzykujemy, myślę że kapłanka chętnie nas pozna mimo tego że nie wierzymy w to co wy. Jesteśmy sąsiadami, więc chyba warto się poznać. - Odparł uśmiechając się sztucznie by nie wypadać zbytnio z roli.
- Nie będziemy polować na waszych terenach, jeśli wam to przeszkadza... - Dodał ledwo ukrywając śmiech. Na ICH terenach polować nie będą... Wystarczy że zmieni się właściciel tych terenów.
- Prowadź nas do kapłanki jeśli możesz.


RE: Płonąca równina. - Inés - 16-02-2016

Daleko iść nie musieli, bo oto sama Kapłanka skierowała tu swe kroki, wiedziona tą drażniącą wonią; zdawało jej się, że już raz czuła coś podobnego.
Xis. Cieniowisko. Co prawda, raz już omyłkowo wzięła jednego lwa za ichniejszego, ale tym razem zapach przekonywał ją, że naprawdę miała do czynienia z pobratymcami tej bezczelnej pantery.
Rzuciła się biegiem. Zwolniła dopiero wtedy, gdy dostrzegła dwójkę samców w towarzystwie Samiyi. Nie wyglądało na to, by zamierzali walczyć, nie było znać atmosfery napięcia, ale lwica miała się na baczności. Rzuciła serwalce zaniepokojone spojrzenie. Tamta miała szukać Anubisa, a natrafiła na dwójkę nieznanych samców. Niedobrze.
Kapłanka uniosła łeb, mierząc tamtych wypranym z emocji spojrzeniem.
- Niech Księżyc oświetla wasze drogi - odezwała się dźwięcznym głosem, w którym nie było znać ni krzty przekonania.
Następnie zatrzymała już znacznie łagodniejszy wzrok na nakrapianej.
- Samiyo, czy możesz mi powiedzieć, co ci obcy robią na naszych świętych ziemiach? Bo mniemam, że właśnie z nimi rozmawiałaś.


RE: Płonąca równina. - Samiya - 16-02-2016

Zmrużyła zielone oczy w geście irytacji i machnęła energicznie ogonem. Ci dwaj ciemny kolesie ją męczyli. Jakby nie mogli mówić prosto z mostu, tylko jakoś tak... Dziwnie mówią. A w ogóle to się nie przedstawili, prostaki jedne! Ją ciocia wychowała właściwie, ich matki najwyraźniej nie!
-Nie wrogo, mniej przyjaźnie. - odpowiedziała krótko bezgrzywemu. Jak to dobrze, że to nie ona jest Kapłanką i nie musi się wiecznie użerać z takimi typkami!
-Sąsiadami? - powtórzyła za szarym, nie kryjąc zaskoczenia. -Skoro, jak mówisz, jesteście naszymi sąsiadami, dlaczego chcecie korzystać jeszcze z naszych ziem?
Spojrzała nieufnie na różnookiego. Skoro chcieli polować na ziemiach Srebrnych, to znaczy, że nie mieli własnych terenów... Jeżeli nie mieli terenów, jak mogli być czyimiś sąsiadami?
Całe szczęście wkrótce przybyła jasnosierstna Kapłanka. Samiya z szacunkiem skinęła jej łbem i odpowiedziała na przywitanie.
-Twoje również, Najwyższa Kapłanko.
I wyraźnie skrzywiła się, gdy miała odpowiedzieć na jej pytanie.
-Tak właściwie to chcieli porozmawiać właśnie z tobą, Kapłanko. - odpowiedziała po chwili wahania.


RE: Płonąca równina. - Inés - 16-02-2016

Nie zdziwiła ją ta odpowiedź. Spora część osób, która się tu zjawiała, miała życzenie właśnie rozmawiania z nią, słusznie biorąc ją za osobę, która miała najwięcej do powiedzenia w temacie Księżyca, stada i ich ziem.
Lwica uniosła wzrok na nieznajomych.
- Zanim rozpocznę rozmowę, chciałabym wiedzieć, z kim mam do czynienia - stwierdziła, przywodząc na pysk lekki, uprzejmy uśmiech.
Oni byli gośćmi i to oni mieli do niej sprawę, a więc powinni wyjawić swoje imiona i przynależność stadną, zanim przejdą do czegokolwiek imiona. Nie chciała od razu negatywnie się nastawiać - już raz źle oceniła Vincenta, a więc może ta dwójka również nie ma złych zamiarów...? Choć teraz naprawdę kojarzyła ich zapach z tym, który czuła od Xis i wyraźnie ją to niepokoiło.


RE: Płonąca równina. - Belial - 16-02-2016

Belial wysłuchał Sami z uwagą. Widać było że ich intencje nie było dobrze zrozumiałe, ale to może i dobrze.
- Brakuje nam trochę zwierzyny, więc zawędrowaliśmy tutaj. Oczywiście jeśli to wasze ziemie nie będziemy naruszać waszej prywatności. - Odpowiedział jej spokojnym tonem. Wtedy przyszła owa kapłanka. Biała lwica, aż śmiesznie wyglądał kontrast tej śnieżnej bieli z ciemnym umaszczeniem Cienistych. Belial wystąpił krok do przodu ku niej i pozwolił się rozgadać kapłance ze swą podwładną. Dopiero po chwili on wtrącił swoje.
- Witaj najwyższa kapłanko. - Skinął łbem na oznakę szacunku i pokoju.
- Jestem Belial, i jestem hersztem w Cieniowisku. Przychodzimy w pokoju, by poznać swoich sąsiadów. - Właściwe jeszcze nie skłamał zbyt wiele, dokładnie tak było, przyszli ich poznać i złych zamiarów nie mieli przecież.


RE: Płonąca równina. - Inés - 17-02-2016

- Kapłanka Inés - również się przedstawiła, choć zapewne nie było takiej potrzeby.
Sierść się jej zjeżyła na nazwę stada, a w spojrzeniu od razu zaiskrzyła niechęć. Zagryzła wargę.
- Jedna z was już mnie kiedyś odwiedziła i nie zachowywała się tak miło jak ty... - odparła, odchylając uszy.
Odetchnęła głęboko. Zamrugała. Zadrżała niespokojnie, bo odniosła wrażenie, że coś jest nie tak, jak gdyby... Duch matki chciał jej coś przekazać. Albo i sam Księżyc. Nie miała pojęcia, dlaczego to się działo, ale wydawało się, że miało to coś wspólnego z tym tutaj.
- Herszt? Czy to oznacza przywódcę?
Pierwszy raz zetknęła się z takim określeniem, a poza tym zwrócenie uwagi na taki szczegół pomogło jej odegnać wzburzone myśli od tego, że właśnie ma do czynienia z tym, uch, Cieniowiskiem.


RE: Płonąca równina. - Xenia - 17-02-2016

Docierając tutaj starała się być niezauważona. Tak po prostu, żeby nikt nie był na nią zły że wtrąca się w nieswoje sprawy i to z premedytacją. Z resztą to że poszła śladami kapłanki, było trochę jak jej śledzenie. Dlatego przez cały czas kryła się w wysokiej trawie, powoli posuwając się ku przodowi.
Wrodzona ciekawość, która nie znała granic - to był główny powód dla którego się tu znalazła. Nagle coś szczególnego przykuło jej uwagę, podniosła się powoli, przyglądając się uważniej.
- Ty masz dwukolorowe oczy! To niesamowite, nigdy, przenigdy nie widziałam nikogo takiego - w głosie Xenii dało się wyczuć ekscytacje, wręcz fascynacje, jakby zobaczyła coś równego czemuś niemożliwemu. Podeszła tak po prostu do Beliala wgapiając się w jego oczy. Tak, czasami sama ciekawość zielonookej sprawiała że zachowywała się jak lwiątko, mimo że była dorosła.
"Ups... " po chwili zdała sobie sprawę że nie powinna była się ujawniać, w ogóle nie powinno jej tu być, przez co zrobiło jej się trochę głupio, a jak jeszcze pomyślała o tym jak przed chwilą się zachowała to...
- Jestem Xenia - przedstawiła się obcym lwom ot tak, żeby rozluźnić atmosferę: - Wybaczcie że wam przeszkodziłam ale... - urwała, samemu nie wiedząc co powiedzieć: - Tak jakoś wyszło... - dodała, stała tak blisko cienistych że zasłania widok kapłance, nie zauważając tego.


RE: Płonąca równina. - Duch - 18-02-2016

Stał niewzruszony patrząc się na białą, do momentu, aż Belial nie skinął jej łbem na powitanie. Wtedy dopiero uczynił to samo. Bowiem głupio by było się jej kłaniać skoro herszt by tego nie zrobił. W drugą stronę zresztą to samo. Nie odzywał się, bowiem nie widział takiego sensu.
Więc był jak ten posąg, cień Beliala, ponieważ kiedy to podszedł do kapłanki on zrobił to samo. Trzymając się jednak te dwa kroki z tyłu, tutaj jednak też do pewnego momentu.
Zauważył jednak chowającą się lwicę nim ta postanowiła wyjść z swego ukrycia.
W pierwszej chwili myślał, że to straż kapłanki pozostaje schowana, czekając na ich nieostrożny ruch by wyskoczyć z krzaków i bronić białej lwicy.
Na razie jednak nie zamierzał zdradzać tej wiedzy, może za moment przekaże to samemu Belialowi by miał się na baczności i pozostał w stanie gotowości by od razu zadziałać w przypadku jakiegoś spięcia. A widać było, że biała najwidoczniej coś do nich miała. Zresztą zaraz po tej myśli dowiedział się dlaczego. Wtedy chyba go jeszcze nie było w stadzie bo nic mu nie było wiadomo o takim spotkaniu, albo nadzwyczajnie w świecie zapomniał.
Kiedy brązowo-biała wyszła z swojego ukrycia i stanęła przy herszcie wydał z siebie gardłowy, nieprzyjemny, ostrzegający warkot ukazując też swoje uzębienie.


RE: Płonąca równina. - Belial - 18-02-2016

- Przepraszam Cię więc za Xis... Nie możesz mimo to oceniać mojego stada, przez pryzmat jednostki. - Gdy to powiedział wyskoczyła nagle jakaś lwica. Zachowywała się jak wariat, Belial aż się cofnął zaskoczony zajściem. Cóż za nietakt! Gdyby to był ktoś z jego stada to od razu zostałby skarcony. W tej chwili jednak Beli postanowił olać lwicę i spojrzeniem dał Duchowi do zrozumienia, żeby trzymał tę małą z daleka. Byle tylko nie przesadzał, ale chyba Duch jest poważnym typem i wie że są tutaj w sprawach politycznych i tak tez należy się zachować... Belial znów spojrzał na Ines i uśmiechnął się.
- Sama widzisz... Nie zawsze jesteśmy w stanie upilnować swoich podwładnych. - Wskazał łbem na Xenię.
- Herszt to władca, jestem nowym hersztem, poprzedni przepadł - Nie mał ochoty tłumaczyć wszystkiego dokładniej, to zresztą nie miało sensu.
- Przyszliśmy poznać sąsiadów, oczywiście w pokoju... - Dodał na koniec. Cieszył się że był z nim Duch, ten jak widać sprawował się jak należy. Chociaż byli przyjaciółmi to na takiej misji powinni zachowywać się jak należy, co Duchowi szło wyśmienicie.


RE: Płonąca równina. - Inés - 18-02-2016

Kapłanka powiodła zdziwionym spojrzeniem za przybyłą lwicą. Nie wyprosiła jej stąd tylko ze względu na to, że tamta towarzyszyła Nathanielowi, ale nie zmienia to faktu, że jej zachowanie było niezrozumiałe, że nie powiedzieć niestosowne.
Na uwagę o Xis jedynie lekko skinęła łbem. Przeprosiny przyjęte, ale niesmak pozostał.
- Czyli wiedziałeś o tej sytuacji - odparła, bo przecież sama nie wypowiedziała imienia lamparcicy.
Przeniosła wzrok na ciemniejszego z samców, choć przy niej obaj wyglądali jakby się urwali z kopalni. Duch wydawał się robić za strażnika swojego władcy; nie wtrącał się, ba, nawet się nie przedstawił. Ines niekiedy również była milczkiem, ale potrafiła przełamać swoje przyzwyczajenia, gdy sytuacja tego wymagała.
Zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się to, co mówił samiec. Nie tolerowała kłamstwa. Odchyliła łeb na tyle, by móc patrzeć na herszta, nie ruszając się z miejsca. Biało-brązowa wciąż jej zasłaniała, ale było to do zniesienia.
- To ciekawe, że wasza "podwładna" musi wam się przedstawiać. Bo ja i Samiya miałyśmy już okazję poznać Xenię.
Tu posłała lwicy lekki uśmiech.
- Xeniu, czy mogłabyś się trochę odsunąć? Nie przeszkadza mi sama twoja obecność, ale lubię patrzeć w oczy rozmówcy. Zwłaszcza gdy są one tak nietuzinkowe, a dziwnym trafem ich podwładni zauważają je dopiero za którymś spotkaniem...
Teraz to ona mijała się z prawdą, bo błądzenie wzrokiem było jedną z tych jej cech, które nietrudno było dostrzec.
Właśnie uniosła wzrok na niebo, nawet nie siląc się, by przyglądać się licu brązowego samca.
- Pokój z sąsiadami najłatwiej osiągnąć, gdy się ich nie niepokoi. Stado Srebrnego Księżyca wyznaje taką zasadę w stosunkach z pozostałymi sąsiadami i byłoby wdzięczne, gdyby i sąsiedzi z północy przyjęli to do wiadomości.


RE: Płonąca równina. - Xenia - 18-02-2016

- Co ty taki agresywny? Przecież przeprosiłam... Co prawda może trochę mnie poniosło, ale... Przecież nie jestem niebezpieczna- odezwała się do Ducha, kiedy usłyszała jak na nią warczy, mimo to nawet się nie odsunęła od Beliala, ale też nie zbliżyła gdy się cofnął. Tylko trochę się zaniepokoiła przez krótką chwilę, bo nikt jeszcze nie pokazywał jej kłów, a to chyba oznaczało że nie ma dobrych zamiarów, ale Xenia jak to Xenia się tym za bardzo nie przejęła, jedynie nieznacznie odchyliła uszy ku tyłowi. Dalej przysłuchiwała się rozmowie, patrząc raz na cienistych raz na kapłankę, zwłaszcza gdy wspomniała o niej. A gdy Ines zwróciła się do niej, zorientowała się że od kiedy się pojawiła zasłania jej wciąż widok.
- Nie ma sprawy - odsunęła się szybko w bok.
- Coś mi się zdaje że nie za bardzo się lubicie - stwierdziła jakby sama do siebie, ale było to jak najbardziej słyszalne. Usiadła na ziemie, uznając że nic się nie stało i może sobie tutaj zostać, skoro Ines się na nią nie gniewa i nie ma nic przeciwko.
Od razu zainteresowała ją wieść o sąsiadach, czyli innych stadach, jak łatwo było przypuścić. Ciekawie byłoby je odwiedzić. Dlatego też zielonooka już snuła plany o kolejnych wyprawach.
- Wiesz może coś na temat innych stad? - zwróciła się półszeptem do Samiyi, nie chcąc przeszkadzać pozostałym rozmówcą. Była jeszcze trochę podekscytowana, stąd ledwo się powstrzymała żeby nie zadać na głos tego pytania. Później znów wpatrywała się w oczy Beliala zastanawiając się jak to możliwe i czy widzi na każde z nich inaczej czy tak samo.


RE: Płonąca równina. - Sadie - 18-02-2016

Beżowa nie zwlekała za bardzo z marszem. Jednak pilnowała grupy, z którą podążała. Aby przypadkiem nikt się po drodze nie zgubił, albo nie wpadł gdzieś w niechciane łapy. Turkusowe ślepia odnalazły kilka sylwetek malujących się na tle ognistego stepu, który nieco odstraszał swoją pustką i ciszą, która nieprzyjemnie wisiała w powietrzu. Do czasu, kiedy zaczęły ją mącić głosy rozmawiających ze sobą lwów. Zmarszczyła nieznacznie brwi i zbliżyła się, stając nieopodal Najwyższej. Intensywnie turkusowe oczy zmierzyły spojrzeniem OBCYCH, których zapach nieprzyjemnie drażnił nozdrza. Na powitanie jednak nieznacznie tylko skinęła im łbem. Wyprostowała się nieznacznie, a ogon opadł cicho między trawy stepowe. Uniosła pysk, obserwując uważnie nieznajomych, bez cienia jakiegokolwiek uczucia w oczach. Ni strachu, ni gniewu. Obojętność. I dziwny spokój, który emanował od beżowej. Nie mogli przecież zostawić Najwyższej samej, kiedy na ICH ziemiach wyczuwało się zagrożenie ze strony obcych. Nawet jeśli przyszli z pokojowymi zamiarami. Lepiej dmuchać jednak na zimne. Kto wie, czy gdyby Kapłanka nie pozostała z nimi sama, to nie stałaby się jej krzywda z rąk podejrzanie wyglądających samców, do których trudno było o chociaż odrobinę ufności. Nie zdradzała się jednak z tym. W milczeniu i skupieniu stała obok Ines, a jedynie jej wzrok wodził od jednego samca do drugiego, badając zewnętrzną powłokę każdego z osobna.


RE: Płonąca równina. - Belial - 18-02-2016

Belial kiwał od czasu do czasu łbem na znak że zgadza się z Ines. Biała lwica jasno dawała znać że nie zostaną w żaden sposób sojusznikami a jedynie mogą się tolerować wzajemnie. Nie przeszkadzało to szaremu bo przecież nie przyszli tu nawet w tej sprawie. Zaczął mówić dopiero gdy Xenia na polecenie Ines cofnęła się.
- Ciesze się że nie musimy sobie skakać do gardeł. Cieniowisko ceni sobie swoje skromne tereny, dlatego rozumiem że i wy cenicie sobie swoją prywatność i nie przepadacie za gośćmi. - Całe szczęście że spotkali kapłankę, dowiedzieli się przynajmniej w jakiej relacji będą ich stada, przynajmniej formalnie.
- Nie nękałbym twych ziem swoją obecnością... Jednak chciałem przeprosić za zachowanie Xis, z jej strony sę to już nie powtórzy a i reszta moich ziomków uszanuje tereny którym błogosławi księżyc. - Ah ta polityka... Grzeczne zachowanie i miła rozmowa wręcz mdliły Beliala, wolał bardziej otwartą rozmowę, jednak tutaj nie było na to miejsca.
- Chciałbym też zaoferować swoją pomoc i dobrą wolę, w razie gdyby twoje stado miało problemy, chętnie też poznam bliżej wasze stado i ciebie najwyższa kapłanko....- Tu ponownie skinął łbem nisko.
- Trzymamy się raczej na uboczu i nie szukamy zwady, gdyby jednak bliski sąsiad miał problem ruszymy z pomocą. - Ta deklaracja była szczera do pewnego stopnia, bo gdyby na dniach faktycznie coś takiego się wydarzyło, to faktycznie Belial ruszył by całe swoje siły by pomóc Ines... To dawałoby same profity.
Spojrzał na Xenię, w jego oczach można było wypatrzeć jedynie odrobinę pogardy dla niej, jednak nie była to jego podwładna i nie mógł mieć do niej pretensji.
- To jest Duch, mój przyjaciel i jak widać strażnik... - Spojrzał na niego po czym posłał krótkie spojrzenie wszystkim zebranym, chciał przedstawić Ducha, niech go poznają.