Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)



RE: Płonąca równina. - Serret - 17-08-2013

Karakalka zatrzymała się w gąszczu traw takim samym jak wszystkie dookoła. Zmarszczyła nos w zamyśleniu. Trochę tu pusto...
- To jest równina. Lwy zwykle polują w takich miejscach - oznajmiła, tym razem wyjątkowo bez cienia braku powagi. - Umiesz polować?
To pytanie było o tyle istotne, że musiała wiedzieć, czy młody póki co będzie skazany na łapane przez nią drobne ssaki, a w międzyczasie ona (lub ktoś większy...) będzie przyuczał go w tym fachu, czy może w pewnej mierze potrafi już sam o siebie zadbać. Zastanawiała się też, gdzie przebywał, zanim trafił na Nkirumę i czy spotkał już kapłankę Ines, jednak, jak na razie, darowała sobie podobne sprawy. Nie była to wiedza niezbędna do życia, a nie chciała też przestraszyć Ariego nagłym zasypem pytań.


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 17-08-2013

Również przystanął, by nie wpaść na jej zadek. Zaiste, w takich miejscach się poluje. Na pytanie, czy sam potrafi to robić, ze skruchą pokiwał przecząco łbem. Nikt go dotąd specjalnie do tego nie przyuczał, mimo, że był dość sprawny, był jednak malcem, z resztą u niego samice zdobywały jedzenie.
Serret chyba natrafiła na swe małe przeciwieństwo, zamknięte w sobie i skąpiące zbędnych słów, okazujące radość, tylko gdy na prawdę według jego mniemania jest się z czego cieszyć. Cóż, cudnie się dopełniają. Choć może to chwilowe? W końcu sporo przeżył ostatnio, mało dobrego. Być może mu przejdzie, szczególnie jeśli oddziała na niego sposób bycia karakalki.


RE: Płonąca równina. - Oresta - 17-08-2013

W drodze tutaj Oresta miała dużo czasu do myślenia, a im bardziej się zagłębiała w pewnych tematach, tym mniej pewniej się czuła. Sprawa z Mamburem zeszła na dalszy plan, przesłonięta nieustanną obawą o to, że zabłądzi, która nie opuszczała jej na krok. Do tego dodajmy jeszcze niepewność, czy te miejsce można nazwać polaną, niewesołe myśli na temat tego, na co mogła być chora ta szara lwica, a otrzymamy pełen obraz tygla wątpliwości, które targały młodą lwicą. Była prawie pewna, że przynajmniej częściowo zabłądziła. Podejrzewała nawet, że mogła obejść dookoła całą Złotą Skałę. Niemniej jednak chyba dotarła na miejsce, a przynajmniej tak wnioskowała po wysokiej trawie i trochę znajomym zapachu. A może się jej tylko wydawało? Oresta zatrzymała się i jakby po chwili namysłu zaczęła udeptywać trawę. Okręciła się dookoła i dokonawszy ostatnich poprawek, położyła się wygodnie. Nie widziała ani nawet nie wyczuła, że nie jest tu sama.


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 18-08-2013

Ari, dotychczas siedzący wyprostowany i skupiony na Serret, zarejestrował dźwięki, które wytrąciły go z owego skupienia. Nie zdarzało mu się to często. Jego ucho samo skierowało się w stronę, z której nadeszła młoda lwica, a za nim powędrował łeb. Zaciągnął się powietrzem wyczuwając nawet i nie jeden obcy mu zapach innych osobników. Wzrok utkwił gdzieś w trawach, marszcząc mordkę. Puki karakalka mu nie pozwoli, nie mógł ruszyć w stronę dźwięku. Choć wątpił też, by miała cokolwiek przeciw. Zapewne i sama zauważyła zmianę. Podniósł swój kuper i wciąż wpatrywał się w źródło dźwięków i zapachów, gdy końcówka jego ogona drgała nerwowo. Spojrzał w fiołkowe oczy, szukając w nich odpowiedzi na pytanie "co teraz?".
Choć może i obiekt, który wyrwał go ze skupienia sam stwierdzi, że jednak coś jest nie tak?


RE: Płonąca równina. - Mistrz Gry - 18-08-2013

Mimo tego, iż Oresta opuściła Wodospad, objawy które dały tam osobie znać nie zniknęły.
W gardle wciąż czuła nieprzyjemne drapanie czasem zmuszające ją do kaszlu.
Od czasu do czasu powietrze przecinał dźwięk donośnego kichnięcia, natomiast niebieskie ślepia poczęły się szklić i piec zarazem-zupełnie jak u Anubisa.



RE: Płonąca równina. - Serret - 18-08-2013

Jego reakcja bynajmniej nie zniechęciła Serret do sprawowania nad nim opieki. Wręcz przeciwnie - postanowiła potraktować to jako wyzwanie, bo, tak po prawdzie, to jeszcze nigdy nie zdarzało się jej nikogo uczyć tej niezbędnej do życia umiejętności. Uch, to może sprawić pewne trudności... Przecież jeszcze trochę i ją przerośnie.
- Będziesz musiał się tego nauczyć - stwierdziła odkrywczo. - Póki co mogę ci w tym pomagać, ale później będziesz musiał radzić sobie sam albo poprosić jednego z lwów u nas w stadzie, żeby cię tego nauczył. Widzisz, ja nie znam się na polowaniach na duże zwierzęta, które jedzą dorosłe lwy - wyjaśniła pokrętnie.
Kiedy Ari wstał, również i ona podniosła się z miejsca. Zmarszczyła nos, lekko unosząc łeb. Hej, chyba jeszcze ktoś tu był... Tym razem woń ewidentnie jej się z kimś kojarzyła, tylko z kim?
- Znam ten zapach... To chyba ktoś stąd - odezwała się w końcu, choć jej ton nie był pozbawiony wahania.


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 18-08-2013

Skinął łepkiem na znak, że rozumie iż będzie musiał się poradzić jakiegoś lwa w sprawie polowań. Gdy i ona zareagowała na nowość, ponownie zwrócił łeb w kierunku, który uprzednio obrał. Czekał na reakcję samicy. Oczywiście, jakże by mógł sam podjąć decyzję, bądź nieroztropnie samotnie ruszyć przed siebie?


RE: Płonąca równina. - Oresta - 18-08-2013

Oresta zaczęła powoli zasypiać, ale kichnięcie brutalnie wyrwało ją z objęć Morfeusza. Brązowa uniosła łapę, ale w porę się powstrzymała przez potarciem nosa. To nic nie dawało, a tylko dręczyło jej i tak biedny narząd powonienia. Nie najlepiej się czuła, to fakt. Miała wrażenie, że w jej gardle siedzi mały jeżozwierz. Do tego oczy jej piekły jakby ktoś nasypał jej tam piasku. To dlatego zabłądziła po drodze, a teraz nie zauważała obecności osób z jej stada.
Oresta podniosła wzrok na niebo, próbując choć trochę zapomnieć o sygnałach wysyłanych przez jej ciało. Zastanawiała się, kiedy przyjdzie Anubis. W tym stanie, a także, jak uświadomił jej Nkiruma, w ogóle była łatwym celem dla Mambura. Próbowała sobie wyobrażać te scenariusze spotkania z gorylem, w których nie groziło jej niebezpieczeństwo, a za to pojawiały się małe, miłe małpki i banany, ale nawet to jakoś jej niemrawo szło.


RE: Płonąca równina. - Serret - 18-08-2013

Napięcie stopniowo znikało z oblicza Serret wraz z napływem pewności, że istotnie zapach ten nie jest jej obcy.
- Idziemy - poinformowała podopiecznego o podjętej właśnie decyzji, tym razem siląc się na pewny ton swej wypowiedzi.
Ruszyła w kierunku, z którego właśnie doszło kichnięcie. Och, czyżby ktoś się przeziębił? W taką ładną pogodę? Co za pech! Karakalka przyspieszyła kroku, dostrzegłszy charakterystyczną czerwoną grzywkę młodej samicy. No tak! Jak ona mogła wcześniej jej nie rozpoznać? Przecież widziały się całkiem niedawno.
- Na zdrowie... Oresto! - wypaliła, kiedy tylko odszukała w pamięci jej miano, co wcale nie zajęło jej ta dużo czasu. - Mam nadzieję, że dość dobrze się miewasz - zagaiła, prostując swe wielkie uszy, przez co sprawiały teraz wrażenie jeszcze bardziej pokaźnych.
Na chwilę odwróciła łeb, by upewnić się, że jej nowy podopieczny idzie za nią. W przeciwnym wypadku będzie musiała prędko po niego wrócić, jeszcze się zgubi!


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 18-08-2013

Ten jednak szybkim równym krokiem dreptał za nią, nie mając w planach się gubić. Jeszcze czego, by problemy przyniósł, o nie, nie zrobiłby tego Nkirumie. Gdy Serret się zatrzymała, on również to uczynił. Więc jednak to znajoma osoba. Pewnie ze stada, a cóż, powinien szybko poznać jego członków. Wychylił łepek zza kotki by spojrzeć na Orestę, sam też wystawiając się na widok.


RE: Płonąca równina. - Oresta - 18-08-2013

Oresta zachowała na tyle przytomności umysłu, że kiedy usłyszała zbliżający się szelest, poderwała się na łapy, by zaraz przypaść przy ziemi. Jej ogon nerwowo zataczał w powietrzu esy i floresy. Trwało to tylko chwilę, bo zaraz oczom lwicy ukazała się dobrze znana postać.
Mięśnie Oresty momentalnie się rozluźniły, a na pysku pojawił się delikatny uśmiech. - Serret! - zawołała brązowa, próbując ukryć ulgę w głosie. Jak mogła się jej dać tak haniebnie podejść? - A dziękuję, jakoś. - dodała. Zza karakalki wychyliła się jakaś ciemna głowa i Oresta zobaczyła wielkie, zielone oczy wpatrujące się w nią z ...chyba ciekawością. Oresta zamrugała kilka razy, a z jej oka spłynęła łza. - Cześć. - przywitała lwiątko, a jej uśmiech stał się nieco szerszy.


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 18-08-2013

Skulił uszka cofając się o pół kroku gdy czerwonowłosa się z nim przywitała. Uh, poczuł teraz jak go ssie żołądek z głodu. Niby nie jadł tylko jeden dzień, ale był jeszcze małym dzieckiem. Nie! Musi się przyzwyczajać, ile to razy lwy nie jedzą i parę dni, a mają się całkiem dobrze. A kiedy ostatnio coś pił? Westchnął w duchu i sapnął cicho. Przestał o tym myśleć. Westchnął ponownie, tym razem już jego duch nie skrywał owego zajścia, gdy powrócił myślami do obecnej sytuacji-przywitania. Nie wypada tak, niestety. Nawet jeśli to trochę za dużo nowości jak na jeden dzień dla kogoś takiego jak on, szczególnie jeśli chodzi o ilość nowo poznanych osób, nie powinien się tak chować. Skłonił więc łepek w stronę chorej, podchodząc nieco bliżej i siadając obok Serret. Miał nadzieję, że kichnięcie Oresty nie zapowiadało czegoś poważniejszego.
Prócz głodu, również gdy opadły emocje i adrenalina, poczuł jak bolą go łapy, po tak długim i wyczerpującym biegu, który miał miejsce nim wpadł na Nkirumę. Ale to nic. Nie wolno mu przecież narzekać. Sam w sobie jest problemem, zrobili dla niego za dużo by im jeszcze jęczał.


RE: Płonąca równina. - Oresta - 20-08-2013

Uśmiech nieco zszedł z pyska Oresty, a jej brwi uniosły się w niemym zdziwieniu, kiedy czarne lwiątko się cofnęło, kuląc uszka po sobie. Zaraz jednak kiwnęło głową i zdecydowało się usiąść koło Serret. - Spokojnie, ja nie gryzę. - zażartowała, ale zaraz zdała sobie sprawę z pewnej sprzeczności między własnymi słowami a faktem, że jest w zasadzie drapieżnikiem. - W każdym razie nie kotowatych. I psowatych. No i nie jednego ptaka... - urwała, przypatrując się z namysłem lwiątku. - W każdym razie chyba wiesz, o co mi chodzi. - stwierdziła i posłała mu ciepły uśmiech. - Jestem Ore... - brązowa odwróciła się szybko i kichnęła. Skrzywiła się i zwróciła piekące ślepia z powrotem ku Serret i jej towarzyszowi. - Przepraszam. Jestem Oresta. - powtórzyła.


RE: Płonąca równina. - Ariusz - 20-08-2013

-Ariusz- przedstawił się krótko nieco schylając łepek. Pominął milczeniem wcześniejszą wypowiedź lwicy, która starała się go przekonać, że nie jest groźna. Nie cofnął się ze strachu, a z natłoku bodźców, w których skład wchodziła nowo poznana liczba osób, ale nie zamierzał tego nikomu tłumaczyć. Z resztą, starszego pouczać? Nigdy. Przypatrywał jej się trochę zmartwiony ze skulonymi uszami-wyglądasz na chorą. Nie martwił się w sumie tylko o nią. W końcu dziwnym trafem, gdy choruje jeden członek rodziny inni też zaczynają się czuć źle aż w końcu również ich dopada choróbsko.


RE: Płonąca równina. - Oresta - 21-08-2013

- Bo w zasadzie, to chyba jestem chora. - stwierdziła poważnie, po czym spróbowała zrekompensować to uśmiechem. - Chociaż z drugiej strony Anubis powiedział, że to tylko przez to coś koło wodospadu. Alergia czy coś. - wzruszyła ramionami, jakby nie warto było o tym dyskutować. - Anubis jest medykiem z naszego stada. Poznałeś go? Nie? - powiedziała lekko nieobecnym tonem, gdyż w myślach zastanawiała się, gdzie on się podziewa. Fakt, że te objawy się nasiliły, niepokoił ją więcej niż trochę. Skoro wynieśli się stamtąd, to przynajmniej powinny się zmniejszyć lub wręcz ustać. Nie podzieliła się jednak swoimi wątpliwościami ani z Serret, ani z Ariuszem. Nie chciała ich martwić.
Szkoda, że poznała Ariusza w takim stanie. On, ona i Sami na pewno mogli by wymyślić coś, by przysłużyć się stadu. Nie miała pojęcia, czy czarne lwiątko do nich należy, ale fakt, że przebywał z Serret czynił z niego coś w rodzaju "przyjaciela rodziny" w jej oczach. Nawet jeśli nie mogliby ukazać swej wartości, to przynajmniej mogliby razem poćwiczyć. Tymczasem zakichana i ledwo widząca... byłoby ciężko.