Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 02-05-2013

- Uważaj na Orvarę i Padme - rzucił od razu - To moje dwie zaufane adeptki, lecz widzę w nich nieco nienawiści i wyższości. Jeśli coś będzie nie tak, utemperuję ich zapał. Szczególnie z Pad mam dobre stosunki... Nie będę owijał w bawełnę - jest moją partnerką. Mimo to radzę polubić się z całym stadem. Integracja to podstawowy filar rodziny, którą mamy być.
Niewinny chichot wydarł się z Moranowej nagłośni.
- Tak, Aslan prócz imienia dał mi swoją grzywę i masę, za które chyba będę mu do końca życia wdzięczny - rzucił ponownie w śmiechu - No cóż, może gdybym miał smukłe ciałko jak Arto, to bym więcej panien przyciągnął!


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 02-05-2013

I o takie informacje mu chodziło. Dwie, młode adeptki chcące się wykazać, są zdolne do wszystkiego. Musi być przy nich wyjątkowo czujny... zwłaszcza przy tej drugiej.
- Możesz mi wierzyć, że jakoś nie mam ochoty mieć przerąbane od samego początku, na humory przyjdzie czas potem. Chciałbym od razu cię uprzedzić, że na początku mogę być ciut nieobecny w trakcie waszych rozmów. W ten sposób przyzwyczaję się do ich głosów i stylu mowy. Uzyskam też trochę ogólnych informacji na temat charakteru... I gratuluję.
Słysząc drugą część zdania mruknął rozbawiony.
- Masę już masz, a jak zaczniesz pracować nad mięśniami, to twoja partnerka będzie miała zajęcie na długi czas.
Na żarty kilkakrotnie napiął żylaste mięśnie prawej łapy. Gdy pazury wysunęły się, ukazało się kilka maleńkich blizn, pamiątek po cierniach i ostrych kamieniach.
- Wydaje mi się Moranie, że rozmowa z najedzonym i spokojnym stadem, będzie znacznie łatwiejsza niż ze stadem zniecierpliwionych i głodnych bestii gotowych rozszarpać każdego kto stoi im na drodze do obiadu.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 03-05-2013

Przyznał mu rację skinieniem łba. Nie było na co czekać. No, może właśnie na Padme i Orvarę, ale nim one uporają się z Wąwozem Strachu, to minie jeszcze ładnych parę godzin. Powstał więc i ryknął potężnie parę razy, dając tym samym znać stadu, by zebrali się na należącej do Świtu sawannie. Podszedł wyżej na wzniesienie, by stać się lepiej widocznym dla nadchodzących Szkarłatnych.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 03-05-2013

Szary niezwłocznie udał się w obranym przez siebie kierunku, nie czekając na resztę i jak się okazało-słuch go nie mylił. Moran w istocie znajdował się tutaj, co ciekawe, nie był sam.
Gdy samiec zbliżał się do nich wpatrywał się obcego samca, któremu jedynie skinął łbem na powitanie, gdyż nie podszedł na tyle blisko, aby ten mógł usłyszeć jego głos.
Uwagę Ragnara od razu przykuły truchła czterech antylop, które sprawiły, że ten skierował się w stronę Morana, znajdującego się na wzniesieniu.
Gdy był już obok niego, schylił łeb, wykonując płytki pokłon, po czym przysiadł obok beżowego.
-To zajęło im znacznie dłużej, niż umówiony tydzień.-stwierdził, wykrzywiając pysk z niesmakiem. Czy Ci Lwioziemcy nawet polować porządnie nie umieli? Całkiem możliwe.
Szary siedział chwilę w milczeniu-oczywiście domyślał się, że spotkali się tu na pałaszowanie okupu, ale był ciekaw, jak to się właściwie odbyło.
Przecież nie wiedział, że do żadnego spotkania nie doszło, a okup został podrzucony bez żadnej informacji.
Po chwili samiec przypomniał sobie o obcym, który znajdował się kawałek dalej, czekając w samotności. Spojrzał na niego kątem oka, aby przenieść pytające spojrzenie na Kudłacza.
-Kim jest Twój gość, Królu?-spytał, uśmiechając odrobinę, przez co owe tytułowanie zabrzmiało zupełnie nieformalnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 03-05-2013

- Salve, towarzyszu. Przez to całe zamieszanie aż straciłem rachubę czasu... Mieli więc szczęście, że spieprzyli, nim się tutaj dostałem - rzucił do Ragnara. Nie spodziewał się, że stado, a przynajmniej jego trzon, zacznie się zbierać tak szybko. Trudno, wieczorem, gdy jego dwie adeptki skończą swoją mozolną przeprawę przez teren treningu, a stado już się posili, uda się z nim w odludne miejsce na prywatną konwersację.
Spojrzał za siebie, na stojącego nieopodal przyjaciela. Tak masywny lew jak on, w dodatku o nadzwyczajnym zabarwieniu grzywy, nie mógł umknąć czujnym oczom szarofutrego.
- To Kahawian. Dawniej uchronił moje życie i od tamtej pory jest mi niczym przyjaciel. Zdecydował się na dołączenie do Świtu, więc będzie naszym adeptem. Zdążyłem już wdrożyć go mniej więcej w tajniki funkcjonowania Świtu. A jak już mówimy o nowych - poznałem Levine, bardzo sobie ciebie chwaliła - tutaj pozwolił sobie na mały, przyjacielsko-podejrzliwy uśmieszek (ach, te brudne myśli młodego lwa!) - Jej brat, Levian, od dzisiaj również zasila nasze szeregi. Stado musi się rozrastać, cóż z tego, że to lwiątka? Nawet lepiej. Im szybciej pojmą nasze postrzeganie świata, tym lepiej... Herm zaś nadal nie wyniosła żadnych wniosków z ostatniej lekcji o szacunku, ale zostawmy to na później. Jeśli będziemy musieli się jej pozbyć, to żadna strata... Dobrze, koniec mojego raportu. Jak się mają twoje sprawy, Rag? Wybacz, jeśli oderwałem cię od obowiązków. Gdybym tylko miał jakiegoś majordomusa pod łapą przekazałbym, że to tylko zwykła uczta. Cóż, tyle jadła nie może się zmarnować, a nagroda za dobrze odwaloną robotę musi być.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 04-05-2013

-Taaaa, szczerze mówiąc, to zaczynało mi to działać na nerwy. Ba, chciałem się pofatygować tam osobiście i zgarnąć te bachory, skoro taki prosty układ im sprawiał trudności. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że to byłaby jedynie strata czasu i nerwów.-odparł ze znużeniem.-I dodatkowo sprzątanie po ich rozgniecionych, pustych łbach.-dodał po chwili, oblizując się.
Z ciekawością wysłuchał informacji o nowo przyjętym, zerkając na niego kątem oka. Fakt iż samiec niegdyś ocalił życie Kudłaczowi był godny podziwu, toteż w oczach szarego Kahawian na starcie zyskał nieco respektu.
Natomiast gdy beżowy wspomniał o Levine, posyłając mu znaczące spojrzenie, samiec uśmiechnął się z zakłopotaniem.
-A tak, Levine..-tu zamyślił się na chwilkę.-Sprawiała wrażenie dobrze wychowanej i ułożonej lwiczki, ale zanim zdołałem jej cokolwiek opowiedzieć o stadzie zniknęła gdzieś. Eh, te dzieciaki-nawet chwili w jednym miejscu nie usiedzą.-pokręcił łbem, przypominając sobie stosunkowo dziwne zachowanie tamtej.
Gdy usłyszał wzmiankę o bracie samiczki odrobinę zdziwił się, jednak nie powiedział nic, potem się wyjaśni.
Na stwierdzenie o młodzikach w stadzie, Ragnar pokiwał łbem, w pełni zgadzając się z Kudłaczem.
-Racja, lwiątka to dobry materiał, który łatwiej nakierować na to, co właściwe. Jednak przydałby się ktoś, kto owym nakierowywaniem by się zajął, prawda? Odkąd Mogrimowi odbiło nie mamy nikogo takiego..-powiedział, czekając na jego odpowiedź, jednak ostatecznie zrezygnował.-A zresztą teraz to nie jest sprawa najwyższej wagi, możemy to omówić kiedy indziej. Zresztą lwiątka bez mentora mogą nawet więcej się nauczyć-w końcu będą zmuszone do radzenia sobie na własną łapę, uczenia się z obserwacji innych i tak dalej.-dopowiedział po chwili od niechcenia, urywając temat.
Następne pytanie Morana trochę zbiło go z pantałyku, a zanim odezwał się minęła dłuższa chwila.
-Moje sprawy..?-spytał durnowato, jakby nie usłyszał za pierwszym razem.-Moje sprawy to stado, a ono chyba ma się całkiem nieźle.-odparł, wykrzywiając pysk na kształt niezbyt przekonującego uśmiechu.
-A niczego konkretnego nie robiłem... Właściwie, to byłem na patrolu.-dodał z pewną dozą niepewności-Ah, te strażnicze przyzwyczajenia.-skwitował donośnym parsknięciem, przenosząc wzrok na Kudłacza.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maoni - 04-05-2013

Po raz pierwszy chyba przyszła gdzieś jako pierwsza, a nie tylko podążała za Freyem. No cóż, trzeba się w końcu usamodzielnić, prawda?
Tak więc wkroczyła raźnym krokiem, a w jej oczach błyskało zwykłe dla niej zainteresowanie. Ciekawe, czego tym razem mogło dotyczyć zebranie? Kiedy zbliżyła się wystarczająco do lwów, kiwnęła im energicznie łbem na przywitanie. Widziała, jak ktoś tak robił. Może nie w taki sposób, ale jakoś podobnie to wyglądało.
- Salve. - postanowiła dodatkowo użyć jeszcze stadnego powitania, tak na wszelki wypadek, gdyby poprzedni gest był niewystarczający. Na jej pysku pojawił się lekki uśmieszek. Miała dobry humor... Jak zawsze. Usiadła sobie w pewnej odległości od przebywających tutaj samców. Omiotła ich szybko wzrokiem, chociaż dłużej zatrzymała go na Kahawianie. Jego chyba jeszcze nie widziała. Postanowiła póki co poczekać na Freya, jak też rozpoczęcie spotkania.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frey - 04-05-2013

Wkroczył tu tuż za Maoni. Jak zdążył zaobserwować, Ragnar już zajął się rozmową z Moranem.
- Salve - rzucił, acz niezbyt głośno; nie chciał przeszkadzać najważniejszym osobom w stadzie.
Jego uwagę przykuło kilka martwych antylop oraz nieznany lew. Przybliżył się do swej przyjaciółki, by następnie szepnąć jej na ucho:
- Wiesz już, o co chodzi? I kto to jest, ten kolorowy?
Zerknął na niego raz jeszcze w celu upewnienia się, że na sto procent widzi go po raz pierwszy. I tak właśnie było, no chyba zapamiętałby osobnika o tak dziwnej grzywie...? On wolał swoją. Może i nie była tak bujna, ale kogo to obchodzi? Przynajmniej miała bardziej sensowne ubarwienie. Jak on w ogóle poluje z czymś takim na łbie? Najwyraźniej jednak musi mu to wychodzić co najmniej nieźle, bo i mięśnie nieźle się u niego prezentowały.
Frey spojrzał po sobie. Hm, chyba wypadałoby zacząć biegać albo co. Musi powiedzieć o tym Maoni, sam przecież męczyć się nie będzie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 04-05-2013

Skinął łbem na powitanie w stronę szarego samca. Przypominając sobie opis Morana stwierdził, że musi to być Ragnar, Mistrz. Przyjrzał mu się dokładniej. Przez chwilę przyglądał się ich rozmowie. Szary zdawał się być zdecydowany i z natury szybko angażujący się w sprawy stada. Dobrze mieć takiego przy sobie. Jakąś chwilę później na wzniesieniu pojawiła się młoda lwica. Z lekkim uśmiechem odkiwnął jej łbem. Zdawało mu się, że ona jest w stadzie od niedawna. Choć może z drugiej strony zachowanie wynikało z racji wieku? Nie była pewna swojego zachowania, pilnowała, czy wszystko co robi spotyka się z akceptacją. Rozpierała ją młodzieńcza energia i entuzjazm i najwidoczniej czekała na kogoś. Rozejrzał się uważnie, starał się wychwycić nowe zapachy. Chwilę później kątem oka ujrzał młodego samca, najwidoczniej zaskoczonego jego widokiem. Spokojnie spojrzał na niego.
- Salve- Odpowiedział cicho i skinął łbem. Nie chciał podnosić głosu.
Z lekkim rozbawieniem obserwował młodą parę. No cóż, musiał przyznać, jego dwukolorowa grzywa zawsze wzbudzała swego rodzaju zainteresowanie. Moment później ledwo powstrzymał się od uśmiechu, gdy młody spojrzał na niego, a potem na siebie. No cóż. Ciało to nie tylko grzywa, ale też i mięśnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levian - 04-05-2013

Niedługo potem na miejsce przyszedł Levian. Levine powinna za niedługo tu dołączyć, oczywiście o ile ona poszła za nim. Gdy dotarł na miejsce była tu już grupka lwów. Były tu lwy które młodzik widział w oazie, jakiś nieznajomy samiec, no i oczywiście Moran. Nie zastanawiając się dłużej młody skinął łbem.
- Salve. Jestem Levian - przywitał się i przy okazji przedstawił się nieznanym mu lwom. Po czym usiadł i zaczął się rozglądać. Czy tylko on tutaj był najmłodszy?
- Co się stało? - zapytał zaciekawiony.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levine - 04-05-2013

Levine musiała trzymać tempo, by dotrzymać kroku pozostałym lwom - nie wiedziała gdzie mają iść, na szczęście nie była sama. Co jakiś czas rozglądała się za Levian'em upewniając się, że się nie zapodział. Kiedy ujrzała pozostałe lwy, uśmiechnęła się. Ona też taka będzie! Silna, potężna, niezwyciężona. Usiadła obok swego bliźniaka.
- Salve. - przywitała się spoglądając na każdego z obecnych. Ogon uderzył w geście zniecierpliwienia, co w sumie nie powinno zdziwić nikogo. Mimo powagi i dojrzałości, wciąż była lwiątkiem - z nadmiarem energii. Spojrzała na Levian'a, rzucając mu pokrzepiające spojrzenie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 05-05-2013

/dobra piszem posta, bo Moronka jest ciut zajęta

Gdy w końcu z ich trójki zrobił się mały tłum, szary omiótł zebranych tu przelotnym spojrzeniem.
Taa żarełko integracja i takie tam. Niby dobra okazja na zacieśnianie więzi stadnych, jednak samiec niespecjalnie był w humorze na uczestniczenie w tym wszystkim. W ogóle nie przepadał nad takimi zbiorowiskami.
-A zresztą.-zaczął, obracając łeb w stronę Kudłacza.-Może porozmawiamy kiedy indziej-większość, zdaje się już zebrała, a zaraz i tak okolice zagłuszy burczenie w ich brzuchach.-powiedział, zwieńczając to stwierdzenie cichym parsknięciem.
-Tak się składa, że już jadłem więc może zamiast tu siedzieć, zajmę się czymś pożyteczniejszym.-skłamał, dźwigając cielsko na łapy.
-Bywaj, Królu.-rzucił na odchodne, uśmiechając się półgębkiem.
-A Wy co?-zwrócił się do zebranej tu grupy.-Czekacie aż samo Wam do pysków wskoczy czy co? Nie gapcie się tak, tylko jedzcie. Tylko mi tu bez kłótni, dzielić się po równo.-zakomenderował, uśmiechając się, coby to tak surowo nie brzmiało.
Następnie obrócił się i najzwyczajniej w świecie odszedł, znikając gdzieś na horyzoncie.

zete


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levian - 06-05-2013

Aha, czyli Moran zwołał wszystkich na obiad? Ale fajnie! Levian i tak już się zrobił głodny od tych wrażeń. Z uśmiechem spojrzał na siostrę, a potem na padlinę.
- Chodź, Levine - powiedział, po czym zabrał się za pałaszowanie. Mięso było nawet dobre. W pewnym momencie przypomniał sobie gdy to u niego w rodzinie jadło się posiłek, a po chwili przypomniały mu się słowa Morana że Świtowcy to jak jedna rodzina czy coś w ten deseń. No i miał rację...


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 06-05-2013

Pozwolił Ragnarowi odejść. Nie ma co tracić czasu i jadła, gdy ktoś go nie potrzebuje. Zapewne przybędzie tutaj zaraz chorda głodnych Świtezian, których zapędy trzeba będzie zaspokoić. Morskie oczy, napełnione jakąś nadzieją, blaskiem, patrzyły przyjaźnie na Maoni i Frey.
- Salve - przywitał ich z tym samym uczuciem w głosie, który tkwił w jego spojrzeniu. - Lwioziemcy przynieśli zażądany przez nas okup. Bierzcie i jedzcie, mięsa jest sporo. Zostawcie tylko jedną antylopę dla Orvary i Padme. Pewnie będą wymęczone po "wycieczce" po Wąwozie Strachu. Dołącz do nas, Kahawianie, jesteś teraz częścią nas - zwrócił się w tych słowach do dawnego przyjaciela, wciąż trwającego na uboczu.
- A skoro jesteśmy już razem... Frey, Maoni, poznajcie Kahawiana, mego starego druha, oraz Levine i Leviana, którzy będą teraz pod opieką Świtu. I was, drodzy adepci, gdyż już za parę miesięcy będą się z wami dzielić obowiązkami.
Rozejrzał się dookoła. Wyglądało na to, że nikt już nie zmierzał w stronę samotnie stojącego drzewa. Może nie dosłyszeli jego wołania? Zaryczał raz jeszcze mimo swoich wątpliwości. Herm pewnie wszystko jest już obojętne, Erick pewnie znów zniknął i pojawi się po paru miesiącach z kolejnym młodym i pretensjami do wysokiej rangi z racji królewskiego pochodzenia, a Chikji wcale nie posądzał o chęć przyjścia. Kiedy więc upewnił się, że są w kameralnym gronie, wbił zęby w udo jednej z antylop, by chwilę później delektować się smakiem jej mięsa.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levine - 06-05-2013

Levine szastnęła ogonem o ziemię, by następie wolnym krokiem podążyć za bratem. Zajęła miejsce obok niego, od razu zajmując się pałaszowaniem mięsa. Ostatni raz widziała tyle miejsca, kiedy wielki byk buffalo został powalony przez jej rodzinę. Uśmiechnęła się lekko, wziąć nie przerywając spokojnego obiadu.
- Mówiłam ci, że Świt jest świetny. - szepnęła szybko do brata, by nie tracić czasu. Uważała, że musi się najeść, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka okazji zdarzy się po raz kolejny.