Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Chikja - 11-05-2013

- Ta zajebisty..- Mruknęła pod nosem, Świt był taki super prou niesamowity i w gule. Chikja przewróciła teatralnie oczyma, niech sobie myślą co chcą ją to średnio interesowało.
Gdy Maoni wyskoczyła z propozycją radosnego hasania dla zabicia "zbędnego czasu" ledwo powstrzymała się od parsknięcia, dwuletnia lwica z mentalnością lwiątka i równie dojrzały Frey.
- Proponuje Wąwóz Śmierci.- Idealne miejsce do chopsiaków i hasanka, a nóż się stanie na starej kości i zbawienne zakażenie gotowe. Uśmiechnęła się zasysając powietrze, nie ma to jak sobie pogderać. Każdy tak czasem lubi, czarna zaś wręcz ubóstwiała nabijać się z swoich rozmówców, takie hobby.
Zerknęła na Kaha, dziecko wojny.. idealny kandydat na pionka w Świcie, a reszta? Jak się zamknie oczy można by udawać że ich nie było.
Zanim jej stalowe kule spoczęły na Królisiu zatrzymała wzrok na brązowym Aresie, jak można było nazwać stosunek rodzinny tych dwojga? Daleka ciocia i wypierdek? Parsknęła, Arto nie był z krwi Kami do dziś nie wiedziała skąd w jej matuli było tyle uwielbienia dla tego musztardowego, może taki fetysz? Ponoć każdy jakiś tam miał.
Nabrała powietrza w płuca i skierowała pysk ku Moranowi obdarzając go świdrującym spojrzeniem. Jak dalej będzie udawał że jej tu nie ma to zwyczajnie zniknie śmierdzieć sobie gdzie indziej.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 11-05-2013

Kudłacz nie ignorował Chikji - nie zauważył jej po prostu, bo cały ryj miał zagłębiony w cielsku antylopy i dopiero przybycie Aresa odciągnęło go od tego zajęcia. Oderwał się od brązowego futra lwiątka i oblizał pysk, który nadal był zmoczony czerwoną krwią zwierzyny. Młodszy brat przywódcy zapewne także znalazł teraz jej ślady na swojej głowie.
- Salve, Chikja - rzucił do czarnofutrej. Doskonale pamiętał jej personę po zebraniu na Skale Skazy, które zwołała jeszcze Kami. Była jednym z jej potomstwa, które za nic miało sobie starania matki - i całe stado w ogóle. Szkoda nerwów dla kogoś takiego, jak ona. O ile było mu jednak wiadomo, nadal była częścią Świtu.
- Lwi przynieśli nam żarcie - skinął głową w kierunku tego, co zostało z antylop. - Wcinaj.
On tymczasem, czekając na wyjaśnienia braciszka, skierował swój wzrok ku horyzontowi. Ciekawe, jak w Wąwozie radziły sobie Orvara i Padme. Będzie musiał zajrzeć do nich, lecz dopiero, gdy nadejdzie na to czas.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frey - 11-05-2013

Już chciał odgryźć się jej w jakiś nieszablonowy sposób, jednak w porę zdołał się powstrzymać. Nie może się tak jej odszczekiwać, w ten sposób na pewno się jej nie spodoba... Chyba głupi był ten pomysł. Ale kogo innego miałby próbować poderwać? One wszystkie były stare, młode albo brzydkie, tylko Maoni się jako tako nadawała...
- To może chodźmy gdzieś na wolne? - zaproponował, puszczając mimo uszu debilną uwagę Chikji.
Tam mogli spotkać kogoś do dręczenia. Na pewno jeszcze więcej takich osób byłoby na Lwiej Ziemi, ale wybranie się tam z pewnością nie spodobałoby się Moranowi. A szkoda, przynajmniej byłoby ciekawie. Na Świcie nie ma żadnych osób w typie biednych Lwiozimek. Za wyjątek można uznać Ajris i Nzuri, ale ich to już wieeeki nie widział.
Z nudów spojrzał po obecnych. To ma być Świt, tak? Prawie same dzieciaki? Miło, potencjał jak się patrzy... Prychnął pod nosem, wznosząc wzrok ku niebu.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Chikja - 11-05-2013

Przechyliła głowę w lewo i prawo, a czarne szpiczaste uszy klapnęły z jednej strony łba na drugą. Obejrzała sobie resztki padliny i podniosła tyłek by podejść do ścierwa.
Zatrzymała się nad nim i położyła smolistą łapę na rozdartej skórze poszarpanych mięśniach i wystających kościach, naciągając to pierwsze i drugie. Sęk w tym że nie była głodna. A przynajmniej nie takie apetyty targały jej wybrednym podniebieniem.
- Ładny kawał mięcha.- Pochwaliła robotę Lwich, naprawdę dorodne zwierzątko to kiedyś było, wytarła łapę o pierś.
Prychnęła uśmiechając się krzywo, reakcja Freya była rozbawiła ją.
Zerknęła pod łapy wyszukując jakiegoś luźnego kawałka zdobyczy, łeb, kończyna, kawałek zadka z ogonem, idealny.
Pochwyciła go w zęby i zarzuciła łbem posyłając z plaśnięciem w potylicę tamtego.
- Ups.. jaka ze mnie niechlujna niezdara.- Roześmiała się kokieteryjnie i przeskoczyła za sterczące żebra skrywając się za nimi niczym za okopem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maoni - 12-05-2013

Na uwagę Chikji nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi. Czekała jedynie, aż Frey coś zaproponuje. Kiedy ten się odezwał, ona milczała przez chwilę udając, że zastanawia się nad jego propozycją.
- Ostatecznie może być. To chodźmy. - powiedziała, uśmiechając się ponownie. Ona tam była już gotowa, po co dłużej tu ślęczeć. Podeszła już nawet kilka kroków, kierując się w jakimś przypadkowym kierunku, po czym odwróciła się, by zobaczyć, czy złotooki podąża za nią. On właśnie wtedy dostał mięchem. Spojrzała ze wstrętem na Chikję. Kiedyś wzięłaby to jako zwyczajny żart i nie mogłaby się powstrzymać od śmiechu. Ale choć trochę się zmieniła od tego czasu.
- Chyba naprawdę Ci się nudzi. - mruknęła, ciągle wlepiając w nią wzrok, w którym dalej malowało się zniesmaczenie. Widziała już, jak członkowie Świtu dokuczali Lwioziemcom, czy jakimś innym przypadkowym lwom. Ale ta czarna najwyraźniej nie umiała rozróżnić swojego od obcego.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frey - 12-05-2013

Frey bardzo żałował, że nie ma takiej zasady jak 'jak ktoś ciebie ignoruje, to ty też masz go ignorować'. Tak się bowiem złożyło, iż zupełnie nic sobie nie robił z obecności Chikji, ta jednak najwyraźniej postanowiła zmienić ten stan rzeczy... Ciężko udawać stoicki spokój, kiedy o jego policzek obił się kawałek padliny.
Wstawszy, spojrzał na tamtą, mrużąc oczy z irytacją.
- Nie wiesz, że to nieładnie bawić się jedzeniem? - syknął, czyniąc jeszcze jeden krok w stronę czarnej.
Przeciął powietrze zamaszystym ruchem ogona. Normalnie zapewne spytałby, czy 'mama cię nie nauczyła, że jedzeniem się nie bawi', ale w tym przypadku, hm... Do Kami miał szacunek (chociaż nadal zachodził w głowę, dlaczego tak nagle zostawiła ich na pastwę Morana), ale ta jej smarkula trochę na zbyt wiele sobie pozwala. Za kogo ona się uważa, za jakąś cholerną księżniczkę, której wszystko ma uchodzić na sucho?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 12-05-2013

Ze wzmożoną uwagą obserwował czarną. Pozwalała sobie na sporo w stosunku do reszty, a oni po prostu to... akceptowali? Czy może po prostu olewali? Kahawian nie zareagował na jej słowa, jakby nie patrzeć, w ciągu tych lat przyzwyczaił się do takich określeń- w sumie były mu nawet na łapę. Nikt, chyba że był głupi, nie decydował się na otwarte rzucenie mu wyzwania.
Gdy Frey oberwał mięsem, zmarszczył nos. Nie tak traktowali się członkowie stada. Zerknął szybko na młodych, oczekując ich reakcji- oboje chyba stracili cierpliwość do jakby nie patrzeć, młodszej od nich samicy. W momencie gdy żółtooki zbliżał się do Chikji, samiec podniósł się i podszedł do Morana. Chyba przyjaciel będzie miał mu do powiedzenia jeszcze kilka zdań w ramach wyjaśnień. Młody adept był wyraźnie zły, a niebieskooka traktowała całą sprawę niczym najlepszą zabawę. W takich sprawach są dwa wyjścia. Albo sprawa rozejdzie się po kościach, albo zaraz będziemy mieli na łbie dwa walczące młodziki.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Moran - 12-05-2013

Taki obrót spraw nie mógł ujść uwadze Morana, który postanowił zareagować, nim dojdzie to walki na kły i pazury. Ruszył w stronę adeptów, by z groźnym pomrukiem stanąć pomiędzy zwaśnionymi stronami.
- Kompletnie wam się we łbach pojebało, dzieci? - rzucił niemal przez zęby, wściekłe spojrzenie miotając to ku Freyowi, to ku Chikji. - To wszystko, czego się matka nauczyła - kierowanie złośliwości ku własnemu stadu? Jej tu już nie ma, Chikja, lecz jestem ja i nie będę tolerował twojego mamtowdupizmu i wkurwiania Świtezian. Zejdź mi z oczu i nie pokazuj się, póki nie będziesz potrzebna.
Do gniewnego samca nic nie powiedział. Rozumiał doskonale jego reakcję i nie miał mu nic za złe. Cisnął wrogim wzrokiem ku czarnofutrej.
- Rozejść się, już - syknął do skłóconej trójki, po czym sam wrócił do Kahawiana. Chwycił w pysk jedną z antylop, po czym bez słowa, wkurzony i naburmuszony, ruszył w stronę Wąwozu Strachu. Tam czekały na niego znacznie bardziej myślące i zgrane persony.

zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Chikja - 12-05-2013

- Oh, najwidoczniej zabawa jedzeniem jest mniej dorosłym zajęciem niż brykanie po sawannie. Mój błąd.. zwykły nietakt..- Wzruszyła ramionami, nie trafiła w gusta mówi się trudno.
Gdy Fray podszedł do niej wyprostowała się wystawiając ze znudzeniem język.. Świtezianie, cholerna banda nudziarzy. Przewróciła oczyma.
Reakcja Morana była szybka, ale ciut bezcelowa.
Jakiej walki? Kto jak kto, Chikja była tą ostatnią która będzie się bić, z taką posturą nie takie ekscesy były jej w głowie.
- Pff, jakich tam zaraz złośliwości, poza tym od kiedy to Szkarłatni są tacy niedotykalscy i wrażliwi...- Parsknęła marszcząc pysk odsunęła się od Morana wysłuchując tyranki z brakiem większego przejęcia, grunt że się starał.
Gdy władca już sobie poszedł położyła po sobie uszy i ziewnęła otrząsając.
- Cokolwiek, rozkaże wasza.. wspaniałość.- Wyrecytowała jakoby wyuczony na pamieć kawałek.
Znów zerknęła na Freya, tym razem obdarzając go wyjątkowo parszywym i niemiłym uśmiechem- tym diabelskim, mały wkurwiający troll.
- To papaśki kociaczki..- I sobie poszła, w stronę Skały Skazy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levine - 12-05-2013

Levine właśnie sobie siedziała i odpoczywała, kiedy coś na nią wpadło. Zrobiła agresywny obrót i chciała zamachnąć się łapą. Zobaczyła lwiaka, kończyna zatrzymała się w locie a kremowa posłała mu przepraszający uśmiech.
- Salve. - wykrztusiła przypominając sobie słowa Ragnara. Wspominał coś o innym lwiątku w Świcie. Momentalnie jej sylwetka skurczyła się, jakoby przypierając postawę uległą.
- Jestem Levine. - przedstawiła się uprzejmie. Odwróciła łeb w stronę 'przedstawienia', ale po chwili całe zajście utraciło jej zainteresowanie. Ares był znacznie ciekawszy i to jego postanowiła zbadać bliżej. Trzeba znaleźć jakiś pretekst.
- Leviaaaaaan... - wyrzuciła z pretensją, podchodząc do brata. Trąciła go łapką. - Znowu nie będziesz miał siły się bawić!
Zmarszczyła nos i wróciła do Aresa.
- Idziesz się pobawić? - zapytała radośnie, a ogon poruszył się energicznie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Ares - 13-05-2013

Skinął łbem bliźniakowi płci męskiej, lekko strosząc przy tym brwi. Zdziwienie nie powinno jest tu nieuzasadnione, od kilku miesięcy żył ze świadomością, że był jedynym lwiątkiem w tym stadzie, a ty nagle pyk, i pojawia się nowa dwójka. Nie zaprzątał jednak sobie już tym głowy, bo różowy jęzor Morana szybko je zastąpił. Posłał mu powitalny, ciepły uśmiech i cicho słuchał co miał mu ważnego do powiedzenia, a tak się własnie złożyło, że przedstawił mu nowych członków Świtu. Skinął im każdemu oddzielnie łbem, patrząc z niemym szacunkiem na poharatane oblicze najstarszego samca. Potem już kierował się czymś innym- w tym przypadku burczącym brzuchem. Podszedł, wziął swoją porcję i odszedł nie chcąc nikomu torować drogi do padliny. Pochłonął ją w dość zatrważającym tempie, po czym oblizał pysk z uwielbieniem. Potem już obserwował adeptów, jak się kłócą i jak przywódca zarządza porządek. Pacnął kilka razy ogonem i skrzywił się widząc jak Moran odchodzi. Dopiero co go spotkał, a on go zostawia! Obejrzał się zrezygnowany na bliźniaki, które jako jedne z nielicznych zostały w tym miejscu.
-Salve, Levine. Jestem Ares.-odparł, lecz nadal z lekkim dystansem. Nie znał jej, więc było jasne, że jej nie ufał, mimo że była z jego stada. Na to potrzeba czasu. Pacnął ogonem o ziemię i nastawił uszy w stronę lwiczki.
-A w co?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Levine - 13-05-2013

Cóż z niej za wspaniała i efektowna aktorzyna! Jej nozdrza poruszyły się delikatnie kiedy pysk rozświetlił uśmiech a oczy zabłyszczały radośnie.
- W cokolwiek. - odparła pewnie poruszając ogonem. - Możemy poszukać twoje brata. Wydawał się nieźle wkurzony.
Błyskotliwa, piękna i w dodatku mądra. Czego więcej chcieć?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maoni - 13-05-2013

Aż się zdziwiła, z jakim spokojem Frey podszedł do poczynań tej czarnej. Gdyby coś takiego jej zrobiła, to na pewno nie potrafiłaby się tak zachować. Łaał, normalnie Frey, zrobiłeś wrażenie na błękitnookiej.
Zerknęła na przywódcę, kiedy ten wkroczył do akcji. I w sumie dobrze, bo ta potyczka mogła się nie za dobrze skończyć. I miał rację, lepiej jak już stąd sobie pójdą. Z ulgą zauważyła, że czarna wysłuchała dobrej rady Morana i zniknęła stąd. Jakoś nie miała ochoty dłużej na nią patrzeć. Niby należała do ich stada, ale jakoś średnio to było po niej widać. Ale nieważne, lepiej jak i oni zrobią to, co i długoucha.
- Chodźmy już lepiej. - powiedziała, wyjątkowo jak na nią poważnie, po czym po prostu stąd wyszła.

zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 13-05-2013

A więc to taka milutka bestyjka- stwierdził. Może lwica młoda i niepozorna, ale Kahawian podskórnie czuł, że z nią mogą być poważne problemy. Nie, z nią w życiu się nie dogada... za grosz szacunku do kogokolwiek. Ciekawe co będzie za kilka lat, jak dorośnie- brązowofutry wstrząsnął się lekko. Kątem oka zauważył rozmawiające młodziki. Przyjemna z nich gromadka, przy odrobinie szczęścia będzie zgrane trio. Odprowadził wzrokiem wzburzonego Morana- przydałaby mu się chwila odpoczynku, tymczasem on znów gdzieś się wybierał. No cóż, rola przywódcy wiąże się ze sporą ilością obowiązków. Jego pysk mimowolnie zmarszczył się ukazując kły na ostatnie słowa Chikji, no co jak co, ale bez przesady... ponury nastrój przeszedł chwilę później w rozbawienie, gdy wyłapał słowa Levine. Gdyby mógł, zapewne powiedziałby, że to raczej kiepski pomysł. Jednak na lwiątka nie ma żadnego wpływu, a wtrącanie się na samym początku w zabawę tylko zniechęciłoby je do niego. Westchnął tylko ciężko i wzrokiem odszukał miejsce gdzie wcześniej leżał. Jak na jeden dzień starczy emocji, czas na chwilę samotności. Powoli opadł na trawę, po czym podkurczył przednie łapy, chowając je w gąszczu grzywy. Spojrzał w niebo- zanosi się na burzę. I tak od kilku dni...


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frey - 14-05-2013

Spuścił łeb, obawiając się, że jeśli jeszcze przez chwilę będzie patrzył na tę całą Chikję, to zaraz nie wytrzyma. Swoją drogą, co to za idiotyczne imię... Ale już pomijając to, to on naprawdę ledwo powstrzymywał się od warczenia. Jaka ona była bezczelna! Gdyby jeszcze był od niej młodszy, to przyjąłby to z większym zrozumieniem, ale tak na starszego się rzucać... Ej, ej, ktoś tu chyba nie zna reguł tego wszystkiego.
- Racja, idziemy - burknął przez zęby, po czym, upewniwszy się, że Moran już odszedł, splunął na ziemię ze wstrętem.
Chciał dodać jeszcze jakiś ciekawy epitet, ale trochę obawiał się z kolei reakcji Kahawiana. Tego nie przewidzisz, zupełna ruletka... Lepiej nie ryzykować.
Szybkim krokiem ruszył za Maoni, nadal kontemplując w myślach głupotę co poniektórych przedstawicieli ich 'świtowej elity'.

Z/t