Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 08-07-2013

Słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem, kiedy silne, płowe łapy Mai raz jeszcze rozgrzebywały piach terytorium Świtu. Lwica przysiadła pod drzewem, dokładnie tym, które kiedyś mijała w drodze powrotnej ze Skały Skazy. Byli blisko, wystarczająco blisko, by stado było w stanie ją usłyszeć - rozpoczynał się więc ostatni etap ich wędrówki. Najgorszy, najtrudniejszy, a od którego zależało najwięcej. Maya znów zaczynała odczuwać wynikający z tego niepokój - lwica obwąchiwała nieufnie pień drzewa, jakby samo miało zamiar ich przygnieść, jedynie usypiając czujność przyjemnym cieniem. Nie zdawało się jednak być w żaden sposób wykorzystywane przez tutejsze lwy, nie znalazła na korze nawet śladu po pazurach, czy też jakiejkolwiek, nawet zwiewnej cząstki zapachu. Zastanawiało ją, dlaczego - miejsce było naprawdę dobre, a Świt już pokazał jej, że wiedział, co dobre.
Czekała teraz jedynie na pojawienie się malca - wprawdzie zatrzymali się kilkukrotnie w trakcie wędrówki, jednak domyślała się, że ciągły bieg musiał w końcu go zmęczyć. Pytanie, czy przypełznie na miejsce wystarczająco szybko? Wolała zaczekać na niego, nim zacznie nawoływać.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 08-07-2013

Myślał, że uda mu się przebiec całą drogę, ale mylił się. Czekał z niecierpliwością na ów przerwy, podczas których starał się złapać oddech. Dopiero pod koniec biegu pozwolił sobie przejść do truchtu i zgubić Mayę. W sumie przespacerowałby spory kawałek, gdyby nie fakt, że mieli udać się w konkretne miejsce. Poza tym prawdopodobnie był potrzebny. Owszem, nie chciał dołączać do żadnego stada. Najchętniej po prostu zboczyłby kursu i schował gdzieś na kilka dni, a potem wrócił do samicy z podkulonym ogonem. Wiedział, że gdyby próbował, pewnie nie znalazłby jej ponownie... albo oddałaby go sępom. Tak czy siak, sam przetrwać jeszcze nie potrafił. Miał szansę przekonać się na własnej skórze: podczas miesięcznej wędrówki wymizerniał tak bardzo, że wciąż było widać tego skutki.
Zatrzymał się pod wzniesieniem, unosząc błękitne ślepia do góry. Maya często wybierała miejsca wyróżniające się w tle, dzięki czemu łatwiej było mu ją odnaleźć. Spojrzał na nią pytająco stojąc tak dłuższą chwilę u podnóża górki, po czym poczłapał do niej niespiesznie.
-To tutaj?- zapytał rozglądając się. Miejsce to wydawało mu się być okropnie znajome. Nie skojarzył go jeszcze z nauką wspinania, którą odbył tutaj z Shaidem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 08-07-2013

- No, tak lepiej. - Odezwała się w kierunku lewka, nie odpowiadając na jego pytanie. Musiała przyznać, że poszło mu teraz o wiele lepiej, niż rano: widziała doskonale, jak bardzo był zmęczony, ale też zauważyła, że się nie poddał. Dobrze. Ale nie wystarczająco dobrze. - Ale wciąż zbyt wolno. - Skrzywiła się w jego kierunku, lecz tym razem powstrzymała się od zdzielenia go łapą. Zamiast tego zadarła łeb i zaczęła nawoływać: po lwiemu, pomrukiem dawno już zapomnianym w tych ziemiach. Wielokrotne, niskie rzężenia, którego to stado dawno nie słyszało. W ten sposób lwy w dziczy informowały inne o swojej obecności i teraz wykorzystała to, by poinformować o niej Świt. W nadziei, że usłyszy to również Ragnar.
- Tak, to tutaj. - Dodała, kiedy już skończyła, zupełnie niepotrzebnie. - Trzymaj się blisko mnie, Akira.
Teraz pozostało tylko czekać.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 08-07-2013

Szary przechadzał się po terenach stada powolnym krokiem, przy okazji sprawdzając czy aby nie pałętają się tu jacyś intruzi. W końcu jednak zmęczony i rozdrażniony promieniami słońca, bezlitośnie smagającymi jego grzbiet zdecydował się na chwilę odpoczynku.
Skierował się więc na dobrze mu znane drzewo, jedyne w tej okolicy dające skrawek upragnionego cienia.
Nawet z tej sporej odległości, która dzieliła go od celu był w stanie zauważyć, że sylwetka drzewa majacząca na horyzoncie była dziwnie zniekształcona.
Ktoś tam był.
Szary nieco przyspieszył kroku aczkolwiek dalej utrzymywał powolny rytm, z jakim stawiał masywne łapska na ziemi. Niespecjalnie mu się spieszyło.
Gdy był na tyle blisko, aby rozpoznać jedną z postaci, którą była Maya kontynuował chód, natomiast gdy błękitne ślepia zauważyły drugiego, znacznie mniejszego osobnika, Ragnar zatrzymał się. Po chwili przysiadł na ziemi, stawiając uszy na sztorc i uważnym spojrzeniem zmierzył młodzika. Dłuższą chwilę wpatrywał się w lwiątko, namyślając się nad czymś i zachowując swoje spostrzeżenia dla siebie.
Gdy skończył oględziny obcego wzrok przeniósł na lwicę. Końcówka ogona poruszyła się nieznacznie, a łeb ledwie widocznie przekrzywił się wyraźnie oczekując na jakieś wyjaśnienie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 08-07-2013

Podszedł bliżej samicy chowając się między jej przednimi łapami. Jak blisko to blisko. Zadarł łepek do góry wlepiając go w podbródek samicy i zastanawiając się, jaki cel ma nawoływanie. Zamrugał parokrotnie, po czym rozejrzał się. Nie minęła dłuższa chwila, gdy na horyzoncie dostrzegł dużego samca. Nie był pewien, czy to wszystko było takim dobrym pomysłem. Byli doskonale widoczni, a teraz jeszcze każdy w okolicy wiedział, gdzie są. W dodatku ten dorosły lew zmierzał w ich stronę. Cofnął się dwa kroki i uniósł uszka uważnie przyglądając szaremu. Nie wyglądał na nastawionego wrogo, ale z drugiej strony przyjacielem zapewne też nie był. Czy należał do tego stada, o którym mówiła Maya? Wcale nie chciał mieć za wiele do czynienia z szarym. Nie widziało mu się też poznawanie innych, zapewne równie ogromnych lwów. Trzech samców, cztery lwice. Razem siedem członków. Nie bardzo wiedział, co miał oznaczać ten podział, ale przemyślenia ponownie zostawił dla siebie.
-Co on zamierza?- szepnął do niej, jak gdyby chcąc ukryć swoją obecność. Nie miał pojęcia, że Ragnar dostrzegł go pod brzuchem samicy. Trawa na wzniesieniu była na tyle wysoka, że sięgała malcowi do łokci. Nie zapominając o fakcie, że Akira siedział nieco przygarbiony. Czuł się bezpiecznie, a mimo to dręczyła go niepewność, którą wyczuł wcześniej u Mai, gdy obwąchiwała drzewo.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 08-07-2013

Lwica wyprostowała się na widok znajomej już sobie sylwety, zbliżającej się do nich powolnym, spokojnym krokiem. Obecność Ragnara zarówno uspokajała ją, jak i wyprowadzała ze spokojnego rytmu - pamiętała wszystkie słowa, które usłyszała od niego pod swoim adresem, a najmocniej te, które tyczyły się jej ewentualnego powrotu. Widok jego pyska, przechylonego w oczekiwaniu na odpowiedzi niejedną na jej miejscu pewnie wyprowadził z równowagi. Ona jednak w odpowiedzi odwróciła spojrzenie i zastrzygła uszami, wysyłając w jego stronę jasny sygnał, że nie przyszła szukać zwady, tylko porozmawiać. Zdążyła to zrobić w porę, na to wychodzi - samiec nie zareagował na obecność Akiry niczym więcej, niż pytającym spojrzeniem, a to był chyba najlepszy scenariusz, na który była przygotowana. Obawiała się, że będzie musiała stanąć w obronie malca, jednak jego wątła figurka zdawała się nie wyprowadzać Ragnara z równowagi. Ignorując szept malca odsłoniła go jego oczom w pełni, stając obok niego.
Schyliła nieco łeb przed szarym samcem, po czym zbliżyła się do niego o kilka kroków, niepewnie spoglądając mu w oczy - gotowa natychmiast uciec spojrzeniem i wycofać się, jeśli tylko to zachowanie mu się nie spodoba. Przystanęła w bezpiecznej odległości, tak, jak wcześniej, badając reakcję samca. Wciąż zachowywała się po swojemu, jak w jej oczach każda lwica powinna, kiedy próbowała stać się członkinią stada. Pomimo prezentu, który zostawiła mu na Skale kilka dni temu, wciąż była ostrożna - czuła się nieco tak, jakby balansowała nad przepaścią, lecz nie budziło w niej to niczego więcej, niż niepokoju.
Mimo wszystko, wolała cel swojego powrotu wyjawić w drugiej kolejności, najpierw przedstawiwszy mu lwiątko, które chowało się za nią.
- Ma na imię Akira. - Skinęła łbem w kierunku malucha. Że to nie był jej bachor Ragnar chyba był w stanie zauważyć natychmiast, dlatego uznała ten fakt za oczywistość, której nie warto ubierać w słowa. - Znalazłam go dwadzieścia dziewięć nocy temu poza Krainą Czterech Stad i od tego czasu opiekuję się nim.
Lwica wyprostowała się, nabrawszy powietrza w płuca. Wolała nie nadużywać jego cierpliwości i wyjawić mu faktyczny powód jej powrotu teraz.
- Szukałam stada, które zapewniłoby mnie i Akirze bezpieczeństwo, przynajmniej do momentu, w którym miałby zostać wygnany. Rozmawiałem ze stadem z Lwiej Skały i Srebrnym Księżycem, ale to twoje stado jest najlepsze. Jak mówiłeś, Ragnar. - Pozwoliła sobie zwiesić nieco przed nim łbem, uciekając spojrzeniem w bok. Kropla uległości. - W zamian za bezpieczeństwo jego i moje wniosłabym do stada wszystko, co tylko wiem o polowaniu. Moją siłę, zręczność i wytrwałość. Wszystko, co wiem o walce, tropieniu i... wychowywaniu młodych.
Maya wyprostowała się na powrót, tym razem kierując spojrzenie w stronę lwiątka, które wciąż trzymało się gdzieś za nią. Dopiero po chwili powróciła nim do Ragnara, spoglądając mu prosto w oczy.
- Pozostałe lwice nie musiałaby nawet zajmować się Akirą, wychowałabym go sama i pilnowała, żeby nie wchodził wam w drogę, ani przy odpoczynku, ani przy jedzeniu. Z drugiej strony, nie pozwolę nikomu skrzywdzić ani jego, ani siebie samej. Ani samego stada.
Lwica cofnęła się o kilka kroków, kiedy już powiedziała wszystko, co tylko miała do powiedzenia. Badając uważnie reakcję samca instynktownie zasłoniła sobą lwiątko, na wszelki wypadek, jakby jej słowa nie przypadły Ragnarowi do gustu. Odważyła się zaryzykować jeszcze jedno.
- To dlatego powróciłam, Ragnar.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 08-07-2013

Szaremu nie umknęły iskierki niepewności, wciąż goszczące w ślepiach zielonookiej, dlatego nie chcąc budzić w niej większego niepokoju, postanowił położyć się. Jego łapy już zginały się w stawach, a zad zmniejszał odległość, dzielącą go od ziemi, gdy w uszach zadźwięczało mu imię lwiątka.
Szary momentalnie znieruchomiał, a jego źrenice wyraźnie zwiększyły swój rozmiar, nie tyle co symbolizując zdziwienie, a prawdziwy szok.
Lwisko zamrugało kilkukrotnie i przeniosło spojrzenie na Akirę, wpatrując się w nań nachalnie.
To nie może być on. Przemknęło mu przez myśl, jednak już po chwili, nie miał co do tego wątpliwości-stała właśnie przed nim miniatura musztardowego. Ta sierść, te ślepia, nie, to nie mógł być przypadek.
W zniecierpliwieniu wysłuchał tego, co Maya miała mu do powiedzenia, w międzyczasie poruszając nerwowo końcówką ogona. Był na tyle przejęty odnalezieniem się młodego, że nie mógł się skupić na jej słowach, których zaledwie urywki docierały do jego łba, podczas gdy on sam wpatrywał się w miniaturowego musztardowego.
Gdy lwica skończyła swój wywód, szary spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem pyska.
-Maya, nie mam bladego pojęcia, jak to się stało, że on jest tu z Tobą.-powiedział, milknąc na chwilę.-Ale to lwiątko, znaczy się Akira to brat Przywódcy, a zarazem Książę Szkarłatnego Świtu.-wyjaśnił po chwili, zastanawiając się czy niezbyt dobitnie wyraził się o tej całej sytuacji. Wytrącony z równowagi własnymi słowami, przeniósł wzrok na młodzika. Znali się nawzajem, przynajmniej za czasów Arto toteż dystans z jakim podchodziło do niego lwiątko nieco go zdziwił.
-Akira, pamiętasz mnie? Jestem Ragnar, podwładny Arto.-oświadczył, wpatrując się w niego uważnie.-Raz nawet pilnowałem Ciebie i Twojego rodzeństwa... chociaż tego możesz nie pamiętać, byłeś jeszcze małą, futrzaną kulką.-powiedział, wlepiając w niego ciekawskie ślepia i uśmiechając się przyjaźnie w nadziei, że ten może coś skojarzy.
-Moran i Ares muszą się koniecznie dowiedzieć o Twoim powrocie.-zakomenderował, wyprostowując się.
Po chwili przypomniał sobie o obecności Mai, toteż rzucił jej przepraszające spojrzenie, z nadzieją, że zauważyła, jak ważny jest ten nagły powrót Akiry. Zresztą chyba domyślała się, że Ragnar przyjąłby ją do stada z otwartymi łapami, już nie wspominając o zasłudze uratowania Księcia, która praktycznie była dla niej przepustką do Świtu. Niepotrzebną, co warto dodać.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 08-07-2013

Malec zdążył nieco się rozluźnić, widząc reakcję szarego, gdy tamten na dźwięk jego imienia tak zesztywniał. Położył uszka i schylił się nieco, nie mogąc znieść intensywnego spojrzenia Ragnara. Kiedyś nie sprawiałoby mu to problemu. Kiedyś Akira był pewny siebie, głupi i nieco zbyt rozpieszczony. Teraz? Trudno było uwierzyć, że ten niewielki, wymizerniały kłębek sierści był księciem. Był już w znacznie lepszej formie, ale wciąż brakowało mu kilku kilogramów. Kości policzkowe bardziej odznaczały się na jego pyszczku niż wcześniej, a jego zadziorne, inteligentne tęczówki po Arto zamieniły się w pełne pytań oczyska. Zapragnął znowu schować się między łapami Mai, ale wiedział, że oberwie mu się za okazywanie słabości.
Ledwo pamiętał Ragnara. W jego pamięci zostały najbliższe mu osoby, a cała reszta zniknęła za półprzezroczystą kurtyną. W jego ślepiach było to widać. W jego spiętym, niewielkim ciałku, które powoli zaczynało się trząść. Akira spojrzał na Mayę, jak gdyby szukając jakiegoś oparcia, czekając na wyjaśnienie tego wszystkiego. Cóż, wyjaśnienie dostał od samca: inna sprawa, że wcale mu się to nie spodobało. Wydawałoby się, że jego uszka nie mogą już bardziej przylec do potylicy. Gdy tylko zrozumiał, że znajduje się na ziemiach Świtu, jego obawy wzrosły przynajmniej dwukrotnie. Często myślał o powrocie do Arto, do rodzeństwa czy tej "ich" groty, którą każdy odwiedzał. Wtedy nie wiedział jeszcze, jak bardzo obawiał się tego spotkania. W końcu to jego własny ojciec próbował go ukatrupić. Zdawał sobie sprawę, że wszyscy mogli chcieć jego śmierci. Sprawę utrudniało jeszcze zaskoczenie samca, który mówił teraz coś o powiadamianiu innych.
-Nn-nie..!- cofnął się kilka kroków, nie mając pojęcia gdzie podziać spojrzenie. Ostatecznie ponownie spoczęły na Ragnarz'e. Był wystraszony... i nie był to strach, który tak często negowała Maya. Była to odpowiedź jego woli istnienia. Strach, który teraz tu okazywał, był zalążkiem obawy przed Shaid'em. Przerażeniem, które towarzyszyło mu podczas ucieczki. Nie rozumiał, w jaki sposób potraktował fossę, że ta zaniechała dalszej pogoni. Nie potrafił sobie przypomnieć.
Futerko na jego karku delikatnie zjeżyło się, malec odsunął się o kolejne dwa kroki.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 08-07-2013

Spodziewała się wszystkiego. W najczarniejszym scenariuszu zakładała nawet, że Ragnar zaatakuje ich i będzie musiała użyć siły, by zapewnić lwiątku bezpieczeństwo. Ale w żadnym z planów nie była w stanie przewidzieć czegoś takiego. Tak, jak Ragnar w osłupieniu gapił się w Akirę, podobne spojrzenie zaciążyło i na nim samym.
- Akira jest kim? - powtórzyła po nim samica, przechylając łeb. Księciem? Kto to do cholery był księć? Brat przywódcy, dobra, to przemawiało do niej nieco jaśniej, ale i tak o co do cholery Ragnarowi chodziło? Wraz ze słowami szarego na małym Akirze zaciążyło również zdziwione spojrzenie jego opiekunki. Dlaczego mi nie powiedziałeś? Kiedy się pytała, skąd w ogóle wziął się w samym sercu pustkowia powiedział tylko, że ojciec go zostawił. Wtedy skupiła się na samym dziwactwie wychowywania lwiątka przez ojca, ale teraz? To przerastało jej zrozumienie. Ragnar wydawał się jednak faktycznie znać tego berbecia. I to była ostatnia myśl, która zdążyła przemknąć jej przez głowę, zanim zobaczyła, jak malec zaczyna się cofać i trząść, szukając jej rozpaczliwie spojrzeniem. Coś tknęło ją w środku, lecz w tym samym momencie z drugiej strony odezwał się inny głos. O co tu, do cholery, chodzi?!
Powoli zasłoniła lewka własnym ciałem. Raz jeszcze Akira znalazł się pod nią, za murem jej silnych łap. Lwica spojrzała tylko na niego tym samym, zdziwionym spojrzeniem, w którym teraz jednak tlił się jeszcze jeden błysk.
- Akira, nie bój się. - Powiedziała do niego spokojnie, acz troskliwy ton, o który tak się starała zabrzmiał w jej słowach po prostu sztucznie. Po raz pierwszy powiedziała do niego coś takiego, a zdążył się już nauczyć, że nie rzuca słów na wiatr i nie lubi się powtarzać. - Nie pozwolę nikomu ciebie skrzywdzić.
Po tych słowach lwica wyprostowała się, wychodząc spojrzeniem Ragnarowi naprzeciwko.
- Nie mam pojęcia, o co w tym do cholery chodzi. Nie wiem, kim są Ares i Moran, ale dopóki sprawa się nie wyjaśni, Akira zostaje ze mną. - Jej głos był zupełnie spokojny teraz i miękki. I tak lewek nigdzie się bez niej nie ruszy, a ona nie miała zamiaru wydać go na pastę lwów, których nigdy wcześniej na oczy nie widziała, nawet, jeśli byli jego braćmi. Niemal czuła w tym jego wątłym, słabym zapachu lepkie strużki strachu. Nie wiedziała zupełnie, co jest grane, ale nie pozwoli nikomu skrzywdzić tego dzieciaka. Z jakiej przyczyny w ogóle znalazł się tak daleko od ziem stada? I kto mu w ogóle na to pozwolił? To były pytania, na które musiała dostać odpowiedzi. Musiała, jeśli miała zamiar odsłonić tego malucha.
- Nie bój się. - Dodała w stronę lewka, pozwalając swojej łapie otrzeć się o niego i zatrzymać tuż obok. Potem jednak mogła już tylko wrócić do obserwowania Ragnara.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 09-07-2013

-Księciem.-powtórzył, spoglądając z powagą na Mayę.-Książę to syn Króla.-objaśnił, jakby to nie było oczywiste.
Natomiast reakcja młodzika bardzo go zdziwiła-szary dopuszczał do siebie myśl, że młodzik może go nie poznać i wystraszyć się, ale liczył, że wzmianka o braciach ostudzi nieco jego obawy. Wyszło zupełnie odwrotnie.
-Akira.-powiedział nieco gwałtowniej, wykonując kilka kroków w jego stronę i zatrzymując się nagle, zupełnie jakby sobie o czymś przypomniał.
Odległość w jakiej zatrzymał się od lwicy i młodego graniczyła z tą, z której mógłby otrzymać cios.
Odrobina zdrowego rozsądku i skojarzenie faktów pozwoliły Ragnarowi na wyciągnięcie prostego wniosku, który nie uznawał pomysłu rozdzielania samicy i jej podopiecznego za najlepszy.
Nie zmieniając dystansu dzielącego jego i parkę, szary powoli przysiadł, nie spuszczając czujnego i z deka nerwowego spojrzenia z Mai. Kto wie czy zaraz nie miałby dostać w pysk za natarczywość, dlatego prowizorycznie odchylił się nieco do tyłu.
Samiec wziął głębszy oddech, próbując nawiązać kontakt wzrokowy z Akirą, aktualnie osłoniętym przez lwicę.
-Młody.-zaczął, zastanawiając się jeszcze przez chwilę.-Nie mam pojęcia dlaczego nie jesteś teraz z Arto, ale zgaduję, że masz dobry powód.-powiedział spokojnie, zerkając kątem oka na Mayę. Nie miał w sobie ani grama wrogiego zamiaru, ale widać, że na jej zaufanie póki co nie mógł liczyć.
Nie chciał, aby rozmowa przebiegała w napięciu toteż grzecznie cofnął się o krok i ostrożnie legł na ziemi, w nadziei, że to uspokoi ich oboje.
-Nie rozumiem Twojej reakcji.-odezwał się znowu.-Jesteś przecież wśród swoich, nie masz się czego bać.-zapewnił, spoglądając na niego łagodnie.
-Ares na pewno bardzo stęsknił się za Tobą, już nie mówiąc o Moranie. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić ich radości na wieść o Twoim powrocie. Naprawdę nie chcesz się z nimi zobaczyć..?-spytał na koniec, zawieszając wzrok na młodym.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akira - 09-07-2013

Serducho przyspieszyło mu tak gwałtownie, że lada moment zdawało się, że wyskoczy mu z piersi. Zapewne stałoby się tak, gdyby nie fakt, że dalszy przebieg wydarzeń nieco zwolnił: przynajmniej na tyle, że młody rozumiał co się dzieje.
Był najmniejszy z całej tej zgrai. Wiedział doskonale, że nie jest w stanie się sam obronić: niejednokrotnie powtarzała mu to Maya. Był mały, wątły i należał do przysmaków sępów. Zapewne nie tylko sępów, ale i foss. Kto wie, że i lwy nie zaliczały się do tej listy? W pierwszym momencie miał wrażenie, że szary złapie go i cała jego wędrówka pójdzie na marne, że będą znowu próbowali go zabić. Doskonale wiedział, że teraz by się nie obronił. Nie przed kimś, kto jest większy przynajmniej trzykrotnie. O dziwo jego obawy nie miały uzasadnienia, bo pomimo twardego głosu szarego, ten zatrzymał się wpół kroku. Uspokoił go też fakt, że Maya była obok.
Wtulił się w łapę samicy, wypuszczając z płuc całe to powietrze, które wcześniej nagromadził. Spoglądał dłuższą chwilę w ziemię, a potem zerknął niepewnie na Ragnara. Chciał coś powiedzieć, wyjaśnić co się dzieje, ale w gardle stanęła mu wielka kula, która wszystko uniemożliwiła. Spoglądał niespokojnie na samca, ale strach minął. Teraz dręczyła go tylko obawa przed najbliższymi i ból po ich utracie: wszystko było też wypisane w jego ślepiach. Otworzył delikatnie pyszczek, by odpowiedzieć prostym "nie", ale z gardła nie wydobył się najmniejszy dźwięk. Pokręcił więc łebkiem, żeby odpowiedzieć na jego ostatnie pytanie. Tęsknił za nimi wszystkimi. Nawet za Aresem, który tak zawsze go irytował... ale tą tęsknotę dominował strach.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 09-07-2013

Ragnar w porę uświadomił sobie, że to nie był najlepszy moment na takie zagrywki. Tak, jak przewidział, lwica nie pozostała bierna - skrócił dystans między nimi stanowczo zbyt gwałtownie, nawet, jak na tak spokojną rozmowę, a Maya takie sygnały odbierała szybciej i lepiej, niż słowa. Futro zjeżyło się jej na karku, kiedy sama obnażyła kły i posłała w kierunku Ragnara ostrzegawczy syk, który płynnie przeszedł w niski warkot. Łapa lwicy również zawisła w powietrzu, gotowa do ciosu, którego szary się spodziewał, a miał nie nadejść. Zielone ślepia gryzły go spojrzeniem aż do chwili, w której przysiadł - dopiero wtedy samica opuściła łapę, choć wyraźnie nie zamierzała odpuścić z pozostałymi środkami ostrożności. Ponadto, pozostało zirytowane, czujne spojrzenie - Ragnar zapomniał o jednym z uczestników całej tej farsy, a Mai się to wyraźnie nie spodobało. Prychnęła jeszcze pod adresem szarego, nie zdejmując już spojrzenia z jego oczu. Był za blisko - może i z wierzchu uspokoiła się choć odrobinę, jednak koniuszki jej kłów dalej wychylały się zza ust.
Już wcześniej powiedziała swoje - i tylko to podkreśliła, prostując się i pozwalając Akirze wtulić się w ścianę z jej łap. Pazury pozostały wysunięte. Nie miała nic więcej do powiedzenia, a jej reakcja - w jej mniemaniu - jasno dawała Ragnarowi do zrozumienia, że przegiął. I, że czeka na wyjaśnienia. Bardzo niespokojnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 09-07-2013

Reakcja Mai choć przewidziana przez samca, wcale mu się nie spodobała, toteż położył po sobie uszy i spojrzał na nią z wyrzutem. Ten cały dystans i nieufność, choć uzasadnione zaczynały go nieco drażnić, co zasymbolizował uderzeniem ogona w podłoże.
Mógłby odejść kilka kroków dalej, wtedy dałby im większe poczucie bezpieczeństwa, a rozmowa może przebiegałaby nieco spokojniej. Wtedy jednak przypominałaby bardziej zdystansowane pertraktacje, a jemu zależało na bliższej rozmowie-zarówno z lwicą jak i młodym.
Odwrócił na chwilę łeb, spoglądając gdzieś w bok i nieumyślnie prezentując stronę pyska niedawno potraktowaną pazurami Lwioziemskiej Królowej.
Lwisko wpatrywało się przez jakiś czas w jakiś nieokreślony punkt na horyzoncie, próbując się nieco uspokoić i pozbierać myśli.
W końcu powoli wrócił spojrzeniem na nich oboje, skupiając się najpierw na wystraszonym młodziku, a potem na lwicy.
Wyglądało, że czegokolwiek młody się bał, odbierało mu to tymczasowo zdolności do rozmowy.
-Maya.-wypowiedział jej imię, choć sam nie do końca wiedział jak to dalej pociągnąć i nie sposób było nie zauważyć, że cała ta sytuacja zbiła go z tropu.
-Zostańcie tu. Zostań Ty, a Akira pod Twoją opieką.-odezwał się w końcu po dłuższym milczeniu.-Ale pamiętaj kim on jest. Niech on o tym pamięta, bo kiedy nadejdzie czas nie będziesz mogła stanąć między Moranem a nim. Nie między Przywódcą a członkiem jego stada, ale też nie między braćmi.-mówił powoli, z uwagą się w nią wpatrując. Nie była to żadna pogróżka ani ostrzeżenie, samiec mówił jedynie o tym, co w istocie było nieuniknione.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 09-07-2013

Lwica nie dała się jednak uspokoić tak łatwo - celowo pozostawała w jednej i tej samej pozycji, dalej mierząc się z Ragnarem spojrzeniem. Ani na moment nie spuściła go z oka, wciąż spięta i zaniepokojona - nie pozwoliła mu przełamać tej bariery, a samo jego trwanie wewnątrz niej nie pozwalało samicy się uspokoić. Nie, póki czuła się odpowiedzialna za lwiątko, które za jej łapami szukało bezpieczeństwa.
Przynajmniej spuścił z tonu, kiedy do niej mówił - następny mały gest w dobrym kierunku. Ty to masz podejście do samic, skomentowała w myślach, kiedy Ragnar pokazał jej świeże rany na pysku, których nie zauważyła wcześniej. Strzeliła bowiem, że była to robota samicy, a jego zachowanie potwierdzało te przypuszczenia. W końcu sama przed momentem o mało nie poprawiła szram na jego łbie. Bardzo powoli zaczynała dostrzegać, że lew nie miał złych intencji, jednak ze względu na bezpieczeństwo malca nie pozwoliła sobie na jakąkolwiek odpowiedź na ten sygnał. Odpowiedziała natomiast na co innego. Na jego słowa skinęła ledwie zauważalnie łbem, pomimo tego, że zielone ślepia pozostały chłodne. Nie musiała mu przypominać swoich słów. Dopóki sprawa się nie wyjaśni, Akira zostaje z nią. A póki malec był pod jej opieką, nie pozwoli, żeby spadł mu z głowy chociaż włos. Nie musiała chyba nawet wspominać, że wątpiła w siłę zasad, o których wspomniał Ragnar i nie zawahałaby się rozdzielić Akiry od tego całego Morana, jeśli uzna to za stosowne. A już na pewno będzie tuż obok Akiry, jeśli sam zdecyduje się szukać w niej oparcia. Tak, jak teraz, kiedy tulił się do jej łapy, podczas gdy ona przyglądała się uważnie szaremu lwisku.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 09-07-2013

Szary z ogromnym skupieniem wlepiał ślepia w Mayę i tylko dzięki temu udało mu się zauważyć znikomy gest, na jaki zdobyła się lwica.
Owa odpowiedź, chodź bardzo uboga dała mu wrażenie pewnego kompromisu między nimi, bo zgoda to byłoby chyba za dużo powiedziane.
Mimo pozornego porozumienia atmosfera dalej pozostawała napięta, co wyczuwało chyba każde z nich.
-Na pewno jesteście zmęczeni podróżą.-odezwał się, przerywając milczenie.
-Moglibyśmy udać się do Groty Medyka-tam jest znacznie chłodniej i przyjemniej, można odpocząć.-oświadczył, w nadziei, że może zmiana miejsca rozmowy pozwoliłaby również na zmianę samego jej charakteru, który obecnie nie był zbyt zadowalający.
-Jeśli chcecie oczywiście.-dodał po chwili, spoglądając badawczo na Mayę, która miała tu decydujący głos.