Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 22-02-2014

Spojrzenie Szyszki na świat zostało uratowane. Dowiem się. Tak, ta odpowiedź wyraźnie zadowoliła młodą. Ba!, w pewnym sensie była nawet lepsza niż gdyby samiec miał od razu podać konkretne miejsce pobytu Malimau. Skoro dopiero będzie to wiedział, to znaczy, że teraz odbędą się poszukiwania. Ha, miała rację! Metody zwrócił się do mamy Malimau. Gepardziątko zdziwiło tylko, że tamta poddała w wątpliwość wiedzę samca. Jak to?, Metody miałby nie wiedzieć, gdzie może być Malimau? Shiya już miała zamiar powiedzieć granatowookiej, że on na pewno zna te tereny jeszcze lepiej niż ona, ale... Powstrzymało ją dziwne uczucie zwane nieśmiałością. Z jakiegoś powodu nie czuła się pewnie, mówiąc do dorosłych, wyłączając Ni, Ragnara i Metodego.
Właśnie, Ni. Teraz, kiedy białogrzywy był zajęty osobą lamparta (którego, tak swoją drogą, już kiedyś spotkała, lecz teraz nie zamierzała zaprzątać sobie tym głowy), nakrapiana postawiła uszy i ruszyła biegiem prosto ku swej opiekunce.
- Ni, pójdziemy z Metodym szukać Malimau? - zapytała z przejęciem, niespokojnie machając krótki ogonkiem. - Czy co będziemy robić?
O tropieniu zupełnie zapomniała, a zresztą teraz nic nie wskazywało na to, by właśnie to zajęcie leżało w planach Nyoty.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shi - 23-02-2014

A on siedział przez ten cały czas w jednym miejscu, obrażony, więc nic a nic się do nikogo nie odzywał. On tak bardzo chciał się nauczyć tropić! Naprawdę! Tak bardzo. Ale... już mu się nie chce. Co nie oznacza, że dalej był na nich obrażony, to wszystko ich wina!
Ale już nawet siedzenie i udawanie wielce urażonego zaczynało go drażnić. On nie może tak po prostu siedzieć i nic nie robić. To jest głupie!
Dlatego, kiedy zobaczył siostrę biegnącą w ich kierunku, podniósł łepek, nieco zainteresowany. A gdy usłyszał, o co chodziło złotookiej, natychmiast udzielił mu się jej entuzjazm.
- Tak, proszę, Ni! Jeśli pomożemy, na pewno uda nam się go znaleźć! Nie chcę już tu dłużej siedzieć. - powiedział, a w jego głosie słychać było ogromne ożywienie. Rzeczywiście, Shi chciał się w końcu do czegoś przydać, a to była idealna okazja!
- Wytropimy Malimau! - powiedział jeszcze, po czym wyszczerzył się, mając nadzieję, że ten argument przeważy o decyzji opiekunki.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frigg - 23-02-2014

Tymczasem Frigg ten pomysł wcale się nie podobał. Nie żeby nie obchodził ją los syna Padme, można jedyne stwierdzić, że nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji, a dziecięce priorytety tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że ta nonsensowna akcja po prostu przerywa zaplanowany trening. A jeśli coś było zaplanowane, przerwane zostać nie mogło. Multum interferencji, które nawiedzało ich odkąd pojawili się na wzniesieniu zdawało się być lawiną nie do zatrzymania.
- Nie chcę go szukać - burknęła zadzierając łepek i patrząc z wyrzutem na brodę mamy. - Wszyscy ciągle przeszkadzają, miał być trening.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 23-02-2014

No cóż, nie od razu musi być różowo. Gdy wyczuł następną zbliżającą się osobę, podniósł łeb z łap Kalani i rozejrzał się. Lampart? Niósł ze sobą zapach Ragnara... a więc albo miał zgodę, albo został przyjęty do stada. Parsknął cicho i dźwignął się na cztery łapy. Ale wcześniej dał się wygadać Metodemu. Dopiero gdy zapadła cisza, zbliżył się.
- Salve.
Czujnym wzrokiem przyglądał się centkowanemu. Czyżby mieli okazję się wcześniej spotkać, czy po prostu jego umysł płata mu figle?
- Co do twojego pytania... to pojęcie względne. Jeśli jesteś dżentelmenem, to z lwicami. A jeśli wyżej stawiasz funkcje stadne... to wychodzi że ze mną- mruknął, uśmiechając się lekko pod koniec.
Trochę przykro mu było, że Padme odrzuciła jego propozycję. No ale cóż, jej wybór...
Jego wzrok na moment skierował się na kocięta. W jego opinii nie był to dobry pomysł. Wystarczyło, że mieli jedno kocię do odnalezienia.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 23-02-2014

Spojrzała nieco zaskoczona na rodzeństwo.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł... będziemy tylko przeszkadzać, a szukanie lwiątek to nie jest zabawa.
Zerknęła krótko na naburmuszoną niebieskooką i musnęła ją nosem.
- Frigg ma po części rację. W stadzie mamy również i obowiązki. W tej chwili właśnie takim jest nauka tropienia. Przecież obiecaliście Ragnarowi, że się postaracie, prawda?- uśmiechnęła się lekko.
-Poczekamy chwilę i zaczniemy od nowa.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nahuel - 23-02-2014

- Zostawiłem ją pod grotą, w której przebywaliście z tym białym. Zapach wskazywał, że jesteście wewnątrz; zaciągnęliśmy wam zebrę, zgodnie z prośbą.
Nie zadał głupiego pytania, czy się objawiła - skoro Metody po raz ostatni widział ich razem, musiało być to wtedy, gdy dopiero szli na sawannę. Z drugiej jednak strony naprawdę zostawił ją kilkanaście metrów od wspomnianej groty. Wniosek? Wniosek był taki, że tylko sapnął ciężko i poruszył nozdrzami, sygnalizując, że zajmie się tym za chwilę. Oto bowiem odezwał się Kahawian, przykuwając uwagę lamparta.
- Witaj więc, wysoki przedstawicielu funkcji stadnych.
Basowy głos był absolutnie poważny.
- Nazywam się Nahuel i znajduję się tu z upoważnienia Ragnara. Zgody, właściwie.
Zastanowił się przez sekundę.
- Ale nie powiedział, co mam robić. Zgaduję więc, że mogę robić, co chcę, w pewnych powszechnie akceptowanych granicach. Chyba, że masz wolę to zmienić, wysoki przedstawicielu.
Ach, bawił się wyśmienicie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 25-02-2014

Skrzywił się nieco, słysząc takie a nie inne określenie.
- Nazywam się Kahawian. Bez tytułów i innych takich...- mruknął cicho.
Nie wiedział w sumie czy ten z niego kpił, czy brał całą tą sytuację poważnie. No cóż, póki co nie ma sensu co się boczyć.
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości... mało kto może wejść na tereny Świtu i czuć się bezpiecznie, jeśli ktoś z nas go nie zna. Także... witaj w Świcie, Nahuelu.
Przez chwilę wpatrywał się w linię horyzontu. Odezwał się po chwili, ponownie skupiając się na lamparcie.
- Nie mam zamiaru mieszać się w decyzje Szarego. Póki co i tak potrzebujesz czasu, by się zapoznać z członkami stada. Pewnie coś potem dla ciebie znajdzie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Metody - 26-02-2014

Na wszelkie pytania Padme chętnie odpowie, gdy rozmówi się z tym czy tamtym, a także z kociakami, sprawa się rozwiąże i będą mogli w spokoju opuścić to miejsce. Tak właśnie. Jednak pewien rodzaj ulgi zalał ten mały kawałek jego umysłu, gdy ta przyjęła ofertę pomocy. Natomiast sprawa pewnej białej napawała go, zaiste, przeciwnym uczuciem.
Kątem ucha wysłuchał słów lwiątek, zgadzając się po raz kolejny dnia dzisiejszego z matką najmłodszej z nich. Cieszył się, że może być spokojny o ich wychowanie, pozostawiając je w łapach lwicy o poglądach na pewne tematy podobnych do niego... chwila, przecież to jej dzieci, nie jego...
Jego myśli natychmiast, acz nieprzyjemnie jak oderwany plaster przylgnęły do nakrapianego. Zmarszczył "brwi" i odwrócił wzrok na czas wymiany zdań dwójki jego znajomych. Hm, ciekawe, że w sumie poza białymi, wszystkie znane mu osoby należały właśnie do stada, na którego ziemiach się znajdował. Świt? Warto znać choć część nazwy, czyż nie? Miał wrażenie iż jeszcze nie skończył tematu z niebieskookim, więc póki co wstrzymywał się chwilę przed opuszczeniem swej lokacji.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kalani - 27-02-2014

Burczenie w brzuchu wyrwało Kalani z zamyślenia. Rzuciła zebranym przepraszające spojrzenie, po czym wstała. Cóż, trzeba temu jakoś zaradzić. Musnęła nosem policzek Kahawiana, towarzystwu skinęła w geście pożegnania głową, by potem odejść ze wzniesienia.

zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 01-03-2014

Ciemne uszka oklapły nieco. Och, rzeczywiście, o tym nie pomyślała...
- No tak - przyznała mamce rację, po czym klapnęła na zadku i zajęła się niezwykle interesującym zajęciem, jakim było obserwowanie poczynań przebywających tu lwów.
Wiele się nie działo, może poza tym, że jedna z lwic opuściła to miejsce. Najwyraźniej jej też się nudziło. A Shiya musiała siedzieć i czekać na... Em... Dobre pytanie!
Szara ponownie uniosła łebek w stronę Ni.
- A na co czekamy? - spytała, a w jej głosie pobrzmiewała czyta ciekawość, nieskalana ani krztyną ironii, tak charakterystyczną dla większości starszych osobników.
A ona naprawdę chciała się dowiedzieć, cóż takiego sprawia, że nie mogą kontynuować tropienia już, teraz, natychmiast! Przecież taka bezczynność nie ma najmniejszego sensu. Albo i ma, tylko z jakichś powodów ktoś postanowił zataić jego istotę przed biednym gepardziątkiem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 03-03-2014

Wzrokiem obrzucił całą sytuację. W zasadzie... czy miał tutaj coś jeszcze do zrobienia? Chyba nie. Gdy Kalani żegnała się z nim, w odpowiedzi musnął ją jęzorem w kark i z lekkim uśmiechem odprowadził ją spojrzeniem.
Dopiero po chwili wrócił do reszty.
- No cóż, obowiązki wzywają... Do zobaczenia.
Skinął im łbem i ruszył przed siebie.
Tereny stada same się nie upilnują.

z.t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nahuel - 03-03-2014

- Dziękuję w takim razie, Kahawianie.
"Beztytularny". Powstrzymał się - radość cudzym kosztem tak, ale dwugrzywy nie był tak wdzięcznym obiektem niegroźnych kpin jak Maya. Poza tym lepiej nie drażnić samca mającego nad nim władzę - jeśli był osobnikiem słabego charakteru, nie będzie się bał wykorzystać tej prostackiej przewagi. Nahuel znał go zbyt słabo, więc dla bezpieczeństwa przyjął, że nie może tego rozwiązania wykluczyć.
Kto był następny? Oczywiście metody, ale jeszcze też lwica zajmująca się młodymi. Znał je już przecież! I znał też ją, a teraz nie miała wyjścia, niż tylko zacząć przywykać do jego obecności. Och, czas spędzony ze Świtem będzie cudowny i pełen wrażeń.
- Jestem Nahuel, opiekunko. I jednak spotkaliśmy się ponownie...
Dopełnił jednak formalności, stając przy Deyne - choć dalej, niż wcześniej przy Kahawianie - i jej również oddając skłon łba. Do dzieciaków się przy okazji uśmiechnął, mając nos nad ziemią. Powinny go pamiętać, niewiele w okolicy było kotów w ciapki.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 03-03-2014

Skinęła krótko łbem kawowej, gdy ta odchodziła. Ciekawe, czy zostanie z nimi... Natenczas miała jednak ważniejsze zadanie niż zastanawianie się nad tym. Miała parę spraw do wyjaśnienia. Krótko zerknęła na swoją małą kopię- czyżby Frigg zasnęła? Może i dobrze... odpocznie trochę. Dey uśmiechnęła się lekko i nachyliła łeb do Shiyi.
-Nie martw się.
Musnęła jęzorem jej łebek.
- Czekamy, aż się wszystko uspokoi. Jak można tropić zwierzęta, gdy jest tak głośno?
Dwa w jednym. Zarówno wytłumaczenie całej sytuacji, ale też i wskazówka dla gepardziątka. Polujemy w ciszy, żeby nie zdradzić swojej obecności.
Słysząc powitanie, odwróciła łeb w stronę Nahuela. Przywitała go krótkim uśmiechem. Nadal pamiętała tamtą sytuację z bordową mendą. No cóż... może trzeba dać drugą szansę.
-Salve. Jakoś wcześniej chyba nie miałam okazji, żeby się przedstawić. Jestem Deyne Nyota.
Wypadałoby chyba przedstawić maluchy? Kolejno wskazywała je, kierując na nie krótkie spojrzenia.
- A to Shiya, Shi i Frigg.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shi - 04-03-2014

Pokiwał jedynie ze smutkiem łebkiem, słysząc odmowę Nyoty. A tak bardzo się na to napalił, miał nadzieję, że choć raz zrobi coś większego, bardziej samodzielnie. Nie odezwał się już jednak, jedynie zwieszając łepek.
Szczerze mówiąc to mu się już za bardzo nie chciało tropić. Przecież poprzednim razem nie wyszło. Z chęcią porobiłby coś innego.
Podniósł pyszczek, gdy zbliżył się do nich Nahuel. Pamiętał go, oczywiście że go pamiętał! To było wtedy, gdy spotkali tę bordową... Widząc jego uśmiech, sam się zdobył na podobny, rozpogadzając nieco.
- Cześć! - przywitał się. Wyglądało na to, że i lampart ich pamiętał, co go zdecydowanie ucieszyło. Teraz, kiedy tak na niego patrzył, poczuł do niego pewny rodzaj sympatii. Tym bardziej, że i on miał plamki. Inne, ale jednak. Jakoś podczas poprzedniego spotkania nie zwrócił na to za bardzo uwagi, ale teraz był już starszy i przestał się bać wszystkich nowo napotkanych osób, to i na więcej rzeczy zaczął zwracać uwagę.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 08-03-2014

Młoda wpatrzyła się w Ni, marszcząc brewki.
- Rzeczywiście - odparła na jej uwagę, zdziwiona, że sama nie doszła do takiego wniosku.
Przecież ona też nie dzierżyła nadmiernego hałasu, czemu więc bardziej płochliwa zwierzyna miałaby go tolerować?
Kolejną istotną sprawą, jaka zwróciła jej uwagę, było zbliżenie się Nahuela. Szara łypnęła na niego z ukosa. Poznała go - to on swego czasu zaintrygował ją na tyle, że oddaliła się od Ni, a później tamtej zrobiło się przykro. Gepardziątko nie popełni tego błędu po raz drugi.
Odsunęła się, wchodząc w bezpieczne schronienie pomiędzy łapami Dey. Oj, uważaj, bo niedługo przestaniesz się tam mieścić!
Z nieskrywanym zaskoczeniem spostrzegła, że ani Ni, ani Shi nie mają żadnych obaw względem lamparta. Ba!, wręcz odnoszą się do niego przyjaźnie. Shiya po raz któryś w swoim krótkim życiu doznało uczucia określanego jako mętlik w głowie. Lekko otworzyła pyszczek. Dey nawet ich przedstawiła... Czyli co, teraz tamten może z nimi rozmawiać? Na pewno?