Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 04-04-2014

Posłuchali jej. A przynajmniej brat, bo Frigg, hm, nie wiedzieć czemu hałasowała i wszystko wskazywało na to, że odczuwa strach. Powód takiego zachowania pozostawał dla gepardzicy zagadką, od której komentowania powstrzymywała się tylko ze względu na prośbę Ni.
Zadowolenie Shiyi, prowadzącej swoisty minipochód, trwało krócej, niż można by przypuszczać. Ciemność, która nagle spłynęła na kocięta, początkowo została przez nią uznana za znak powrotu Ni. Jednak wystarczyło jedno szybkie spojrzenie w górę, by zyskać stuprocentową pewność, że grubo się pomyliła. To była lwica, nieznajoma, na pewno nie dorosła, ale w zestawieniu z trójką malców - niewątpliwie niebezpieczna.
W takich chwilach nakrapiana nie myślała logicznie. Spostrzegłszy, że ów postać naruszyła prywatną przestrzeń Shi, wyskoczyła jak z procy. Instynkt sprawił, że zajęła miejsce przed Frigg, jakby z zamiarem obrony także jej. Acz przede wszystkim skupiała się na zemście za wtargnięcie na gepardziątko. Złote oczy lśniły zawziętością.
Musi być silna.
Musi być zwinna.
Musi być jak lew. Albo lepsza.
Nie minęły dwie sekundy, jak znalazła się przed łapą nieznajomej z zamiarem objęcia jej swymi łapkami i zaciśnięcia na niej swych drobnych, ostrych niczym igiełki ząbków. Zakładając, że samotniczka nie obroniła się w porę, z zaatakowanej łapy popłynęła strużka szkarłatnej cieczy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shi - 06-04-2014

Shi, jakże skupiony na poszukiwaniu znaków na ziemi i niebie wskazujących na to, gdzie mogła schować się Ni, nie zauważył przybycia Inali. Paradoksalnie, mimo że wytężał słuch, aby może zarejestrować jakiś podejrzany ruch oraz węch, nie usłyszał jej, ani jej nie wyczuł.
W pewnym momencie po prostu, nie spodziewając się tego kompletnie, poleciał na ziemię, lądując na grzbiecie.
- Khg-uh. - wydobyło się z jego pyska, kiedy jego ciało miało bliskie spotkanie z podłożem, naruszając tym samym najważniejszą zasadę, panującą podczas tropienia.
Za to wydarzenia, które miały miejsce zaraz po tym precedensie, zupełnie zbiły go z tropu. Kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku, nieco zawstydzony, że dał się tak zaskoczyć i dźwignął się powoli z powrotem na łapy, zobaczył jakąś obcą im młodą lwicę oraz, co dziwniejsze, jego siostrę, która... atakowała ją?!
Młody rozdziawił pysk, zupełnie osłupiały. Kto, jak kto, ale Shiya? Ta, która radośnie biegnie ku każdej napotkanej osobie, szczególnie, kiedy ta jest lwem, aby się z nią zapoznać? On sam by tego nie zrobił, już przyzwyczaił się do faktu, że co chwilę spotykają kogoś nowego, kto zazwyczaj nie ma wobec nich złych zamiarów. Tym bardziej, Inali nie wyglądała na kogoś, kto mógłby im zrobić nie wiadomo jaką krzywdę.
Teraz Młody był tak zdumiony tym widokiem, który miał przed własnymi oczami, że aż zapomniał jakoś zareagować i póki co tylko tak stał i przyglądał się temu, wciąż z rozdziabionym pyskiem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Inali - 06-04-2014

Lwiczka zdecydowanie nie spodziewała się podobnego obrotu wydarzeń. Zaskoczona, że na coś wpadła, odskoczyła lekko do tyłu. Młoda otworzyła szerzej oczy i rozejrzała się - wokół siebie dojrzała trójkę maluchów, jedno lwiątko i dwa gepardziątka, z czego jedno, to ciemniejsze, okazało się tym, które zagrodziło jej drogę. Uśmiechnęła się przepraszająco i podeszła bliżej Shi.
- Um...nic ci nie jest? - zapytała cicho, nie chcąc go bardziej przestraszyć. Następnie ugięła nieco łapy, by nie wyglądać na taką dużą i już miała mu pomóc podnieść się i otrzepać, gdy naparło na nią drugie z kociąt. Inali wyprostowała się z zamiarem odskoczenia - nie zdążyła. Poczuła mocne ukłucie, potem spływającą po łapie krew. Ciepłą, kleistą i szkarłatną krew.
- Auć! - syknęła, wyrywając się z uścisku szczęk szarej. Pobieżnie obejrzała ranę i zakładając, że jest ona niegroźna, zwróciła się ku Shiyi.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytała z wyrzutem w głosie i ślepiach. Przecież chciała mu tylko pomóc! A to, że na niego wpadła... to był tylko wypadek. Lwiczka położyła uszy po sobie, tym razem gotowa się bronić w razie następnego przejawu agresji u któregoś z maluchów.
Po chwili, nie dostrzegając z ich strony niebezpieczeństwa, odwróciła głowę ku poszkodowanemu.
- Dobrze się czujesz..? - zadała pytanie widząc, że mały gepard z rozdziawionym pyskiem patrzył na nią. Złota przechyliła nieco głowę na bok, starając się zrozumieć o co mu dokładnie chodzi. Może trochę za mocno trzepnął o ziemię... W sumie, nie życzyła mu źle. Zraniona łapa dała o sobie znać, toteż młoda szybkimi ruchami języka zmyła zeń ślady krwi i raz jeszcze stanęła wyprostowana, czekając na reakcję młodych.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 06-04-2014

Leżąc nieruchomo mogła co najwyżej nasłuchiwać jak idzie jej malcom. W zasadzie zaczęło się całkiem nieźle, do jej uszu nie docierały żadne słowa. Do jej uszu docierały jedynie odgłosy kroków... no właśnie. Nie tylko Szyszek i Frigg. Podniosła się minimalnie i czujnie obserwowała nadciągającą młodą lwicę. Czemu do jasnej ciasnej nie mogą mieć odrobiny spokoju?! Z jej ślepi zdawały się trzaskać błyskawice. Póki co nic się nie działo...
Ale w momencie gdy do jej uszu wezwanie córki, z gardła lwicy wydarł się groźny warkot, a sama Dey po kilkunastu susach znalazła się przy młodych. Potarła łbem o grzbiety niebieskookiej i Shiego. Moment, a gdzie Shiya? Podniosła głowę i ujrzała ją stojącą przy samicy. Chwilunia. Czy ta ranka na łapie obcej to dzieło żółtookiej? Była szczerze zaskoczona, jednak to nie przeszkodziło jej w chwyceniu gepardziątka i przeniesieniu jej do reszty grupy. Teraz jej rozgniewane spojrzenie wylądowało na Imali.
- Powód jest prosty. Wystraszyłaś ją.
Wyprostowała się i spojrzała z góry na oznaczoną bliznami lwiczkę.
- Nie wyczułaś, że jesteś na terenie jakiegoś stada? A nawet w jego centrum?
Tak, była zła. I zmęczona.
A połączenie jednego drugiego dobrze skończyć się nie może.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frigg - 06-04-2014

Frigg z rozdziawionym pyszczkiem obserwowała poczynania Shiyi. Trzeba przyznać, że poczuła się w jej obecności znacznie pewniej... Toż to odważne gepardziątko! Tak ugryźć! Jednak niemożność sprecyzowania intencji Inali ciągle nie pozwalała jej poczuć się komfortowo, nie mówiąc już o błogosławionym poczuciu bezpieczeństwa... które pojawiło się w jej struchlałym serduszku dopiero po dostrzeżeniu nadbiegającej w ich stronę matki. Z ulgą skryła się w jej cieniu i powoli odzyskiwała spokój. Po krótkiej chwili zdobyła się na zerknięcie w stronę obcej lwicy i jak już zakotwiczyła w niej chłodne, błękitne ślepka, tak nie zmieniła obiektu obserwacji aż po wybrzmieniu ostatnich słów Deyne. Wówczas na moment spuściła wzrok, by przeanalizować wypowiedziane przez mamę słowa i powrócić do badania fizjonomii obcej z większą pewnością siebie. Aha! To ich miejsce i tylko ICH - podsumowywał rozumek.
Poza tym nie zrobiła nic. Nie czuła potrzeby podkreślania słów mamy, ani jakiejkolwiek ingerencji, toteż zlokalizowała kątem oka obie Szyszki i z zaciekawieniem zaczęła przyglądać się odrapanemu nosowi Inali. Nie, raczej nie wyrwała by się z pytaniem o ich pochodzenie. Wolała poprzestać na samodzielnym wysnuwaniu swoich Małych Wniosków.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 07-04-2014

Poziom adrenaliny w ciele małej szarej kulki opadał stopniowo, nieśmiało, jakby boją się, że lada moment nastąpi potrzeba ponownego wzbudzenia napływu hormonu. Tymczasem Shiya wpatrywała się w przybysza strudzonym, pełnym irytacji spojrzeniem. Dziwne, że tamta ma jeszcze czelność mieć do niej pretensje... A teraz zachowuje się, jak gdyby nigdy nic, jakby to był zwykły przypadek...
Młoda wyprostowała się z nagła.
A co, jeśli to istotnie BYŁ przypadek? Jeśli zaatakowała niewinną istotę, która jedynie z racji nieuwagi natknęła się na jej brata, nie robiąc mu przecież krzywdy...?
Skuliła uszy, acz prędko okazało się, iż gest ten był zbędny, bowiem już po chwili zdecydowała się podnieść je z powrotem. Przyczyną tej nagłej zmiany było nic innego jak przybycie Ni, dzięki której gepardziątko znów znalazło się w otoczeniu pozostałej dwójki kociąt. Ani przez myśl jej nie przeszły najdelikatniejsze protesty. Teraz Deyne stała się nie tylko opiekunką czy mentorką, ale dodatkowo zyskała rangę wybawicielki. Złotooka co rusz przenosiła wzrok z niej na Inali. Drgające ruchy ogona zdradzały jej nieprzerwane napięcie. Chwilowo jednak nie zdecydowała się na żaden gwałtowniejszy ruch czy choćby słowo, jakby w zamiarze ochłonięcia po tym, co zrobiła przedtem, a co dopiero teraz w pełni przedzierało się do jej świadomości.
Ale Ni jej nie ukarała. Przeciwnie - zbeształa nieproszonego gościa. Czyżby więc zachowanie nakrapianej było słuszne..?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shi - 08-04-2014

Na pytanie Inali nie odpowiedział, gdyż właśnie wtedy nastąpił "atak" Shiyi na nieznajomą. Później już pozostało mu przyglądać się dalszym poczynaniom siostry. Kiedy już otrząsnął się z pierwszego szoku, wciąż nie wiedział co i czy w ogóle coś zrobić. Ma pomóc siostrze? Ale młoda lwica wcale nie wyglądała na groźną.
Jeszcze bardziej zaskoczyła go, kiedy usłyszał jej pytanie, które z całą pewnością skierowała właśnie do niego.
Pokiwał jedynie łebkiem, zamykając przy tym pysk. Wciąż nic nie mówił, będąc pewnym, że tego podczas tropienia nie powinno się robić, jednak teraz nie był już taki pewny, czy dalej trzeba trzymać się tej zasady. Bo już raczej nie tropili. Już chciał wypowiedzieć słowo, kiedy zjawiła się Ni.
Tak, jak młody był zupełnie skołowany, tak poczuł się znacznie pewniej w jej towarzystwie. Nawet nie chodziło o poczucie bezpieczeństwa, bo zagrożony się wcześniej wcale nie czuł. Teraz jednak poczuł taki wewnętrzny spokój. Jeszcze lepiej poczuł się, kiedy siostra znalazła się obok niego. Posłał jej lekki uśmiech, pełen podziwu. Bo rzeczywiście zachowanie szarej zdecydowanie było godne uznania. W życiu by nie pomyślał, że jest zdolna do czegoś takiego.
Teraz jednak obserwował w skupieniu poczynania opiekunki. Podobnie jak ona, Shi również był już zmęczony. Może w życiu by tego nie przyznał, ale z chęcią by odpoczął nieco. A przynajmniej zrobiłby sobie dłuższą przerwę od tego całego tropienia.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 15-04-2014

//Dobra, mam dosyć tego czekania.//

Przez kilka dobrych minut w gniewnym milczeniu wpatrywała się w jasną. Czyżby zapomniała zupełnie języka w gębie? Cierpliwie czekała, licząc że usłyszy jakiekolwiek wyjaśnienie. Ale w pewnym momencie miała już po dziurki w nosie. Sapnęła ciężko.
- Mam dość. A teraz wynoś się stąd.
Warknęła nisko i odwróciła od niej łeb. Teraz dla niej ta młoda nie istniała.
Milczała przez chwilę z przymkniętymi ślepiami, starając się uspokoić. Czemu to wszystko musi być takie trudne...
Po kilku głębszych oddechach w końcu otworzyła oczy i spojrzała na podopiecznych. Wyglądała na zmęczoną. Po raz pierwszy od kiedy się nimi zajmowała... dała to po sobie poznać. Mimo to, przywołała cień uśmiechu na pysku.
-No cóż, z polowania raczej na razie nic nam nie wyjdzie. Może chcecie teraz gdzieś iść?-odezwała się cicho.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Inali - 16-04-2014

/Przepraszam, miałam spore problemy z netem, nawet nie wiem, o co chodziło...

Lwiczka nieco spanikowała na widok płowej. Ona, w przeciwieństwie do maluchów, mogła ją porządnie uszkodzić, a co za tym idzie utrudnić przyszłość, na co młoda nie mogła sobie pozwolić. Opanowała się i cierpliwie wysłuchała złotooką. Co do przestraszenia... samotniczka potrząsnęła głową. Zrozumiałaby podobną reakcję samczyka, ale jasno-szarej kulki?
- Przepraszam - zwróciła się ku Shiyi, uśmiechając się lekko na zachętę. Na następne słowa lwicy, kryształowooka zastrzygła uchem i popatrzyła na nią zdezorientowana.
- S-stada..?
Przemierzyła wiele różnorakich terenów i każdy miał swój inny zapach, czy były tam lwy, czy nie, niemniej musiała przyznać, że nie pilnowała się zanadto. Małe trybiki w głowie Inali zaczęły pracować na pełnych obrotach. Skoro jest tu stado, które uczy już takie maluchy szkoły życia, z pewnością musi być silne. Jej rozważania nie wydawały się trwać długo, najwyraźniej jednak cierpliwość płowej skończyła się.
- Proszę, poczekaj. - zatrzymała ją młoda, starając się samym spojrzeniem wybłagać tych kilka dodatkowych sekund.
- Czy... mogłaby pani wskazać mi drogę do władcy stada..? To ważne - powiedziała szybko, naciskając na ostatnie słowa. Miała szansę, niewielką, ale miała. Musiała dać z siebie wszystko. Nawet, jeżeli oznaczałoby to ofiarowanie swojego życia i byciu zależnym od kogoś.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 17-04-2014

Powstrzymała się od westchnięcia pełnego rezygnacji i irytacji. Minimalnie zwróciła łeb ku złotawej, mierząc ją fioletowym okiem.
- Zgadza się, stada. Szkarłatnego Świtu, dokładniej rzecz biorąc.
Z odpowiedzią na jej prośbę poczekała chwilę. Czy to dobry pomysł? Rag chyba nie chciał kolejnych lwiątek w stadzie... z drugiej strony to już podrostek... najlepiej zostawić tą decyzję jemu. Z resztą, przecież jako przywódca powinien się interesować tym, co dzieje się na jego ziemiach. A tu nie widać, nie słychać i nie czuć. Jakby zapadł się pod ziemię. Może w końcu zabrałby się do roboty.
I przypomniał sobie, że jednak ma córkę, o którą powinien dbać.
Może wizyta lwiczki nieco odkurzy mu pamięć?
- Szukaj szarego lwa. Nie wiem, gdzie teraz jest. Możesz sprawdzić... tą wielką skałę, ewentualnie tereny przy rzece.
To wszystko.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frigg - 18-04-2014

Frigg z niecierpliwością wyczekiwała odpowiedzi Inali, lecz skoro ta nie nadchodziła, szturchnęła mamę w łapę i zadarła główkę.
- Możemy znaleźć tatę - zaproponowała w odpowiedzi na postawione przez Nyotę pytanie.
Bardzo podobał jej się ten pomysł. Myśl o zobaczeniu taty uspokajała ją i - paradoksalnie - wyposażała w cierpliwość, tak potrzebną jeszcze przez chwilę, nim mama nie zdecyduje dokąd finalnie skierują swoje kroki.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shiya - 18-04-2014

Już-nie-taka-mała szara kulka miała gdzieś przeprosiny młodej lwicy (czy też wyrośniętego lwiątka). Ni kazała jej sobie iść, to niech to zrobi; głucha chyba nie jest?
Shiya spoglądała po reszcie kociąt, ale ostatecznie zawiesiła wzrok na Deyne. Zdziwiło ją, że ta udzieliła jej informacji, o które prosiła. Właściwie to nakrapiana trochę się zakłopotała, bo właśnie postanowiła nie wybaczyć Inali jej zachowania do końca życia. A tu wygląda na to, że może jednak powinna raz jeszcze przemyśleć tę koncepcję...
Postawiła uszka, wbijając złote ślepka w koleżankę, która zdecydowała się zabrać głos. Chwilę jej zajęło, zanim pojęła, kto kryje się pod tajemniczym określeniem "tata". Gdy już to do niej dotarło, na jej pyszczku pojawił się wyraz zadowolenia. Jej spojrzenie znów powędrowało ku opiekunce.
- Tak, tak zróbmy! - poprała friggowy apel, uroczo przekrzywiając łebek.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Deyne Nyota - 19-04-2014

Zerknęła krótko na trójkę malców do Ragnara? A czemu nie... jakby nie patrzeć jej należy się chwila odpoczynku. A Szaremu okazja do poznania uroków matkowania...
Kremowa uśmiechnęła się kątem pyska, wyobrażając sobie tą scenę. Choćby dla takiego widoku warto się do niego wybrać...
- Dobry pomysł.
Spojrzała jeszcze na Shiego, zastanawiając się czy ten będzie miał coś przeciwko.
I raczej nic nie przychodziło jej do głowy. Uniosła zatem łeb, a uśmiech na jej pysku stał się bardziej widoczny.
-No to ruszamy.

I ruszyła powoli w obranym kierunku. Bo jak dobrze znała przywódcę, ten jak zwykle siedział w tej swojej jaskini...

z.t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Frigg - 19-04-2014

Lwiczka nabrała powietrza w płucka i uśmiechnęła się od ucha do ucha, nie dowierzając własnym uszom. Nie dość, że jej pomysł okazał się być dobrym, to jeszcze polegał na znalezieniu taty. Wydarzenia tego dnia nie mogły przybrać lepszego obrotu. Niebieskooka w mgnieniu oka znalazła się przy Deyne i przez całą drogę plątała się między jej łapami, nie mogąc spożytkować energii w inny sposób, jak kręcąc ósemki, sadząc niepotrzebne susy i zaczepiając Szyszki.

zet te


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Shi - 19-04-2014

Zupełnie już zapomniał o istnieniu Inali, tępo patrząc w dal. Wyglądał na zmęczonego, wręcz wycieńczonego i takim właśnie był. Ta niemoc złapała go niemal w jednym momencie i teraz bardziej skupiał się na tym, żeby nie zasnąć na siedząco, niż nad tym, co się wokół niego dzieje.
Nie powiedział nic na propozycję odnalezienia Ragnara, która jednakże do niego doszła. W sumie to poczuł ekscytację na myśl o spotkaniu szarego, a wtedy też zauważył, że wszyscy wyruszyli już w drogę. Natychmiast zerwał się na równe łapy i popędził za resztą, aby nie zostać za bardzo w tyle.

zt