Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 14-07-2014

Nawet nie miała pojęcia jak wielką odegrać miała rolę wywodzie Mai, której nawet nie próbowała odegrać. Pojawiła się na ziemiach dawnego Świtu całkiem przypadkiem, w poszukiwaniu przyjaciela, a nie w intrydze z zamiarem odciągnięcia uwagi strażników aby królowa Lwich mogła swobodnie porozmawiać z władcą Zachodu, nie pomijając że Vei była i jest jej całkiem obca. Raz ,tylko i wyłącznie jedyny raz zjawiła się na ziemiach lwich i w tamtym wypadku wybierając jeden z najgorszych momentów. Nigdy wiecej jej łapy nie przekroczyły ich granic, jakby instynktownie unikała ich ziem.
Zabawne że w takim razie i tutaj nie powinna już nigdy się zjawić a mimo to jest, krocząc po ścieżkach które już znała,igrając kolejny raz z ogniem. Skrawek sawanny, to tutaj też miała spotkać ojca, ostatni raz, w pełni sił nim i jego zabrała choroba.
Najpierw zagarnęła jej matkę, później nie dała się nacieszyć z odnalezienia drugiego rodziciela...

Brązowa zatrzymała się nagle, znad morza traw wystawiając i łeb aby dokładnie rozejrzeć się po okolicy.
Samotne drzewo na wzniesieniu.
To one stało się celem jej wędrówki, gdzie też i miała ją zakończyć, przysiadając niedługo przy jego pniu. Stąd miała też doskonały widok na spory kawałek sawanny, ale i wypatrzenie Ragnara gdzie szara sierść powinna odciąć się od czerwieni traw nie powinno stanowić problemu. Nie ważne że istniała spora szansa iż i tym razem był to błędny wybór.

No cóż, nie liczyła że znajdzie go od razu, skoro do tej pory nie udało się uczynić to jego własnym członkom stada. Wiedziała że nie wielkie ma szanse, nawet jeżeli odwiedzała dawne szlaki wędrówek jakie przemierzał będąc jeszcze szaraczkiem.
Teraz był królem, miał podwładnych jacy za niego mogli pilnować granic.
Czy może nie lepiej by zrobiła gdyby wróciła na skałę i tam zaczekała na niego?
Nie,potrząsnęła głową ale i natychmiast wyrzuciła te myśl. Może gdyby była sama, nie stanowiłby to najmniejszy problem.Mogła by odejść kiedy uznałaby czekanie za zbyteczne ale i czas jaki dostała się skończył.
Nie lubiła być także w centrum zainteresowania nie pomijając i towarzystwo które niezbyt przypadło jej do gustu.
No tak, z resztą i ona nie byłą zbyt łatwą osobą do rozmowy.
Dlatego wolała samotność, jaką otrzymała tutaj na wzniesieniu, obserwując fale wzbudzanej przez wiatr trawy.

[ Dodano: 2014-08-12, 18:32 ]
Czas nigdy nie był po jej stronie, wiedziała to, doskonale wiedziała że praktycznie każda minuta jaką poświęca siedząc akurat na wzniesieniu przy samotnym drzewie, mógł oddalać ją i od spotkania z Ragnarem,ale możliwości pochwycenia Arasha. Nie powinna zwlekać, chociaż raz nie pozwalać aby ustalony cel, zniknął jej z oczu.
Niestety dzień chylił się ku końcowi, zaś noc miała stać się rozstaniem.
Możliwe że nie było pisane im spotkanie, ona zaś nie robiła nic aby coś w tej sprawie zmienić.
Mimo zbliżającej się tarczy słońca ku horyzontowi, siedziała bezczynnie, niczym brązowa figurka, wpatrzona w bezkres sawanny jaka wraz z zbierającym się zachodem, przybierała krwistą ostrzegawczą barwę.
Alaina zmrużyła lekko oczy, coraz bardziej zmęczona, starając się i wytrwać w postanowieniu pełnienia warty akurat w tym miejscu, mając i coraz więcej wątpliwości czy aby na pewno dobrze uczyniła obierając akurat ten skrawek ziemi za cel, ze nie ruszyła dalej próbując odnaleźć szarego.
W prawdzie mogła by, ale zawsze istniała obawa że się minął.
Czy w takim wypadku nie lepiej siedzieć w jednym miejscu i czekać aż dopisze jej łud szczęścia i dostrzeże upragniony cień?
Delikatny uśmiech pełen wątpliwości zakwitł na jej brązowym pysku.
Zdawała sobie sprawę że nie do końca
Teren szkarłatnych może i nie należał do najlepszych, był obszerny, zbyt wielki by w jeden dzień móc spokojnie go przejść.
W takim razie czy nie powinna ruszać?
Samica westchnęła ciężko. Poczeka, jeszcze te kilka godzin, nim światło dnia zgaśnie, a noc w pełni obejmie władze nad światem. Jeśli do tego czasu go nie zauważy, ruszy dalej, za Arashem, by odszukać i ostatnią zgubę, Vlada, który oddzielił się od nich niecały miesiąc wcześniej.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 05-09-2014

Samiec powłóczył leniwie łapami, od jakiegoś czasu bezwiednie zataczając koło wokół pagórka.
Łeb trzymał nisko, toteż nie zauważył siedzącej pod drzewkiem lwicy-był zbyt zaabsorbowany mętlikiem we łbie i bliżej nieokreślonymi uczuciami, kłębiącymi się w nim po spotkaniu z Mayą.
Nie wiedział, co powinien ze sobą zrobić, jak winien był się zachować-odczuwał gniew, bo przez niego najłatwiej było mu uzewnętrznić cały ten bałagan, który w nim tkwił. Był zdecydowanie nie w humorze.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 05-09-2014

Ona zaś karmiła się wątpliwościami, każda z nich nie pozawalała podjąć konkretnej decyzji. Tak było i tym razem, gdy przebywając na wzgórzu, nie ważne że światło dnia już dawno zgasło, a noc w pełni rozwarła swe łapczywe szpony i chwyciła świat, pogrążając go w całkowitym mroku, ona siedziała, trzymając się wyznaczonego celu.
Cóż wygląda na to że czekać ją będzie nie mała przeprawa, jeśli zamierza jeszcze gonić Arasha.
Alaina zmrużyła oczy, powtarzając czynność jaką czyniła przez ostatnie godziny. Przeczesać wzorkiem sawannę ,starannie, ale i nieco leniwie, chociaż, czy teraz zmierzała się skupiać? Raczej nie. Była zmęczona i mocno znużona, z trudem i doszukując się chociażby odrobiny optymizmu jakim karmiła się wcześniej. Także i teraz nie spodziewała się cokolwiek dostrzec, i już miała kierować wzrok na obsypane gwiazdami niebo, gdy nieoczekiwanie spostrzegła ruch.
Ktoś się zbliżał.
Trudno jej było określić osobę, nie w nocy, kiedy kolor sierści traci na znaczeniu.
Samica podniosła się, nerwowo obijając ogonem o ziemie, do końca nie wiedziała z kim tym razem będzie miała do czynienia. Może i zyskała przychylność dwóch strażników, lecz czy kolejny członek przyjmie to uznając iż jest to czce gadanie jakie miało tylko pozwolić jej bezkarnie kroczyć po dawnych ziemiach Świtu.
Jakże wielkim okazać miało się dla niej zaskoczeniem, gdy obcy objawić się miał nikim innym jak tym, kogo tak mocno pragnęła dostrzec, szkoda tylko że on sam zdawał się wcale ale to wcale nie zwrócić na jej sylwetkę uwagę, nie ważne że nawet nie starała się ukrywać.

-Dobra , rozumiem że jest noc, ciężko odróżnić kogoś od otoczenia, ale do pnia to ja się nie przykleiłam-mruknęła pod nosem, zrezygnowana, ale i czując się jak powietrze.
No nic, nie pozostało jej nic innego jak podejść do niego.
A może tak spróbować się zakraść.
Ach , jakże przyjemna okazała się dla niej ta myśl, jaką i zaraz zrealizowała, czując już nutę podniecenia na kakru.
Szkoda tylko ze jak zawsze na psoty, wybierać miała jeden z gorszych momentów.
Rozkojarzenie z czymś się wiąże, a on nie był z reguły osobą która dałaby się tak łatwo podejść…


-Wpadniesz na drzewo, jeśli wciąż tak uporczywie będziesz wpatrywał się w ziemie- głos, kobiecy, mogłoby sie zdawał ze był ciepły ale i on nie był pozbawiony zaczepnej nuty. Tylko gdzie podziewa się właściciel. Nie ujawniła się mu, bursztynem ślepi z pełną uwagę obserwując go za gęstwiny traw, znajdując się i po zawietrznej ,aby nie móc tak łatwo jej wyczuć


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 05-09-2014

W momencie, w którym rozległ się głos lwicy, źrenice samca zwęziły się maksymalnie, a on gwałtownie obrócił się w stronę, z którego dobiegał. Mięśnie instynktownie napięły się, a ciemne uszyska postawiły się na sztorc wysłuchując kolejnych odgłosów, którego źródłem mógłby być intruz.
Błękitne ślepia rozejrzały się bystro po okolicy, podczas gdy ciemne nozdrza chłonęły powietrze, analizując szybko jego woń.
Białe kły błysnęły groźnie, a z gardła lwa wydobył się cichy, ale złowrogi warkot-kimkolwiek był przybysz, Ragnar nie miał ochoty na gierki, w które tamten zamierzał go wciągnąć.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 05-09-2014

-Widze że niektóre zwyczaje nie ulegają zmianom, tak jak za pierwszym razem i tym razem zamierzasz witać mnie kłami-zaśmiała się, może wydawać że było to dość lekkomyślne z jej strony ,zważając na sytuacje w jakiej się znalazła, lecz ona w dużej mierze kierowała się faktem że zna osobę przed jaką się skryła,a raczej powinna.
Nie zamierzała się także już kryć, w planach miała się tylko niepostrzeżenie zakraść, podejść do rozgarniętego Raga jak najbliższej, w prawdzie przez myśl przeleciało jej także to,aby spróbować na niego skoczyć, lecz szybko przegnała owy pomysł, nie chcąc jednak zarwać,ale i robić se niepotrzebnych nie przyjemności.
Powoli wyłoniła się za kurtyny traw, aby teraz stanąć naprzeciw niego
-Dawno się nie widzieliśmy Ragnar-mruknęła ciepło, przechylając lekko na bok głowę, ale i przyozdabiając równie przyjaznym uśmiechem facjatę.
Czy wiesz z kim jest owa nieznajoma, do kogo należą te bursztynowe oczy, które tak uważnie ci się przyglądają?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 07-09-2014

Lwisko zdawało się czytać w myślach brązowej, bo kiedy ta wychynęła zza ściany traw, ten bez zastanowienia rzucił się na nią, w istocie realizując jej niedoszły plan. Niepokój i złość zaślepiły go zupełnie, dlatego też pozostał głuchy na słowa tamtej, będąc zbyt zabsorbowany tym, by nie dać się podejść intruzowi.
Bez trudu przyszpilił ją do ziemi, a wówczas ciepłym bursztynom ukazało się zimne oblicze samca, przeorane pazurami, z chłodnym blaskiem w bystrych ślepiach.
Z jego gardła wydobył się cichy, aczkolwiek bez wątpienia złowrogi pomruk.
Kosmaty łeb nachylił się, niemal stykając się nosem z intruzką.
-Ktoś ty.-syknął, gromiąc tamtą spojrzeniem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 07-09-2014

Nie broniła się, nawet w chwili gdy ciężar samca naprał na nią, sprawiając że dość boleśnie strzeliła grzbietem o ziemie, ona nie okazała najmniejszego cienia oporu, pozwalając mu przyprzeć siebie do gleby.
Nawet teraz, gry wbijał w nią lodowate spojrzenie, Alaina wpatrywała się uporczywie wręcz w jego facjatę, jakby próbowała się pomimo gniewu i blizn na jego pysku czegoś doszukać, pozostając przy tym i nie wzruszona , czy może sama dalej nie odczuwała powodów aby sie go obawiać.
Nie ważne że nie rozpoznał jej, nie liczył się i złowrogi warkot jaki sprawił że sierść na karku zjeżyła się, a ona w duchu zadrżała,jej pysk nie wykazywał odrobiny strachu zachowując nad zwyczaj spokojny wyraz.
Chwila zaraz czy ona zaczęła się uśmiechać?
-Dość nietypowy masz sposób aby się z kimś witać... - pomimo upadku i drżenia w głosie odezwała się zachowując ciepłą ale i przyjazną barwę w głosie, jakby i on miał wskazywać że nie tyle się go nie boi, ale i ona nie jest kimś komu zależy by zrobić mu krzywdę
- Alaina


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 09-09-2014

Stał nad nią nieruchomo, nie drgnąwszy choćby o milimetr, do czasu, gdy w jego uszach zabrzmiało to imię.
Wówczas mgła gniewu ześlizgnęła się z błękitnych ślepi, znikając gdzieś, a szare cielsko rozluźniło dotychczas spięte mięśnie.
Wrogie zamiary jakby wyparowały, wystarczyło do tego nikłe wspomnienie, które mignęło gdzieś przed bladymi ślepiami.
Ale to było za mało.
Ragnar wycofał się czym prędzej, wyraźnie wytrącony z równowagi. Przysiadł na zadzie, omiatając sylwetkę brązowej niespokojnym spojrzeniem.
-Znam cię...-mruknął sam do siebie, zaabsorbowany prze daremne próby przypomnienia sobie tożsamości tamtej.
Zawiesił wzrok na ciepłych, bursztynowych ślepiach, po czym przymknął na chwilę własne.
-Ah, tak. Alaina.-mruknął, a jego pysk wygładził się z wykrzywiających go wcześniej zmarszczek.
-Myślałem... myślałem, że odeszłaś razem z ojcem.-dodał po chwili, nie wiedząc w gruncie rzeczy, co powiedzieć. Bez radości, bez zdziwienia, bez zaskoczenia. Minęło chyba zbyt dużo czasu, by jakiekolwiek z dawnych uczuć przypomniało o swoim istnieniu.
-Too, co tu robisz?-spytał, zdobywając się na nikły uśmiech. Jego myśli zdawały się być zupełnie gdzie indziej.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 09-09-2014

Była zaledwie cienień jego wspomnień, tak nikłym ze ledwo wiedział kim była, tymczasem ona sama doskonale wiedziała przed kim stała, na kogo tak wytrwale czekała wcześniej i szukając.
Jednak była wstanie zrozumieć fakt że mógł ją zapomnieć. Znali się tak krótko, ale i ona tak nagle zniknęła, nie ważne jak wiele razy wracała, ani razu nie zjawiła się wiecej przed jego obliczem,aż po dzisiejszy dzień, gdzie czas odcisnął już na nich swe piętno. Liczne blizny na jego pysku,ale i ona gdzie może i spojrzenie wciąż miała tak przyjemnie ciepłe, krył się w nich również głęboki smutek.
Zbyt wiele tragedii odcisnęło na niej piętno sprawiając że lęk przed bliskością skierował ją w ramiona samotności.
-Odejść, odeszłam, lecz nie z nim. -odparła, tak sztucznie spokojnie, ze mogło to aż razić- Zaledwie parę dni kiedy się odnalazł, zachorował i wkrótce zmarł...Najwyraźniej nie było mi pisane nacieszenie się namiastką rodziny, tak szybko odeszli. - dodała w bladym uśmiechu, ukrywając i pod jasną zasłoną powiek ślepia, by w chwili gdy otworzyła je ponownie, spojrzeć gdzie indziej, na tę jakże cenną krótką chwilę jaki miał dać jej czas na ponownie schowanie głęboko uczuć.
Nie zwróci mu życia, a szpony rozpaczy jeśli tylko wychwycą okazje, głęboko wbiją się w serce, rozdrapując rany jakie ledwo zdołała zalepić.
-Ale to już przeszłość,a co tu robię...Chciałam cie zobaczyć-odparła zgodnie z prawdą- Ale i równocześnie chociaż raz pożegnać, ten jedyny raz ,nim odejdę na zawsze.Chociaż teraz zdaje mi się,że nie było to potrzebne, wspomnienia bywają ulotne, a spotkane osoby przemijają się w nim pozostawiając niewielki ślad. -czyżby tu nawiązała do tego że zapomniał ją, w czasie gdy ona go pamiętała.
Możliwe


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 09-09-2014

-Przykro mi.-odparł mechanicznie, nie mogąc zdobyć się na choć kapkę prawdziwego i szczerego współczucia.
Miał jednak wrażenie, że z każdą chwilą czuł coraz więcej. Obrazy dawnych wspomnień nieśmiało tliły się w głowie samca, niwelując początkową obojętność, z jaką się do niej odniósł.
-Wybacz Al.-wycedził, smakując na nowo zdrobnienie jakim niegdyś tak często się do niej odnosił.-Po prostu, to było tak dawno temu... Pamiętam, te tereny należały do Świtu, a ja-byłem wtedy jeszcze żałosnym strażnikiem pod rozkazami Kami i Arto. Teraz wszystko się zmieniło.-wyjaśnił, spoglądając twardo, a jednocześnie z namiastką zrozumienia w bursztynowe ślepia.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 09-09-2014

-Jesteś władcą-podkreślając mruknęła pogodnie, ponownie uważnie spoglądając na jego facjatę- Tak wiem, heh masz dość wylewnych poddanych, ale i ciesze się że nareszcie masz miejsce gdzie możesz w pełni należeć jak i zyskałeś coś na czym ci może zależeć. I nie musisz mnie przepraszać, chociaż przyznam ze zabolało nieco gdy okazało się ze nie wiesz kim jestem, zaś ja pomimo tak długiego czasu nigdy cie nie zapomniałam...- z niby pretensją dodała unosząc wysoko dość wymownie brwi, jednakże nie miał być to koniec jej monologu, który zaraz miał mieć swoją kontynuacje, musiała wziąć tylko głęboki oddech jaki pozwolił i na powrót rozpogodzić jej pysk - ...Nie łatwo też cię znaleźć. Wszędobylstwo to chyba jedna z rzeczy jaka się nie zmieniła. Już obawiałam się że nastanie świt nim uda mi się ciebie spotkać,a nie byłam jedyną która cie szukała. Może to egoistyczne z mojej strony, lecz nie chciałam znikać, kolejny raz nie powiedziawszy dowiedzenia, nie pomijając że mam tez wobec ciebie zbyt duży dług wdzięczności bez jakiego nie mogę odejść.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 10-09-2014

-Tak jak powiedziałem, wiele się wydarzyło.-mruknął sucho.-Tak wiele, że pamięć o przelotnej znajomości z Tobą zeszła na drugi plan. Zwłaszcza teraz, kiedy głową jestem w zupełnie innych problemach, innym życiu niż wtedy, kiedy mnie poznałaś.-odparł, jakby na własną obronę, po czym zamilkł. Czuł się ubodzony przez jej słowa-tak jakby nie miała prawa mieć żalu o to, że nie poznał jej od razu, bo i takie było jego zdanie. Wzbierała się w nim jakaś dziwna niechęć, mało brakowało, by zakończył ich spotkanie jakimś odpychającym akcentem i zawinął ogon, zniknąwszy.
Jednak był w stanie nad tym panować, teraz, gdy jeszcze to dostrzegał i miał świadomość, że tego nie chce.
Przymknął na chwilę ślepia, uspokajając myśli, po czym spojrzał na lwicę, już bez cienia.
-Zapomnijmy o tym nieprzyjemnym początku.-odezwał się po chwili, podchodząc do tamtej.-Miło cię znów widzieć, Al.-mruknął, bez precedensów otarłszy łbem o jej szyję i liznąwszy krótko przestrzeń za brązowym uchem.
Przysiadł na zadku, obok niej, uśmiechając się słabo.
-Mówisz więc, że opuszczasz Krainę Czterech Stad?-spytał, jednak bardziej po to, żeby przypomnieć sobie jej własne słowa niż uzyskać odpowiedź.-Czemu właściwie odchodzisz?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 10-09-2014

Ją zaś to nieco zaskoczyło, na początku nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć na jego gest, a co okazać miało się jej chwilowym zakłopotaniem. Alaina zamrugała kilka razy, kręcąc głową, ale i ona uznała że skoro taka drobna spoufałość nie jest zabroniona, pozwoliła se na podobny gest ze swojej strony, kiedy podsunęła się do lwa i nosem traciła jego policzek, tak delikatnie i skromnie.
-Ok, w porządku -mruknęła ciepłym oddechem drażniąc jego policzek,ale o dopiero po tych słowach odsuwając się, by móc znów w pełni widzieć jego facjatę.
-I mnie miło jest widzieć ciebie Rag-przyjaźnie dodała mrużąc oczy- Nawet nie wiesz jak bardzo-
-Zaś jeśli chodzi o odejście...-zamilkła, na drobną chwilę, jaka wystarczyła a pogodny wyraz jej pyska rozpłynął się, a ona zasępiła się- Nie miałeś kiedyś uczucia że gdzieś nie pasujesz, nie ważne jak wiele razy próbowałbyś się w dane miejsce się wdrożyć, nie umiesz. Może jest to zniechęcanie, może nabyty lęk, lecz to jest coś co sprawia że i ja nie umiem odnaleźć się tutaj. Tak wiele razy wracałam, tak wiele stąd odchodziłam. Ale i jest jeszcze jeden powód-te tereny ,ciągle kojarzą mi się ze zmarłym ojcem. Więzią jaką sądziłam że nareszcie odzyskałam, aby miała zaraz się rozpaść.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Skanda - 17-09-2014

Uśmiechnął nieco kwaśno, w odpowiedzi na jej słowa, po czym wysłuchał potoku słów, który opuszczał stopniowo alainowy pyszczek.
-Pewnie, że tak miałem, z tą różnicą, że miast błądzić w poszukiwaniu miejsca do którego będę pasować, sam się przystosowałem.-odparł, nie do końca rozumiejąc, co tamta miała właściwie na myśli. Jej słowa przepełnione były obcymi mu uczuciami, a tłumaczenia pokrętne, nic mu nie mówiące. Jedynie wzmianka o zmarłym ojcu rzucała nieco światła na problem samicy, wobec którego lwisko nie czuło mimo wszystko niczego szczególnego.
Wciąż zastanawiało go, jaką rolę miał teraz odegrać w układance, której scaleniem zajmowała się brązowa.
-Cóż, w takim razie kim jestem, by cię zatrzymywać?-spytał, mimowolnie wzruszając barkami i spoglądając badawczo na swą rozmówczynię.
Czas aż nazbyt skutecznie zatarł to, czego lwica zdawała się teraz szukać w szarym samcu.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 25-09-2014

W ciszy, gdy przyszła tylko i kolej na odpowiedz szarego, ona zamknęła na tę drobna chwilę oczy, opuszczając i nieco kąciki ust, jakie zastygnąć miały w przygaszonym uśmiechu.
Samotność aż nad wyraz wyraźnie odcisnęła na niej swe piętno.
Wprawdzie nie poddała się od razu, szukała miejsca, szczęścia, możliwe że i z tego powodu powracała na tutejsze tereny, licząc na chociażby najmniejszą zmianę. Nic takiego jednak nie miało miejsca, pozostawiając zaś w niej rosnące uczucie goryczy i bólu.
Śmierć postarała się napiętnować jej życie wystarczająco, by mogła zrozumieć, nie dla niej pisane jest szczęście, nie tutaj.

-Nie jestem tak silna jak ty-odparła cicho, wprawdzie do siebie, uchylając i powoli powieki. Ciepło ulotniło się, zastąpione smutkiem
Nie zrozumie jej, nie będzie wstanie, czyli jednak jest to pożegnanie.

-Przyjacielem - była to krótka ale i zwięzła odpowiedź, jakiej nie zamierzała nawet rozwijać. Był dla niej jedyną bliską osobą w tych stronach, osobą na jaką zawsze mogła liczyć ale i która wzbudziła w niej zaufanie, a jest to nie lada wyczyn, zwłaszcza gdy Alaina broni się przed więzami.
Jednakże nie kierowała się i nie kieruje głębszymi uczuciami, może i była gotowa tym razem ostatecznie odnaleźć go, zostawiając i jedynego towarzysza, mimo to nie był kimś więcej.
Uczucia związane z miłością czy samą fascynacją jego osobą, podobnie jak u niego, zatarły się pozostawiając wyłącznie przywiązanie , a może i poczucie winy ?