Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 27-12-2014

Pokręcił minimalnie łbem.
- Nie sądzę. Jeśli widzę Frigg, to najczęściej z ojcem. Z wiekiem coraz częściej.
Sapnął ciężko i zmusił się do rozwarcia ślepi. Nie powinien był tak uciekać... ale po prostu musiał. Ale skoro już wydusił z siebie tą najgorszą część, mógłby pomóc Kalani zrozumieć choć część tego, co sam myślał.
- Też tak myślę. Tyle że wiesz... mam wrażenie, że ta mała sama do końca nie wie, co robi. Gdy Rag rzucił się na młodego, zdołałem zobaczyć jej łzy. Zupełnie jakby chciała coś zrobić, ale nie mogła. Tylko patrzyła... gdy już powstrzymałem go, ona natychmiast się uspokoiła. Mam wrażenie, że ona chce być jak ojciec, zaimponować mu. Boi się pokazać przy nim najmniejszą słabość.
W końcu parsknął rozwścieczony i podniósł łeb, z jawnym żalem i gniewem spoglądając na kawowej.
-Do ciężkiej cholery, przecież to tylko dzieciak! Ma prawo płakać, bać się i bawić. A Dey już mi mówiła, że ona chce być strażnikiem i bardzo chciałaby poćwiczyć. Zgodziłem się jakiś czas temu, ale teraz myślę, że to odwołam. To zadanie dla Ragnara.
Sapnął ciężko, jednak jego płuca nadal pracowały szybciej niż powinny. Na moment odwrócił wzrok od Kalani, by uspokoić się, wypuścił powoli powietrze przez nozdrza, po czym szkarłaty wróciły do bursztynów.
- W nocy mam zamiar wymknąć się do Deriona, sprawdzić co z małym.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kalani - 27-12-2014

Trochę się uspokoiła, kiedy opowiedział o reakcji Frigg. Może z niej jednak coś będzie, co nie zmienia faktu, że trzeba małą sprowadzić na dobrą drogę i otworzyć jej oczy. Ale nie do niej należało to zadanie i niewiele mogła zrobić. Kiedy się uniósł, palcami musnęła napiętą z wrażenia łapę Dwugrzywego.
- Ciii, obudzisz ją - szepnęła i wskazała nosem na Busarę. Mała nie powinna słyszeć o takich rzeczach, nie zrozumiałaby ich i tak, albo, co gorsza, rozgadałaby. Wiadomo, dzieci nie zawsze wiedzą, co powinno zostać w kręgu rozmówców, a co może wyjść na zewnątrz.
Przymrużyła oczy w ciepłym, dodającym otuchy uśmiechu i liznęła czule ognisty polik krótkim pociągnięciem szorstkiego języka.
- Jesteś dobrym lwem, Kahawianie - szepnęła z miłością. - Jestem szczęśliwa, że ktoś taki jeszcze stąpa po tej spękanej ziemi. Wierzę, że niebiosa ci się kiedyś za to odpłacą. Mam tylko nadzieję, że cię twa dobroć nie zgubi.
Przysunęła przednią część ciała bliżej niego i oparła błogo uśmiechnięty łeb na potężnych łapach partnera.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 27-12-2014

Wzdrygnął się minimalnie pod jej lekkim dotykiem. Rzucił jej przepraszający uśmiech, po czym pochylił pysk nad kłębkiem między jej łapami, sprawdzając czy Busia nadal śpi tak mocnym, zdrowym snem jak wcześniej. Mając tego pewność, uśmiechnął się leciutko do siebie i nosem musnął delikatnie grzbiecik Busary. Ta burknęła zadowolona, po czym wtuliła się głębiej między łapami matki. Samiec z trudem powstrzymał się od cichego śmiechu, po czym już w lepszym nieco nastroju, spojrzał na pyszczek Kalani. Cichym, niskim pomrukiem odpowiedział na jej pieszczotę. Jej następne słowa stanowiły dla niego swego rodzaju ułaskawienie od win, które przypisywał sobie po zajściu z młodzikiem. Nie zmieniały niczego... ale przynajmniej część ponurych myśli usunęło się w cień.
Widząc że ta przysuwa się bliżej, automatycznie podsunął swoje łapy. Mając już jej głowę opartą na nich, liznął króciutko delikatną skórę za uszami.Uśmiechnął się jeszcze raz, a ciepły oddech samca owiał jej kark.
-Nawet nie wiesz ślicznotko, jak się cieszę że was mam.
Po czym wrócił do przerwanej pieszczoty. Należało jej się.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kalani - 27-12-2014

Fuknęła cicho i położyła płasko uszy. Kahawian wybrał doskonałe miejsce na to spotkanie - teraz samotności potrzebował nie tylko on, ale i Kali nie chciała być w towarzystwie reszty mieszkańców Zachodnich Ziem. Nie po tym, co właśnie usłyszała. Dwugrzywy chyba przewidział, jak potoczy się rozmowa i co będzie jej wynikiem. Tak doskonale ją znał, że krok po kroku wiedział, o co by zapytała i co powiedziała. Chyba zbytnio się przywiązał, ten stary pacan.
- Powiedz mi coś więcej o Derionie - bąknęła, nadal oddając się pieszczotom ze strony partnera. Nie miała pomysłu na inne tematy, a nie chciała jeszcze zasypiać. Tak mało czasu ze sobą spędzali, a jak już rozmawiali, to o dniu ich córki. To powoli zaczynało być nudne. Ognistooki wspomniał wielokronie o swoim znajomym, jednak Kali nie wiedziała o nim nic - no, poza tym, że taka persona istnieje. Wyglądało na to, że panowie często ze sobą przebywali.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 28-12-2014

Mruknął cicho i przerwał gładzenie jej łba. Ech. Z jednego niewygodnego pytania w drugie.
- Samotnik... przebywa najczęściej w okolicy terenów Lwich. Ma dwie córki. Jedna dorosła, nie wiedział o niej... do pewnego czasu. Teraz ma małą córeczkę, Ivy. Wychowuje ją sam. Jakiś czas temu zaginęła jego... hm... nazwijmy ją przyjaciółka. Szuka jej.
O tym, że Ivy jest jednocześnie jego córką i wnuczką wolał nie wspominać.
- Podobnej budowy, jasno piaskowa sierść, dwukolorowa grzywa. Tyle że u niego głównym kolorem jest czarny i obok pyska te złote wstawki. Granatowe oczy. Kilka blizn na pysku. A i nie ma połowy łapy. Jakieś tam umiejętności medyczne. Nie za ciekawa przeszłość, ale to dobry przyjaciel. No i Busara go uwielbia... a on ją też lubi.
Uśmiechnął się do niej lekko, po czym złożył łeb na jej karku. Spodziewał się jeszcze kilku pytań, nim zmęczona partnerka zaśnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kalani - 28-12-2014

Starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z opisu Deriona, chociaż, znając siebie, i tak jak dojdzie co do czego, to czegoś zapomni i wyjdzie klapa. Ważne, że dogaduje się z Busarą. Mogłaby zaproponować, by spędzała czas z Ivy, jednak stwierdziła, że to mała powinna dobierać sobie przyjaciół, a nikt nie powinien na siłę kazać integrować się z nieznajomymi. Ziewnęła głośno i mlasnęła pyskiem. Powieki jej się kleiły, więc pewnie niedługo podzieli los córki i odpłynie w krainę snów.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 29-12-2014

Z niemym rozbawieniem obserwował walczącą ze snem partnerkę. Na dobranoc otarł polikiem o miodowy kark, po czym położył swój ciężki łeb obok jej.
-Śpij już. Jutro czeka cię ciężki dzień.
Westchnął ciężko, po czym sam zamknął ślepia. Sen nadszedł szybko. Dla obu dorosłych lwów.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kalani - 29-12-2014

Kiedy rano nastawał dzień, Kalani przełożyła powoli budzącą się Busarę w łapy Kahawiana. Zdążą się jeszcze wyspać - na nią czekała ważniejsza sprawa. Liznęła Dwugrzywego w ognisty polik, zaś rdzawe czółko córki obdarowała czułym otarciem swojego pyska. Nie chcąc ich zbudzić, oddaliła się cicho spod drzewka.

z/t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 30-12-2014

W końcu obudził się. Nieco później niż zwykle, ale nadal wystarczająco wcześnie, by zdążyć z patrolem. Szturchnął Busarę kilkakrotnie nosem, dając jej znak do pobudki. Ruszyli truchcikiem. Powinni to nadrobić.

z.t z Busarą.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 17-02-2015

To było kiedyś jej miejsce. Wróciła do niego wbrew zapowiedziom, kulejąc na jedną łapę - dosłownie i w przenośni. Sztucznym uśmiechem odprawiwszy ból do diabła z pozdrowieniami przykuśtykała do jedynego miejsca na całym tym suchym terytorium, które nazywała własnym. To tutaj czekała z Akirą, to tutaj rozmawiała z Ragnarem, to stąd Ragnar zabrał ją do siebie. Odpoczywała tutaj, spała i czekała. Nie zastała szumu liści, który kołysał ją do snu, jedynie martwy, zwęglony pień, u stóp którego kępkami żółciła się trawa. Drzewo wciąż jednak dzieliło się z nią cieniem, gdy przyszła do niego i ułożyła się do snu. Smutne myśli, proste myśli, których przytaczać nie będę ukołysały ją do snu, precz odrzucając ból tylnej łapy. Była zmęczona kolejnym treningiem - nie potrzebowała dużo, by usnąć.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Busara - 17-02-2015

Młoda lwiczka uważnie i powolutku szła do przodu. Nudziło jej się? Nigdy w życiu. Z uszkami postawionymi na sztorc, przyklejona do ziemi, śledziła swoimi rubinowymi ślepkami najmniejszy kroczek stawiany przez znajdującą się przed nią sporą mysz. Czemu nie złapała jej wcześniej? Za każdym razem coś ją rozpraszało. A to ptak, który zrywał się do lotu, a to niespodziewany odgłos któregoś z roślinożerców. Nie było przy niej tym razem mamy, czy taty. Była tylko ona i jej ofiara. Rdzawe ciałko drżało zniecierpliwione, czekając na tą jedną, odpowiednią chwilę. Aż w końcu ta nastąpiła.
Jednym, błyskawicznym skokiem, ruda przyszpiliła szarą zdobycz by zaraz ostrymi jak szpilki kłami chwycić ją za kark i grzbiet.
Dopiero po chwili doszło do niej, co właśnie się stało. Udało się! Młoda nie mogła się powstrzymać od zwycięskiego bryknięcia połączonego z radosnym piskiem (stłumionym nieco przez trzymaną nadal nagrodę.)
Nareszcie!


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 17-02-2015

Radosny pisk Busary był dla Mai jak cios poniedziałkowym budzikiem prosto w serce. Może nie doszło do czegoś tak okrutnego, faktem było jednak, że sen Mai potrwał do momentu, w którym rozradowane serce malucha wybuchło ze szczęścia. Maya powoli otworzyła jedno ślepię, jakby w ułudzie, że faktycznie obudziła się jedynie w połowie. Widząc jednak u stóp wzniesienia bachora Kalani szybko wyzbyła się złudzeń. Lwiątka bez opieki zawsze były potworami, nieudolnie ukrytymi w skórze niewinnego dziecka. Dar widzenia tej prawdy widział każdy niewyspany lew.
Choć gardziła nią na ogół, chwyciła się tej durnej nadziei, że mała jej nie zauważy i po prostu pójdzie w swoją stronę. Dopiero potem przypomniała sobie, że była na wzniesieniu, widoczna dla każdego kurdupla w promieniu dziesiątek godzin biegu. Zamknęła ślepię, w myślach soczystym przekleństwem akcentując to, co było nieuniknione. Nie zdziwiłaby się, gdyby burzowe chmury zawisły teraz nad nią, gotowe zacząć miotać piorunami. Zgadnijmy w kogo.
Zdecydowała się nie uciekać dalej przed nieuniknionym. Ściągnęła brwi, razem z powietrzem wydusiła z płuc resztki niechęci i niezadowolenia, choć nie zmęczenia.
- Mysz ciężko zjeść. - Przywitała się z Busarą Maya. - Ale też ciężko mysz złapać.
To była pochwała. Z ust Mai. Mai.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Busara - 18-02-2015

Chwila radości zmieniła się w chwilę całkiem sporego strachu, gdy nagle nie wiadomo skąd, doleciał do niej ledwo znany głos. Tylko raz go słyszała, wtedy, gdy lwice umawiały się na polowanie. Wiedziała do kogo należał. I to ją jeszcze bardziej przerażało. Z tego wszystkiego wypuściła mysz, która legła nieruchomo plackiem tuż przy jej łapkach, a młoda nie zdając sobie z tego sprawy, zwróciła się w stronę, z której dochodziły słowa. Zanim skinęła łebkiem w ramach przywitania, przełknęła szybciutko ślinę. Kahawian i Kalani wspominali jej o członkach stada, mówili, żeby się ich nie bać, bo to rodzina. Mimo wszystko, Maya wzbudzała w niej lęk. Była pokryta bliznami, a w jej oczach, zachowaniu i sposobie wymawiania się... Buśka tego nie znała. I chyba tego najbardziej się bała. Chwila minęła, zanim dotarł do niej sens słów lwicy. Dopiero wtedy uśmiechnęła się nieśmiało.
- Póki co, ciężko mi znaleźć coś większego. Ale tata mówi, że w sumie to dobrze, bo jestem jeszcze za mała- ślepka wbiła w ziemię.
Czy Łowca myślał, że ona nie poradzi sobie z zadaniem? Przecież wykonywała dobrze wszystkie jego polecenia, sam tak mówił. W czym więc leżał problem?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 18-02-2015

Maya była na swój sposób przyzwyczajona do takich reakcji, które okazywała Busara. Dziwnym trafem jakby nie zauważyła ich teraz, choć przyglądała się małej spod na wpół przymkniętego ślepiska.
- Ja w twoim wieku polowałam na surykatki. - Odpowiedziała małej lwiczce, nie ruszając się z miejsca. Jedynie jej ogon wierzgnął się nieco by zaraz z powrotem opaść na ziemię. Ale najwidoczniej to ja tutaj pochodzę z dziwnego stada, skomentowała w myślach przestraszoną postawę Busary. Dopiero wtedy faktycznie uśmiechnęła się do małej. - Rodzice wiedzą, że tu jesteś? - Zapytała, doskonale pamiętając burę, którą Kahawian dostał od Kalani, gdy mała szwendała się bez opieki po okolicy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Busara - 18-02-2015

Przekręciła łebek. Surykatki... hm. Chwila zamyślenia i jej postawa już się nieco otworzyła. Może to kwestia, że złota poruszyła temat, który ruda lubiła. Polowania.
- Obserwowałam je wczoraj. Są szybkie i cwane. No i ciężko do nich podejść.
W związku z połączenia informacji z własnymi wnioskami, w dotychczas wystraszonych ślepkach lwiczki błysnęło jeszcze zainteresowanie i nutka podziwu. One nie dały się jej zbliżyć na kilka kroków, a zielonooka już na nie polowała!
- Tata mówił, że jesteś jedną z najlepszych łowczyń, jakie widział. Zaraz obok mamy.
Wspominał też, że razem zdarzyło im się polować... ale po co wnikać w szczegóły. Widząc uśmiech Mai, stwierdziła, że chyba może się nieco zbliżyć. I tak też zrobiła ( zabierając ze sobą zdobycz), po czym położyła się kilka kroków od zielonookiej. Jej kolejne pytanie również nie sprawiło jej problemu.
- Tata jest na patrolu, mama wie. Powiedziała, że przyjdzie niedługo.