Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 08-03-2015

Rubiny wpatrywały spokojnie w zielone ślepia lwicy, szukając w nich cienia jakichkolwiek emocji oprócz niepokoju i dystansu, który ponownie między nimi zbudowała. Może tylko na chwilę, może nie. Ciężko było mu wyczuć. Niemniej jednak słysząc pusto brzmiące słowa, uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym cofnął się krok, dwa i usiadł. Dawał jej swobodną przestrzeń... jak zawsze. Widział, że i ona jest w kiepskiej formie... czuł jednak podskórnie, że to nie chwila i miejsce, żeby jej to wytknąć. Po tym jak skończą pogawędkę, jak najbardziej.
Słysząc jej pytanie, łeb samca przekręcił się lekko, jakby ze zdziwieniem. Zasadniczo w tej chwili nigdy się nie zastanawiał... ot może czasami towarzystwa i chwili pogawędki. Może chwila wspólnego treningu. Teraz jednak, gdy był świadkiem tego, że Busara czuje się również pewnie w jej towarzystwie, mały pomysł wpadł mu do głowy. Nie był pewien, że złota się zgodzi. Nie był też pewien tego, czy pomysł był właściwy. Wiedział jednak jedną, ważną rzecz.
- Czy miałabyś ochotę czasami potrenować z Busarą?
Zamilkł na chwilę. Nie zwykł prosić innych o pomoc... zazwyczaj to on jej udzielał.
- Kalani i ja robimy co możemy, ale myślę, że powinna móc też ćwiczyć z innymi. A reszta... średnio im ufam. Z resztą mam wątpliwości co do nich. No i przede wszystkim... młoda chyba cię polubiła.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 14-03-2015

Zmiana tematu. Dobrze. Bardzo jej to odpowiadało. Zmusiła się do chwili zastanowienia nad Busarą. Wnioski? Młoda była ambitna, otwarta, posłuszna, chętna do nauki, pokorna. Cechy każdej lwiczki. Była też jednak zaniedbana, a w stadzie nie było dzieciaków, które mogłyby poprzez zabawę czegoś jej nauczyć. Męczyła ją też ta jej dziecięca radość - nie dało się za nią nadążyć, choćby poświęciła jej całą swoją uwagę. Była jednak zbyt młoda, by mogła nauczyć ją czegokolwiek poza podstawami - te jednak wpajał jej na pewno.
- Jak trochę podrośnie, a mnie coś nie zabije do tego czasu to jasne. - Mruknęła w ramach odpowiedzi. - Ale teraz bardziej potrzebuje kogoś do zabawy, nie mnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 18-03-2015

Parsknął cicho, a kącik pyska uniósł się delikatnie.
- Skoro nic nie zabiło cię do tej pory, to znak, że pisana jest ci śmierć ze starości.
Przez chwilę przyglądał się lwicy. Dawno zasadniczo nie mieli chwili, żeby porozmawiać w spokoju. I dopiero teraz widział pierwsze objawy wieku Mai. No cóż... przed tym łowcą nie da się uciec, nie ważne, kim się jest. Po kilku chwilach ciszy spoważniał, po czym skinął łbem.
- Problem w tym, że w stadzie takich lwiątek nie ma. Chyba, że masz jeszcze pod opieką tamtą, lwiczkę o której wspominałaś.
Nadal zastanawiał go ten fenomen stada Zachodnich. Zazwyczaj stada roiły się od lwiątek, siła stada zależała właśnie od nich i od tego, jak je wychowają. Tutaj było natomiast zupełnie inaczej. Swego czasu widział kilka młodych... teraz jednak wiedział o trójce. Jedynie.
A to nie wróżyło nic dobrego.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 21-03-2015

Ściągnęła się poharatana skóra na pysku Mai, zmrużyły się zielone ślepia i skrzywił się płonący za ich tarczą duch, jakby usłyszała najgorszą obelgę. Parsknęła, obniżając łeb i niemal nienawistnie przecinając wzrokiem sawannę, jakby próbowała przeciąć nim horyzont na dwie części.
- Niczym nie zasłużyłam na śmierć ze starości. - Warknęła, lecz nie on był adresatem tych słów.
Prawdopodobnie była najsilniejszą lwicą na Ziemi Czterech Stad. Marna sztuka. Prawdopodobnie była również najsilniejszą lwicą swojego stada. Wyciosała swoje cielsko w kamieniu trudu, wysiłku i katorżniczej walki o każdy nawyk i instynkt. Zdrowe, skwapliwie zbudowane ciało nosiło w sobie zgorzkniałego i skrzywdzonego, lecz jasno płonącego ducha. Choć nie zasługiwała na życie, z zuchwałym uporem robiła wszystko, by przeżyć. Każdego dnia zwyciężała, każdej nocy podnosiła się po porażce. Takie było jej życie, krok po kroku. Jej zuchwałość kazała jej myśleć o śmierci ze starości jak o wybawieniu. Kiedy zamknie oczy spokojnie, samotnie, bez troski na tym świecie. Nie zasłużyła na to.
Kiedyś wróci w objęcia śmierci, której wymykała się raz za razem z nierealną wprawą, jakby to był konflikt jednej woli naprzeciw drugiej - konflikt, który wygrywała. Kiedyś zawiedzie ją jej ciało, kiedyś rozszarpie ją ktoś silniejszy od niej. To była śmierć, której pragnęła. Jeżeli ktokolwiek zasługiwał na umieranie w samotności, był nim jej największy, przeklęty i znienawidzony wróg.
Ona sama.
Zamknęła zielone ślepia, uciszyła na chwilę ten płomień.
- Dobrze wychowałam Naemę. - Mruknęła. - Jest coraz bardziej samodzielna i coraz rzadziej ją widzę. Ma łeb i serce do nauki. Niech się uczy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 22-03-2015

W ciszy przyjrzał się Mai, po czym odwrócił łeb, wpatrując się gdzieś poza horyzont. Jej słowa nie zaskoczyły go tak bardzo, jak mógłby się spodziewać ktoś inny. Znali się już trochę i wydawało mu się, że już dobrze zrozumiał pogląd lwicy na życie. Z resztą, oboje byli drapieżnikami, postrachem innych zwierząt. Czemu na sam koniec mieliby odejść jako ci, którzy nie potrafią już sami sobie ze sobą poradzić? Samiec westchnął ciężko w duchu. Zgodziłby się na to, gdyby to on miał odejść jako pierwszy ze swojej rodziny. Obserwować ponownie śmierć kogoś bliskiego... starczy. Już ich trochę za dużo było. Chciał tylko zobaczyć Kalani szczęśliwą. Może też Busarę jako dorosłą lwicę z własnymi młodymi. Kto wie...

Nie przerywał tej kilkuminutowej ciszy, gdy oboje zamknęli się z własnymi myślami. Gdy ponownie zabrzmiał głos zielonookiej, wzdrygnął się minimalnie, po czym jeszcze z lekka zamglonym wzrokiem wrócił sporzeniem na nią, skinął słabo łbem.
-Zrobiłaś to, na czym ci zależało.
Przez chwilę jeszcze tkwił w miejscu, po czym parsknął cicho.
-Chyba czas już na mnie... jutro znowu długi patrol, a obiecałem młodej kilka rzeczy. A skoro już się obiecuje...- uśmiechnął się lekko. Na pożegnanie krótko nosem otarł o policzek Mai, po czym podszedł do śpiącej Busary. Chwycił ją delikatnie za skórę i ruszył w kierunku Termiterii.

z.tx2 z Busarą.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Pantalaimona - 24-03-2015

Przysnęła nawet nie wiedząc kiedy, obudziła się dopiero słysząc szelest gdy Kahawian zabierał spod drzewa lwiątko. Otrząsnęła się spędzając z powiek resztki snu. Zakwiliła cicho rozglądając się dookoła, widząc tylko Mayę.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 24-03-2015

O ile Pantalaimonę ominął dialog obu lwów, nie ominęło jej zniknięcie samca i jego pociechy. Kiedy się przebudziła, lwica, z którą wcześniej rozmawiał wracała ciężkim krokiem pod drzewo. Utykała już bardzo wyraźnie, nie bez ulgi przysiadła więc w końcu przy martwym pniu, tak bardzo jej bliskim. Krzywiła się z niezadowoleniem, kły wychyliły się zza wpół otwartych ust. Zadarła łeb, widząc wciąż jednego i tego samego ptaszka na gałęzi ponad nią. Nigdzie się najwidoczniej nie ruszył odkąd przyglądała się mu tych kilka chwil temu.
- Kto by pomyślał - mruknęła do siebie samej - że kiedykolwiek będę zazdrościć tak marnej istocie jak ty.
Wypowiedziawszy te słowa stara lwica położyła się ciężko na ziemi, dając odpocząć obolałym kościom.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Pantalaimona - 24-03-2015

Mimo tego, że lwica mówiła do siebie udało jej się uchwycić sens słów. Marnej, marnej, marnej. Odbijało się to słowo w jej główce niczym echo. Potrząsnęła łebkiem jakby chciała pozbyć się tej natrętnej myśli. To nie było przyjemne. Ale czegóż mogła oczekiwać od niej. W końcu odmienne gatunki nie przepadały za sobą.
- Może masz zbyt wysokie wymagania wobec samej siebie- odparła spokojnie sfruwając w dół i usadawiając się na martwym pieńku, by móc być na jej linii wzroku.
- To że jestem malutka i słaba, nie oznacza, że nie mam problemów... każdy je ma. - dodała wpatrując się w jej jasne oczy. Głos Pan był o delikatnym kojącym brzmieniu w niczym nie przypominał piskliwych ptasich treli.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 24-03-2015

Wachlarz emocji objawianych przez Mayę składał się zaledwie z kilku postrzępionych przez czas piórek. Znów wybrała to najbardziej zużyte - skrzywiła się, przypatrując się małej ptaszynie. Kiedy jednak Pantalaimona odezwała się do niej, Maya uniosła brwi. Głównie dlatego, że bardzo rzadko miała okazję rozmawiać z czymkolwiek z jej rodzaju.
- Możesz latać, ptaku. - Odpowiedziała jej lwica. - Ja teraz ledwo chodzę.
Skrzywiła się z pogardą dla samej siebie, wpatrując się w istotkę naprzeciw niej. Kto by pomyślał, że czekając na uśmierzenie bólu przyjdzie jej spędzać ten czas w towarzystwie - do tego w towarzystwie ptaka.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Pantalaimona - 25-03-2015

Widząc jak lwica się krzywi Pan rzuciły się w oczy jej ostre kły. Przechyliła łebek bardziej w bok chcąc się im przyjrzeć dokładniej. Uczucie strachu zostało przesłonięte ciekawością. Kiedy w końcu oderwała od nich wzrok jej uwagę przykuły blizny na ciele samicy. Nie bardzo rozumiała tej zazdrości. Przecież lwica była silna, dowodzą temu właśnie owe blizny. Musiała stoczyć wiele walk. Ma ostre pazury i kły, które z łatwością przebijają się przez twardą skórę. A jednak zazdrości małemu ptakowi pary skrzydeł. Ptakowi, który jest narażony na pełno niebezpieczeństw. Sytuacja bardziej się rozjaśniła gdy dodała, że obecnie ledwo się porusza. Pan podrapała się pazurkiem po główce.
- Babcia mi zawsze opowiadała, że po śmierci wszyscy jesteśmy sobie równi. Dusza unosi się do gwiazd by cieszyć się obecnością tych, co dawno temu odeszli. Kiedy jednak gwiazda z nieba spada, symbolizuje wracającą duszę na ziemię. By rozpocząć życie na nowo, nie pamiętając przeszłości.
Przerwała na chwilę zastanawiając się co jeszcze mogłaby dodać.
- Jeśli obecne życie sprawia ci same przykrości, następne może być lepsze. Póki co warto żyć tak by przodkowie mogli być z nas dumni... z naszych postępowań.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 27-03-2015

Od Mai usłyszała z początku jedynie pomruk, który brzmiał jak "może tak". Jednocześnie w dziwny, pokrętny sposób przypominał również "głupi ptak". Jedno pozostało niezmienne i pewne - lwica położyła łeb na zmęczonych łapskach, nie przypatrując się już jej. Chciała z całego serca przyznać się przed samą sobą, że puściła wywód ptaszyny mimo uszu, jednak byłoby to kłamstwo. Wysłuchała go w całości, może nawet zastanowiła się nad nim. Skonfrontowany jednak z bólem jej doświadczeń wiele ten obraz nie wytrzymał - odrzuciła go więc precz. To było dziecinne, durne. Nigdy nie zawracała sobie tym głowy - nawet, gdyby coś takiego istniało i tak nie zasługiwała na takie życie.
Milczała więc przez jakiś czas, stopniowo przymykając ślepia. W końcu jednak spojrzała na Pantalaimonę jednym okiem, jakby ze zdziwieniem zauważając, że ciągle tu jest.
- Nie boisz się, że cię złapię? - Zapytała jakby lżejszym głosem.
To był zdecydowanie bardziej jej sposób rozmowy. A skoro już odbiło jej na tyle, żeby rozmawiać z byle ptaszkiem, równie dobrze mogła spędzić w ten sposób trochę czasu.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Pantalaimona - 28-03-2015

- Boje się. - Co tu kłamać, lękało ją to duże kocisko, ale nie na tyle by strach całkiem ja sparaliżował. Sama nie bardzo rozumiała co ją skłoniło do wtrącania się w czyjeś sprawy. Zazwyczaj była tylko biernym obserwatorem. Jednakże jakby miała ją pożreć zrobiłaby to już na początku, a nie bawiła się w wymianę zdań. Zawahała się przez chwilę czując płynącą od niej lekką niechęć i pogardę dla tak małej istoty. Westchnęła ciężko jakby dając upust emocjom.
- Jeśli ci przeszkadza moja obecność, to pozostawię cię samą ze swoimi myślami. - Zlustrowała ją wzrokiem widząc że jest zmęczona. Pan pewnie gdyby była w podobnej sytuacji do lwicy. Możliwe, że chciałaby odpoczywać i regenerować siły a nie tracić czas na błahe rozmowy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 28-03-2015

- Po cholerę. - Prychnęła Maya, po raz pierwszy od dawien dawna faktycznie rozbawiona. Uśmiechała się, wyśmiewając jakby Pantalaimonę. Była chyba pierwszym ptakiem, który w zupełności jej nie irytował. Przynajmniej nie aż tak. - Naprawdę myślisz, że marnowałabym siły na złapanie kupki piór i kości?
Maya miała swoje zasady i siłą wpajała je swojej podopiecznej. Być może Busara jeszcze nie posiadała tej wiedzy - być może faktycznie potrzebowała takiej starej, zgryźliwej lwicy, żeby nauczyła jej, że nie można się bawić cudzym życiem. Jaka była korzyść z zabijania takiego ptaka? Jeżeli nie zniechęcałoby lwiątka wygrzebywanie piór i kości spomiędzy zębów, zrobiłaby to jej łapa. Nie można zabijać dla zabawy, nie można zabijać więcej, niż trzeba. Tylko wtedy można docenić pracę i wiążący się z nią trud.
Nie tyczyło się to jednak zabawy czyimś kosztem.
- A rób co chcesz, śmieszny ptaku. - Odpowiedziała Pantalaimonie. - I tak jesteś pierwszym, który mnie nie wkurza.
Może zaimponowała jej odrobinę ta naiwna szczerość ptaszyny? Może. Większość ptaków, która odważała się ujawniać w jej towarzystwie i działać jej na nerwy chełpiła się, że i tak nic nie była w stanie im zrobić. Do momentu, w którym nie strącała im na ziemię gniazd.
Ten ptak jednak taki nie był.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Pantalaimona - 29-03-2015

Gdyby nie lęk i towarzyszący temu instynkt samozachowawczy, z pewnością wiele istot pożegnało by się z życiem. Tak duży drapieżnik jak Maya nie musiał się obawiać zagrożenia, które towarzyszy innym. Będącymi niżej w łańcuchu pokarmowym.
Lwica uśmiechnęła się co sprawiło jakby Pan poczuła się nieco spokojniej. Była święcie przekonana, że ktoś kto tak się uśmiecha nie może być złą osobą. Jednakże wysoki mur zbudowany z grubych cegieł był dla niej odczuwalny. Oziębłość, dystans i dogryzki. Ptaszyna czuła się jakby tym stłamszona. Czuła przed nią ogromny respekt nie tyle co ze strachu a przed jej postawą, zachowaniem i sposobem myślenia.
Słysząc ostatnie słowa Pan napuszyła się, przypominała teraz puchatą kulkę. Chciała wyjść na poważną bo, przecież nie jest śmieszna a to przyniosło całkiem odwrotny efekt. Do tego była zmęczona po podróży, krótka parominutowa drzemka nie przywróciła jej sił. W tej chwili siłowała się sama ze sobą by jej powieki całkiem się nie przymknęły.
- Jesteśmy wachlarzem różnorakich charakterów. Przykre słyszeć, że masz o naszym gatunku tak nieciekawe zdanie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 29-03-2015

Suka zaś nie robiła sobie wiele z jej odpowiedzi. Ptaszyna mogła tylko oglądać ten kwitnący na pysku lwicy uśmiech, nic nie mogąc na niego poradzić. Jednocześnie jednak samica najwyraźniej miała jakiś powód, by kontynuować tę rozmowę. Maya jednak zupełnie nie zawracała sobie głowy tą głębszą stroną konwersacji - choć wyglądało na to, że w ogóle miała gdzieś ją całą.
Czas miał jednak pokazać, jak daleka od rzeczywistości przyjętej przez Pantalaimonę była ta sytuacja.
- Jak się nazywasz, ptaku? - Zapytała lwica.