Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nuru - 15-04-2015

Nuru był bardzo ciekawskim lewkiem. Dzisiejszego dnia był zdecydowanie bardziej pokorny, zupełnie wybity ze swojego zwykłego rytmu, w którym zaglądałby pod każdy kamień i pięć razy obchodził jedno drzewo, na część z nich nawet próbując się wspiąć. Po tym, jak obudził mamę, a potem ona dała szlaban Damai i Kahawian go ponaglił, był spokojny i potulny jak baranek. Nie miało to jednak żadnego wpływu na jedną z jego cech.
- Ale przecież u nas jest- - Podniósł główkę, żeby spojrzeć na wujka. I wtedy zapomniał języka w gębie.
Najpierw mówił, a potem zdawał sobie sprawę z tego, co powiedział.
- -jest - dukał sylaba po sylabie - bez-piecz-nie? Prawda? - Skulił się w sobie, nie potrafiąc spojrzeć na Kahawiana bez strachu.
Dla niego nie było bezpieczniejszego miejsca na świecie od terytorium mamy. Czemu nie mogli po nim chodzić, kiedy tam wszystko było w porządku? Rozumiał, że bez pytania, ale żeby od razu szlaban?
Zamiast tego duszyczka znowu uciekła mu na ramię, a on sam przełknął głośno ślinę. Dlatego też nie bez ulgi wysłuchał Kahawiana, na nowo rozpalając w sobie entuzjazm. Gdyby mógł, cały zająłby się od tego płomyczka, który rozbudził w nim dziecięce serce.
- Tak, panie wujku! - Odparł z zachwytem, teraz dla odmiany gapiąc się w wujka jak w obrazek.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 15-04-2015

Samiec wstrzymał się od właściwej odpowiedzi na to pytanie. Robił wszystko co mógł, by powstrzymać intruzów od wejścia na ich teren. Jednak dla tak młodych lwiątek wiele innych istnień, o których oni nawet by nie pomyśleli, mogło im zrobić krzywdę. Na dobrą sprawę, wystarczyło ostre zbocze i chwila nieuwagi ze strony któregoś z nich. Doskonale rozumiał Dey, w końcu tak samo krótko przez pewien czas on i Kalani trzymali Busarę. Teraz ruda lwiczka była znacznie starsza i bardziej samodzielna, jednak to nie zwalniało jej z pewnych zasad, a na pewno czujne oko ojca spadało na nią w czasie patrolu, gdy nadawała się ku temu okazja.
- Staram się, żeby tak było.
W każdym razie z ulgą przyjął to, że uwaga Nuru została skupiona na czymś zupełnie innym, tym, czym mieli się dzisiaj zająć. Widząc zachwyt w oczach lwiątka, uśmiechnął się szerzej i skinął łbem.
- No to ruszamy.
Rozpoczął się kolejny, równy marsz w stronę granic.

z.t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nuru - 15-04-2015

Brzdąc nie mógł w tej sytuacji zrobić niczego innego, jak ruszyć radośnie u jego boku, klucząc pośród wysokich traw, co Kahawianowi nawet uwagi nie zawracały, a dla niego stanowiły przeszkodę. Dzielnie pokonywał ją jednak, drepcząc obok wujka, pełen zachwytu próbując dotrzymać mu tempa, jakby na tym tylko polegało jego życie.

[zt]


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 30-05-2015

Szedł spokojnie, choć czas go nieco naglił, rozglądając się przy tym uważnie. Skierował się na skrawek sawanny, konkretniej wzniesienie, licząc iż spotka tam tajemniczego Saixa, który również miał pilnować terenów, a ciężko o lepsze miejsce, z którego widać wszystko niemal idealnie. Gdy doszedł na miejsce niestety nie spotkał kompletnie nikogo, miejsce świeciło pustkami, zaś gdy przeniósł wzrok na rozległe tereny sawanny nie zauważył nawet zwierzyny. Jak widać jego szczęście się zakończyło, choć nie miał zamiaru się poddawać. Mimo to klapnął sobie pod drzewkiem, by chwilę zaczekać, kto wie, może akurat zaraz kogoś dostrzeże na horyzoncie?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 30-05-2015

Saix patrolował teren, jak mu przykazano. Fakt, że Otieno go nie dostrzegł, tylko świadczyło o tym, że Saix krył się nad wyraz dobrze. A czemu się w sumie krył? Tak wolał. Miał na oku całą okolicę, ale jego nie było widać.
Pytanie jeszcze gdzie się ukrył. W wysokiej trawie, a jakże. Mimo że Saix miał czarną sierść, potrafił się maskować. Szkoda że sprawdzało się to głównie kiedy samiec był w bezruchu. Niestety, polować się tak nie dało.
W każdym razie mniejsza. On tu nie polował, tylko pilnował terenów. Żadnych lwów na horyzoncie, żadnych grzyw, ogonów, łap. Zaraz. Żadnych?
Saix zaraz wyłonił się z trawy. To musiało wyglądać trochę jakby pajacyk wyskoczył z pudełka. Nie ma i nagle jest! Puf! Pojawił się! I zaraz podbiegł w stronę nieznajomego osobnika. Ze stada nie spotkał jeszcze nikogo, nie wiedział, kto do niego należy. Kahawian podał mu imiona członków, ale twarzą w twarz spotkał tylko jego samego, Mayę i Gizę. Nikogo więcej.
- A ty to kto, jeśli można wiedzieć? - może przywitanie nie było zbyt miłe, ale nie należy się temu dziwić. W końcu Saix był póki co niejako na okresie próbnym. Nie mógł zawalić wpuszczając na tereny kogoś obcego. A kim był Otieno? Saix nie miał pojęcia


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 30-05-2015

Otieno nie myślał o ukrywaniu się, w końcu były to również jego tereny, odkąd jest w stadzie, a swą dość wielką sylwetką oraz grzywą liczył iż skutecznie odstraszy co niektóre lwy, które postanowią się błąkać po tych terenach. Czarnogrzywy siedział spokojnie rozglądając się, gdy nagle czarny samiec wyskoczył z traw i zaczął biec w jego kierunku. Reakcja Otieno? WT*, przynajmniej z początku, mina na pysku z pewnością wyrażała co odczuł. Saixowi spokojnie można przyznać medal za ukrywanie się oraz zaskakiwanie. Mięśnie brązowego od razu się napięły, bądź co bądź on również był na okresie próbnym i choć miał znaleźć jakiegoś samca, to skąd miał wiedzieć że to właśnie on? Gdy go jednak usłyszał nieco się rozluźnił, skoro o to pytał raczej należał do stada.
-Otieno, a ty?- zapytał mimo wszystko nadal nieco podejrzliwie. Tak jak czarny i on nie chciał zawalić zadania, więc musiał być ostrożny.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 31-05-2015

Kiedy podróżujesz przez nieznane tereny, czasem ukrycie się jest najlepszym wyjściem, jeśli nie chcesz zostać zauważonym. Z tego powodu też Saix po prostu nabawił się takiego nawyku, że wolał widzieć wszystko, samemu nie będąc zauważonym. Jak widać, i tym razem jego chowanie się było perfekcyjne.
Ale nie pora pleść o takich pierdołach. Saix podbiegł do samca i uważnie się mu przyjrzał. Wyglądali na mniej więcej ten sam wiek, może nieznajomy był nieco młodszy. Nie zmieniało to faktu, że był jednak dorosłym, silnym lwem. W razie walki mógł stanowić zagrożenie. Saix miał jednak nadzieję, że obejdzie się bez takowych wydarzeń.
Nieznajomy zdradził swoje imię. Infinity szybko spróbował przypomnieć sobie listę imion, którą podał mu Kahawian. Nie był pewien, ale kojarzył takiego miana. Poza tym, Kahawian mówił mu, że obecnie jest on jedynym dorosłym samcem w stadzie.
- Jestem Saix. Patroluję tutejsze terytorium. - wyprostował się, patrzył na młodzika czujnie. Nie wiedział, jak rozwinie się sytuacja. - Zapuściłeś się na tereny należące do stada Zachodnich, wiesz o tym?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Giza - 31-05-2015

Tymczasem wzdłuż granicy Zachodnich Ziem, między gąszczem traw płynęła szara sylwetka niezbyt wysokiej lwicy. Może i niezbyt wysokiej, może i nie wyglądającej na jakąś szczególnie potężnego osobnika, ale oba lwy, które niedługo stanąć miały jej na drodze, już zdążyły poznać jej charakter. Jednak obaj poznali również jej słabości. Nic jednak nie wskazywało na to, że tego dnia przyjdzie jej się trząść ze strachu przed oboma samcami. Nie zbierało się na burzę, dlatego Giza czuła się świetnie i czuła się silną.
Gdy poczuła unoszący się w powietrzu zapach samców, skierowała w ich stronę ślepia. Wtedy dostrzegła czarną sylwetkę Saixa, którego niedawno poznała... oraz Otieno. Znów go widziała, jednak tym razem raczej nie cieszyła się zbytnio na jego widok. Bo był wcześniej i zniknął. Więc za to, co spotkało nie tak dawno jej stado obwiniała nie tylko Ragnara ale również wszystkie samce, które opuściły stado. Nie była z nim jakoś szczególnie zaprzyjaźniona wcześniej. Choć był dla niej miły wtedy w oazie. Pobiegła w ich stronę by zatrzymać się między czarnym a bordowym z lekkim warknięciem.
- Gdzie się włóczyłeś gdy Kahawian sam tutaj został? - Odezwała się. Tak czy siak obiecała Saixowi, że go jeszcze dopadnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 31-05-2015

Gdy tylko usłyszał jego imię od razu się rozluźnił, w końcu to przecież jego szukał. Czarnogrzywego szczęście jednak tak szybko nie opuściło, choć oczywiście nie zamierzał polegać na losie przez resztę swego życia. Cieszył się jednak że tak szybko udało się mu go spotkać, dzięki czemu wyrobią się przed następnym dniem.
-Wiem doskonale, bowiem są moim domem. Kahawian niedawno przyjął mnie ponownie do stada oraz prosił bym cię odnalazł. Oboje mamy rozejrzeć się po terenach, gdyż jutro chce nas wziąć na patrol.- odparł już spokojnie, po czym oblizał pysk i machnął ogonem. Otieno nieco pamiętał jak wyglądały ziemie, gdzie leżała granica i tak dalej, jednakże dobrze byłoby sobie przypomnieć, co by nie zbłaźnić się później przed nowym królem. Po chwili z zamyślenia wyrwał go odgłos kroków, więc odwrócił swój łeb w tamtym kierunku. Gdy dostrzegł lwicę zatkało go na moment. Doskonale ją pamiętał, spodobała się mu w oazie, miał nawet myśli, by zacząć się do niej zalecać, lecz później zniknął bez słowa, w poszukiwaniach swego ojca. Młody był, głupi również, czasu więc nie cofnie. Kto wie, może już ma jakieś lwiątka? Gdy się odezwała, zmarszczył nieco brwi. Nie do końca zrozumiał, czy mówiła do niego, jednakże postanowił się odezwać.
-Salve Gizo...- odparł jedynie tyle. Oczywiście wiedział, że powinni porozmawiać, lecz nie koniecznie przy czarnym samcu. Nie lubił raczej obnażać się z uczuciami, przepraszać kogoś przy innych samcach czy lwicach, jakoś tak miał.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Verdi - 31-05-2015

Siedzi pod samotnym drzewem i patrzy na innych co robią i z kim rozmawiają, a potem sama przygląda się naszyjnikowi. Położyła się w trawie i wymieszała się z tłem trawy. Macha ogonem.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 31-05-2015

Saix zmrużył ślepia. Nie podobało mu się to. Że też akurat już pierwszego dnia stało się tak, że napatoczył się jakiś obcy. Co go jednak zdziwiło, brązowy samiec wcale nie wydawał się spłoszony. Może nieco zaskoczony nagłym pojawieniem się Saixa znikąd, ale jednak nie samym faktem, że został ostrzeżony przed wkroczeniem na czyjeś terytorium.
Wyjaśnienie wkrótce nadeszło, ale Saix nadal był sceptyczny. Każdy kto kojarzył imię przywódcy Zachodnioziemców mógł tak powiedzieć. Dlatego właśnie Inf nie zaczął skakać z radości po usłyszeniu tego co powiedział mu brązowy samiec.
Już miał otworzyć pysk, żeby odpowiedzieć Otieno na temat tego co sądzi o jego słowach, kiedy do towarzystwa nagle dołączyła lwica, którą już znał. I wychodziło na to, że samiec nie kłamał. Naprawdę należał do tego stada. Saix zamknął więc pysk, zerkając na oboje.
- Yat-.... to znaczy, salve, Gizo. - również się przywitał. Trochę czasu minie nim odzwyczai się od używania starego skrótu. - A wiec Otieno mówi prawdę i należy do tego stada? Bo Kahawian nic mi nie mówił o innym samcu. Już chciałem go pogonić.
Usiadł i owinął ogon wokół łap.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Giza - 31-05-2015

Czujne niebieskie ślepia spoglądały to na Saixa to na Otieno, musiała nadrobić zaległości i rozeznać się w sytuacji. Niemniej po chwili utkwiła znów oskarżycielski wzrok w bordowym, sporym samcu. Kompletnie nie wzruszona jego posturą, znów podskoczyła w jego stronę. Musiało to wyglądać z boku całkiem zabawnie, jak taka pchełka między dwoma, wielkimi szakalami.
- Tak, a przynajmniej kiedyś należał - powiedziała, ale szybko przeniosła wzrok na Otieno. - Ale co to za członek stada, który odchodzi a potem znów się pokazuje? Co się stanie, gdy znów odechce mu się być jednym z nas?
Potem popatrzyła na ich dwójkę i zrugała wzrokiem zarówno Otieno, jak i Bogu ducha winnego Saixa. Tak profilaktycznie. Wiadomo, gdy Ragnar odszedł a Kahawian nie był w stanie wszystkiego dopilnować doszło do zdarzenia, które uderzyło w świadomość lwów z Zachodnich Ziem. Gizie wydawało się, że zwłaszcza lwic.
- To wasz obowiązek, żeby właściwie dbać o nas i osobiście dopilnuję, byście żarli piach jeśli zawiedziecie stado.
Błyskawice ciskane z oczu Gizy wprost w pierś obu samców, a zwłaszcza Otieno trafiały chyba celnie. A przynajmniej szara miała taką ogromną nadzieję.
- Jeśli znów nas... MNIE zawiedziesz, to ta gruba grzywa w niczym ci nie pomoże - dodała ze spokojem, ale był to spokój wręcz niepokojący i lodowaty. Oczywistym wydało się też Gizie, że bordowy był na obecną chwilę spalony u niej, więc jakiekolwiek zaloty mogłyby się dla niego źle skończyć.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 31-05-2015

Słysząc słowa czarnego samca spojrzał na niego z kpiną w oczach, bowiem co jak co, ale pogonić to on sobie mógł polne myszki a nie jego. Do stada będzie prawdopodobnie coraz to więcej lwów przyjmowanych, by je odbudować, a on zamiast się czegoś dowiedzieć woli przeganiać bez dociekania prawdy. Chyba daleko nie zajdzie, albo ostro się narazi przywódcy, ale to już nie brązowego broszka. Oczywiście chciał, by po prostu sobie polazł, choć na chwilę, bo mimo wszystko mieli zadanie do wykonania. Miałby okazję porozmawiać z szarą, wyjaśnić jej wszystko, szczególnie gdy zaczęła go atakować. W połowie jej wypowiedzi warknął, bowiem miał dość jej słów, które były tak prawdziwe, że aż bolały. Był na siebie wściekły za swą głupotę i tak, a ona musiała jeszcze dokładać oliwy do ognia.
-Taki, który przekłada swą rodzinę nade wszystko.- warknął na początek, gdy wspomniała o jego odejściu. Kiedyś kurczowo trzymał się faktu, że miał ojca, którego nie znał, a chciał dowiedzieć się czegoś więcej, zarówno o nim jak i reszcie rodziny. Teraz wiedział, że to stado przede wszystkim jest jego rodziną, jednakże jeśli miałby kiedyś partnerkę i lwiątka, a któreś z nich by zaginęło, znów wyruszyłby w podróż, jednakże tym razem wcześniej porozmawiałby z przywódcą, czego kiedyś nie zrobił. Słuchał lwicy dalej, oddychając głęboko oraz się uspokajając, nie chciał przecież na nią krzyczeć czy się kłócić. Wiedział że zawinił i ją zranił, nie chciał więc tego tematu dalej ciągnąć, wolał skupić się na teraźniejszości.
-Nie zawiodę Cię Gizo. Popełniłem błąd, zresztą nie pierwszy w moim życiu, lecz dostrzegłem już co tak na prawdę się powinno dla mnie liczyć. Postaram się dać z siebie wszystko.- odparł, przyglądając się lwicy prosto w ślepia. Wiedział że nie będzie łatwo odbudować jej zaufanie, lecz nie zamierzał się tak łatwo poddawać, bowiem nadal widział w niej tą tajemniczą iskierkę, która spodobała mu się ponad rok temu.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 01-06-2015

Saix był tu nowicjuszem, nie do niego należało decydowanie o tym, którym lwom można było dać szansę, jak Maya dała jemu. Jeśli taki delikwent byłby zdecydowany dołączyć do stada, na pewno przyszedłby ponownie. Nie mogło być z resztą tak, że Saix od razu po dołączeniu, przedstawiałby Kahawianowi kandydatury innych lwów. To by wyglądało raczej niezbyt porządnie. Jeszcze mogliby nabrać jakichś bezpodstawnych podejrzeń. Z resztą, z początku Saix faktycznie chciał z nieznajomym tylko porozmawiać i dowiedzieć się co ten tu robi. Podejrzeń nabrał jednak kiedy Otieno przedstawił się jako czlonek stada, o którym Saix nic nie wiedział. Ale mniejsza. Już wszystko zostało wyjaśnione.
Infinity usiadł, obejmując ogonem łapy. Ciekawa się tutaj rozmowa wywiązała. On w sumie był biernym słuchaczem, chociaż nie do końca. I jemu się oberwało, chociaż dopiero dołączył i nic złego nie zrobił! To niesprawiedliwe!
- Gdy mu się znów odechce, podejrzewam, że Kahawian nie pozwoli mu nawet odejść na wszystkich trzech łapach. - potem zerknął na Gizę - A już na pewno nie ty.
Poruszył uchem. Sprawiał wrażenie, że pioruny posłane mu przez Gizę spłynęły po nim jak po kaczce. W rzeczywistości jednak dokładnie zapamiętał furię z jaką Szara patrzyła na ich oboje. I wyciągał wnioski. Zależało jej na stadzie. Na bezpieczeństwie. Miała za złe zdrady. Ciężko było zdobyć jej zaufanie. Jeszcze ciężej odbudować to, które się zawiodło. Z obserwacji naprawdę wiele można wywnioskować.
Zerknął na Otieno kątem oka ze wzrokiem mówiącym: "No, młody, masz zdrowo przesrane"


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Giza - 01-06-2015

Kompletnie nie wzruszona warczeniem młodszego od siebie samca uniosła nos jeszcze wyżej, choć patrzenie z góry na tak zwalistego kocura niezbyt jej wychodziła, była co najmniej o połowę niższa od każdego z obecnych tutaj samców. To, co pozwalało jej wywierać presję na nich na pewno nie było siłą mięśni lecz dominującego charakteru. Czuła się silna i ważna w tym stadzie i jako członkini tejże rodziny za powołaną również do tego, by pouczać nowych lub tych, którzy stawiają swoje nad sprawami stada.
- TO jest twoja rodzina i BYŁA nią wtedy - powiedziała z wyraźnym naciskiem, jakby każde z jej słów ważyło z pięć ton. - Mogłeś sobie mieć powód, ale to nie usprawiedliwia wystawienia lwic i lwiątek na niebezpieczeństwo.
Na chwilę zamilkła. Otieno zachowywał się tak, jakby nie wiedział co się stało gdy Ragnar zamordował Freya a następnie opuścił stado. Wyglądało na to, że Kahawian nie opowiedział mu o tym. Może wynikało to z ostrożności, bo obawiał się, że Otieno i tak sobie pójdzie. Chociaż zastanawiała się czy nie powiedzieć mu tego co jej się na język cisnęło. Uważała, że gdyby oboje realnie wiedzieli czym na prawdę grozi pozostawienie takiej ilości lwic pod opiekę jednemu samcowi, który i tak musi patrolować całe terytorium, może by to wpłynęło na jakość wykonywania ich obowiązków. Nie miała jednak serca zdradzać zupełnie tego co stało się Deyne.
- Wystarczy, że jedna z nas musiała zapłacić za to, że Kahawian został sam z obowiązkami. - Zmierzyła Otieno wzrokiem raz jeszcze. Nie zamierzała zdradzać szczegółów, akurat do tego nie czuła się zobowiązana. Niemniej Otieno musiał wiedzieć, że on również ponosił odpowiedzialność za krzywdę jednej ze stadnych sióstr Gizy. Oczywiście nie obwiniała w sumie też Kahawiana. Przemyślała sobie to i owo i dochodziła do wniosku, że nie jego wina, że akurat wtedy Nyota została sama.
- O jeden błąd za dużo - fuknęła. Zerknęła na Saixa, którego - jak odnosiła wrażenie - najwyraźniej bawiło to, że Otieno zbierał całą tę naganę.
- Otieno ma szczęście, że trafił na Kahawiana, jako przywódcę - powiedziała. Była niemal pewna, że Ragnar ukarałby go za dezercję należycie.