Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 01-06-2015

Spojrzał na czarnego widocznie poirytowany jego zachowaniem. Nie rozumiał po co w ogóle się w tym temacie odzywał, choć w sumie domyślał się o co mu chodziło. Najwidoczniej chciał przypodobać się Gizie, a jeśli tak było to mógł spodziewać się ciężkiej walki, bowiem Otieno tak łatwo nie zamierzał odpuścić. Podobała się mu ta lwica już wtedy, gdy po raz pierwszy dołączył do stada. Oczywiście nie była jego własnością, jeśli wybierze Saixa będzie musiał przyjąć to do wiadomości, lecz póki nie wybrała żadnego zamierzał się o nią starać, choć nie koniecznie w tym momencie. Na jego wzrok mówiący swoje westchnął jedynie po czym znów przeniósł wzrok na dominującą lwicę.
-Czasu nie cofnę, lecz błędy zawsze można jakoś naprawić. Byłem młody i głupi, nie myślałem że moje czyny mogą spowodować cokolwiek złego, szczególnie że stado nie było małe kiedy odszedłem.- odpowiedział nadal nieco niespokojnie, ciężko bowiem było mu o tym mówić. Przecież mówił już że popełnił błąd i to rozumie, czemu ona się tak uparła trzymać tego tematu? Kahawian mówił że coś się pozmieniało i wydarzyło, ale nie miał czasu mu opowiedzieć, w sumie Otieno miał o to zapytać kogoś ze stada, lecz zapomniał kompletnie przez zadanie z Saixem i teraz spotkanie Gizy. Może coś na prawdę się wydarzyło złego, przez co lwica tak go znienawidziła?
-Kahawian mówił, że dużo się działo pod moją nieobecność, lecz nie miał czasu mi opowiedzieć. Może ty byś mogła mnie oświecić?- zapytał już spokojnie, biorąc wdech i czekając w nadziei iż ta postanowi wytknąć mu to, co wytyka cały czas, czyli pozostawienie stada i jakieś wielkie kłopoty. Miał prawo wiedzieć, skoro również jego obwiniała o to co się wydarzyło.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 01-06-2015

Młody lewek uciekał w popłochu przed hienami, które goniły go prawie do samego szczytu wzniesienia, nagle wpadł na jakiegoś rosłego lwa.
-Przepraszam - powiedział zdyszany Makari i wskoczył miedzy nogi tego lwa trzęsąc się jak galareta i prawie płacząc.
-Poszły już sobie? Nie gonią mnie? - Zapytał z nadzieją lewek który omal nie zemdlał, nadal kręciło mu się w głowie i było mu słabo.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 01-06-2015

To Saixie to spojrzenie spłynęło jak woda po kaczce. Miał w zwyczaju nie przejmować się zdaniem osób, które niewiele dla niego znaczyły. Otieno póki co się do takich zaliczał. W innych okolicznościach może dogadywaliby się lepiej, jednak moment w jakim się poznali szczególnie nie sprzyjał dobremu pierwszemu wrażeniu. Brązowy lew zaminusował u Saix'a tym samym, co tak bardzo uraziło Gizę - opuszczeniem stada. Nie znał go, więc taka informacja podana mu na talerzu, nie nastawiała go do Otieno zbyt optymistycznie. Tym bardziej że Saix był tu świeżakiem, i choć nie zdążył się jeszcze zżyć z grupą, bardzo chciał zdobyć zaufanie innych i samemu również im zaufać.
Saix podniósł tylną łapę i zaczął się drapać po żebrach. Sytuacja w jakiej się znaleźli, była nad wyraz interesująca. Dokładnie obserwował Gizę oraz Otieno, samemu nie biorąc niejako bezpośredniego udziału w rozmowie. Coś się tam wtrącał, ale uwaga Szarej skupiała się głównie na besztaniu brązowego samca. Naprawdę ciekawy widok.
- Dawno się urwał ze stada? - wtrącił swoje trzy grosze, słysząc to "byłem młody i głupi".
No co? Ciekawiło go jak dawno temu miały miejsce wydarzenia o których rozmawiali. Bo jeśli wszystko wydarzyło się dość niedawno... to argument Otieno był inwalidą. Kiedy zaś brązowy samiec poprosił o Gizę, by opowiedziała mu o ostatnich wydarzeniach w stadzie, Saix też nadstawił ucha. Chętnie posłucha, co takiego działo się w grupie. Szczególnie zainteresowały go wcześniejsze słowa Szarej o tym, że jedna z samic "już zapłaciła".
Nie dane im było jednak wysłuchać Gizy w spokoju, w tym momencie bowiem między łapy Saixa napatoczył się jakiś młody lwiak. Czarny podążył wzrokiem i dostrzegł kilka hien, które najwyraźniej go goniły. Jednak w zetknięciu z grupą dorosłych lwów, zatrzymały się, wydając te swoje chichoczące odgłosy. Saix westchnął, podniósł dupsko z ziemi.
- Momencik. - rzucił krótko. Potruchtał w kierunku hien i z pewnej odległości zaczął na nie ryczeć, szczerzyć zęby i warczeć. Krzyczał też, żeby wynosiły się stąd, zanim je obedrze ze skóry. Chichotki dość szybko dały za wygraną.
Czarny wrócił do nich truchtem, posadził tyłek dokładnie w tym samym miejscu, kładąc łapę na głowie lwiaka, trochę jakby mówił: No, jesteś bezpieczny, młody, a teraz siedź cicho i nie przeszkadzaj".
- Słuchamy, Gizo.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 02-06-2015

Młody nie mógł usiedzieć w miejscu i nie obchodziło go to że przerwie lwicy, która miała mówić.
- Dziękuje panu. - odezwał się z szacunkiem do czarnego lwa który siedział obok niego.
- Gdyby nie pan zjadyby mnie. - I nagle posmutniał przypomniało mu się zdarzenie sprzed kilku dni, gdy hieny zabily jego matkę.
- Jestem Makari. - Odezwał się jeszcze raz i zamilkł aby wysłuchać szarej lwicy


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Giza - 02-06-2015

- Otieno, zniknąłeś niecały rok temu - powiedziała. Co jak co, ale ona zorientowana była w tym bardzo dobrze. Pamiętała tę porę deszczową, gdy schowała się z nim w jaskini przed burzą. Trochę pomógł jej się uspokoić, zasnęła, a gdy się obudziła jego już nie było. Potem okazało się, że po prostu zniknął. Tak to zapamiętała.
- Dobrze, opowiem ci... zresztą wam, wam obojgu się przyda, żebyście mieli świadomość do czego może doprowadzić wasza opieszałość - odparła na słowa brązowego lwiska. Oczywiście spojrzała zaraz na Saixa, on też powinien posłuchać, zresztą wyglądał na zainteresowanego tematem. - Od tamtego czasu zaczęło się źle dziać w stadzie. Podobno Ragnarowi odbiło i zabił Freya, który wrócił po długim czasie nieobecności zupełnie jak ty. Z tym, że on był partnerem Maoni i miał z nią lwiątka. To miałam na myśli mówiąc, że masz szczęście, Otieno. Ragnar zabiłby cię tak samo jak Freya. Jednak potem nikt więcej nie widział Szarego, opuścił nas. - Powiedziała z wyraźnym zaznaczeniem swoich słów. Tonem bardzo oskarżycielskim, ciężkim.
- Oczywiście nie obyło się bez konsekwencji. Niedługo po jego zniknięciu... cóż, jednej z lwic stało się coś bardzo złego. Na nasze terytorium wpadł jakiś obcy samiec, kompletnie niezauważony. Dopadł ją. Cóż, resztę sami sobie dopiszcie. To co jej zrobił to najgorsza rzecz jaka może przytrafić się lwicy - powiedziała z pełną powagą. - Oczywiście poza utratą lwiątek.
To był koniec jej opowieści, nie zamierzała zdradzać która z lwic padła ofiarą brutalnego gwałtu, nie chciała rozpowiadać zbytnio losów biednej Deyne, ale taki sposób, w jaki ubrała to zdarzenie Giza mógł mieć dla obu samców jakiś walor dydaktyczny.
Wtedy dostrzegła lwiątko, które wpadło między nich i skryło się między łapami Saixa. Przyjrzała mu się uważnie a potem zwróciła wzrok w stronę hien, które pojawiły się przy granicy. Już sama chciała wystrzelić w ich kierunku chcąc pokazać zarówno Otieno jak i Saixowi jak powinno bronić się granic. Jednak ku jej pozytywnemu zaskoczeniu wyglądało na to, że czarny wie to i owo. Nagrodziła go więc ledwie widocznym uśmiechem.
- No, to jest klasa - powiedziała.
Potem znów zwróciła uwagę na lwiątko. Podeszła bliżej do niego i go obwąchała dokładnie. Kompletnie nie miała pojęcia skąd malec mógł pochodzić. Widząc jednak co zrobił Infinity, odepchnęła pyskiem jego łapę i wyciągnęła spod niej przygniecionego Makariego. Położyła go między swoimi łapami.
- Odwaga to jedno - powiedziała.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 02-06-2015

Lew poczuł się miło między łapami szarej lwicy przytulił się do niej i zaczął głośno mruczeć, dawno nie czuł ciepła lwicy przy sobie - od czasu kiedy jego matkę zabiły hieny.
- Wiedzą państwo gdzie ja jestem?? Trochę się zgubiłem, a raczej zostałem porzucony... - zamilkł i zaczął cicho płakać. Po chwili szybko się otrząsł i na jego pyszczku znowu pojawił się uśmiech i dalej mrucząc łasił się do łap lwicy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 02-06-2015

Na słowa Saixa westchnął jedynie, jakby nie mógł zapytać go wprost, no ale cóż, widać był bardzo ciekawski. Po chwili do grupy podbiegło lwiątko, które postraszyły hieny. Otieno już miał zamiar rzucić się na nie i pokazać im gdzie ich miejsce, lecz czarnemu udało się wykonać to zadanie szybciej od niego. Cóż, zdąży jeszcze kogoś przepędzić ze stadnych terenów, przynajmniej miał taką nadzieję. Co jakiś czas Otieno przyglądał się lwiątku, które to trzęsło się niczym galareta, lecz szybko przeniósł swój wzrok na Gizę, która oczywiście musiała dalej na niego naskakiwać. On stawiał raczej na ponad rok, lecz nie zamierzał już na ten temat dyskutować. Wsłuchał się w jej późniejsze słowa, które miały wyjaśnić mu co się właściwie wydarzyło. Niestety, szara miała rację, nawalił na całej linii, lecz skąd mógł wiedzieć, że jego nieobecność doprowadzi do czegoś takiego? Stado nie posiadało tylko jego, było kilku innych samców, pełno lwic i lwiątek... jednakże jak już mówił, czasu nie cofnie, lecz mógł postarać się jakoś to naprawić.
-Nigdy więcej nie opuszczę stada, masz moje słowo, jeśli ono jeszcze coś dla ciebie znaczy. Możesz mnie nienawidzić, obwiniać za to co się stało, przyjmę to na siebie, bowiem jest to też moja wina, lecz wiedz że nie jest mi to obojętne i postaram się wynagrodzić stadu mój błąd, czy mi wierzysz, czy nie.- odparł patrząc prosto w oczy Gizy, ze spokojem i powagą w głosie. Z początku przy Kahawianie nie był pewny, czy nie będzie znów tak, że kiedyś odejdzie ponownie, lecz teraz wiedział na pewno. Nie mógł ponownie popełnić tak ogromnego błędu, nigdy więcej. Po swych słowach zerknął na lwiątko ponownie, które było równie ciekawskie co czarny samiec obok niego.
-Znajdujesz się na Zachodnich Ziemiach, terenach naszego stada.- odparł, po czym zerknął tym razem na czarnego. Mimo wszystko mieli zadanie do wykonania, dzień nie stał w miejscu.
-Przypominam ci o zadaniu od Kahawiana. Mieliśmy przejść się po terenach przed jutrzejszym patrolem.- mruknął niechętnie. Jakoś go nie polubił i nie zapowiadało się na to, że kiedyś zmieni do niego nastawienie, choć kto wie, może gdyby dowiedział się, że jest jego wujem patrzyłby na niego pod innym kątem?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 02-06-2015

-A kto to jest Kahawian? - zapytał z zaciekawieniem Makari.
- A móglbym iść z wami?? Trochę boję się chodzić sam na wypadek gdyby znowu zaczęły mnie gonić te hieny. - Usiadł na środku i spoglądał to na lwice to na czarnego lwa to na tego drugiego.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 03-06-2015

Saix oczywiście usunął łapę z głowy lwiątka, kiedy Giza postanowiła przejąć malucha między swoje nogi. Skąd się wzięła ta przybłęda? No cóz, w każdym razie nie uszło jego uwadze, że Giza najwyraźniej się młodym bardziej zainteresowała. Jakiś instynkt macierzyński czy co? Nie miała swoich lwiątek, żeby się nimi zajmować?
Nie powiedział jednak nic, na samego szkraba też póki co przestał zwracać jakąś większą uwagę, w końcu skupił się na tym co mówiła Szara. Co prawda nie znał większości imion, które wypowiadała w swojej opowieści, ale zamierzał to kiedyś nadrobić. Kojarzył jedynie miano Ragnara, bo Maya przedstawiła mu właśnie to imię jako jednego z poprzednich władców Zachodnich. Ale w sumie, poza tym - nic więcej o tym lwie nie wiedział. A kim byli Frey i Maoni - już zupełnie nie wiedział. W każdym razie, nawet bez wiedzy o tym, kim były lwy noszące takie miana, było jasne że faktycznie sporo się w stadzie wydarzyło. I trzeba też dodać że Saix znów zwrócił uwagę na to, jak Giza podkreśliła wzmiankę o lwiątkach. O ich stracie. Może to się jej kiedyś przytrafiło? Nie zamierzał pytać.
- Z pewnością czas spokoju powróci na ziemie Zachodnich. - zerknął kątem oka na Otieno. Saix miał na myśli głównie siebie, ale liczył też, że Otieno faktycznie dotrzyma swojego słowa i nie spierniczy z podwiniętym ogonem przy najbliższej okazji.
A potem uwaga całej trójki skupiła się znów na lwiątku. Saix skrzywił się wyraźnie. W jednej chwili młody rozpłakał się, ale w sekundę później znów był uśmiechnięty od ucha do ucha i zaczął się wtulać w łapy Gizy jak gdyby nigdy nic.
- Ja nie wiem czy powinniśmy mu pozwolić z nami iść. On jest niezrównoważony emocjonalnie. - powiedział, zwracając się do Gizy i Otieno i wskazując łapą na lwiątko.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Giza - 04-06-2015

- Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa - powiedziała. Choć wciąż jej tonie brakowało tej nutki życzliwości. Miał rację w jednej kwestii, tak, nie wierzyła mu. Zresztą nie wierzyła ani jemu ani Saixowi, Kahawianowi jedynie podarowała drobny kredyt zaufania, ale tak na dobrą sprawę żaden samiec jeszcze nie wzbudził w niej takiego szacunku, jakiego się większość z nich domagała. Zarówno Otieno jak i Infinity musieli sobie na ten zapracować u Szarej. Nie było innej opcji jak po prostu jej udowodnić to, że są coś warci.
- To się jeszcze okaże - odpowiedziała Saixowi.
Teraz, chyba tak jak reszta zebranych tu dorosłych lwów, również spojrzała w stronę lwiątka, które pozwalało sobie na na prawdę sporo. Zresztą nie rozumiała czemu tak szybko zmieniały się u niego nastroje. Może coś było z nim nie tak?
- Kahawian to nasz przywódca i to on zadecyduje, czy wolno ci tu być, czy też nie - powiedziała pochylając się nad młodym. Spojrzała też zaraz na Saixa, który pozwolił sobie na wypowiedzenie komentarza na temat dzieciaka. Giza zmarszczyła znów brwi.
- To tylko lwiątko, przeżyło pewnie traumę - powiedziała mając na myśli stado hien, które goniło malca aż do granicy Zachodnich Ziem. Szara fuknęła na czarnego samca.
W tym samym momencie Otieno przypomniał, że zarówno on jak i Saix mają swoją misję do wypełnienia. Giza pokiwała więc głową.
- No właśnie. - Odezwała się po czym spojrzała znów na dzieciaka. - Z nimi nie idziesz, patrole są niebezpieczne dla lwiątek.
Schyliła się więc i podniosła chcąc się wycofać już w stronę Skały Skazy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 04-06-2015

Makari widocznie oburzył się tym co powiedział czarny lew usiadł na swoim karmelowym dupsku i powiedział dość przekonująco do niego.
-No prooosze, obiecuję że będę grzeczny, nawet mnie nie zauważycie. Chyba nie codziennie przychodzi do was lwiątko które gonią hieny które zabiły jego matkę? Potrzebuję opiekuna, sam nie dam rady przeżyć, jeżeli nie chcecie mnie wziąć do siebie to chociaż znajdźcie mi opiekuna.
Lewek błagalnie patrzył na czarnego lwa, nazwał by go jakoś lecz nie wiedział jak ma na imię.
- Tak poza tym jak pan ma na imię?? - zwrócił się do czarnego lwa z iksem na pysku.
Chciał przeżyć i pomścić swoją matkę lecz nie mógł tego zrobić będąc jeszcze dzieciakiem musi wyrosnąć a do tego potrzebuje "rodziców" lub opiekuna.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 04-06-2015

Na słowa czarnego kiwnął łbem, również miał nadzieję że nastaną teraz czasy spokojniejsze, podczas których to stado się odrodzi z popiołów. Musieli jednak wykonywać powierzone im zadania zamiast siedzieć i ględzić, szczególnie z lwiątkiem które nie do końca wiedziało czego chciało, ryczało a zaraz później uśmiechało się od ucha do ucha. Co prawda chciał kiedyś mieć własne potomstwo, może nawet w niedługim czasie, lecz nie był do końca pewien czy podoła temu zadaniu. Na kolejne słowa czarnego Otieno spojrzał na niego trochę jak na kretyna. Nawet jeśli oboje myśleli podobnie i mogło być coś nie tak z dzieciakiem, nie był to powód by powiedzieć mu tak prosto z mostu, bez przesady.
-Nie przejmuj się, wujek Saix ma dziś nierówno pod sufitem.- uśmiechnął się do lwiątka i mrugnął ślepiem, śmiejąc się lekko, po czym podniósł się i zerknął raz jeszcze na Gizę. Z tego co pamiętał ona również marzyła o potomstwie, zajmie się więc należycie malcem podczas ich misji.
-Gdy podrośniesz będziesz mógł z nami chodzić i pilnować terenów, póki co zostań z ciocią Gizą. Pokaże ci z pewnością jakieś ciekawe miejsca, gdzie będziesz bezpieczny.- odparł, znów patrząc na malca, a gdy lwica wzięła go w pysk, uśmiechnął się do niej lekko. Na prawdę liczył, że odbuduje u niej zaufanie, którym kiedyś go obdarzyła, może nawet wyniknie z tego coś więcej, choć co do tego miał już raczej gorsze przeczucie.
-Do zobaczenia, Gizo.- odparł na pożegnanie, po czym odwrócił się do czarnego samca, z którym to miał spędzić resztę popołudnia. Mniej więcej pamiętał co się gdzie znajdowało, oczywiście mogło się coś pozmieniać, więc lepiej posprawdzać tereny.
-No to gdzie idziemy najpierw?- zapytał go nie do końca entuzjastycznie, bowiem jakoś nie potrafił cieszyć się z czasu spędzonego z tym samcem. No nie polubił go, co tu kryć, choć może bez obecności lwicy rozmowa będzie toczyła się zupełnie innym torem i okaże się że potrafią nawiązać nić porozumienia?
Po odpowiedzi czarnego ruszył prosto za nim, niech ma tą szansę i prowadzi.
z.t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 04-06-2015

Kożystając z okazji, że i lwica i samce nie poszły jeszcze w swoją stronę wetknął swoje 3 grosze.
- Ja byłem już kiedyś na patrolu, tata mnie zabierał w ramach szkolenia. -nagle szara schwytała go w pysk i zaczęła odchodzić.
- Dałbym radę.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Saix - 08-06-2015

Nie było innego wyjścia, do stada dołączała nowa dwójka samców, Kahawian nie był zatem sam, jeśli idzie o pilnowanie granic. A Saix miał zamiar wywiązywać się ze swoich obowiązków, w końcu po to dołączył do tej grupy, żeby poczuć się w końcu jak w domu, nie musieć się martwić o to, co przyniesie jutro, czy w ogóle znajdzie pożywienie na kolejny dzień. Wrócił na ziemie gdzie się urodził i choć wiele się zmieniło, on zaczynał czuć się jak w domu.
- Że kto niby ma nierówno? - żachnął się, słysząc słowa Otieno. Malec chyba nawet nie zrozumiał tego, co Saix powiedział. W ogóle chyba ich nie słuchał, jedynie wbił sobie do głowy że chce iść z nimi na patrol i koniec. Tłumacz mu że to niebezpieczne - tracisz jedynie oddech.
- Nie obiecuj mu tego co nie jest pewne. To czy będzie mógł z nami kiedyś chodzić zależy od tego czy Kahawian się zgodzi go przyjąć. - powiedział. Chociaż w sumie nie wiedział, czemu przywódca nie miałby przyjmować tego grzdyla, ale jeszcze się okaże, że jakiś powód będzie i co? Otieno złamie swoją obietnicę!
Na pytanie młodego odnośnie swojego imienia nie odpowiedział, w końcu brązowy lew już mu je zdradził, tym swoim "wujkiem".
- Przestań się upierać, bo to nic nie zmieni. Nie idziesz z nami na żaden patrol. - wytłumaczył jeszcze raz, jak chłop krowie na rowie, młodemu. Ten dziecięcy upór go irytował, nie okazał tego jednak w żaden sposób. Rad był tylko, że Giza zdecydowała się wziąć kłopotliwego dzieciaka i się nim zająć.
- Możemy przejść przez Cmentarzysko słoni, sprawdzić granice w tamtym miejscu, tak na początek. - odpowiedział, zupełnie niezrażony niechęcią w głosie Otieno. Nie czekając na samca, ruszył przed siebie.

zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Makari - 08-06-2015

Lewek od razu wyczuł że czarny lew nie pała do niego sympatią, takie rzeczy Makari wyczuwa odrazu. Tak czy siak posmutniał gdy dotarł do niego ton z jakim mówi do niego "wujek". Trochę go to zabołało ponieważ do tej pory raczej wszyscy go lubili w końcu był następcą tronu, ale już nie jest... Jego tatko silny lew z nieznanych krain i król tego obszaru był z niego dumny i bardzo go chwalił twierdził że pilnowanie granic było zajęciem w którym był najlepszy jeżeli chodzi o pilnowanie za wszystko inne go karcił i mówił że robi to źle, lecz te czasy się już skończyły.
-Dobrze. Przepraszam nie chciałem pana zdenerwować po prostu myślałem że... a z resztą nie ważne i tak mi nie pozwolicie iść.
Posmutniał i tym razem tak szybko się nie rozweselił wisiał tak smutny przez dłuższy czas i już nic nie mówił.

[ Dodano: 2015-06-12, 19:05 ]
// Od razu mówię że mam pozwolenie od Gizy żeby poprowadzić jej postacią do Kahawiana.//


Lwica zaczęła odchodzić od dostojnych lwów lekko trzęsła lwiątkiem przez co bolała go skóra lecz było to do zniesienia. Nagle jesgo rany na ramieniu zaczęły krwawić, nie był to krwotok lecz lekkie cieknięcie krwi z jego ramienia. Prawdopodobnie przez to, że Lwica ciągnęła go za skórę a rana była dość świeża ( pare tygodni ze 2-3 ).
-Ała. Chyba mi krew leci z ramienia. - Poczuł Makari.
- Jeszcze chwila zaraz cię postawię i opatrzymy ranę. - Odpowiedziała mu Giza z matczynym wyczuciem.
- Gdzie mnie niesiesz?? - Spytał z zaciekawieniem lewek.
- Do Kahawiana. - Odrzekła i wybiegła stąd.

//z.t. i z.t. <--- Od Gizy :D//